Wojna na Ukrainie
Czy samoloty F-16 rozwalą Rosjanom Most Kerczeński? [ANALIZA]
Myśliwce F-16 pozwolą Ukraińcom w pierwszej kolejności na niszczenie radarów, rosyjskich statków powietrznych atakujących na linii frontu, mobilnych systemów wojskowych, jak również okrętów i infrastruktury na Morzu Czarnym oraz w portach krymskich. Zwiększy to straty Rosjan, zmniejszy ich możliwości ofensywne oraz być może przyśpieszy zakończenie wojny.
Samoloty F-16 są bardzo ważne, ale nie można od nich uzależniać losów całej wojny. Jest ich bowiem zbyt mało by uzyskać panowanie w powietrzu, co zresztą w odniesieniu do sił zbrojnych Rosji jest jak na razie niemożliwe. Jak się jednak okazuje, wcale nie musi chodzić o wyeliminowanie rosyjskiego lotnictwo, ale bardziej o wyciszenie systemów przeciwlotniczych, które zostały rozbudowane wzdłuż linii styku wojsk, zresztą przez obie strony konfliktu.
Pierwszy cel – radary systemu opl. Środek – rakiety HARM
Systemy przeciwlotnicze przez swoją ogromną ilość utworzyły na Ukrainie swoiste pole siłowe, przez które mogą przelatywać rakiety, bomby i drony, ale które zatrzymuje załogowe statki powietrzne. Jest więc mała szansa, by doszło obecnie do spektakularnych, grupowych walk powietrznych, ponieważ na razie, ani Ukraińcy nie są w stanie działać nad rosyjskim terytorium, ani Rosjanie nad ukraińskim.
Sytuację tą mogą szybko zmienić samoloty F-16. Jest bowiem duża szansa, że zostały one przekazane Ukrainie z pakietem rakiet antyradarowych HARM. Co to zmieni? Ukraińcy, nie mając odpowiednich sensorów na własnych samolotach, musieli wcześniej programować tego rodzaju pociski jeszcze przed startem. W ten sposób można było atakować tylko te rosyjskie radary, których pozycja była znana, dodatkowo mając nadzieję, że atakowana stacja radiolokacyjna będzie nadal znajdowała się na swoim stanowisku, zostanie aktywowana i wyemituje sygnały radarowe.
Samoloty F-16 dają możliwość wybierania celu dla rakiet HARM również w czasie lotu. W ten sposób ukraińscy piloci mogą zacząć swoiste polowanie na rosyjskie radary, prowokując je nawet do przejścia w reżim śledzenia i naprowadzania rakiet. Tak zrobili np. Izraelczycy 9 i 10 czerwca 1982 roku w dolinie Bekaa w Syrii chronionej przez dwanaście baterii przeciwlotniczych Kub oraz siedem baterii Wołchow i Newa. Jednak pomimo obecności w tym rejonie aż osiemdziesięciu syryjskich wyrzutni rakiet przeciwlotniczych, do wyeliminowania ich z działania wystarczyło Izraelczykom jedynie zniszczyć o wiele mniej liczne, radary bateryjne.
Czytaj też
Co więcej, udało im się to zrobić mając do dyspozycji jedynie stare pociski antyradiolokacyjne AGM-45 Shrike, które atakując radar „gubiły” go, jeżeli ten się nagle wyłączył. Pociski HARM nie mają już tej wady i pomimo przerwania pracy przez stację radiolokacyjną kontynuują swój atak na zapamiętaną pozycję. Izraelczycy radzili sobie z ograniczeniami Shrików, prowokując radary przeciwnika do ciągłego działania. Izraelscy piloci stosowali przy tym różne, pomysłowe metody, jak np. „prowokacyjne” loty samolotów F-4, czy też uaktywnianie obrony przeciwlotniczej przez zrzucanie szybujących pułapek Samson i Delila. Kiedy baterie zaczęły atakować te pułapki, do akcji włączały się rakiety Shrike i Maverick.
