Reklama

Wojna na Ukrainie

Czy ukraińskie F-16 będą spadać jak kaczki?

F-16
F-16
Autor. Robert Sullivan (Public Domain)

Oczekiwanie na samoloty wielozadaniowe F-16 w ukraińskiej służbie trwa od wielu miesięcy. I chociaż pojawiają się pierwsze plotki na temat ich użycia, tzw. „pierwszej misji” która została przeprowadzona jakoby w ostatnich dniach czerwca, to od dawna istnieją wątpliwości w jakim stopniu będą one w stanie wpłynąć na losy wojny. Obawy budzi przede wszystkim zdolność tych maszyn i ich pilotów do przetrwania.

Europejskie F-16 wersji AM i BM doposażone zostały siłami państw zachodnich w lepsze radiolokatory, systemy samoobrony i zapewne zintegrowane z dodatkowymi typami uzbrojenia. Niewątpliwie maszyny te są w związku z tym groźnym narzędziem, jeżeli chodzi o ich możliwości ofensywne. Wątpliwości budzi jednak ich zdolność do przetrwania na polu bitwy. Pomimo wszystkich zalet i całego wsparcia informacyjnego i elektromagnetycznego (WRE)  jakie samoloty te mogą otrzymać w czasie wypełniania zadań, nadal są to maszyny 4. generacji. A zatem takie, których zwalczanie przez rosyjską obronę powietrzną i lotnictwo bojowe jest jak najbardziej realne.

Tymczasem zagrożenia, z jakimi ukraińskim F-16 przyjdzie się spotkać to rosyjskie samoloty bojowe klasyfikowane jako generacja 4 i 4+ a także (na siłę) generacja 5. Su-30SM/SM2, Su-35S czy wreszcie Su-57 nie należą może do światowej czołówki, jeżeli chodzi o odrzutowce bojowe. Zostałyby one zdeklasowane przez amerykańskie samoloty generacji 5, czyli F-22 i F-35, a zapewne także F-15EX czy najnowszą wersję F/A-18E/F Super Hornet. W przypadku starszych, choć podrasowanych F-16, sytuacja nie wygląda już tak dobrze. Amerykanie stworzyli F-16 w czasach Zimnej Wojny jako samolot wielozadaniowy, który wprawdzie świetnie radził sobie w walce powietrznej, ale było to w zupełnie innego rodzaju konfliktach. W działaniach przeciw Serbii i Irakowi F-16 zawsze walczył przeciwko znacznie słabszemu przeciwnikowi. Z kolei w konflikcie Izraela z Syrią w latach 80. syryjskie siły powietrzne posiadały liczne lotnictwo, ale na znacznie gorszych samolotach należących do generacji 2. i 3. Tymczasem w konflikcie z silnym przeciwnikiem przewagę wywalczać miały dla niego przewagę, a przynajmniej wspierać go w tym, wyspecjalizowane w walce powietrznej myśliwce F-15.

Czytaj też

W przeciwieństwie do walk izraelskich w latach 80. i amerykańskich w latach 90., na Ukrainie F-16 będzie walczył bez F-15 u swego boku. Przeciwnikiem nie będą samoloty starszych generacji a tych samych, a nawet generacji wyższej. W przypadku zamontowania na ukraińskich samolotach radarów AN/APG-68, czyli takich, jakie obecnie są wykorzystywane na polskich F-16C/D Jastrząb, co jest najbardziej prawdopodobnym scenariuszem, ukraińskie F-16 będą dysponowały mniej więcej podobnymi zdolnościami wykrywania celów do samolotów rosyjskich. Ich atutem będzie mniejsza skuteczna powierzchnia odbicia promieniowania radarowego. Zaletą będzie możliwość pobierania informacji przez F-16 ze źródeł zewnętrznych, potencjalnie od maszyn rozpoznawczych NATO.

Reklama

Ukraińscy piloci nie staną też do walki przeciwko gorzej wyszkolonemu przeciwnikowi, a przeciwko pilotom rosyjskim, którzy będą wyszkoleni na podobnym poziomie a być może nawet wyższym. Pomimo wszystkich braków w wyszkoleniu rosyjskich załóg samolotów bojowych i strat bojowych, trzeba bowiem pamiętać że ukraińscy piloci F-16 to nie weterani walk, którzy wcześniej latali na MiGach-29, Su-25, Su-24 czy Su-27. Ci albo nie żyją, albo walczą dalej na swoich posowieckich maszynach. Na F-16 szkoli się w dużej mierze pilotów zupełnie nowych i nawet jeżeli przejdą najlepsze szkolenie to nie będą oni przewyższali przeciętnych pilotów rosyjskich, nie wspominając o tych najlepszych, z dużym doświadczeniem bojowym.

