Reklama

Siły zbrojne

NATO wzmacnia wschodnią flankę. Nie ma decyzji ws. nowych baz

Fot. NATO
Fot. NATO

Dziś ustaliliśmy pakiet środków militarnych, aby wzmocnić naszą kolektywną obronę i okazać sojuszniczą solidarność - powiedział sekretarz generalny NATO Anders Fogh Rasmussen po posiedzeniu Rady Północnoatlantyckiej. Członkowie Sojuszu postanowili o wzmocnieniu obecności sił powietrznych, lądowych i morskich w Europie Środkowo-Wschodniej. Na razie nie ma mowy o nowych bazach, np. w krajach bałtyckich. 

Będziemy mieć więcej samolotów w powietrzu, więcej statków na morzu i większą gotowość na lądzie. Na przykład samoloty Baltic Air Policing będą odbywać więcej lotów, (...) okręty Sojuszu będą rozlokowane na Morzu Bałtyckim, wschodzie Morza Śródziemnego i wszędzie tam, gdzie będą potrzebne. (...) Nasze plany obronne zostaną przeanalizowane i wzmocnione. Zaczniemy wprowadzać te środki w życie natychmiast.

owiadczył Anders Fogh Rasmussen

NATO zacznie więc rozmieszczać siły lądowe, powietrzne i morskie w ciągu kilku najbliższych dni tak, aby w związku z kryzysem ukraińskim wzmocnić obronę sojuszników na wschodzie. W obecnej chwili nie ma jednak mowy o tworzeniu nowych, bardziej wysuniętych na wschód baz wojskowych sojuszu, np. w krajach bałtyckich. 

Jak zaznaczył sekretarz generalny NATO, Sojusz będzie bronił każdego ze swych członków i działał przeciw każdemu zagrożeniu dla bezpieczeństwa. Jednak zrobi to jedynie w zakresie prawa międzynarodowego i w zgodzie ze stosownymi porozumieniami.

Jednocześnie zaapelował do Rosji, aby "była częścią rozwiązania" sytuacji na Ukrainie i powstrzymała destabilizację swego "satelity z czasów sowieckich", wycofała żołnierzy znad granicy oraz powstrzymała się od wspierania ekstremistów. 

Zapytany o wpływ tych decyzji na zaplanowane na czwartek rozmowy UE i USA z Rosją, Rasmussen odpowiedział - Podjęliśmy kroki militarne, które naszym zdaniem są niezbędne dla wzmocnienia odstraszania.

Tego typu wypowiedź wiele mówi o klimacie rozmów 28 przedstawicieli krajów NATO. Przypomina minione już dawno, jak się wydawało, czasy Zimnej Wojny

Reklama

"Będzie walka, będą ranni" wymagające ćwiczenia w warszawskiej brygadzie

Komentarze (5)

