Siły zbrojne
Roje dronów nawodnych – nowa koncepcja działania US Navy
Amerykanie rozważają możliwość wykorzystania roju dronów nawodnych do autonomicznego poszukiwania, śledzenia, zatrzymania lub nawet atakowania wskazanych, nawodnych jednostek pływających. Ma to zwiększyć bezpieczeństwo własnych sił przede wszystkim w czasie działań ekspedycyjnych, m.in. przed atakami podobnych klas bezzałogowców, wysyłanych np. przez Iran.
Sama idea wykorzystania dronów nawodnych do nadzoru akwenów morskich nie jest niczym nowym. Jednak pomimo wieloletnich prac nie udało się jak dotąd wprowadzić na szeroką skalę tego rozwiązania do służby operacyjnej. Wyjątkiem stała się wojna na Ukrainie, jednak tam wykorzystano drony nie do „rozumnego”, kilkudniowego działania, ale do punktowych i szybkich ataków kamikaze na różnego rodzaju jednostki nawodne rosyjskiej Floty Czarnomorskiej.
Działania Ukraińców oraz także Irańczyków w Zatoce Perskiej i Omańskie są bardzo uważnie obserwowane na całym świecie, w tym również w Stanach Zjednoczonych. Amerykanie są przy tym w o tyle dobrej sytuacji, że już od wielu lat pracowali nad dronami nawodnymi przygotowując dla nich odpowiednie technologie, a nawet w pełni już gotowe rozwiązania. Prawdopodobnie na bazie doświadczeń ukraińskich zdecydowano się jednak obecnie na próbę zmienienia charakteru działań bezzałogowych systemów nawodnych.
Obecnie nie mówi się już bowiem o wykorzystaniu pojedynczych bezzałogowców, ale o zastosowaniu wielu dronów nawodnych jednocześnie i to dodatkowo działających w roju. A to oznacza autonomiczną współpracę i wymianę danych pomiędzy systemami – i to w czasie gwałtownych manewrów, na podobieństwo tego, co widać w przypadku stad ptaków, rojów owadów oraz ławic ryb.
Jest to szczególnie ważne na akwenach, gdzie utrzymywanie dużych okrętów jest bardzo niebezpieczne lub niemożliwe ze względu na sytuację geopolityczną. Naprzeciw takim ograniczeniom wychodzi realizowany w Stanach Zjednoczonych program budowy tzw. gotowego do produkcji, niedrogiego, morskiego, ekspedycyjnego małego bezzałogowego pojazdu nawodnego PRIME sUSV (Production-Ready, Inexpensive, Maritime Expeditionary Small Unmanned Surface Vehicle).
Czytaj też
Projekt jest prowadzony przez Jednostkę ds. Innowacji Obronnych DIU (Defense Innovation Unit), która została założona w 2015 roku z zadaniem „przyspieszenie przejmowania technologii komercyjnych i podwójnego zastosowania, w celu szybkiego i na dużą skalę rozwiązywania problemów operacyjnych”. Ponieważ DIU dopiero opublikowała zaproszenie do składania propozycji w projekcie PRIME, to o docelowym rozwiązaniu wiadomo jedynie tyle, ile znalazło się w oficjalnych wymaganiach amerykańskiej marynarki wojennej.
A z tych założeń przedstawionych przez Departament US Navy wynika, że potrzebne są małe, bezzałogowe, nawodne pojazdy przechwytujące (interceptory), „zdolne do autonomicznego przemierzania setek mil przez sporną przestrzeń wodną, krążących po wyznaczonym obszarze operacyjnym podczas monitorowania zagrożeń na powierzchni morza, zdolne do nagłego sprintu, aby powstrzymać niechętne do współpracy, manewrujące jednostki pływające.” Wskazuje się dodatkowo, że nawodne drony przechwytujące będą musiały „działać w spójnych grupach i wykonywać złożone, autonomiczne manewry, dostosowane do dynamicznych, wymijających ruchów ściganego statku”.
Projekt jest o tyle ciekawy, że Amerykanie pozostawili zaintbezzałogowcóweresowanym firmom dużą dowolności jeżeli chodzi o wymiary i kształt proponowanych bezzałogowców. Będzie więc na pewno szeroki przegląd rozwiązań w zależności od cech, które poszczególni producenci będą chcieli wyróżnić wygrywając z konkurencją.
Określono jednak, że każdy pojazd ma być zdolny do przepłynięcia „od 500 do 1000 mil morskich (926 do 1852 m) przy umiarkowanych stanach morza i przy całkowitym ładunku wraz z paliwem ważącym 1000 funtów (454 kg). Wyznaczono także minimalną prędkość maksymalną 35 węzłów (65 km/h) i nakazano, by zastosowany został układ napędowy z silnikiem diesla z zapasem paliwa wystarczającym na kilkudniowe działanie w wyznaczonym obszarze przed powrotem do punktu startu. To odzyskiwanie dronów będzie o tyle łatwe, że wyspecjalizowane „okręty-matki” będą mogły w międzyczasie podejść bliżej rejonu działań, co automatycznie zwiększy zakładany promień operacyjny.
