Reklama
  • Polecane
  • Wiadomości
  • Komentarz
  • Opinia

Orka i Ratownik teraz albo już nigdy. Presja ma sens [OPINIA]

Rok 2024 musi zaowocować konkretnymi decyzjami dotyczącymi przyszłości polskich sił podwodnych oraz niezbędnych do ich funkcjonowania sił ratownictwa morskiego.

Okręt podwodny ORP Orzeł (291) w doku pływającym.
Okręt podwodny ORP Orzeł (291) w doku pływającym.
Autor. Jarosław Ciślak/Defence24.pl

Obecny stan jest stosunkowo dobrze znany, ale warto go podsumować. W strukturze 3. Flotylli Okrętów im. kmdr. Bolesława Romanowskiego znajdują się m. in.:

  • Dywizjon Okrętów Podwodnych;
  • Dywizjon Okrętów Wsparcia.

W skład Dywizjonu Okrętów Podwodnych wchodzi nasz obecnie jedyny okręt podwodny. Jest nim ORP Orzeł (291) zbudowany jeszcze w ZSRR według projektu 877E i wcielony do służby 29 kwietnia 1986 roku, czyli prawie 38 lat temu. Dowództwo 3. Flotylli Okrętów z podległymi jednostkami i służbami razem z Inspektoratem Wsparcia Sił Zbrojnych robią dużo, aby nadal utrzymać go w służbie. Jednak nie jest to proste ze względu na wiek Orła, ale przede wszystkim na całkowity brak wsparcia od producenta samego okrętu i jego wyposażenia. Prace wykonywane na nim w Stoczni MW, a obecnie PGZ Stoczni Wojennej głównie polegają na cyklicznych remontach oraz wymianie tych części lub mechanizmów, które są dostępne. Okręt przeszedł pewne modyfikacje dotyczące np. wizualizacji sygnałów otrzymywanych ze stacji hydrolokacyjnych, ale nigdy nie wykonano jego gruntownej modernizacji.

Okręt podwodny ORP Orzeł (291) w doku pływającym.
Okręt podwodny ORP Orzeł (291) w doku pływającym.
Autor. Jarosław Ciślak/Defence24.pl

Niestety ze względu na opisane powyżej uwarunkowania jego stan ulega systematycznemu pogorszeniu. Baterie akumulatorów zostały na niego założone we wrześniu 2014 roku czyli niedługo będą miały 10 lat co powoduje, iż powinny zostać wymienione. Sam zakup nowych ogniw jest drogi i można go szacować na prawie 10 mln Euro. Do tego trzeba poczekać na ich wyprodukowanie. Na okręcie problemem jest również stan aparatów nurkowych IDA-59 czyli aparatów oddechowych umożliwiających przeżycie w czasie np. zalania całego okrętu lub jego przedziałów. Kolejnym bardzo poważnym problemem jest uzbrojenie. Okręt przystosowany jest do przenoszenia radzieckich elektrycznych torped telekierowanych TEST-71 i elektrycznych torped SET-53M przeciwko okrętom podwodnym oraz tlenowych torped 53-65K przeciwko okrętom nawodnym. Ze względu na skomplikowaną obsługę z eksploatacji wycofano już torpedy TEST-71. Pozostałe typy torped są już mocno przestarzałe, a ORP Orzeł nie jest przystosowany do użytku nowoczesnych zachodnich torped.

Reasumując utrzymywanie w służbie ORP Orzeł ma na celu podtrzymywanie ostatnich już marynarzy potrafiących obsługiwać okręty podwodne, ponieważ jego zdolność bojowa jest mocno ograniczona.

Reklama

Aby okręt podwodny, nawet w ograniczonym zakresie, wykonywał jakiekolwiek zadania na morzu musi mieć zdolność do sprawnego i bezpiecznego wykonywania zanurzeń i wynurzeń. Aby jednak je najpierw próbnie przeprowadzić po niedawno ukończonym remoncie w PGZ Stoczni Wojennej oprócz sprawnego okrętu, jego wyposażenia i posiadania uprawnionej załogi, dodatkowo potrzebne są odpowiednie siły ratownicze.

