Reklama

Siły zbrojne

Schützenpanzer Puma na manewrach.

Niemcy: zakupy uzbrojenia jak w Polsce

Niemcy zmieniają procedury zakupów uzbrojenia, aby przyspieszyć modernizację Bundeswehry. Część ze stosowanych rozwiązań jest bardzo podobnych do tych, jakie są wdrażane w Polsce.

Reklama

Wojna na Ukrainie - raport specjalny Defence24.pl

Reklama

Niemiecki resort obrony, którym od niedawna kieruje nowy minister Boris Pistorius, podjął szereg decyzji w sprawie przyspieszenia procesu zakupów nowego uzbrojenia. Założeniem jest – między innymi – korzystanie z dostępnych rozwiązań, bez czaso- i kosztochłonnego dostosowywania ich do bardzo wysokich wymagań. Jeśli więc jakieś rozwiązanie będzie wystarczająco dobre (ang. „good enough"), to może zostać zakupione.

Minister Pistorius wprost mówi, że bardzo ważnym czynnikiem w realizacji zakupów jest „czas", a to z uwagi na pilne potrzeby i wieloletnie zaniedbania w Bundeswehrze (zwłaszcza w wojskach lądowych i naziemnej OPL). W planowaniu modernizacji trzeba też uwzględnić czynnik umiarkowanego (dopuszczalnego) ryzyka i wprowadzić kulturę podejmowania go.

Reklama

O ile nowy szef resortu obrony działa energicznie i jest oceniany bardzo wysoko, także przez część opozycji, to nadal nie udało mu się przekonać rządu i kanclerza Scholza do zwiększenia wydatków na modernizację Bundeswehry ponad to, co zostało zaplanowane w „specjalnym funduszu" na kwotę 100 mld euro.

Czytaj też

Znaczną część tej kwoty pochłoną jednak potrzebne, pilne zakupy związane z budową zdolności w innych domenach (np. F-35, szeroka rozbudowa naziemnej obrony powietrznej, cyfrowa łączność) oraz długofalowe programy rozwojowe (jak myśliwiec szóstej generacji FCAS). Oznacza to, że pieniędzy na zakupy sprzętu dla wojsk lądowych jest za mało w stosunku do potrzeb.

Rozwiązaniem, jakie zdecydował się stosować minister Pistorius, jest zawieranie umów ramowych. Dzięki temu w trakcie jednego procesu negocjacyjnego zostaną przygotowane zasady dla zakupu większej partii sprzętu. Nie trzeba będzie przeprowadzać długotrwałych procedur za każdym razem, gdy na poziomie politycznym zostanie podjęta decyzja o zakupie partii danego wyposażenia i jego finansowaniu.

Co to oznacza w praktyce? Umowy ramowe zapewnią większą przewidywalność w procesie planowania, także po stronie przemysłu i mocy produkcyjnych. Innym założeniem jest dążenie do ujednolicenia posiadanego wyposażenia. W niektórych obszarach w Bundeswehrze jest duże rozdrobnienie w tym zakresie, nawet jeśli formalnie stosowany jest ten sam sprzęt.

Czytaj też

Najlepszym przykładem jest flagowy czołg Leopard 2. Obecnie flota około 300 wozów funkcjonuje w sześciu wersjach (w tym czterech podwariantach wersji Leopard 2A6). I sami Niemcy oficjalnie przyznają, że utrudnia to wsparcie eksploatacji, bo podsystemy wsparcia logistycznego dla różnych wersji czołgów nie są ze sobą w pełni tożsame, a czas oczekiwania, na przykład na remonty, się wydłuża. Jest to zupełnie inna sytuacja od tej z czasów zimnej wojny i tuż po jej zakończeniu, gdy wszystkie czołgi Leopard 2 (produkowane w kilku wersjach) stopniowo doprowadzano do wersji A4, następnie 350 z nich do wariantu A5.