Dojście do akwenu operacyjnego i powrót dronów mają być w pełni autonomiczne. Interceptory muszą więc być zdolne do: samodzielnego prowadzenia nawigacji (według wcześniej zadanej trasy), wykonywania manewrów antykolizyjnych i reagowania na nagle pojawiające się problemy (np. wykrywając przeszkody i je samodzielnie omijając). Rozwiązania proponowane przez chętnych do wzięcia udziału w programie, mają też potrafić samodzielnie śledzić cele, w tym nawet w sytuacji, gdy działają one na zatłoczonych szlakach morskich.
Czytaj też
Pomóc w tym może zastosowanie na bezzałogowych łodziach nawodnych dronów powietrznych, wypuszczane na uwięzi wysoko w górę, by zwiększyć zasięg prowadzonej obserwacji. Z kolei skrytość działania ma być zapewniona odpowiednią konstrukcją części nawodnej kadłuba, jak również kontrolą emisji EMCON (emissions control) w pobliżu określonych okrętów i samolotów posiadających systemy rozpoznania radioelektronicznego. Z kolei dużym utrudnieniem jest wymaganie, by takie zadania były realizowane nawet przy braku dostępu do sygnału GPS (np. w sytuacji, gdy przechwytywana jednostka pływająca stosuje aktywne zakłócenia) oraz przy zerwaniu łączności z operatorem nadzorującym całą operację.
DIU zwróciła szczególną uwagę na interoperacyjność rozwiązań, a w tym na zastosowane oprogramowania systemowego. Wskazano bowiem, że wszystkie projekty „muszą umożliwiać łatwą integrację oprogramowania i/lub sprzętu stron trzecich w celu wspólnego działania, niezależnie od tego, czy jest to oprogramowanie rządowe, czy komercyjne, poprzez wykorzystanie otwartych architektur, standardowych lub wspólnych interfejsów bądź innych metod”.
Jest to potrzebne, ponieważ w systemie dowodzenia i kontroli dronów trzeba będzie zastosować wiele już istniejących rozwiązań systemowych np. związanych z rozpoznaniem obrazowym. Jednym z zadań łodzi PRIME ma być bowiem autonomiczna klasyfikacja i identyfikacja napotykanych jednostek pływających. Drony nawodne będą więc musiały posiadać zdolność do rozpoznawania kształtu kadłuba, nadbudówek i masztów oraz odczytywania oznaczeń znajdujących się na burtach (zawierających litery i cyfry). Tego typu oprogramowania nie trzeba opracowywać od początku, ale wystarczy zaadoptować to, co już jest dostępne. A to przyśpieszy prace, zmniejszy ryzyko i ograniczy koszty.
Z wstępnych wymagań, jakie ujawniono w momencie ogłoszenia zaproszeń do programu wynika, że amerykańska marynarka wojenna myśli przede wszystkim o systemie ekspedycyjnym, który nie będzie służył do ochrony własnych baz w Stanach Zjednoczonych. Wskazuje się więc na dostosowanie dronów do różnorodnych metod wodowania (np. z wykorzystaniem żurawików, ramp i dźwigów) oraz na zdolność do łatwego i bezpiecznego transportu systemów drogą lądową i morską „bez konieczności stosowania specjalnego sprzętu do obsługi lub transportu, specyficznego dla danej platformy”. Drony mają być także zdolne do długoterminowego przechowywania w „kontenerze transportowym, z możliwością ich szybkiego przygotowania do operacji wymagających szybkiego reagowania”.
Najważniejsze i nowatorskie wymagania dotyczą jednak zdolności bezzałogowców PRIME do działania w roju. Nikt tak naprawdę nie wie przecież, co rzeczywiście jest możliwe oraz w jaki sposób można to wykorzystać do realizowania konkretnych zadań. Wszyscy zdają sobie więc sprawę, że dopiero przetestowanie na morzu autonomicznie współdziałających dronów może pokazać, do czego taki rój może zostać wykorzystany. Jak na razie mówi się o konieczności:
- wykonywania zsynchronizowanych i gwałtownych zmian prędkości i kursu;
- manewrowania grupowego na zatłoczonych akwenach, w tym z ukrywaniem się pomiędzy statkami cywilnymi;
- współdziałania wielu dronów w zadaniach związanych np. z rozpoznaniem obiektu (obserwacja prowadzona z różnych kierunków i odległości) lub jego skutecznym zaatakowaniem (co przy jednoczesnym uderzeniu może doprowadzić do przeciążenia systemów obrony);
- samodzielnego przystosowywania się do utraty jednego lub nawet kilku dronów z przejmowaniem ich zadań oraz wyznaczaniem nowych misji (np. gdy główny cel zostanie już wyeliminowany);
- zapewnienia współdziałania pomiędzy dronami o różnych możliwościach bojowych i zróżnicowanych sensorach (co może być związane np. z rozdziałem zadań w grupie i tworzeniem jej z bardzo różnych systemów bezzałogowych).
