- Analiza
Rosja: Okręt podwodny „Łada” wprowadzany na rozkaz
Przeciągające się próby państwowe „Kronsztadu” - pierwszego, seryjnego okrętu podwodnego typu „Łada” wywołują coraz bardziej nerwowe ruchy rosyjskiego ministerstwa obrony. Być może problem rozwiąże się więc po prostu wprowadzeniem tej jednostki na rozkaz, nawet gdyby nie była w pełni sprawna i bezpieczna dla załogi.

Autor. mil.ru
Wojenno-Morska Flota Rosji już od ponad dekady nieprzychylnie ocenia okręty podwodne projektu 677 typu „Łada". Na początku 2012 roku ówczesny dowódca rosyjskiej marynarki wojennej admirał Władimir Wysocki wprost przyznał, że „nie potrzebuje nowych okrętów z uzbrojeniem, które opierałyby się na napędzie pochodzącym z czasów drugiej wojny światowej". Opinia ta była bardzo ważna, ponieważ Wysocki był podwodnikiem. Dodatkowo za jego czasów, okręty podwodne z napędem diesel elektrycznym były traktowane przez kadrę jedynie jako etap na drodze do służby na atomowych okrętach podwodnych, które „decydowały o potędze Związku Radzieckiego".

Autor. mil.ru
Jako jednostki przede wszystkim szkoleniowe, nie musiały więc być wyrafinowane technologicznie, a więc trudne w eksploatacji. Flota wolała by były one proste konstrukcyjnie a tym samym niezawodne. A takie według Wysockiego były okręty podwodne typu „Warszawianka", a nie typu „Łada". Dodatkowo jednostka prototypowa projektu 677 „Sankt Petersburg" borykała się od początku z szeregiem problemów technicznych. Oczywiście. można je było lekceważąco traktować tylko jako „choroby wieku dziecięcego", jednak w rzeczywistości stanowiły one poważne zagrożenie dla załogi. A na to dowództwo Wojenno-Morskiej Floty po katastrofie „Kurska" nie chciało się zgodzić.
Zobacz też
Oświadczenie Wysockiego bardzo szybko zostało zdementowane przez służby prasowe Minoborony. Prawie natychmiast dokonano również wymiany na stanowisku dowódcy rosyjskiej marynarki wojennej. Już w maju 2012 roku m.in. pod naciskiem lobby przemysłowego, admirał Wysocki został zastąpiony przez bardziej uległego admirała Wiktora Czirkowa. Z kolei krytykowana wcześniej prototypowa „Łada" zaczęła być chwalona jako „podwodny łowca", szczególnie po próbach głębokowodnych organizowanych przez Flotę Północną.

Autor. mil.ru
Rosjanie zaczęli również informować, że tzw. „choroby wieku dziecięcego" okrętu są eliminowane jedna po drugiej, a program produkcyjny jest cały czas rozwijany. Propaganda propagandą, ale potrzeba było w sumie jedenastu lat, by „Sankt Petesburg" został przyjęty do służby 21 września 2021 roku (próby rozpoczęły się prawdopodobnie w maju 2010 roku). Ogłoszono to jako sukces, jednak w rzeczywistości rosyjska marynarka wojenna otrzymała ponad dwudziestoletni okręt, bo jego budowa rozpoczęła się 26 grudnia 1997 roku.
Zobacz też
W podobnym wieku są jego systemy napędowe i elektroniczne. Zamontowano je bowiem jeszcze przed wodowaniem „Sankt Petersburga", które przeprowadzono 28 października 2004 roku. Podobne perypetie są z pierwszym, seryjnym okrętem projekty 677 „Kronsztad". Jego budowa zaczęła się bowiem osiemnaście lat temu 28 lipca 2005 roku. Ze względu na problemy techniczne prototypu, prace nad „Kronsztadem" przez kilka lat w ogóle zatrzymano, by ostatecznie przeprowadzić wodowanie dopiero 20 września 2018 roku.

