- Wiadomości
Strzała zamiast śrutówki, czyli jak zestrzelono chiński balon
W sobotę 4 lutego br. myśliwce Sił Powietrznych Stanów Zjednoczonych (USAF) typu F-22 Raptor wystartowały z bazy Langley w Wirginii z nietypową misją bojową. Zaawansowana konstrukcja z czasów końca zimnej wojny, przeznaczona do wywalczenia panowania w powietrzu w starciu masowych armii, tym razem miała zestrzelić… balon.

Autor. Mirosław Mróz/Defence24.pl
Przypomniano przy tej okazji postać podporucznika Franka Luka z Arizony, który w czasie I Wojny Światowej, czyli dobrych sto lat temu, wsławił się zniszczeniem 14 niemieckich balonów obserwacyjnych, zyskując miano „Arizona balloon buster" i upamiętnienie w postaci patronowania bazie lotniczej „Luke", położonej w tejże Arizonie.
A oto w jaki sposób supertechnika zderzyła się z technologią sięgającą korzeniami wielu wieków poprzednich.
Zobacz też
Relację swą opieram na publikacji zamieszczonej na YouTube przez emerytowanego komandora porucznika Marynarki Stanów Zjednoczonych Warda Carrolla (US Navy Commander ret.). Ten bardzo sympatyczny gentleman był lotnikiem pełniącym funkcję operatora przechwycenia radarowego (Radar Interception Officer, RIO) na myśliwskich samolotach pokładowych F-14 Tomcat (dla miłośników pierwszego filmu „Top Gun" – Goose). Subskrybuję jego kanał na platformie YT, bo dostarcza dużo eksperckiej wiedzy na różne tematy, w tym bieżące, jak wojna w Ukrainie i ostatni incydent z balonem. Poza lotnictwem jego pasją pozostaje rock'roll, czemu daje wyraz zamieszczając czasem własne i cudze popisy gitarowe.
28 styczna br. w obszarze powietrznym USA, w rejonie Alaski, pojawił się balon wypuszczony w Chinach. Niesiony prądami powietrznymi w stratosferze przeleciał nad Kanadą i 31 stycznia br. wszedł powtórnie nad terytorium USA w rejonie pogranicznego stanu Idaho. Następnie przemieścił się prawie po przekątnej nad obszarem, gdzie rozmieszczonych jest wiele smakowitych obiektów wojskowych, co wzmogło uzasadnione podejrzenia o wypełnianie przezeń misji szpiegowskiej. Rozgorzały spekulacje i podejrzenia – dotąd nie potwierdzone – że wyposażony był w napęd śmigłowy umożliwiający sterowanie trasą jego przelotu. Osobiście w to powątpiewam. Istnieje możliwość wpływania na trasę pozornie niesterowanego balonu przez zmianę jego wysokości lotu w poszukiwaniu korzystnych kierunków wiatrów. Wiedzą o tym doskonale sportowcy – baloniarze, którzy w zawodach na swych „montgolfierach" potrafią osiągać wyznaczone im w terenie cele.
W środę 1 lutego, czyli bez zbędnej zwłoki, prezydent USA Joe Biden, działając jako Naczelny Dowódca Sił Zbrojnych, wydał Siłom Powietrznym USA rozkaz zniszczenia tego obiektu w czasie i miejscu po temu sposobnym. Chodziło o to, by podwieszony pod balonem ładunek o rozmiarach porównywanych do trzech autobusów, nie spowodował zniszczeń i ofiar na ziemi.
Zobacz też
W ten sposób wyczekano do wyjścia balonu nad Atlantyk na pograniczu obojga Karolin (stany North i South Caroline), co stało się w sobotę 4 lutego br. Na czas operacji zablokowano trzy cywilne porty lotnicze w rejonie działań. Nakierowany na cel myśliwiec przechwycił go w dwunastomilowej strefie amerykańskich wód terytorialnych. Atak wykonano przy pomocy pocisku Sidewinder AIM-9X. W momencie ataku balon znajdował się na wysokości około 65 000 stóp (około 20 000 metrów plus), a atakujący samolot 10 000 stóp poniżej (ca 3000 metrów).
Słów kilka o samym ataku. Użyty pocisk AIM – 9X to najnowsza wersja pocisku, którego historia zaczęła się około siedemdziesiąt lat temu(sic!). Rodzina tych pocisków znana jest z zastosowanej termalnej głowicy samonaprowadzającej się na źródło ciepła, promieniujące w zakresie podczerwieni. Przez dziesięciolecia technologia jednak nie stała w miejscu i wersja AIM-9X wykorzystuje tzw. „kontrast optyczny", jak to sobie przetłumaczyłem z angielskiego. Ponadto wersja ta, podobnie jak poprzednie AIM-9L i AIM-9M (lata 80. ubiegłego wieku) posiadają zdolność ataku zarówno z tylnej jak i przedniej półsfery, czyli dookólnie. Ograniczenie do tylnej półsfery zastosowania pocisków naprowadzanych na podczerwień przez lata stanowiło ich istotną wadę z punktu widzenia taktyki walki powietrznej.
Dla porównania, powszechnie stosowany w naszym lotnictwie kultowy pocisk R-3S (nazwa fabryczna Wympieł K-13, nazwa kodowa NATO - Atoll), stanowi kopię pozyskanego przez Sowietów „psim swędem" pocisku Sidewinder – 9B, datowanego na koniec lat pięćdziesiątych ubiegłego wieku. Produkt ten był gorszy od oryginału i bardziej odeń zawodny wskutek pewnych ograniczeń technologicznych sowieckiego producenta.
Zobacz też
Rodzi się także pytanie, dlaczego nie wybrano do ataku znacznie tańszego w zastosowaniu działka. Oceniam, że byłoby to trudne pilotażowo. Atakujący musiałby zbliżyć się do celu ze znacznym przeniżeniem, następnie wykonać górkę i zaatakować z dużą, bo naddźwiękową, prędkością zbliżania. To znacznie ograniczyłoby czas na "przycelowanie' i prowadzenie ognia. Ponadto zachodziłoby ryzyko zniszczenia podwieszonego pod balonem ładunku, a na jego uzyskaniu i zbadaniu Stanom Zjednoczonym zależy. Dlatego wybrano pocisk kierowany AIM-9X, który został na tę okoliczność pozbawiony odłamkowej głowicy niszczącej. Balon został zniszczony wskutek bezpośredniego uderzenia pocisku w powłokę. Jak to malowniczo określił omawiany Ward Carroll „wybrano strzałę zamiast śrutówki (arrow instead of shotgun)".
Obecnie trwają w oceanie „połowy" pozostałości balonu i jego ładunku.
Autor: płk st. sp. Marek Ciszewski, pilot myśliwski klasy mistrzowskiej
WIDEO: Rakietowe strzelania w Ustce. Patriot, HOMAR, HIMARS