Z tak postawionych wymagań wynika, że rój dronów, który ma być wykorzystywany w przyszłości przez amerykańską marynarkę wojenną, nie będzie się składał z tak samo wyposażonych bezzałogowców. Może to znacznie ograniczyć koszty misji, ponieważ każdy, pojedynczy dron nie będzie musiał zabierać wszystkich systemów potrzebnych do zrealizowania określonej misji. Wystarczy tylko, że te potrzebne systemy będą zabrane przez cały, współdziałający rój.
Czytaj też
W ten sposób będzie można wydzielić drony uderzeniowe (z ładunkiem wybuchowym, ale bez wyrafinowanych sensorów i systemów łączności), drony rozpoznawcze (które będą zawsze wracały do bazy), drony będące retlanslatorem w systemie przekazywania danych, drony walki elektronicznej, drony-wabiki z najtańszym wyposażeniem ( które mają odciągnąć uwagę przeciwnika od rzeczywistego kierunku ataku) a nawet drony transportowe (pozwalające np. na uzupełnienie paliwa w pozostałych jednostkach).
Co ciekawe DIU nie precyzuje jaka powinna być maksymalna cena drona, albo jak powinien być tani. Zwraca się jednak uwagę by potencjalny dostawca mógł szybko zapewnić produkcję interceptorów minimum na poziomie 10 sztuk miesięcznie lub 120 sztuk rocznie. Wprowadzano więc nawet wymaganie by przyszły producent wykazał się zróżnicowanym i odpornym na zakłócenia łańcuchem dostaw oraz przedstawił informację na temat posiadanych zakładów produkcyjnych, dostępnej siły roboczej i planów rozwojowych.
Warto tutaj zaznaczyć, że prace nad dronem nawodnym, przydatnym do realizowania tego rodzaju misji były również realizowane w polskich Siłach Zbrojnych. Opracowano nawet prototyp systemu o nazwie Edredon zbudowany w latach 2009-2011 na bazie kadłuba sztywnego łodzi hybrydowej RIB (Rigid Inflatable Boat) o długości 5,7 m. Prace były realizowane przez konsorcjum, w składzie: Akademia Marynarki Wojennej z Gdyni, Politechnika Gdańska oraz firma SPORTIS S.A., jednak ostatecznie nie zdecydowano się na wprowadzenie tego rozwiązania do służby operacyjnej.
Teraz być może zrobią to Amerykanie.
Tadeusz Żeleźny - analityk systemowy
Tak do rozważań "speców" od chwalenia dużej floty. Za pieniądze wydane na niszczyciele, okręty podwodne i Gryfa - można było wyprodukować 1100 PZL. P24 i 50 000 kb Ur [w tym na podstawach plot]. WTEDY niebo kampanii wrześniowej byłoby NASZE - a zdecydowana większość czołgów, samochodów pancernych i transporterów zniszczona. Na pewno Panzer I i Panzer II i LT-35 na dzień dobry były do łatwego odstrzału, ale i Panzer III i IV miały za słaby pancerz boczny. Teraz IDENTYCZNY błąd ROZPRASZANIA - zamiast PRIORYTETOWO KONCENTROWAĆ środki na domeną powietrzną i lądową - wodotryski za 20 mld zł na Mieczniki - gdy do REALNEJ obrony wybrzeża i pasa żeglugi przybrzeżnej można wystawić za 20 mld zł min. 6 baterii Patriotów.
Tadeusz Żeleźny - analityk systemowy
Ta trójka dronów bojowych/wielozadaniowych - tzn. ILX-27 + HAASTA + Flaris LAR - winna być koniami roboczymi dronizacji sfery powietrznej - w skali MASOWEJ. Z coraz cięższymi efektorami precyzyjnymi dla skalowania do celów - z Piratem i Piorunem na początek. MON - mimo zapowiedzi Kamysza - zamiast w polskie produkty/systemy OEM - potrafi wydać 5 mld zł na CG4 - bez żadnego offsetu czy choćby transferu produkcji amunicji - a przecież CG4 to w sumie w nowoczesnej wojnie pełnoskalowej środek POMOCNICZY [i tylko z amunicją programowalną i z ograniczonym zasięgiem] względem bez porównania ważniejszych Piratów, Moskitów czy Piorunów.
Tadeusz Żeleźny - analityk systemowy
Generalnie potrzebujemy przenoszenia precyzyjnych efektorów na drony wszelkich domen, zwłaszcza na powietrzną z racji mobilności operacyjnej i taktycznej - czyli Piraty i Pioruny na drony - wskazywałem nasze HAASTA i ILX-27 jako dostępne "od ręki" - to samo winno dotyczyć priorytetowego wsparcia Moskita i skierowania go do produkcji wielkoseryjnej. To samo z Piorunem 2.0 i umownym Grzmotem. Tu chodzi o całe produkty i całe systemy OEM w na szych pełnych łańcuchach wartości - w pełni nasze, w pełni kontrolowalne, z pełną swobodą modernizacyjną. Ba -całymi latami rekomendowałem MON i MAP zamianę Flaris LAR w dron bojowy - oczywiście bezskutecznie - no to skorzystali Arabowie - pewnie od nich MON będzie kupował....
