Reklama
  • Wiadomości
  • Komentarz

Niemcy: zakupy uzbrojenia jak w Polsce

Niemcy zmieniają procedury zakupów uzbrojenia, aby przyspieszyć modernizację Bundeswehry. Część ze stosowanych rozwiązań jest bardzo podobnych do tych, jakie są wdrażane w Polsce.

Schützenpanzer Puma na manewrach.
Schützenpanzer Puma na manewrach.
Autor. Bundeswehr / Marco Dorow
Reklama

Wojna na Ukrainie - raport specjalny Defence24.pl

Reklama

Niemiecki resort obrony, którym od niedawna kieruje nowy minister Boris Pistorius, podjął szereg decyzji w sprawie przyspieszenia procesu zakupów nowego uzbrojenia. Założeniem jest – między innymi – korzystanie z dostępnych rozwiązań, bez czaso- i kosztochłonnego dostosowywania ich do bardzo wysokich wymagań. Jeśli więc jakieś rozwiązanie będzie wystarczająco dobre (ang. „good enough"), to może zostać zakupione.

Minister Pistorius wprost mówi, że bardzo ważnym czynnikiem w realizacji zakupów jest „czas", a to z uwagi na pilne potrzeby i wieloletnie zaniedbania w Bundeswehrze (zwłaszcza w wojskach lądowych i naziemnej OPL). W planowaniu modernizacji trzeba też uwzględnić czynnik umiarkowanego (dopuszczalnego) ryzyka i wprowadzić kulturę podejmowania go.

Reklama

O ile nowy szef resortu obrony działa energicznie i jest oceniany bardzo wysoko, także przez część opozycji, to nadal nie udało mu się przekonać rządu i kanclerza Scholza do zwiększenia wydatków na modernizację Bundeswehry ponad to, co zostało zaplanowane w „specjalnym funduszu" na kwotę 100 mld euro.

Zobacz też

Znaczną część tej kwoty pochłoną jednak potrzebne, pilne zakupy związane z budową zdolności w innych domenach (np. F-35, szeroka rozbudowa naziemnej obrony powietrznej, cyfrowa łączność) oraz długofalowe programy rozwojowe (jak myśliwiec szóstej generacji FCAS). Oznacza to, że pieniędzy na zakupy sprzętu dla wojsk lądowych jest za mało w stosunku do potrzeb.

Reklama

Rozwiązaniem, jakie zdecydował się stosować minister Pistorius, jest zawieranie umów ramowych. Dzięki temu w trakcie jednego procesu negocjacyjnego zostaną przygotowane zasady dla zakupu większej partii sprzętu. Nie trzeba będzie przeprowadzać długotrwałych procedur za każdym razem, gdy na poziomie politycznym zostanie podjęta decyzja o zakupie partii danego wyposażenia i jego finansowaniu.

Co to oznacza w praktyce? Umowy ramowe zapewnią większą przewidywalność w procesie planowania, także po stronie przemysłu i mocy produkcyjnych. Innym założeniem jest dążenie do ujednolicenia posiadanego wyposażenia. W niektórych obszarach w Bundeswehrze jest duże rozdrobnienie w tym zakresie, nawet jeśli formalnie stosowany jest ten sam sprzęt.

Reklama

Zobacz też

Reklama

Najlepszym przykładem jest flagowy czołg Leopard 2. Obecnie flota około 300 wozów funkcjonuje w sześciu wersjach (w tym czterech podwariantach wersji Leopard 2A6). I sami Niemcy oficjalnie przyznają, że utrudnia to wsparcie eksploatacji, bo podsystemy wsparcia logistycznego dla różnych wersji czołgów nie są ze sobą w pełni tożsame, a czas oczekiwania, na przykład na remonty, się wydłuża. Jest to zupełnie inna sytuacja od tej z czasów zimnej wojny i tuż po jej zakończeniu, gdy wszystkie czołgi Leopard 2 (produkowane w kilku wersjach) stopniowo doprowadzano do wersji A4, następnie 350 z nich do wariantu A5.

Takie rozdrobnienie jest po części skutkiem tego, że w ubiegłych latach modernizacje poszczególnych wariantów czołgów (czy innego sprzętu) zamawiano w małych partiach... i w różnych konfiguracjach. Podobnie było zresztą w wypadku umów na eksport uzbrojenia, co dziś również utrudnia wsparcie eksploatacji sprzętu przez sojuszników Niemiec. Gwoli sprawiedliwości, jeśli flotę sprzętu uda się w miarę ujednolicić i zaopatrzyć w części oraz sprawny, funkcjonujący system wsparcia (jak na przykład w wypadku Boxerów), o czym – tak jak i o problemach z Leopardami – mówią oficjalne dokumenty resortu obrony Niemiec, to utrzymanie wysokiego poziomu dostępności operacyjnej jest możliwe i wykonalne. Ale to wymaga... pieniędzy.

Reklama

Zobacz też

Reklama

Jak więc rozwiązanie postulowane przez ministra Pistoriusa ma działać w praktyce? Pierwszy przykład umowy ramowej to zakup haubic Panzerhaubitze 2000, finansowany z funduszy, które mają prowadzić do uzupełnienia wyposażenia przekazanego Ukrainie. Na razie kupiono ich dziesięć, ale umowa ramowa zakłada zakup do 28 sztuk. To jednak wciąż stosunkowo niewielki kontrakt.

