Reklama

Ukraiński pancerz na wojnie. Jak Kijów używa czołgów [ANALIZA]

Nie wczytując się w źródła narracyjne, a korzystając tylko z materiałów foto i wideo, zwłaszcza publikowanych przez stronę ukraińską, można odnieść wrażenie, że czołgi nie odgrywają większej roli w wojnie, są masakrowane ogniem broni ppanc piechoty, czy artylerii. Tymczasem jest to obraz uproszczony, bowiem czołgi nadal stanowią kluczowy środek bojowy, zarówno w obronie (zwłaszcza manewrowej), jak i w natarciu.

UAR-10 sniper and tank
Strzelec wyborowy z karabinem UAR-10 na tle zniszczonego rosyjskiego czołgu. Obwód Kijowski, marzec 2022 r.
Autor. KSSO
Reklama

Czołgi ukraińskie (czy szerzej pododdziały zmechanizowane) pozostają zazwyczaj "poza kadrem", tymczasem w wielu miejscach wspierają własną piechotę, przyczyniając się do sukcesów w ataku lub obronie. Wśród wielu nagrodzonych ukraińskich bohaterów, są również czołgiści, często nagradzani pośmiertnie, a źródła narracyjne, mimo iż z natury nieobiektywne, rzucają światło na coraz więcej taktycznych epizodów wojny.

Reklama

Ukraińskie wojska pancerne jeszcze przed pełnoskalową wojną miały kilka typów czołgów – T-64, T-72, T-80, w różnych wersjach i różnych formacjach. Ilość wersji zwiększyła się jeszcze wraz z dostawami z krajów NATO, kiedy na Ukrainę przybyły czeskie T-72M1 oraz polskie T-72M1 i T-72M1R oraz o wozy zdobyczne, nie tylko T-72 i T-80 różnych wersji, ale także pojedyncze T-90.\ Czołgi operowały zazwyczaj plutonami, po trzy maszyny, czasami operowały w parach, tylko dwoma wozami, wzajemnie się osłaniającymi. Odgrywają ważną role w obronie, zwłaszcza na kierunku natarcia rosyjskiej broni pancernej, ale również w kontratakach.

W przypadku czołgów istotnym jest nie tylko wyszkolenie załogantów, ale i użycie taktyczne, czy wreszcie sprawność samych czołgów. Ten czynnik wydaje się oczywistym, tymczasem już w latach 2014-2015 zdarzało się ukraińskim czołgistom wchodzić do boju z niesprawnymi czołgami, sytuacje te zdarzają się i teraz. W walkach kluczowym jest zapewnienie pełnej gotowości bojowej czołgu, przy czym problemy mogą pojawić się z dnia na dzień. Ciekawy pod tym względem jest epizod spod Kijowa, z odcinka frontu pod Moszczunem, bronionym przez pododdziały 2 batalionu 72 BZmech. Piechota mimo iż dysponowała środkami ppanc nie mogła zniszczyć ostrzeliwującej ich BMP-2. Zastępca dowódcy brygady podjął decyzję o ściągnięciu na pomoc czołgów. Przyjechały dwa czołgi, ale stanęły w miejscu i nie wchodziły do akcji. Szybko się wyjaśniło, że oba wozy mają uszkodzony system kierowania ogniem. Jak się okazało SKO zepsuł się z dnia na dzień. „Wczoraj wszystko działało. Wszystko było zrobione. Nie przyjeżdżałbym, gdybym nie był pewny swoich maszyn" – tłumaczył się major przybyły z czołgami. Ponieważ w powietrzu krążył rosyjski bezzałogowy Orłan-10, w efekcie czołgi wycofały się z linii frontu, żeby nie zostać wykrytymi i ostrzelanymi artylerią.

Reklama

Jako przykład zasadzki czołgowej może służyć epizod ze słynnego, nieudanego forsowania Siewierskiego Dońca przez dwie rosyjskie batalionowe grupy taktyczne w maju pod Biłohoriwką. W walkach obronnych wziął udział pluton czołgów, zapewne T-64, z 10 Górsko-Szturmowej Brygady. Para czołgów zaczaiła się nad brzegiem Siewierskiego Dońca na odcinku przypuszczalnej aktywności npla. Dowódca plutonu batalionu czołgów brygady wspomina: „Mieliśmy dwie maszyny, zamaskowaliśmy się i czekaliśmy rozkazu do wysunięcia na ogniowy rubież. Około 20 minut po tym, jak zajęliśmy miejsca w ukryciu, wyjechaliśmy na pozycję i zaczęliśmy pracować po przeciwniku. Początkowo przeciwnika wzrokowo nie widzieliśmy, ale po około 20 minutach zauważyliśmy niewielkie grupy piechoty, BMP, kutry \[przeprawowe\] i otwarliśmy ogień...". Według dowódcy plutonu ogień prowadzono na dystansie 1,2 km, zniszczono jakoby około dwóch plutonów piechoty, kilka BMP, kuter i inny sprzęt.