Tadeusz Żeleźny - analityk systemowy
Niestety - biorąc pod uwagę REA:NE działania MON i sądząc po owocach, nie po pustych deklaracjach o wspieraniu własnego przemysłu - blokowanie wielkoseryjnej produkcji amunicji precyzyjnej Szczerbiec 155 mm i 120 mm, brak wielkoseryjnych zakupów kppanc Pirat, brak zamówień na dron jako nosiciel dla Pirata [najlepszy od ręki byłby płatwo HAASTA i wirnikowy ILX-27, ale to docelowo winien być dron dopasowany do profilu misji z Piratem], brak zamówień na drony do przenoszenia naszych pozycjonerów laserowych dla wskazywania celów dla Szczerbca i Pirata - oznacza albo krytyczna niekompetencję MON i AU albo obcą infiltrację albo głęboką korupcję przez obcych graczy.
Tadeusz Żeleźny - analityk systemowy
Sumując: jedyne "europejskie" atyrakiety okrętowe skuteczne obecnie na supersoniczne Onyxy to Aster 30 Block 1 NT - instalowane w ramach "pilnej potrzeby operacyjnej" na niszczycielach typu 45 - i zastępujące dotychczasowe Aster 30 Block 1 na francusko-włoskich fregatach FREMM [bo dla tych fregat wyniki ćwiczeń POLARIS21 także były katastrofalne - oceniono, że "zatonęły" 3 fregaty]. CAMM i wersja o przedłużonym zasięgu CAMM-ER są nieskuteczne na Onyxy - zestrzeliwują tylko poddźwiękowe Kalibry. Nasz Mieczniki są CAŁKOWICIE BEZBRONNE na atak Onyxów [nie mówiąc o Cyrkonach] z Królewca. 20 mld zł na zapewnienie etatów oficerom PMW - a Mieczniki w razie W zostaną NATYCHMIAST przeniesione do UK - za darmo. Po prostu pogratulować obcej agenturze wpływu i dbaniu o stołki w PMW....
xdx
Na ich miejscu uderzyłbym w Rotor Flettnera - oszczędza w kij paliwa / energii co przy takich urządzeniach dłużej działających autonomicznie mogłoby naprawdę zmienić wiele. Dziwne że na to nie wpadli
Chyżwar
@xdx Ten rotor to energetycznie ciekawa sprawa. Ale to nieco spłaszczona i sporo wyższa od peryskopu beczka obracająca się na dachu statku. Dron co do zasady powinien być trudno wykrywalny. Jak ty sobie wyobrażasz funkcjonowanie takiej zabawki w epoce cyfrowych filtrów do radarów?
Tadeusz Żeleźny - analityk systemowy
TAAAK - niszczyciele 45 od początku były uzbrojone w Aster 30 - TAK - ale Aster 30 Block 0, a to ZASADNICZA różnica względem Aster 30 Block 1 NT - tamten NIE ZWALCZA supersonicznych Onyxów - a Block 1 NT - TAK=ZWALCZA. Raczej nie zwalczy hipersonicznych Cyrkonów - to zapewne dopiero nowy Aster 2 BMD ca 2027. Generalnie - CAMM na Miecznikach zwalczy poddźwiękowe Kalibry - natomiast nie zwalczy ani supersonicznych Onyxów ani hipersonicznych Cyrkonów z Królewca. BEZBRONNE Mieczniki NATYCHMIAST winny być anulowane - cała kwota przeznaczona na dodatkowe 6-8 LĄDOWYCH baterii Patriotów z PAC-3MSE - do REALNEJ SKUTECZNEJ obrony antyrakietowej i plot [Patriot jest też plot - z zasięgiem 120 km - a CAMM ma 25 km] Trójmiasta z naftoportem i Szczecina i gazoportu - i przybrzeżnego korytarza żeglugowego.
Solfernus
Pisałem już ze to okręty kupione przez Polskę ale nie dla Polski przeznaczone - maja wspomagać zachodnie floty - jak nasze najlepsze okręty w II wś! Które przed wojna uciekły do UK! ;)
Chyżwar
@Solfernus Toś pisał to, czego "matka" PRL uczyła. Czyli komunistyczną propagandę. Geografii i historii należy się uczyć. Okręty w II RP miały zabezpieczać dostawy uzbrojenia z Francji na wypadek wojny z sowietami i były w stanie to zrobić. Natomiast w przypadku wojny z III Rzeszą były bezużyteczne, bo tkwiłby w worku zawiązanym przez Niemców. Na tych zasadach zneutralizowano sowiecką flotę, którą po rozpoczęciu "Operacji Barbarossa" ruscy z wielkimi stratami musieli przemieścić z Tallina do Kronsztadu, gdzie później trwała zamrożona na zimno. Tyle, że my ewakuowaliśmy część okrętów bez strat własnych. Nie bardzo tylko rozumiem czemu nie ewakuowaliśmy "Wichra" i "Gryfa".