Po zniszczeniu radarów izraelskie samolotów dokonały egzekucji pozostałych elementów syryjskich baterii, tracąc przy tym tylko jeden samolot A-4 (jednak od ognia działka przeciwlotniczego). Później doszło do walki powietrznej z syryjskimi myśliwcami MiG-21 i MiG-23, na które naprowadzono samoloty F-15A i F-16 wykorzystując przebywający w powietrzu samolot wczesnego ostrzegania E-2C. Szacuje się, że w czasie dwudniowej walki F-16 mogły zestrzelić nawet 44 MiG-i bez strat własnych.
Jak się okazuje, zniszczenie radarów w przypadku Rosjan może przynieść obecnie taki sam skutek, jak ponad 40 lat temu w dolinie Bekaa. Większość rosyjskich systemów przeciwlotniczych (S-300, S-400, Buk, Tor, Pancyr) nadal wykorzystuje bowiem głównie rakiety naprowadzane radarowo, półaktywnie. Może to rzeczywiście poprawić skuteczność i pozwala na atakowanie celów na dużych odległościach, ale ciągle uzależnia pracę całej baterii/zestawu od jednego radaru kierowania ogniem, który musi „oświetlać” cel.
Ma to bezpośredni wpływ na sposób zwalczania rosyjskich systemów przeciwlotniczych. Teoretycznie do zniszczenia dobrze rozstawionej, rosyjskiej baterii S-400 Triumph może być potrzebnych co najmniej dwadzieścia jeden (!) rakiet GMLRS. Trzeba bowiem celnie trafić rozśrodkowane: radar wstępnego wykrywania, stanowisko dowodzenia, do sześciu wyrzutni 98Ż6, radar kierowania ogniem i do dwunastu pojazdów załadowczych-wyrzutni.
Jednak do skutecznego „wyciszenia” takiej baterii potrzebna jest tylko jedna, maksymalnie dwie rakiety HARM mające na celu zniszczenie stacji radiolokacyjnej kierowania uzbrojeniem (np. 48Ja6 K1 „Podliet”) lub dla pewności jeszcze stacji radiolokacyjnej obserwacji dookrężnej (91N6). Bez tych dwóch radarów wszystkie wyrzutnie i pojazdy załadowcze-wyrzutnie, nawet całkowicie załadowane, są praktycznie bezużyteczne.
W ten sposób, polujące na stacje radiolokacyjne samoloty F-16 mogą stworzyć wyłom w rosyjskiej obronie, przez który na pozycje Rosjan zaczną się wlewać bomby, rakiety oraz drony nieniepokojone już systemami przeciwlotniczymi. Gwałtownie spadnie wtedy liczba zestrzelonych, ukraińskich środków napadu powietrznego zwiększając skuteczność ataku i zmniejszając gwałtownie jego koszty.
Drugi cel – rosyjskie samoloty bombowe. Środek – rakiety AMRAAM
Trudność przelotu samolotów F-16 przez rosyjską barierę utworzoną z baterii przeciwlotniczych rozstawionych na linii styku wojsk, wcale nie oznacza, że rosyjskie samoloty w tamtym rejonie będą mogły nadal działać bezkarnie. Jak na razie stanowią one duży problem dla ukraińskich wojsk, bombardując je bombami szybującymi z odległości kilkunastu kilometrów, z głębi własnego terytorium.
Jedynym zagrożeniem dla rosyjskich pilotów były w takich przypadkach ukraińskie baterie przeciwlotnicze (głównie Patriot), które jednak w tym celu trzeba było podciągnąć bliżej linii frontu. Nie tylko narażało to te cenne zestawy na ataki ze strony Rosjan (głównie dronów kamikaze), ale również osłabiało obronę przeciwlotniczą ukraińskich miast i infrastruktury krytycznej.
