Reklama

Siły zbrojne

Rosja „zamknie” siłom NATO dostęp do państw bałtyckich?

  • Fot. kremlin.ru
    Fot. kremlin.ru

W związku z kryzysem na Ukrainie Pentagon po raz pierwszy od lat przygotowuje plany dotyczące obrony przed ewentualną agresją Rosji przeciwko państwom NATO. Okazuje się jednak, że Amerykanie nie są w pełni przygotowani do obrony państw bałtyckich – podaje Foreign Policy. Jednym z głównych czynników, jakie mogą wpłynąć na zwiększenie zdolności Rosji jest doktryna anti-access/area denial (A2/AD), zakładająca uniemożliwienie dostępu sił interwencyjnych do rejonu działań.

Amerykański Departament Obrony po raz pierwszy od lat przygotowuje plany dotyczące ewentualnego starcia z Rosją w obronie krajów NATO. Jest to konsekwencja agresji Moskwy wobec Ukrainy. Z prowadzonych w Pentagonie i opisywanych przez Foreign Policy gier wojennych wynika, że siły zbrojne Stanów Zjednoczonych nie są w pełni przygotowane do prowadzenia tego typu operacji. Biorąc pod uwagę, że amerykańskie siły zbrojne jako całość uznawane są za najsilniejsze na świecie, warto pochylić się nad przyczynami takiego stanu rzeczy.

„Nowe-stare” zagrożenie ze strony Rosji

W ciągu co najmniej ostatnich kilkunastu lat Moskwa była postrzegana jako partner, do prowadzenia ewentualnej operacji obronnej NATO przeciwko Rosji nie przykładano w USA większej wagi. O zmianie podejścia do Federacji mówił np. dowódca sił NATO w Europie generał Phillip Breedlove. Jednakże, obecnie amerykańskie jednostki stacjonujące na kontynencie przeszły szereg redukcji strukturalnych, a Rosjanie zmodyfikowali sprzęt, a także – co ważniejsze – wyszkolenie i doktrynę wojskową.

Według informacji przekazanych Foreign Policy przez Davida Ochmanka, byłego zastępcę asystenta sekretarza obrony USA ds. rozwoju sił, z przeprowadzonych przez Pentagon symulacji wynika, że Rosja w wypadku ewentualnej konfrontacji dysponowałaby znaczną przewagą, nawet gdy zostałyby zaangażowane wszystkie amerykańskie wojska rozmieszczone w Europie oraz jednostki 82. Dywizji Powietrznodesantowej, stanowiące amerykańskie siły natychmiastowego reagowania (Global Response Force).

Z przeprowadzonych gier wojennych wynika, że rosyjska armia byłaby w stanie poczynić znaczne postępy w rejonie państw bałtyckich, choć Amerykanie wraz z wojskami NATO byliby w stanie obronić ich stolice, zadać siłom Federacji straty i zapobiec bardzo szybkiemu, zaskakującemu uderzeniu, będącemu de facto działaniem metodą faktów dokonanych.

W artykule w Foreign Policy podkreśla się, że NATO byłoby ostatecznie w stanie odzyskać terytorium zdobyte przez rosyjskie wojska, aczkolwiek takie rozwiązanie byłoby obdarzone ryzykiem strat, a także np. politycznego rozłamu w Sojuszu. Nie można wreszcie wykluczyć niekontrolowanej eskalacji, w tym np. użycia przez atakujące wojska taktycznej broni jądrowej. Nasuwają się więc pytania – dlaczego zdolności obronne USA są ograniczone i w jaki sposób można byłoby to zmienić?

Cięcia w USA…

Pierwszym powodem tej sytuacji są, oczywiście, redukcje strukturalne, jakie przeprowadzono w siłach amerykańskich w Europie. Obecnie Stany Zjednoczone posiadają dwie brygady wojsk lądowych (2. Pułk Kawalerii o sile brygady na KTO Stryker i 173. Brygada Powietrznodesantowa), ponadto wyposażenie dla „ciężkiej” brygady zostało rozmieszczone na kontynencie.

Wymienione jednostki są uzupełnione przez brygadę lotnictwa bojowego (docelowo m.in. jeden batalion śmigłowców Apache). Z kolei USAF posiadają w Europie sześć eskadr lotnictwa taktycznego.

Oczywiście, siły powietrzne mogą w razie potrzeby trafić do rejonu najszybciej spośród wszystkich rodzajów wojsk. Okazuje się jednak, że mogą one nie dysponować odpowiednim stopniem swobody prowadzenia działań, niezbędnym w celu zahamowania operacji ofensywnych przeciwnika. Jednocześnie przerzut z USA większych ilości „ciężkich” sił może według Foreign Policy zająć od jednego do dwóch miesięcy, co daje czas na prowadzenie ewentualnych działań ofensywnych.

Krasucha
....i walki radioelektronicznej. Fot. Rostec.

...i doktryna „A2/AD”

Znaczna część terytorium krajów bałtyckich (a nawet Polski) znajduje się w zasięgu oddziaływania rosyjskiego zintegrowanego systemu obrony powietrznej. Dowódca USAF w Europie generał Frank Gorenc zwrócił niedawno uwagę w wypowiedzi przytaczanej przez Breaking Defense, że Rosjanie zbudowali system obrony powietrznej pozwalający na tworzenie bardzo dobrze chronionych stref. Dostęp sił interwencyjnych (wkraczających z zewnątrz) do tych obszarów może być utrudniony lub niemożliwy.

Czytaj więcej: Rosja wzmacnia "zachodnią flankę"

Generał Gorenc zwrócił uwagę, że wykorzystanie instalacji wojskowych na Krymie lub w Obwodzie Kaliningradzkim znacząco poszerza zdolności rażenia rosyjskich sił obrony powietrznej. Zaznaczył jednocześnie, że rosyjska obrona przeciwlotnicza może okazać się dla NATO bardziej niebezpieczna niż siły powietrzne Rosji, choć te ostatnie przechodzą zakrojony na szeroką skalę proces modernizacji obejmujący np. wprowadzanie samolotów wielozadaniowych Su-35, Su-30SM czy Su-34.

