Reklama

Siły zbrojne

Wspólna platforma – mniejsze zło, czy większy problem?

Wspólna platforma w postępowaniu na 70 śmigłowców wielozadaniowych stanowi jeden z głównych, i chyba najbardziej dyskusyjnych, wymogów. Teoretycznie jego celem jest obniżenie kosztów eksploatacji i pozyskania nowych maszyn. Jednak skutkiem zrealizowania wspomnianego założenia może być wybór śmigłowców będących kompromisem pomiędzy sprzecznymi potrzebami różnych rodzajów sił zbrojnych. 

Postępowanie na śmigłowce weszło właśnie w decydującą fazę. 30 grudnia MON ogłosiło przyjęcie ofert dotyczących trzech różnych konstrukcji: AW149 rozwijanego przez koncern AgustaWestland, EC-725 Caracal produkcji Airbus Helicopters i Black Hawk koncernu Sikorsky.

Pierwotnie zamówienie opiewało na 48 śmigłowców dla lotnictwa Wojsk Lądowych, 10 maszyn ratownictwa bojowego (Combat-SAR) dla Sił Powietrznych, z których korzystać będą Wojska Specjalne, 6 morskich śmigłowców poszukiwawczo-ratowniczych (SAR) oraz 6 przeznaczonych do zwalczania okrętów podwodnych (ZOP), które miała otrzymać Brygada Lotnictwa Marynarki Wojennej. Na początku 2014 roku zrezygnowano z 6 śmigłowców SAR dla lotnictwa morskiego, zwiększając o taką samą liczbę planowany zakup maszyn CSAR dla Sił Powietrznych, które mają być zdolne do lądowania na okrętach nawodnych.

Black Hawk jest konkurentem z największym "doświadczeniem bojowym" - fot. US Army

W postępowaniu ujęty został również pakiet logistyczny i szkoleniowy oraz zintegrowany system szkolenia i treningu załóg. Łączna wartość szacowana jest na około 11,8 mld zł. Pomimo planowania tak znacznych nakładów, dostępność informacji dotyczących założeń postępowania jest ograniczona. Ze względu na bezpieczeństwo szczegółowe warunki i wymagania techniczne są w znaczącej większości tajne. Wiadomo jednak, że MON chce wybrać jedną wspólną platformę dla wszystkich wymienionych wersji.

Osobną kwestią jest natomiast wybór wspólnej platformy dla maszyn podobnej wielkości, ale o różnym przeznaczeniu i wymaganiach w obrębie czterech rodzajów sił zbrojnych. Łatwo dostrzec zalety, takie jak unifikacja dostaw części czy szkolenia. Ale jednocześnie pojawia się wiele wątpliwości – poczynając od definicji „wspólnej platformy”, a na zasadności takiego podejścia kończąc.

Wybór wspólnej platformy rodzi wiele wątpliwości, a zdaniem niektórych ekspertów jest wręcz podstawą do zarzutów o złudne oszczędności. Jak jest naprawdę?

Ec725 Caracal
Śmigłowiec EC725 Caracal jest najcięższą konstrukcją w przetargu, dysponującą też największym zasięgiem - fot. J.Sabak

 Geneza – skąd pomysł jednej platformy?

Aby dokonać oceny, należy przede wszystkim prześledzić argumenty stosowane dla poparcia wariantu „wspólnej platformy”. Jakie są podstawowe zalety, mające przemawiać za tym wariantem?

  1. Mniejsze koszty szkolenia i serwisu. - Zdaniem przedstawicieli MON takie rozwiązanie pozwoli na  zunifikowanie kosztownego procesu szkolenia oraz późniejszego serwisu. Jest to bardzo istotny argument. Resort posiada ograniczone środki i ich właściwe wykorzystanie jest kluczowe. Jednak w przypadku nowoczesnych śmigłowców jest to podejście nie tylko archaiczne ale niezwykle złudne. Zdefiniowanie „wspólnej platformy” jako wspólnego kadłuba będzie nie tylko rozwiązaniem droższym, ale również absolutnie niepraktycznym dla sił zbrojnych.

  2. Kontynuacja posowieckiej „tradycji” obsługi licznych funkcji jednym rodzajem maszyny. Określenie śmigłowiec „wielozadaniowy” nie oznacza w tym wypadku, że będzie zdolny realizować wszystkie zadania np. w Wojskach Lądowych. Obecnie używane Mi-8/Mi-17 służą zarówno do transportu, jak i do desantu w warunkach bojowych, czy przerzutu oddziałów specjalnych na tyły wroga. W nowoczesnych siłach zbrojnych omawiane role spełniają co najmniej dwa typy maszyn: ciężkie śmigłowce transportowe z ładownością powyżej 4 ton/30-40 żołnierzy zaopatrzone w tylną rampę i średnie wiropłaty „wielozadaniowe”, które zabierają kilkunastu żołnierzy i dzięki mniejszej masie są bardziej zwrotne, szybsze i zdolne do działania bliżej rejonu walk.

    Ryzyko „mieszania” tych ról i korzystania np. ze zbyt dużych maszyn do transportu w rejonie walk pokazała misja ISAF w Afganistanie. W 2005 roku zestrzelono podczas misji C-SAR śmigłowiec CH-47 Chinook z 16 amerykańskimi żołnierzami sił specjalnych na pokładzie. W 2011 roku w podobnych okolicznościach zginęło 38 wojskowych, w tym 30 operatorów US SOC. Gdyby wykorzystano w tych misjach mniejsze śmigłowce, utrata pojedynczej maszyny skutkowałaby znacznie niższymi stratami. Należy mieć to na uwadze i uwzględnić wybór odpowiednich maszyn do wybranych zadań. „Jak coś jest do wszystkiego, to jest do niczego” - mówi popularne przysłowie.

  3. Jedna platforma - jeden przetarg, mniej komplikacji dla administracji. - MON a przede wszystkim realizujący zakupy Inspektorat Uzbrojenia dysponuje określonymi możliwościami prawnymi oraz intelektualnymi do przeprowadzania dużej liczby skomplikowanej przetargów. Jedna platforma – a tym samym jeden przetarg ma ułatwić zakup aż 70 helikopterów do różnych zadań, dla różnych rodzajów wojsk. Próba uproszczenia procedury kończy się niezwykłym skomplikowaniem wymagań, często technicznie sprzecznych. Już w trakcie procedury MON musiał zmienić wymagania i formalnie zrezygnować  ze śmigłowców SAR ze względu na zarzuty Komisji Europejskiej. KE zakwestionowała zasadność wyłączenia procedury otwartego przetargu na helikoptery de facto w wersji cywilnej. Stąd szybka próba zatuszowania wymagań przez MON i zastąpienie ich wersją Combat – SAR. A więc czy na pewno uproszczono procedurę?

Jak widać próba zaspokojenia potrzeb kilku rodzajów sił zbrojnych w jednej procedurze skończy się prawdopodobnie tak, że nikt nie dostanie sprzętu którego potrzebuje. A to dopiero początek problemów, bowiem już samo zdefiniowanie wspólnej platformy nastręcza sporych wątpliwości.

AW149
AW149 jest najmłodszą i najnowocześniejszą konstrukcją w przetargu - fot. J.Sabak

Jak zdefiniować wspólną platformę?

