Siły zbrojne
Okręty LCS nie spełniają pokładanych w nich nadziei – poufny raport ujawniony
Poufny raport, który dostał się w ręce amerykańskich dziennikarzy nie pozostawia suchej nitki na okrętach do działań przybrzeżnych LCS (Littoral Combat Ship). Oficjalnie, nikt nie skomentował tez ujawnionego dokumentu.
Napisany przed rokiem przez grupę specjalistów pod kierownictwem kontradmirała Samuela Pereza poufny, 36-stronicowy raport wskazuje, jak dalekie od prawdy są zapewnienia admiralicji US Navy, że w ramach programu LCS otrzymano szybki, adoptowalny do różnych misji i przeznaczony do działań w strefie przybrzeżnej okręt. Ocena wykazała, że jednostki LCS nie są w stanie wykonywać zadań stawianych im zgodnie z założeniami, ponieważ są na to zbyt słabo uzbrojone, a załoga jest za mała.
Zobacz także: Okręt USNS „Montford Point” przejęty przez US Navy
Oceniono, że sposób wymiany modułów misyjnych, podstawa wielozadaniowości jest niepraktyczny, że okręty są tak duże, że nie może ich przyjąć bardzo dużo ważnych portów i że decyzja o kontynuowaniu budowy dwóch wersji LCS: jednokadłubowej i trzykadłubowej komplikuje ich wykorzystanie i wsparcie logistyczne. Szczególnie w przypadku trimaranu o maksymalnej szerokości 36 m pojawiają się problemy podczas pływania na zatłoczonych, ciasnych i skomplikowanych akwenach lub w małych portach.
Zgodnie z założeniami programu LCS, wymiana modułów misyjnych (zwalczania min, zwalczania okrętów podwodnych i zwalczania okrętów nawodnych) powinna zajmować nie więcej niż 96 godzin. I owszem tyle zajmuje, ale jeżeli wcześniej dostarczy się te moduły oraz sprzęt je ładujący na keję przy burcie okrętu. Co więcej zebranie ludzi potrzebnych do obsługi tych modułów oraz potrzebnego dla nich wyposażenia może zająć kilka tygodni co eliminuje na ten czas okręty LCS z linii.
W raporcie wskazano również, że US Navy powinna odejść od założenia, że załoga stała jednostek LCS ma liczyć tylko 40 marynarzy, których zadaniem jest jedynie zapewnienie jednostce bezpiecznego pływania. W przypadku okrętów liczba codziennych zadań jest bowiem o wiele większa i w warunkach operacyjnych za mała załoga stanowi poważny problem. Badania wykazały, że po trzech dniach intensywnych ćwiczeń na morzu załoga jest już zbyt zmęczona by efektywnie i bezpiecznie wykonywać stawiane im zadania. Problem ten jest szczególnie badany podczas trwającego obecnie, wielomiesięcznego rejsu USS „Freedom” do Singapuru.
Przeczytaj również: Kadłub lotniskowca USS „Gerald R. Ford” złożony
Poufny raport wskazuje również na zbyt małą żywotność okrętu, efekt złego oszacowania stosunku koszt budowy - osiągi. Jest to szczególnie widoczne przy zwalczaniu celów nawodnych. Z obecną konstrukcją i wyposażeniem LCS mogą „neutralizować” jedynie małe szybkie jednostki pływające, natomiast są zbyt „wrażliwe” na ataki okrętów wyposażonych w rakiety przeciwokrętowe o zasięgu większym niż 8 km. Tymczasem sam Iran dysponuje 67 takimi okrętami.
Raport jest bezlitosny: Littoral Combat Ship jest „źle przygotowany do walki z kimkolwiek poza” szybkimi łodziami motorowymi, które nie są wyposażone w rakiety przeciwokrętowe.
Dowództwo US Navy komentuje ten raport twierdząc, że część zawartych w nim zastrzeżeń przez ostatni rok zostało usuniętych. Sprawdziliśmy: moduły są te same, załoga się nie zwiększyła, konstrukcji i uzbrojenia LCS-ów nie zmieniono i nadal buduje się dwa typy LCS. Przy opracowywaniu założeń dla naszych Czapli i Mieczników trzeba sobie więc odpowiedzieć, kto ma rację.
Maksymilian Dura
"Będzie walka, będą ranni" wymagające ćwiczenia w warszawskiej brygadzie