Teraz to się jednak może zmienić w zależności od tego, z jakimi rakietami „powietrze-powietrze” przyleciały „szesnastki” na Ukrainę. I nie chodzi tu o rakiety krótkiego zasięgu Sidewinder naprowadzane na podczerwień, ale o radarowe pociski średniego zasięgu AMRAAM. Jeżeli Ukraińcy otrzymają odpowiednią ilość tych pocisków, to będą mogli nimi zwalczać cele powietrzne na odległości ponad 70 km. Nie zbliżając się na odległość 35 km do linii frontu, mogą więc całkowicie wyeliminować rosyjskie bombowce ze strefy przyfrontowej.
Czytaj też
Pomoże w tym radar pokładowy, który pozwoli pilotom na wykrywanie nadlatujących rosyjskich samolotów, jak również pokładowy system walki elektronicznej, który ostrzeże ich o ewentualnym ataku rosyjskich rakiet przeciwlotniczych. Efekt tego będzie taki, że ukraińskie wojska lądowe nie będą już „wybambiane” z zajmowanego terytorium i będą ze swoich, przygotowanych stanowisk mogły zadawać o wiele większe straty rosyjskim wojskom, nacierającym nadal bez opamiętania i troski o własnych żołnierzy.
Te straty będą zresztą jeszcze większe, ponieważ do niszczenia tych wojsk włączą się również samoloty F-16.
Trzeci cel – rosyjskie wojska lądowe. Środek – bomby naprowadzane laserowo i elektrooptycznie
Ukraińcy już od dawna zintegrowali na pokładach swoich ex-radzieckich samolotów nowoczesne, zachodnie uzbrojenie precyzyjne. Było to jednak robione bez jego integracji z systemami pokładowymi, co pozwalało wykorzystywać kierowane, szybujące bomby lotnicze tylko naprowadzające się systemem INS/GPS (np. GBU-39, GBU-62 i AASM-250 Hammer). Trzeba więc było wcześnie znać pozycję atakowanego celu.
Czytaj też
Z samolotami F-16 sytuacja się jednak zmieni, ponieważ pilot będzie miał możliwość niszczenia obiektów wykrytych już w czasie lotu. Dodatkowo będzie mógł do tego wykorzystywać również uzbrojenie naprowadzane laserowo i elektrooptycznie. NATO posiada bardzo duży i nienaruszony jeszcze zapas bomb tego rodzaju przede wszystkim rodziny Paveway-1 (naprowadzanych laserowo) i Paveway-2 (naprowadzanych elektrooptycznie). Teraz Ukraina będzie mogła korzystać z tych zasobów, atakując precyzyjnie rosyjskie cele naziemne z odległości ponad 10 km.
A to niewątpliwe zwiększy straty ponoszone przez Rosjan i odciąży ukraińskie wojska lądowe.
Czwarty cel – Most Kerczeński, krymskie porty oraz samoloty lotnictwa morskiego
Paradoksalnie, zdolność zabierania uzbrojenia bombowego i rakietowego przez samoloty F-16 w odniesieniu do celów lądowych może się okazać szczególnie przydatna nad Morzem Czarnym. Zawsze bowiem istnieje możliwość przelotu ukraińskich „szesnastek” na niskiej wysokości na taką odległość od krymskiego wybrzeża, by zaatakować znajdujące się tam obiekty wojskowe jeszcze przed uruchomieniem się rosyjskiej obrony przeciwlotniczej.
Przy locie na wysokości 100 m takie wyrycie ze strony radarów grozi w odległości około 50 km. Radary te zresztą można bardzo szybko wyłączyć, atakując je pociskami HARM. Wtedy ukraińskie samoloty będą miały już otwartą drogę do celów, nie zbliżając się zresztą do wybrzeża na odległość mniejszą niż 20 km. Takie zestawy jak Pancyr i Tor będą w tym przypadku dla Rosjan zupełnie bezużyteczne.
Rosyjska obrona przeciwlotnicza jest zresztą w o tyle trudnej sytuacji, że nie będzie mogła korzystać z samolotów wczesnego ostrzegania A-50. Rosjanie utracili już bowiem dwa takie statki powietrzne i na pewno nie zdecydują się je skierować nad Krym oraz również nad Morze Azowskie. Bez radarów w powietrzu Rosjanie dowiedzą się więc o ataku dopiero wtedy, gdy zaczną na nich spadać bomby i rakiety.
