Reklama

Geopolityka

Turcja gotowa do kompromisu ws. S-400. „Model grecki” [KOMENTARZ]

S-300 PMU2 / Fot. via Wikipedia (Public Domain)
S-300 PMU2 / Fot. via Wikipedia (Public Domain)

Przedstawiciele władz Turcji, w tym minister obrony Hulusi Akar, głośno mówią o możliwości wycofania się Ankary z użycia rosyjskich systemów obrony powietrznej S-400 Triumf. Proponowany przez Ankarę kompromis jest zdaniem komentatorów pod wieloma względami nawet mniej korzystny niż to co jeszcze rok temu proponował Erdoganowi prezydent Donald Trump.

W listopadzie 2019 Trump chciał znaleźć kompromis ws. tureckich systemów obrony. Zgodnie z jego propozycją S-400 miały pozostawać nieczynne, a w zamian Turcji miały zostać zaoferowane na sprzedaż systemy Patriot i powrót do programu samolotu wielozadaniowego F-35A. O tym, że S-400 pozostają dezaktywowane mieli się upewniać amerykańscy inspektorzy, którzy mieliby dostęp do posiadających te systemy tureckich baz. Erdogan odmówił wówczas twierdząc, ze amerykańskie komisje oznaczałyby ograniczenie tureckiej suwerenności.

Teraz Turcy sami proponują stworzenie grupy studyjnej pod auspicjami NATO, która „zajmowałaby się sprawą S-400”. Propozycja ta pojawiała się jednak już wcześniej, jednak Amerykanie odmawiali, a dodatkowo pogorszyli pierwotną propozycję Trumpa dodając nowy warunek: usunięcia S-400 z terytorium tureckiego.

Reklama
Reklama

Obecnie Ankara proponuje utrzymanie NATO-wskiej grupy kontrolnej i deklaruje, że systemy te pozostawałyby nieużywane za wyjątkiem określonych przypadków. Konfliktu zbrojnego lub kryzysu, albo zaplanowanych uprzednio ćwiczeń. Umowę na ten temat z Sojuszem Północnoatlantyckim i USA Turcy chcieliby wzorować na umowie podpisanej przez Grecję ws. wykorzystania przez nią rosyjskich systemów S-300 PMU1 pozyskanych w latach 90. ubiegłego wieku.

Greckie systemy znajdują się wyłącznie na wyspie Kreta i są uruchamiane  w podobnie uzasadnionych i zapowiadanych w czasie pokoju przypadkach. Nie ma więc ryzyka, że będą za ich pomocą dokonywane próby namierzeń sojuszniczych F-35 czy innych statków powietrznych.

Turcy nie chcą w zamian powrotu do zakupu F-35, a jedynie zniesienia sankcji na amerykańskie uzbrojenie, które eksploatują już teraz. Zamiast tego domagają się uznania kurdyjskich Powszechnych Jednostek Obrony w północnej Syrii, zdaniem Ankary wspierających Partię Pracujących Kurdystanu, za nielegalną i zerwanie z nimi wszelkiej współpracy przez USA.

Tureckie propozycje wydają się wpisywać w ostatnie doniesienia. W ubiegłym miesiącu, przy okazji ogłoszenia gotowości operacyjnej tureckich S-400 Triumf, przedstawiciele tureckiego MON powiedzieli, że nie kupią więcej tego uzbrojenia i nie będzie jego drugiej transzy. Zamiast tego Turcy chcą na podstawie uzyskanych przy okazji doświadczeń i technologii wybudować „własny system” średniego zasięgu. W tej sytuacji docelowo S-400 rzeczywiście mogłyby być uruchamiane jedynie incydentalnie jako dodatkowy system obrony kraju, podobnie jak to ma miejsce w przypadku greckich S-300, których eksploatowany jest batalion (32 wyrzutnie) a oprócz tego w służbie znajdują się także operujące stale Patrioty (6 baterii).

