Reklama

Siły zbrojne

Rosyjska dezinformacja uderza we Francję. Zagrożenie dla bezpieczeństwa żołnierzy [ANALIZA]

We Francji doszło do gigantycznego naruszenia danych
We Francji doszło do gigantycznego naruszenia danych
Autor. Rodrigo Kugnharski/ Unsplash

Dezinformacja odgrywa we współczesnym świecie coraz bardziej znaczącą rolę. Niestety, ta rola niejednokrotnie jest bagatelizowana i sprowadzana do mało znaczącego incydentu. Problem w tym, że za pozornie „niewinnymi” kłamstwami stoi często machina propagandowa, której celem jest nie tylko ośmieszenie przeciwnika, ale również doprowadzenie do tego, aby zmienił on swoją politykę i poniósł jak największe straty.

Nie od dziś wiadomo, jak istotną rolę w polityce odgrywa propaganda. Szerzenie nieprawdziwych informacji na temat przeciwnika może go ośmieszyć, podważyć zaufanie do niego, a nawet zdyskredytować na arenie międzynarodowej. Szczególnie w sytuacji, gdy jest ona prowadzona w ramach realizowanej na szeroką skalę akcji, a organizatorem jest rząd innego państwa i podległe mu służby. O tym, jak dezinformacja może zdezorganizować życie społeczno-polityczne przekonała się Francja i jej armia.

Portal Kombat

Zaangażowanie danego kraju w pomoc Ukrainie po 24 lutego 2022 roku stało się niejako równoznaczne z trafieniem na listę celów rosyjskiej machiny propagandowej. Każdego dnia przekonuje się o tym Polska i nasza infosfera. Przekonali się o tym - i wciąż przekonują - Francuzi.

Czytaj też

Uderzenie rosyjskiej dezinformacji w stronę francuską przybrało wiele różnych form. Jedną z nich było tworzenie specjalnej sieci stron internetowych, których zadaniem było rozpowszechnianie fake newsów, zgodnych z narracją kreowaną przez Kreml. Przykład stanowił tu tzw. Portal Kombat, czyli sieć niemal 200 „portali informacyjnych”, używanych do rozpowszechniania pro-rosyjskiej propagandy wycelowanej w głównej mierze w europejskie podmioty oficjalnie zaangażowane we wspieranie Ukrainy. Wspomniane strony opierały się w przytłaczającej większości na „źródłach” takich jak rosyjskie i prorosyjskie profile w mediach społecznościowych, czy rosyjskie agencje informacyjne.

Reklama

Początkowo, opisywane strony dystrybuowały treści związane głównie z wydarzeniami dziejącymi się zarówno w Rosji, jak i na Ukrainie. Z czasem, a dokładnie w momencie, gdy doszło do pełnoskalowej inwazji wojsk Putina na Ukrainę w lutym 2022 roku, działania Portal Kombat zintensyfikowały się na terytorium Ukrainy, a w sposób szczególny na terenach okupowanych przez oddziały rosyjskie. Nie można zapominać, że nasilenie wspomnianej aktywności dezinformacyjnej nastąpiło też w państwach opowiadających się w konflikcie po stronie Ukraińców. W tym gronie była również Polska.

Czytaj też

Przedstawiciel francuskiego urzędu ds. ochrony cyberprzestrzeni Viginum, który odpowiada za rozpracowanie i identyfikację sieci, przekazał nam, że za Portalem Kombat stoi TigerWeb, rosyjska firma działająca od prawie 10 lat na zaanektowanym przez Rosję Krymie. Jak zaznaczyła strona francuska, wpływ akcji na zwiększenie podziałów społecznych nad Sekwaną nie do końca się udał. Powodem była stosunkowo szybka identyfikacja oraz skuteczne zapobieganie rozprzestrzenianiu fałszywych informacji.

Pluskwy, Gwiazda Dawida i wojsko w Mali

Zakres rosyjskich działań dezinformacyjnych wymierzonych we Francję jest wyjątkowo szeroki i dotyczy zarówno kwestii społecznych, jak i geopolitycznych. Każdy przypadek ma uderzać we francuską reputację, a w wielu sytuacjach również w jej bezpieczeństwo. Najlepiej obrazuje to kilka wybranych przykładów.

