Reklama

Setka Tarantul wzmocni możliwości zwiadowcze polskiej armii

Roboty tego typu, jak Tarantula od czasu konfliktów w Iraku i Afganistanie znajdują się na wyposażeniu wielu armii świata.
Autor. Direct Action/Łukasiewicz – PIAP

W przyrodzie tarantule wyróżnia wyjątkowa umiejętność rozpoznawania terenu, pamięć przestrzenna i rozwinięta wrażliwość sensoryczna. W wojsku polskim Tarantule mają widzieć, słyszeć i czuć dużo więcej niż żołnierz. Bez względu na warunki, bez względu na to, czy jest dzień, czy noc, Tarantule dostrzegą szczegóły i wyłapią rozmowę prowadzoną  z odległości kilkuset metrów, rozpoznają teren, spenetrują nieznany obiekt, ostrzegą o potencjalnym zagrożeniu. Tarantula to kryptonim Mobilnego Bezzałogowego Pojazdu Rozpoznawczego. 96 robotów znajdzie się na wyposażeniu polskiej armii w ciągu najbliższych dwóch lat. Opracowane przez inżynierów Sieci Badawczej Łukasiewicz bezzałogowe pojazdy mają wspomagać działania żołnierzy na pierwszej linii walk, czyli tam, gdzie istnieje największe niebezpieczeństwo.

Artykuł sponsorowany

Historia zastosowania robotów w konfliktach zbrojnych liczy blisko sto lat. Francuzi opracowali prototyp bezzałogowego pojazdu, zdalnie sterowanej „torpedy lądowej” już w 1916 roku. W czasie II wojny światowej Niemcy wyprodukowali ponad 7 tysięcy Goliathów. Miny-roboty budziły postrach między innymi wśród warszawskich powstańców, oblegały Sewastopol, broniły Wrocławia. W tym czasie Rosjanie  eksperymentowali ze zdalnie sterowanymi czołgami, pierwszymi robotami bojowymi. Dzisiaj bezzałogowe pojazdy powszechnie stosowane są w lotnictwie  wojskowym i marynarce. A roboty wspierają prace jednostek saperskich i inżynieryjnych. W ostatnich latach wojskowa technologia robotyczna silnie się rozwinęła.

Reklama
Naszą główną troską jest to, żeby polski dowódca nie musiał ryzykować życia żołnierzy, by miał do dyspozycji roboty, które będą w stanie stoczyć zwycięską walkę z robotami wroga.
płk rez. dr hab. Józef Wrona, koordynator projektów dual-use w Sieci Badawczej Łukasiewicz.
    W czasie wojny w Ukrainie wielokrotnie obserwowaliśmy skuteczność bezzałogowych wojsk lądowych. Roboty są już na tyle skuteczne, że zmieniają oblicze konfliktów zbrojnych.
    dr hab. Piotr Szynkarczyk, dyrektor Łukasiewicz – PIAP

    Szacuje się, że roczne zapotrzebowanie armii ukraińskiej na drony sięga dwóch milionów jednostek. Przy tej liczbie 15 tysięcy bezzałogowych pojazdów lądowych, które mają w tym roku wesprzeć działania sił ukraińskich, robi dużo mniejsze wrażenie.

    „Drony, które operują w powietrzu, mają stabilniejsze środowisko niż roboty naziemne” – tłumaczy różnice gen. Mieczysław Cieniuch, były szef Sztabu Generalnego Wojska Polskiego. „Na lądzie mamy różne rodzaje podłoża, nieprzewidywalne przeszkody, bardziej ograniczoną widoczność czy mniejsze możliwości kontroli terenu” - dodaje gen. Cieniuch.

    Nie zmienia to faktu, że coraz częściej działania żołnierzy wojsk lądowych są wspierane przez bezzałogowe pojazdy,  które dostarczają amunicję, dokonują rozpoznania, ewakuują rannych.