Tadeusz Żeleźny - analityk systemowy
AL.S - robisz kolejne wrzutki pod laików z antybalistycznymi zdolnościami CAMM-ER. POWTARZAM - rozmawiałem z ludźmi z MBDA UK - ani CAMM ani CAMM-ER nie mają zdolności antybalistycznych. Ze wszystkich sił bronisz kłamstwa - które jest bardzo lukratywne dla UK - i bardzo wygodne dla MON i PMW. Zresztą rozmawiałem z ludźmi z RN - właśnie z pytaniami o typ 45 i jego odyseję nabywania zdolności antyrakietowch po katastrofalnej ocenie z POLARIS21. W RN nikt - powtórzę NIKT - nie brał nawet przez chwilę pod uwagę w przezbrojenie typu 45 z CAMM na CAMM-ER dla pozyskania owych wyłącznie przez Ciebie wydumanych zdolności antyrakietowych CAMM-ER. Jedyną opcją antyrakietową - po 1,5 rocznych perypetiach finansowych i negocjacjach z MEADS - okazał się Aster 30 Block 1 NT.
Al.S.
Tadzik, znów nie wiesz w którym kościele dzwonią. Owszem, „zwykły” CAMM nie ma zdolności antybalistycznych, bo ma za mały pułap i zasięg. Natomiast w wersji ER, jak najbardziej, bo ma odpowiednią głowicę, pułap, zasięg i zwrotność. Resztę sensownie wyjaśnił ci Daviuen3. Ludzie z MBDA ci się zwierzają, powiadasz. Akurat moja kumpela ze studiów jest Project Manager-em w tej firmie w UK. Czasem spotykamy się na drinku w ramach dawnej paczki. Choć dużo mówi, to nie ma takiej ilości alkoholu, po której powiedziałaby ci choć słowo o projektach, które realizują. Kłapanie dziobem to nie tylko wylotka z roboty, to kryminał, jeśli podpisałeś to: I understand that I have a Duty of Confidentiality to the MS of Defence and that I may be in breach of that duty and of Crown copyright if I disclose any official information without prior permission of the Ministry of Defence. means, it is my duty to continue to protect that information. Christian Andersen to przy tobie amator w wymyślaniu bajek.
xdx
Dokładnie, w każdej z tych firm masz zakaz wypowiadania się w social media ch. Nawet nie wolno tobie komentować ogólnie znanych informacji, od tego są rzecznicy prasowi. Zresztą nawet jak się ma kontakt z osobami posiadającymi takie informacje to nikt normalny się o to nie pyta bo i po co.
Chyżwar
@Al.S. Z tym tylko, że CAMM-ER czy MR zdolności antybalistyczne będzie miał. Ale jednak do tego najlepsze są głowice Hit-To-Kill.
Essex
Ja bym za to chcial wiedziec, biorąc pod uwagę wnioski z Ukrainy, nad jakimi to nowoczesnymi rodzajami uzbrojenia pracuje nasz MON, moze jakies kroczace drony? Plywajace drony? Drony mysliwskie? Moze cos z broni energetycznej do niszczenia dronow tanio i skutecznie? Jakkies lasery dla okretow? Nie? Nic? Moze jakies pomysly do oslony cxoglow, bwp czy Krabow Rakow? Wzmocnienie pancerza? Asop? Moze daszki? Tez nie????? Rece opadają.
skition
Nasz MON przez 30 lat nie potrafił zaadoptować lusterek z Mardera 1A3 do BMP1.
Tadeusz Żeleźny - analityk systemowy
Na przykładzie Asterów pokaże jak łatwo ślizgać się z manipulacjami po temacie tumaniąc laików - Aster 30 Block 0 jest do zwalczania konwencjonalnych pocisków manewrujących, przeciwokrętowych, samolotów i śmigłowców oraz bezzałogowców i ma ZERO zdolności antyrakietowych. Aster 30 Block 1 - zdolności antyrakietowe na balistyki o zasięgu 600 km, zaś najnowszy dostępny Aster 30 Block 1 NT zwalcza balistyki o zasięgu 1500 km. Teoretycznie Block 1 NT winien zwalczać także Cyrkony ale to hipersonik i analitycy wątpią w zapewnienia MEADS, że system spełni wyśrubowane wymagania przechwycenia bo czasy reakcji bardzo krótkie, prędkości kątowe duże. W 2027 ma być Aster 2 BMD zdolny przechwytywać balistyki o zasięgu 6000 km. To wszystko Astery - "tylko" ZUPEŁNIE RÓŻNE GENERACYJNIE SYSTEMY.
Tadeusz Żeleźny - analityk systemowy
Odyseja typu 45 z Asterami ANTYRAKIETOWYMI zaczęła się w 2022 po katastrofalnej ocenie zdolności antyrakietowych typu 45 [ze starymi - de facto przeciwlotniczymi zdolnościami plus zwalczanie pocisków poddźwiękowych] na podstawie ćwiczenia POLARIS21 z 2021. Wtedy w czerwcu 2022 zapowiedziano w ramach nagłej potrzeby operacyjnej [bo "król okazał się nagi"] - przezbrojenie typu 45 za 300 mln funtów w Aster 30 Block 1 NT [komunikaty raz mówiły o Block 1 a inne o Block 1 NT https://defence24.pl/sily-zbrojne/brytyjskie-niszczyciele-zestrzela-rosyjskie-cyrkony - z bombastycznymi zapewnieniami, że po przezbrojeniu zestrzelą i hipersoniczne Cyrkony. Wyszło, że Block 1 NT jest droższy od Block 1, dopiero wchodzi do produkcji i finalnie dopiero w styczniu 2024 MBDA dostał kontrakt na 400 mln funtów na Block 1 NT z terminem do...2032.