Autor. Fot. mil.ru
I znowu powtórzył się scenariusz znany z „Sankt Petersburga". Próby państwowe tego okrętu miały się zakończyć do końca 2022 roku, jednak pomimo presji Kremla, nie pozwolił na to stan techniczny okrętu. Tymczasem w kolejce do przyjęcia stanął również drugi seryjny okręt projektu 677 „Wielikije Łuki", który zwodowano w grudniu 2022 roku. Co więcej Minoborona poszła jeszcze dalej i zamówiła w stoczni „Admirałtiejskije wierfi" czwartą oraz piątą „Ładę", które otrzymały nazwę „Wołogda" i „Jarosław".
Zobacz też
Kilkumiesięczne opóźnienie we wprowadzeniu „Kronsztadu" stało się na tyle poważnym problemem, że zajął się nim osobiście minister obrony narodowej Siergiej Szojgu w czasie tajnej odprawy kierownictwa Minoborony, przeprowadzonej 7 marca 2023 roku. Co więcej, kwestia budowy tego okrętu została postawiona już w pierwszym punkcie obrad. Była to swoista forma nacisku wywieranego na rosyjską marynarkę wojenną, by wreszcie zakończyć próby i przyjąć „Kronsztad" do służby.
W rzeczywistości badana jest jednostka prawdopodobnie nie spełniająca wszystkich wcześniejszych założeń. Rosjanie z powodu sankcji mieli przede wszystkim problem z wymianą systemów elektronicznych, które w pierwotnej wersji okrętu pochodziły jeszcze sprzed 2014 roku. Sami Rosjanie zwrócili uwagę na pewne niezgodności z tym, co było w oficjalnych przekazach, a tym o czym informował Szojgu 7 marca 2023 roku.
Niejasna jest przede wszystkim sprawa rakietowego systemu uzbrojenia. Rosyjski minister obrony wskazał bowiem w swoim wystąpieniu jedynie, że „okręt zostanie wyposażony w pociski manewrujące Kalibr oraz najnowocześniejsze kompleksy radiolokacyjne, hydroakustyczne i nawigacyjne". Oznacza to, że seryjne okręty podwodne typu „Łada" nie mają jeszcze na pokładzie swojego najważniejszego uzbrojenia. Z założenia miały być one przede wszystkim nośnikami pocisków manewrujących systemu „Kalibr".
Prototypowy okręt „Sankt-Petersburg" miał nawet wystrzelić rakietę z położenia podwodnego w 2017 roku. Nie wiadomo tylko, co w rzeczywistości wystrzelono. System Kalibr może bowiem korzystać z trzech rodzajów pocisków: rakiety przeciwokrętowej 3M-54, rakiety manewrującej 3M-14 przeciwko celom lądowym (o zasięgu ponad 2000 km) oraz rakietotorpedy 91R przeciwko okrętom podwodnym. Jako najmniej prawdopodobny przyjmuje się scenariusz, że testowano pocisk manewrujący.
Tymczasem „Kalibr" miał być głównym argumentem za zamawianiem i budowaniem kolejnych „Ład". Miały być one bowiem z założenia tak naprawdę „szybkostrzelnymi", podwodnymi wyrzutniami rakiet manewrujących. Specjalnie w tym celu przeprojektowano zresztą dzioby tych okrętów podwodnych, tak by zmieścić w nich sześć wyrzutni torpedowych (WT) kalibru 533 mm oraz urządzenie szybkiego ładowania UBZ (ustrojstow bystrowo zariażanija).
Dzięki tym zmianom można (według Rosjan) nie tylko jednocześnie korzystać ze wszystkich sześciu wyrzutni (w przeciwieństwie do okrętów podwodnych projektu 636.1, gdzie dla rakiet udostępniono tylko cztery WT), ale również w ciągu kilku minut wystrzelić salwami cały zapas osiemnastu sztuk zabieranej amunicji (torped i rakiet w różnej kombinacji).

