Reklama
  • Analiza
  • Wiadomości

Program Murena: Marynarka Wojenna bez koncepcji rozwoju [ANALIZA]

Powracające okresowo zapowiedzi budowy dla Marynarki Wojennej kutrów rakietowych Murena są dowodem na to, że modernizacja polskich sił morskich odbywa się chaotycznie, bez analizy zagrożeń, zadań i możliwości budżetowych. Proponuje się bowiem wprowadzenie okrętów jednorazowego użytku, które realizując te same zadania, co rozwinięta na brzegu Morska Jednostka Rakietowa będą wystawione jak na strzelnicy na ataki rosyjskich rakiet z Obwodu Kaliningradzkiego, samolotów i dronów.

Polskie kutry rakietowe typu Orkan mogą się bronić przed atakiem z powietrza za pomocą armat kalibru 76 mm i 30 mm oraz rakiet „Grom”. Ale czy skutecznie?
Polskie kutry rakietowe typu Orkan mogą się bronić przed atakiem z powietrza za pomocą armat kalibru 76 mm i 30 mm oraz rakiet „Grom”. Ale czy skutecznie?
Autor. M.Dura
Reklama

Powrót do pomysłu budowy kutrów rakietowych (KTR) jest zaskakujący i to z kilku powodów. Po pierwsze, Marynarka Wojenna nie ma odpowiednich środków: nie tylko by odtworzyć swój stan posiadania z czasów Układu Warszawskiego, ale również by zrealizować plan minimum, a więc zbudować: trzy bojowe okręty nawodne („Miecznik"), trzy pełnomorskie okręty patrolowe („Czapla") i trzy okręty podwodne („Orka"). Te braki budżetowe pogłębiła jeszcze decyzja o budowaniu zamiast korwet prawie trzykrotnie większych fregat, co automatycznie odsunęło w czasie postępowanie w ramach programu „Orka" i skasowało, jak na razie definitywnie, program „Czapla".

Reklama

Tymczasem teraz pojawiają się po raz kolejny pogłoski o powrocie do programu „Murena", a więc planów budowy kutrów rakietowych: wielokrotnie mniejszych od fregat, ale wcale nie z mniej kosztownymi systemami uzbrojenia. Nie wiadomo, oczywiście, dokładnie o co w tym programie chodzi, ale jeszcze w 2017 roku Inspektorat Uzbrojenia zapowiadał możliwość zamówienia serii małych, szybkich okrętów rakietowych z wstępną fazą analityczno-koncepcyjną przeprowadzoną w 2020 r. i przekazywaniem poszczególnych jednostek w latach 2027-2030.

Jedna polska wyrzutnia polskiej Morskiej Jednostki Rakietowej ma taką samą liczbę rakiet jak typowy kuter rakietowy
Jedna polska wyrzutnia polskiej Morskiej Jednostki Rakietowej ma taką samą liczbę rakiet jak typowy kuter rakietowy
Autor. M.Dura

Później Dowództwo Generalne Rodzajów Sił Zbrojnych wyjaśniło, że ramach Przeglądu Potrzeb Operacyjnych opracowano Wymagania Operacyjne na nowe jednostki rakietowe, które miałyby mieć wyporność około 450 ton, długość około 50 metrów i prędkość około 50 węzłów. Od razu pojawiły się spekulacje, że nowe okręty otrzymają niewielki radar obserwacji sytuacji powietrznej i nawodnej, obserwacyjny system optoelektroniczny, aktywno-pasywny system walki elektronicznej, osiem rakiet przeciwokrętowych (NSM lub RBS-15Mk3), armatę kalibru 35 lub 23 mm oraz artyleryjski lub rakietowy system przeciwlotniczy – do zwalczania rakiet przeciwokrętowych.

Reklama

To by jednak oznaczało, że program „Murena" kosztowałby o wiele więcej niż program „Holownik". O ile jednak holowniki są użyteczne, o tyle kutry rakietowe w czasie faktycznego konfliktu zbrojnego na Bałtyku, będą zupełnie nieprzydatne.