Takie rozdrobnienie jest po części skutkiem tego, że w ubiegłych latach modernizacje poszczególnych wariantów czołgów (czy innego sprzętu) zamawiano w małych partiach... i w różnych konfiguracjach. Podobnie było zresztą w wypadku umów na eksport uzbrojenia, co dziś również utrudnia wsparcie eksploatacji sprzętu przez sojuszników Niemiec. Gwoli sprawiedliwości, jeśli flotę sprzętu uda się w miarę ujednolicić i zaopatrzyć w części oraz sprawny, funkcjonujący system wsparcia (jak na przykład w wypadku Boxerów), o czym – tak jak i o problemach z Leopardami – mówią oficjalne dokumenty resortu obrony Niemiec, to utrzymanie wysokiego poziomu dostępności operacyjnej jest możliwe i wykonalne. Ale to wymaga... pieniędzy.

Czytaj też

Jak więc rozwiązanie postulowane przez ministra Pistoriusa ma działać w praktyce? Pierwszy przykład umowy ramowej to zakup haubic Panzerhaubitze 2000, finansowany z funduszy, które mają prowadzić do uzupełnienia wyposażenia przekazanego Ukrainie. Na razie kupiono ich dziesięć, ale umowa ramowa zakłada zakup do 28 sztuk. To jednak wciąż stosunkowo niewielki kontrakt.

Kolejna umowa, na czołgi Leopard 2A8, ma dopuszczać zamówienie nawet kilkuset wozów (w tym przeznaczonych na eksport), choć w pierwszej kolejności zostanie zakupionych kilkanaście do 20 sztuk w celu zastąpienia czołgów przekazanych Ukrainie, bo na tyle są zatwierdzone środki. Jednak Niemcy są świadomi, że czołgów potrzeba znacznie więcej. Nawet przy istniejącej strukturze Bundeswehry i jeszcze przed przekazaniem kilkunastu Leopardów Ukrainie postulowano pozyskanie dodatkowych 80 Leopardów 2, by zapewnić rezerwy sprzętowe i podnieść poziom gotowości istniejących jednostek. A nie brak i głosów, że jednostek pancernych w dwóch niemieckich dywizjach jest po prostu zbyt mało. Większy zakup nowych czołgów pozwoliłby też ujednolicić konfigurację Leopardów, przynajmniej na poziomie brygad. Umowa ramowa będzie też otwarta dla potencjalnych klientów eksportowych, jeśli ci będą chcieli wzmocnić swoje wojska pancerne równolegle z Niemcami.

Trzecia planowana umowa ramowa, o której napisał niemiecki „Bild", dotyczy bojowych wozów piechoty Puma. Zapotrzebowanie, które zgłasza obecnie armia, to 111 wozów. Jeszcze niedawno planowano zakup większej liczby Pum (około 200-220), ale obecnie większy nacisk kładziony jest na „siły średnie", czyli brygady na kołowych transporterach opancerzonych. Jak na razie pieniądze są na 50 Pum i tyle ma zostać zakupionych, dołączą one do 350 już eksploatowanych i powoli modernizowanych do standardu Puma S1. Umowa ramowa obejmie jednak nie 50 czy 111, a 200 pojazdów, co pozwoli na posiadanie „bufora" na wypadek zamówień eksportowych lub... cofnięcia części zmian strukturalnych w Bundeswehrze. To da większą elastyczność, bo więcej nowych wozów będzie można szybko zamówić, jeśli oczywiście uda się przekonać rząd federalny do przyznania dodatkowych funduszy.

Czytaj też

Dodajmy jeszcze, że wartość umowy na 50 Pum ma wynieść 1,5 mld euro. To stosunkowo dużo jak na liczbę wozów, niemniej – obok specyfiki tej platformy bojowej, która wymaga oddzielnego omówienia – właśnie takie są skutki zamawiania zaawansowanego sprzętu, ale w małych seriach i bez utrzymywania ciągłości produkcji między zamówieniami. Z tych powodów ciężko mówić o korzyściach wynikających ze skali. Niemiecki przemysł uchodzi za drogi, a nie zawsze może oferować duże ilości sprzętu w odpowiednim czasie. Inaczej było w czasach zimnej wojny, ale wtedy wolumen zamówień, nawet na stosunkowo skomplikowany i zaawansowany technicznie sprzęt (np. Tornado, Leopard 2) i struktury Bundeswehry, był zupełnie inny niż dziś.

Pomimo tych problemów stosowanie umów ramowych jest jednym ze środków mających przyspieszyć modernizację techniczną Bundeswehry oraz skrócić czas trwania procedur. Warto zauważyć, że umowy ramowe od 2021 roku są szeroko stosowane również... w Polsce. Przykładem są choćby programy obrony powietrznej Narew (gdzie pierwsza z umów wykonawczych dotyczyła bazowej konfiguracji systemu) i Pilica, BWP Borsuk oraz sprzęt pozyskiwany z Republiki Korei (K2/K2PL, K9/K9PL, Chunmoo, FA-50/FA-50PL).

