Uprościć szkolenie i zamówienia, by wykorzystać drony [RELACJA]

Upowszechnienie dronów wymaga szybkiego planowania, zmian prawnych i uproszczenia systemu szkolenia operatorów, użycia dronów powinno się uczyć tak jak rzutu granatem – mówili uczestnicy Debaty Defence24. Według grupy WB przyszłością są zintegrowane systemy aparatów powietrznych, lądowych i morskich.
„Do 2024 roku myśleliśmy o zmianach w siłach zbrojnych tylko planowo, z perspektywy długofalowego rozwoju. Teraz musimy wdrażać szybciej zmiany. To tzw. transformacja w styczności (transformation in contact), bo Rosja się już przygotowała i my nie możemy być w tyle. Musimy testować różne drony w jednostkach, wdrażać nowe metody i pozwolić żołnierzom uczyć się na sprzęcie, który będą potem wykorzystywać realnie” – powiedział doradca szefa Sztabu Generalnego, były szef natowskiego dowództwa sił połączonych (JFC) w Brunssum gen. broni Krzysztof Król. Dodał, że obserwując rosyjską inwazję na Ukrainę, wojnę w strefie Gazy i konflikt Izraela z Iranem, wszystkie armie świata zauważyły, że stare podejście nie jest możliwe i konieczne jest jak najszybsze wdrażanie nowych systemów.
Zdaniem gen. dyw. pilot w st. spocz. Leszka Cwojdzińskiego, byłego szefa szkolenia Sił Powietrznych, obecnie doradcy Grupy WB ds. naukowych, jeden ośrodek szkolenia instruktorów operatorów dronów, którzy potem mają szkolić żołnierzy z ich użycia, nie wystarczy wobec potrzeb szacowanych na kilkanaście tysięcy osób. „Na operatorów Bayraktarów szkoli się oficerów pięć lat, a wojna trwa trzy” – zauważył. Opowiedział się za kilkoma poziomami szkolenia, począwszy od klas mundurowych, by przygotować operatorów dronów o masie do 25 kg. „Klucz to planowanie lotów, analiza danych i umiejętność wykorzystania zdjęć rozpoznawczych. Na świecie operatorami często są cywile, a za użycie broni odpowiada żołnierz. Polska jest 15 lat w tyle, bo drony traktowano jak modele, zabawki. Potrzeba wielu centrów szkoleniowych na różnych poziomach i uproszczenia prawa” – powiedział. Wspomniał, jak w 2012 r. przekonywał do potrzeby powołania specjalisty ds. systemów bezzałogowych na poziomie ministerialnym i na jaki opór wtedy natrafił.
Rozpoczynamy debatę „Wielodomenowe bezzałogowe pole walki” @WBGroup_PL pic.twitter.com/h3dK3dcdeD
— Defence24 (@Defence24pl) September 3, 2025
Były inspektor Sił Powietrznych w Dowództwie Generalnym gen. bryg. rez. pil. Drewniak zwrócił uwagę na konieczność dostosowania środków obrony do zagrożenia, jakie stwarzają masowo stosowane tanie drony. Przytoczył „starą wojskową zasadę”, że aby coś zwalczać, trzeba to najpierw wykryć, zidentyfikować i ocenić zagrożenie. Musimy budować pełne systemy. Różne efektory - naziemne, powietrzne, kinetyczne, elektromagnetyczne – podkreślił. Wyraził poparcie dla idei formacji bezzałogowców przeznaczonych do zwalczania wrogich dronów. „Żadne państwo nie wytrzyma zwalczania dronów środkami kilkanaście razy drożnymi niż to, do czego się strzela” – powiedział, przypominając, że Ukraina wykorzystywała pociski systemu Patriot, by zwalczać dużo tańsze rosyjskie środki napadu powietrznego. Według generała użycia najmniejszych dronów należałoby uczyć tak jak rzutu granatem - bez stosowania prawa lotniczego. Przy takim rozwiązaniu w jednostkach można by tworzyć pola ćwiczebne do użycia bezzałogowców na wzór rzutni granatów. Drewniak zauważył, że szkolenie cywilne i wojskowe w większości jest takie samo – przede wszystkim, z wyjątkiem mniej licznych misji uderzeniowych – chodzi o to, by drona jak najdłużej utrzymać w powietrzu i bezpiecznie sprowadzić go na ziemię.
Czytaj też
Król podkreślił, że aby szkolenie z użycia dronów stało się powszechne i nadążało za zmianami na polu walki, konieczne są zmiany w podejściu do wykorzystania tych systemów, w prawie – i są opracowywane propozycje legislacyjne. „Wojsko musi zbalansować zdolności bezzałogowych systemów ze zdolnościami obrony przed tymi środkami przeciwnika. Stąd komunikat, że kupujemy także drony jednorazowego użytku, które będą niszczone w czasie szkolenia. Obecnie dużym problemem w funkcjonowaniu sił zbrojnych są różnego rodzaju ograniczenia prawne. Przekonaliśmy polityków, że musimy od tego odejść” – powiedział Król. Podkreślił, że w opracowywanym programie rozwoju sił zbrojnych na kolejne lata uwzględniono koncepcję wprowadzania dronów „praktycznie w każdej jednostce wojskowej”. „Trudno sobie wyobrazić prowadzenie jakichkolwiek działań w jakiejkolwiek głębi taktycznej czy operacyjnej bez zapewnienia świadomości sytuacyjnej, zdolności do rażenia czy ochrony wojsk” – powiedział.
Dyrektor programu systemów bezzałogowych w Grupie WB Jarosław Czajka zwrócił uwagę na potrzebę działania w wielu domenach – nie tylko powietrznej, czego dowodzą wnioski z Ukrainy. „Od lat produkujemy amunicję krążącą i samoloty rozpoznawcze. Do tego mamy świetną – niezależną, niezawodną, produkowaną w Polsce – łączność, która może być wykorzystana nie tylko w domenie powietrznej” – powiedział. Przedstawił koncepcję załogowo-bezałogowego plutonu przyszłości (future task force). Pluton ma się składać z pojazdów lądowych połączonych z komponentem powietrznym. Wóz dowodzenia może przewozić operatorów, inne pojazdy są platformą dla efektorów – WKM, miotacza min, czy amunicji krążącej uruchamianej z wyrzutni – te aparaty mogą służyć rozpoznaniu na odległość 50 km i razić cele na dystansie do 100 km – na tyle pozwala łączność. Pojazdy-nosiciele jako wozy załogowe mogą poruszać się po drogach publicznych, na teatrze działań kierowca przesiada się do wozu dowodzenia i staje się operatorem nosiciela i efektora. Ma to być system otwarty, łatwy do zintegrowania, wykorzystujący krajowe rozwiązania i pozwalający ograniczyć liczbę personelu, co – jak zaznaczył dyr. Czajka – jest ważne przy obecnej tendencji demograficznej. Za załogowo-bezzałogowy pluton przyszłości Grupa WB otrzymała na tegorocznym MSPO nagrodę Defender.
WIDEO: Święto Wojska Polskiego 2025. Defilada w Warszawie