Reklama
  • Analiza

Polska obrona przed dronami, czyli strzelanie z armaty do komara

Do zwalczania dronów powinny być wykorzystywane tylko te środki, które są tańsze od zwalczanych obiektów. Problem polega na tym, że polskie Siły Zbrojne takich środków do neutralizacji Szahidów i Gerberów po prostu nie posiadają.

Gotowy do lotu dron przechwytujący ASSASIN firmy AP-FLYER
Gotowy do lotu dron przechwytujący ASSASIN firmy AP-FLYER
Autor. M.Dura

Aktywne działania podjęte przeciwko rosyjskim dronom, jakie wleciały 10 września 2025 roku nad Polskę były swego rodzaju aktem desperacji. Polskie Wojsko z pomocą sojuszników wysłało bowiem do akcji samoloty, w tym najnowszej generacji typu F-35 oraz polskie F-16C/D. Stanęły one do „walki” z dronami w większości wykonanymi ze styropianu i sklejki - kosztującymi nie więcej niż 5000 dolarów.

Reklama

Nie wiadomo, jakiej amunicji rakietowej użyto, aby strącić wybrane cele, ale bez względu na to, czy były to naprowadzane radarowo pociski powietrze-powietrze średniego zasięgu AIM-120 AMRAAM, czy też naprowadzane termicznie pociski krótkiego zasięgu AIM-9X Sidewinder, to i tak przepłacono. Pierwsza z tych rakiet kosztuje bowiem około miliona dolarów, a druga o połowę mniej. Jak się do tego doliczy koszt lotu wszystkich statków powietrznych użytych w operacji, to widać, jaki zysk osiągnęli w tym przypadku Rosjanie.

Jest więc bardzo prawdopodobne, że znad Rosji i Białorusi ponownie wlecą styropianowe Gerbery w dużej ilości, by zmniejszyć ilość dostępnego w NATO zapasu amunicji, przy okazji zmuszając nas do zużywania swoich statków powietrznych. Przy okazji wywoła to oczywiście zamęt – np. na lotniskach i zwiększy poczucie zagrożenia w polskim społeczeństwie, co również jest ważnym celem działania Kremla.

Kompleks antydronowy MSI-DS. Terrahawk Paladin
Kompleks antydronowy MSI-DS. Terrahawk Paladin
Autor. M.Dura

Nasze wojsko zadziałało więc tak, jak mogło i tak mu na to pozwalały dostępne środki. Warto się jednak zastanowić, co można byłoby zrobić, by stosunek koszt–efekt był jednak po stronie napadniętego, a nie po stronie rosyjskiego agresora. Sam polski system obserwacji, jego wady i zalety, był już opisywany w Defence24.pl wielokrotnie. Pozostaje jednak problem możliwych do zastosowania efektorów.

Jak już zaznaczyliśmy, uzbrojenie rakietowe, zarówno naziemne, jak i lotnicze, jest zbyt drogie i nie powinno być wykorzystywane do zwalczania dronów innych niż bezzałogowce klasy MALE i HALE. A tych Rosjanie mają mało i na pewno ich nie wyślą nad Polskę. Trudno też będzie wykorzystać uzbrojenie lufowe, ponieważ cała amunicja wystrzelona w powietrze może po opadnięciu na ziemię spowodować duże straty.

Zobacz też

Tym bardziej, że trafienie takiego drona jest bardzo trudne bez odpowiedniego systemu obserwacji, wspomagającego celowanie. Widać to szczególnie w przypadku powszechnie wykorzystywanych w polskich Siłach Zbrojnych klonów radzieckich systemów artyleryjskich ZU-23-2, którym dodaje się dodatkowo głowice optoelektroniczne i przenośne rakiety przeciwlotnicze Grom lub Piorun.