Zobacz też

Czy kutry rakietowe były rzeczywiście kiedykolwiek potrzebne?

Pomijając braki budżetowe, kutry rakietowe są nieprzydatne dla Marynarki Wojennej z dwóch powodów: ze względów na samą koncepcję tych okrętów, jak i również ze względu na sytuację geopolityczną i militarną Polski. W pierwszym przypadku należy pamiętać, że idea tworzenia niewielkich, szybkich, rakietowych jednostek pływających pojawiła się w latach pięćdziesiątych, a więc wtedy gdy dostępne były jedynie rakiety przeciwokrętowe o stosunkowo dużych rozmiarach (niewielkiego samolotu) i niewielkim zasięgu (20-40 km) ze skomplikowanym systemem kierowania walką.

Reklama

Odparcie ataku okrętów z systemów brzegowych było więc możliwe tylko wtedy, gdy przeciwnik podszedł na odpowiednią odległość. Dodatkowo ówczesne nadbrzeżne systemy rakietowe były bardzo trudne w eksploatacji oraz wymagały dużo czasu dla ich przetransportowania na pozycje ogniowe oraz rozstawienia (sowiecka 4K87 „Sopka" mogła się przemieszczać po szosie z prędkością 35 km/h, a na przejście z pozycji marszowej do bojowej potrzebowała pół godziny).

Wyrzutnia systemu „Sopka” jako eksponat Muzeum MW w Gdyni
Wyrzutnia systemu „Sopka” jako eksponat Muzeum MW w Gdyni
Autor. M.Dura

By zaatakować okręty płynące w oddaleniu od własnego brzegu trzeba więc było wysyłać w ich kierunku uzbrojone w rakiety jednostki pływające, które miały się tak do nich zbliżyć, by był one widziany przez pokładowe radary. Co ważne, w tamtych czasach nie było jeszcze poważnego zagrożenie z powietrza, ponieważ rakiety były zbyt duże by można je było zamontować na śmigłowcach, a samoloty miały problem z trafieniem bombami małych, szybkich i zwinnych okrętów.

Reklama

Te czynniki spowodowały, że Związek Radziecki wprost zachłysnął się ideą kutrów rakietowych produkując je na masową skalę i sprzedając jako hit eksportowy za granicę – w tym do Polski. Problem polegał na tym, że sprzyjające warunki do działania kutrów rakietowych istniały bardzo krótko. Już po kilku latach pojawiły się bowiem: nie tylko mniejsze rakiety przeciwokrętowe o większym zasięgu, ale również uzbrojone w nie lotnictwo morskie, w tym nawet niewielkie śmigłowce pokładowe.

Kutry rakietowe typu „Osa” stały się przebojem eksportowym. Ale czy słusznie?
Kutry rakietowe typu „Osa” stały się przebojem eksportowym. Ale czy słusznie?
Autor. Wikipedia

Kutry rakietowe bardzo szybko przeistoczyły się więc z myśliwego w zwierzynę. Nie zostało to jednak dostrzeżone i złożyły się na to dwa czynniki. Po pierwsze, egipskie okręty tej klasy typu „Moskit" i „Komar" zatopiły w 1967 roku izraelski niszczyciel „Eilth" – flagowy okręt Korpusu Morskiego Izraela, co uznano za potwierdzenie słuszności koncepcji tych jednostek pływających. Po drugie, wiele państw nadal utrzymuje kutry rakietowe – w tym państwa tak rozwinięte jak Szwecja, Norwegia i Finlandia. Mało kto jednak analizuje , dlaczego te dwa czynniki w ogóle wystąpiły.

