Podczas zakończonej niedawno konferencji bezpieczeństwa - „Munich Security Conference 2020”, stojący na czele niemieckiej armii gen. Eberhard Zorn udzielił godzinnego wywiadu niemieckim analitykom do spraw bezpieczeństwa, tworzącym na co dzień bardzo popularny za Odrą podcast „Sicherheitshalber”. Podczas nagrania generał omówił kilka istotnych kwestii mających na celu poprawę sytuacji w niemieckiej armii, zwłaszcza w obszarze zakupów i zaopatrzenia.
W trakcie rozmowy z gen. Zornem poruszono również kilka kwestii ogólnych i wizerunkowych, takich jak korzyści wynikające z aktywnej obecności dowódców wyższego szczebla w mediach społecznościowych czy też z ich uczestnictwa w konferencjach i panelach dyskusyjnych. Generał zwrócił również uwagę na zmiany, jaki czyni Bundeswhera by dostosować się do wymogów polityki klimatycznej. Wśród tych ostatnich wymienić można docieplanie budynków, korzystanie z systemów fotowoltaicznych czy też sięganie po geotermię, jako zielone źródło ogrzewania.
Omawiano również kwestie obecności niemieckiej armii na arenie międzynarodowej oraz konieczność czytelnego sygnalizowania celów takich operacji społeczeństwu niemieckiemu, tak by zyskać poparcie dla operacji, wychodzące również poza ławy parlamentarne. Kluczowy fragment rozmowy dotyczył jednak trapiących Niemcy problemów, wynikających z niegotowości sprzętu, jakim dysponują siły zbrojne.
Czy Niemcy mają już poważne potknięcia za sobą?
Niemiecka minister obrony Annegret Kramp-Karrenbauer wielokrotnie wskazywała, że niebawem armia znajdzie się już poza punktem krytycznym i widoczna zacznie być wyraźna poprawa. Na poparcie tej tezy, Generał Zorn podkreślił, że w ciągu ostatnich trzech lat armia przedstawiła rekordowo dużą liczbę projektów modernizacyjnych poniżej 25 milionów euro. Liczba ta jest istotna, gdyż wszystkie zakupy powyżej tej sumy muszą uzyskać aprobatę parlamentu.
W związku z tym, armia jako taka, nie ma bezpośredniego przełożenia wpływu na duże programy zbrojeniowe i jest tutaj w pełni uzależniona od politycznych decydentów. Jak zauważa gen. Zorn projekty takie, jak nowy samolot wielozadaniowy czy też nowy czołg postępują wolniej. Tym samym ich pełne efekty będą widoczne dopiero za kilkanaście czy też kilkadziesiąt lat. Jednak, choćby wymiana samochodów i ciężarówek jest już widoczna w niemieckich koszarach i zamówienia te idą akurat w tysiące.
Inaczej sprawa wygląda w przypadku już używanego sprzętu. Pojawiające się z nim problemy wynikają po części ze stosowanej dotychczas polityki magazynowej i przechowywania części zamiennych, która w wielu przypadkach nie istniała. Zakładano bowiem, że części będą dosyłane na bieżąco. Wraz ze starzeniem się sprzętu, zaczęły pojawiać się zatory, a niektórzy dostawcy zwyczajnie znikali z rynku. To zaś generowało kolejne problemy, które przyczyniły się do zbudowania fatalnego obrazu niemieckiej armii z ostatnich lat.
Zapasy zostaną odbudowane
Poza dostawami, kolejnym ważnym obszarem krytycznym na jaki również wskazuje generał, jest potrzeba odbudowy zapasów amunicji, które w ostatnich latach stopniowo topniały. Dla decydentów, to właśnie amunicja była doskonałym obszarem do realizowania cięć i przesunięć budżetowych. Obecne poziomy magazynowe są w związku tym niezadowalające.
