Reklama
Reklama
  • Wiadomości
  • Komentarz

Tajwan w centrum kryzysu chińsko-japońskiego

Ostatnie tygodnie przynoszą istotne pogorszenie relacji na linii Pekin-Tokio. W dużej mierze przyczyną takiego stanu rzeczy jest… Tajwan.

Chińskie okręty wojenne mają coraz lepszą obronę przeciwlotniczą.
Chińskie okręty wojenne mają coraz lepszą obronę przeciwlotniczą.
Autor. Wang Guangjie/eng.chinamil.com.cn

Nie kończą się reperkusje związane z niedawną wypowiedzią premier Japonii Sanae Takaichi. Kilkanaście dni temu stwierdziła ona, że ewentualne siłowe działania Chin w Cieśninie Tajwańskiej mogą realnie zagrażać bezpieczeństwu jej kraju, a to z kolei uzasadnia ew. użycie japońskich sił zbrojnych w celu obrony przed Pekinem.

W odpowiedzi na te słowa w czwartek 13 listopada przedstawiciel chińskiego resortu spraw zagranicznych wezwał japońską premier do natychmiastowego wycofania się ze słów dotyczących ew. zaangażowania Tokio w interwencję zbrojną w Cieśninie Tajwańskiej. Jak czytamy na stronie Nikkei Asia, rzecznik MSZ ChRL oczekiwał od władz Japonii „natychmiastowego zaprzestania ingerowania w sprawy wewnętrzne Chin” i ostrzegł przed ewentualnymi konsekwencjami, które mogą spotkać Tokio.

Reklama

Rosnące napięcia w regionie

Sprawa ma swoją kontynuację. Chińskie żądanie spotkało się z japońską odmową. Premier Takaichi kilkukrotnie potwierdziła swoje stanowisko, mówiąc publicznie, że jej podejście do kwestii bezpieczeństwa w regionie jest niezmienne. Niezmienne jak na razie jest także podejście chińskiego ministerstwa spraw zagranicznych, które nie przyjmuje japońskiego punktu widzenia i w różnoraki sposób uderza w azjatyckiego sąsiada (m.in. gospodarczo), jednocześnie zapowiadając wyciąganie dalszych konsekwencji.

W załagodzeniu sporu nie pomogły niedawne spotkania delegacji obydwu państw. Według agencji informacyjnej Kyodo rozmowy wysokich rangą urzędników Japonii i Chin, do których doszło w Pekinie, nie doprowadziły do porozumienia.

„Japonia powinna natychmiast skorygować niewłaściwe działania oraz podjąć praktyczne kroki w celu wywiązania się ze swoich zobowiązań wobec Chin” – mówiła w piątek rzeczniczka chińskiego MSZ. Kilkanaście godzin później japoński minister obrony Shinjiro Koizumi odwiedził bazy wojskowe na Okinawie, a w mediach pojawiły się informacje o planach Japonii dotyczących rozmieszczenia rakiet na wyspie Yonaguni (znajdującej się w niedalekiej odległości od Tajwanu – red.). Tu również oficjalnie zaprotestowały chińskie władze, w poniedziałek 24 listopada nazywając pomysł Tokio „celowym posunięciem, zwiększającym napięcia w regionie”.

Spór będzie trwał?

Obecna sytuacja doskonale obrazuje narastający spór pomiędzy azjatyckimi gigantami. Na ten moment żaden z opisywanych podmiotów (przynajmniej oficjalnie) nie próbuje ustąpić adwersarzowi. Niewątpliwie warto przyglądać się temu, jak dalej będą rozwijać się relacje na linii Pekin-Tokio, biorąc pod uwagę rządy nowej premier (w rozmowie z Defence24.pl ekspert Polskiego Instytutu Spraw Międzynarodowych dr Oskar Pietrewicz nazwał ją „jastrzębiem” w polityce wobec Chin) i ostateczne zerwanie przez Chiny doktryny „ukrytego potencjału” Deng Xiaopinga, o którym pisał ostatnio ekspert Ośrodka Studiów Wschodnich Jakub Jakóbowski.

Reklama
WIDEO: Norweskie F-35 i polskie F-16 w Krzesinach
Reklama
Reklama