- Wiadomości
Świat o tureckiej interwencji w Libii
Po tym jak turecki parlament zaaprobował na nadzwyczajnej sesji wysłanie wojsk tureckich do Libii, by wesprzeć uznawany przez społeczność międzynarodową rząd premiera Fajiza as-Saradża. Trypolis zwrócił się o taką pomoc do Ankary 26 grudnia.

Ustawę dotyczącą pomocy militarnej dla Libii poparła partia prezydencka AKP i stowarzyszone z nią ugrupowania prawicowe, przeciwne były wszystkie większe partie opozycyjne. Siły ekspedycyjne Turcji mają umożliwić wojskom Saradża odparcie ofensywy armii generała Chalify Haftara, dążącego do zdobycia Trypolisu. Od 2011 roku Libia jest podzielona między rywalizujące ze sobą frakcje polityczne i wojskowe. Rząd porozumienia narodowego (GNA) Saradża walczy z wojskami Haftara, kontrolującymi wschodnią część kraju z centrum administracyjnym w Bengazi.
Prezydent Turcji Recep Tayyip Erdogan zapowiedział już wcześniej, że jego kraj w styczniu wyśle wojska do Libii na prośbę rządu w Trypolisie. Podkreślił też, że w walki w Libii zaangażowani są obcy najemnicy, w tym 2 tys. Rosjan z tzw. grupy Wagnera i 5 tys. bojowników z Sudanu. Z raportu ekspertów Misji Wsparcia Narodów Zjednoczonych dla Libii (UNSMIL) z września wynika pośrednio, że Turcja wysłała już uzbrojenie dla wojsk rządowych pomimo embarga ONZ na dostawy broni do tego kraju
Czytaj też: Rosja w Afryce – broń, najemnicy, spin-doktorzy
Unia Europejska wyraża głębokie zaniepokojenie czwartkową decyzją parlamentu Turcji, aprobującą rozmieszczenie wojsk tego kraju w Libii - oświadczył w piątek rzecznik unijnej dyplomacji Peter Stano. "28" potwierdziła wyrażane wielokrotnie wcześniej stanowisko, że nie ma wojskowego rozwiązania kryzysu w Libii. Rzecznik unijnej dyplomacji podkreślił, że wszyscy partnerzy międzynarodowi muszą bezwzględnie przestrzegać embarga na broń i wspierać wysiłki Specjalnego Przedstawiciela ONZ Ghassana Salamego oraz proces berliński. Zaznaczył, że to jedyna drogę prowadząca do pokojowej, stabilnej i bezpiecznej Libii.
Działania wspierające tych, którzy walczą w konflikcie, jeszcze bardziej zdestabilizują kraj i cały region (...) UE będzie nadal aktywnie angażować się we wspieranie wszystkich środków i kroków deeskalacyjnych, prowadzących do skutecznego zawieszenia broni i wznowienia negocjacji politycznych
Do sytuacji w Libii odniósł się też prezydent USA Donald Trump. Rozmawiał on telefonicznie z tureckim przywódcą Recepem Tayyipem Erdoganem w środę.
Zewnętrzna ingerencja komplikuje sytuację w Libii
Nie wiadomo, jakie zewnętrzne państwa lub podmioty miał na myśli Trump - pisze Reuters. Biały Dom nie przekazał w tej sprawie więcej szczegółów. Wcześniej o rozmowie prezydentów na temat sytuacji w Libii i Syrii poinformowała kancelaria Erdogana. Podano, że Trump i Erdogan w rozmowie "podkreślili znaczenie dyplomacji w rozwiązywaniu regionalnych kwestii".
Zdecydowanie negatywnie do sprawy odniósł się Egipt. MSZ tego kraju potępiło w czwartek przegłosowanie przez turecki parlament ustawy o wysłaniu wojsk tureckich do Libii oraz wezwało społeczność międzynarodową do natychmiastowej reakcji na ten ruch. Wysłanie wojsk może "negatywnie wpłynąć na stabilność w regionie śródziemnomorskim" - wskazał resort spraw zagranicznych w wydanym oświadczeniu.
Czytaj też: Wojna śródziemnomorska?
Europejskie zaniepokojenie widoczne jest także w mediach. „U wrót Europy konflikt, który wymyka się kontroli” – tytułuje pierwszostronicowy artykuł dziennik „Le Figaro”. „W Libii porażka europejska” – to z kolei tytuł komentarza redakcyjnego „Le Monde”. Wszystkie prawie media przewidują możliwość rozszerzenia się kryzysu na sąsiednie regiony. Delphine Minoui pisze w piątek w „Le Figaro”, że czwartkowa uchwała parlamentu w Ankarze, zezwalająca na wysłanie tureckich żołnierzy do Libii, podjęta została „w imię obrony interesów tureckich w basenie Morza Śródziemnego i w Afryce Płn.”.
Decyzja Turcji wejścia na scenę libijską wpisuje się w zimną wojnę, w której Turcja przeciwstawia się Arabii Saudyjskiej, jej egipskiemu sojusznikowi oraz Zjednoczonym Emiratom Arabskim. Ta wojna toczy się już w Syrii, Jemenie, Libanie i Iraku(...) Turcy czują, że od "wiosny arabskiej" stracili wpływy, szczególnie w Egipcie, ale również w Syrii i Iraku, gdzie stosunek sił jest korzystniejszy dla Iranu i Rosji niż dla Turcji. Dla Ankary kwestia libijska to cudowna okazja do pokazania, że odgrywa ważną rolę w regionie (...)To mistrzowskie posunięcie. Turcja może mówić, że idzie z pomocą prawowitym siłom regionalnym i ma nadzieję na korzyści handlowe, gdyż Libia, gdzie Turcy zainwestowali 30 mld dolarów w czasach Kadafiego, to "wrota Afryki". A podpisane niedawno porozumienie morskie, pozwoli im na poszukiwanie i eksploatację ropy z dna Morza Śródziemnego
Dziennikarka „Le Figaro” przypomina, że w 2011 r. prezydent Turcji Recep Tayyip Erdogan przeciwstawiał się interwencji NATO w Libii, a ostatnio powiedział, że „jakiekolwiek rozwiązanie (kryzysu libijskiego), które nie włączy Turcji, nie ma najmniejszych szans powodzenia”. Francuskie media mówią również o obawach Ghassana Salamégo, emisariusza ONZ ds. Libii, który w wywiadzie dla „Le Monde” uznał, że interwencja turecka w Libii może spowodować eskalację konfliktu, rozciągając go na strefy odległe od Libii i ożywić spór między Grecją a Turcja w sprawie granic morskich.
WIDEO: Rakietowe strzelania w Ustce. Patriot, HOMAR, HIMARS