Reklama
Obroną korwet typu Visby przed atakiem z powietrza jest m.in. zastosowana na nich technologia stealth, oraz złożony charakter szwedzkiej linii brzegowej
Obroną korwet typu Visby przed atakiem z powietrza jest m.in. zastosowana na nich technologia stealth, oraz złożony charakter szwedzkiej linii brzegowej
Autor. M.Dura
Reklama

Kuter rakietowy: myśliwy czy zwierzyna?

Reklama

Tak naprawdę, kutry rakietowe okazały się przydatne jedynie w walce z innymi kutrami rakietowymi i to przy założeniu, że przeciwnik nie będzie wykorzystywał lotnictwa. Jak się bowiem okazało statki powietrzne bardzo szybko uzyskały ogromną przewagę nad małymi okrętami nawodnymi mogąc je atakować poza zasięgiem okrętowych systemów przeciwlotniczych (a więc całkowicie bezpiecznie i do skutku).

Potwierdzeniem tego jest historia użycia kutrów rakietowych, która nie zawiera żadnych przypadków, w których rzeczywiście wykorzystano by zalety KTR-ów (szybkość, zwinność i działanie z zaskoczenia). Uznawane za największy sukces KTR-ów zatopienie 20 października 1967 r. izraelskiego niszczyciela „Eilat", było w rzeczywistości dowodem na przydatność rakietowych baterii nabrzeżnych. Trzy rakiety P-15, które trafiły w izraelski niszczyciel zostały bowiem wystrzelone z dwóch egipskich KTR-ów: projektu 183R typu „Komar" i projektu 205 typu „Moskit" (wg NATO typu „Osa"), z tym że stojących w porcie Port Said .

Reklama

Zobacz też

Reklama

Równie dobrze można by więc było wykorzystać wyrzutnie rakiet nabrzeżnych, które są niewątpliwie tańsze i łatwiejsze w użyciu niż nawet niewielkie okręty. Z kolei, gdy w 1968 roku egipski KTR projektu 295 zatopił rakietami P-15 izraelski statek „handlowy" o wyporności 10 000 ton to nastąpiło to przy braku jakiegokolwiek przeciwdziałania ze strony Izraelczyków.

Podobnego przeciwdziałania nie było również w odniesieniu do indyjskich kutrów rakietowych, które w 1971  oku odnosiły sukcesy w starciu ze słabym wtedy Pakistanem. W nocy z 4 i 5 grudnia 1971 roku koło Karaczi indyjskie KTR zatopiły więc pakistański niszczyciel „Khabir" i uszkodziły niszczyciel „Badr" po wystrzeleniu czterech rakiet P-15U. Oba te okręty były jednak uzbrojone tylko w armaty i torpedy oraz nie miały śmigłowców pokładowych. Po wystrzeleniu kolejnych 8 pocisków indyjska marynarka trafiła równie „bezbronne": trałowiec „Muhafiz", statek handlowy a także rozgrzane zbiorniki z ropą w rafinerii Keamari (wykorzystując trzy rakiety naprowadzane na podczerwień P-15T).

Reklama

Scenariusz ten powtórzył się w nocy z 8 na 9 grudnia, gdy trzy rakiety P-15U wystrzelone z indyjskiego KTR projektu 205 trafiły trzy statki handlowe stojące w porcie Karaczi: panamski „Gulf Star", pakistański „Dacca" i brytyjski „Harmattan" oraz rakietą P-15T w wielki zbiornik z paliwem.

Izraelski kuter Saar-3, który wziął udział w wojnie Yom Kippur
Izraelski kuter Saar-3, który wziął udział w wojnie Yom Kippur
Autor. Wikipedia

Nieskuteczność rosyjskich KTR-ów obnażyła już dwa lata później wojna Yom Kippur w 1973 roku. Egipskie i syryjskie kutry rakietowe odpaliły w czasie jej trwania aż 52 rakiety przeciwokrętowe P-15, z których żadna nie trafiła w cel. Izraelskie KTR-y typu Saar 1, 2, 3 i 4, będące celem rakiet, potrafiły je bowiem zmylić stosując systemy walki elektronicznej, odpowiednie manewry i wykorzystując śmigłowce. Z kolei Izraelczycy byli już bardziej skuteczni i pomimo, że mieli rakiety przeciwokrętowe Gabriel o dwukrotnie mniejszym zasięgu, to w nocy z 6 na 7 października 1973 roku zatopili pod Latakią: trzy syryjskie KTR-y, jeden kuter torpedowy (artylerią) i trałowiec „Jarmuk".