Kolejna umowa, na czołgi Leopard 2A8, ma dopuszczać zamówienie nawet kilkuset wozów (w tym przeznaczonych na eksport), choć w pierwszej kolejności zostanie zakupionych kilkanaście do 20 sztuk w celu zastąpienia czołgów przekazanych Ukrainie, bo na tyle są zatwierdzone środki. Jednak Niemcy są świadomi, że czołgów potrzeba znacznie więcej. Nawet przy istniejącej strukturze Bundeswehry i jeszcze przed przekazaniem kilkunastu Leopardów Ukrainie postulowano pozyskanie dodatkowych 80 Leopardów 2, by zapewnić rezerwy sprzętowe i podnieść poziom gotowości istniejących jednostek. A nie brak i głosów, że jednostek pancernych w dwóch niemieckich dywizjach jest po prostu zbyt mało. Większy zakup nowych czołgów pozwoliłby też ujednolicić konfigurację Leopardów, przynajmniej na poziomie brygad. Umowa ramowa będzie też otwarta dla potencjalnych klientów eksportowych, jeśli ci będą chcieli wzmocnić swoje wojska pancerne równolegle z Niemcami.

Reklama

Trzecia planowana umowa ramowa, o której napisał niemiecki „Bild", dotyczy bojowych wozów piechoty Puma. Zapotrzebowanie, które zgłasza obecnie armia, to 111 wozów. Jeszcze niedawno planowano zakup większej liczby Pum (około 200-220), ale obecnie większy nacisk kładziony jest na „siły średnie", czyli brygady na kołowych transporterach opancerzonych. Jak na razie pieniądze są na 50 Pum i tyle ma zostać zakupionych, dołączą one do 350 już eksploatowanych i powoli modernizowanych do standardu Puma S1. Umowa ramowa obejmie jednak nie 50 czy 111, a 200 pojazdów, co pozwoli na posiadanie „bufora" na wypadek zamówień eksportowych lub... cofnięcia części zmian strukturalnych w Bundeswehrze. To da większą elastyczność, bo więcej nowych wozów będzie można szybko zamówić, jeśli oczywiście uda się przekonać rząd federalny do przyznania dodatkowych funduszy.

Zobacz też

Dodajmy jeszcze, że wartość umowy na 50 Pum ma wynieść 1,5 mld euro. To stosunkowo dużo jak na liczbę wozów, niemniej – obok specyfiki tej platformy bojowej, która wymaga oddzielnego omówienia – właśnie takie są skutki zamawiania zaawansowanego sprzętu, ale w małych seriach i bez utrzymywania ciągłości produkcji między zamówieniami. Z tych powodów ciężko mówić o korzyściach wynikających ze skali. Niemiecki przemysł uchodzi za drogi, a nie zawsze może oferować duże ilości sprzętu w odpowiednim czasie. Inaczej było w czasach zimnej wojny, ale wtedy wolumen zamówień, nawet na stosunkowo skomplikowany i zaawansowany technicznie sprzęt (np. Tornado, Leopard 2) i struktury Bundeswehry, był zupełnie inny niż dziś.

Reklama

Pomimo tych problemów stosowanie umów ramowych jest jednym ze środków mających przyspieszyć modernizację techniczną Bundeswehry oraz skrócić czas trwania procedur. Warto zauważyć, że umowy ramowe od 2021 roku są szeroko stosowane również... w Polsce. Przykładem są choćby programy obrony powietrznej Narew (gdzie pierwsza z umów wykonawczych dotyczyła bazowej konfiguracji systemu) i Pilica, BWP Borsuk oraz sprzęt pozyskiwany z Republiki Korei (K2/K2PL, K9/K9PL, Chunmoo, FA-50/FA-50PL).

Oczywiście specyfika Polski i Niemiec jest różna, w wypadku Berlina większość sprzętu pozyskiwana jest od tamtejszej zbrojeniówki, bo jest ona jednym z czołowych producentów i eksporterów sprzętu na świecie. Umowy ramowe mają jednak podobne zalety, tak w Niemczech, jak i w Polsce. W tym drugim przypadku to pozostaje niezależne od tego, czy chodzi o krajowe Borsuki i systemy OPL, czy sprzęt, który w pierwszym etapie jest pozyskiwany w Korei, a w drugim będzie dotyczył współpracy przemysłowej. Samo założenie stosowania tego rodzaju umów jest więc korzystne, bo pozwala na określenie warunków prowadzenia zakupów dla całego programu, a następnie zamawianie w tych ramach poszczególnych partii sprzętu w zależności od potrzeb i możliwości. Niezależnie czy wynikają one z rozwoju technologicznego, czy np. dostępnych funduszy. To otwiera możliwości ujednolicania sprzętu i korzyści skali oraz tempa realizacji dostaw, które w innych warunkach nie byłyby możliwe.

Reklama
WIDEO: Rakietowe strzelania w Ustce. Patriot, HOMAR, HIMARS
Reklama
Reklama