Rosyjskie siły zbrojne dysponują warstwowym systemem obrony powietrznej, złożonym z wielokanałowych zestawów przeciwlotniczych różnych klas. Są to więc nie tylko zestawy średniego/dalekiego zasięgu S-300P/S-400 i S-300W, ale też systemy Buk, Tor, Pancyr czy Tunguska. W rosyjskich wojskach lądowych nadal istnieją liczne, organiczne jednostki obrony przeciwlotniczej, stanowiące kolejną „warstwę” ochrony – np. na szczeblu brygady wojsk lądowych (podobnych jednostek nie ma np. w US Army czy w Bundeswehrze).

Czytaj więcej: Przeciwlotnicza „tarcza” rosyjskiej brygady

Jednocześnie w ostatnich latach trafia na ich wyposażenie coraz więcej sprzętu nowej generacji (np. systemy Pancyr-S1, Tor-M2 czy S-400). Z reguły są to zestawy mobilne, dające możliwość przerzutu do rejonu działań i tym samym „zagęszczenia” obrony. Generał Gorenc zwrócił uwagę na konieczność wypracowania taktyki, technologii i procedur do prowadzenia działań w „nowych” warunkach.

W tym miejscu warto zauważyć, że w ostatnich latach zakupy sprzętu i uzbrojenia w USA skupiały się w dużej mierze na systemach przydatnych przede wszystkim w konfliktach asymetrycznych. Przykładem są wprowadzone do USAF bsl Reaper czy Predator, o ograniczonej przydatności w sytuacji przeciwdziałania przeciwnika. Obciążenie operacjami ekspedycyjnymi oraz cięcia budżetowe spowodowały ograniczenie zakupów sprzętu przydatnego do prowadzenia działań w warunkach klasycznych konfliktów zbrojnych (np. myśliwce F-22). Wiele wątpliwości budzi też poziom zdolności Amerykanów do prowadzenia działań w warunkach intensywnego wykorzystania środków walki elektronicznej.

A10
W krajach bałtyckich są okresowo rozmieszczane samoloty A-10, ale w wypadku prowadzenie operacji obronnej NATO musiałoby przełamywać rosyjską obronę powietrzną. Fot. Capt. Denise Haeussler/USAF.

Doktryna „zamknięcia” dostępu dla sił interwencyjnych obejmuje bowiem znacznie więcej aspektów, niż tylko obronę powietrzną. Jednym z jej kluczowych elementów w Rosji jest intensywny rozwój środków walki radioelektronicznej, które w założeniu mają utrudniać bądź uniemożliwiać działanie sprzętu wojskowego opartego na zaawansowanej technologii (w tym systemów satelitarnych).

W tworzeniu „stref A2/AD” Rosjanom mogą pomóc także środki oddziaływania ogniowego na cele znajdujące się w ugrupowaniu przeciwnika. Przykładem są tutaj kompleksy rakietowe Iskander, zdolne do szybkiego przerzutu – w tym drogą powietrzną - i projektowane z myślą o przełamywaniu systemów obrony przeciwrakietowej. Mogłyby one zostać wykorzystane np. do uderzenia na lotniska czy centra koncentracji wojsk NATO.

Nie należy, oczywiście, zapominać o stopniowej i postępującej modernizacji sprzętu rosyjskiej armii oraz zwiększaniu potencjału w obszarach blisko krajów NATO. Przeprowadzona kilka lat temu reforma rosyjskiej armii przyczyniła się do jakościowej zmiany zdolności operacyjnych (m.in. przez zwiększenie udziału żołnierzy zawodowych i kontraktowych) i podniesienia potencjału struktur. Znacznie zintensyfikowano także szkolenia, w tym niezapowiedziane ćwiczenia sprzyjające osiąganiu gotowości bojowej w krótkim czasie. W wypadku prowadzenia ewentualnej operacji może to potencjalnie zapewnić zdolność do rozwinięcia własnych wojsk przed wejściem do rejonu działań sojuszniczych sił głównych (niebędących np. elementami sił natychmiastowego reagowania).

Czytaj więcej: Reforma rosyjskiej armii: od nieudolnego szturmu na Cchinwali do szybkiego zajęcia Krymu

Nowe lub zmodernizowane wyposażenie trafia do wszystkich rodzajów sił zbrojnych. Nawet jeżeli nadal ustępuje najnowszym wariantom zachodnich odpowiedników, to stanowi znaczący wzrost potencjału w stosunku do sprzętu używanego standardowo jeszcze kilka lat temu. Przykładami są tutaj czołgi T-72B3, transportery BTR-82A czy choćby bombowce Su-34.

W dyskusji dotyczącej zdolności rosyjskiej armii często przypomina się o opóźnieniach w największych, „flagowych” programach modernizacyjnych, jak myśliwiec nowej generacji T-50 czy czołg T-14 Armata. Zastosowanie odpowiedniej doktryny wojskowej, hierarchizacja programów modernizacyjnych (na korzyść systemów obrony powietrznej, środków walki radioelektronicznej itd.) pozwalają jednak Rosji uzyskać znaczny poziom zdolności.

BTR82A
Niezależnie od obrony przeciwlotniczej czy środków WRE Rosjanie modernizują także wojska pancerne czy zmechanizowane. Na zdjęciu - BTR-82A. Fot. mil.ru.

