Reklama

Siły zbrojne

„Krążowniki Obrony Wybrzeża” dla Marynarki Wojennej RP?

Amerykanie zamierzają wycofać wszystkie swoje krążowniki rakietowe typu Ticonderoga w ciągu najbliższych pięciu lat. Okręty te nawet nie mając pełnych możliwości pływania mogą być jednak przydatne, ponieważ stanowią odpowiednik lądowych systemów Aegis Ashore, mając o wiele większy zapas i wybór możliwych do wykorzystania rakiet.

Reklama

Jeżeli sprawdzą się zapowiedzi amerykańskich wojskowych to do 2028 roku w NATO nie będzie już żadnych krążowników. Ostatnie jednostki tej klasy typu Ticonderoga mają bowiem zostać wycofane w ciągu najbliższych pięciu lat. US Navy pozbawi się w ten sposób aż 16 krążowników, które nadal pozostały w służbie z serii 27 wprowadzanych w amerykańskiej marynarki wojennej od 1983 roku.

Reklama

Tak duże cięcie jeżeli chodzi o okręty wynika: nie z samych możliwości okrętów typu Ticonderoga (bo one są nadal bardzo duże), ale a przyśpieszenia procesu wycofywania starszego sprzętu. W ten sposób amerykańskie siły zbrojne zamierzają znacznie „obniżyć koszty operacyjne w obliczu rosnącego obciążenia budżetu". Podobną decyzję w US Navy podjęto również w odniesieniu do w miarę nowych okrętów do działań przybrzeżnych (Littoral Combat Ships). Cały proces obniżania kosztów dotknie nawet lotnictwo, które planuje pozbyć się m.in. bombowców B-1B i myśliwców F-22.

Ticonderogi wcale nie są największymi pod względem wyporności i długości okrętami bojowymi amerykańskiej marynarki wojennej. Mają one bowiem wyporność pełną 9800 ton, długość 173 m i szerokość 16,8 m. Niewiele mniejsze są najnowszej wersji niszczyciele rakietowe typu Arleigh Burke (o wyporności pełnej 9700 ton, długości 155,3 m i szerokości 20 m), a już znacznie większe niszczyciele typu Zumwalt (o wyporności pełnej 15907 ton, długości 190 m i szerokości 24,6 m).

Reklama

Czytaj też

Nie można się zresztą temu dziwić, ponieważ Ticonderogi zbudowano w oparciu o sprawdzony projekt starych niszczycieli typu Spruance (o wyporności 8040 ton). Klasę krążownik nadano tym zmodyfikowanym „niszczycielom" ze względu na niespotykane w tamtych czasach możliwości nowych okrętów. Jako pierwsze na świecie jednostki operacyjne, zostały one bowiem wyposażone w system kierowania walką Aegis, wsparty radarem AN/SPY-1 z nieruchomymi antenami ścianowymi, wkomponowanymi w burty nadbudówek.

Na pierwszych pięciu krążownikach (wprowadzanych do służby od 1983 do 1985 roku) zestaw ten kierował strzelaniem rakiet odpalanych z dwóch dwuprowadnicowych wyrzutni rakietowych typu Mk 26. Jednak już w 20 września 1986 roku do linii wszedł krążownik USS „Bunker Hill" (CG-52), który uzbrojono w wyrzutnie pionowego startu typu Mk41 (wykorzystywane i produkowane do dzisiaj).

Krążowniki typu Ticonderoga to tak naprawdę pływające pierwowzory systemu lądowego Aegis Ashore, tyle że z większą ilością rakiet
Krążowniki typu Ticonderoga to tak naprawdę pływające pierwowzory systemu lądowego Aegis Ashore, tyle że z większą ilością rakiet
Autor. M.Dura

Proces wycofywania Ticonderog rozpoczął się w 2004 roku i w pierwszej kolejności objął jednostki najstarsze, wyposażone w wyrzutnie Mk 26 (pomimo że służyły tylko od 18 do 21 lat). Planowane na później cięcia przerwał jednak gwałtowny proces budowy przez Chiny potężnej marynarki wojennej i agresywna polityka władz w Pekinie wobec sąsiadów. Ostatecznie do tzw. Floty Rezerwowej wycofano więc tylko 6 krążowników, tak więc obecnie aktywnych jest 16 okrętów typu Ticonderoga.