  1. Jaan

    Ciekawy art, znaleziony w internecie. Kto zdominuje świat XXI w.? Zwrot geopolityczny USA w kierunku Azji otworzył proces kształtowania się nowego globalnego porządku i sojuszy. Nic nie jest jeszcze rozstrzygnięte, ale kierunki zmian wyznaczają interesy głównych graczy. Nie należy ich mylić z bieżącą polityką, która zależna jest od doraźnych interesów, nacisków i konfliktów. Spróbujmy określić kierunki globalnych zmian w ciągu najbliższych 10–15 lat. Świat zachodni zależny jest od ekonomii. Każde państwo stara się stworzyć optymalne warunki dla własnej gospodarki, używając do tego także instrumentów polityki międzynarodowej. Nie chodzi tu o poczucie potęgi czy uzyskanie większych podatków, jak w średniowieczu, ale przede wszystkim o zapewnienie pracy swoim obywatelom – wyborcom – i zysków koncernom. Polityka zagraniczna ma więc ułatwiać eksport własnego bezrobocia, obniżanie kosztów własnej produkcji i zapewnianie jej rynków zbytu. Dla produkcji kluczowe jest zapewnienie bezpiecznych sposobów zaopatrzenia w surowce energetyczne. Chiny w perspektywie 20–50 lat mogą całkowicie zdominować Stany Zjednoczone. Zależność jest dwustronna, ale to Pekin ma większe możliwości manewru. W 2013 r. USA zakupiły w Chinach towary i usługi za 440 mld dol., a sprzedały jedynie za 122 mld dol. Państwo Środka jest dla USA największym dostawcą towarów importowanych, posiada też rezerwy walutowe o wartości 3,82 bln dol., w tym większość w nisko oprocentowanych amerykańskich papierach wartościowych. Chińczycy powoli zamieniają rezerwy dolarowe na złoto; zwiększyli jego zapas w 2013 r. do 2710 ton (1054 t w 2008 r.), choć nadal jest to trzy razy mniej, niż mają USA. Wyzwania dla USA Jeśli Stany Zjednoczone mają się przeciwstawić Chinom, muszą utworzyć potężny blok gospodarczy. Stąd pomysł strefy wolnego handlu, która objęłaby USA i UE oraz kraje stowarzyszone. Kolejnymi krokami są samowystarczalność energetyczna i niskie ceny gazu i ropy, które czynią przemysł amerykański konkurencyjnym. USA będą dążyły do możliwości zablokowania dostaw surowców do Chin drogą morską przez cieśniny Malakka i Sund. Stąd budowa floty i plany ewentualnej wojny morsko-powietrznej oraz zacieśnienie sojuszu z państwami pasa wyspowego od Japonii do Indonezji. Normalizacja stosunków z Iranem i/lub sojusz z Kaukazem dadzą USA dostęp do Azji Środkowej, czyli wejście na zaplecze Państwa Środka, i stworzą tamtejszym państwom alternatywę dla eksportu surowców do Chin i Rosji. Stąd geopolityczne znaczenie basenu Morza Czarnego. Rosja ma dla Stanów Zjednoczonych znaczenie drugorzędne, ale rosyjska polityka neutralizacji Europy uderza bezpośrednio w interesy USA, gdyż uniemożliwia utworzenie bloku wolnego handlu. Wybór nie jest jednoznaczny, gdyż pozwolenie Władimirowi Putinowi na działanie oderwie od USA Niemcy, ale uniezależnienie Europy od Rosji, np. poprzez dostawy gazu łupkowego, wepchnie Moskwę w objęcia Chin. Stąd niejednoznaczna polityka Waszyngtonu, walka różnych opcji i próby łączenia sprzecznych dążeń w polityce zagranicznej tego państwa. Klęska próby przekupienia Rosji, by skierować ją przeciwko Chinom, tylko wzmocniła Putina, a kunktatorska polityka i unikanie kosztów wydłużają okres destabilizacji gospodarki światowej. Powstanie blok chiński Chiny muszą rozszerzyć rynek wewnętrzny, ale to oznacza podwyżki płac, które niszczą konkurencyjność eksportu, choć umacniają przemysł, zmniejszając jego zależność od czynników międzynarodowych. Zarówno produkcja eksportowa, jak i na kraj wymaga zapewnienia tanich surowców, a te są w Afryce, Azji Środkowej i na Syberii. W 2013 r. na 280 mln ton ropy importowano 54 mln ton z Arabii Saudyjskiej, po 37 z Angoli i Omanu oraz 21,5 mln ton z Iranu. Dziś istnieją tylko dwie bezpieczne drogi dla surowców energetycznych – z Syberii i z Azji Środkowej, gdyż droga z Arabii Saudyjskiej i Afryki może być w każdej chwili zablokowana z powodu niepokojów w tym regionie. Dlatego Chiny budują flotę i będą miały bazy w Bangladeszu, na Cejlonie i w Pakistanie, by móc stabilizować swoją sytuację gospodarczą. Wybudowały też rurociągi przez Birmę. Porozumienie irańsko-amerykańskie spowoduje zbliżenie Saudyjczyków i związanych z nimi państw do Państwa Środka. Najważniejsze są jednak dla Pekinu rozbudowa dróg lądowych i zwiększenie własnego wydobycia surowców energetycznych. Na razie Chiny importują 15 mln ton ropy z pól Czajanda na Syberii Wschodniej, ale docelowo