Tadeusz Żeleźny - analityk systemowy
Jeszcze tak do śliskiej dezinformacji Davien3 - niszczyciele 45 od początku miały Astery 30- TAK - ale to były Aster 30 Block 0 - zdolne do przechwycenia podźwiękowych Kalibrów, natomiast nie supersonicznych Onyxów, nie mówiąc o hipersonicznych Cyrkonach. MBDA UK nawet czarowała RN, że CAMM jest LEPSZY antyrakietowo od Aster Block 0. Po ćwiczeniach POLARIS21, gdzie wyszła bezbronność antyrakietowa typu 45 na Onyxy - Royal Navy w czerwcu 2022 podjęła decyzję najpierw przezbrojenia na Aster 30 Block 1, a finalnie wyszło, że na Aster 30 Block 1 NT - dostępny dla RN od 2023 - na co poszło 300 mln funtów. Od 2027 ma być Aster 2 BMD - zupełnie nowy efektor i system - zdolny zestrzeliwać i większe balistyki i Cyrkony - bo zdolności Aster 1 Block 1 NT na Cyrkony mam za PR MEADS.
Tadeusz Żeleźny - analityk systemowy
Davien3- tak się składa, że znam ludzi w MBDA w temacie i zwyczajnie wiem, że możliwości CAMM kończą się na zwalczaniu poddźwiękowych uskrzydlonych Kalibrów, natomiast zwalczanie supersonicznych Onyxów nie wchodzi w ogóle w grę, a już hipersonicznych Cyrkonów....szkoda gadać. Jak zwykle siejesz dezinformację - delikatnie rzecz ujmując. Dlatego z powodu nieskuteczności antyrakietowej CAMM w UK przezbrajają pośpiesznie od roku swoje niszczyciele typu 45 w pomostowe Aster 1 Blok 1 NT, bo CAMM na uzbrojeniu typu 45 nie daje żadnych realnych zdolności antyrakietowych. Wyszło po ćwiczeniach POLARIS 21 - w których uczestniczył Dragon typu 45. Dalej będziesz brnął bezczelnie w traktowanie Polaków jako naiwniaków, którzy nic nie wiedzą i ślepo słuchają "mądrzejszych"?
Essex
Moze wreszcie ktos zdobedzie sie na odwage i glisno powie, ze zakup Miecznikow w tym projekcie i z takim uzbtojeniem byl po prostu wyborem politycznym. Angole wychodxily z UE a my ka te slepe ciolki za nimi. Swiadczy o tym slabe uzbtojenie i nieustanne aneksowanie zmian w projekcie aby vos sensownego z tego bylo. I tak ptojekt zbliza sie do 20mld co jest kuriozum za tak slabe okrety.
Davien3
Tadeusz dalej jak widac idziesz w zaparte ale dla twojej zerowej wiedzy: Niszczyciele typu 45 są od poczatku uzbrojone w pociski Aster 30 które wbrew twoim bajkom są w stanie zwalczac balistyczne kr ótkiego zasięgu. A CAMM wbrew twoim kłamstwom doskonale radzi sobie z Oniksami czy Cyrkonami w fazie terminalnej I Nigdy CAMM nie były na uzbrojeniu Daringów az do niedawna kiedy dodano im dedykowane wyrzutnie CAMM. Zwyczajnie kłamiesz .
Monkey
@Dabien3; Nigdy, aż do niedawna😂To nigdy, czy niedawno? A raczej od niedawna?
Tadeusz Żeleźny - analityk systemowy
Nie dziwię się, że MBDA wciska nam biznesowy marketing i opowieści o zdolnościach antyrakietowych CAMM - natomiast przeraża mnie, że MON i PMW z admiralicją uczestniczą w tym karygodnym procederze pompując taką bezsensowną konfigurację Mieczników - który zaowocuje zmarnowaniem 20 mld zł na ruchome cele dla Onyxów i Cyrkonów z Królewca. Gdzie te pieniądze winny być ASAP przekierowane na zakup Patriotów w IBCS - do REALNEJ i SKUTECZNJ obrony antyrakietowej Trójmiasta, Szczecina i gazoportu. Że już wydano pieniądze na Mieczniki? - co z tego? - FARA anulowano praktycznie z gotowymi prototypami po wydaniu 2,5 mld dolarów - a u nas brak elementarnej kontroli walidacji projektu. Zasada prosta - natychmiast anulować projekt pozbawiony perspektyw - albo zasadniczo zmienić projekt, by odpowiadał potrzebom. A u nas - tragikomiczne panoptikum admiralicji i MON.