Okręt podwodny ORP Orzeł (291) w doku pływającym.
Okręt podwodny ORP Orzeł (291) w doku pływającym.
Autor. Jarosław Ciślak/Defence24.pl

Tymczasem Dywizjon Okrętów Wsparcia dysponuje:

  • okrętem ratowniczym ORP Piast (281) projektu 570M, wcielonym do służby 26 stycznia 1974 roku, czyli ponad 50 lat (sic !) temu;
  • okrętem ratowniczym ORP Lech (282) projektu 570M, wcielonym do służby 30 listopada 1974 roku czyli prawie 50 lat (sic !) temu;
  • kutrem ratowniczym ORP Zbyszko (R-14) projektu 5002M (B823) wcielonym do służby 8 listopada 1991 roku;
  • kutrem ratowniczym ORP Maćko (R-15) projektu 5002M (B823) wcielonym do służby 20 marca 1992 roku.

Okręty projektu 570M dysponują własnymi burtowymi dzwonami nurkowymi, a kutry projektu 5002M po modernizacji są przystosowane do instalacji na rufie dzwonu nurkowego, ale sam dzwon jest jeden na oba okręty wymiennie. Od razu należy zauważyć, iż są to dzwony nurkowe służą nurkom ratownikom do prac na dużych głębokościach, a nie są to podwodne pojazdy ratownicze.

Reklama
Okręt podwodny ORP Orzeł (291) w doku pływającym.
Okręt podwodny ORP Orzeł (291) w doku pływającym.
Autor. Jarosław Ciślak/Defence24.pl

Od dekady ORP Piast znajduje się w nieustającym remoncie najpierw w Stoczni MW, a obecnie w PGZ Stoczni Wojennej. Na razie nie wiadomo czy wróci on jeszcze do służby po zakończonym remoncie. Ale właściwie w jego przypadku nie jest to już ważne, ponieważ ze względu na wiek i istniejące na nim rozwiązania techniczne nadaje się on już do wycofania ze służby. To samo dotyczy jego bliźniaka czyli ORP Lech. Oba kutry ratownicze są młodsze, ale i tak mają już po trzydzieści kilka lat. Ich głównym mankamentem jest stosunkowo niewielka wyporność około 380 ton, co nie zapewnia wystarczającego miejsca na jednostce, a przede wszystkim ogranicza jej dzielność morską.

Reasumując obecne siły ratownictwa morskiego nie zapewniają wystarczającego bezpieczeństwa eksploatacji okrętów podwodnych w czasie pokoju.

Teraz albo już nigdy

Polska stoi obecnie przed decyzją czy chce nadal dysponować siłami podwodnymi czy nie. Dalsze utrzymywanie obecnego stanu nie ma większego sensu, a pociąga za sobą tylko bieżące wydatki. Zakup nowych okrętów podwodnych planowany jest u nas od 1997 roku. Wtedy OPNT czyli Okręt Podwodny Nowego Typu znalazł się w planach modernizacji Sił Zbrojnych RP na lata 1998-2012. Kolejne plany tego typu również cały czas zakładały pozyskanie nowych okrętów podwodnych. Brak ich realizacji spowodował pozyskanie na początku XXI wieku czterech używanych norweskich okrętów podwodnych typu Kobben. W założeniu wcielenie ich do służby w MW RP miało na celu utrzymanie potencjału ludzkiego i technicznego, a przede wszystkim miało dać czas na zamówienie i dostawę nowych jednostek. Kobbeny wcielono do służby w latach 2002-2004, a wycofano je w latach 2017-2021. Ten stosunkowo długi okres niestety nic nie zmienił w procedowaniu pozyskania OPNT czyli okrętów podwodnych kryptonim Orka.