Jest to tym bardziej istotne, że w europejskich państwach NATO przeprowadzano w ostatnich latach redukcje strukturalne w siłach zbrojnych. Co więcej, poziom gotowości bojowej sił, które nie są wyznaczone do działań szybkiego/natychmiastowego reagowania w ramach NATO, budzi wiele wątpliwości – np. w Bundeswehrze. Oceniając możliwości potencjalnego przeciwnika należy także wziąć pod uwagę konieczny proces podejmowania odpowiednich decyzji politycznych, który może wydłużać czas reakcji sojuszników.

Co Zachód może zrobić?

W dłuższym okresie najlepszą metodą przeciwdziałania doktrynie A2/AD jest prowadzenie szeroko zakrojonych programów modernizacji sił zbrojnych, zapewniających zdolności do działania w warunkach konfliktu konwencjonalnego, oczywiście połączone z utrzymywaniem odpowiedniego stopnia gotowości własnych sił. Z punktu widzenia Stanów Zjednoczonych dodatkowe znaczenie ma utrzymywanie jak najszerszej obecności wojskowej w Europie.

Na przeszkodzie temu mogą jednak stanąć ograniczenia budżetowe, brak woli politycznej, czy realizacja innych projektów modernizacyjnych (np. arsenału nuklearnego w USA). Brytyjski sekretarz obrony Michael Fallon określił jednak niedawno działania z zakresu A2/AD jako jedno z wyzwań, na które odpowiedź będzie musiał znaleźć planowany strategiczny przegląd obrony i bezpieczeństwa (SDSR 2015). Sam fakt brania pod uwagę przez Amerykanów potencjalnej konfrontacji z Rosją świadczy o większym zrozumieniu zagrożenia, niż miało to miejsce przed kryzysem na Ukrainie.

Państwa regionu – które w oczywisty sposób są najbardziej zagrożone – powinny przykładać większą wagę do budowy własnych zdolności obronnych. Należy rozważyć wsparcie Litwy, Łotwy czy Estonii np. dostawami nowoczesnej broni przeciwpancernej w większym zakresie, niż ma to miejsce w chwili obecnej, wzmacnianie zdolności do działań w cyberprzestrzeni itd. Kroki tego typu nie uniemożliwią w 100% potencjalnemu przeciwnikowi podejmowania agresywnych działań, ale staną się one bardziej kosztowne i czasochłonne. To z kolei zwiększa prawdopodobieństwo wejścia do działań sił głównych i zmiany równowagi na korzyść NATO. 

Reklama

"Będzie walka, będą ranni" wymagające ćwiczenia w warszawskiej brygadzie

Komentarze (43)

  1. Janusz40

    Jakiś defetysta mógłby tak napisać; państwa NATO na swoje armie wydatkują ok 20 razy więcej niż Rosja, w KAŻDYM rodzaju konwencjonalnego uzbrojenia mają wielokrotna przewagę; Jedynym rodzajem sprzętu, w którym ilościowo przeważa Rosja to czołgi. Ale co znaczą czołgi pokazała "Pustynna Burza". Wówczas to największa w historii nawała najnowocześniejszych czołgów made in Russia przedstawiała wartość bojową w stosunku do śmigłowców wyposażonych w inteligentne rakietki, jak stado kaczek w stosunku do myśliwych wyposażonych w strzelby i pociski śrutowe. Jedyne sensowne zdania w artykule, to te o braku woli politycznej ze strony niektórych rządów do jednolitego działania. Dlatego najważniejszym problemem jest wydzielenie oddziałów wojsk i podporządkowanie ich pod dowództwo operacyjne NATO. W razie wybuchu konfliktu nie będzie czasu na polityczne uzgodnienia - wojska muszą działać. Ponadto pewne operacje trzeba przećwiczyć i przygotować odpowiednie środki - mam na myśli możliwość szybkiego przerzutu wojsk. Nie może tu być mowy o miesiącach, tylko o dniach, a nawet godzinach. Przerzucenie ciężkiego uzbrojenia np. z Niemiec do Estonii (na eszelonach) powinno trwać do 25 godzin i ani minuty dłużej - wliczając to wszystkie czynności organizacyjne - nie tylko czas przejazdu. Dlatego te rzeczy powinny być zorganizowane już teraz i praktycznie ćwiczone. Innym rozwiązanie skracającym czas osiągnięcia pełnej gotowości bojowej jest stworzenie baz uzbrojenia i sprzetu wojskowego na wschodniej flance NATO. Przerzut ludzi, to juz sprawa godzin... Głosy np. d-cy wojsk lądowych NATO, że nic się nie da, to słowa generała,który z uwagi na swoją postawę powinien być natychmiast wyrzucony z wojska, a jego wypowiedzi świadczą, że nawet stopień kaprala byłby dla niego zbyt wysoki...

  2. Tomasz

    Wygląda na to, że to Rosja jest dziś najlepiej zorganizowaną armią świata. Niedostatki w zakresie najnowocześniejszej technologii nadrabia taktyką i strategią oraz nowoczesną strukturą swych wojsk. Ciągłe szkolenia na ogromną skalę także odgrywa dużą rolę. W praktyce systemy obrony antyrakietowej i przeciwlotniczej, przeciwdziałania elektronicznego, artyleria i rakiety dalekiego zasięgu uniemożliwiają zbliżenie dię oddziałów Nato. Armie Nato tych kategorii uzbrojenia albo nie posiadają wcale, albo posiadają w ograniczonej liczbie. Są więc taktycznie i strategiczne gorzej rozwinęte od armii Rosji. To są fakty. Taka struktura umożliwia Rosji zniwelowanie zaawansowania technologicznego i ilości uzbrojenia Nato.

    1. Pirelli

      Bredzisz !

    2. pitbull

      Może Armia rosyjska będzie taka jak piszesz ale to przyszłość. Obecnie jest silna tylko siłą głowic nuklearnych, ale to broń obosieczna, wymienna. Wy nas, my was. Dobra jest ta armia na teatr wojny typu syryjskiego. Ale już z Turcją nie zagra nawet gdyby nie była w NATO.