mają kupować 50 mln ton. Z Kazachstanu import wynosi 15 mln ton, a docelowo 30 mln ton, co daje razem 80 mln ton wobec potrzeb importowych wynoszących w 2020 r. 300 mln ton. Oznacza to konieczność budowy dalszych ropociągów z Azji i Syberii oraz baz morskich. Chiny obecnie zużywają 130 mld m sześc. gazu, z tego wydobywają 105 mld, a importują 14 mld m sześc. z Turkmenii i 16 mld m sześc. gazu ziemnego w postaci ciekłej (LNG). W roku 2020 będą potrzebowały 350 mld m sześc., z tego sprowadzą 150 mld m sześc. gazu. Kontrakty z Turkmenią podpisano na 65 mld m sześc. i obejmują one budowę drugiego gazociągu, z Rosją mają podpisać na 38 mld m sześc., ale docelowo na 68 mld m sześc. z Syberii i Sachalinu, co daje razem 133 mld m sześc. Poza tym rozbudowywane są terminale LNG do pojemności 55 mld m sześc. Gaz będzie więc nadal dostarczany bezpieczną drogą. Zaostrzenie konfliktu między USA i Rosją jest na rękę Chinom, gdyż izolacja Rosji sprowadzi ją do roli młodszego brata, a nawet wasala Pekinu. Jednocześnie w Europie kluczowym partnerem Chińczyków są Niemcy. Dlatego działania Rosji zmierzające do oderwania Niemiec od USA są korzystne dla Chin. Poslednij priżok Putina Maksimum, które może uzyskać Rosja, to status partnera Chin, choć bardziej realistyczne jest stanie się „młodszym bratem” i zapleczem surowcowym Państwa Środka. Aby osiągnąć swój cel, Putin powinien wzmocnić pozycję Rosji wobec Chin, co jest możliwe tylko dzięki politycznemu podporządkowaniu sobie Europy. Na to zaś pozwoliłby status quasi-monopolisty jako dostawcy surowców energetycznych oraz bycie, najlepiej na koszt zachodnich banków, ważnym rynkiem dla europejskich inwestycji i produkcji przemysłowej. Uzależnienie energetyczne Europy od Rosji wymaga z kolei odcięcia jej od innych źródeł zaopatrzenia (Azja Środkowa) oraz zablokowania i/lub opanowania jej zasobów gazu łupkowego, a także wejścia do kompanii – właścicieli zachodnich sieci przesyłowych. Od zakończenia II wojny światowej priorytetem dla Moskwy jest wbicie klina między USA i Niemcy, oderwanie ich od tego sojuszu i związanie interesami z Rosją, co uniemożliwi Berlinowi prowadzenie niezależnej polityki. W tym kontekście należy widzieć sprawę walki o niepodległość Ukrainy. Niemcy pod naciskiem korzyści ekonomicznych nie tylko wycofują się z Ukrainy, ale mają uniemożliwić jednolitą politykę Zachodu wobec Kijowa i sprowokować zdystansowanie się UE wobec USA. Granica między anglosaską strefą wolnego handlu a Rosją na rubieży Ukrainy, Białorusi, Łotwy i Estonii ostatecznie spycha Moskwę do roli wasala i energetycznego zaplecza Chin, a więc kładzie kres marzeniom o partnerstwie z Pekinem. Z tej samej przyczyny nie ma mowy o żadnych strefach buforowych, finlandyzacji i kondominiach. Z punktu widzenia Moskwy są to rozwiązania tymczasowe, co pokazuje przykład polskiego kondominium. W sporze nie chodzi o wyznaczenie granicy wpływów między Rosją a Niemcami, tylko między dwoma blokami gospodarczymi. Dylematy Niemiec Eksport towarów i usług stanowił w 1990 r. 24 proc. niemieckiego PKB, a w 2012 r. 52 proc. Zapewnienie sobie rynków zbytu stało się imperatywem niemieckiej polityki. Najwięcej niemieckiego eksportu, bo za 125,6 mld dol., idzie do Francji, za 98,5 mld dol. do USA i za 87,7 mld dol. do Chin. Dla Niemiec rynek chiński jest więc prawie równie ważny jak amerykański, chociaż ze Stanami mają 14 mld dol. nadwyżki, a z Państwem Środka 25,5 mld dol. deficytu. Niemcy nie mogą ani zdystansować się wobec USA, ani zrezygnować z ekspansji na rynku chińskim. Z Rosji Niemcy importują za 56,5 mld dol., a eksportują za 45,3 mld dol. Dla porównania – sprzedajemy Niemcom za 37,5 mld dol., a kupujemy za 49 mld dol., co oznacza, że rynek polski jest dla Niemiec większy niż rosyjski. Suwerenny i niesprzedajny rząd Polski miałby więc silną pozycję przetargową. Ukierunkowanie gospodarcze Niemiec na Rosję wynika z mylących nadziei na opłacalne inwestycje, perspektywy zwiększenia eksportu i zróżnicowania jego struktury. Europa Wschodnia, gdyby rozwinęła się gospodarczo, mogłaby Rosję zastąpić. Berlin nie może jednocześnie tworzyć z USA strefy wolnego handlu i dzielić się z Rosją wpływami w Europie, gdyż gdzieś musi przebiegać granica między obydwoma blokami gospodarczymi. Niemcy chciałyby zachować wszystkie rynki zbytu i nie ponieść przy tym żadnych kosztów, co powoduje u nich walkę różnych lobbies o sprzecznych interesach i paraliż decyzyjny rządu niemieckiego.