Samobieżna armata SA-35 z widoczną z przodu anteną radaru TUGA i stojącą obok tarczą, trafioną amunicją programowalną kalibru 35 mm
Samobieżna armata SA-35 z widoczną z przodu anteną radaru TUGA i stojącą obok tarczą, trafioną amunicją programowalną kalibru 35 mm
Autor. M.Dura

Pewną zmianę zapowiada pojawienie się samobieżnej armaty SA-35 kalibru 35 mm, którą od dwóch lat można oglądać na Międzynarodowym Salonie Przemysłu Obronnego w Kielcach. Ma ona tę przewagą nad armatami kalibru 23 mm, że poza głowicą optoelektroniczną, do poszukiwania celów zintegrowano z nią także radar TUGA, wyspecjalizowany właśnie w wykrywania małych celów powietrznych – w tym dronów. Skuteczność tego rozwiązania zwiększono dodatkowo, opracowując dla armaty 35 mm w spółce Mesko amunicję programowalną ABM, która rozcalając się tuż przed dronem zwiększa obszar rażenia.

W czasie pokoju najbardziej efektywnym i bezpiecznym środkiem kinetycznego zwalczania dronów wydają się być jednak drony myśliwskie – tzw. interceptory. Wojna na Ukrainie pokazała, że praktycznie każdy dron wyposażony w głowicę bojową może „polować” na obce bezzałogowce, uderzając w nie i w ten sposób niszcząc. Optymizmem napawa fakt, że również polski przemysł odpowiedział na takie zapotrzebowanie, a dodatkowo, że to, co jeszcze rok temu było prezentowane jako model, obecnie już lata i to skutecznie.

Przykładem może być firma AP-FLYER, której dron ASSASIN jest jednym z kinetycznych efektorów antydronowego systemu MADDOS. Ten ważący 5,5 kg bezzałogowiec może poruszać się na odległość 8 km z prędkością do ponad 200 km/h, a więc jest szybszy od Szachidów, Gierani i Geranów. Może je więc dogonić, tym bardziej, że sam atak ma z założenia wykonywać w pełni autonomicznie. Pozwala na to umieszczony w nosie drona układ kamer dzienno-nocnych oraz czujnik zbliżeniowy.

Tego rodzaju bezzałogowce mogą rzeczywiście stanowić przełom, ponieważ są łatwe do użycia, startując również z wielolufowej wyrzutni moździerzowej. Cały system może więc być przewożony na samochodach i wykorzystywany do jednoczesnego zwalczania wielu „Szahidów” jednocześnie. Wybierając jeden lub kilka typów interceptorów, można więc stworzyć swoisty system eskadr myśliwskich, które będą chroniły wyznaczone sektory polskiego nieba.

Zobacz też

Tym bardziej, że można wybierać nie tylko wśród interceptorów – kamikaze, ale dronów przechwytujących, wielokrotnego użytku. Atakują one obce bezzałogowce nie sobą, ale zabieranym przez siebie wyposażeniem. W czasie targów MSPO 2025 można było zobaczyć dwa rodzaje tego rodzaju systemów bezzałogowych. Pierwszą grupę stanowiły kwadrokoptery wyposażone w wyrzutnie specjalnych siatek, które po wyrzuceniu w kierunku drona-intruza oplatały śmigła i unieruchamiały silniki. Przy atakowaniu w ten sposób mniejszych bezzałogowców, istnieje nawet możliwość utrzymania ich w powietrzu i przeniesienia w bezpieczne miejsce.

System antydronowy na dronie UAV-X8 z ITWL
System antydronowy na dronie UAV-X8 z ITWL
Autor. M.Dura
Reklama

Takim wyposażeniem do atakowania obcych dronów może być również uzbrojenie oraz małe systemy aktywnych zakłóceń radioelektronicznych. Po zbliżeniu się do intruza pozwalają one na takie zakłócenie jego pokładowych systemów nawigacyjnych i łączności, by przerwać jego misję, a nawet zmusić go do opadnięcia na ziemię.

Uzupełnieniem takich eskadr myśliwskich powinny być naziemne systemy niekinetyczne, które zamiast kul i rakiet wykorzystują energię elektromagnetyczną. W tym przypadku nie ma na razie możliwości zastosowania broni laserowej, ponieważ nie jest ona jeszcze powszechnie dostępna. Na targach MSPO 2025 w Kielcach były oczywiście prezentowane dwa „działka” laserowe koncernu MBDA typu Cilas i DragonFire, z których mniejszy (Cilas) był pokazywany również w systemie – z polskimi radarami firmy APS.

