Reklama

Siły zbrojne

Międzynarodowe szkolenie w skokach do wody [GALERIA]

Fot. Bartłomiej Sulik
Fot. Bartłomiej Sulik

Na Jeziorze Żywieckim odbyły się doroczne ćwiczenia 6 Brygady Powietrznodesantowej w skokach do wody. Żołnierze desantowali się z pokładu śmigłowca W3 Sokół należącego do 7 Dywizjonu Lotniczego, startującego, tym razem, z lądowiska w okolicy wsi Lipowa, które jest regularnie używane przez 6 BPD do ćwiczeń w rejonie Bielska-Białej.

Ze względu na specyfikę środowiska lądowania jakim jest woda, ćwiczenia kończą cykl szkoleń teoretycznych i egzaminów, które potwierdzają przygotowanie żołnierzy do tego rodzaju zadań. Sprawdzane są one przez m.in. egzaminy z zakresu pływania w mundurze czy przepłynięcia pod rozpostartą czaszą spadochronu. Wiąże się to ze znaczącymi różnicami między techniką wykonywania skoków do wody a na twarde lądowisko. W tym pierwszym przypadku, skoczek, na krótko przed uderzeniem o wodę, musi wypiąć się z uprzęży (zapobiega to ciągnięciu go po powierzchni akwenu przez czaszę lub utonięcia spowodowanego zaplątaniem się w linki).

[GALERIA_19929]

Skoki wykonywano z wysokości ok. 400 metrów, tzw. metodą na linę z użyciem spadochronów o ograniczonej kierowalności AD-95. Skoczkowie wyposażeni też byli w kamizelki typu MLRJ napełniające się przy kontakcie z wodą. Natychmiast po wylądowaniu skoczków podejmowały łodzie motorowe kierowane przez saperów z 6 BPD – tak z batalionów desantowych, jak i kompanii dowodzenia. W zabezpieczaniu skoków brali też udział płetwonurkowie z 6 BPD oraz wydzielone siły i środki Policji Wodnej, Straży Pożarnej i WOPR. Łącznie skoczkowie oddali 90 skoków w 12 nalotach.

Tradycyjnie, w ćwiczeniach wzięli też udział goście zza granicy – w tym roku było to 10 niemieckich spadochroniarzy z 1 Brygady Powietrznodesantowej (stacjonującej w  Saarlouis) i 6 żołnierzy holenderskich z 11 Brygady Powietrznodesantowej (stacjonującej w Schaarsbergen)

Jezioro Żywieckie jest miejscem takich ćwiczeń od 10 lat ze względu na swoją wielkość, temperaturę, bliskość dogodnego lądowiska czy brak przebiegających w okolicy korytarzy powietrznych. Wcześniej, miejscami tych ćwiczeń były podkrakowski Zalew w Kryspinowie czy mazurskie Jezioro Orzysz.

Bartłomiej Sulik

Reklama
Reklama

Komentarze (2)

  1. RadzikGrygierkiewicza

    A ja mieszkam lat 36 mieszkam w okolicy i też służyłem w 18 Batalionie w latach 2003-2004 i nigdy nie skakałem ze spadochronem w wojsku bo była taka bieda z nędzom w WP była. Obecnie 18bbdsz skacze z cywilnego An2 na zrzutowisko Lipowa.Nie żartuje ale ta jednostka zeszła na psy, wojsko od czasu do czasu widać w terenie, 80% czasu siedzi w koszarach i graja na PS4 czy XBOX360. Wiem to od samych zołniezy bo do żołnierzy to im brakuje. Normalne szwejostwo i nie idzie na to patrzeć

  2. AlS

    \"Jezioro Żywieckie jest miejscem takich ćwiczeń od 10 lat\". Informacja jest nieścisła. Służyłem w 18 Batalionie w latach \'80, czyli 30 lat temu i już wtedy Jezioro Żywieckie było wykorzystywane do ćwiczeń skoków do wody. W jednostce stacjonował wówczas tymczasowo śmigłowiec Mi-8, który jako lądowisko wykorzystywał plac apelowy przy hali sportowej, a tankowano go na lotnisku aeroklubowym w Bielsku. Pamiętam, że wśród ćwiczących byli wówczas operatorzy z oddziałów specjalnych Marynarki Wojennej, zresztą bardzo przyjaźni kolesie, w odróżnieniu od posępnych\"Misztali\", którzy ćwiczyli razem z nimi. Opowiadali oni, że najtrudniejszą rzeczą przy skoku do wody jest właściwa ocena wysokości, wobec braku punktów odniesienia na wodzie. Czasem zła ocena powodowała zbyt wczesne wypięcie się z uprzęży i twarde zderzenie z wodą.