Czytaj też

Odpowiedzią na ten problem może być rozwiązanie, o którym głośno się nie mówi, ale które wydaje się oczywiste. W kabinach niektórych ukraińskich F-16 powinni zasiąść nie Ukraińcy, ale piloci najemni i to oni mogliby służyć jako dowódcy pierwszych operacji bojowych. Tak się akurat składa, że F-16 to od dziesięcioleci najpopularniejszy samolot bojowy na świecie. Doświadczonych weteranów na tych maszynach jest więc wielu i wystarczyłoby, że tylko część z nich (kilkunastu, kilkudziesięciu?) zdecydowałoby się podpisać odpowiedni kontrakt. Nie byliby to pierwsi ludzie „ze świata”, którzy zdecydowaliby się ryzykować życie w obronie Ukrainy. Z tą różnicą, że pilot miałby szansę osobiście wpłynąć na losy wojny w zdecydowanie większym stopniu.

W powietrzu Rosjanie przeciwko F-16 będą mogli wykorzystać wiele atutów. Po pierwsze wiadomo, że raczej nie zignorują pojawienia się F-16 i z wielu względów będą starali się je zniszczyć. Po pierwsze z przyczyn propagandowych i wizerunkowych. Po drugie będą zapewne starali się zniszczyć flotę F-16, aby nie dopuścić do zakorzenienia się ich floty na Ukrainie. Przez to zakorzenienie mam na myśli zdobycie doświadczenia bojowego przez pilotów i personel naziemny F-16, rozwój ich infrastruktury oraz stopniowy wzrost liczebny floty tych samolotów wraz z zapasami amunicji.

Czytaj też

Z tego powodu można zakładać, że Rosjanie prawdopodobnie rzucą do walki z Falconami duże siły i będą dysponowali przewagą liczebną przy zachowaniu parytetu jakościowego. Przewagę po stronie Rosjan w walce powietrznej mogą stanowić pociski powietrze-powietrze R-37 Wympieł, o zasięgu szacowanym zasięgu nawet kilkuset kilometrów (zachodnie źródła mówią o zakresie od 150 do 400 km). Broń ta jest stosowana przeciwko postsowieckim ukraińskim samolotom, ale z podobnym do pewnego stopnia skutkiem może być wykorzystywana także przeciw F-16.

Reklama

Przeciwdziałanie rosyjskich myśliwców to tylko jedno z zagrożeń. Rosjanie będą prawdopodobnie starali się śledzić i atakować rozśrodkowane bazy F-16 i niszczyć je i ich zaplecze na ziemi. Do niedawna tego rodzaju działania nie wychodziły im zbyt dobrze w przypadku starszych ukraińskich samolotów, ale z czasem zaczęli w ten dziedzinie odnosić pewne sukcesy.

Wreszcie, być może największym zagrożeniem może być rosyjska obrona powietrzna. Rosyjskie systemy krótkiego i średniego zasięgu, pomimo dotychczasowego przebiegu wojny nadal mają opinię rozwiązań skutecznych. Przynajmniej jeżeli chodzi o wykrywanie i neutralizację samolotów 4. generacji. F-16 będą miały trudności z uderzaniem na głębokie rosyjskie zaplecze, bo są dokładnie takimi celami, do których zwalczania stworzono systemy wykorzystywane przez Rosję. W przeciwieństwie do rakiet ATACMS czy mniejszych samobójczych dronów.

Reklama

Być może to z tego powodu właśnie zauważa się już od kilku miesięcy kampanię wymierzono przeciwko rosyjskim systemom obrony powietrznej i systemom wykrywania, co miałoby ułatwić F-16 wypełnianie ich zadań. Na ile działania te okażą się skuteczne dowiemy się zapewne w najbliższych tygodniach i miesiącach.

Biorąc to wszystko pod uwagę musimy pamiętać, że przy wszystkich swoich niewątpliwych zaletach F-16 to nie F-35, a jego „szóstej” nie będzie chronił żaden F-15. Walka na nich przeciwko Rosjanom będzie więc aktem wielkiej odwagi.

Reklama

Komentarze (1)

  1. user_1062037

    Tak może być z F16 wyjętymi z zachodniego systemu , logistyki, wczesnego ostrzegania. Do tego rakiety R37 ...

Reklama