Oczywiście specyfika Polski i Niemiec jest różna, w wypadku Berlina większość sprzętu pozyskiwana jest od tamtejszej zbrojeniówki, bo jest ona jednym z czołowych producentów i eksporterów sprzętu na świecie. Umowy ramowe mają jednak podobne zalety, tak w Niemczech, jak i w Polsce. W tym drugim przypadku to pozostaje niezależne od tego, czy chodzi o krajowe Borsuki i systemy OPL, czy sprzęt, który w pierwszym etapie jest pozyskiwany w Korei, a w drugim będzie dotyczył współpracy przemysłowej. Samo założenie stosowania tego rodzaju umów jest więc korzystne, bo pozwala na określenie warunków prowadzenia zakupów dla całego programu, a następnie zamawianie w tych ramach poszczególnych partii sprzętu w zależności od potrzeb i możliwości. Niezależnie czy wynikają one z rozwoju technologicznego, czy np. dostępnych funduszy. To otwiera możliwości ujednolicania sprzętu i korzyści skali oraz tempa realizacji dostaw, które w innych warunkach nie byłyby możliwe.

Reklama

"Będzie walka, będą ranni" wymagające ćwiczenia w warszawskiej brygadzie

Komentarze (6)

  1. Jan24

    Mnie niepokoi to ich przyśpieszenie zbrojeń. To zawsze u nich nie kończyło się dobrze. Lepiej dla Europy niech to trwa wolniej i spokojniej.

    1. Czytelnik D24

      A mnie to nie niepokoi. Katalizatorem dla destrukcyjnych działań Niemiec zawsze była bieda. Nie wolno dopuścić do tego żeby Niemiec był biedny bo wtedy skończy się kolejnym 39-tym.

    2. Monkey

      @Czytelnik D24: W latach 30-tych budżet obronny II RP stanowił 30-40% całego budżetu naszego państwa. Pomimo to była to bodajże 1/13 „obronnego” budżetu III Rzeszy. Tacy byli wtedy biedni… Jeszcze przypomnę, że bodajże do 1943 r. nie przestawili gospodarki na system wojenny walcząc już wtedy niemal z całą resztą świata.

  2. szczebelek

    Pamiętam jak totalna opozycja twierdziła, że stworzenie jednej agencji do negocjowania i kupowania sprzętu to totalna głupota.

    1. Kaszana

      Tak żeby uświadomić ci że życie nie jest czarno białe. Pamiętam jak za PO coś kupowali to " niemoralne opozycja" krzyczała że źle, że ofset za mały ,żeby zamawiać pt91 zamiast używanych Leo a2 5. Przypomnij sobie kto chciał uwalić rosomak. Kto płakał że ustawione przetargi Jeszcze parę kwiatków się znajdzie. A teraz jaki ofset?jaki przetarg.? Obudzili się nagle. Wojna od 2014 roku, pamiętam jak krzyczeli że rusek u bram, wojna za pasem i co? Przez lata zakupy niewiele lepsze od PO

    2. szczebelek

      @Kaszana Wieże bez ppk, korweta rakietowa jako patrolowiec i jedyne dwie dobre decyzje to NDR i podwozie do Krabów. Co do 2A5 to czemu nikt nie wpadł na to , że będziemy je modernizować? Nie ma sensu przy takiej dostępności do części. Co do zakupów PIS to 2016 Pilica, Poprad, 80 Raków, 96 Krabów i całość zamówienia na pioruny kilkaset zestawów startowych i 1300 sztuk rakiet. Potem zamowiono kolejne 40 sztuk Raków, 2018 dwie baterie Patriot, 2019 HIMARS, 2020 F35 przypomnę, że AU powstała krótko przed wojną. Uwalili jak Borsuka i Kraba czyli wyłącz konferencje bezpieczeństwa PO 🤣🤣🤣