Czytaj też

Co ciekawe za wycofaniem tych jednostek z linii jest sama, amerykańska marynarka wojenna. Kiedy więc w grudniu 2021 roku Izba Reprezentantów zatwierdziła ustawę o wycofaniu pięciu krążowników typu Ticonderoga, to było to o dwa mniej niż wnioskowała US Navy. Takie podejście marynarzy wynika prawdopodobnie z konsekwentnie realizowanych planów budowy niszczycieli nowej generacji, które zastąpiłyby swoje obecne odpowiedniki typu Arleigh Burke. A na to potrzeba pieniędzy, które można by zaoszczędzić ograniczając liczbę kosztownych w eksploatacji krążowników.

YouTube cover video

A jednak krążowników szkoda

Wycofanie okrętów typu Ticonderoga z wyrzutniami Mk41 nie wynika więc z ich ograniczonych możliwości bojowych, ale przede wszystkim z szacunków ekonomicznych. Oczywiście Amerykanie tłumaczą, że nie są to np. jednostki zbudowane z wykorzystaniem technologii stealth, ale podobna uwaga odnosi się w pewnym stopniu również do obecnie budowanych i wprowadzanych niszczycieli typu Arleigh Burke. Tylko okręty typu Zumwalt zasługują na miano jednostek stealth, jednak okazały się zbyt drogie by je wprowadzić w dużej serii do US Navy (skończyło się więc na zbudowaniu trzech takich jednostek).

Co ciekawe Ticonderogi pod względem możliwości bojowych nadal przewyższają starsze wersje niszczycieli typu Arleigh Burke. Jest to możliwe, ponieważ w międzyczasie Amerykanie prowadzili sukcesywne modernizacje swoich krążowników, obejmujące przede wszystkim okrętowy system walki Aegis. Ośmiu okrętom typu Ticonderoga dodano m.in. możliwość zwalczania rakiet balistycznych. Są to więc jednostki, które mogą lokalnie stanowić wzmocnienie dla tarczy antyrakietowej BMD (Ballistic Missile Defence).

Czytaj też

Krążowniki typu Ticonderoga zostały dodatkowo uzbrojone w rakiety wielozadaniowe SM-6 i doposażone tak, by mogły działać w ramach zintegrowanego systemu obrony przeciwlotniczej i przeciwrakietowej amerykańskiej marynarki wojennej NIFC-CA (Naval Integrated Fire Control-Counter Air). Dzięki temu uzyskano możliwość atakowania obiektów, które nie są widziane przez sensory okrętu z którego zastały wystrzelone. Dane do krążowników o celach nawodnych mogą więc być przekazane przez inne jednostki pływające lub statki powietrzne (np. samoloty wczesnego ostrzegania E-2D Advanced Hawkeye oraz samoloty wielozadaniowe F-35).

Na Ticonderogach zmodernizowano również radar SPQ-9B (ulepszając tym samym system kierowania ogniem artyleryjskim) oraz unowocześniono kompleks sonarowy SQQ-89A(V)15 (dodając wielofunkcyjny, antenowy zestaw holowany). To wszystko łączy się z ogromnym zapasem amunicji rakietowej. Na jednym krążowniku znajdują się bowiem aż 122 silosy wyrzutni pionowego startu Mk41. Dla porównania niszczyciele typu Arleigh Burke mają „tylko" 96 komór startowych (starsze warianty 90) a europejskie niszczyciele przeciwlotnicze tylko 48 (np. okręty włosko francuskie typu Horizon/Orizzonte).