    1. as

      ciekawa analiza a gdzie takie rzeczy piszą, bardzo ciekawe i nie nasączone propagandą jednych czy drugich...

    2. JanKS

      Bardzo interesujące - tylko cos z tą ciesniną Sund się nie zgadza (to Bałtyk! a przeceiż chodzi o Azję płd-wsch.).

    3. Zgryźliwy

      Fakt - ciekawa i trafna analiza. A co do Niemców - cóż, widać nie znają naszego przysłowia, że: "Chytry dwa razy traci".

  2. Jack Bauer

    A tak liczyłem na obecność w Polsce dzielnych żołnierzy holenderskich, włoskich czy hiszpańskich.

    1. Zgryźliwy

      Taak? Personel pewnych uprzejmych i towarzyskich podmiotów gospodarczych - też. Wystarczy przejrzeć artykuły po "bywszych" ćwiczeniach Angoli i Italiańców w Polsce. I o tym, co się zdarzyło na "Pietrynie" w Łodzi po niedawnym przylocie 12 F-16 i 300 US soldiers. Byłoby to samo, tylko w większej skali.

  3. jaroslaw czeszejko-Sochacki

    dobrze ze nalezymy do nato ale nie lucmy sie jak widac państwa zachodnie przedewszystkim niechca zbytnio draznic Rosji w pierwszej kolejnosci musimy uzbroic wlasna armie bo przedewszystkim nalezy liczyć na wlasne sily , a zawsze lepiej miec sojusznikow ale niemozna bezgranicznie im ufac pmietajmy 1939 , powiem wiecej samo nato bez USA jest nic niewarte hipotetycznie w razie ataku Rosji na Polske to od USA zalezy czy pzryjda nam z pomoca jesli chodzi o eurpe zachodnia w razie agresji rosyjskiej uwarzam ze 10% z w jakas pomoc by przyszla 90% nawet by sie nieruszyli ograniczyli by sie do protestow jakis tam ograniczonych sankcji w pzrypadku USA wynosi to 50% na 50 % a tak wogole kpiną jest z e przez 25 Lat tkz III Rzeczpospolitej niepotrafilismy sie uniezaleznic od rosyjskich surowców ropy i gazu , pytam sie po co budowaliśmy Naftoport skoro dalej 90% sprowadzanej do polski ropy pochodzi z rosji

  4. Wojtekus

    Czyli znowu figa! Ruskie specjalsi dzialaja na Ukrainie a NATO prosi Rosje do negocjacji.

  5. wnerwiony

    Czy Polska jest krajem suwerennym? - nie!!!!!!!!! Co ma kacap do tego co w Polsce będzie czy baza NATO czy 10 nasza spawa i to my powinniśmy decydować tylko my! Bronek i reszta uchwalcie jak najszybciej łatwiejszy dostęp do broni - wtedy naród sam sie dozbroi za własne pieniądze, nie chce czekać jak wasze głupie i czasochłonne decyzje, sam kupie sobie kałacha i jak przyjdą moskale to będe mógł obronić swoją rodzinę bez łaski!! Z wiatrówką to głupio tak wyskoczyć na kacapa w jakimś BWP

Reklama