Mimo twardej postawy wobec Iranu Donald Trump po raz drugi autoryzował porozumienie nuklearne zawarte z Iranem w 2015 r. Aby jednak dać wyraźny sygnał, że Stany Zjednoczone sprzeciwiają się działaniom Teheranu w regionie, amerykańska administracja nałożyła nowe sankcje związane z irańskim programem rakietowym.
"Najgorsza umowa, która kiedykolwiek została zawarta" pozostaje w mocy - tuż przed północą, Biały Dom wysłał do Kongresu autoryzację dla utrzymania porozumienia z Iranem zawartego przez USA, Niemcy, Francję, Chiny, Rosję, Wielką Brytanię i Unię Europejską. Prezydent jest zobowiązany przesyłać odpowiedni wniosek co 90 dni. Dla Donalda Trumpa to już drugie tego typu zatwierdzenie dokumentu w czasie sprawowania przez niego urzędu.
"Stany Zjednoczone pozostają głęboko zaniepokojone szkodliwymi działaniami Iranu na Bliskim Wschodzie, które podważają regionalną stabilność, bezpieczeństwo i dobrobyt" - czytamy w oświadczeniu Departamentu Stanu. Wśród aktywności, które skutkowały nałożeniem sankcji, USA wymieniają wsparcie dla "Hezbollahu, Hamasu i Palestyńskiego Islamistycznego Dżihadu, które zagrażają bezpieczeństwu Izraela" i stabilności w regionie. Komunikat wskazuje również na wsparcie dla reżimu Baszara Al-Asada oraz stronnictwa Hutich w Jemenie. Jednak elementem, który przesądził o nałożeniu sankcji był rozwój irańskiego programu rakietowego.
Czytaj więcej: Iran atakuje rakietami balistycznymi. Odwet, czy demonstracja uzbrojenia?
Stany Zjednoczone objęły obostrzeniami 18 podmiotów i osób fizycznych zaangażowanych w prace nad projektami balistycznymi, zamówienia dla wojska, a także wsparcie dla organizacji przestępczych. Departament Stanu wymienia przede wszystkim Aerospace Force Self Sufficiency Jihad Organization odpowiedzialną za testy i loty próbne pocisków, a także Research and Self Sufficiency Jehad Organization zajmującą się badaniami oraz rozwojem programu rakiet balistycznych.
Sankcje nałożono również na trzy siatki wspierające zamówienia dla irańskiego wojska i Islamskiej Gwardii Rewolucyjnej (IGR). Chodzi o prace nad dronami i uzbrojeniem dla IGR, produkcję szybkich nawodnych jednostek uzbrojonych oraz elektronicznych komponentów używanych w celach militarnych. W komunikacie Departament Stanu wspomina również o dwóch irańskich biznesmenach oraz powiązanych z nimi podmiotach, które przeprowadziły kradzież oprogramowań wyprodukowanych przez USA i inne państwa zachodnie, a następnie sprzedały je władzom Iranu.
Iran skrytykował decyzję USA, a minister spraw zagranicznych Mohammad Dżawad Zarif stwierdził, że amerykańska administracja "zatruwa" atmosferę panującą w relacjach międzynarodowych.
Autoryzacja umowy oraz nałożenie sankcji jest swego rodzaju kompromisem dla Białego Domu - z jednej strony dano zielone światło dla zawartej dwa lata temu umowy, ale z drugiej strony pokazano, że Waszyngton cały czas bacznie przygląda się poczynaniom Iranu i nie waha się stosować odpowiednich środków w obliczu działań Teheranu. USA podjęły podobne kroki podczas udzielenia pierwszej zgody na przedłużenie porozumienia nuklearnego.
Obecna administracja nie pozostawiła wątpliwości, że postrzega Iran jako jedno z kluczowych zagrożeń dla amerykańskich interesów na Bliskim Wschodzie. Obok wyeliminowania tzw. Państwa Islamskiego oraz walki z terroryzmem, izolacja Teheranu pozostaje jednym z priorytetów polityki zagranicznej Trumpa. Umowa z 2015 r. w zamian za rezygnację z rozwijania programu nuklearnego przez Iran gwarantowała mu zniesienie sankcji gospodarczych nałożonych przez USA oraz Unię Europejską.
Krótko po podpisaniu umowy do Teheranu zaczęli ściągać zagraniczni inwestorzy zainteresowani nie tylko handlem surowcami energetycznymi, ale także inwestycjami m.in. infrastrukturę oraz branżę samochodową. Europejscy sygnatariusze porozumienia nie ukrywają, że ewentualne wycofanie się z porozumienia nie wchodzi w grę i chcą kontynuować współpracę z Teheranem.
Czytaj więcej: Spór Iranu i USA zagrozi Francji? "Kluczowy program rakietowy"
Wobec tego USA pozostaje wprowadzanie własnych obostrzeń oraz podejmowanie działań mających osłabiać pozycję Iranu w regionie. Służyć miała temu m.in. podróż Donalda Trumpa do Arabii Saudyjskiej oraz współpraca z Rosją w sprawie tworzenia stref deeskalacji w Syrii. Kolejne miesiące pokażą czy sojusz z sunnickimi państwami regionu oraz próba podważenia irańsko-rosyjskiej współpracy w Syrii przyniesie wymierne efekty.
Czytaj więcej: "Sukces mierzony słowami". Putin i Trump po spotkaniu
easyrider
Gdyby zachodni przywódcy mieli resztki oleju w głowach, to potraktowaliby szyicki Iran, jako naturalnego sojusznika w walce z sunnickim islamem. Gdyby nie powodowałaby nimi ślepa chciwość pozwoliliby Iranowi zbudować swoją broń nuklearną i zaakceptowaliby jego rolę lokalnego mocarstwa, trzymającego w szachu sunnicką większość w regionie.
sż
Trochę innej polityki spodziewałem się po prezydencie Trumpie, ale widocznie "grupa trzymająca władzę nad światem" i będące ich narzędziem służby specjalne bardzo szybko sprowadziły Go do parteru... Swoją drogą mam pytanie [retoryczne] - kto tak naprawdę ostatnimi laty zdestabilizował cały Bliski Wschód, Maghreb i nie tylko...
Marek
"kto tak naprawdę ostatnimi laty zdestabilizował cały Bliski Wschód, Maghreb i nie tylko... " Między innymi "Napoleon" Nicolas Sarkozy.
sojer
USA zablokowały możliwość sprzedaży samolotów do Iranu... w tym czasie Airbus i ATR cieszy się z tego prezentu i sprzedaje im swoje samoloty.
Polanski
Tu akurat nie masz racji. Boeing ma tyle zamówień że się wyrobić nie potrafią. Dlatego w Paryżu Chiny podpisały kontrakt z Airbusem. Nie mieli wybory. Dostępnego Boeinga na rynku nie ma.
prawda
Czyli dostali sankcje za to co Arabia robi z pomocą USA (zbrojenia) oraz za to co robi każdy kraj w okolicy (wspieranie wszelakich przeważnie terrorystycznych ugrupowań)...
PiotrEl
Typowo amerykańskie - umowa obowiązuje Iran a USA nie. Sankcje i tak wprowadzą, gdyby nie było rakiet to może np. "za noszenie bród"