Krążowniki typu Ticonderoga (z prawej) są niewiele większe od niszczycieli typu Arleigh Burke (z lewej), ale za to przenoszą więcej rakiet
Krążowniki typu Ticonderoga (z prawej) są niewiele większe od niszczycieli typu Arleigh Burke (z lewej), ale za to przenoszą więcej rakiet
Autor. M.Dura

Jeżeli pamięta się przy tym, że dwa ośmioprowadnicowe moduły wyrzutni Mk41 na krążownikach mogą przenosić nie tylko pojedyncze rakiety przeciwlotnicze SM-2, SM-3 i SM-6, ale również po cztery rakiet przeciwlotnicze krótkiego zasięgu ESSM, to widać, że jest to najpotężniejszy pod względem siły ognia okręt zachodni. Często uważa się zresztą, że tylko Ticonderogi można porównać pod względem ilości przenoszonego uzbrojenia rakietowego z chińskimi niszczycielami Typ 055 i południowokoreańskimi typu Sejong the Great, klasyfikowanymi propagandowo jako „najpotężniejsze na świecie".

W rzeczywistości amerykańskie okręty są najprawdopodobniej lepsze, ponieważ to one mają dostęp do najnowszych rakiet przeciwlotniczych w swojej klasie, jak również do najnowszych wersji systemu Aegis. Wycofanie krążowników typu Ticonderoga będzie więc znacznym osłabieniem dla natowskich sił morskich, tym bardziej że inne państwa wprowadzają swoje większe okręty bardzo powoli i w małych ilościach.

YouTube cover video

Co dalej z krążownikami?

Wielką niewiadomą pozostaje los amerykańskich krążowników po ich wycofaniu. Starsze okręty (z wyrzutniami Mk26) zostały po prostu przekazane na złom poza okrętem ex-USS „Valley Forge" (CG-50), który zatopiono w ramach ćwiczeń 2 listopada 2006 roku (jako okręt cel) na poligonie koło wyspy Kauai na Hawajach. Był to zresztą pierwszy przypadek zatopienia okrętu Aegis w historii i jak dotąd ostatni.

Zatopienie przez US Navy krążownika ex-USS „Valley Forge”podczas ćwiczeń SINKEX w listopadzie 2006 roku
Zatopienie przez US Navy krążownika ex-USS „Valley Forge”podczas ćwiczeń SINKEX w listopadzie 2006 roku
Autor. US Navy

Pozostałe sześć wycofanych okrętów (w tym co dziwne najnowsza w serii Ticonderoga USS „Port Royal" wprowadzona do służby 9 lipca 1994 roku) zostały przesunięte do tzw. Floty Rezerwowej (Reserve Fleet), znanej również potocznie jako „Flota Mothball" („Mothball Fleet"). Amerykanie już kilkakrotnie zmieniali zasady utrzymywania utrzymywanych tam jednostek pływających, jednak zasadniczo chodzi o: utrzymywanie okrętów na powierzchni i w takim stanie sprawności, by można je był szybko reaktywować w sytuacji kryzysowej. W rzeczywistości do takiej, skutecznej reanimacji bojowej dochodziło tylko w czasie Wojny Koreańskiej.

Okręty „Floty Rezerwowej” zacumowane w Suisun Bay u wybrzeży Kalifornii w 2010 roku. Z prawej strony widoczny pancernik USS „Iowa”, który później przerobiono na okręt muzeum w dzielnicy San Pedro w Los Angeles
Okręty „Floty Rezerwowej” zacumowane w Suisun Bay u wybrzeży Kalifornii w 2010 roku. Z prawej strony widoczny pancernik USS „Iowa”, który później przerobiono na okręt muzeum w dzielnicy San Pedro w Los Angeles
Autor. Wikipedia

Okręty z Floty Rezerwowej są bowiem najczęściej zbyt stare, przestarzałe i w złym stanie technicznym, by można je było obecnie doprowadzić do pełnej gotowości bojowej. Jednostki takie kończą więc po kilku latach najczęściej w stoczni złomowej, jako cele w czasie manewrów morskich lub w najlepszym przypadku jako statki muzealne, pomniki lub sztuczne rafy.