Reklama

W nocy z 8 na 9 października Izraelczycy powtórzyli swój sukces topiąc trzy egipskie kutry rakietowe, w nocy z 10 na 11 października dwa kutry syryjskie, a w nocy z 11 na 12 października 1973 roku dwa KTR-y syryjskie koło portu Tartus i dwa egipskie koło Port Said.

I to był koniec sukcesów kutrów rakietowych. Pojawiły się bowiem odpowiednio uzbrojone do ich zwalczania statki powietrzne oraz nowej generacji, bardziej wszechstronne rakiety kierowane – w tym tańsze i mniejsze, montowane na śmigłowcach. Pozbawione odpowiedniej obrony przeciwlotniczej KTR-y zaczęły być łowną zwierzyną, co widać było np. w czasie wojny Iraku z Iranem i starcia małych okrętów 28 listopada 1980 roku. Irańczycy wezwali na pomoc samoloty F-4 Phantom (z których każdy miał sześć kierowanych pocisków rakietowych AGM-65 Maverick). Samoloty te działając poza zasięgiem artylerii irackich okrętów, dosłownie rozstrzelały trzy KTR-y projektu 205 i cztery kutry torpedowe.

Reklama

Znamienne jest również to, że obie strony konfliktu posiadając kutry rakietowe (Iran 12 KTR-ów typu Kaman/Combattante II uzbrojonych w rakiety Harpoon, a Irak kilkanaście kutrów rakietowych projektu 205 uzbrojonych w rakiety P-15) wolały wykorzystywać lotnictwo do ataku na pływające jednostki nawodne. Według nieoficjalnych statystyk na 214 irackich ataków na jednostki pływające aż 185 wykonały samoloty i śmigłowce. W przypadku Iranu było to 139 ataków, w tym tylko 18 wykonanych przez okręty i 35 przez małe patrolowce.

W czasie wojny o Falklandy Argentyńczycy nie wykorzystali swoich kutrów rakietowych, a jedynie rakiety MM-38 Exocet zdemontowane z ich pokładów
W czasie wojny o Falklandy Argentyńczycy nie wykorzystali swoich kutrów rakietowych, a jedynie rakiety MM-38 Exocet zdemontowane z ich pokładów
Autor. Armada Argentina

Z lekcji tej skorzystali Argentyńczycy, którzy wiedząc o wadach kutrów rakietowych nie zdecydowali się ich użyć w czasie Wojny o Falklandy w 1982 roku, pomimo że były one uzbrojone w nowoczesne rakiety przeciwokrętowe MM-38 Exocet. Wykorzystali oni natomiast sześć posiadanych rakiet lotniczych AM-39 Exocet topiąc nimi z samolotów Super Etandard niszczyciel HMS „Sheffield" i przystosowany do transportu śmigłowców kontenerowiec „Atlantic Conveyor". Argentyńczycy zdjęli dodatkowo rakiety MM-38 Exocet ze swoich kutrów rakietowych i po zamontowaniu ich na przyczepach samochodowych, z tych doraźnie wykonanych wyrzutni nadbrzeżnych trafili niszczyciel brytyjski HMS „Glamorgan".

Reklama

Mniej rozważni byli Libijczycy, tracąc w zatoce Wielka Syrta, w 1986 r. w wyniku ataków lotniczych: kuter rakietowy „Waheed" (typu Combattante II G) uzbrojony we włoskie rakiety Otomat oraz mały okręt rakietowy „Ean Zaquit" (projektu 1234E typu Nanuchka II).