  3. Stary Zając

    O prawdziwym stosunku NATO do państw bałtyckiech Bałtowie dowiedzieli się już w roku 1996. Było to w Waszyngtonie, a informował przedstwiciel Pentagonu w randze ledwie generała brygady. "Pribałtyka" ma już w sobie taką dolegliwość, że każdy atak wiekszych sił musi się zakończyć zajęciem tych terytoriów, i na to nie ma niestety rady. Chyba, że Amerykanie założyli by tam swoje bazy, ale tego zabrania im porozumienie 2+4 zawarte jeszcze za czasów ZSRR. Drodzy koledzy, świetnie wiedzieliśmy od samego początku do jakiego NATO wchodzimy. Oczywiście jestem pewien, że żadna inwazja ani Bałtom, ani nam grozi, bo taki jest układ. Tak sobie oba mocarstwa (wówczas) uzgodniły - nie będzie żadnej rozbudowy infrastruktury Sojuszu na Wschód od Łaby, nie będzie żadnych prób ruskiej interwencji w Środkowej Europie. Koniec i kropka. Wiedzą to wszyscy od polityki w tym kraju, albo przynajmniej powinni wiedzieć. Wiedzą też w Wilnie, Rydze i Tallinie. Jak czytam te Wasze naiwne dyskusje i przekamarzania na temat III wojny to myslę, że może to i dobrze - jest jak jest i tak niech zostanie. A artykuł tak w ogóle do niczego, tylko ludzi straszy. Jeżeli BTR-82A i czołg T72 nazywa się uzbrojeniem nowoczesnym, albo Su 34, no to fajnie, albo nawet całkiem nieźle. I jeszcze jedno, kto i kiedy zweryfikował, że ruskie S300 i S400 to takie super groźne pociski? Przecież ta broń nigdzie, powtarzam NIGDZIE nie została sprawdzona praktycznie. Na temat Patriota, krytyki, zwłaszcza u nas, co niemiara, no ale system ogólnie zdał egzamin bojowy i to kilka razy. A S300 i 400 gdzie? Strach się bać! Gratuluję autorowi!

    1. antygimbus

      S-300 propagandzisto jest w państwach NATO (Grecja, Słowacja) i były nim ostre strzelania. Gdyby wypadły źle, to propaganda NATO by nagłaśniała a USA i Izrael nie robiły w gacie na myśl o przekazaniu S-300 Iranowi. Turcja wybrała chińskie klony S-300 zamiast Patriot - to też coś mówi. Rosja proponowała by USA wystawiły Patriot do prób wg takiego samego scenariusza - USA odmówiły - to o czymś świadczy. S-300 potrafi wszystko to co Patriot, tylko lepiej i więcej oraz są mobilne, czego o Patriot powiedzieć nie można. Rosja zaprojektowała, wystrzeliła i wyprodukowała więcej rakiet bojowych wszelkich typów (i to licząc tylko na terenie Rosji, bez eksportu) niż wszystkie inne państwa razem wzięte. To też o czymś świadczy.

    2. Hammer

      Sam jesteś zacofany i do tego chory rusofob. Zacofani sowieci pokonali na T-34 technologicznych mistrzów na Tigrach i Panterach. Cudeńka skomputeryzowane są dobre na misje i małe krótkie wojny XXIw. a'la duży vs. maleńki. Amerykanie o tym wiedzą i dlatego pełen respekt dla Rosjan. Co do krajów nadbałtyckich i Polski to zgadzam się z tobą.

    3. AXI

      Stary Zającu fajny wpis, ale...T-72 w wersji B3 bije na głowę kilka konstrukcji, które nad Wisłą uchodzą za nowoczesne (podobno) BTR-82 w wersji AM, to konstrukcja (względnie) dużo lepsza od BWP-1 z Polski :-)))) Jeżeli chodzi o systemy obrony p-lot zwane S-300/S-400 , to na mój mały rozumek istnieje coś takiego jak wywiad techniczny. Tam różni mądrale z tytułami naukowymi dłuższymi niż nazwiska zastanawiają się, czy dany system wroga może nas zniszczyć, czy tylko ...rozbawić. Tych systemów boją się jak diabeł święconej wody, czyli (chyba) mają jakiś powód :-)))) Jeżeli chodzi o porozumienia i gwarancje traktatowe, oraz analizy z przed kilku lat budujące tezy że wojna w Europie w perspektywie 30 najbliższych lat jest niemożliwa, to chyba najlepiej przedyskutować to z Ukraińcami. Ja się na tym nie znam, ale wydaje mi się, że zajęcie Państw Bałtyckich może być przeprowadzone przez zamach stanu i gorącą prośbę nowych władz o wsparcie sojusznicze ze strony FR. Wpuścić tlenek węgla w wentylację jednym i zorganizować konferencje prasową drugim, ot i ...pozamiatane. Pozdrawiam.

  4. kmq

    NATO dla Rosji nigdy nie przestało być przeciwnikiem i nie przestanie

  5. waldi

    Nie wiem jak pozostale panstwa baltyckie ale prawda jest taka że Litwa zamiast walczyć wewnętrznie z Polakami powinna poprosić o przyłączenie do naszego kraju. Moim zdaniem w perspektywie 100 lat Polska wchłonie Litwę i cześć Ukrainy ponieważ samodzielne istnienie tych krajów przy tak agresywnym sąsiedzie nie ma racji bytu. Alternatywą jest przyłączenie do Rosji. W zaleznosci od sytuacji podobnie bedzie z Białorusią. Dlatego Putin chce rozbudowywac tam bazy rosyjskie. Dla Polski to jest także jedyny scenariusz chyba że przylaczymy sie do Niemiec. Europę czeka demontaż obecnego ukladu. Wraz z uniezaleznianiem sie panstw bloku wschodniego od energii z Rosji czyli placenia jej wysokiego "lenna" z tytulu " niepodległości " Rosja będzie nasilac konfrontację silowa. Plany te może pokrzyżować rozprzestrzeniajacy sie islam ktory na wschodzie Rosji jest im bardzo groźny, ale to tylko opóźni to co pisałem wczesniej. Ten czas Polska musi wykorzystać na rozbudowe wieloplaszczyznowej obrony do stopnia ktory pozwoli obronic także Litwe i znaczne terytorium przygraniczne Ukrainy np. Systemy opl. Ponieważ te panstwa beda od nas oczekiwaly takiej roli dopiero wtedy (przy takim potencjale nawet jesli zdecydujemy nie brac ich pod ochrone) mamy jakiekolwiek szanse w starciu w Rosją.