Tadeusz Żeleźny - analityk systemowy
Davien3: Dodam, że niszczyciele 45 przezbrojeniem w Aster 30 Block 1 NT "miały w zakresie obrony powietrznej średniego zasięgu na wyposażeniu jedynie pociski Aster 30 Block 0, przeznaczone do zwalczania konwencjonalnych pocisków manewrujących, przeciwokrętowych, samolotów i śmigłowców oraz bezzałogowców." niestety - ZERO zdolności przeciw rakietom supersonicznym, no i hipersonicznym - jak nasze "wspaniałe" Mieczniki. CAMM wprowadzono na typ 45, bo MBDA też czarował Royal Navy wydumanymi zdolnościami antyrakietowymi, a potem wyszło że i stare Aster 30 Block nieskuteczne antyrakietowo na Onyxy a CAMM najwyżej na poddźwiękowe Kalibry - i po deliberacjach zdecydowano na zakup interwencyjno-pomostowy Aster 30 Block 1 NT. A w Polsce - o tym totalna cisza - i trwa czarowanie w zaparte rzekomymi zdolnościami antyrakietowymi CAMM Mieczników.
Tadeusz Żeleźny - analityk systemowy
Davien3 - sumując: 1. CAM ma zdolność zwalczania tylko plot i pocisków poddźwiękowych, 2. nasze Mieczniki z CAMM będą całkowicie bezbronne wobec Onyxów i Cyrkonów z Królewca - budowa Mieczników na Bałtyk to piękny strzał w kolano na własne życzenie, a poza Bałtyk to kompletne marnotrawstwo 20 mld zł, które powinny pójść na dodatkowe baterie lądowych Patriotów do skutecznej obrony Trójmiasta i Szczecina i gazoportu. 3. po ćwiczeniach POLARIS21 Royal Navy została zmuszona do przezbrojenia niszczyciele typu 45 w Aster 30 Block 1 NT dla uzyskania pomostowych zdolności antyrakietowych do czasu pozyskania docelowych Aster 2 BMD. Polecam https://defence24.pl/sily-zbrojne/brytyjskie-niszczyciele-zestrzela-rosyjskie-cyrkony
Tadeusz Żeleźny - analityk systemowy
Davien3 - "prawie" robi WIELKĄ RÓŻNICĘ. Aster 30 Block1 NT jest dopiero produkowany od zeszłego roku. I dopiero ten system uzyskał POMOSTOWE zdolności antyrakietowe do zwalczania supersonicznych Onyxów. Co ko hipersonucznych Cyrkonów - zwalczanie przez Aster NT co najmniej wątpliwe. Zaś Aster 1 NT jest pomostowy - bo dopiero Aster 2 BMD ma uzyskać znacznie większe zdolności antyrakietowe - czy wystacza na Cyrkony - zobaczymy. Zaś cała dyskusja idzie o Mieczniki z CAMM - i te maja tylko zdolności plot i do zwalczania poddźwiękowych Kalibrów. Mówiąc krótko - Mieczniki są bezbronne i wobec Onyxów i wobec Cyrkonow - ich budowa w takiej konfiguracji to zwyczajne bezsensowne zmarnowanie 20 mld zł, za które by można dokupić kolejne baterie lądowych Patriotów - które podobno zestrzeliwują nawet Cyrkony - a te baterie by obroniły przynajmniej Trójmiasto i gazoport.
Zygazyg
I właśnie dlatego powinniśmy stawiać na dalszy rozwój głuptaka i to nie tylko rozwój w zakresie zasięgu ale i możliwości pracy w roju. A zwiększenie jego liczebności w MW powinno być priorytetem, 6 zestawów to śmieszna ilość .
Essex
Powinnismy stawiac na rozwoj Terminatorow T800, w masowych ilosciach. Co potrafi zrobic jeden widac w filmach!
Tadeusz Żeleźny - analityk systemowy
Kto mówi, że musza być drony nawodne? Ja jestem za podwodnymi, bo to od razu o rzędy wielkości zwiększa NIEROZPOZNANE zagrożenie przeciwnikowi - no i przeżywalność drona. Choćby takiego jak Hugin Endurance - wielozadaniowy - w tym bojowy. Ciekawe jak promień lasera lub kula karabinu maszynowego zniszczy inteligentny dron podwodny wpięty w system sieciocebtryczny z wszelkimi sensorami - odpalający podczepioną torpedę - czy mini-torpedę z komory zadaniowej? Jeszcze jakieś uwagi? Załogowy OP jest bity w każdej kategorii oceny i zdolności w porównaniu do już obecnych dronów. A jeszcze roje dronów....podwodne współpracujące np. z powietrznymi. Co - jak wiem z bezpośredniego źródła - już jest w planach US Navy - bo koncepcja LCS okazała się kompletnie chybiona - nie mówiąc o kosztach, dyspozycyjności i poprzeczce dopuszczalnego ryzyka misji.
Zygazyg
Nasz Głuptak jest właśnie dronem podwodnym.