Płonący w wyniku ataku lotniczego w Zatoce Sidra w 1986 r. libijski kuter rakietowy „Ean Zaquit” (projektu 1234E typu Nanuchka II)
Płonący w wyniku ataku lotniczego w Zatoce Sidra w 1986 r. libijski kuter rakietowy „Ean Zaquit” (projektu 1234E typu Nanuchka II)
Autor. US Navy

Uzbrojenie lotnicze wykazało swoją wyższość również w czasie pierwszej wojny w Iraku w 1991 roku. Przykładowo brytyjskie śmigłowce Lynx uzbrojone w rakiety Sea Skua zapewniły skuteczną osłonę okrętowych sił sojuszniczych działając w promieniu 100 mil od swoich okrętów. Sześć tych maszyn operujących z brytyjskich fregat przyczyniło się do zatopienia piętnastu irackich okrętów, w tym trzech eks-kuwejckich KTR-ów typu TNC-45. Rekordzistą był śmigłowiec Lynx 335 z HMS „Cardiff", który zniszczył co najmniej pięć jednostek pływających. Przy czym dane o celach ataku dla lotnictwa przekazywały m.in.: samolot wczesnego ostrzegania E-2C Hawkeye i samolot patrolowy P-3C Orion.

Reklama

Czy kutry rakietowe mogą się obronić przed atakiem z powietrza?

Reklama

Oczywiście teoretycznie można na kutrach rakietowych zamontować system przeciwlotniczy, który zabezpieczy je przed atakiem z powietrza. Pojawia się jednak od razu pytanie po co, oraz jakim kosztem. Przy obecnych zasięgach rakiet przeciwokrętowych większych niż 200 km, do kontrolowania takich mórz jak Bałtyk wystarczą bowiem odpowiednio rozstawione baterie nadbrzeżne. Po wejściu Finlandii i Szwecji do NATO i przy w pełni nadzorowanych Cieśninach Duńskich rosyjskie okręty nawodne nie będą miały żadnych szans, by działać bezpiecznie na Morzu Bałtyckim.

Zobacz też

Kutry rakietowe, jako jednostki pływające z założenia przeznaczone do działania blisko swoich baz, nie będą więc robiły niczego, czego nie mogłyby zrobić baterie nadbrzeżne. Są za to bardziej podatne na ataki, bo po wyjściu z portu mogą być z łatwością namierzone i zaatakowane systemami uzbrojenia: lotniczymi i lądowymi - znajdującymi się w Obwodzie Kaliningradzkim (np. wyrzutniami systemów nadbrzeżnych „Bał" i „Bastion").

Reklama
YouTube cover video
Reklama

By temu zapobiec można, oczywiście, zamontować na nich odpowiedni system przeciwlotniczy, ale tego rodzaju uzbrojenie jest bardzo kosztowne, a dodatkowo nie zawsze skuteczne. W tym samym czasie wprowadzono bowiem nowej generacji rakiety „powietrze-woda" i „woda-woda", które są coraz mniejsze, latają na wysokości fal i są budowane w technologii stealth – przez co są bardzo trudne do wykrycia i zwalczania. Dodatkowo pojawił się nowy środek walki – czyli bezzałogowe statki powietrzne: uzbrojone i działające również jako tzw. drony – kamikaze.

Przekonali się o tym Izraelczycy 14 lipca 2006 roku, których nowoczesny okręt rakietowy typu Saar 5 INS „Hanit" został trafiony i uszkodzony prawdopodobnie przez chińską rakietę przeciwokrętową C-802 (wykorzystaną przez Hezbollah). A jest on przecież wyposażony w nowoczesne: radary, system walki elektronicznej, 64 rakiety przeciwlotnicze Barak 1 i artyleryjski zestaw obrony bezpośredniej Phalanx. Dodatkowo jest to stosunkowo duży okręt o wyporności 1275 ton, a więc bardziej korweta niż kuter rakietowy. Tymczasem mniejsze, polskie „Mureny" będą musiały się bronić przed o wiele większą liczbą rakiet wystrzelonych z Obwodu Kaliningradzkiego, w tym ponaddźwiękowych pocisków P-800 „Oniks" o prędkości 2,6 Mach i zasięgu większym niż 500 km.