Jak jest to istotne pokazała realizowana kilka lat temu operacja w Libii, w trakcie trwania której, stanowiące w jej późniejszym etapie trzon ofensywny, państwa europejskie NATO (Niemieckie lotnictwo nie uczestniczyło w bombardowaniach, ale sytuacja jeśli chodzi o zapasy amunicji jest podobna jak w innych państwach europejskich – red.) najzwyczajniej w świecie po miesiącu zaczęły powoli nie mieć czym atakować przeciwnika. I tym samym, ponownie do akcji musiały wkroczyć Stany Zjednoczone. Według zapewnień generała sprawy te są powoli regulowane tak, by zapasy amunicji wróciły do pożądanych poziomów.
Centralizacja odchodzi do lamusa
Inną ważną kwestią mająca usprawnić gotowość i funkcjonowanie armii ma być odejście od scentralizowanych zakupów w przypadku rzeczy podstawowych, prozaicznych czy związanych z codzienną techniką użytkową, a dostępnych od ręki na wolnym rynku. Zakupy tego typu nie mają iść przez centralny ośrodek w Koblencji, ale przez sieć 900 lokalnych centrów zakupowych. To one uzyskają możliwości nabywania podstawowych artykułów, co ma również przełożyć się na ogólny wzrost gotowości, jak i sprawności funkcjonowania całej armii.
Ważnym aspektem tego procesu będzie również zmiana mentalności na wszystkich szczeblach armii. Na początku roku doszło do zebrania dowódców i kierowników najwyższego szczebla na którym przedstawiono najbardziej kluczowe aspekty funkcjonowania armii wymagające zmian, którym nadano priorytet do wykonania w ciągu bieżącego roku.
Zakupy to nie tylko sprzęt, ale i oprogramowanie
Generał zapytany o cyberbezpieczeństwo i informatyzację armii przedstawił również w jaki sposób realizowane jest to w Niemczech. Jeden z redaktorów wskazał, że w kilku obszarach doszło do spotkania z przysłowiową ścianą, ale i tutaj zauważyć można pewien postęp. W ramach działającego w strukturach armii Cyber Innovation Hub doszło na przykład do przeglądu sceny startupowej i po wytypowaniu konkretnych rozwiązań, zaproponowano je użytkownikom. Nie chodzi tutaj o dowódców, ale o konkretnych operatorów. Celem takiego działania było pozyskanie informacji czy dane rozwiązanie okaże się przydatne w danej specjalności.
Nałożono również bardzo krótkie terminy wprowadzenia, wynoszące maksymalnie 6 miesięcy. Gdyby w tym czasie, nie udało się go wprowadzić danego projektu był on kasowany. Model ten ma być dalej rozwijany, a kolejnym aspektem całego przedsięwzięcia ma być dalsza zmiana wspomnianej już wcześniej mentalność w armii, tak aby przyspieszyć dostosowanie wojska do stale postępującej rewolucji informatycznej.
Niemcy wyjdą na prostą?
Podsumowując wypowiedzi generała, wydaje się, że niemiecka armia poprawnie zdiagnozowała kluczowe punkty zapalne w swoich strukturach. Dlatego w przyszłości, obserwowane w ubiegłych latach problemy z gotowością, nie powinny się powtórzyć. Zwłaszcza istotne wydaje się tutaj być uzupełnianie stanów magazynowych amunicji oraz powrót do gromadzenia kluczowych części zapasowych dla sprzętu bojowego. W związku z przeorientowywaniem się świata na powrót na konflikty pełnoskalowe, odpowiednie zapasy oraz możliwość szybkiego rozpoczęcia intensywnej produkcji stają się kwestią kluczową.
Czytaj też: Niemcy wyślą fregatę rakietową na Ocean Indyjski
Wydaje się również, że alarmistyczne artykuły pojawiające się swego czasu w prasie niemieckiej i wskazujące na niewielką liczbę w pełni gotowych do działania operacyjnego Eurofighterów, brak okrętów podwodnych zdolnych do wyjścia w morze, braki w uzbrojeniu wozów opancerzonych czy też (w pewnym momencie) niesprawna cała flota transportowców A400M, również odniosły spodziewany skutek. Wobec tego, Niemcy zaczęli, z charakterystyczną dla nich metodycznością, rozwiązywać kluczowe problemy.
