Reklama
  • W centrum uwagi
  • Wiadomości

Świnoujście zagrożone pięciotonową bombą z II wojny światowej [ANALIZA]

W Kanale Piastowskim koło Świnoujścia znaleziono niewybuch bomby lotniczej z czasów II wojny światowej „Tallboy” o wadze 5340 kg. Podczas jej transportu na poligon morski, gdzie ma być zniszczona, prawdopodobnie konieczna będzie ewakuacja całego Świnoujścia.

Leżący na dnie Kanału Piastowskiego niemiecki krążownik „Lützow” – zdjęcie z 26 kwietnia 1945 r. Widać wyraźnie trzy leje po bambach „Tallboy” i sześć lejów po bombach o wadze 440 kg. Royal Air Force/Wikipedia
Leżący na dnie Kanału Piastowskiego niemiecki krążownik „Lützow” – zdjęcie z 26 kwietnia 1945 r. Widać wyraźnie trzy leje po bambach „Tallboy” i sześć lejów po bombach o wadze 440 kg. Royal Air Force/Wikipedia

„Tallboy” to brytyjska bomba lotnicza z czasów II wojny światowej, która była tak duża, że mógł ją przenosić tylko jeden typ samolotu Avro Lancaster i to odpowiednio przerobiony (pozbawiony uzbrojenia obronnego i opancerzenia). Niewybuch tej bomby został wykryty 16 września br. przez niemiecką firmę Seaterra, która na zlecenie Urzędu Morskiego w Szczecinie przeprowadza prace sprawdzające dno kanału przed przygotowywanym pogłębieniem toru wodnego Szczecin-Świnoujście. Firma ta specjalizuje się m.in. w wyszukiwaniem w morzu różnego rodzaju środków bojowych.

image
Fot. Imperial War Museums/Wikipedia

Sztab zarządzania kryzysowego zwołany w tej sprawie u Wojewody Zachodniopomorskiego w piątek 20 września 2019 r, ma zadecydować o sposobie usunięcia niebezpiecznego obiektu, co jest o tyle ważne, że znajduje się on jedynie 100 m od przeprawy promowej Karsibór. Dodatkowo chodzi o bombę o wadze 5340 kg, której wybuch może być odczuwalny w promieniu kilkunastu kilometrów. Została ona przy tym tak zaprojektowana, by uderzać i detonować w pobliżu celu wywołując swoiste „trzęsienie ziemi” i  przenosząc całą swoją energię na konstrukcję obiektów (uszkodzenia tak powstałe mogą czynić naprawę całkowicie nieekonomiczną).

Wybuch może wywołać lokalne trzęsienie ziemi i powstanie leja w ziemi o głębokości nawet 40 m. O możliwościach bomby może świadczyć nalot w nocy z 8 na 9 czerwca 1944 r. na tunel Saumur we Francji w dniach 8–9 czerwca 1944 r., kiedy jeden z Tallboyów eksplodował wewnątrz kanału zawalając go – przebijając wcześniej osiemnastometrową warstwę ziemi.

Z tego powodu decyzji o przetransportowaniu „Tallboya” na poligon morski może  oznaczać konieczność ewakuacji ludności z całego Świnoujścia. Trudna będzie również sama operacja zabezpieczenia i podniesienia bomby. Polscy saperzy nie mieli bowiem wcześniej do czynienia z niewybuchem wojennym o takiej wielkości.

Co więcej takich bomb może w tej okolicy znajdować się więcej. Przypuszcza się bowiem, że niebezpieczne znalezisko pochodzi z nalotu przeprowadzonego 16 kwietnia 1945 roku przez Brytyjczyków, którzy na prośbę Rosjan próbowali zatopić niemiecki krążownik „Lützow” stojący wtedy w Kanale Piastowskim. Nad Świnoujście nadleciało wtedy osiemnaście Lancasterów z 617 dywizjonu RAF, z których czternaście zrzuciło po jednym „Tallboyu” a cztery po 12 bomb o wadze 440 kg. Jeden z bombowców został zestrzelony przez niemiecką obronę przeciwlotniczą.