Przy takiej swobodzie działania nad Morzem Czarnym jest więc bardzo prawdopodobne, że Ukraińcy zdecydują się wreszcie całkowicie przerwać Most Kerczeński. Utrudniłoby to ogromnie dostawy logistyczne dla Krymu i zmusiłoby by Rosjan do korzystania z transportu morskiego. Dla ukraińskich samolotów F-16 pojawiłaby się więc nowe cele i to o wiele cenniejsze – bo załadowane do pełna rosyjskimi wyposażeniem. Tym bardziej że mogą one również przenosić rakiety przeciwokrętowe Harpoon.
Oczywiście można dyskutować, czy ukraińskim samolotom F-16 w ogóle uda się dolecieć na taką odległość, by celnie zbombardować porty w Sewastopolu, Kerczu i Teodozji czy nawet Most Kerczeński (do którego trasa z lotnisk na zachód od Odessy ma długość około 700 km w jedną stronę). Historia pokazała, że jest to możliwe nawet na terenie z bardzo silnie rozbudowaną obroną przeciwlotniczą. A tej nad Morzem Czarnym, jeżeli się dodatkowo leci bardzo nisko, po prostu nie ma.
Wystarczy tylko przypomnieć sposób, w jaki Izraelczycy zniszczyli 7 czerwca 1981 roku ośrodek atomowy, budowany przez Irakijczyków w pobliżu Bagdadu. Wykorzystano do tego 8 samolotów F-16A z bombami i trzema zbiornikami podwieszanymi w osłonie myśliwców F-15A. Samoloty te lecąc na wysokości 100 m, przeleciały około 2500 km. Izraelczycy całkowicie zaskoczyli iracką obronę przeciwlotniczą, pomimo że lecieli również nad terytorium Iraku.
Co więcej, w warunkach bojowych i przy obecności baterii przeciwlotniczych Kub bezpośrednio chroniących iracki ośrodek, osiągnęli celność, taką, jaką wcześniej uzyskiwano w warunkach poligonowych. Okazało się, że aż 14 z 16 bomb trafiło w obiekt o średnicy nie większej niż 50 m (a więc ze skutecznością około 88%). Gdyby Ukraińcom udało się to powtórzyć nad Morzem Czarnym, Most Kerczeński przestał by działać i to na długo.
Oczywiście na powracające spod Kercza samoloty F-16 mogłyby czekać startujące z Krymu rosyjskie myśliwce, jednak być może byłaby to „wisienka na torcie” sukcesu ukraińskiej operacji. W tym wypadku Rosjanie musieliby bowiem liczyć tylko na swoich pilotów i samoloty. Doszłoby więc wtedy do pierwszej, naprawdę bojowej konfrontacji techniki natowskiej z rosyjską. Jest bardzo prawdopodobne, że przy ukraińskiej przewadze informacyjnej legenda samolotów wykorzystywanych przez Rosjan mogłaby ostatecznie upaść.
Cel sam w sobie - być w klubie użytkowników samolotów F-16
Wszystkie opisane powyżej scenariusze mogą być wykorzystane, ale też wcale nie muszą. Nie wiadomo bowiem w jakiej konfiguracji zostały przekazane Ukraińcom samoloty F-16, a przecież to właśnie od ich uzbrojenia zależy, co będzie można nimi zrobić. Na szczęście cały proces transferu myśliwców do Ukrainy nie polegał jedynie na szkoleniu pilotów. Jest prawie pewne, że ukraińscy i natowscy specjaliści bardzo uważnie przeanalizowali możliwe sposoby jak najskuteczniejszego działania i wybrali te, które rzeczywiście wpłyną na sytuację frontową.