System laserowy Cylas zintegrowany z polskimi radarami firmy APS
System laserowy Cylas zintegrowany z polskimi radarami firmy APS
Autor. M.Dura

Jednak rozwiązaniem już gotowym do działania są przede wszystkim różnego rodzaju jammery, a więc systemy zakłóceń aktywnych. W przypadku takich dronów jak Szachidy, Gieranie i Gerbery niezbyt przydatne wydają się być nadajniki pistoletowe i karabinowe, które najczęściej mają zasięg skutecznego działania nie większy niż 1000 m. Do zwalczania dronów kamikaze dalekiego zasięgu nie nadają się także jammery przenośne (w tym plecakowe) i pojazdowe. Mają one bowiem anteny dookólne i zasięg nie większy niż kilkaset metrów. Służą więc przede wszystkim do obrony przed dronami, a nie do ich neutralizacji.

Mobilny system antydronowy polskiej firmy Hertz
Mobilny system antydronowy polskiej firmy Hertz
Autor. M.Dura

Trzonem polskiego systemu obrony przed bezzałogowymi statkami powietrznymi powinny być nadajniki zakłóceń większej mocy z antenami kierunkowymi. Działają one już w systemie, ponieważ muszą być wspomagane systemami obserwacyjnymi, które nie tylko wykryją cel w odległości kilku kilometrów, ale również naprowadzą na niego system antenowy. Swoje rozwiązania tego rodzaju prezentuje już kilka polskich firm i stąd tak ważne jest porównanie ich możliwości oraz wybór najbardziej odpowiedniego rozwiązania (lub kilku).

Będzie to trudne, ponieważ każde z nich jest prezentowane z innym układem sensorów oraz innym systemem kierowania i naprowadzania. Optymalnym rozwiązaniem byłoby połączenie wszystkiego, co jest dostępne, a więc specjalistycznych radarów wykrywających drony (które są również produkowane w Polsce), głowicy optoelektronicznej, systemów detekcji akustycznej oraz systemu pasywnego rozpoznania elektronicznego (namierzającego nadajniki znajdujące się na pokładzie drona-intruza).

Zamontowany na pojeździe kompleks antenowy systemu MADDOS firmy AP-FLYER
Zamontowany na pojeździe kompleks antenowy systemu MADDOS firmy AP-FLYER
Autor. M.Dura

Pierwszym sygnałem nadchodzących zmian w tej dziedzinie był zakup od polskiej firmy APS w 2023 roku czterech kompleksów SKY Ctrl. Niestety, za tą inwestycją nie poszły dalsze badania i wybór kolejnych rozwiązań, które tym razem zabezpieczyłyby wschodnią granicę. W ten sposób musimy korzystać z radarów systemu obrony powietrznej, które nie zawsze są przystosowane do wykrywania tak małych celów jak drony ze styropianu, dodatkowo lecące na niskich wysokościach.

Ręczne systemu zakłócające firmy Hertz
Ręczne systemu zakłócające firmy Hertz
Autor. M.Dura

I tutaj pojawia się najważniejsze wyzwanie, związane z obroną powszechną. Na Ukrainie bardzo pomocny okazuje się bowiem system ostrzegania oparty na telefonach komórkowych. Po zobaczeniu drona, każdy Ukrainiec ma tam jedynie obowiązek naciśnięcia na ekranie ikonki z „Szahidem” lub ikonki z „rakietą”. W ten sposób, zbierając informacje z wielu źródeł, można wyznaczyć trasę danego obiektu i wcześniej poinformować o zagrożeniu obronę przeciwlotniczą.

Takich rozwiązań jest oczywiście więcej i ich wprowadzenie może pomóc w tym, by do zwalczania rosyjskich dronów ze styropianu nie trzeba było wykorzystywać samolotów piątej generacji typu F-35. Bo to wcale nie jest pokaz siły, ale bezsilności.

Reklama
WIDEO: "Żelazna Brama 2025" | Intensywne ćwiczenia na poligonie w Orzyszu
Reklama
Reklama