Teoretycznie wydaje się to proste – gdy patrzymy na dwa różne śmigłowce, to bez problemu odróżniamy Black Hawka od Caracala. Jednak widoczne części to jedynie „skorupa”, która niewiele się zmieniła przez lata, czy dekady. Widać to choćby po ewolucji od śmigłowca AS330 Puma (produkowanego też np. na licencji w Rumunii) do oferowanego Polsce EC725 Caracal. Podobnie rozwija się Black Hawk – tylko ekspert lub entuzjasta odróżni śmigłowiec UH-60A z lat 1977-89 od najnowszego UH-60M młodszego o 30 lat i posiadającego znacznie wyższe osiągi oraz cyfrową awionikę czy radar.

O cenie i możliwościach maszyny decyduje przede wszystkim „wnętrze”: układ napędowy, awionika, specjalistyczne systemy. Zwłaszcza te ostatnie starzeją się szybko i należy modernizować je co kilka-kilkanaście lat, podczas gdy czas eksploatacji płatowca liczy się w dekadach. Sprawa jeszcze bardziej komplikuje się przy wersjach specjalistycznych.

Ile jest UH-60 w morskim MH-60, czy dedykowanym wojskom specjalnym HH-60? Według jakiego systemu należy liczyć „zawartość” wspólnej platformy w poszczególnych wariantach? Zgodnie z nieoficjalnymi informacjami mówi się o 50%, jako progu definiującym wspólną platformę w polskim przetargu. Ale 50% czego? Czy chodzi o cenę, ilość komponentów, masę? Możliwości interpretacji jest bardzo wiele, ale żadna nie daje jasnej definicji.  Na przykład AW149 i Black Hawk mają ten sam silnik produkowany przez GE. Czy jeżeli się okaże, że łączna liczba części i śrubek będzie stanowić ponad 50% sumy elementów śmigłowca to, czysto teoretycznie, AW149 i S-70i stanowią wspólną platformę?

Kwestia ceny

Zacznijmy od pozornie najprostszej, czyli kosztu śmigłowca. Jako przykładu użyjmy wspomnianego już wiropłata Black Hawk. Wersja wielozadaniowa, czyli podstawowy UH-60, kosztuje około 20 mln dolarów. Ale cena zależy od wyposażenia, takiego jak opancerzenie, systemy obserwacji, uzbrojenie, itp. Amerykański wariant przeznaczony dla jednostek specjalnych i do misji CSAR nosi oznaczenie HH-60M Pave Hawk. Ze względu na zaawansowane systemy nawigacji i łączności, uzbrojenie, oraz układ tankowania w locie jego koszt jest niemal dwukrotnie wyższy. Śmigłowiec Sea Hawk dedykowany misjom morskim, w tym zwalczaniu okrętów podwodnych, jest trzy-czterokrotnie droższy od wersji podstawowej. Wartość specjalistycznego wyposażenia, zwłaszcza w najbardziej kosztownym wariancie zwalczania okrętów podwodnych, przewyższa znacząco próg 50% ceny jednostkowej. Czy więc nie będzie on wspólną platformą? Realnie „wspólna część” w wypadku ceny będzie oscylować od 50% w prostych przypadkach, do wartości poniżej jednej czwartej w wypadku najdroższego wariantu morskiego.

T700
S70i oraz AW149 używają silników T700/CT7. Jak wiele elementów wspólnych oznacza że mamy do czynienia ze wspólną platformą? - fot. US Navy

Wspólne komponenty, czy jedna „skorupa”?

Jeśli weźmiemy pod uwagę nie cenę, lecz komponenty maszyny, to wbrew pozorom sytuacja jest równie skomplikowana. W celu uporządkowania zagadnienia warto podzielić maszynę na podstawowe systemy, a te na moduły. Dzięki temu unikniemy liczenia pojedynczych śrub czy przewodów. W największym uproszczeniu dostaniemy wówczas samą „skorupę”, czyli kadłub, awionikę, układ napędu i przeniesienia mocy oraz zależne od wersji wyposażenie specjalistyczne. Tu jednak również pojawia się wiele niejasności. Z jednej strony, elementy kadłuba pozostaną w większości wersji identyczne we wszystkich maszynach danego typu. Z drugiej, wiele komponentów pozyskiwanych jest od tych samych, międzynarodowych dostawców i może być wspólnych dla kilku typów maszyn. Na przykład silniki CT7 stosowane w śmigłowcu AW149 są cywilnym wariantem jednostki napędowej General Electric T700 używanej w S-70i Black Hawk.

Jeszcze bardziej elastyczna jest kwestia awioniki, systemów optoelektronicznych, łączności i podobnych komponentów, których wybór w dużej mierze zależny jest od wymagań nabywcy i jego decyzji. Mogą one być wspólne dla kilku typów maszyn. Rozwiązania tego typu istnieją również w Polsce. Przykładem jest awionika śmigłowca W-3PL Głuszec, opracowana przez warszawski ITWL z myślą o unifikacji z planowaną, lecz nigdy niezrealizowaną, „cyfryzacją” śmigłowców transportowych Mi-8/Mi-17 i szturmowych Mi-24. Tego typu rozwiązanie obniża koszt eksploatacji i ułatwia modernizacje większej floty maszyn. Nie musi dotyczyć całej awioniki, ale powinno obejmować pewne obszary, zwłaszcza dotyczące planowania misji, łączności i zarządzania polem walki. W tym zakresie polscy producenci mogą się poszczycić rozwiązaniami na światowym poziomie.

Głuszec
Zastosowania w śmigłowcach W-3PL Głuszec awionika była projektowana też z myślą o Mi-8 i Mi-24 - fot. J.Sabak

Specjalizacja, czy unifikacja?

W zakresie komponentów wspólnych, podobnie jak w wypadku ceny, najbardziej od pozostałych wersji odbiegać będzie śmigłowiec morski – nie tylko ze względu na to, iż wykrywanie i zwalczanie okrętów podwodnych wymaga kosztownego i skomplikowanego wyposażenia.  Do prowadzenia działań na morzu niezbędnych jest także wiele zmian w samej konstrukcji maszyny, np. ze względu na szczególne warunki nawigacyjne, konstrukcję podwozia dostosowaną do lądowania na okrętach, składany wirnik, czy możliwość pływania w warunkach awaryjnych. Łatwo więc śmigłowiec ZOP może zostać uznany za odrębną platformę, nie spełniającą przetargowych warunków ujednolicenia.

Razem, czy osobno?

W świetle choćby tych kilku argumentów łączenie przetargów na śmigłowce morskie ZOP, wielozadaniowo-transportowe dla Wojsk Lądowych oraz Combat-SAR dla Sił Powietrznych i Wojsk Specjalnych w jeden „mega-przetarg” obarczone jest moim zdaniem znaczącym ryzykiem.

Większość krajów, które pozyskują śmigłowce decyduje się na rozdzielenie przynajmniej wiropłatów morskich i lądowych, ze względu na istotne różnice w wymaganiach, możliwościach i konstrukcji. Skutki zbytniej unifikacji pokazują chociażby problemy nabywców śmigłowców NH90, które w wariancie morskim borykały się z poważnymi niesprawnościami związanymi między innymi z brakiem odpowiedniego przystosowania do długotrwałego operowania w wysoce korozyjnym środowisku morskim. Realne stosowanie NH90 na morzu wymaga wdrożenia czasochłonnego i kosztownego programu poprawek i modyfikacji.

