Reklama

Polityka obronna

Niemcy przyspieszają zakupy uzbrojenia. "To, co jest dostępne i szybko"

Leopard 2 w czasie strzelania
Leopard 2 w czasie strzelania
Autor. Bundeswehr/Facebook

Niemiecki minister obrony Boris Pistorius, chce dokonać znacznych zmian jeśli chodzi o zakupy dla Bundeswehry. Tym samym zakupy sprzętu wojskowego mają przyśpieszyć. Zmniejszona ma zostać biurokracja oraz co najważniejsze mają zostać wybierane „rozwiązania dostępne na rynku”, przez co wyolbrzymione wymagania, które nie mają dużych szans na realizację, mają odejść w niepamięć. Będzie liczyła się szybkość w pozyskaniu uzbrojenia.

Reklama

Wojna na Ukrainie - raport specjalny Defence24.pl

Reklama

Nowy minister obrony Niemiec Boris Pistorius w porównaniu do swojej poprzedniczki Christine Lambrecht, chce dokonać wręcz rewolucyjnych zmian w Bundeswehrze i pozyskiwaniu sprzętu, by wzmocnić niemiecką armię, zdając sobie sprawę w jak opłakanej sytuacji są niemieckie siły zbrojne. O ile tuż po inwazji na Ukrainę ogłoszono specjalny fundusz na kwotę 100 mld euro, to większość z tej kwoty obejmuje programy, które nadal nie ruszyły z miejsca (za wyjątkiem podpisanego w zeszłym roku kontraktu na F-35 i mniejszych projektów związanych np. z łącznością). W Niemczech od lat jest tendencja do realizacji dużych projektów o wysokich wymaganiach, często budujących kompetencje w przemyśle ale kosztem bieżących potrzeb armii (vide kupowanie sprzętu bez odpowiednich zapasów części zamiennych, amunicji itd.).

Czytaj też

Zgodnie z komunikatem niemieckiego ministerstwa obrony, niemiecki minister obrony Boris Pistorius zakończył pierwszy etap reorganizacji niemieckich zamówień obronnych, tym samym ma zostać położony nacisk na szybkość zamówienie ale także ma być zmniejszona biurokracja, która miała znacząco opóźniać niemieckie zakupy zbrojeniowe. To co ma się zmienić w zamówieniach dla niemieckiego wojska, to wybieranie rozwiązań dostępnych na rynku, by nie tworzyć wygórowanych wymogów. Jak podkreśla się w komunikacie „czynnik czasu będzie determinował proces zamówień w przyszłości".

Reklama

„Czas" i „szybkość" często pada w komunikacie i ma być numerem jeden w programie nowych zmian w zamówieniach dla niemieckiego wojska. W wystąpieniu w Bundestagu Pistorius podkreślał, że „wszystko musi być podporządkowane czynnikowi czasu. Wymaga to również pewnej gotowości do podejmowania ryzyka w procesie zamówień publicznych: Trzeba wspierać większą odpowiedzialność, żyć kulturą błędu".

Jak czytamy w komunikacie ministerstwa: „Dekretem Ministerstwa Obrony i instrukcją Generalnego Inspektora system zamówień publicznych Bundeswehry zostanie gruntownie zoptymalizowany ze skutkiem natychmiastowym. Dostosowane zostaną przepisy i procedury. Nowe zamówienia powinny teraz znacznie szybciej docierać do żołnierzy, aby poprawić gotowość operacyjną".

Czytaj też

W komunikacie zwraca się uwagę, że Bundeswehra będzie teraz przedkładać rozwiązania dostępne na rynku nad nowe opracowania w zakresie zamówień publicznych. Ma to wyeliminować konieczność przeprowadzania czasochłonnych analiz i testów. Jak się argumentuje „dotychczasowa tendencja do osiągania perfekcyjnych rozwiązań technicznych miała często negatywny wpływ na czas trwania i koszty zaopatrzenia". W komunikacie niemieckie ministerstwo przyznaje się do porażki jakim były przepisy i ograniczenia, która na siebie nakładła niemiecka administracja „celem nadrzędnym jest jak najszybsza realizacja zamówień (przyp. red. sprzętu), który może być używany przez wojska".