W przypadku krążowników typu Ticonderoga jest jednak inaczej. Oczywiście są to jednostki kosztowne w pływaniu (chociażby ze względu na siłownie starej wersji), ale sam system bojowy mógłby być wykorzystywany w dalszym ciągu. Trzeba bowiem pamiętać, że najstarszy okręt typu Ticonderoga pozostający w linii USS („Bunker Hill") był wprowadzony do służby 20 września 1986 roku, a najnowszy (USS „Cape St. George") 12 czerwca 1993 roku.

Czytaj też

Tymczasem polska fregata ORP „Gen. T. Kościuszko" była wprowadzona do linii w US Navy 2 kwietnia 1980 roku, a ORP „Gen. K. Pułaski" - 9 maja 1980 roku. Amerykanie wycofywać więc będą jednostki młodsze od polskich fregat nawet o 13 lat, a dodatkowo będące w pełnej gotowości bojowej. Okręty typu Ticonderoga są bowiem nadal najważniejszym elementem sił osłony amerykańskich grup lotniskowcowych, a więc muszą mieć w pełni sprawny, okrętowy system walki.

Zaletą krążowników typu Ticonderoga jest dodatkowo to, że stanowią siłę nawet stojąc w porcie. Mogą się w ten sposób stać np. mobilnym odpowiednikiem system Aegis Ashore, który przez kilka lat i za duże pieniądz budowano w Deveselu w Rumunii oraz w polskim Redzikowie. Teoretycznie dzięki Ticonderogom takie systemy obrony przeciwrakietowej można by w ciągu kilku dni wprowadzić bez jakichkolwiek prac inwestycyjnych np. w Świnoujściu, Sztokholmie i Helsinkach. Co więcej byłyby to kompleksy z o wiele większymi możliwościami, mając do dyspozycji aż 122 silosy startowe. Tymczasem z założenia Aegis Ashore mają mieć do dyspozycji 3 moduły Mk41 dla 24 rakiet.

Zamiast budować przez kilka lat dodatkowo instalacje Aegis Ashore, można w wybranych portach rozstawić krążowniki typu Ticonderoga
Zamiast budować przez kilka lat dodatkowo instalacje Aegis Ashore, można w wybranych portach rozstawić krążowniki typu Ticonderoga
Autor. U.S. Navy/Amy Forsythe

Sprawa nie jest prosta, chociażby ze względu na stosunkowo dużą załogę krążowników typu Ticonderoga (średnio ok 330 osób). Liczbę tą można by jednak znacznie zmniejszyć, gdyby ograniczono się rzeczywiście do obrony przeciwlotniczej i przeciwrakietowej, jak również atakowania celów lądowych. Trzeba bowiem pamiętać, że Toconderogii mają także możliwość przenoszenia rakiet manewrujących Tomahawk. Kraj, gdzie postawiono by amerykański krążownik uzyskałby więc automatycznie zdolność do odstraszania.

Dyskusja na temat tego, co zrobić z amerykańskimi krążownikami niewątpliwie się dopiero rozpocznie. Warto się jednak naprawdę zastanowić, czy zamiast trzymać wycofane okręty na kotwicowiskach amerykańskich portów we „Flocie Mothball" nie lepiej je oddać za przysłowiowego dolara chętnym krajom sojuszniczym, by to one płaciły za ich utrzymanie. Tym bardziej, że Amerykanie zarabiali by dodatkowo na serwisowaniu systemów okrętowych i sprzedaży rakiet, którymi trzeba by załadować wyrzutnie Mk41.

