Siły zbrojne
Niemcy ruszają na Indo-Pacyfik
Niemcy wezmą udział w dwutygodniowych ćwiczeniach „Talisman Sabre” w Australii, które rozpoczną się 22 lipca, angażując około 30 000 żołnierzy z różnych krajów w tym 240 z Niemiec – informuje Reuters.
Niemcy, które podobnie jak Francja i USA mają swoje interesy w regionie Indo-Pacyfiku i chcą, by ten region był bezpieczny ze względu na ich powiązania gospodarcze, zaangażują się w ćwiczenia w Australii. Jak poinformowała agencja Reuters, niemieccy żołnierze wezmą udział w ćwiczeniach „Talisman Sabre" odbywających się w Australii. Niemcy będą jednym z 13 krajów biorących udział w ćwiczeniach.
Ćwiczenia rozpoczną się 22 lipca i potrwają do 4 sierpnia. Są to największe ćwiczenia między Australią a USA, odbywające się co dwa lata. Pozostałe kraje to Wielka Brytania, Francja i Kanada, Japonia, Korea Południowa, Nowa Zelandia, Fidżi, Papua Nowa Gwinea i Tonga. W ćwiczenia ma być zaangażowane około 30 tysięcy żołnierzy z tych państw. Niemcy wyślą do 240 wojskowych, w tym 170 spadochroniarzy i 40 żołnierzy piechoty morskiej. Będą ćwiczyć walkę w dżungli i operacje desantowe wraz z żołnierzami z takich krajów jak Indonezja, Japonia, Korea Południowa, Francja i Wielka Brytania.
Czytaj też
Szef niemieckiej armii Alfons Mais powiedział w wywiadzie dla Reutersa „"[przyp. red. Indo-Pacyfik] to region o niezwykle dużym znaczeniu dla nas w Niemczech, a także dla Unii Europejskiej ze względu na współzależności gospodarcze". Zapytany o to, czy wysłanie niemieckich żołnierzy do Australii ma dać jakiś sygnał Pekinowi, powiedział, że Berlin nie ma na celu antagonizowania kogokolwiek. Dodał, że obecne wyzwania związane z bezpieczeństwem są znacznie mniej jednoznaczne niż przed 1990 rokiem: "Zimna wojna była łatwa, świat był dwubiegunowy. Dziś nie możemy już skupiać się tylko na Europie... musimy pozycjonować się znacznie szerzej" - podkreślił szef armii.
To ważna wypowiedź, bowiem Chiny są najważniejszym partnerem handlowym Berlina, a 40% handlu zagranicznego Europy przepływa przez Morze Południowochińskie. W marcu tego roku generał Ingo Gerhartz, szef niemieckich sił powietrznych, powiedział, że jego kraj jest zdeterminowany, aby w widoczny sposób zademonstrować zwiększone zainteresowanie regionem Indo-Pacyfiku. W chwili gdy kraje NATO starają się powstrzymać dalszą rosyjską agresję w Europie, generał Gerhartz stwierdził, że kraje opowiadające się za wolnością i demokracją „naprawdę muszą współpracować w Europie tak samo, jak w Azji". Generał mówił wtedy, że nie wierzy, aby istniało ryzyko, że wojna Rosji z Ukrainą odwróci uwagę od niemieckich rozmieszczeń wojskowych na Indo-Pacyfiku. W maju bieżącego roku Boris Pistorius, mówił że Niemcy są chętne do współpracy z „wiarygodnymi partnerami", takimi jak Indie i Indonezja.
Czytaj też
Wszystko to odbywa się w cieniu szczytu NATO w Wilnie, gdzie mają zapaść kluczowe decyzję także te związane z obszarem Indo-Pacyfiku, bowiem NATO i Japonia miały zakończyć negocjacje w sprawie nowego dokumentu dot. współpracy, który ma zostać ogłoszony na szczycie w Wilnie. Współpraca ma obejmować 16 obszarów strategicznych. Mówi się także poważnie o otwarciu biura NATO w Japonii, co spotkało się ze sprzeciwem prezydenta Francji Emmanuela Macrona i zostało potępione w weekend przez byłego premiera Australii Paula Keatinga.