YouTube cover video

Dodatkowo jak się podkreśla, siły zbrojne będą miały więcej do powiedzenia w projektach zbrojeniowych. Wzmocniona zostaje rola inspektorów w postępowaniu. Ma to pozwolić na uwzględnienie doświadczeń wojsk w procesie zamówień publicznych. Inspektorzy są teraz współodpowiedzialni za listę wymagań i specyfikację projektu zakupowego.

Czytaj też

Dlaczego szybkość i czas jest tak kluczowy dla ministra? Powód jest jeden... wojna na Ukrainie i co za tym idzie zagrożenie rosyjskie. Minister chce by stan Bundeswehry została przywrócony do stanu gotowości bojowej, które teraz nie ma. Zwraca się także uwagę, że Ukraina jest wspierana sprzętem z zapasów Bundeswehry, przez co ta gotowość nie jest możliwa również.

Czytaj też

Tak, wiec Niemcy chcą dokonać rewolucji, która może być obca dla ich kultury działania i pracy. Czy kupowanie wszystkiego bardzo szybko i ograniczenie biurokracji, która niekiedy jest potrzebna by wypracować dobre rozwiązanie, przyniesie dobre rezultaty w kondycji niemieckiej armii? Czas to pokaże, nowy minister jest bardzo zdeterminowany, by zdolności Bundeswehry poprawić, tak aby niemiecka armia znowu mogła być silna i gotowa wzorując się na czasach zimnej wojny, kiedy wróg w postaci ZSRR i Układu Warszawskiego zagrażał bezpośrednio Republice Federalnej Niemiec.

Czytaj też

Pytaniem otwartym pozostaje, na ile Niemcy będą zdeterminowane by założenia wprowadzić w życie. I druga kwestia czy znajdą się pieniądze na wielkie plany ministra obrony, który na poważnie zabiera się za reformę w funkcjonowaniu armii. Bo 100 miliardowy fundusz może być dalece niewystarczający, szczególnie w zakresie potrzeb wojsk lądowych, w których w ostatnich dekadach realizowano największe cięcia, oraz "bieżących" zakupów amunicji i sprzętu do rezerw.

Reklama

Komentarze (7)

  1. DIM1

    @easyrider Jeśli myślisz, że nie znalazłoby się tam ze 300 tysięcy kandydatów SS.... aby tylko nazwać to inaczej, to oczywiście nie masz racji. Wystarczy im to obiecać, przy tym sypiąc groszem, a Niemcy finansowo stać. Ani nie potrzeba 30 milionów kandydatów

    1. easyrider

      @DIM1 Nie wiem czy nie znalazłoby się. Wiem, że się nie znajduje. Nie tylko w Niemczech. Także w innych, zmutowanych demokracjach, zwanych dla niepoznaki liberalnymi. To oznaka silnej deprawacji społeczeństw, których obywatele nie utożsamiają się z serwowaną przez elity ideologią.

  2. "Docent" zza morza

    Myślicie, że awaryjność niemieckiego sprzętu na Ukrainie to przypadek? Bo i Panzerhaubitze2000, i ich zwykła broń strzelecka po prostu zwykle wysiadają, gdy je załadować "niewłaściwą amunicją" - czyli natowskim kalibrem, ale od "niewłaściwego", czyli nie niemieckiego producenta. A polskie Kraby i GROTy dalej strzelają w takiej sytuacji bezproblemowo, bo zostały stworzone z myślą o dobru żołnierza na polu walki, a nie o portfelach akcjonariuszy danego koncernu zbrojeniowego. Bo sprzęt niemiecki najwyraźniej może funkcjonować jedynie w "niemieckim środowisku", dostarczonym przez niemieckiego producenta.... Czy użytkowane w Europie leopardy pojadą na lokalnym paliwie, czy trzeba je koniecznie sprowadzać z Niemiec?

    1. Marton

      Dużo w tym mitu mediów. Ukraińcy nie bez powodu chcą zamówić 100 PzH2000 i 18 Boxerów. Są zdjęcia polskich Krabów z rozerwanymi lufami, PzH2000 pokazuje w krytycznym wypadku błąd i automat przestaje działać. Trzeba ładować manualnie na własne ryzyko. Poza tym PzH przetrwały spotkania z Lancetami dzięki Igelpanzerung natomiast Kraby poszły. Nie wierzymy w każdą entuzjastyczna informacje podawana przez media. W dodatku często zdecydowanie preferujące pewna opcje polityczna.