Czytaj też

Ważny jest również sam efekt polityczny takiego działania, wywarty np. na władzach w Moskwie i Pekinie. Amerykanie jednym ruchem mogliby bowiem otrzymać: nie dwuelementowy system Aegis Ashore, ale nawet osiemnastoelementowy (16 „stacjonarnych" krążowników plus kompleksy z Redzikowa i Deveselu). Wściekłość i upokorzenie Putina za postawienie jednej Ticonderogi na stałe w Helsinkach, jednej w Świnoujściu i jednej w rumuńskiej Konstancy byłaby wystarczającą rekompensatą, za konieczne do poniesienia przy tej okazji koszty modernizacji i usprawniania starzejących się okrętów.

Tym bardziej, że amerykańskie Ticonderogi, nawet po tylu latach, miałby większe możliwości bojowe, niż jakikolwiek okręt nawodny rosyjskiej marynarki wojennej.

Reklama

Komentarze (47)

  1. pielgrzym

    Polski MON, AU niech pozyska o ile jest to możliwe amerykańskie krążowniki i je wyremontuje bo to nie jest aż taki problem.Najlepszym kandytatem byłaby Stocznia Remontowa Shipbuilding, w procedurze SINKEX, ponadto Polski MON niech zakupi do nich uzbrojenie z transferem technologii wraz z offsetem.Polski MON ,AU niech nie filozofuje tylko pozyska z Korei fregaty, korwety, krążowniki, okręty podwodne wraz z uzbrojeniem są tańsze, zaawansowane technologicznie,szybka realizacja, transfery technologii wraz z offsetem. Ponadto Polski MON niech pozyska transfer technologii pocisku hipersonicznego Hycore, wozy wsparcia piechoty AS21 Redback, system rakietowy Hyunmoo i inne.

  2. NoneOfYourFrakkinBusiness

    Na fali ostatniej rozszerzonej współpracy z US, dogadać się żeby doprowadzić naszą stocznię do możliwości serwisowania takich okrętów dla NATO, dogadać się z Finlandą i Szwecją(i może Estonią, Litwą i Łotwą) żeby obstawić Morze Natowskie takimi maszynkami. Dla nas plus w postaci rozruszania stoczni i pracy dla ludzi, dla US pozbycie się money sinku. Dla Morza Natowskiego zwiększone bezpieczeństwo.

  3. dejavu

    Wezmy jedna sztuke i postawmy pod Suwalkami. Bedziemy miec swietny radar i wyrzutnie do CAMM, ktore mamy produkowac. Nie bedzie problemu z rdza i starym silnikiem, a z tego miejsca wiecej zobaczymy niz z Baltyku.

  4. USdown

    Ukraina pochwaliła się nowego rodzaju jednostką pływającą - kajakiem bojowym Poloz. Można byłoby więc zastanowić się nad przyjęciem podobnego systemu uzbrojenia do marynarek wojennych NATO, Z pewnością byłby zdecydowanie tańszy od amerykańskich krążowników rakietowych!

    1. Davien3

      @Usdown Rosja chwali sie Okrętem Podwodnym Moskwa i fregatami bez napedu wiec ten kajak na tle ruskich okretów jest i tak cudem techniki.

    2. USdown

      @Davien3 / cudem techniki.< Czy również za taki uważasz fregatę Hetʹman Sahajdaczny (F 130, eks-U 130), która była okrętem flagowym Wijśkowo-Morśkich Sył Zbrojnych Sył Ukrainy. Zapewne wiesz o tym, że już w pierwszym dniu rosyjskiego ataku - załoga samozatopiła jednostkę przy nabrzeżu portu w Mikołajowie. Napisz więc co teraz dzieje się z tym flagowym okrętem ukraińskiej marynarki wojennej!

    3. xdx

      Kommuna jest najlepszym przykładem nowoczesnej sovieckiej myśli technicznej. Ciężko ale się na waszym przykładzie wzorować - nikt nie ma takich super nowoczesnych okrętów - chyba ze z muzeum albo przeniesie się w czasie.