    1. Geoffrey

      Mam lepszy pomysł. Niech Polska poprosi o przyłączenie do Rosji. Mamy od ręki rozwiązany problem zagrożenia ze strony rosyjskiej armii. Genialny pomysł? Nie? Polacy są przywiązani do idei niepodległości? Pomyślmy... może Litwini i Ukraińcy też?

  6. Kris

    Państwa bałtyckie są skazane na pożarcie i nikt za nie nie będzie walczył. Te kraje same w sobie są niestabilne ze względu na spory % mieszkańców narodowości rosyjskiej. Najgorsze jest jednak to, że sami nie posiadamy żadnej broni do przeciwstawienia się nawet ograniczonej agresji rosyjskiej, wszystko w planach albo nawet bez choćby planu (śladowe siły lądowe, śladowe lotnictwo, papierowe rezerwy, brak broni jądrowej).

    1. Batory

      Hmmm - ciekawe, według mnie Ukraina ma znacznie mniejszy potencjał obronny niż Polska, zapewne porównywalny z Państwami Bałtyckimi (przy uwzględnieniu stopnia wyszkolenia, ekwipunku i motywacji wojska oczywiście) a jakoś Kris Twoja armia .... przepraszam Rosyjska nie bardzo sobie tam daje radę. Ciekawi mnie jak w najbliższym roku czy dwóch będzie wzrastał potencjał armii Rosyjskiej przy cenie 30 dolarów za baryłkę ropy ...

    2. Clausewitz

      Jak to nie? Możemy Rosję zniszczyć ekonomicznie przerywając zakup ropy... :-))

  7. BiałystokMan

    Prawda jest taka że w przypadku ataku na nas Rosji NATO wyśle szpicę i może, MOŻE resztę sił szybkiego reagowania, czyli te 30-35 tysięcy, ale nie będzie żadnego wsparcia głównych sił, bo na to woli na zachodzie Europy już nie starczy...:(

    1. Stary Zając

      To że jesteś z Białegostoku (piękne miasto) nie upoważnia Cię do pieprzenia głupot. Jak czegoś nie wiesz, to wcale nie znaczy, że musisz zaraz o tym wszystkich informować. Plan obrony Polski został opracowany zaraz po wstąpieniu do NATO. Przeprowadzono odpowiedni rekonesans na miejscu, grupy oficerów z kilku dowództw sojuszniczych wydzielających swoje siły do Polski w wypadku zagrożenia, zbadały okolice rejonów rozwinięcia wyznaczonych brygad i dywzji, wszystko odbyło się tak jak książka pisze. Dlatego kiedy słucham lub czytam takie bzedety jak powyższe to po prostu szlag mnie trafia. Znalazł się STRATEG Z BIAŁEGOSTOKU. Wyluzuj koleś.

  8. Obywatel_RP

    Które z państw NATO, sąsiadujacych z Rosją jest w stanie utrzymać się w operacji obronnej czekając na wsparcie z USA "od jednego do dwóch miesięcy" - tyle nie trwają konflikty w dzisiejszych czasach. Koalicjanci z Europy prawdopodobniej, niewiele wcześniej przyspieszą z pomocą (jaką?) biorąc pod uwagę czas podjęcia decyzji politycznej, przygotowania i zakres pomocy. NATO nas nie obroni w pierwszych XX dniach konfliktu. Jeżeli nie będziemy dość silni, to nawet nie przyjedzie posprzątać. Błędnym założeniem jest teoria, że redukcja własnego potencjału obronnego rekompensuje przynależność do NATO. NATO jest tak silne jak każde z ich członków.

    1. Stary Zając

      Szanowny Obywatelu RP, jeżeli sądzisz, że dniem "D" dla Amerykanów będzie ów dzień, kiedy Rosja rozpoczęłaby działania wojenne, to jesteś w OGROMNYM BŁĘDZIE i na to niestety nie ma rady, ponieważ (nie obraź się) masz nader nikłe pojęcie o wojskowości. Uruchomienie zegara następuje wówczas, kiedy wywiad amerykański zamelduje Prezydentowi tego państwa, że tu czy tam robi się niedobrze i trzeba wzmocnić obecność wojskową w Europie. Wiem - jest coś takiego jak scenariusz Caspara Winbergera, gdzie wypadki następują w sposób lawinowy, no ale on porzygotował to celowo, żeby ratować budżet obronny i "nastraszyć" prezydenta US, a ponadto wówczas wywiad amerykański nie posiadał jeszcze tych swoich "funnies", którymi dysponuje obecnie. Taki drobny szczegół. Nawiasem mówiąc nie różnisz się niczym od naszych znakomitych polityków ( w tym p. Waszczykowski z PIS - spędził w KG NATO kilka lat, a ślepo powtarza regułki dyktowane przez Prezia), którzy kraczą tak jak Ty. Take it easy baby...