Podobny problem może pojawić się w polskim przetargu na śmigłowce, jeśli dla zachowania „unifikacji” na wymaganym przez MON poziomie oferent np. zrezygnuje w wersji morskiej z modyfikacji „wspólnej platformy”. Na przykład śmigłowiec będzie zdolny do lądowania na okrętach, ale ze względu na brak składanego wirnika nie będzie się mieścił do hangaru pokładowego. Ale może być też odwrotnie, choćby w wypadku gdyby MON został zmuszony do płacenia za składane wirniki we wszystkich 70 maszynach, aby 6 śmigłowców morskich ZOP spełniało warunki „wspólnej platformy”. W trakcie działań w celu spełnienia wymogu „wspólnej platformy” istnieje możliwość, że podobne okoliczności wystąpią wielokrotnie. Mogą też zmusić oferentów do tworzenia nowych, hybrydowych wersji, zamiast proponowania tańszych – już istniejących, dostosowanych do konkretnych zadań lecz nazbyt odbiegających od „klucza”.

Jak pogodzić różne potrzeby?

Każdy z przyszłych użytkowników wspólnej platformy śmigłowcowej w Polsce ma specyficzne wymagania, które często są ze sobą rozbieżne, a nawet sprzeczne. Tymczasem MON w przetargu próbuje „pogodzić” wszystkich wybierając jedną maszynę, która najpewniej żadnej roli nie spełni w odpowiednim wymiarze.

Wojska lądowe poszukują de facto dużych maszyn, które przynajmniej w części działań transportowych mają zastąpić śmigłowce Mi-8/Mi-17 o udźwigu 3-4,5 tony (zależnie od wersji) i dużej ładowni (ponad 5 metrów długości i 1,8 m wysokości) z rampą załadunkową. Nawet największy z oferowanych śmigłowców EC-725 Caracal posiada najwyższy udźwig i kabinę ładunkową długą na ponad 5 metrów, nie dysponuje jednak rampą, a załadunek jest możliwy tylko przez boczne drzwi w przedniej części.

Przy tym zarówno S-70i jak i AW149 posiadają szersze, ale krótsze kabiny do których jednak niemal w całości zapewniają dostęp boczne, rozsuwane drzwi o podobnych do EC-725 wymiarach. Wszystkie trzy mają wnętrza wysokości około 1,4 m, gdy duże maszyny, jak Mi-17 pozwalają się wyprostować przy wysokości 1,8 metra, zabierając 30 żołnierzy wraz ze sprzętem. Do Caracala można załadować 19 żołnierzy z pełnym wyposażeniem, a do pozostałych dwóch śmigłowców 11-14, zależnie od konfiguracji. Widać tu więc brak zamienności wszystkich trzech z Mi-17/Mi-8.

S70i kabina
S70i posiada duże drzwi boczne i może zabrać więcej niż 12 osób. Podobnie jak pozostali dwaj konkurenci spełnia więc wymagania MON - fot. J.Sabak

Jak ustalił Defence24.pl zamawiający (Inspektorat Uzbrojenia) określił minimalne wymaganie jako transport 12 żołnierzy, ale nie premiuje w żaden sposób większej ładowności, choć możliwość przewożenia 19 ludzi z pełnym ekwipunkiem jest często wymieniana jako atut śmigłowców Caracal. Czy wynika z tego, że nasze siły zbrojne wiedzą ile żołnierzy chcą przetransportować czy tylko ile helikopterów chcą mieć?

Wspomniane kwestie bardzo szczegółowo analizuje Henryk Kowalczyk  w cyklu artykułów na łamach 8,9 i 11 numeru „Lotnictwa” z 2014 roku. Stawia w nich moim zdaniem kluczową tezę, że efektem przetargu nie będzie zastąpienie śmigłowców rodziny Mi-8. Będzie nim wprowadzenie brakującej w naszych siłach zbrojnych klasy śmigłowców wielozadaniowych, mieszczących się pomiędzy rodziną Mi-8 a znacznie mniejszymi W-3 Sokół/Głuszec.

AW149 kabina
EC725 posiada największą kabinę, jednak pozostałe śmigłowce również spełniają wymagania MON. Na zdjęciu - kabina AW149. - fot. J.Sabak

Tak więc żaden z oferowanych w przetargu śmigłowców nie może w pełni zastąpić obecnie używanych maszyn. Dla zastąpienia Mi-8/Mi-17 nadają się raczej wiropłaty transportowe CH-47 Chinnok, AW101 Merlin, H-92 Superhawk, czy też NH90 wyposażone w duże ładownie z rampą. Jednak te śmigłowce nie mogą być zaoferowane ponieważ nie spełniają postawionego przez MON kryterium… wagi helikoptera. Dla maszyn lądowych jest ono nieistotne, ale wynika z zawarcia we wspólnym przetargu śmigłowca morskiego.

Wariant morski musi być zdolny do lądowania na fregatach Oliver Hazard Perry, a w przyszłości na nowych okrętach Marynarki Wojennej RP, takich jak Gawron czy Miecznik. Poamerykańskie jednostki mogą przyjąć maszyny o masie do 11 ton i takie właśnie wymogi zapisano zarówno w przetargu na śmigłowiec wielozadaniowy, jak też planach nowych okrętów. Jest to istotne ograniczenie, zarówno jeśli chodzi o wybór potencjalnych maszyn w przetargu, jak też możliwości operacyjne przyszłych okrętów. Co równie ważne, fregaty Oliver Hazard Perry mają pozostać w służbie prawdopodobnie do 2025 roku, a śmigłowce objęte przetargiem nie mają na nich bazować, a jedynie, z niejasnych powodów, być zdolne do lądowania na tych jednostkach. Jaki jest cel objęcia tym ograniczeniem masy śmigłowców dla wojsk lądowych czy sił powietrznych?

Wojska specjalne, które będą głównym użytkownikiem śmigłowców Combat-SAR należących do Sił Powietrznych nie potrzebują tak dużej maszyny jak Wojska Lądowe ani zdolnej do lądowania na okrętach – jak marynarka. Wymagania dla nich najważniejsze dotyczą między innymi na dużego zasięgu, szybkości, zwrotności, czy zdolności do operowania w trudnych warunkach, takich jak wysokie góry. Wśród oferowanych maszyn Caracal ma największy zasięg, ale jego pułap z ładunkiem jest niższy niż konkurentów. Ze względu na swą masę i moc silników ma też niższą prędkość wznoszenia. Dlatego nieoficjalnie wielu żołnierzy formacji specjalnych opowiada się za Black Hawkiem, którego znają z akcji w Afganistanie i Iraku. Trudno oceniać w tym kontekście AW149, który nie został sprawdzony w warunkach bojowych. Jednak równie dobrze może on powtórzyć sukces KTO Rosomak, wprowadzonego do polskich sił zbrojnych jako pierwszych na świecie. Trafność tego wyboru potwierdziły działania w Afganistanie. Ze względu na najnowocześniejszą konstrukcje opartą na kompozytach, przy zbliżonej do Black Hawka mocy silników AW149 może uzyskać lepsze osiągi - przynajmniej teoretycznie. Natomiast zarówno EC-725 jak i UH-60 można było już zaobserwować w podobnych sytuacjach w Afganistanie. Wojskowi poznali więc wady i zalety obu maszyn w realnych warunkach długotrwałej eksploatacji.

