Reklama

Siły zbrojne

„Superrakieta” na amerykańskim myśliwcu

Boeing F/A-18E/F Super Hornet
Boeing F/A-18E/F Super Hornet
Autor. U.S. Navy/Facebook

Stany Zjednoczone eksperymentują z wykorzystaniem pocisku przeciwlotniczego Standard SM-6 jako uzbrojenia myśliwców Super Hornet. Może to dać zdolność zwalczania celów na dystansie ponad 300 km.

Standard SM-6 to pocisk zaprojektowany jako system woda-powietrze, zdolny do zwalczania szerokiego spektrum celów powietrznych: od samolotów i rakiet manewrujących po pociski balistyczne, a w niektórych wypadkach także obiekty nawodne. Od bieżącego roku rakiety te są używane bojowo przez amerykańskie okręty, przeciwko pociskom balistycznym wystrzeliwanym przez rebeliantów Huti.

Pociski Standard SM-6 mają duże zdolności, w tym zasięg określany na ponad 350 km, ale też są kosztowne. Dlatego są używane wyłącznie do zwalczania najtrudniejszych celów, a do innych obiektów wykorzystuje się np. tańsze pociski Standard SM-2MR, lotnicze Sidewindery, czy nawet – w wypadku części dronów – broń lufową. Dodajmy, że Standard SM-6 w konfiguracji przenoszonej przez samolot różni się od standardowej, nie ma silnika startowego (boostera), co może wpłynąć na zasięg lotu pocisku. Z drugiej strony - przy odpaleniu ze średniej lub dużej wysokości zasięg może być porównywalny do strzelania z powierzchni z silnikiem startowym.

Czytaj też

Standard SM-6 to pocisk będący rozwinięciem wcześniejszego Standard SM-2 Block IVER (dalekiego zasięgu). W odróżnieniu od poprzednika, ma jednak naprowadzanie aktywne (inercjalne). Oznacza to, że nie potrzebuje ciągłego podświetlenia celu przez radar nosiciela (okrętu), ale jedynie okresowego uaktualnienia położenia zwalczanego obiektu, a w ostatniej fazie do zwalczania służy własna aktywna głowica radiolokacyjna.

Reklama

To z kolei powoduje, że Standard SM-6 działa na podobnej zasadzie jak rakiety powietrze-powietrze przenoszone przez samoloty (np. AIM-120 AMRAAM, produkowany przez RTX i wykorzystujący podobne rozwiązania głowicy) i może być używany w dużo bardziej swobodny sposób. Amerykańska marynarka posiada system kontenerowych wyrzutni pocisków SM-6, który był rozmieszczany na okręcie LCS, ale i na Bornholmie. Wyrzutnie mogą więc być używane w dużej mierze samodzielnie, niezależnie od standardowego okrętowego systemu kierowania walką, zarówno na jednostkach nawodnych jak i na lądzie.

Czytaj też

Te same rakiety są też używane w systemie Gryphon, pionowych wyrzutni rakiet ziemia-woda/ziemia, wprowadzanym do amerykańskich wojsk lądowych po tym, jak Rosja złamała traktat INF o pociskach średniego zasięgu, co skutkowało wypowiedzeniem go przez Stany Zjednoczone. Okazuje się jednak, że pociski Standard SM-6, przynajmniej eksperymentalnie, mogą być przenoszone również przez samoloty, w tym wypadku przez Super Horneta.

Reklama

Można sobie wyobrazić co najmniej kilka zastosowań dla takich rakiet w konfiguracji powietrze-powietrze. Przede wszystkim to zwalczanie celów o wysokiej wartości, takich jak samoloty klasy AWACS czy bombowce (podobnie, jak niedawno wykorzystano zestaw ziemia-powietrze Wega na Ukrainie). Możliwe są jednak również i inne zastosowania. Wyzwaniem przy tak dużej odległości jest natomiast kierowanie ogniem, ale pociski Standard SM-6 są przystosowane do działania w środowisku sieciocentrycznym za pomocą sieci kierowania ogniem Cooperative Engagement Capability (CEC), w którą „wpięte” są także myśliwce F-35 należące do marynarki i piechoty morskiej, samoloty wczesnego ostrzegania E-2 Hawkeye i oczywiście okręty z systemem Aegis. Możliwości są więc szerokie, pytanie na jakim etapie jest integracja i czy Amerykanie w razie potrzeby są gotowi, by wykorzystać ten system operacyjnie.