    W Łukasiewiczu inwestujemy we wzmocnienie kompetencji badawczo-rozwojowych w obszarze obronności i bezpieczeństwa państwa. Chcemy stać się dostawcą rozwiązań technologicznych dla polskiego przemysłu zbrojeniowego. Rozwój kompetencji i technologii w obszarze obronności to nie tylko strategia, ale ponad 25 lata doświadczenia Łukasiewicz – Przemysłowego Instytut Automatyki i Pomiarów PIAP, który działa w ramach Sieci.
    Hubert Cichocki, prezes Sieci Badawczej Łukasiewicz.
      Jesteśmy liderem rozwiązań z zakresu automatyzacji i robotyzacji w zastosowaniach specjalnych, nie tylko na rynku polskim.
      Marcin Staszewski, dyrektor Departamentu Rozwoju Sieci w Centrum Łukasiewicz

      Pierwsze zlecenie przyszło z policji. Stworzony w 1999 roku Inspector miał wspierać saperów w rozpoznaniu i neutralizacji ładunków wybuchowych. „To były czasy, kiedy jednego dnia miałem 11 zgłoszeń” – wspomina Andrzej Woźniak, były pirotechnik z łódzkiego pododdziału antyterrorystycznego, a dziś zastępca kierownika działu sprzedaży i marketingu Łukasiewicz – PIAP - „Od bomb ginęli mafiosi, przypadkowe osoby,  w powietrze wylatywały samochody, mieszkania, lokale, przy rozbrajaniu jednego z ładunków umarł warszawski policjant”.  

      Robot PIAP-Ibis w wersji medevac.
      Robot PIAP-Ibis w wersji medevac.
      Autor. Anna Jurczak

      „Odkąd nasze roboty są na wyposażeniu jednostek, nie doszło do wypadku nadzwyczajnego” – podkreśla saper, major rezerwy Krzysztof Kur, który dziś odpowiada za szkolenie użytkowników bezzałogowych pojazdów sprzedawanych przez Łukasiewicz – PIAP.

      W 2000 roku przy produkcji pierwszych pięciu sztuk Inspectora pracowało 13 inżynierów. Dziś w instytucie Łukasiewicza pojazdami bezzałogowymi zajmuje się ponad setka osób. Portfolio liczy 12 typów robotów – od pierwszych platform saperskich po roboty pola walki. W sumie sprzedano blisko 700 pojazdów do 28 krajów. Partnerzy cenią Łukasiewicz – PIAP przede wszystkim za solidność (jeden z pierwszych Inspektorów sprzedanych do polskiej policji 25 lat temu wciąż pracuje). Łukasiewicz – PIAP to instytut badawczo-rozwojowy, a jednocześnie przedsiębiorstwo posiadające zaawansowane zdolności produkcyjne.

        „Mamy wyjątkowe doświadczenie, niesprowadzające się wyłącznie do doktoratów i habilitacji” – podkreśla Szynkarczyk. –  „To rozwiązania, sprawdzone w realnych warunkach, które nigdy nie zawiodły użytkowników podczas pełnienia służby”.

        Mariusz Kremplewski, kierownik działu sprzedaży i marketingu Łukasiewicz – PIAP dodaje: „nasze doświadczenie pozwala nam opracować i przetestować produkt w ekstremalnie krótkim czasie 3-4 miesięcy”.

        Hala montażowa Łukasiewicz – PIAP  jest ściśle chroniona, dostęp jest ograniczony – dużo łatwiej jest wejść do gabinetu dyrektora Instytutu. Wzdłuż ścian stoją całe serie robotów – IBIS, Gryf, Fenix, Patrol. Są już dużo lżejsze niż ważący pół tony Inspector, dużo szybsze i mają większe możliwości zastosowania.

        – Nasze produkty są opracowywane indywidualnie względem potrzeb klienta – dyrektor Łukasiewicz – PIAP tłumaczy  szeroki wachlarz zrealizowanych projektów. – Za każdym razem dostosowujemy się do warunków, w jakich będzie operował nasz robot i jaką taktykę stosuje dana formacja, w której będzie służył.

          W tej hali widać, jak przebiegała ewolucja pojazdów bezzałogowych w ostatnim ćwierćwieczu  – od robotów saperskich, przez inżynieryjne i rozpoznawcze, po bojowe. Uwagę zwraca stojący na samym końcu HUNTeR (z ang. „łowca”) – blisko 5 metrów długości, ponad 2 metry wysokości. Bezzałogowa, uzbrojona w działko, ważąca ponad 4 tony platforma, która może prowadzić rozpoznanie, wspierać atak lekkiej piechoty, czy osłaniać odwrót kolumny wojsk zmechanizowanych. Podczas zeszłorocznych ćwiczeń Anakonda, realizowanych na Pomorzu przez wojsko polskie i sojuszników z NATO, HUNTeR sprawdził się w kilku scenariuszach. Przy pojeździe pracują inżynierowie, wprowadzają kolejne usprawnienia, które już za kilka tygodni będą testowane na poligonie we Włoszech podczas międzynarodowych ćwiczeń.