Zarówno Black Hawk jak i Caracal zostały już sprawdzone w walce. Oba były wykorzystywane w Afganistanie przez formacje specjalne - fot. Siły powietrzne Brazylii

Jeśli chodzi o śmigłowce ZOP dla Marynarki Wojennej, to zarówno Black Hawk jak i Caracal posiadają warianty morskie, które jednak znacząco różnią się pod względem możliwości i taktyki stosowania. EC-725 może dłużej pozostawać w powietrzu, co jest istotne w misjach patrolowych czy ZOP, jednak przypuszczalnie nie będzie się nadawał do lądowania na okrętach jakie planuje pozyskać MW RP. Sea Hawk, który prawdopodobnie zostanie zaoferowany przez koncern Sikorsky, jest o ponad tonę lżejszy i mniejszy. AW149 nie posiada jeszcze wersji morskiej, ale będzie prawdopodobnie porównywalny do maszyny amerykańskiej

Decyzja w zakresie śmigłowców ZOP powinna być zależna od planowanej taktyki wykorzystania, w tym od decyzji, czy wiropłaty mają operować z okrętów typu Miecznik i Czapla, czy też zostaną w przyszłości zakupione maszyny pokładowe.

Wspólny efekt krótkiej kołdry?

Przy kwestii śmigłowców dla marynarki wojennej dochodzimy do istotnego pytania – czy wspólna platforma śmigłowcowa to element planu, czy skutek ograniczonych funduszy? Na początku tej dekady rozważano pozyskanie śmigłowców „w oparciu o wspólną platformę bazową”. Zgodnie z pierwotnymi założeniami planu na lata 2009-2018 program obejmował 51 maszyn: 13 śmigłowców szturmowych, 6 wiropłatów VIP dla Sił Powietrznych, 8 śmigłowców poszukiwawczo-ratowniczych dla Marynarki Wojennej i Sił Powietrznych oraz 24 śmigłowce transportowe dla Wojsk Lądowych. Jednak wojsko wyraziło zapotrzebowanie na pozyskanie ponad 150 śmigłowców niezbędnych  dla zastąpienia starzejących się maszyn, w tym Mi-8/17 i Mi-14. Nie jest jednak powiedziane, że następcy rodziny wiropłatów Mila muszą reprezentować jeden typ.

Mi-8 sanitarny
Żaden z oferowanych śmigłowców nie zastąpi Mi-8 we wszystkich rolach jakie pełni w Wojsku Polskim. Należy zmienić sposób myślenia o przetargu. - fot. J.Sabak

Nie da się wszystkich misji zrealizować jednym typem śmigłowca, do różnych zadań powinny być pozyskane odmienne, dedykowane maszyny. Wojska lądowe potrzebują zarówno cięższych śmigłowców transportowych z rampą, które zastąpią Mi-8/Mi-17, jak też maszyn „wielozadaniowych” (ang. utility helicopter – co powinno się raczej tłumaczyć jako użytkowy, czy po prostu „koń roboczy”), które objęte są obecnym przetargiem. W większości sił zbrojnych NATO podobną rolę pełnią śmigłowce o masie 7-9 ton, mogące zabrać 12-16 żołnierzy wraz ze sprzętem, zdolne też do przenoszenia większych ładunków podwieszanych i uzbrojenia.

Należałoby również odrębnie rozważyć wybór wspólnej maszyny morskiej dla lotnictwa Marynarki Wojennej, zarówno pokładowej jak też operującej z przybrzeżnych lotnisk. W szerszej perspektywie państwo polskie powinno również pozyskać śmigłowce SAR oraz wiropłaty dla innych służb mundurowych, takich jak policja, czy straż graniczna.

We wszystkich zastosowaniach w dobrze rozumianym interesie Polski jest pozyskiwanie maszyn, które korzystają w maksymalnym stopniu z komponentów wytwarzanych w kraju, lub których produkcja zostanie uruchomiona w kraju. Należy brać pod uwagę koszty nie tylko zakupu, ale również eksploatacji, które kumulują się w czasie.

Wartość około 11,8 mld zł (ponad 3,3 mld dolarów) czyni przetarg na wielozadaniowe wiropłaty jednym z większych realizowanych obecnie na światowym rynku śmigłowcowym. W sytuacji gdy większość krajów zachodnich utrzymuje wydatki obronne na niskim poziomie i ogranicza zamówienia  jest to szczególnie lukratywny kontrakt dla wszystkich światowych producentów. Dlatego MON, i szerzej patrząc, władze Polski powinny dobrze wykorzystać szansę na uzyskanie dobrych warunków, zarówno dla Skarbu Państwa jak i polskiego przemysłu. Trzeba też będzie wziąć pod uwagę odpowiedzialność za tą decyzję. Niezależnie od obietnic oferentów, żaden kraj – poza USA – nie posiada trzech producentów helikopterów. W Polsce też nie wydaje się to możliwe.

Reklama

"Będzie walka, będą ranni" wymagające ćwiczenia w warszawskiej brygadzie

Komentarze (48)

  1. Kriss

    Tylko niech nie zapomną o wynegocjowaniu kodów startowych do rakiet razem z dostawą śmigłowców . Bo nasze F16 są bez użyteczne żadnej rakiety nie można odpalić na naszych maszynach ani żadnych krajowych produkcji implementować bo nie mamy kodów sterowania od amerykanów . Ten kto podpisał ten kontrakt powinien siedzieć już dawno.

  2. wqq

    Tak krawiec kraje jak materii staje . Niestety ani Mi2 ani wszystkie pozostałe śmigłowce produkcji radzieckiej użytkowane w WP nie są super wyspecjalizowane . Oznacza to że mając taki sprzęt dostosowaliśmy taktykę działania a co za tym idzie szkolenie pilotów i wojsk do możliwości technicznych i wykorzystania sprzętu jakim dysponujemy . Będziemy mieli wiele platform specjalizowanych to wówczas nie dosyć że podniesie nam to koszty eksploatacyjne i pozyskiwanie części zamiennych ale również wpłynie to na zmianę taktyki wykorzystania śmigłowca jak i koszt szkolenia załóg i wojsk.Kupujemy pakiet czyli śmigłowiec + ograniczona logistyka naziemna + szkolenie personelu naziemnego + latającego . To w warunkach wielu platform oznacza wielkie dodatkowe koszty.Nie wspominam tutaj o integracji rodzimego uzbrojenia z platformą śmigłowca bowiem w warunkach wielu platform będzie to dodatkowy czas i dodatkowe wydatki Okaże się że nie 70 a np 30 wraz z przedstawionymi usługami będziemy w stanie kupić za te pieniądze.NAM niestety obecnie potrzeba nawet nie 70 ale ze 100 lub więcej takich śmigłowców i nie za 3 lata ale na wczoraj .Ideałem byłoby proponowane podejście zakupu dedykowanej platformy do konkretnych zadań tylko ani środków ani czasu nie mamy.Przedstawione okoliczności troszeczkę tłumaczą próbę unifikacji platformy i ograniczenia do jednego dostawcy.Niestety lata zapóźnień w modyfikacji armii , skromne środki to skutek takiej a nie wymarzonej decyzji. .