  9. AM

    Dlatego powinniśmy mieć dwustu tysięczną profesjonalną armię i przeszkolone kolejnych trzysta tysięcy rezerwistów. Do tego duże nasycenie lekką bronią przeciwpancerną i przeciwlotniczą. Powinniśmy doinwestować kraje Bałtyckie. Putin musi wiedzieć że próba podjęcia jakichś działań zaczepnych będzie go drogo kosztować. Moim zdaniem autor trochę przecenia możliwości Rosji. Nasycenie jednostek tym sprzętem jest mocno ograniczone.

    1. Mac

      A dlaczego tylko dwustutysieczna? Moze od razu 500tys albo milion zolnierzy i srylion rakiet. Do tego dozbroic nie tylko baltyki ale ukraine, czechy i mongolie. Tylko zaraz, skad na to wziac kase? tego zapomniales napisac. Postulaty fajne ale odrealnione, jestesmy krajem na dorobku i mamy taka armie na jaka nad stac, tym bardziej dozbrajanie innych zostawny bogatym, polska to nie caritas.

  10. Patriota

    Rosja powinna zajac Polske, od Bugu po Odre i od Baltyku po Tatry, koniec z tym krajem Solidarnosci i Watykanu po wsze czasy, bez powrotu do odrodzenia.

    1. 6BDSz

      Mieli już swój Afganistan... wyciągnęli wnioski... zresztą ich już tylko 140 mln a nie 250 jak przed II wojną światową, myślisz że chcą się pchać do kraju gdzie w każdym mieście, na każdej ulicy musieli by trzymać garnizon wojska?

  11. Xxx

    do wiadomości wszystkich niedouków: Królewiec był miejscem fortyfikowanym od STULECI. Zaczęli Krzyżacy, potem prusacy, każdy kolejny właściciel dodawał nowe obiekty obronne. Czasy się zmieniały jedni odchodzili przychodzili inni i pierwsze co robili to fortyfikacjami wgryzali się w ziemie. Podczas 2Wojny Światowej Berlin padł a Królewiec nie. Razem z milionową armią niemiecką tam stacjonującą. Poprostu sowiety doskonale wiedzieli ze walka o ten teren to nowy stalingrad. A potem sami założyli tam baze. Zgadnijcie co zrobili w pierwszej kolejności? Tam są setki kilometrów podziemnych tuneli. Zapasy Bronii i amunicjii na dłuuugie miesiące oblężenia. To NATO musi zdobyc Kaliningrad. Bo mobilne pochowane w bunkrach wyrzutnie rakiet kryją pół Polskiej przestrzeni pow.

    1. M.M

      Co za bzdura. Armia czerwona zdobyła Kónigsberg 4 kwietnia 1945r. po czterodniowym szturmie. Ustanowiony został nawet medal okolicznościowy dla jego zdobywców. 80% miasta zostało zniszczone, w tym najprawdopodobniej słynna bursztynowa komnata. Jej trop tam się urywa i taka wersja uważana jest za najbardziej prawdopodobną przez poważnych historyków

    2. Dziad borowy

      Stare iskandery z zasięgiem 500 km kryją prawie całą Polskę z Okręgu Kaliningradzkiego, nie tylko Wrocław i Kraków, ale nawet Berlin. Nowe mają większy zasięg.

    3. Sasza Tritankistov

      Od tego czasu wymyślono ładunki termobaryczne. Żywa siła nie jest w stanie wytrzymać takiego ataku, gdziekolwiek.

  12. Jac

    Zwyczajne teoretyczne dywagacje. Żadnego konfliktu Rosja - NATO nie będzie.

    1. Przemo

      Prawda to, ale lepiej jest mieć przewagę.

  13. gosc

    Musimy sie zastanowic czy nie mamy konia trojanskiego po zachodniej granicy. W razie konfliktu nie wiadomo czy nie podpisza drugiego paktu Ribbentrop-Molotow. Juz teraz nas zdradzili podpisujac rozbudowe Nord Stream2. A to nie koniec. Juz zdradzaja Ukraine. "Wicekanclerz Niemiec Sigmar Gabriel (SPD) opowiedział się w piątek za poprawą relacji z Rosją w celu rozwiązania kryzysu wywołanego napływem uchodźców oraz zakończenia wojny domowej w Syrii. Zakwestionował też utrzymywanie przez dłuższy czas sankcji. - Będziemy musieli zmienić nasze podejście do Rosji - powiedział Gabriel. Jego zdaniem konflikt na Ukrainie nie może być obciążeniem wykluczającym traktowanie Rosji jako partnera w zabiegach o rozwiązanie konfliktu w Syrii. - Nie można z jednej strony stale utrzymywać sankcji, a z drugiej strony prosić o współpracę - zaznaczył Gabriel cytowany przez agencję dpa."

  14. bender

    E tam, OPL zwalczaja chlopcy z okrzykiem bojowym "You Must Be Shittin' Me" na ustach, ktorzy zreszta obchodzili swoja 50 rocznice istnienia w tym roku: http://www.defence24.com/233313,dzikie-lasice-maja-50-lat :-)

  15. pumpernikiel

    Przy potencjale ludności, przemysłu i ogromnej przestrzeni, Rosji nie powalą na dłużej żadne obce moce: Rosję można uwalić tylko z Rosjanami. Hermetyczna propaganda i i dziedziczne przekonanie o potędze Rosji skutecznie blokuje dostęp argumentom wolności w stylu zachodnim do umysłów. Proste skojarzenie: dobre zawdzięczamy Moskwie, złe jest efektem amerykańsko-zachodnioeuropejskiej dywersji wpompowane do sposobu rozumienia bytu skutkuje ogromnym poparciem dla władców absolutnych z Kremla. Pustka w portfelu statystycznego obywatela imperium to nie powód do rozpaczy ale dumy: mocarstwowość kosztuje, ja nie zjem (jak w legendzie oblężonego Leningradu) ale za to będą nowe rakiety i bombowce do powalenia zachodniej zarazy. Tak jak u Kima dziś, tak jak u nas w latach 50-ych, ale wystarczyła zmiana poglądów by cały ten cyrk rozleciał się jak zbutwiała latryna. Tu trzeba celować: Wykazać im bezsens tamtego i lepszość naszego. Lotniskowce i taktyczna broń masowego wyrzynania biedaków wpędzonych w kamasze w imię gazetowego wrzasku to nie czasem dowód na zakłamanie rządzących?