Reklama

Jeden z nich dotyczył plagi pluskiew w Paryżu. Z wielu źródeł wynikało, że rzeczywiście francuska stolica boryka się z tym problemem, ale jego skala została w duże mierze wyolbrzymiona przez konta w mediach społecznościowych, inspirowane przez Kreml. To jeden z rosyjskich pomysłów na zmniejszenie zainteresowania turystów miastem, a także próba uderzenia we francuską reputację na kilka miesięcy przed organizowanymi przez Paryż letnimi Igrzyskami Olimpijskimi.

Czytaj też

Nie jest to jedyny przykład uderzenia rosyjskiej propagandy we francuską stolicę. W listopadzie doszło tam do incydentu polegającego na namalowaniu na domach żydowskich mieszkańców miasta, Gwiazd Dawida. Warto zwrócić uwagę na to, że cała sprawa zadziała się zaledwie kilka tygodni po tym, jak Hamas przeprowadził atak na Izrael. Konflikt toczący się w Gazie był też zarzewiem sporu Izraelczyków oraz Palestyńczyków na co dzień mieszkających w Europie. Dlatego też pojawienie się takiej symboliki i w takim czasie, mogło grozić wzrostem niebezpieczeństwa mniejszości żydowskiej we Francji. Co ten przykład może mieć wspólnego z rosyjską dezinformacją? Według naszych francuskich źródeł, za przeprowadzenie akcji odpowiada… FSB.

Reklama

W kontekście Francji nie można zapominać o zaangażowaniu tego państwa w różnorakie działania na kontynencie afrykańskim. Mając świadomość znaczenia Afryki dla francuskiej polityki zagranicznej, Rosja zainteresowała się również tym obszarem i także tu próbowała realizować cele swojej polityki uderzającej w wiarygodność Paryża.

Przykładem jest Mali, czyli była francuska kolonia, w której jeszcze do niedawna stacjonowały francuskie wojska. W kwietniu 2022 roku rosyjscy najemnicy z Grupy Wagnera chcieli upozorować zbrodnie dokonane na mieszkańcach Mali i przypisać je francuskim żołnierzom, którzy opuszczając ten kraj kilka miesięcy wcześniej, mieli rzekomo zostawić po sobie zbiorowe groby tamtejszej społeczności. Zdjęcia ciał przysypanych ziemią były kolportowane m.in. na platformach społecznościowych. Nie trudno zgadnąć, że prym wiodły w tym konta pro-rosyjskie. Nie trzeba też wielkiej wyobraźni, aby zobaczyć, jak ogromne reperkusje może przynieść takie działanie. Odtworzenie silnego resentymentu byłych kolonii do Francuzów może wyraźnie wpłynąć na ich bezpieczeństwo na terenie Afryki.

Jak walczyć z dezinformacją?

Przyglądając się powyższym przykładom rodzi się pytanie dotyczące tego, w jaki sposób dana administracja może skutecznie walczyć z opisywanym zjawiskiem. Sposobów jest kilka. W przypadku Mali, Francja zdecydowała się nawet na odtajnienie danych wywiadowczych, publikując wideo z dronów, które pokazały, że człowiekiem odpowiedzialnym za atak, o który oskarżano Francuzów, był członek Grupy Wagnera.

Według gen. bryg. Pascala Ianniego (Głównodowodzący Dowództwa Afrykańskiego), kluczem państw demokratycznych do walki z dezinformacją powinna być ich transparentność. Kłamstwo jest podważeniem wiarygodności, dlatego tak istotne jest, aby nie dopuszczać do publikacji niesprawdzonych i nieprawdziwych informacji. Oprócz tego kluczowa jest też szybkość reakcji. Natychmiastowe zareagowanie na daną kampanię, może uchronić przed jej rozprzestrzenieniem, kompromitując ją i gasząc w zarodku. Tu znowu jako przykład powraca Mali, gdzie o użyciu materiałów z drona zadecydowano chwilę po tym, jak odkryto szerzenie dezinformacji na portalach społecznościowych, takich jak Twitter i Facebook.

