Reklama

Ukraina: ogromny popyt na szkolenia z zakresu samoobrony

Autor. MO Ukrainy

Na Ukrainie jest ogromny popyt na szkolenia z samoobrony i przetrwania w mieście w warunkach ekstremalnych - pisze w czwartek portal Hromadske w materiale pt. „Jak przeżyć w mieście w przypadku działań wojennych i nadzwyczajnych sytuacji”.

Reklama

Defence24.pl - wojsko, przemysł, bezpieczeństwo, geopolityka

Reklama

Kilka dni temu organizacja Ukraińska Kobieca Warta przeprowadziła trening dla kobiet z podstaw samoobrony i przetrwania w mieście w warunkach bojowych. Jak pisze Hromadske, organizacja otrzymała 1,5 tys. zgłoszeń od osób chcących wziąć udział w szkoleniu. Popyt na takie treningi jest teraz szalony - wskazuje.

"Oczywiście w ciągu sześciogodzinnego treningu nikt nie stanie się ekspertem w dziedzinie przetrwania podczas apokalipsy", ale szkolenie daje możliwość uświadomienia sobie potencjalnych zagrożeń, oceny swoich zasobów, rozpatrzenia scenariuszy, stworzenia planów - pisze dziennikarka Hromadske, która uczestniczyła w wydarzeniu.

Reklama
    Reklama

    Trening opracowano na podstawie prawdziwych wydarzeń, wzięto pod uwagę m.in. przykład oblężenia Sarajewa z lat 90. Podczas spotkania zastanawiano się m.in. nad kwestią ewakuacji z miasta w przypadku ostrzału.

    "Uciekanie kiedy uciekają wszyscy też wiąże się z ryzykiem. Może warto przeczekać, aż sytuacja trochę przycichnie i wyjechać, kiedy aktywna faza bojów choć tymczasowo będzie wstrzymana (...) Teoretycznie w mieście możliwa jest zorganizowana ewakuacja, mogą być bezpieczne ośrodki, o jakich zostanie poinformowany wróg zgodnie z konwencją genewską. Ale w przypadku Rosji nie łudziłbym się, że ten kraj będzie przestrzegać zasad konwencji genewskiej" - mówił instruktor i ekspert wojskowy Ołeksandr Bilecki, cytowany przez Hromadske.

    Reklama
      Reklama

      Osoby, które zostają w mieście podczas ostrzału, powinny zakleić taśmą i zasłonić kołdrami okna, by zmniejszyć ryzyko zranienia przez szkło - rekomendowano.

      Oblężenie miasta może trwać długo; średnia ukraińska rodzina ma zapas jedzenia na trzy dni, a w supermarketach zapasy są czterodniowe. Sklepy i tak zostałyby okradzione, więc pojawia się problem pozyskania pożywienia - pisze Hromadske. Można by je nabyć na czarnym rynku, gdzie z kolei nikt reszty nie wydaje, więc należy mieć drobne pieniądze, najlepiej walutę zagraniczną, bo lokalna straci na wartości - kontynuuje.

      Reklama
        Reklama

        Przedstawiano też sposoby radzenia sobie w przypadku braku wody, prądu, ogrzewania. Rekomendowano współpracę z sąsiadami. "Doświadczenie okupowanych miast na wschodzie kraju pokazuje, że maruderzy omijali budynki, w których ludzie jednoczyli się i organizowali obronę domów" - wskazano.

        "Nawet jeśli teraz nagle dojdzie do deeskalacji, będziemy nadal żyć z krajem-agresorem pod bokiem. Chciałoby się uniknąć tego, że za rok czy pięć znowu będziemy pytać o walizkę ratunkową i schrony. Przechodzenie takich kursów choć raz czy dwa razy na rok powinno być normą" - podsumowuje autorka.

        Reklama
          Reklama
          Źródło:PAP
          WIDEO: Większa skuteczność. Nowa amerykańska broń w Polsce
          Reklama

          Komentarze (4)

          1. andys_2

            W 1939 mielismy społeczeństwo zjednoczone, harcerstwo przygotowało wielu młodych ludzi , bylo Liga Przyjaciół żołnierza, Liga Ochronu Przeciwgazowej (moze sie nieco myle z nazwa), Straz Obywatelska. Niestety, nie pomogło. Doswiadczenie pokazuje , ze decyduje regularne wojsko.

            1. fifi

              Jak to nie :)?Mieliśmy AK,największą podziemną armię na świecie. No,nie pomogło...

          2. Chyżwar

            Przez sześć dni dużo nie nauczą. Takich rzeczy powinno się uczyć już w szkołach podstawowych. U nas też.

            1. Monkey

              @Chyżwar: Za moich czasów w liceum był taki przedmiot jak przysposobienie obronne. Ale co z tego, jak naszym nauczycielem był alkoholik, który zarządził zbiórkę klasy pewnym zimowym rankiem przed siedzibą LOK-u (Ligi Obrony Kraju) w moim mieście, a potem się sam nie stawił. Jeszcze nas zrugał na nastepnej lekcji, że kłamaliśmy, bo niczego takiego od nas niby nie wymagał. I nic mu się nie stało, bo miał pijacką sztamę z moim nauczycielem matematyki (który był synem wojewódzkiego kuratora oświaty) i z także moim wuefistą. A na koniec najważniejsze: przedmiotem niedoszłego szkolenia młodzieży było strzelanie z kbks-u na strzelnicy udostępnionej przez LOK. To była pierwsza połowa lat 90-tych więc mam nadzieję, że dziś sytuacja wygląda lepiej.

          3. rozczochrany

            Takie szkolenia powinny być conajmniej dwudniowe - wekkendowe.

          4. rozczochrany

            Czemu takich szkoleń nie ma w Polsce? Było by na nie duże zapotrzebowanie. Prepersi, posiadacze broni, zwykli normalni ludzie którzy chcą się przygotować na ewentualność kryzysu i wojny.... Sam chętnie skorzystam.

          Reklama