  3. Szydera

    "Przykładem jest awionika śmigłowca W-3PL Głuszec, opracowana przez warszawski ITWL z myślą o unifikacji z planowaną, lecz nigdy niezrealizowaną, „cyfryzacją” śmigłowców transportowych Mi-8/Mi-17 i szturmowych Mi-24" Opracowana, czy produkowana na kanadyjskiej licencji...? Z wkładem własnym ograniczonym głównie do zmiany kolorów przycisków z szarego na wariant zielono-pomarańczowy.

  4. robota nie zając

    Ze względów gospodarczych wybrałbym Caracala, reszta i tak już produkuje śmigłowce w Polsce, więc przy tym wyborze doszłyby nowe miejsca pracy.

  5. MANPAD threat

    In such a long article not even one word to mention that any Heli that will be chosen will be unprotected to MANPAD! Why? Because there's no requirement. Flares will not do the job for Third Gen. missiles.. Wake up and see how many platforms are down in Ukraine.

    1. Tyberios

      Less then in Afghanistan... wake up, you are dreaming.

  6. gluchyslepiec

    No to wniosek jest prosty: rozwiązać przetarg i rozpisać nowe na różne platformy. Proste !

    1. Qba

      Bez sensu, bo przecież już był przetarg na różne platformy i został anulowany.

  7. poznaniak

    ja myślę,że idealne śmiglaki dla naszej armii ,transportowe jak i bojowe niestety ale produkują Rosjanie-mówię tu o mi 17 i ka 52.Szkoda,że nie można ich zakupić.

  8. Marcin31oxford

    Ciekawy artykuł bardzo obszernie opisane jest wiele aspektów.Aczkolwiek jako analityk amator sie wypowiem ze zgodzę sie z autorem ze nie da sie zastąpić jednym smiglowcowcem wszystkich zadań(jak wspomina cos do wszystkiego jest do niczego)Sea hawk najprawdopodobniej byłby najlepszym do zadań morskich ale nie mieściłby sie na naszych statkach.A z drugiej. Strony wybranie jednego śmigłowca dla polski nie jest złym posunięciem .nie mozemy zapominać o tym ze Polska jednak jest biednym krajem nie mamy takiego budżetu jak np Niemcy i unifikacja napraede dałaby nam ogromne oszczędności jesli by ich nie rozkradli

    1. asd

      Unifikacja to bajka ekonomistów którzy nie mają pojęcia ani o technologii, ani o potrzebach, zagrożeniach, realnych kosztach, przydatności itp itd. Unifikacja to się sprawdza w drobnych rzeczach typu ładowarki do telefonów.... Z prostej przyczyny zauważ że producenci samochodów nie proponują ci zunifikowanego jednego rodzaju samochodu, bo się fizycznie nie da. No ale ekonomista ma w dupie prawa fizyki i jak się da zrobić coś w arkuszu kalkulacyjnym to pewnie się da w życiu a tak również nie jest.

  9. asd

    tak to jest prawda i na tym ze cos jest do wszystkiego a w efekcie będzie do niczego przejechało się już wielu. Ale pewnie jak zwykle chodzi o kasę na lewiznę. Może tłumaczenie pewnym osobom powinno odbyć się na zasadzie wysłania go na misje bojową niedostosowanym sprzętem. Jak zacznie sikać ze strachu to może włączy mu się myślenie logiczne.

  10. Darek S.

    Błąd w rozumowaniu. Jedna platforma jest nie po to, żeby łatwiej się te śmigłowce w wojsku obsługiwało. Jeden typ Śmigłowca jest po to, żeby duża kasa poszła na jeden przetarg. Im droższe te Śmigłowce będą tym chętniej je decydenci wezmą. Jak by nasi spece od korupcji w Wojsku nie uczestniczyli w tym procederze, to by pewnie kupiono szybko kilka typów tańszych śmigłowców i wszyscy już dawno zapomnieli by o sprawie. Ale jak jest dużo kasy na stole, to każdy chce trochę z tego stołu przeciągnąć na swoją stronę. Wybory się zbliżają. Jak Francuzi zdyskredytowali pozostałych kontrahentów oferując Polskiej Marynarce to, czego naprawdę potrzebowała, zamiast tego, co durni generałowie wymyślili, to przetarg odwołano. Bo nikogo już taki przetarg nie interesował, jak rebuchy pod stołem nie będzie, a dużo kasy na stole będzie. To, że przetarg na Wisłę nie został odwołany z tego samego powodu, można tylko wytłumaczyć tym, ze nikt tak dobitnie nie wytłumaczył społeczeństwu że tutaj mamy do czynienia z taką samą śmieszną sytuacją. Wybranie oferty innej niż propozycja francuska, która bardziej dba o nasze żywotne interesy narodowe, niż założenia przetargu wymyślone przez MON, dla logicznie myślącego człowiek znającego realia przetargów w MON wydaje się naturalne. Bo jaki system byśmy nie kupili i tak Iskanderów nie zatrzymamy. Po prostu tego nasi generałowie nie planują. Nie po to z MON wydaję się kasę, żeby jakieś Iskandery wyłapywać. z MON kasa idzie na godne emerytury dla ludzi, którzy mają wpływ na te przetargi.