Wcześniej nowatorską taktyką działania bojowego zaskakiwali Izraelczycy, w sposób perfekcyjny przygotowując takie operacji jak „Opera” czy Dolina Bekaa. Jest bardzo prawdopodobne, że takie nowe sposoby wykorzystania F-16 będą teraz wymyślane na Ukrainie. Jest to o tyle ważne dla takich krajów jak Polska, że ta nowa taktyk działania będzie testowana w odniesieniu do Federacji Rosyjskiej, a więc naszego najbardziej prawdopodobnego przeciwnika.
Będzie to o tyle łatwe, że samoloty F-16 dają np. unikalną możliwość skrytego ostrzegania ukraińskich pilotów przez operatorów z natowskiego systemu ostrzegania i nadzoru powietrznego, co może być szczególnie przydatne nad Morzem Czarnym. O ile bowiem natowskie samoloty AWACS mogą latać nad tym akwenem to rosyjskie samoloty A-50 już na pewno się do niego nie zbliżą na odległość mniejszą niż 100 km. Dałoby to ogromną przewagę ukraińskim pilotom, którzy dobrze by wiedzieli, gdzie znajduje się ich przeciwnik, jak jest on liczny i co zamierza.
Najważniejsze jest jednak to, że Ukraińcy znaleźli się w tej chwili w elitarnym klubie użytkowników samolotów F-16. O ile więc wcześniej mieli dużą trudność w uzupełnianiu swoich strat, jeżeli chodzi o statki powietrzne, to teraz otworzyła się przed nimi prawdziwa studnia bez dna. Jest prawdą, że „szesnastki” różnią się wersjami, ale wyszkoleni piloci sobie poradzą z tymi różnicami o wiele szybciej niż startując od zera. Tak przecież było w przypadku Ukraińców już po decyzji o przekazaniu im samolotów F-16. Teraz ten proces może być realizowany w sposób ciągły.
Oczywiście wymaga to znalezienia kolejnych źródeł „szesnastek” dla Ukrainy, jednak wbrew pozorom wcale nie musi to być takie trudne. Wystarczy jedynie, że ukraińscy piloci F-16 zaczną rzeczywiście osiągać sukcesy bojowe zmieniające wyraźnie sytuację na froncie. Wtedy zachodni politycy widzący realną możliwość szybszego zakończenia konfliktu mogą być o wiele bardziej przychylni na ewentualne transfery, niż są obecnie.
Ma_XX
Dużo zadań jak na 6 samolotów i ani jednego /na razie/ latającego radaru słowem mission impossible
Ralf_S
A dwa wystarczą? Np. takie Saab 340 AEW&C, które przekażą/przekazali Szwedzi?
Vixa
Ralf, jasne, dostaną za rok, i tak się nazbiera sprzętu na ofensywę za dziesięć lat, lol. Jakby mieli dać z sensem, to już by dawali, a tak, krew w piach...
radziomb
nie 6 tylko 10 a do konca roku 20
radziomb
32 szt F16 przekaże zapewne jeszcze Grecja na Ukrainę, bo już zapowiedzieli że pozbywają sie starych wersji. wiec nawet jak będą straty to je uzupełnią.. A Piloci z USA i "Zachodu" beda latać na Ukrainę w ramach Legionu międzynarodowego. A to pech... bo Putin myślał, że Ukrainie zabraknie wyszkolonych Pilotów a taki 1 z USA ma nalatane 150 ! Misji Bojowych ! Więc pewnie w między czasie podszkoli Ukrainców.. Jak nie idzie.. to nie idzie...
user_1064174
Krym ma już połączenie lądowe z Rosją, więc nawet jak rozwalą most to sukces będzie jedynie symboliczny
bmc3i
Nie ma. Rosjanie dopiero je budują.
Wuc Naczelny
@bmc3i Zbudowali pół roku temu co najmniej.