  5. Mat966

    "W rzeczywistości do takiej, skutecznej reanimacji bojowej dochodziło tylko w czasie Wojny Koreańskiej." - a nie przywracano też okrętów za Reagana, do 600-ship Navy. W tym pancerniki typu Iowa, które w 1991 roku brały udział w wojnie w Zatoce Perskiej?

  6. KPS1

    Przydały by się u nas, tak samo warto patrzyć co Norwegowie robią z Nansenami.

  7. DDR

    Nie wycofują przypadkiem jakiegoś lotniskowca bo też może się przydać na sadzawkę hucznie zwaną Morzem Bałtyckim :))

    1. RAF

      DDR@ Morze Bałtyckie nazywane jest sadzawką tylko przez ruską agenturę, która nie chce żeby Polska miała silną MW.

    2. "Pułkownik" Michał

      Przez tę "sadzawkę" trwa wymiana handlowa dzięki której 8 na 10 rzeczy, które ma Pan w domu... przypłynęło morzem. ;P

    3. Otas

      Przeczytaj może artykuł bo chyba tego nie zrobiłeś. Taki okręt cumuje się na stałe przy nadbrzeżu a nawet stawia na mieliźnie. Te okręty mają kilka razy większą siłę OPL niż baza w Redzikowie. Są w stanie obronić siebie jak i cały region wokół siebie a do tego postawiony na mieliznie nie zatonie :)

  8. tkin ważny

    Ticonderogom zacumowane do brzegu ilu baterii Patriot byśmy potrzebowali aby bronić tego skarbu za dolara przed Kindżałami. Za te pieniądze wolałbym zacząć produkować, trzeci rodzaj pocisku systemu Camm LR do 100 km. Takie są priorytety i Polska racja stanu. To byłaby prawdziwa obrona plot. Nie stać nas na rozdrabnianie się. Trzymajmy się tego co jest najistotniejsze dla Polski. Produkcja najnowocześniejszej broni. Co kupuje Izrael ??? Jak kupią to będą mieli całe morze Śródziemne w zasięgu, ale nie kupią.

    1. "Pułkownik" Michał

      Ticonderogi nie potrzebują do osłony Patriotów... xD Na tych okrętach jest 120 wyrzutni rakiet od plot/prak po rakiety manewrujące. Na dodatek do obrony bezpośredniej mają system Phalanx. Pyta Pan o nowoczesną broń? I to jest właśnie taka broń. Taki okręt/okręty zapewniłby nam ogromne zdolności do czasu wejścia na służbę Mieczników. A i po ich przyjęciu do służby byłoby dla niego lub dla nich miejsce jako okrętów dowodzenia i plot/prak.

    2. Davien3

      @Tkin Rosja nie ma tylu Kinzałów by sie przebic przez OPRAK Ticonderogi . a co do CAMM-MR to zanim powstanie to minie wiele lat a i tak bedzie gorszy nawet od zwykłego aster-30 nie mówiąc o SM-6 z Tico. I zapomnij bysmy je kiedykolwiek produkowali

  9. szeliga

    Pan komandor nieco "odpłynął". Amerykanów nie stać na kontynuowanie eksploatacji Ticonderog, a my mamy móc? Nie stać ich bo bieżąca eksploatacja jest droższa od eksploatacji najnowszych niszczycieli, a za wyjątkiem liczby wyrzutni nowe niszczyciele przewyższają Ticonderogi (nowsze wersje wyposażenia bojowego). Dodatkowo dalsze eksploatacja wymagałaby bardzo drogiego remontu i to głównie instalacji a te są potrzebne jeśli cokolwiek miałoby działać, nie tylko do pływania. Przecież problem był wielokrotnie opisywany w amerykańskich mediach branżowych. Złośliwie zapytałbym czy wreszcie po latach starań udało się doprowadzić do PEŁNEJ sprawności operacyjnej systemy Phalanx na naszych fregatach OHP? To tylko 1% wyzwań jakie mielibyśmy z Ticonderodami.