    1. Geoffrey

      Mówisz o wojnie informacyjnej. Tylko jak to zrobić w warunkach, kiedy z Zachodu docierają do Rosji raczej prawdziwe informacje o upadku moralnym, dekadencji, "poprawności politycznej" i napływie islamskiego terroryzmu? Czym można zachęcić Rosjan do ucywilizowania? Samą kasą? Kasę Rosja ma ze sprzedaży ropy; do tego nie trzeba zmiany systemu. Wolnością? A co homo sovieticus miałby z nią zrobić?

  16. tadek

    kilka rakiet taktycznych z głowicami jądrowymi w ESTONII skąd do PIOTROGRADU jest rzut kamieniem i PUTIN nawet nie piśnie..bo zanim jego wojsko zajmie PRIBAŁTIKĘ to PIOTROGRAD zniknie z powierzchni...CZY taki deal opłaca się PUTINOWI ? PIOTROGRAD oddać za co ???no za co ? za WARSZAWĘ albo PRAGĘ ? nieopłacalne!

    1. Skorpion13

      Jednak prezentujesz tu myślenie na poziomie pięciolatka. Odpowiedz zatem na pytanie - atak jądrowy na Rosję spowoduje odpowiedź na... Waszyngton, Nowy,Jork, Londyn, Berlin ....i gdzie jeszcze??? Przypomnę - mają przeszło 1000 pocisków jądrowych zdolnych do atakowania celów na terenie całej Europy i USA. I nie należy zapominać o przenoszonych przez lotnictwo...

  17. KDT

    Te rozważania uważam za bezsensowne! Podzielam zdanie Gazeka, że atak na Bałtów oznacza pełnoskalową wojnę z NATO na całej szerokości granic Federacji. Na to za chiny ludowe nie pozwolą oligarchowie, którym znakomicie się żyje w świecie luksusowego życia ponad stan za euro-dolary i w życiu nie będą chcieli cofnąć się, a więc i Rosję do poziomu zajadania się kartoflami z kapustą. Wątpię nawet, by Putin o tym marzył, co oznacza, że u Bałtów sowieci mogą co najwyżej mieszać wielkocarską propagandą i podobnymi faszystowskimi bredniami. Tak więc miłośnicy wymachiwania szabelkami, pójdzie na strzelnice i tam się wyżyjcie, bo innych "wschodnio-wojenny" emocji nie doznacie. Niemniej bez odpowiedniego uzbrojenia wojsk NATO się nie obejdzie, bo ci barbarzyńcy ze wschodu innego języka nie znają.

    1. Geoffrey

      Właśnie w tym rzecz, że nikt nie wie, czy taki atak "oznacza" czy "nie oznacza" pełnoskalowej wojny Rosji z NATO. Jeśli Rosja zrobi to, co na Krymie, czyli po prostu pewnego pięknego ranka w kilka godzin zajmie kraje bałtyckie, to NATO stanie przed decyzją, czy pełnoskalowo zaatakować Rosję, czy "innymi środkami" skłaniać Rosję do wycofanie z terytorium, które w ciągu paru dni w referendum poprosi o przyłączenie do Rosji. A znając Obamę i frau Merkel - nie zdecydują się na wojnę światową. I w tym właśnie przejawia się siła Rosji: w słabości Zachodu.

    2. X

      NATO ma w głębokim poważaniu te kraje, nas zresztą też.

  18. Strategia

    no czemu MON nie wprowadzi głowic jądrowych na wyposażenie Polskiej Armii ??? dlaczego jeszcze ich nie ma ???? frajerzy wierzą w zapewnienia ??? to są frajerzy czy zdrajcy ?? Sa dwa argumenty :co historia pokazała i jaka jest geografia. Polska Armia powinna liczyć co najmiej 300 tyś

    1. X

      Bo w sklepach z militariami ich nie sprzedają. Proste,

  19. chlebov

    Ale o czym w ogóle gadka... Bez Ameryki NATO nie istnieje, armia europejska jest nic nie warta i nie jest zdolna nawet do utrzymania porządku w b. Jugosławii jak bywało. Z resztą wątpię żeby Anglik, Niemiec, Włoch i Grek walczyli ramię w ramię w obronie Tallina czy Warszawy nawet. Rosja ma gigantyczną przewagę konwencjonalną w Europie i Amerykanie dostali by srogie baty, no chyba ze by uruchomili konwoje tak jak w II wojnie św. przez Atlantyk, a kilka lat by im to zajęło i wątpliwe czy by się udało zważywszy na siłę rosyjskiej floty podwodnej. Tu się kłania logistyka, zaplecze i te sprawy jeżeli mówimy o wojnie konwencjonalnej, no chyba że Europa pójdzie się być z Rosją bo tak chce USA i odda jej to zaplecze i teren, ale to i tak Rosja była by górą w konflikcie konwencjonalnym w Europie, a jest jeszcze atom i wtedy nie ma zwycięscy. Także śmiać mi się chce gdy słyszę że USA miało by szanse w konwencjonalnym konflikcie z Rosją, a niby czym? tymi pięcioma czołgami w Bułgarii, sześcioma w Norwegii, tymi 10-oma A-10 w Estonii ??? Putin nie będzie atakował zachodu chociażby z tego prostego względu, że zachód też ma atom. Gdyby może atomu nie było, to już dawno 20 000 sztuk T-72 zalało by Europę w kilka miechów. A i nie wiem dlaczego ten złom A-10 jest tak popularny, skoro trudno o samolot łatwiejszy do zastrzelenia :))

  20. frog

    Czy Rosjanie czy islamiści Europa i tak jest już stracona !