Niemcy od pewnego czasu demonstrują swoją obecność w regionie Indo-Pacyfiku. Jest to efektem rekomendacji zawartych w dokumencie opracowanym przez niemieckie MSZ 2 września 2020 roku wytyczającym niemiecką politykę wobec regionu Indo-Pacyfiku pt: „Niemcy ‒ Europa ‒ Azja. Wspólnie kształtować XXI wiek" („Leitlinien zum Indo - Pazifik. Deutschland ‒ Europa ‒ Asien: Das 21. Jahrhundert gemeinsam gestalten"). Według zawartych tam tez region Indo-Pacyfiku jest kluczowy w kształtowaniu porządku międzynarodowego w XXI wieku. W dokumencie zwrócono uwagę, że ten region zyskuje na znaczeniu przez coraz większą rolę Chin w polityce międzynarodowej. W przedmowie dokumentu były minister spraw zagranicznych Niemiec Heiko Maas pisał też o problemie rywalizacji amerykańsko-chińskiej.
Obecność Berlina w tym regionie przede wszystkim polegać ma na promocji współpracy regionalnej i rozwoju, i współpracy międzypaństwowej w regionie Indo-Pacyfiku. Niemieckie ministerstwo obrony wymieniło bezpieczeństwo globalnych szlaków handlowych jako kluczowy obszar zainteresowania. Niemcom zależy na handlu i respektowaniu prawa międzynarodowego, dlatego chcą być w tym regionie obecni i zamierzają chronić te szlaki.
Czytaj też
W związku z tym w maju szef niemieckiej marynarki wojennej wiceadmirał Jan Christian Kaack, informował, że niemiecka marynarka wojenna rozmieści w 2024 roku fregatę i okręt wsparcia bojowego na obszarze Indo-Pacyfiku. Będzie to jedna z najnowszych fregat - jedna z czterech typu Baden-Württemberg (F125) o wyporności 7200 t. Te cztery okręty weszły do służby w latach 2019-2022. Co ciekawe, fregaty te powstały z myślą o zadaniach ekspedycyjnych, dlatego nie mają silnego uzbrojenia przeciwlotniczego (jedyne zestawy rakietowe to RAM, a to system krótkiego/bardzo krótkiego zasięgu), ani przeznaczonego do zwalczania okrętów podwodnych, mają natomiast m.in. rakiety przeciwokrętowe Harpoon i armaty 127 mm. Dysponują też śmigłowcami i mają zdolności do walki z dywersją morską. Mogą więc z powodzeniem wykonywać zadania polegające na demonstrowaniu obecności w czasie pokoju (czy kryzysu) i na tym będzie polegać ich misja na Pacyfiku.
Czytaj też
W latach 2021-2022 niemiecka marynarka wojenna rozmieściła na Indo-Pacyfiku fregatę FGS Bayern. To starszy okręt, ale należący pod wieloma względami silniej uzbrojonego typu F123. W ostatnich latach niemiecka armia uczestniczyła w ćwiczeniach lotniczych "Pitch Black" 2022 (19 sierpnia - 8 września 2022 r.), których gospodarzem była Australia. Te ćwiczenia były bardzo ważne, ponieważ Niemcy, Japonia i Republika Korei uczestniczyły w nich po raz pierwszy. 12–24 września 2022 roku, Niemcy wzięły udział w ćwiczeniach morskich Kakadu 2022, które również odbyły się w Australii.