Część z bomb na pewno wybuchła, ponieważ „Lützow” został ciężko uszkodzony i osiadł na dnie (będąc później wykorzystywany do 4 maja 1945 r. jako stacjonarne stanowisko artylerii do ostrzeliwania nacierających wojsk sowieckich). Kilka „Tallboyów” mogło jednak pozostać w ziemi lub w wodzie do dnia dzisiejszego zagrażając całej okolicy. 

image
Fot. Imperial War Museums/Wikipedia 

Bombę która sprawia dziś tyle problemów skonstruował Barnes Wallis – brytyjski inżynier, który chciał stworzyć uzbrojenie do niszczenia szczególnie mocna zabezpieczonych i strategicznie ważnych obiektów jak np. schrony dla niemieckich okrętów podwodnych we Francji (w Lorient, Breście i Saint-Nazaire) lub stacjonarne stanowiska składania i odpalania rakiet V2. Ale atakowano również największe niemieckie okręty: w tym pancernik „Tirpitz” (który w ten sposób zatopiono 12 listopada 1944 r. w Tromsø w Norwegii) oraz krążownik „Lutzow”. W czasie II wojny światowej zrzucono w sumie 854 takie bomby, uważając je za tak cenne, że bombowce nie znajdujące celu musiały z nimi wracać do baz, a nie zrzucać do morza.

Bomba znaleziona w Kanale Piastowskim powinna być w dobrym stanie, ponieważ charakteryzowała się ona bardzo mocną konstrukcją. Przede wszystkim kadłub „Tallboya” jest grubszy od swoich mniejszych odpowiedników, w których najważniejszy był zawsze materiał wybuchowy. Aby  bomba mogła skuteczniej penetrować betonowe mury lub ziemię obudowę bomby odlewano z jednego kawałka stali o wysokiej wytrzymałości, co pozwalało bombie przetrwać uderzenie przed detonacją. Było to o tyle trudne, że dzięki odpowiedniemu kształtowi aerodynamicznemu „Tallboy” opadał o wiele szybciej niż jego mniejsze odpowiedniki (z prędkością końcową około 1200 km/h).

Producent – firma Vickers wykonywała swoją bombę praktycznie ręcznie, co gwarantowało wysoką jakość, ale było pracochłonne i wymagało kosztownych materiałów. Dodatkowo było to trudne, ponieważ obiekt bardzo duży, o długości 6,4 m i średnicy 0,97 m. Jego ewentualne podniesienie z dna kanału będzie więc wymagało odpowiedniego dźwigu. Zastosowany w Tallboyu ładunek wybuchowy Torpex D1 nie jest niebezpieczny, chociaż do wnętrza bomby wlano w postaci płynnej (po podgrzaniu) ponad 2400 kg tego materiału. Teoretycznie w ten sam sposób można byłoby opróżnić korpus bomby, ale wcześniej konieczne jest usunięcie aż trzech zapalników, w tym dwóch czasowych, które zapewniały detonację bomby dopiero po przebiciu się przez np. ściany bunkrów i aby utrudnić pracę saperom. Opóźnienie mogło sięgać 30 minut. Zapalniki te są zamontowane w cienkiej warstwie trotylu (około 2,5 cm), którą umieszczono w tylnej części korpusu bomby.

Przednią część bomby dla zwiększenia siły penetracji tworzył specjalnie zaprojektowany stalowy kołpak (zapewniający odpowiednią aerodynamikę). Rozbrojenie bomy jest jednak możliwe co udowodniono w 1958 roku w Niemczech. To właśnie wtedy przy remontowaniu zapory Sorepe odnaleziono jednego „Tallboya”, który nie wybuchł podczas drugiego nalotu na tą tamę. Wtedy jego zabezpieczeniem zajęło się wspólnie dwóch saperów: niemiecki Walter Mietzke i brytyjski James M. Waters. Pomimo tego i tak trzeba było ewakuować całą okoliczną wieś Langscheid.

WIDEO: Zmierzch ery czołgów? Czy zastąpią je drony? [Debata Defence24]
Reklama
Reklama