GB
Nawet jak będzie miał to w niewielkiej odległości od pozycji ukraińskich. Ukraińcy bez problemu atakują Mariupol, Berdiańsk, Dżonkoje.
panemeryt
Ja bym się tak nie cieszył z F16 w rękach ukraińskich. Rosjanie bowiem poznają ich mocne strony ale i słabe. Będzie im tym łatwiej, że tych maszyn jest symboliczna ilość. Nietypowe zastosowanie maszyn udaje się tylko raz. Potem nie ma efektu zaskoczenia. Im więcej wariantów Ukraina wymyśli i zastosuje tym bardziej ograniczy potencjał NATO pod tym względem podczas ewentualnego konfliktu. Po prostu znacznie trudniej będzie Rosjan zaskoczyć. bo wiele scenariuszy przepracują na Ukrainie A komunikacja ukraińskich samolotów z samolotami NATO wczesnego ostrzegania i przekazywanie im danych w trakcie zadania bojowego to wprost udział w konflikcie. NATO staje się stroną a AWACSY celem.
Rusmongol
F16 to maszyna schodząca w NATO. Niech lepiej kacapi mongoly szykują się na f35, ef2000, Rafale. 😁. Złodziejom ziem z mosskowi nie będzie łatwo
bmc3i
Ukraina dostaje samoloty po holenderskim MLU wykorzystanym bojowo w 1999 roku nad Serbią, które nawet względem polskich Block 52+ dzieli przepaść technologiczna. Oznacza to że nawet polskie F-16 dysponują możliwościami o których Ukraincy mogliby tylko marzyć, co bezpośrednio przekłada się na możliwą do zastosowania taktykę.
w-t
F16 przekazywane Ukrainie to Blk 10 i Blk 20 po modernizacjach MLU. Tak, mają poprawioną elektronikę, ale to wciąż maszyny 30-letnie. Blk 50/52 i 70 mają sporo zmian konstrukcyjnych, materiałowych i w wyposażeniu, tak więc starsza generacja - tak maszyny Rumunii jak Ukrainy - nie jest specjalnie reprezentatywna. Zresztą, złote czasy "i ruskie skopiowały włącznie z dziurą w skrzydle" dawno się skończyły, nitowany Su-57 jest fizycznym dowodem, że technologie lotnicze zachodu są dla nich jak magia, nie do skopiowania.
Zam Bruder
Most kerczeński? Niby po co oprócz niewatpliwie samego propagandowego sukcesu? Byłby jeszcze jakiś sens podczas niespodziewanego sukcesu ukr. na Zaporożu nad wycofującym się zdemoralizowanym przeciwnikiem jesienią 2022. Gdzie jest natomiast dzisiaj Ukraina? Na progu negocjacji. Dzisiaj ew. zniszczenie mostu ich nie ułatwi a wręcz przeciwnie - pod***wi tylko Kreml i niewiadomo co im w odpowiedzi przyjdzie do głowy.
Jarosaki
No żeby z tego jakiejś wojny nie było.
BAAXXX
Nie ma systemu broni konwencjonalnej, który sam odwróciłby losy wojny. Podgrzewanie atmosfery wokół F-16 jest mało poważne i kompletnie niczemu nie służy
Robs
Dokładnie i tak było z kontrofensywą która tylko przyniosła Ukrainie niepotrzebne straty
user_1068160
Służy budowaniu morale
Klozapol
Pan Dura jak zawsze optymista do kwadratu. Obecną sytuację na froncie w tym duchu możnaby określić ' rosjanie w popłochu prą naprzód'
Robs
Dobrze napisane. Garstka samolotów a oczekiwania wyższe od Himalajów;)
Zenek2
nawet nie wiesz, ile masz racji. Ruskie ataki z ostatnich 2 miesięcy są podyktowane właśnie paniką. Co nie znaczy, że są słabe czy zupełnie bezsensowne.
Rusmongol
Bardziej trzeba napisać że Rosjanie 2 armia świata od 2 lat nie zdobyli nawet donbasu który już podobno jest ich po referendach. Tak to prą naprzód...