Chris
program Miecznik to już przeżytek wobec zmieniających się szybko warunków pola walki. Drony są tanie i efektywne. Podobnie czołgi, Ukraina wycofała z frontu Abramsy, które są bezbronne wobec dronów. Taki sam los podzielą polskie K2 i Abramsy, ktore dzięki geniuszowi Błaszczaka nie mają nawet aktywnych systemów obronnych. Część zadań mogłyby przejąć BWP jak Borsuk jednak i one są już przestarzałe. Kąt strzelania armaty Bushmaster nie pozwala na obronę przed dronami. Amerykanie już to dostrzegli problem i następca Bradleya będzie już zdolny zestrzeliwać drony także te atakujące pod kątem 90 stopni.
WisniaPL
Nie wiesz o czym mówisz. Drony są skuteczne wobec starych samotnych czołgów bez wyposażenia. Nowe czołgi z systemem hard I soft kill, pojazdem walki radioelektronicznej i OPL w rejonie dron nie załatwi. Zwyczajnie czołgi nalezy doposażyć do warunków na polu bitwy.
Davien3
Chris K2PL ma miec na wyposażeniu zagłuszarke a Abramsy w wersji M1A2SEP3 maja znacznie lepszy pancerz wieży od M1A1 więc drony FPV niewiele im zrobią ŻADEN ASOP nie może zwalczac dronów więc wtopa na całego:) Bajek o Borsuku nawet komentowac nie ma sensu
skition
WśniaPL . Sink the Bismarck.! Jaki czołg wytrzyma konfrontację z rojem dronów naziemnych? Podejrzewam ,że żaden. Jest taka bajka jak to herosa zjadły mrówki według starorzymskiego przysłowia .Nec Hercules contra plures". Co prawda na razie znane są osy czyli drony latające czyli Lanius ( niezbyt duże 12 cmx8cm x8cm). ale z czasem na czołg może ruszyć rój odkurzaczy. Już wszak Nvidia Jetson Nano trafiła do odkurzaczy i to nie jest ich ostatnie słowo.
Essex
My nadal snujemy wizje okretow podwodnych za miliardy czy juz cos swita w glowkach nazxych wybitnych admiralów? Moze jskied xmiany w uzbtojeniu Miecznikow za miliardy czy zatopi jezwykly dron za kilka tysi????
WisniaPL
Zatopić nowoczesna fregate nie jest tak szybko. Miecznika nie należy zmieniać ale dokupić mu drony patrolujące wokół niego.
Davien3
Essex a co zrobi dron Mecznikowi? Albo spadnie zestrzelony przez CAMM lub działko 35mm, albo zatonie po ostrzale z działka 35mm.
skition
Davien .Z czego ci spadnie USV? ( bezzałogowy okręt nawodny) Estończycy już snują wizje ,ze ich USV będzie kupowany przez wszystkie kraje Unii Europejskiej. Na przeszkodzie stoi prawo morza które mówi ,że okrętem musi sterować kapitan wraz przeszkoloną załog, ale kim jest "kapitan"?. Gdzie jest napisane ,że nie może on siedzieć sobie wygodnie w fotelu,popijać kawę w swoim biurze dajmy na to w Olsztynie i patrolując morze jak w grze komputerowej?
Tadeusz Żeleźny - analityk systemowy
Załogowe Orki w zupełności zostaną zastąpione przez drony bojowe i wielozadaniowe jak Hugin Endurance. To samo tyczy załogowych niszczycieli min - my w zaparte budujemy drogie załogowe Kormorany II i jesteśmy z nich tak bardzo dumni - a tymczasem inne marynarki przechodzą na systemy dronowe zwalczania min i OP i bojowego stałego nadzoru rurociagów, światłowodów i kabli energetycznych non-stop 24/7 -od Morza Północnego po cały Bałtyk Mieczniki [nie mające przecież systemów przeciwrakietowych - tylko plot CAMM = idealne cele dla rosyjskich rakiet] nie mają na Bałtyku żadnego uzasadnienia operacyjnego i taktycznego - każde ze stawianych zadań lepiej, taniej i szybciej wypełnią systemy rakiet z lądu i dronów. A budowanie ich na ocean to zwyczajne karygodne marnotrawstwo środków w imię.... "honoru i zobowiązań" [sic]. Mamy tylko JEDNO zobowiązanie - wszystkie siły skoncentrować na obronie Polski - a nie pomagać "szlachetnie" innym - naszym kosztem.
Davien3
CAMM wbrew twoim kłamstwo ma jak najbardziej zdolnosci antyrakietowe, nie ma antybalistycznych a nosicieli Ch-15 Rosja ma juz niewiele i ciagle sie wykruszają. Więc nie histeryzuj.
WisniaPL
Nie ma co się jarac stronami. To są zawsze powolne jednostki a ich nasycenie doprowadzi do rozwoju autonomicznych karabinów zarządzanych AI oraz broni laserowej. Jak szybko leci pocisk z karabinu/laser a jak dron?
szczebelek
Ten ostatni akapit ma jedno wytłumaczenie nie było pieniędzy, a oni drony budowali.