Reklama

Siły zbrojne

USA kupią więcej Raiderów. Zastąpią także B-2

Wizualizacja B-21 "Raider" wg Northrop Grumman
Wizualizacja B-21 "Raider" wg Northrop Grumman

Frank Kendall, nominat prezydenta USA Joe Bidena na nowego sekretarza US Air Force, potwierdził potrzebę nabycia przez tą formację 145 bombowców strategicznych B-21 Raider. Jest to podtrzymanie deklaracji z ubiegłego roku wysuniętej jeszcze za czasów prezydenta Donalda Trumpa. Ile czasu potrwa jednak budowa takiej floty?

Informacja ta jest tym bardziej znacząca, że wcześniej zakładano złożenie wstępnego zamówienia na 100 B-21. Nowe bombowce mają służyć obok B-2 Spirit, B-1B Lancer i B-52H Stratofortress, a z czasem wyprzeć z linii dwa pierwsze z nich, poczynając od B-1.

Air Force Global Strike Command (AFGSC), postulowało ostatnio, że chce dysponować flotą 220 samolotów w tym 75 B-52H. Zgadzałoby się to idealnie z potwierdzanymi teraz planami budowy 145 Raiderów. O jednak wycofanie B-1B, których flota redukowana jest nawet obecnie, nie jest niespodzianką i planuje się zakończyć eksploatację tych samolotów do roku 2036, o tyle plany wycofania B-2 Spirit stanowią pewną nowość.

Reklama
Reklama

Oznacza to, że przed programem Raidera, pomimo kryzysu gospodarczego nie są stawiane bariery i ma szanse na odniesienie wielkiego sukcesu. Szczególnie w świetle wiadomości, że przebiega on zgodnie z zakładanym harmonogramem. Obecnie w różnych stadiach budowy znajdują się dwa prototypy, a pierwszy lot ma odbyć się już w maju przyszłego roku.

Do dzisiaj wskazywano, że problemem może być wznowienie układu START z Rosją, w którym jednym z warunków jest ograniczenie liczby bombowców zdolnych do przenoszenia broni atomowej.

Bardzo możliwe, że właśnie z tego powodu pod uwagę bierze się teraz także wycofanie floty B-2, z których co najmniej duża część jest obecnie zdolna do przenoszenia uzbrojenia nuklearnego. Maszyny te zrobiłyby po prostu miejsce dla większej liczby Raiderów – maszyn doskonalszych i zapewne tańszych, jeśli chodzi o kosztu utrzymania. 

Co znamienne w ostatnim czasie spadł szacowany koszt pozyskiwania Raiderów. W 2016 roku zakładano że flota 100 tych maszyn będzie kosztowała 80 mld USD, co przekłada się na dzisiejsze 89 mld. Oznacza to 890 mln USD za egzemplarz, choć oczywiście w koszcie tym uwzględnione były też pakiety logistyczne i szkoleniowe, koszty programu rozwojowego a być może także infrastruktura. Obecnie jednak mówi się, że pojedynczy bombowiec wraz z 10 pociskami LRSO (Long Range Stand-Off) ma kosztować 500 mln USD (a ich utrzymanie 40 mln USD rocznie). To wyraźnie mniej i nie wiadomo, czy ten spadek zakładanych kosztów wynika z osiągniętych przełomów technologicznych, jeżeli chodzi o koszty produkcji, a w jakim stopniu wpływa na to ekonomia skali, czyli budowa 145 a nie 100 maszyn.

Dzisiaj nie wiadomo jak długo będzie trwała zakładanej floty bombowców. Te założenia są znacznie bardziej utajnione, w porównaniu np. z programem F-35. Biorąc pod uwagę termin wycofania B-1B Lancer w 2036 roku i to, że zapewne dopiero wtedy rozpocznie się wycofywanie B-2, wydaje się jednak że będzie to proces rozłożony co najmniej na kilkanaście lat, o ile nie na dziesięciolecia.

Reklama
Reklama

Komentarze (3)

  1. kaczkodan

    B1B powinien pójść do Australii.

  2. Dawo

    145 bomvowcow w technologii stealth? Łoł...potęga w czystej postaci.

    1. Kiks

      A po co im? Potestowali i przeniosą technologię na inne.

  3. GB

    Wiadomo także że Kendall jest zwolennikiem F-35.