Pewnym wyzwaniem dla swobodnego przejścia, od obserwowanej w ostatnich latach zapaści do należytego funkcjonowania, mogą okazać się jednak braki w funduszach. Niemcy nie realizują zakładanego dla członków NATO 2% poziomu PKB, jaki ma iść na obronność i w najbliższym czasie nie wydaje się by miało się to zmienić. Niejasny jest również stan kadr niemieckich sił zbrojnych. Od dłuższego czasu obserwowane są poważne braki, a przedłużające się wakaty nie pomagają w poprawie ogólnej sytuacji armii.
Jest to o tyle istotne, że szkolenie specjalistyczne żołnierzy jest z natury czasochłonne. Żeby osiągnąć pewien stopień doświadczenia potrzeba lat i stąd utrzymanie doświadczonych kadr powinno stać się priorytetem również w Polsce. Kwestia ta to zresztą problem bardzo wielu armii na świecie i póki co nikt chyba nie odkrył przysłowiowego "złotego środka", który pozwoli pokonać pracodawców cywilnych w walce o najbardziej doświadczonych żołnierzy. Pewien wart rozważenia model możemy obserwować w USA, gdzie byli żołnierze, np. piloci z nalotem 10.000 godzin, już jako cywile dalej szkolą kadetów dzieląc się swoim ogromnym doświadczeniem.
Wnioski dla Polski
Z naszej perspektywy warto przyjrzeć się bliżej modelowi szybkiego wprowadzania do linii rozwiązań z obszaru oprogramowania, przy wykorzystaniu lokalnego zaplecza i potencjału. W Polsce często badania i analizy rynku przeciągają się, czasem w sposób kontrproduktywny. Powodując tym samym opóźnienia w programach modernizacyjnych, także tych dotyczących strategicznie ważnych systemów, jak np. łączności i komunikacji.
Istotny zwłaszcza wydaje się również kontakt bezpośrednio z użytkownikami sprzętu, a nie z dowódcami wyższego szczebla. Ci ostatni, siłą rzeczy nie mają niekiedy odpowiedniego wglądu w szczegóły, a raporty które sami otrzymują nie muszą odzwierciedlać stanu faktycznego. Praktyka wskazuje, że to użytkownik końcowy może przekazać nam najwięcej informacji i ta wymiana informacji oraz łączność między zamawiającym, a użytkownikiem powinna być udoskonalana. Będzie to jednak wymagało sporej zmiany w mentalności naszego wojska, ale warto podjąć to wyzwanie. Gdyż poza Niemcami również w USA taka praktyka jest obserwowana.
Czytaj też: Niemcy: Trwa walka o kontrakt na MKS 180
Warto również pochylić się nad kwestią przygotowania odpowiednich zapasów kluczowych podzespołów dla najważniejszego sprzętu wykorzystywanego przez wojsko. Chodzi tutaj zarówno o już użytkowane uzbrojenie, ale również o to, które niebawem nabędziemy. Kupowane są bardzo nowoczesne rozwiązania i wejście w posiadanie zapasowych podzespołów dalej powiększy koszty modernizacji. Lecz pauza geostrategiczna się skończyła i trzeba zakładać, że trzeba uwzględniać ryzyko potencjalnego konfliktu, a co za tym idzie powinniśmy, przynajmniej w ograniczonym zakresie, być gotowi do udziału w operacjach nawet bez bezpośredniego wsparcia dostawców. W tym kontekście również maksymalna polonizacja sprzętowa nabiera zupełnie innej wagi.
Działania tego typu powinny jednak być przeprowadzane na podstawie wyliczeń co opłaca się nam bardziej, zakupić zapas podzespołów, czy też polonizować dany element i mieć produkcję u siebie, a nie pod przymusem polonizowania wszystkiego co się da dla samej zasady.