Nadal jednak czekamy na dokument dot. postawy Berlina wobec Chin. Niemieckie władze po opublikowaniu narodowej strategii bezpieczeństwa zatytułowanej „Zintegrowane bezpieczeństwo dla Niemiec", zapowiedziały, że wkrótce ma się pojawić dokument, który ma kształtować politykę Niemiec wobec Chin. Niemcy stoją wobec Chin w rozkroku, niemieckie elity zdają sobie sprawę z zagrożenia płynącego ze strony Pekinu, jednak interesy, które są dla Niemiec najważniejsze i bardzo mocne uzależnienie się od towarów i produktów z Azji, sprawia, że Niemcy muszą ostrożnie grać wobec tego regionu, zwłaszcza Chin. W koalicji rządzącej też jest rozłam-Zieloni chcą ostrzejszej postawy wobec Chin, z kolei kanclerz Scholz chce współpracować z Chinami. W połowie czerwca bieżącego roku, Olaf Scholz opowiedział się za „zrównoważoną" polityką wobec Chin, podkreślając znaczenie powiązań handlowych z drugą co do wielkości gospodarką świata. Chiny są największym partnerem handlowym Niemiec. W 2022 r. handel osiągnął 298 mld euro a eksport do Niemiec jest wart 191 mld euro. Z kolei niemiecki eksport do Chin osiągnął 106 mld euro. Kanclerz powiedział „Jest jasne, że Chiny będą nadal rozwijać się gospodarczo, a międzynarodowe stosunki handlowe Chin nie powinny być utrudniane. Ale jednocześnie istnieją kwestie bezpieczeństwa, które należy wziąć pod uwagę. Bezpieczeństwo militarne to jedna kwestia, ale w grę wchodzą również inne kwestie. I tutaj trzeba zachować równowagę". Scholz argumentował, że Niemcy powinny kontynuować współpracę z Chinami, jednocześnie zmniejszając jednostronne zależności.
rwd
To również z powodu takich działań Stany zawsze postawią w Europie na Niemcy a nie na Polskę. Dla Amerykanów obecność na Pacyfiku ma i będzie miała większe znaczenie niż operacje w Europie. Niemiecka Europa daje Stanom gwarancje stabilizacji w tym rejonie świata i w przyszłości możliwość przemieszczenia amerykańskich zasobów militarnych na Pacyfik. Dla Niemiec przyszła współpraca polityczno-gospodarcza z Rosją ma kluczowe znaczenie i USA będą musiały to zaakceptować. A gdzie w tej układance jest miejsce dla Polski, to domyślcie się sami.
easyrider
@rwd Niemiecka Europa nie daje USA żadnych gwarancji bo Niemcy, jak i reszta starych europejskich sojuszników jest coraz bardziej niepewna. Z jednej strony coraz bardziej nasycona obcą, wrogą ludnością, z drugiej rozmiękczona coraz bardziej obłąkaną ideologią absurdu. Chociaż... trudno powiedzieć czy Amerykanie to rozumieją bo sami idą podobną ścieżką. Jeżeli chcemy walczyć z wrogiem zewnętrznym, to musimy najpierw pokonać wroga wewnętrznego. Silnie wątpliwe czy to jeszcze w ogóle możliwe. Może się okazać, że upadnie reżim moskiewski i zacznie się ich rozpad a u nas zaczną się podobne procesy. Technologia to za mało.
easyrider
Niemcy chcieliby palić ale się nie zaciągać. Z jednej strony flirtować z Chinami ale i popajacować swoimi mizernymi siłami zbrojnymi na wypadek konfliktu z Chinami. Tak swoista wersja wojny na dwa fronty. Oczywiście do niczego sensownego to nie doprowadzi. Niemcy wroga prawdziwego mają na swoim terenie. Z jednej strony to obca i wroga im ludność a z drugiej destrukcyjne, obłąkane elity. Nie rozumieją tego i nie zrozumieją aż do upadku.
No mercy
I dlatego teraz wysyłają pomoc za 700 mln euro. Na zdrowie.
AGołąb
Chińczycy i ruski chcą mieć wtykę na manewrach to wysyłają szkopów.
Whippoorwill
Rozważałeś lobotomię?
easyrider
@AGołąb Aż tak to (może) nie ale... prędzej Watykan wyśle swoją Gwardię Szwajcarską do boju niż współczesny Niemiecki Kalifat Niebinarny.
DDR
Dziś w Bundeswehrze więcej niż żołnierzy jest oficerów politycznych od utęczowienia uzielonienia i ubogacenia ale to pokłosie NRDyzacji zjednoczonych Niemiec i polityków którzy za pieniądze z NRD całe życie spędzili na walce z Bundeswehrą NATO i RFN lub pomieszkiwali w komunach hippisowskich a dzisiaj są ministrami od wszystkiego