  11. Piotr Kraczkowski

    Rozstrzygać musi zaspokojenie potrzeb. Rampa jest faktycznie korzystna, ale pomijając ją, to najbliższy dobrym doświadczeniom praktycznym armii w polskich warunkach, dla naszej wielkości kraju i wojska, naszego pofałdowania terenu, naszych potencjalnych przeciwników oraz prawdopodobnego przebiegu walki u nas, doświadczeniom, które zrobiliśmy z Mi-8/mi-17, jest Caracal, potem długo, długo nic, a potem AgustaWestland, a w końcu Black Hawk. ___Trzeba sobie uświadomić, że rampa daje tylko przewagę czasową oraz wygody załadowania. Jak często jednak skrócenie czasu załadunku o minutę będzie grało rozstrzygającą rolę? To byłyby raczej rzadkie sytuacje lądowania bezpośrednio na polu walki, a i tu drzwi boczne Caracala są największe. Tymczasem sens ma wysadzenie desantu z helikoptera w bezpiecznej odległości od żołnierzy wroga, a wówczas ta minuta więcej na rozładowanie nie gra takiej roli. Caracal błyszczy natomiast najlepszym w przetargu rozwiązaniem za- i rozładowywania przy pomocy liny. Helikopter nie może lądować, na pochyłym terenie, gdy nie ma dużej polany, lub placu między budynkami, a wisząc nad budynkami lub nad drzewami naraża się najbardziej na zestrzelenie. To będzie bardzo częsta sytuacja, a im szybciej za- lub rozładuje desant, tym lepiej. W tej konkurencji Caracal bije pozostałe helikioptery na głowę - pamiętamy wszyscy pomysłową prezentację tej przewagi Caracala, gdy bodaj 12 żołnierzy wisiało na linie, a Caracal leciał nad Warszawą. Twórcy Caracala podkreślają przydatność tej wybitnej właściwości Caracala dla operacji antyterrorystycznych, co nie jest drobiazgiem, bo możemy mieć terror także w Polsce. Właściwość ta jednak ma olbrzymie znaczenie dla wojsk lądowych, gdyż skraca czas narażania się na zestrzelenie podczas załadunku desantu np. z lasu bez polany - zanim przeciwnik wymierzy swe granatniki w Caracala, desant będzie załadowany, a Caracal odleci. Tylko po tym kryterium szybkości załadowania 12 ludzi przy pomocy liny, należy uznać Caracala za zwycięzcę przetargu. ___Olbrzymią rolę gra dla Polski także największy w przypadku Caracala udźwig oraz przestronność kabiny. To nie są żarty, bo gdy w warunkach stresu walki mamy pomieścić ponad 12 żołnierzy oraz ich często długą i zawadzającą w małym pomieszczeniu broń (granatniki, krabiny snajperskie, nosze dla rannych, anteny radiostacji, lekkie moździerze itp.), to lepiej jest, gdy brak miejsca nie ogranicza zanadto swobody ruchów i szybkiego poukładania wszystkiego we wnętrzu. Największy udźwig i przestronność kabiny Caracala także rozstrzygają przetarg, bo polskie wojsko musi zakładać, że nie będzie miało ani gigantycznej logistyki gigantycznej armii USA, ani jej wsparcia ogniowego i innego, dla tych 11 żołnierzy z Black Hawka czy AgustaWestland (nie róbmy z 11-astu 12-stu). Nie wolno nam zatem posłać żołnierzy tylko z wyposażeniem osobistym (jak w BlackHawku i AgustaWestland), lecz musimy dać im na drogę dodatkową broń lekką: granatniki Carl-Gustav z zapasem różnej amunicji, lekki moździerz, działko bezodrzutowe, dodatkową żywność, materiały opatrunkowe, sanitariusza oraz dodatkową amunicję dla Caracala udzielającego wsparcia ogniowego z powietrza itp. Dlatego nawet NH90 byłby dla nas nieco za mały. Pamiętajmy, że Caracal ma także największe rezerwy dla oczywistego w czasie wojny dodatkowego opancerzenia oraz montowania systemu zestrzeliwującego nadlatujące rakiety. Systemy takie są już opracowywane dla czołgów, a gdy osiągną pewien stopień zaawansowania, to będą adaptowane także dla helikopterów zmnijszając ich udźwig i miejsce w kabinie. ___Dlatego należy wybrać Caracala nawet gdyby należało nieco więcej zapłacić niż przewidywano. Tak jak jest w Polsce miejsce na wielu producentów aut, tak samo jest miejsce na wielu producentów helikopterów. Powstające w wyniku dużego przemysłu samochodowego i lotniczego synergie obniżają koszty produkcji i aut, i helikopterów. Airbus, to także większa integracja z gospodarką zach. UE i jej przemysłem lotniczo-kosmicznym. Tylko jako część zach. UE możemy osiągnąć wyższy stopień bezpieczeństwa niż sama przynależność do NATO. Podatnik zach. UE zwiększa budżet polskiego rządu o ponad 8% - to bardzo dużo i mamy interes w ułatwianiu pomocy UE dla nas. Nasze helikoptery i samoloty powinny w razie wojny działać w Polsce częściowo z baz w RFN i wschodniej Francji - to obszar działania Airbusa.

    1. Tyberios

      A frytki do tego pan chce?

    2. robert

      Uff... wreszcie. Artykuł z 19.01 - już się bałem że nie przeczytam dubów smalonych kolegi Kraczkowskiego, że chory albo odcięty od sieci.

  12. aron

    Wygrać powinni amerykanie ale oferta powinna być zmieniona na pozyskanie na śmigłowiec morski MH-60S Seahawk dla sił lądowych itp S-92 Superhawk,Battlehawk,S-70i Black Hawk z dalszym czasem dokupić ciężkie śmigłowce typu CH-47 Chinook,CH-53E Super Stallion i szturmowe AH-64 Apache albo AH-1Z Viper

    1. Tyberios

      A czemu nie King Stallion?

  13. Wlad

    Zgadzam się z autorem artykułu. Uniwersalny śmigłowiec nie istnieje. Armii potrzebne są: ciężkie śmigłowce transportowe (kilka-kilkanaście szt.), średnie transportowe (kilkadziesiąt sztuk), lekkie (transportowe, ratownicze i łącznikowe) — co najmniej pół setki, morskie (POP) — kilka, kilkanaście sztuk, ratownictwa morskiego (kilka szt.) oraz szturmowe (30-40 szt.). Jakkolwiek licząc wychodzi ponad 200 szt. i 6-7 typów! Wniosek, przetarg na 70 „uniwersalnych” śmigłowców i 16-20 szturmowych, to tylko połowiczne rozwiązanie. Tak na marginesie, jakoś nie wyobrażam sobie załadunku i wyładunku przez boczne drzwi ładunku lub palety cięższej niż 200 kg. Do tego potrzebna jest rampa. Rampa ułatwia zarówno, załadunek i transport, jak i wyładunek ciężko rannych na noszach.