Reklama

I nie jest w tym przypadku wyjaśnieniem, że kraje skandynawskie nadal wykorzystują kutry rakietowe. Ich układ brzegowy pozwala bowiem na ukrywanie swoich jednostek (pomiędzy wyspami i w fiordach), podczas gdy w Polsce bezpieczeństwo gwarantuje jedynie pobyt w porcie (jeśli jest on e chroniony przez lądowe systemy przeciwlotnicze). Nie jest też gwarancją duża prędkość i małe rozmiary. Przekonali się o tym Rosjanie tracąc co najmniej dwa kutry desantowo-szturmowe projektu 03160 typu „Raptor" zniszczone przez drony Bayraktar TB2.

Zobacz też

Po co w takim razie kutry rakietowe?

Powracanie do idei budowy kutrów rakietowych wynika najprawdopodobniej z przeświadczenia, że jako małe jednostki będą one tańsze. W rzeczywistości koszt budowy kadłubów jest jedynie niewielką częścią wydatków, jakie trzeba ponieść by zbudować okręt. Największą ich część stanowią bowiem systemy uzbrojenia, które pod względem możliwości (nie ilości) powinny być na KTR-ach bardzo podobne do tych, jakie noszą nowoczesne korwety a nawet fregaty – szczególnie jeżeli chodzi o obronę przeciwlotniczą krótkiego zasięgu.

Reklama
Niemcy ostatecznie zrezygnowali ze swoich kutrów rakietowych w 2016 r. i ich najmniejszym okrętami rakietowymi są w tej chwili korwety typu 130 Braunschweig
Niemcy ostatecznie zrezygnowali ze swoich kutrów rakietowych w 2016 r. i ich najmniejszym okrętami rakietowymi są w tej chwili korwety typu 130 Braunschweig
Autor. M.Dura
Reklama

Oczywiście w Polsce nadal żyje wielu ludzi, którzy mają sentyment do kutrów rakietowych. Trzeba jednak pamiętać by budować, a nie odtwarzać na nowo „starą" Marynarkę Wojenną. Dodatkowo należy przy tym uwzględnić sytuację, w jakiej się znajdujemy, a więc możliwości Floty Bałtyckiej Federacji Rosyjskiej, której działanie obecnie ogranicza się do Obwodu Kaliningradzkiego i Sankt Petersburga – głęboko w Zatoce Fińskiej.

Polska posiada w tej chwili dwie baterie rakiet nadbrzeżnych, które mając odpowiedni system rozpoznania mogą robić dokładnie to samo, co kutry rakietowe. Dodatkowo realizowany jest kosztowny program budowy trzech fregat „Miecznik", na który prawdopodobnie już zaczyna brakować pieniędzy. Świadczy o tym chociażby to, że już zapowiada się oddanie pierwszego okrętu z odpowiednimi systemami, ale bez rakiet.

Reklama

Zobacz też

Reklama

Jeżeli więc w tym samym czasie rozpocznie się kolejny, bardzo kosztowny program okrętowy, to może się stać to samo, co było w przypadku korwet „Gawron": owszem otrzymamy trzy nowe „Orkany II" ale tylko jedną fregatę patrolową ORP „Góral" z uzbrojeniem artyleryjsko – okrętowym. O okrętach podwodnych i lotnictwie morskim nawet nie wspominając.

Reklama
WIDEO: Zmierzch ery czołgów? Czy zastąpią je drony? [Debata Defence24]
Reklama
Reklama