Reklama

Temat Orki powracał regularnie w publicznych dyskusjach i publikacjach. Często na ten temat wypowiadali się również politycy, ale nie szły za tym żadne ich konkretne czyny. Po wycofaniu Kobbenów program Orka stał się jednym z priorytetów Planu Modernizacji Technicznej na lata 2013-2022. Postępowanie było uruchamiane i zatrzymywane w sposób „nieoficjalny”. Kilka lat temu pojawiały się informacje o bliskim zakupie nowych okrętów z Francji lub Szwecji. Gdy nic z tego nie wyszło w latach 2019-2021 planowano kolejne rozwiązanie pomostowe w postaci zakupu dwóch zmodernizowanych okrętów szwedzkich. Ale jak się okazało, cena ich zakupu łącznie z modernizacją, oscylowała w granicach ceny zakupu jednego całkowicie nowego okrętu. Z oczywistych względów propozycja ta została odrzucona przez stronę polską.

Okręt podwodny ORP Orzeł (291) w doku pływającym.
Okręt podwodny ORP Orzeł (291) w doku pływającym.
Autor. Jarosław Ciślak/Defence24.pl

W czerwcu 2023 roku w czasie trwania Defence24 Day w Warszawie ówczesny minister obrony narodowej ogłosił ponowne rozpoczęcie programu pozyskania OPNT Orka. Następnie 14 lipca 2023 roku Agencja Uzbrojenia zaczęła od początku kolejny cykl działań czyli od zaproszenia do Wstępnych Konsultacji Rynkowych w zakresie niezbędnym do przygotowania opisu przedmiotu zamówienia dla OPNT pod kryptonimem Orka.

Zobacz też

Producenci okrętów podwodnych w pierwszym etapie na żądanie Agencji Uzbrojenia odpowiedzieli na szereg pytań technicznych dotyczących ich potencjalnych ofert oraz przedstawili estymację ceny przewidywanych do zakupu okrętów. Obecnie trwa faza zapraszania poszczególnych producentów na bardziej szczegółowe rozmowy prowadzone w Agencji Uzbrojenia.

Jako, iż Polska nie ma żadnych doświadczeń, ani predyspozycji do budowy na licencji okrętów podwodnych w kraju, praktycznie w grę wchodzi tylko zakup gotowych jednostek u zagranicznych producentów. Obecnie w grę wchodzą: oferta niemiecka, włoska, szwedzka, francuska, hiszpańska i dwie południowokoreańskie.

Okręt podwodny ORP Orzeł (291) w doku pływającym.
Okręt podwodny ORP Orzeł (291) w doku pływającym.
Autor. Jarosław Ciślak/Defence24.pl

Od podpisania kontraktu na zakup wybranej jednostki do jej wcielenia do służby pod biało-czerwoną banderą upłynie około 7-10 lat w zależności od portfela zamówień i zdolności produkcyjnych wybranej stoczni. Cykl ten może zostać skrócony w przypadku, gdy wybrany producent uzyska zgodę, od państw dla których aktualnie buduje u siebie okręty, na wpuszczenie nas na początek kolejki lub wręcz sprzedaż okrętu aktualnie budowanego u siebie. Wszystkie wymienione powyżej stocznie za wyjątkiem francuskiej mają u siebie trwające takie budowy. Niemcy budują je dla siebie i dla Norwegów, Szwedzi dla siebie i bardzo starają się o kontrakt na budowę dla Holendrów, a Włosi, Hiszpanie i Koreańczycy tylko dla siebie.

Reklama

Oczywiście nie można zapominać o ewentualnych polskich wymaganiach różniących się od obecnie budowanych okrętów podwodnych. Jeśli będziemy chcieć wprowadzić duże zmiany do istniejących projektów cykl ich wprowadzenia, a potem budowy może się wydłużyć.