  14. K

    Źródła: Google, Wikipedia. Nie jestem ekspertem, ale chociażby na podstawie danych z Wikipedii pisanie że te śmigłowce mają zastąpić tylko mi-8/17 jest wg mnie jakimś nieporozumieniem. Mają one zastąpić głównie mi-2 które w planach powinny być w większości wycofane 2018r. Nie zgadzam się również z negatywną oceną obecnego planu zakupu śmigłowców. Wg mnie osoby które go opracowały mają to jednak całkiem przyzwoicie przemyślane. Nie stać nas na jednorazową wymianę wszystkich śmigłowców które mamy na nowe - ale nie można zapominać że te śmigłowce które mamy nie znikną w ciągu np. roku. Zawsze można dokupić po kilka sztuk w ramach bieżących zakupów wg prawdziwych potrzeb. Wspólna platforma pozwoli na ograniczenie liczby głównych typów śmigłowców w Siłach Zbrojnych do: szkolnego - sw-4 lekkiego - W-3, średniego wybranego w tym przetargu, ciężkiego - Mi-17 (do zmiany za jakieś min. 15 lat) uderzeniowego - Mi-24 - do zastąpienia w programie Kruk (ew. częściowo) pomijam "pojedyncze" śmigłowce specjalne, czy też śmigłowce pokładowe, oraz śmigłowce SAR (które mimo iż będą kupione osobno mogą być oparte na tej samej platformie). Na początku drobny przegląd tego co mamy w naszej armii (łącznie marynarka, lotnictwo, siły lądowe) i co trzeba zastąpić: mi-2 ~100 - w większości do zastąpienia - zostanie ich sporo i na długo (np. te 16 "świeżo" zmodernizowanych) mi-8 ~30 - do zastąpienia mi-14 -9 - do zastąpienia - zostają 2 - ratownicze mi-17 ~22 - mogą polatać - dostarczono np. 5 nowych + 5 zmodernizowanych w 2010r w-3 ~70 - część modernizowana oprócz tego: mi-24 ~30 - częściowo do zastąpienia (15 sztuk) - inny przetarg sw-4 ~24 - szkolne - zostają. SH-2G -4 - do zastąpienia inny przetarg - na śmigłowce pokładowe jak już będzie na czym je trzymać... kupujemy/zastępujemy/zostaje: Marynarka zastępujemy: 7x mi-14 = 6 śmigłowców ZOP- bez porównania... każdy z nowych będzie 2x lepszy. 5x mi-2 1x mi-8 = 6 CSAR - zdolnych do lądowania na okrętach śmigłowców uniwersalnych (podkreślam uniwersalnych). zostają: SH-2G - 4 w-3 anakonda -7 i w-3T -2. mi-14 - 2 (ratownicze - niedawno modernizowane) 1x mi17 (pewnie go przeniosą) co trzeba będzie dokupić/zmodernizować: w-3 anakondy - SAR (kilka sztuk) śmigłowce pokładowe (kilka sztuk) Siły Powietrzne zastępujemy: 12-Mi-8, 50 (zostanie czasowo ~20-30?) Mi-2 = 10 CSAR (jakościowo na + ilościowo na -, ale nie można mieć wszystkiego). (być może trafi tu w zamian trochę mi-2 z wojsk lądowych - ale ogólnie mi-2 będą latać aż skończą się im resursy) zostają: W-3 - 20 sztuk SW-4 - 24 sztuki Mi-17 - 10 sztuk Mi-24 - 4 sztuki co trzeba będzie dokupić/zmodernizować: modernizujemy i utrzymujemy W-3/SW-4 Jeśli będą pieniądze dokupić 10 CSAR. Wojska lądowe zastępujemy: mi-8 - 17 sztuk oraz mi-2 - 48 sztuk = 48 śmigłowców wielozadaniowych zostają: w-3 ~40 sztuk mi-24 ~30 sztuk mi-17 ~12 sztuk co trzeba będzie dokupić/zmodernizować: śmigłowce bojowe - osobny przetarg Duże śmigłowce transportowe - osobny przetarg pewnie za 10-15 lat modernizujemy w-3 jak będą pieniądze to trzeba dokupić z 10-20 śmigłowców wielozadaniowych podsumowując: Na dzisiaj trzeba zastąpić głównie kilkadziesiąt mi-2, 7 mi-14 do zwalczania okrętów podwodnych i około 30 mi-8. W dalszej perspektywie 22 mi-17 (10 - 15 lat) - i to nie jest tak że te helikoptery za 15 lat nagle znikną z sił zbrojnych. Co daje konieczność zakupu około roku 2025 - 30 dużych śmigłowców, oraz dodatkowo sukcesywnie dokupić 30 średnich. porównajmy zatem helikoptery z przetargu do mi-2 a nie do mi-8. + W-3 który zostaje (najmniejszy z trójki) mi-2 black hawk w-3 Sokół masa własna/startowa 2,5t/3.5t 5t/ 11t 4t/6.5t prędkość 190km/h 280km/h 235km/h zasięg 270km/600km 2100km 730km pułap 4km 6km 6km uzbrojenie archaiczne sporo średnio liczba miejsc 8 11-20 12 Widać że jest tutaj zyskujemy znacznie więcej niż tracimy na wycofaniu tych 30 mi-17. poza tym jak porównamy sobie masę jaką może przenieść np. taki Caracal w porównaniu do mi-17 to wychodzi na to że tracimy tylko jakąś 1T/helikopter (fakt że gabarytowo jest mniejszy) Dodatkowo warto wziąć pod uwagę np. doświadczenia w operacji w Afganistanie i z trwającej wojny na Ukrainie - zestrzelenie dużego śmigłowca pociąga naprawdę sporo ofiar - a najczęściej możliwe jest uzyskanie tych samych efektów dwoma mniejszymi.

    1. say69mat

      Gratuluję ,,, autokrytycyzmu. Podstawowym mankamentem twojej sugestii/koncepcji jest słabość konstrukcji W3/Sokół/Anakonda/Głuszec. Chodzi o ... banał, relację pomiędzy masą maszyny a mocą silników. Przeprojektowanie konstrukcji generuje tak poważne koszta , że AW - właściciel praw patentowych i producenckich do modelu W3 Sokół/itp, podjął decyzję o zakończeniu produkcji. Natomiast co do oparcie wyposażenia o maszyny Mi-8, MI-24/35, Mi-17/171. Problem polega na tym, że są to maszyny, których prawa właścicielskie i patentowe należą do producentów naszego sąsiada i wydawało by się Przyjaciela. Tak więc każda głęboka modernizacja tych maszyn, powodowałaby konieczność odwoływania się do szalenie skomplikowanych procedur. Stąd wydaje się, że należy odwołać się do kompletnie nowej koncepcji wyposażenia naszych wojsk lądowych w śmigłowce bojowe.

    2. b3rs

      Dobra rada: nie powołuj się na wikipedię. Polska ma 50 Mi-8 i 20 Mi-17. Nawet na wikipedii jest napisane że Caracal ma 300 kg większy udźwig niż Mi-17.

  15. olo

    Przecież wszystko jest roztrzygnięte BH dla wojska a dla policji czy straży granicznej czy leśnictwa pewnie kupią AW. Można też wziąść jako zastępców Mi 8 za kilka lat parę sztuk NHI NH90 i będzie gicior.

    1. marek

      w tej sprawie popieram Ciebie, obok wojska, istnieja inne sluzby, ktore predzej czy pozniej powinny posiadac "swoje" smiglowce....AW moze spokojnie wystawic swoje produkty, a ci sposrod nas lobbujacy za sprzetem amerykanskim dla wojska pewnie nie bedziemy oponowac, niech to jednak beda normalne, a nie rozciagniete konstrukcje. wg moich szacunkow to jest ok 150 szt w przeciagu ok 15 lat....

  16. Oj

    Lepsze jest wrogiem dobrego ( nowy szampon jest lepszy od starego ale ten stary to był już najlepszy ) Podobnie jest ze śmiglakami. Niech zachodni dostawcy zaproponują odpowiedniki Mi8/17 I Mi14 w podobnych ( lepszych bo nowe ) parametrach no i oczywiście w podobnej CENIE!!! Wtedy sprawa zostanie w "mig" rozstrzygnięta. Ale jeżeli proponują nam śmigła o 1/3 możliwości Mi-.... to należy kupić produkt Mila i gitara. To my płacimy i to od nas zależy co kupimy chyba że już nie ma wolnej i niepodległej RP....Wtedy pozostaje tylko RIP...)))

    1. miecio

      Tyle, że MON nie szuka "odpowiedników" tylko nastepców

    2. śmiały harpunnik

      Ty chyba nie bardzo rozumiesz powiedzenie "lepsze jest wrogiem dobrego" co?

  17. As

    Pragnę zauwazyć że najwiekszą grupę śmiglaków WP stanowią nie Mi-17 tylko Mi-2, mniejsze od wszystkich proponowanych i w kiepskim stanie. Do tego sporo podobnej wielkosci Sokołów.

    1. m

      Niewykluczone, że forumowicze wskazujący na taką ewentualność mają słuszność. Jednak następcą MI2 w jego zastosowaniach tj. loty łącznikowe, zrzuty małych grup skoczków spadochronowych, loty rekonesansowe - odpowiednikiem MI-2 jest raczej SW4 Puszczyk. Chyba, że WP chce na raty unowocześnić i powiększyć flotę śmigłowców, przy okazji pozbywając się maszyn nie mających na współczesnym polu walki specjalnego zastosowania, właśnie takich, jak MI-2. Znaczna część informacji o specyfikacji śmigłowców w przetargu jest niejawna, więc być może "w tym szaleństwie jest jakaś metoda", a to my błądzimy w dyskusjach :)