Wycofanie się z F-35A wpisuje się z kolei w decyzję Turków o przedłużenia żywotności F-16C/D i wyprodukowaniu dodatkowych 30 samolotów. Zgodnie z ostatnimi informacjami maszyny te mają służyć do czasu zastępowania ich krajowym myśliwcem T-X, co nastąpi zapewne w latach 30. To między innymi dlatego Turkom zależy na utrzymaniu dostaw amerykańskich części do Fighting Falconów, które zresztą w ostatnich latach były skupowane na światowych rynkach.

Otwarte jest pytanie, czy „ustępstwo” ws. F-35 i położenie w zamian na stole cofnięcia poparcia dla Kurdów okaże się właściwe z punktu widzenia Waszyngtonu. Opuszczenie Kurdów to zawsze utrata wiarygodności wobec sojusznika, co może zostać źle odebrane przez innych partnerów na świecie. Z kolei brak tureckich zamówień na F-35, których Ankara miała kupić nawet 120 sztuk to dyskusyjny interes z punktu widzenia amerykańskiego przemysłu. Przemysłu, który przypomnijmy i tak nadal odbiera części dostarczane przez turecki przemysł zbrojeniowy.

Ogłoszenie gotowości na ustępstwa w obliczu objęcia prezydentury przez Joe Bidena, znanego z krytyki polityki Turcji prezydenta Erdogana, jest jednak próbą nowego otwarcia w obustronnych stosunkach. Czas pokaże, czy porozumienie zostanie zawarte, a jeśli tak to w jakim kształcie. Amerykanie mogą bowiem złożyć kontrpropozycję…

Reklama

Rok dronów, po co Apache, Ukraina i Syria - Defence24Week 104

Komentarze (2)

  1. fryz5

    Do Erdogana zaczyna docierać, że już ma "jedną rękę w nocniku", co niektórzy tu przewidywali, a jak obecna administracja USA nałoży sankcję na Turcję, na technologię podwójnego przeznaczenia, to skończy się zabawa. Zbudowanie własnego myśliwca T-X przez Turcję bez technologii zachodnich jest dłuugo nierealne i prędzej przestanie latać ich ostatni F-16 niż zbudują coś swojego. Widać to na przykładzie Chin, 12 lat zajęło im wdrożenie do produkcji seryjnej silnika WS-13 (odpowiednika rosyjskiego RD-93 -ew. będzie lepszy nie wiadomo) - 12 lat ... Chinom !!! A wiadomo (m.in. od użytkownika z Indii), że silniki rosyjskie są gorsze od zachodnich (resursy, spalanie, bezawaryjność), a gdzie reszta: radar, systemy walki, uzbrojenie itd. ! Postawię też tu taką tezę, że towarzysze rosyjscy nie są chyba aż tacy głupi i mogli nie sprzedać Turcji systemu S-400 o pełnych możliwościach - nawet tych eksportowych, bo nie trudno było przewidzieć, że dość szybko trafi w ręce amerykanów, stąd możliwy też zawód Turków jego możliwościami.

    1. Davien

      Dla Izraela i USA te kilka baterii S-400 niepodłaczonych do zadnego systemu OPL i muszacych polegac na własnych radarach nie jest żadnym zagrozeniem. A co do Indii to nikt im F-35 nie oferował choc bardzo go chcieli, zamiast F-16 maja oferowane F-21 czyli jeszcze nowsza wersje niz bl 70/72, i F-15EX kupuja w USA smigłowce szturmowe samoloty patrolowe, F-18E jest faworytem w przetargu na maszyny pokładowe, ech panie BUBA.... A obecnie Turcja nic praktycznie nie oferuje USA a duzo chce.

  2. Ech

    Swoja droga umieja negocjwac, postawic sie kazdemu. Nasz rzad odwartnie, zawsze na kolanach. A oniu kupiloi s400, teraz cos ustapia i beda mieli co chca. A jeszcze naucza sie jak sami zbudowac swoj system. Bez kolan ale negocjancje

    1. Nie negocjować tylko pyskować.

    2. BUBA

      Maja własny IFF do F-16. Do F-35 nie posiadają a IFF z USA uniemożliwia walkę z Izraelem amerykańskim sprzętem................................................................................

Reklama