Technologie
Czechy opóźniają zakup haubic Caesar [KOMENTARZ]
Ministerstwo obrony Republiki Czeskiej zawiesiło negocjacje dotyczące zakupu od firmy Nexter 52 samobieżnych armatohaubic kalibru 155 mm typu Caesar na podwoziu Tatra. Powodem ma być prowadzona przez rząd w Pradze „szczegółowa analiza ekonomicznych skutków epidemii COVID-19”, jednak jak podają czeskie media, równie ważna jest wymagana przez producenta zaliczka, która w 2021 roku ma czterokrotnie przekraczać środki przeznaczone na ten cel w budżecie.
Decyzja o zastąpieniu 152 mm haubic wz. 77 Dana zamiast ich modernizacji zapadła w 2018 roku w oparciu o analizy z których wynikało, iż będzie to mało perspektywiczne i kosztowne rozwiązanie. Jako następcę Dany wybrano 155 mm system artyleryjski Caesar oferowany przez francuski koncern Nexter na podwoziu 8x8 firmy Tatra. W takiej wersji haubicoarmaty Caesar nabyła Dania, w odróżnieniu od lżejszego podwozia 6x6 jakie stosuje armia francuska i inni użytkownicy.
Czechy planowały za 52 samobieżne haubicoarmaty wraz z systemem szkolenia i uruchomieniem produkcji amunicji 155 mm zapłacić 6 mld koron czeskich, czyli około 230 mln euro. Umowa była negocjowana i miała zostać zawarta do końca bieżącego roku, aby dostawy zostały zrealizowane w latach 2022-2026. Dzięki temu w 2026 armia mogłaby wystawić w pełni wyposażoną ciężką brygadę zmechanizowaną do działań NATO zgodnie z przyjętymi zobowiązaniami wobec Sojuszu Północnoatlantyckiego.
Wysoka zaliczka i COVID-19?
Jak podał popularny czeski portal informacyjny Novinky.cz, umowa w planowany terminie raczej nie dojdzie do skutku, co ma wynikać z oficjalnego pisma przesłanego w październiku do koncernu Nexter przez wiceministra obrony ds. uzbrojenia i zakupów Lubora Kudelke. Pisze on, że w związku z pandemią Republika Czeska musi przeprowadzić „szczegółową analizę ekonomicznych skutków epidemii COVID-19”, a do czasu ukończenia tej analizy negocjacje dotyczące zakupu 52 samobieżnych dział Caesar „muszą zostać czasowo zawieszone”.
Jako jeden z powodów analizy Koudelka wymienia wniosek Nextera o zaliczkę w wysokości 30% wartości zamówienia już w 2021 r. czyli około 2 mld koron (ponad 75 mln euro), podczas gdy wieloletni plan zakupów przewiduje bardziej proporcjonalne koszty programu w kolejnych latach, skutkiem czego w przyszłym roku zaplanowano jedynie 500 mln koron czeskich na zakup Caesarów. Na domiar złego w obliczu kryzysu spowodowanego pandemią trwa w parlamencie ostra walka o każdą koronę trafiającą do budżetu ministerstwa obrony.
Co ciekawe, zdaniem czeskich mediów decyzja wiceministra zaskoczyła nie tylko firmę Nexter, ale również czeski sztab generalny, który uważa ten program za jeden z głównych priorytetów całego programu modernizacji. Zawarcie umowy w 2020 roku dawało szansę dostawy pierwszych 3 dział samobieżnych jeszcze przed końcem 2021 roku. Z tym programem łącza się również kontrakty dla czeskiej Tatry, która dostarczy podwozia, oraz państwowych zakładów Explosia mających produkować amunicję 155 mm.
Szybkie dostawy, Francja czy Słowacja?
Jednocześnie powróciły wątpliwości co do decyzji, która jak informowało w 2017 roku ministerstwo obrony Republiki Czeskiej, zapadła na podstawie analizy 80 technicznych i ekonomicznych parametrów dostępnych systemów artyleryjskich. Francuska oferta miała być najlepsza cenowo i w zakresie udziału lokalnego przemysłu. Polemizuje z tym m. in. firma Konkstrukta, która oferowała samobieżne armatohaubice Zuzana 2 kalibru 155 mm. Ich zwolennicy przekonują, że w odróżnieniu od Caesara nie wymagają, aby do strzału załoga opuszczała pojazd, dzięki czemu jest lepiej chroniona a czas gotowości do prowadzenia ognia jest krótszy. Nie bez znaczenia jest też trwająca od dekad ścisła współpraca przemysłów zbrojeniowych obu krajów. Dla odmiany współpraca z Nexterem może otwierać czeski przemysł na szerszą współprace z nowymi partnerami zachodnimi.
Jak się wydaje, czeskie ministerstwo obrony jest zdecydowane na system Caesar, natomiast nie jest chętne spełnić wygórowanych zdaniem Pragi oczekiwań finansowych Francuzów. Czas pokaże, czy uda się zbić cenę lub wysokość zaliczki, a przede wszystkim, czy Koudelka będzie w stanie obronić budżet modernizacyjny przed zakusami parlamentu i części rządu nastawionej na bardziej „pokojowe” wydatkowanie pieniędzy w związku z pandemią. Jak wiadomo budżet obronny jest łakomym kąskiem w czasie kryzysu, nie tylko w Czechach.