Ogromnym problemem stwarzanym przez stronę dezinformującą jest perfidia przez nią stosowana. Częstokroć polega ona na rzekomej obronie wolności słowa oraz kolportowaniu informacji, które łączą w sobie autentyczne wydarzenia i kłamstwa. W tym drugim przypadku przykładem jest jeden z wielu rosyjskich ataków rakietowych na Charków. Rosjanie w oficjalnych komunikatach informowali m.in. o tym, że w ataku zabili 60 francuskich najemników. W rzeczywistości do ataku rzeczywiście doszło, ale jak poinformowała strona francuska, nikt w nim nie zginął.

Przytoczona w tekście wolność słowa jest ogromną zaletą zachodniej demokracji, ale niewątpliwie stanowi to też jej „piętą achillesową”. „Nasze demokratyczne społeczeństwa są z definicji otwarte, co oznacza, że wolność słowa i ekspresji stanowią podstawową zasadę. Niestety, zrozumieli to nasi przeciwnicy, którzy perfekcyjnie wykorzystują każdą lukę do tego, aby osłabić naszą spójność i nasz opór. Czynią to właśnie poprzez sianie wątpliwości i kłamstw” - stwierdził gen. Ianni.

Czytaj też

Choć walka z dezinformacją jest z góry bardzo utrudniona, nie oznacza to, że nie można starać się minimalizować skutków jej działania. Jednym ze sposobów odparcia tego zjawiska jest budowanie tzw. odporności kognitywnej państwa, której celem ma być utrzymywanie gotowości i monitorowanie ruchów przeciwnika, które mogą zwiększyć skuteczność zabezpieczania się przed różnymi manipulacjami. Dotyczy to nie tylko administracji, ale także całego społeczeństwa. Wspomnianą odporność buduje działanie proaktywne, skierowane właśnie do niego. Na czym ono polega? M.in. na wyjaśnianiu powodów, dla których administracja podejmuje konkretne działania.

W całej sprawie nie można zapominać o współpracy sojuszniczej (m.in. w ramach NATO). Kluczową rolę odgrywa koordynacja działań, wzajemne informowanie się o pojawiających się fałszywych kampaniach, identyfikacja obszaru wpływu i zdobywanie wiedzy na temat działań wroga, a nawet wspólne ćwiczenia. W walkę z dezinformacją musi być też zaangażowana jak największa liczba krajowych instytucji czy ministerstw. Współdziałanie musi występować na polu wielu domen, również cyber, a nawet kosmicznej.

Problem nie zniknie

Nie ma najmniejszej wątpliwości, że problem dezinformacji nie zniknie. Co gorsza, z dużą dozą prawdopodobieństwa możemy stwierdzić, że będzie to problem coraz poważniejszy, mający na dodatek coraz większe negatywne konsekwencje, mogące mieć wpływ zarówno na bezpieczeństwo krajowe, jak i międzynarodowe. Jak w rozmowie z nami zauważył gen. Ianni : „zagrożenie informacyjne rośnie wykładniczo i tak będzie nadal”, a ogromną rolę odegra w masowej produkcji i dystrybucji fake newsów odegra sztuczna inteligencja. Oznacza to potrzebę jeszcze bardziej wytężonej, skoordynowanej i zintensyfikowanej pracy - polityków, jak i całych społeczeństw.

Reklama

"Będzie walka, będą ranni" wymagające ćwiczenia w warszawskiej brygadzie

Komentarze (2)

  1. Beton

    Dezinformacja może być też przydatna dla ofiary. Można ją wykorzystać by zwalczać informacje prawdziwe. Wystarczy doszukać się u danego dziennikarza wpływów rosyjskich.

  2. Greg_822

    Akurat problem dezinformacji jest dość łatwy do rozwiązania - poprzez kontrdezinformację. Ale do tego trzeba mieć zdecydowanie, którego zachodniemu światu brakuje.

Reklama