Zbyszek
Skuteczność zachodnich systemów plot było już widać w trakcie walki o Awidjewkę. Podsunięcie (prawdopodobnie) Patriotów szybko zwiększyło rosyjskie straty. F-16 to coś więcej niż „latające” Patrioty - to system stworzony do zwalczania sil powietrznych wroga.. Pytanie czy Ukraińcy poczekają na kolejne samoloty czy wprowadza je już teraz. W tym drugim przypadku putinoza ma szanse zapanowac nad sytuacja. Nawet przy duzych stratach własnych mogą liczyć na porażenie kilku eFek co dla Zachodu może być dowodem rzekomej rosyjskiej siły i zablokować kolejne dostawy eFek
user_1050711
6 sztuk F-16 to liczba akurat na realistycznie przeprowadzany test poligonowy.
Prezes Polski
Na razie to jest podobno tylko 6 samolotów. Tak więc skala jest za mała, żeby na tak wielkim obszarze osiągnąć wymierne korzyści. W dodatku Ukraińcy mają bardzo mało doświadczenia w lataniu f16, mówiło się nawet, że przeszkoleni zostali młodzi piloci. Nie ma więc co liczyć na spektakularne akcje, jak te w wykonaniu Izraelczyków. Natomiast nawet te 6 maszyn to gigantyczny problem dla sowietów, paradoksalnie właśnie przez te niewielka ilość. Trudno je będzie znaleźć na ziemi, a ruscy mogą się spodziewać ich pojawienia dosłownie wszędzie, więc wszędzie muszą być gotowi. To będzie duże wyzwanie, bo jak do tej pory różnie im idzie. Dla nas (NATO) wielka szansa do przetestowania f16 i całego systemu wsparcia w konfrontacji wreszcie z sowietami, a nie ich arabskimi klientami. Będzie się działo.
Chyżwar
Kojarzysz Ki-61? To japoński myśliwiec o dobrych osiągach z chłodzonym cieczą silnikiem rzędowym o niemieckim rodowodzie. Dla tamtejszej obsługi naziemnej był zbyt skomplikowany. Dlatego ten samolot zamiast latać lubił stać na lotnisku. Włosi produkowali podobne myśliwce. Ale w odróżnieniu od Japończyków ze względu na wyższą kulturę techniczną nie mieli z nimi kłopotu. Piloci to wierzchołek góry lodowej. Choćby byli najlepiej wyszkoleni, bez mechaników, których trzeba znacznie więcej i infrastruktury koniecznej do obsługi tych samolotów nie zrobią za wiele. Nawet jeżeli dostaliby F-16V, W moim przekonaniu lepiej by było, gdyby dostali Gripeny pierwszej generacji. Te maszyny mają znacznie gorsze parametry of F-16. Ale są pomyślane tak, żeby poza pilotem mógł je obsługiwać byle szwej z poboru.
easyrider
Most byłby dobrym, symbolicznym ale i bolesnym dla Moskwy celem. Cel na miarę możliwości F-16. Eskalacja raczej pewna ale jeśli NATO odpuści, to też będzie symboliczny początek końca. To Moskwa jest agresorem.
Chyżwar
Ten most ma pecha. Raz już taki był i się rozleciał. Szkoda, że to nie było wtedy, gdy jechał po nim bojący się podróży lotniczych tow. stalin. Warto więc by było podtrzymać tradycję tej konstrukcji. Co prawda za pierwszym razem załatwił go lód. Ale bez znaczenia jest z jakiej przyczyny się rozleciał ponieważ liczy się skutek.
Nordx
tytuł tego huraoptymistycznego artykułu powinien brzmieć. ."pożyjemy, zobaczymy"
kopacz033
Probowali lare razy sforsowac most kerczenski z ograniczonymi srodkami ale niestety USA nie pozwola na zniszczenie mostu bo to rozgrzeje ruskich do czerwoności i eskalacji napiec q tego nikt nie chce. Polityka panie i panowie kazdy ma wplyw na cos. Gdyby chcieli juz by tego mostu nie bylo pare miesiecy do tylu
młodygrzyb
Aha, niby dlaczego rosjanie nie mieliby korzystać ze wsparcia A-50, jak pomimo utraty 2 maszyn cały czas z nich korzystają? Opierania swych wywodów na "jedynie słusznej wersji wydarzeń " w 1984 roku to szkoda komentować.