Jednak obojętnie jaki dostawca zostanie wybrany to pierwszy nowo zbudowany okręt podwodny możemy mieć dopiero za kilka ładnych lat. W związku z tym niezbędne jest uruchomienie postępowania przetargowego na Orkę i jego zakończenie zwieńczone podpisaniem kontraktu jeszcze w 2024 roku. Dalsze odsuwanie decyzji nie ma już sensu. Dlatego nowe kierownictwo Ministerstwa Obrony Narodowej ma na decyzję dosłownie chwilę. Od zaprzysiężenia obecnego rządu minęło już wystarczająco dużo czasu aby decyzja taka zapadła.

Następnym krokiem jest szybkie przeprowadzenie przez Agencję Uzbrojenia transparentnego przetargu, wybór dostawcy i podpisanie kontraktu jeszcze w 2024 roku.

Okręt podwodny ORP Orzeł (291) w doku pływającym.
Okręt podwodny ORP Orzeł (291) w doku pływającym.
Autor. Jarosław Ciślak/Defence24.pl

Oczywiście największym problemem jest realne zapewnienie finansowania tego programu. Odpowiednie zapisy istnieją w planach, bo inaczej nie byłoby podstaw do uruchamiania postępowania przetargowego. Ale wiadomo, iż nasze plany od dziesięcioleci łatwo ulegają zmianom, a jeszcze częściej przesunięciom w czasie. W następnych latach czekają nasz budżet w części morskiej poważne wydatki, w tym głównie:

  • 15-20 mld zł na budowę trzech fregat projektu 106 Miecznik;
  • 8 mld zł na zakup dwóch kolejnych Morskich Jednostek Rakietowych uzbrojonych w norweskie rakiety NSM;
  • 2,7 mld zł na budowę dwóch okrętów rozpoznania radioelektronicznego projektu 107 Delfin;
  • 2,5 mld zł na budowę trzech niszczycieli min projektu 258 Kormoran II.

Zobacz też

Cześć z tych kwot już została wydatkowana przez MON, ale ich gro przypada na następne kilka lat. Dlatego resort obrony musi przeliczyć, czy Polska znajdzie pieniądze na równoczesny zakup OPNT Orka. Na razie trudno oszacować ile pieniędzy pochłonie ten program, ale zakup trzech okrętów podwodnych z uzbrojeniem rakietowym i torpedowym oraz niezbędnymi zapasami to kilkanaście mld zł.

Spowoduje to oczywiście kumulację potrzeb finansowych na całość programu odbudowy naszej MW, ale program ten jest konieczny. I konieczny jest zakup okrętów podwodnych. Nie ma tutaj miejsca na rozpisywanie się o zaletach posiadania jednostek podwodnych, które w sposób skryty (szczególnie na skomplikowanym hydrologicznie Bałtyku) mogą wykonać uderzenia rakietowe lub torpedowe na cele przeciwnika czy brać udział w operacjach specjalnych z udziałem nurków czy zdalnie sterowanych pojazdów podwodnych. Nadal cały morski świat nieustannie odnawia i utrzymuje swoją rozbudowaną flotę podwodną, a ostatnio do klubu użytkowników okrętów podwodnych dołączają kolejne państwa. Jeśli chcemy pozostać w tym klubie decyzja potrzebna jest już „dzisiaj”.

Okręt podwodny ORP Orzeł (291) w doku pływającym.
Okręt podwodny ORP Orzeł (291) w doku pływającym.
Autor. Jarosław Ciślak/Defence24.pl

Jeśli MON taką decyzję podejmie to pozostaje do rozwiązania problem utrzymania kadr i jej nawyków przez następnych kilka lat. Wszelkie rozwiązania pomostowe w postaci leasingu starych okrętów są obecnie mało realne, bo kraje producentów ubiegających się o kontrakt na Orki nie mają ich na zbyciu. Ale przede wszystkim kolejny pomost w postaci używanych okrętów jest bezcelowy. Dla przypomnienia można tylko wspomnieć, iż po 1945 roku Polska pozyskała 17 takich okrętów, a tylko jeden z nich był fabrycznie nowy. Chodzi o współczesny ORP Orzeł (291).