Gulden
Tak na dobrą sprawę,to akurat rekrutów mają niemcy mnóstwo.Tylko problem jest tego rodzaju,w którą stronę w razie czego, ci smagli chłopcy zwrócą broń.
Gulden
Bardzo przepraszam że sam dopisuję,ale wgłębiając się w treść artykułu,włos na głowie staje.Okręty podwodne,których nie można posłać na ćwiczenia choćby.Samoloty uziemione.Braki w zaopatrzeniu w podstawowy sprzęt.Minister odpowiedzialna za wojsko,mówi otwarcie że jest"super"bo już z "poniżej punktu krytycznego"niemiecka armia powoli wychodzi,hmm, gdzie w takim układzie była do tej pory,strach pomyśleć.Decydenci w armii chwalą się projektami za 25 milionów euro,co przy skali kraju,zasobów budzetowych,potrzeb armii brzmi jak kpina.No,ale super jest,że przynajmniej generalicja bryluje w mediach społecznościowych.Naprawdę,rozumiałbym,gdyby taki artykuł opisywał sytuację w armii Konga,czy innej do cna skorumpowanej struktury,zwanej państwem,a fundującej sobie armię.A nie bądż co bądż czołową gospodarkę UE,która powinna mieć armię na miarę swego potencjału,możliwości.No i tradycji,bo co jak co,niemcy doskonale wiedzą,co to takiego armia,co potrzebuje i jak się jej używa w razie czego.Skoro tak "fajnie" wygląda armia niemiec,to naprawdę,pomimo tego co się wyprawia w Polsce,choćby w temacie kontraktów,offsetów i całej reszty..to My,powoli,ale jakoś tam idziemy do przodu. P.S.Adolf się pewnie w grobie przewraca,widząc co się obecnie dzieje w Niemczech.
NRDFen jest najlepszym przykładem działalność posowieckiej agentury wpływu Zaczął Schroder później pałeczkę przejęła Merkel a już w kolejce ustawiają sie następni zielono-czerwoni reformatorzy którzy wychowani w epoce postępu domagają się już nie tylko całkowitej likwidacji armii ale demontażu całych państw i narodów
Marek
Ciekawe jak to będzie wyglądało po pandemii? Ja tam nie wykluczam wcale, że jedwabny szlak straci na atrakcyjności. I bynajmniej nie chodzi mi tu o obwinianie Chin. Do tej pory fabryki lokowano w Chinach, bo tam tanio jest i klimat sprzyjający. Ale koncerny się uczą tak samo jak ludzie. Dlatego nie wykluczam, że postawią na dywersyfikację. Atrakcyjnych miejsc na świecie trochę jeszcze jest. Teraz proszę spojrzeć na to, co dzieje się z produkcją środków ochronnych i innych potrzebnych obecnie rzeczy. Chiny to wielka fabryka. Dlatego szybko udało im się przestawić produkcję. W Europie i USA nie idzie już tak dobrze. Z tego także jak przypuszczam zostaną wyciągnięte odpowiednie wnioski.
Nikodem
Fajny wywiad. Niemniej problemy, które poruszył gen. Eberhard Zorn trawią wszystkie armie Zachodu, z większym lub mniejszym natężeniem. Bundeswehra dziś jest 10 armią globu, której modernizacja trwa i jest rozłożona w czasie, jednak jak prześledziłem koszyk zamówień uzbrojenia w siłach lądowych, powietrznych i morskich, które razem osiągną pełną gotowość operacyjną za 10 lat góra, to mogę śmiało stwierdzić, iż RFN w 2030 r. będzie posiadała jedną z najnowocześniejszych armii świata. Niemcy mają znakomite uzbrojenie głównie rodzime lub powstałe w kooperacji z europejskimi partnerami. Także dadzą sobie rade, jak zawsze zresztą.