Pluton czy kompania czołgów nie tylko dysponuje siłą ognia i silnym pancerzem, ale może natychmiast, nawet pod ogniem npla, wykonywać rajdy czy przemarsze taktyczne, a nawet taktyczno-operacyjne. Przykładem przemarszu taktycznego na odległość 80 km i wejścia z marszu do boju, może służyć casus z 24 lutego, kiedy kompania czołgów z 59 Brygady Zmechanizowanej, utrzymując kontakt z dowództwem, rankiem otrzymała rozkaz przemieszczenia się pod Nową Kachowkę, aby wzmocnić obronę kluczowego odcinka frontu w rejonie Chersonia. Ostatecznie po przejściu ok. 80 km kompania musiała zawrócić. Otrzymała nowy rozkaz, aby przebić się i utrzymać Antonowski Most pod Oleszkami, aby umożliwić odwrót innym kolumnom brygady i przeprawienie się przez Dniepr. Jeszcze w czasie marszu kolumna wpadła w zasadzkę. Być może właśnie ten epizod utrwalony został na amatorskim wideo, które pokazuje ukraińskie czołgi stojące na autostradzie 24 lutego.

Reklama

Na podejściach do mostu kompania weszła w kontakt ogniowy, w czasie przerwania przez obronę npla utracono jeden czołg, trafiony pociskiem przeciwpancernym, z efektem detonacji amunicji (zginęło dwóch załogantów). Według źródeł ukraińskich kompania czołgów przerwała linię obrony, rozblokowała most, zajęła wyznaczony rubież obrony, który utrzymywała, umożliwiając bezpieczne wycofanie kolumn brygady z okrążenia. Za ten wyczyn dowódca kompanii czołgów, starszy lejtnant Dmytro Dozirczy, otrzymał tytuł "Bohater Ukrainy" i Order "Złota Gwiazda".\ Czołgi okazały się niezastąpione również w terenie zabudowanym, a jako przykład może służyć kompania czołgów Pułku Gwardii Narodowej „Azow" i walki miejskie w Mariupolu. Ustawione na skrzyżowaniach szerokich ulic miejskich czołgi mogą skutecznie ograniczać manewr przeciwnika i przestrzeliwać kluczowe arterie miejskie na dużych odległościach. Istnieje film wideo pokazujący dwa azowskie T-64B1M stojące na skrzyżowaniu i prowadzące intensywny ogień do npla wzdłuż szerokiej ulicy. Ze źródeł narracyjnych wiadomo, że T-64B1M organicznej kompanii czołgów Pułku „Azow" operowały w Mariupolu m.in. wzdłuż ulicy Nabiereżnej, między kombinatem Azowstal, a rzeczką Kalmius, czyli na głównym kierunku natarcia, wzdłuż wschodniego nabrzeża miasta. Od 25 lutego do 12 marca czołgi kompanii pod dowództwem starszego lejtnanta Mychaiła „Czupa" Czupryna odeprzeć miały siedem ataków, niszcząc wiele czołgów i pojazdów pancernych npla i walcząc pod stałym ogniem artylerii lufowej i rakietowej.

Później czołgi „Azowa" operowały również jako mobilny odwód. Przykładowo 13 marca czołgi T-64B1M wsparły obronę w rejonie miejscowości Stary Krym przyczyniając się do spowolnienia tempa natarcia przeciwnika.

Reklama

W toku ciężkich walk o miasto, T-64B1M dowódcy kompanii został w boju zniszczony: najpierw porażony stracił mobilność, ale walczył jako nieruchomy punkt ogniowy, aż do zniszczenia. Dowódca kompanii zginął w czołgu. 25 marca został nagrodzony pośmiertnie (wniosek był przygotowany jeszcze za życia) tytułem "Bohater Ukrainy" i Orderem "Złota Gwiazda".