          „W tej chwili o robotach pola walki myślą wszyscy najwięksi producenci sprzętu wojskowego na świecie” – podsumowuje pułkownik Wrona i dodaje: „Konflikt w Ukrainie wskazał, że robotyzacja pola walki jest jednym z kluczowych obszarów, które należy rozwijać”.

          Reklama

          „Przyszłe konflikty będą bezkontaktowe” – zaznacza gen. Cieniuch – „do bezpośredniego zderzenia człowiek przeciw człowiekowi będzie dochodziło zdecydowanie rzadziej. Nie mówię, że w ogóle, ale zdecydowanie rzadziej”.

          Łukasiewicz – PIAP to jedno z centrów doświadczalnych akredytowanych przy NATO i przy Europejskiej Agencji Obrony, lider międzynarodowego projektu finansowanego ze środków Europejskiej Funduszu Obrony, gdzie zespół Instytutu rozwija kompetencje w zakresie koordynowania działań pojazdów załogowych i bezzałogowych z wykorzystaniem sztucznej inteligencji.

          Wojsko zamawia roboty rozpoznawcze
          Mobilny robot Feniks będący podstawą rozpoznawczego drona Tarantula
          Autor. Łukasiewicz-PIAP

          „Tarantuli tu nie znajdziemy. Prototyp zautomatyzowanego żołnierza zwiadowcy dla osób postronnych jest nieodstępny. – Zapraszamy we wrześniu na Międzynarodowy Salon Przemysłu Obronnego do Kielc” – informuje Adam Szepczyński, marketing manager Instytutu.

          „Tarantula generuje nową zdolność obronną. W sposób skryty, niezauważalny, może podejść bardzo blisko do pozycji nieprzyjaciela” – uchyla rąbka tajemnicy pułkownik Wrona – „Zdobędzie informacje i w czasie rzeczywistym przekaże je do dowództwa. Dla nas bardzo duże znaczenie ma pasywność tych robotów. To, że są one niezauważalne, trudne do wykrycia przez nieprzyjaciela”.

          Reklama

          „Roboty coraz częściej będą trafiały na pierwszą linię tam,  gdzie jest najbardziej niebezpiecznie,  gdzie żywy żołnierz jest mniej efektywny i istnieje duże prawdopodobieństwo, że zostanie zabity” – podsumowuje gen. Cieniuch.

          Choć roboty będą wykonywać coraz więcej zadań rozpoznawczych i bojowych, to nadal najcenniejszym aktywem armii będzie żołnierz. Zwiadowcy, których kompetencje mają wesprzeć powstające w Łukasiewicz – PIAP Tarantule, należą do elity wojsk lądowych. Ich proces szkolenia jest szczególnie złożony i kosztowny. A mimo to nie jesteśmy w stanie wyeliminować w pełni zagrożenia i oczekiwać od człowieka wykonania zadań, które wykonają automaty wyposażone w sensory bardziej wrażliwe niż ludzkie zmysły.

          Żołnierze 21 Brygady Strzelców Podhalańskich podczas ćwiczeń FEX-24 na poligonie w Nowej Dębie. Na pierwszym planie bezzałogowy pojazd lądowy PIAP HUNTeR.
          Żołnierze 21 Brygady Strzelców Podhalańskich podczas ćwiczeń FEX-24 na poligonie w Nowej Dębie. Na pierwszym planie bezzałogowy pojazd lądowy PIAP HUNTeR.
          Autor. st. szer. spec. Damian Łubkowski/18 Dywizja Zmechanizowana

          „Tarantule są przykładem skutecznego transferu technologii” – podkreśla prezes Cichocki. „Liczymy na dalsze zwiększanie liczby robotów dostarczanych do polskich Sił Zbrojnych, ale także na rozszerzenie katalogu rozwiązań technologicznych. Wielkich szans upatrujemy również w kolejnych wersjach robotów HUNTeR”.

          Artykuł sponsorowany

          WIDEO: Burza w Nowej Dębie. Polskie K9 na poligonie
          Reklama

          Komentarze

            Reklama