    2. QVX

      Z zamówieniem 100 PzH2000 jest jak z Yeti, bo wszyscy mówią a nikt nie widział. Zresztą sami Niemcy chcą dostarczyć już RCH-155. PzH2000 jest niezłym działem, ale ze skopaną logistyką - prawie brak nowych części zamiennych, a kanibalizacja wymaga serwisu fabrycznego. Ponadto Adler (odpowiednik Topaza) był cudem techniki 25 lat temu, ale został olany. I stąd problemy z PzH2000.

    3. Davien3

      @QVX biorac pod uwage ze RCh155 jest zwyczajnie takim PzH2000 na kołach i do tego lepszym to nic dziwnego W końcu to haubica nowej generacji

  3. rwd

    Będą brać wszystko co jest z półki? Co ich tak wystraszyło? Wojna trwa już rok a nawet dłużej. Obudzeni?

  4. DIM1

    Wszystkie te informacje artykułu spuentowałbym tak: Godzina drogi od Braniewa.

  5. foreman

    Na pewno po części biorą przykład z Polski. Bo widzą że zmiana w sposobie zakupu sprzętu dla armii po prostu działa i przynosi efekty. Ukraina i wojna również jest ważna. Ale jest uważam jeszcze jeden aspekt mianowicie kwestia rozbudowy potencjału militarnego Polski jeśli teraz Niemcy nie wezmą się do roboty to za 10 lat być może Polska mogłaby że tak powinien wejść w Niemcy jak w masło. Czasy się zmieniają kto wie co może być w przyszłości.

  6. easyrider

    Jedyne czego nie kupią i nie odbudują, to ducha walki. To nie są Niemcy, którzy zdobyli Narwik, Kretę, doszli pod Moskwę czy do Tobruku. To zdemoralizowane ideologią państwo. Naród już tylko w minimalnym stopniu, bo co czwarty mieszkaniec jest obcego pochodzenia. Ważniejsze dla nich jest przyklejanie się do asfaltu, oblewanie dzieł sztuki zupą czy parytety, niż obrona ojczyzny. Większość nie chce służyć w armii i mają wielki problem z werbunkiem. Rosja jest wrogiem ale nie mniejszym jest ich destrukcyjna ideologia.

    1. Stefan1

      Fakt, że wielu u nich emigrantów nie zmieni tego, że rodowitych Niemców więcej jest niż Polaków. Nie zmienił też przekazów z dziadka na wnuka o Polsce i rosji. Buta pozostała. Wśród takiej masy ludzi znajdzie się ze 300 tysięcy chętnych do służby. Przy odpowiednich przepisach i apanażach pół milionowa armia jest do osiągnięcia w czasie pokoju. Gospodarka pozwala im tych ludzi wyposażyć w odpowiedni sprzęt. To, że teraz mają armię małą, to zasługa obcych sił. W szczególności agentów wpływu sterowanych z rosji. Podobni i u nas kasowali zdolności obronne. Zasadniczo problem jest inny: przeciw komu by ta armia miała stawać?

    2. Zaratustra

      Bogu dzięki, że doczekaliśmy takich Niemiec. Należy mieć nadzieję, że Polska podąży tym śladem i z zaściankowego, słabego, nacjonalistycznego outsidera przeistoczy się w wieloetniczne, nowoczesne, opiekuńcze i przede wszystkim silne gospodarczo i politycznie państwo. Obym doczekał

    3. bc

      To nieporadność na pokaz żadnych złudzeń, tym państwem rządzi przemysł każdy Niemiec czuje gdzie jest jego interes. Oby SZRP miały tylko takie problemy i "know how" jak Bundeswehra.

  7. RAF

    Czyli zamierzają wziąć przyklad z Polski, która już jakiś czas temu uprościla procedury pozyskiwania sprzętu i przeznaczyla ogromne nakłady na armię. Dowody tych decyzji widzimy na każdym kroku. Miejmy nadzieję, że nasi zachodni sąsiedzi nie wytrwają w swoich zamierzeniach, bo niemiecki militaryzm zwykle źle się kończył dla Europy.

Reklama