Obok siły ognia i pancerza kluczowa jest mobilność czołgów, również rozumiana jako manewr na polu walki. Przykładem walki manewrowej, której skutkiem będzie najpierw skuteczny ogień z zasadzki, a potem atak z flanki, może być epizod z marcowych walk o Makarów, ważny węzeł komunikacyjny, na zachód od Kijowa. 8 marca do boju wszedł tam pluton czołgów batalionu czołgów 14 Brygady Zmechanizowanej. Po rozpoznaniu kierunku natarcia rosyjskiej kolumny, trzy czołgi plutonu – zapewne T-64BW - zostały przerzucone na ten odcinek, z zadaniem zatrzymania ataku npla. Ogniem na wprost, z zasadzki, zniszczono kilka pojazdów npla, kolumna rozproszyła się, piechota zaczęła się rozbiegać, po jakimś czasie pozycje plutonu czołgów zaczęła ostrzeliwać artyleria. Pluton prowadził ogień manewrując, zmieniając pozycje. Czołg doświadczonego starszego sierżanta Serhija Wasicza, zaszedł przeciwnika z flanki i prowadził ogień pociskami odłamkowymi po piechocie. Czołgi T-64BW plutonu miały zniszczyć w boju pod Makarowem łącznie 6 pancernych wozów bojowych i nieco piechoty, a samo miasto w wyniku kontrataku zostało przez siły ukraińskie zajęte. W walce, trafieniem z ppk, porażony został skutecznie T-64BW, co doprowadziło do wybuchu amunicji i zerwania wieży. W rozerwanym eksplozją czołgu zginęła cała trzyosobowa załoga, z dowódcą wozu, sierżantem Wasiczem, odznaczonym pośmiertnie tytułem „Bohater Ukrainy".

Reklama

O znaczeniu czołgów na polu bitwy wiele mówi casus improwizowanej pancernej grupy bojowej sformowanej w oparciu o sprzęt i kadry kijowskiego Narodowego Uniwersytetu Obrony Ukrainy im. Iwana Czerniachowskiego, pod dowództwem doświadczonego oficera, płk. Jewhena „Adama" Mieżewikina, na ten czas wykładowcy uczelni.

Aby pozyskać dla wspomnianej grupy bojowej pożądane wsparcie - czołgi - należało podjąć nietypowe kroki i improwizować, bowiem uczyniono w ciągu kilku dni całkowicie sprawnymi dwa czołgi, które były rozbrojone i wykorzystywane jako obiekty do szkolenia. „Na uniwersytecie, gdzie wykładałem, jest technika ćwiczebna. Zaproponowałem przeglądnąć czołgi, odnowić BMP i stworzyć małą grupę pancerną, jaka będzie działać w wypadku, gdyby Moskale weszli do Kijowa. Dostaliśmy pozwolenie. Pomogli z częściami zamiennymi. Dodzwoniłem się do głównodowodzącego, pomógł nam z amunicją dla czołgów – przywieźli dwa KamAZ-y amunicji. Grupa wyszła potężna: dwa czołgi, BMP..." - opisuje formowanie oddziału, płk. Mieżewikin.

Reklama

Ciekawymi i nietypowymi były również załogi obu czołgów – w jednym trzech pułkowników, w drugim pułkownik i dwóch podpułkowników (załogantami w tym przypadku byli rezcz jasna wykładowcy uczelni). Grupa bojowa w składzie 2 czołgi, kilka BMP, piechota różnych pododdziałów, natychmiast wzięła udział w walkach o Irpień.

Ukraińskie czołgi odgrywają ważną rolę w obronie, zwłaszcza na kierunkach, gdzie nacierają masowo rosyjskie czołgi. Tak było m.in. na kierunku iziumskim, pod Barwinkowe, na przełomie marca i kwietnia. W odpieraniu ataków rosyjskich czołgów dużą rolę odegrał oddział pancerny, niedawno rozkonserwowanych czołgów T-72, nieokreślonej brygady SZU. „Teraz codziennie biorę udział w walkach z rosyjskimi czołgami. Mój pododdział zniszczył w ciągu ostatnich trzech dni 9 rosyjskich czołgów, wóz opancerzony i ciężarówkę" – wypowiada się w wywiadzie, anonimowy jak dotąd, dowódca oddziału czołgów. W jednym z bojów czołg T-72 wspomnianego dowódcy oddziału został porażony w wieżę, załoga miała jednak szczęście – wieża została uszkodzona, ale silnik nadal pracował. W efekcie wspomniany T-72 z uszkodzoną wieżą wziął na hol inny czołg, dla odmiany z nie pracującym silnikiem, i oba uszkodzone wozy bojowe wyszły spod ognia npla na tyły. Kluczowym w tym przypadku jest przetrwanie załóg - jest wielce prawdopodobne, że siłami grup remontowych, ewentualnie przy kanibalizacji części, czołgi w tego typu przypadkach zostaną przywrócone do stanu operacyjnego i wejdą ponownie do walki.

Reklama

Ten epizod pokazuje również, że straty ponoszą obie strony, w tym wypadku w walce uszkodzone zostały dwa ukraińskie T-72. Jak się można domyśleć, pod Barwenkowe dochodziło do starć bezpośrednich między czołgami ukraińskimi i rosyjskimi, niestety na tą chwilę szczegółów taktycznych brak.

Reklama

Zobacz również

WIDEO: Rakietowe strzelania w Ustce. Patriot, HOMAR, HIMARS
Reklama
Reklama