    1. ja

      w Rosji jest procentowo więcej Islamistów niż w Europie.... Otworzyli nawet niedawno największy w Europie meczet w Moskwie.

  21. droma

    ruskie golodupcy wiedza ze lotnictwo w porownniu z zachodem maja 30 lat za murzynami to probuja wmowic chyba tylko lemingom ze maja dobra obrone przeciwlotnicza z elektronika z okresu brezniewa zapomnieli dodac ze ruszylo nowoczesne imbrownictwo dzieki komitetowi putina to moze byc prawda ...

    1. śmiech

      Sam takie brednie wymyślasz czy dostajesz gotowce z seminarium w Łotwie ze stycznia 2015 nt "walki z rosyjską propagandą"? :-D

  22. and

    Mam nadzieję, że jankesi i europejczycy - zwłaszcza ci z zachodu - tego tekstu nie przeczytają. Jankesi mogliby wyciągnąć wniosek, że jedynym rozwiązaniem dla nich jest budowa płotu obronnego dookoła USA a dla europejczyków uruchomienie starych obozów na wyspach sołowieckich i Syberii i dobrowolne oddanie się sovietom w jasyr.

  23. Drank

    NATO nie będzie zdolne do odzyskania probałtyki. Szach bronią A. Tam gdzie stanie ruski but będzie Rosja.

    1. .

      rosjanie na pewno w to wierzą ty na pewno w to wierzysz

  24. Tadeusz z Wilanowa

    Prawda jest taka, że NATO już dziś spisało kraje bałtyckie i połowę terytorium Polski, do linii Wisły, na straty. Rosjanie rzecz jasna, nie uderzą dzisiaj ani jutro. Poczekają aż Europę obejmie rewolta muzułmańska i w centrach największych miast wybuchną setki bomb...A to tylko kwestia czasu.

    1. bolo

      Bez Ukrainy Rosjanie nie mają szans na dojście do Wisły. Kaliningrad jest łatwo sparaliżować. Atak na Polskę z kierunku północno-wschodniego(Kaliningrad, Białoruś) oznacza marsz przez teren w sporym stopniu zalesiony, poprzecinany rzekami, bagnami, z dużą liczbą jezior. Ponadto atak na Polskę wymaga znacznie większych sił niż na kraje bałtyckie. Gdy Rosja będzie koncentrować wojska na Białorusi my będziemy mieć czas aby np. teren zaminować czy podciągnąć część sił z zachodu kraju. Jedno jest pewne-gdy w Kijowie zacznie rządzić Putin to nawet gdy Zachód usankcjonuje to i odtrąbi uratowanie pokoju w Europie my będziemy musieli natychmiast przejść na militaryzację życia społeczno-gospodarczego. Na szczęście wzrost ludności islamskiej w Niemczech wyklucza wbicie nam noża w plecy tym razem z zachodu. Niemcy nie mogą pozwolić sobie na wojnę gdy wewnątrz mają wroga.

    2. Franc

      Dobra a napisz może jaki interes miałaby Rosja w uderzaniu na zachód ?

    3. xxx

      Jeśli tak jest (a jest to możliwe), to ciekawe, co powiesz o "miłościwie panujących" w Europie np. Niemczech. Bo jak by nie patrzeć, i co by nie mówić (propaganda na temat wspierania Assada itp.), to imigranci płyną do Europy głównie dlatego, że u nich trwa wojna. Od kogo się ta wojna zaczęła, kto zarabiał na "kolorowych rewolucjach" - to są pytania retoryczne ułatwiające odpowiedz...

  25. gazek

    Nie można tak stawiać sprawy. To nie jest tak, że żołnierze USA muszą być w państwach bałtyckich i czekać na rosyjski desant. Trzeba trochę myślenia strategicznego, a nie jedynie taktycznego. Przecież jakikolwiek atak Rosji na państwa bałtyckie uruchomi lawinę, której finałem będzie konfrontacja NATO – Rosja na pełną skalę. Więc do żadnego A2/AD w ogóle nie dojdzie. Przecież zaczęłyby się bombardowania Rosji na całym jej europejskim terytorium. Nastąpiłaby pełna mobilizacja sił lądowych państw NATO i uderzenie na Rosję i to nie tylko na terytorium państw bałtyckich, ale na całym europejskim terytorium Rosji. Rosja to wie, i wie także, jaki byłby wynik tej konfrontacji. Dlatego żadnego ataku ze strony Rosji nie będzie. Rosja nie jest w stanie przebić się z Donbasu na Krym przez słabiutką Ukrainę, która nie jest w NATO, więc tym bardziej nie zaatakuje państw bałtyckich. To, co Rosja może stosować, to grę na osłabienie i destabilizację tych państw używając „miękkich” metod.

    1. Pirelli

      1) Rosja jak to ujmujesz nie przebija się przez Donbas, bo po prostu nie ma takiej potrzeby, bo i po co. Gdyby chcieli zajęło by im to 5 godzin 2) Jeśli ruskie wejdą do krajów bałtyckich to zanim NATO się zorientuję i cokolwiek zrobi, oni już będą mieli defiladę w ich stolicach. Myślisz ze amerykanie wyslą swoje wojska od odbijania Estoni ? Kraju z 1 mln mieszkańców ? Będą się bić z ruskimi wypychając ich za granicę ? Niby PO CO ? Prędzej NATO ogłosi ubolewanie, a może nawet wielkie ubolewanie i tyle.

    2. Ja

      "Mobilizacja sil ladowych NATO": Zapoznaj sie z potencjalem a raczej jego brakiem europejskich panstw NATO.

    3. chateaux

      Czyje uderzenie na Rosję? Niemiec Shroedera? Czy Francji SiedźcieCicho Chiraca?

Reklama