Czytaj też

Reklama
Reklama

Komentarze (4)

  1. szczebelek

    To kiedy zobaczymy te rakiety na F22 i najnowszych F15 ? 🫣🥹

    1. user_1054692

      Na F-22 pewnie za długie

    2. user_1066241

      F-22 może przenosić te rakiety na zewnętrznych pylonach, fakt że straci steath, ale po ich wystrzeleniu znowu będzie steath

    3. Davien3

      user F-22 nie może przenosic SM-6 tak samo jak żaden samolot na świecie. Wersja lotnicza dopiero moze powstanie.

  2. Tadeusz Żeleźny - analityk systemowy

    Uważam po analizie, że podstawowym środkiem zwalczania zaawansowanych celów lotniczych winien być PAC-3MSE - odpalany głównie z platform powietrznych, a tylko uzupełniająco z mobilnych platform lądowych [i morskich]. Czyli de facto Wisła i Narew w jednym - i to głownie na nośnikach powietrznych -od samolotów bojowych, przez przystosowane samoloty transportowe [np. Herculesy i CASA] po aerostaty HALE [a la zeskalowany Thales Stratobus]. Kosztowne i wyspecjalizowane tylko jako plot AMRAAM i CAMM/ER warto zastąpić w kalkulacji koszt efekt przez PAC-3MSE - zyskując zaawansowane zdolności antyrakietowe. Unifikacja, standaryzacja i zmniejszenie kosztów jednostkowych w zakupie hurtowym i w całym cyklu życia.

    1. Wuc Naczelny

      @Tadeusz Żeleźny - analityk systemowy "Uważam po analizie, że podstawowym środkiem zwalczania zaawansowanych celów lotniczych winien być PAC-3MSE" Bredzisz, znasz się na tym jak świnia na gwiazdach. PAC MSE to. pocisk o zasięgu 60 no może 100km których jedynym konikiem jest cel balistyczny i hipersoniczny, który musi być odpalany dość dokładnie w kierunku celu..

  3. Tadeusz Żeleźny - analityk systemowy

    Notabene - już teraz np. Herculesy są przystosowane do "odpalania" JASSM/ER - także inne rakiety w WP winny być przystosowane do nośników lotniczych - w tym ciężkie rakiety do Homara. Zaletą zwiększenie zasięgu i elastyczność i mobilność manewru ogniowego.

  4. Tadeusz Żeleźny - analityk systemowy

    Przez cele zaawansowane do zwalczania przez PAC-3MSE z dowolnych platform z wszelkich domen - rozumiem samoloty, śmigłowce, pociski manewrujące, duże drony bojowe, pociski balistyczne i hipersoniczne. Wszystkie te cele są znacznie droższe od PAC-3MSE albo szkody przez nie zadane mogą być wielokrotnie większe od kosztu PAC-3MSE - tak rozumiem rozszerzoną kalkulację koszt/efekt - spełnioną w tym wypadku przez masową standaryzację na bazie tego efektora. Drugim kandydatem byłby południowokoreański efektor systemu antyrakietowego L-SAM, obecnie najnowocześniejszy na świecie - z dwukrotnie większym zasięgiem przechwycenia i 4 krotnie wyższym pułapem przechwycenia. Ten drugi efektor dałby możliwość zbudowania OBRONY CAŁOKRAJOWEJ Polski i daleki zasięg kontroli przestrzeni powietrznej buforów Polski. Nie K2/K9/K239, nie Orka itp - ale właśnie ten zakup licencji przynajmniej efektora L-SAM uważam za strategicznie najważniejszy dla przetrwania s strefie zgniotu.

Reklama