Autor. mil.ru
Konstrukcja części dziobowej „Ład" została zresztą później wprowadzona na okrętach podwodnych projektu 636.3, które są obecnie w składzie Floty Czarnomorskiej i będą wyposażały Flotę Oceanu Spokojnego. Nie zmieniono przy tym samego kształtu kadłuba, ale tylko jego wewnętrzną organizację i wyposażenie.
W wystąpieniu Szojgu nie było również wzmianki o wprowadzeniu na „Ładach" napędu niezależnego od powietrza AIP (Air Independent Propulsion). Ten temat został w Rosji praktycznie zamknięty, chociaż na jednostce prototypowej takie rozwiązanie miano zamontować już w 2016 roku. Co to jednak było i jak się sprawdziło w działaniu, jak na razie nigdzie oficjalnie nie poinformowano.
Tymczasem napęd niezależny od powietrza miał być po rakietach „Kalibr" drugim ważnym wyróżnikiem okrętów podwodnych projektu 677. Zarówno jednostki projekty 877 typu „Paltus" (według NATO typu Kilo), jak i wywodzące się z nich, najnowsze okręty projektu 636.3 typu „Warszawianka" mogą bowiem przebywać pod wodą maksymalnie trzy doby Na tyle bowiem pozwalają baterie akumulatorów (napędzające silnik elektryczny), które później trzeba naładować włączając silniki diesla. A to oznacza konieczność wynurzenia się lub pływania z wysuniętymi chrapami.
Oczywiście. Rosjanie chwalą się, że udało im się ograniczyć ten czas poprzez zastosowanie specjalnego trybu przyśpieszonego ładowania, opracowanego przez rosyjskich specjalistów dla projektu 636.3. I tak jednak nie zmienia to faktu, że ponad powierzchnię trzeba wysunąć Sznorkel (z niemieckiego Schnorchel) do pracy RPD (rabota podwodnaja dizieliej), w której wykorzystuje się generatory wysokoprężne o dużej mocy i niskim poziomie dymu, a nie silniki diesla (jak w przypadku np. „Paltusów").

Autor. M.Dura
„Łady" są mniejsze od jednostek projektu 636.3. Są to bowiem okręty o wyporności nawodnej 1765 ton (w porównaniu do 2350 ton), podwodnej 2650 ton (w porównaniu do 3950 ton), długości 66,8 m (w porównaniu do 73,8 m) i średnicy kadłuba 7,1 m (w porównaniu do 9,9 m). Ułatwia to pływanie na płytszych akwenach, a ponadto miało pomóc w wyciszeniu jednostki, która w tej dziedzinie ma być lepsza od „Warszawianek". Przy okazji udało się zmniejszyć załogę z 52 do 35 osób i zwiększyć zasięg pływania na akumulatorach przy prędkości 3 węzłów z 400 do 650 Mm przy zachowaniu autonomii – 45 dób.
Teraz ministerstwo obrony decyzjami próbuje siłowo przezwyciężyć wrogie nastawienie Wojenno-Morskiej Floty do „Ład". Marynarze bronią się wskazując na nadal duży potencjał projektowy i modernizacyjny „Warszawianek", ich niską cenę i niezawodność. Przemysł i resort obrony udowadniają jednak, że ważniejsze są wyciszenie i siła ognia (możliwość strzelania salwą) „Ład", jak również nowa technologia ich produkcji. W ich przypadku do konstrukcji kadłuba wykorzystuje się bowiem stal AB-2 podczas, gdy „Warszawianki" są ze stali AK-25 opracowanej jeszcze w latach pięćdziesiątych minionego wieku.
Spór ten mogą w prostu rozstrzygnąć sankcje, które cofną technologicznie rosyjskie okręty podwodne co najmniej o kilkadziesiąt lat do tyłu.
WIDEO: Rakietowe strzelania w Ustce. Patriot, HOMAR, HIMARS