Rozwiązaniem dla Polski może być równoczesny zakup miniaturowych (małych) okrętów podwodnych, o niewielkiej wyporności ale uzbrojonych w małą liczbę lekkich torped oraz przystosowanych do działania z nich grup specjalnych nurków.

Dzięki temu marynarze nie zatracą umiejętności w poruszaniu się pod wodą, a specjalsi będę nareszcie mieli wymarzony środek transportu i bazę do swoich działań specjalnych. Miniaturowe (małe) okręty podwodne są wielokrotnie (może i nawet 10 razy) tańsze w zakupie i eksploatacji od jednostek wielkości przewidywanej Orki. Również czas ich dostawy jest wielokrotnie krótszy (może i nawet wynosi rok do dwóch). Na świecie są producenci takich jednostek. Są również w Europie i warto aby MON szybko przyjrzał się rozwiązaniom proponowanym przez państwa NATO, jak chociażby Włochy.

Zakup kilku miniaturowych okrętów podwodnych, a następnie 2-3 okrętów pod kryptonimem Orka na dziesięciolecia pozwoliło by utrzymać, a właściwie rozbudować nasze zdolności do walki podwodnej na Bałtyku, ale również poza nim. Orki spokojne będą mogły operować na wszystkich akwenach europejskich. A miniaturowe jednostki podwodne z zależności od ich ewentualnej wielkości i możliwości transportowych. Przeważnie mają one ograniczony zasięg i nie są w stanie samodzielnie przejść np. z Bałtyku na Morze Śródziemne lub Czarne.

Okręt podwodny ORP Orzeł (291) w doku pływającym.
Okręt podwodny ORP Orzeł (291) w doku pływającym.
Autor. Jarosław Ciślak/Defence24.pl

Nie tylko Orka, ale też Ratownik

Jeśli MON w końcu podejmie decyzję o zakupie nowych jednostek podwodnych drugim krokiem musi być pozyskanie okrętu ratowniczego pod kryptonimem Ratownik. Jak wspomniano wcześniej w obecnej sytuacji sprzętowej niezbędne jest pozyskanie jednego lub dwóch takich okrętów. Rozwiązań na ich pozyskanie może być kilka. Oczywiście najlepszym i najwygodniejszym jest budowa ich w kraju lub zagranicą. Ale rozwiązanie to jest stosunkowo kosztowe. Inną możliwością jest zakup w miarę nowych, ale używanych zbliżonych jednostek offshorowych i przebudowa ich na jednostki dla MW. Rozwiązanie to jest na pewno tańsze i często obecnie praktykowane na świecie, ale niesie za sobą spore ryzyko techniczne. Czy uda się kupić odpowiednie kadłuby i dobrze je przebudować?

Reklama

Budowa nowego Ratownika w Polsce ma już swoją historię. Przez wiele lat trwały zabiegi o uruchomienie tego postępowania i samo jego przeprowadzenie (ale to już jest osobna historia). Postępowanie zakończyło się podpisaniem umowy 27 grudnia 2017 roku na budowę i dostawę pojedynczego okrętu przez konsorcjum pod przewodnictwem PGZ S. A. Cena kontraktowa tego okrętu wynosiła 755 mln zł, a sam okręt miał zostać dostarczony do końca listopada 2022 roku. Umowa zawierała również opcję na dostawę drugiego bliźniaczego okrętu do końca 2024 roku. Reasumując gdyby umowa trwała i uruchomiona byłaby jej opcja to na koniec bieżącego roku mielibyśmy w służbie dwa okręty Ratownik i zabezpieczenie dla naszych sił podwodnych (planowanych nadal do zakupu). Tymczasem MON zerwało 24 kwietnia 2020 roku tę umowę, całkowitą winą obarczając konsorcjum produkcyjne. Na jesień 2020 roku konsorcjum to przedstawiło MON nową swoją ofertę. Nie spotkała się ona z przychylnością zamawiającego. Oficjalnie nie podano jej szczegółów, ale można zakładać iż proponowana cena mocno wzrosła (nawet do 1,2 mld zł), a terminy dostawy zostały odsunięte w czasie. Można z tego wywnioskować, iż sprawa pozyskania Ratownika jest w zawieszeniu i wymaga ponownego postępowania.