    3. Kaszana

      Szczebelek weź pod uwagę że to 2014 roku wszyscy kurczyli armię nawet USA. Leo 2 a5 nie wymagają modernizacji( na raxie). Oferta za Leo była dobra. Dziwne bo jak za PO nie wzięli używanych patriotów to źle, wzięli uzywane Leo tez zle . Nie chcę bronić Tuska i spółki bo oszczedzalo na MON ale trochę obiektywizmu. Kupili dodatkowe 300 rosomaków zaczęli kupować kraby, bieliki,rozbudowano radom, wybrano caracale o patrioty( obecni anulowali to , wybrali ponownie patrioty) . A potem była wojna i co ? Do około 2021 nie było duxo lepiej. Wot na plus. A ile zwiększyła się wielkość regularnego woja?10? 15 tyś? Teraz wszystko bez przetargów, bez ofsetu( plus duży że będzie trochę produkcji w kraju na licencji patrz k2). Mieli dużo lat żeby to zrobić tym bardziej ze krzyczeli że Rosja już przebiera nóżkami. Teraz wszystko na łapy capu za pożyczone pieniądze z magicznych funduszy

  3. wert

    POlskie gebelsoidy teraz zapieją jak to niemcy sią poczuwają do ojropiejskiej odpowiedzialności. A wystarczy odrobina myślenia: zamrożony budżet obrony gdy BIEŻĄCE utrzymanie w sprawności wymaga 70 mld przy wydawanych lekko ponad 50 mld. Czy dziwi że średnio gebelsowe siły zbrojne to połowa? Połowa sprawnych dekli, połowa sprawnych SAH, połowa pilotów do Tigrów itd itd Liczyć na gebelsów to jak oddać wilkowi owce pod opiekę

    1. RAF

      wert@ Tak juz z nimi jest. Jak sa slabi to nie pomoga, jak sa silni to stanowia zagrozenie. Ta pierwsza opcja jest dla nas zdecydowanie lepsza i niech tak pozostanie.

    2. gregorx

      A jak to wygląda u nas, mitomanie? Jakie są u nas poziomy sprawności sprzętu wojskowego? Jaki jest poziom ukompletowania JW? jaki jest poziom ich wyszkolenia? Parę lat w wojsku przesłużyłem i powiem Ci robaczku że u nas nie jest lepiej.. Jesteśmy równie "zwarci i gotowi" jak w 39... A nawet gorzej.

    3. szczebelek

      Podziękuj wszystkim, którzy rządzili od 1991 w Polsce, bo każdy się dołożył do braku zakupów.

  4. Facetoface

    W jednym z programów z cyklu Oblicza wojny w TVPHistoria chyba red. Raubo lub inny pan komentował jak to ,,Niemcy są zakładnikami własnego przemysłu'' i jakie skomplikowane procedury obowiązują w tam-warto znaleźć na VOD.

  5. xdx

    Hm to nie jest tak że Niemcy maja za mało kasy. Normalny budżet obrony to około 50 miliardów euro rocznie , te 100 miliardów to kreska aby zakupić rzeczy które wykraczają poza budżet. Główny problem Niemiec to BAAINBw czyli urząd zajmujący się zakupami - liczy tylko 22000 pracowników lol przepisy są tak skomplikowane że od lat są problemy z zakupami podstawowych rzeczy np bielizny. W Polsce jak zawsze wszyscy narzekają na MON ale w porównaniu z niemieckim to jest szybki jak błyskawica jedynie kasy brak. U Niemiec jest kasa tylko przepisy są durne z kosmosu a wojskowi jak zwykle chcą złoty środek - już przy EF było to widoczne i doprowadziło do opóźnień i przez to do zrostu kosztów. Bez konkretnej reformy ( a nikomu się nie chciało albo tracił nadzieje ) nic się nie zmieni Pistorius to pierwszy minister od lat który to rozumie, ma pomysł i chęć zmiany tego. Już sama skala 180.000 żołnierzy a urząd zajmujący się zakupami 22.000

  6. Monkey

    Życzę im Scholza jak najdłużej. Im wolniej będą zwiększać swoje siły tym więcej czasu na odbudowanie i rozbudowanie swoich mamy my. Bo wcale nie jest pewne jeszcze jak się skończy wojna na Ukrainie, a jak Rosja się wykaraska z opresji, to znowu podadzą sobie ręce ponad naszymi głowami. Dobre Niemcy to słabe Niemcy. Przynajmniej w sensie militarnym.

Reklama