Davien3
Moze dlatego ze zostało im z 5 sprawnych maszyn o mocno srednich osiagach przestarzałego kompleksu Liana w jaki są wyposazone? A w 1982r siły Izraela zmasakrowały lotnictwo syryjskie nad Bekaa zestrzeliwując 82 samoloty bez strat własnych.
OptySceptyk
A50 jest za mało, aby zapewnić ciągłość wsparcia. Ponadto, spośród nielicznych zmodernizowanych, 2 zaorały ziemię, więc to, co ruscy mają na zastępstwo może być znacząco gorsze.
Ubudubu
Bo nie chcą dostać AMRAAMem w zadek
młodygrzyb
Po drugie, pociski HARM to ukraińcy ju z dawno dostali i posiadali samoloty przystosowane do ich przenoszenia. To co teraz napiszę będzie zapewne szokiem dla autora ale rosyjskie samoloty także posiadają radary pokładowe, posiadają także czujniki opromieniowania jak i jakieś systemy WRE. Oczywiście rosjanie są w tyle a wręcz są zacofani względem zachodu ale nie aż tak jak sądzi autor. Te F-16 jakie dostają ukraińcy to nie są najnowsze maszyny i mimo ich modernizacji raczej na pewno ustępują pod względem wyposażenia Su-35 czy Su-30SM2.Czymże jest 70 kilometrów zasięgu AIM do 300 R-37?
Sailor
Wania przeczytaj artykuł jeszcze raz. Tym razem ze zrozumieniem.
Davien3
Pociski HARM uzywane na ukraińskich MiG-29 musza byc programowane na ziemi i nie mozna tego zmienić. A F-16 jest w pełni zintegrowany z HARM/AARGM. Co do R-37M to maksymalny zasięg zestrzelenia ukraińskiego samolotu to 80km a i to zrobili to przypadkiem bo ten pocisk nie nadaje się do zwalczania mysliwców W trybie strzału standardowego ma zasięg zaledwie 150km dalej leci w tzw cruise mode z stałym podświetlaniem celu To pocisk do zwalczania dużych powolnych celów jak bombowce strategiczne czy AWACS-y a nie mysliwców. Aha rosyjskie systemy samoobrony to pokazały jak sa 'skuteczne" w Ukrainie gdzie ich samoloty i smigłowce padały ofiarą nawet przestarzałych rakiet rosyjskich i to w sytuacjach w jakich powinny się spokojnie obronić.
Olo9524
Co się wszyscy tak zesrali z tymi R37?Co z tego że niby ma ok.300 km zasięgu jak z tej odleglości to mogą wykryć C5 albo coś równie wielkiego a nie cel wielkości F16.A nawet gdyby jakimś cudem wykryli to zdolności manewrowe pocisku na tej odległości są prawie żadne tak że myśliwiec nie jest łatwym celem.
user_1047527
F-16 sprawdzą się tak samo jak abramsy i leopardy
TRX
No i git
MiP
Zaczyna się pompowanie balonika...... już pociski ATACMS miały rozwalić most ruskim.W naszych mediach zaczyna się propaganda sukcesu która niczym się nie różni od tej ruskiej
Orthodoks
Wizję zbyt piękne, by mogły się ziścić. Może coś się zadzieje w odleglejszej przyszłości, gdy tych Efów będzie kilkadziesiąt, a nie kilkanaście. I to też zależy od szybkości szkoelenia pilotów, a także ewentualnej skali strat. Bo to nie będą maszyny niezniszczalne, podobnie jak było np. z Abramsami. Też ważna będzie taktyka użycia. No i jeszcze ten motyw o ewentualnej woli zachodnich polityków zakończenia wojny zwycięstwem Ukrainy...