  18. m

    Ten przetarg nalezy unieważnić i rozpisać nowy z realnymi kryteriami. Polskie siły zbrojne potrzebują oprócz śmigłowców morskich, które raczej powinny stanowić odrębny typ, posiadać śmigłowiec cięższy (tj. MI-17) i średni (tj. W-3 najlepiej nieco większy). Ciekawym wyborem mógłby być tandem AW-101 (zamiast MI-8-MI-17) i AW149 (zamiast W3 i jego odmian). Warto pamiętać, że zmniejszając liczbę związków taktycznych wojsk lądowych utrzymano 2 odrębne jednostki aeromobilne właśnie dlatego, że 25 BKP miała pełnić role mobilnego odwodu pojawiającego się tam, gdzie jest potrzebne uzupełnienie. Żeby móc ten wymóg spełnić, należy zapewnić jej flotę śmigłowców zdolnych wynieść w powietrze 2 bataliony z siłami wsparcia. Śmigłowiec morski można wybrać spośród innych typów (NH90 czy ostatecznie nawet AW101). Do lądowania na okrętach powinien wystarczyć AW149 - osobną kwestią jest wykorzystanie fregat typu OHP. Polsce potrzebna jest MW oparta w komponencie bojowym na kombinacji: fregata-korweta-okręt podwodny w ilościach np. 4 fregaty-6 korwet-3-6 okrętów podwodnych. Śmigłowiec mógłby bazować wyłącznie na fregacie ze względu na jej rozmiar (najlepiej byłoby, gdyby 2 fregaty pełniły rolę okrętu plot. podobnie jak przynajmniej 2 korwety). Po raz kolejny MON zmarnuje pieniądze w wyniku korupcji "mądrości" ....

  19. maniek

    "Wojska specjalne, które będą głównym użytkownikiem śmigłowców Combat-SAR należących do Sił Powietrznych nie potrzebują tak dużej maszyny jak Wojska Lądowe ani zdolnej do lądowania na okrętach – jak marynarka", a się zapytam jakie maja?

    1. bender

      wydaje mi sie, ze 7 eskadra dzialan specjalnych uzywa 4 x Mi-24 i 10 x Mi-17 (w tym kilka nowych Mi-171)

  20. Vigg

    Pogubiłem się, czy w programie 70 maszyn jest wliczona także ew. ilość następców Mi-24?

    1. watwatwat

      Nie, to inny przetarg(Kruk), bedzie dotyczyl 24 maszyn szturmowych.

    2. K

      nie to będzie osobny program - Kruk

  21. Tyberios

    Ciekawa analiza, choć z niej wynika że czy chciał czy nie chciał... Sikorsky ma wygraną w kieszeni. Niby jest to logiczny wybór ale... serce woła za AW149.

    1. lel

      Nie rozumiem wołania twojego serca. Jeden zakład przelewa pieniądze do Włoch drugi do USA .... a śmigłowiec potrzebny jest Wojsku Polskiemu, jedyny sposób wyboru to rozum.

  22. qqqq

    Gdyby to ode mnie zależało to najlepiej jakbyśmy w kooperacji z ukraińcami natłukli 200 skorup Mi-17 a potem byśmy sobie do nich zamontowali wyposażenie tworząc wyspecjalizowane wersje. Dla specjalsów można trzymać kilka sztuk Blackhawk jeśli tak je kochają ale reszta armii nie może się opierać na Blackhawku. Regularna armia musi zorać ziemie artylerią, potem na nią mają wlecieć śmigłowce i wyrzucić desant. A z Blackhawka ten desant jest za mały. Rannych i amunicji też do niego dużo nie wejdzie. Dlatego kupimy zachodnie badziewie które będzie stać, a w razie potrzeby i tak będziemy musieli dokupywać najlepszą maszynę jaką jest Mi-17, tak jak ostatnio w trybie awaryjnym bez przetargu. Gdyby ukraińcy zaczeli robić swoją podróbe (i tak robią części) a my z nimi współpracowali to byśmy mieli pewny sprzęt. A amerykańce sami używają Mi-17 tam gdzie jest gorąco (a raczej ich "firmy" używają). A "misje" na bliskim wschodzie to nie wyznacznik dla armii. Tam rzeczywiście można mieć małe, elitarne siły (a jeśli mamy mieć 70 tych śmigłowców wielozadaniowych to w razie misji od razu 1/7 będzie tam operawała uszczuplając siły w kraju). Duży kraj środkowoeuropejski musi mieć konwencjonalne siły uderzeniowe (potencjał odstraszający). Czyli możliwość porządnego uderzenia artylerią (tutaj niby mamy mieć pewne ilości Homara i Langusty) + desantu dużymi siłami. To jest zadanie armii a nie misje poł-milicyjne w krajach trzeciego świata. Zapamiętajcie sobie: na lotnisku w doniecku ruski specnaz nie dał rady. Ale TOS-1 Buratino dało rade.

    1. blabla

      Masz dowody na użycie TOS1? Bo nikt nigdy nie pokazał żadnego jedynie pitoli do kotleta jak ty.

    2. abc

      Dlaczego chcesz kraść wspólnie z Ukraińcami zamiast po prostu kupić w Rosji nowe Mi17 w wersji A2 z cyfrowym kokpitem i ukraińskimi silnikami? Peru ostatnio kupiło 24 sztuki za 525 mln$ więc myślę 1 mld wystarczy na na 40 śmigłowców, których większość bezpośrednio zainteresowanych żołnierzy najbardziej pragnie i ceni ( jeśli oczywiście mogą mówić szczerze a nie do kamery). Za pozostałe 2,3 mld $ można wyposażyć marynarkę i siły specjalne w co tam sobie chcą, nawet w eskadrę Black Hawka ( dla sił specjalnych) , który nawiasem mówiąc ma za mała kabinę by móc wygodnie transportować żołnierzy wyposażonych w Tytana. Zresztą Amerykanie też o tym doskonale wiedzą i przyszłościowe śmigłowce maja większą kabinę, podobną wymiarami do Mi-17.

  23. Olo

    Panie autorze, co za błąd na końcu: Polska nie posiada ŻADNEGO producenta śmigłowców. Świdnik sprywatyzowali Włosi, a Mielec - jeśli nazywać go producentem wiropłatów - jest w rękach Amerykanów. Za kilka lat i tych dwóch może zabraknąć - dla jednego kierunkiem strategicznym jest Rosja, dla drugiego - Turcja. I polski rząd nie będzie miał nic do gadania. A poza tym w USA produkują więcej niż trzy firmy śmigłowcowe...

    1. bolo

      ''A poza tym w USA produkują więcej niż trzy firmy śmigłowcowe...'' -nie zrozumiałeś głównej myśli , miało być , tylko amerykanów stać na posiadanie trzech i więcej producentów ( klient z najgrubszym portfelem ) z resztą się zgadzam ,jeśli kiedyś nie będzie się opłacać tym firmom utrzymywać montowni to pójdą w diabli i zostaniemy z gołą du.... . EC-725 niema czego u nas szukać

  24. jarek666

    mnie najbardziej martwi, że jak jeden się zepsuje to całe wojsko stoi do czasu wyjaśńienia sprawy

    1. bolo

      no i co z tego ? w godzinach '' W '' ten problem nie dotyczy

  25. MH

    "Ile jest UH-60 w morskim MH-60, czy dedykowanym wojskom specjalnym HH-60?" MH wersja morska?????????!!!!!!!!!! Ten portal obniża niestety jakość. Systematycznie.

    1. dino

      Kolego MH.To ty się ośmieszasz.Nie widziałeś jeszcze wersji morskiej MH-60R czy MH-60S AMCM?Znajdż w internecie nic nie kosztuje.

    2. tii

      A jaka wg Ciebie?

Reklama