Wizualizacja okrętu ratowniczego Ratownik.
Wizualizacja okrętu ratowniczego Ratownik.
Autor. MMC
Wizualizacja okrętu ratowniczego Ratownik.
Wizualizacja okrętu ratowniczego Ratownik.
Autor. MMC
Wizualizacja okrętu ratowniczego Ratownik.
Wizualizacja okrętu ratowniczego Ratownik.
Autor. MMC

W ramach wykonanych przez konsorcjum pod wodzą PGZ S. A. prac znalazło się częściowe wykonanie projektu. Może on być bazą do kolejnego postępowania, ale może powstać zupełnie nowy projekt. Wszystko zależy od nowych warunków jakie postawi MON. Warto pamiętać, iż w cenę zakupu Ratownika nie był wliczany podwodny pojazd ratowniczy dlatego, iż Polska nie planuje go zakupić, a opierać się o dostępne rozwiązania w NATO. Polegają one na lotniczym transporcie takiego pojazdu na lotnisko Gdynia-Babie Doły i jego instalację na okręcie. Sam okręt miałby być zbudowany z całym kompleksem nurkowo-dekompresyjnym dostosowanym do współpracy z takim pojazdem.

Zobacz też

Najważniejsze jest to, aby MON wraz z podpisaniem w 2024 roku umowy na okręty podwodne Orka, również w 2024 roku podpisał umowę na pozyskanie okrętu (okrętów) ratowniczego Ratownik. Oba programy muszą być zsynchronizowane ze sobą czasowo. Dotyczy to również zapewnienia finansowania tego programu w najbliższych trudnych dla budżetu MON czasach.

Reklama

Wybór metody pozyskania zdolności do ratownictwa podwodnego, jak już wspomniano, jest obecnie otwarty. Ale sprawa pozyskania tych zdolności przy decyzji o zakupie nowych okrętów podwodnych jest bezdyskusyjna. Warto zwrócić uwagę, iż pomimo specjalistycznego charakteru, Ratownik będzie mógł brać udział w całym innym wachlarzu zdań ratowniczych oraz dotyczących prac podwodnych.

Apel

Na koniec autorowi pozostaje tylko zaapelować do kierownictwa Ministerstwa Obrony Narodowej o jak najszybsze podjęcie ostatecznych decyzji na temat kontynuowania programów Orka i Ratownik. Jeśli decyzja MON będzie pozytywna, a nie odwlekana w czasie lub negatywna, wtedy wszystkie oczy będą zwrócone na dalsze działania Agencji Uzbrojenia oraz Inspektoratu Marynarki Wojennej DGRSZ. Do pilnego rozważenia resortu obrony warto również pozostawić zakup miniaturowych okrętów podwodnych, które umożliwiłyby swobodne i bezpieczne przejście generacyjne.

Czasu zostało już bardzo niewiele. Aby pokazać jak niewiele, głównymi ilustracjami tej analizy są zdjęcia naszego jedynaka, czyli ORP Orzeł (291) w doku pływającym PGZ Stoczni Wojennej. Ma on piękny kształt i prezentuje się okazale, ale niestety wymaga on natychmiastowego zastąpienia przez Orki i miniaturowe okręty podwodne. Jako, że presja ma sens, tematu tego nie porzucimy.

WIDEO: "Żelazna Brama 2025" | Intensywne ćwiczenia na poligonie w Orzyszu
Reklama
Reklama