    1. Davien3

      @szeliga te krazowniki pływaja w ochronie lotniskowców więc sa nie dosc ze w dobrym stanie to maja najlepsze mozliwe wyposazenie, bo chyba nie sadzisz ze amerykanie tu oszczedzali? Do tego 8 z nich jest w wersji AEGIS BMD

    2. szeliga

      @Davien3 Owszem są w dobrym stanie ale tuż przed upływem resursu (przed koniecznym generalnym remontem za min. 1/2 wartości, ale tylko z odtworzeniem stanu z momentu wejścia do służby). To ich rozłożyło bo wyszło ze nowe niszczyciele będą tańsze. Dodatkowo:Amerykanie mają zwyczaj taki sprzęt dożynać i łatać sznurkiem, bo wiedzą że zaraz zejdzie. Może być nie najlepiej, ale jeżeli już miałyby być to tylko z AEGiS o ile sprawny. My mieliśmy wyjątkowe szczęście z zakupem MRAPów i Abramsów z US Marines bo: MRAPy były naprodukowane na zapas i magazynowane, a wszedł nowy lepszy model stąd nasze miały często przebiegi "fabryczne"; Abramsy zeszły bo US Marines dość niespodziewanie zmieniło strategię i pozbywało się czołgów z przyczyn strategicznych, a nie technicznych. Nie wierzę w takie szczęście po raz trzeci.

    3. Davien3

      @szeliga po pierwsze to co wazne czyli wyposazenie i uzbrojenie sa w najnowszych wersjach bo te okrety ciagle bronia LGU. Po drugie Ticonderogi były wielokrotnie modernizowane a wycofuja je nie z powodu zuzycia ale kosztów utrzymania i produkcji nowych niszczycieli i fregat Dalej sa to doskonałe okrety znacznie lepsze od tego co ma jkikolwiek nasz przeciwnik .A nasze OHP dostalismy z USA w kompletnym stanie jedynie sami je doprowadzilismy bez modernizacji do tego czym sa dzisiaj

  10. Seb66

    Z artykułu wynika że USA pozbywa się ich bo USA NIE stać na ich utrzymanie. Ale są fu tacy którzy piszą "kupmy"?? Sugerują że jesteśmy bogatsi niż USA? A moze tylko zapomnięli dopisać że sami chcą zapłacić za zakup i późniejsze utrzymanie?

    1. Bender

      To nie jest kwestia kasy. Tico są kosztowne dla Amerykanów, bo ciągle pływają po oceanach (czyt są bardzo intensywnie eksploatowane). Jeśli założyć, że mają działać w naszej strefie Bałtyku, albo nawet stać zacumowane w porcie, czy gdziekolwiek na wybrzeżu, to koszty eksploatacyjne znacząco spadną. Raczej trzeba zapytać, czy taki ruch ma sens militarny. Na pewno ma wielki ładunek polityczny (typu: nasz okręt neutralizuje zagrożenie atakiem atomowym z Królewca).

    2. DIM1

      @Bender. "Zneutralizuje" ? Zacumowany w Świnoujściu ? Broniąc Trójmiasto przed atakiem z Królewca ?

  11. tkin ważny

    Ticonderoga - to nie droga do zbudowania sil RP. Fabryki i rozwój technologii tego potrzebujemy aby nie zmarnować całego wysiłku i miliardów jakie do tej pory wydaliśmy. Jak sami nie zabezpieczymy się w główny sprzęt wojskowy to zostanie nam półka na zawsze i do końca życia nas, naszych dzieci i wnuków. Złom i marzenia o potędze to nie idzie w parze. Jak myślicie dlaczego nikt we Francji lub w Niemczech nie myśli o tych krążownikach. JAK NIE MAMY SWOJEGO ROZUMU TO DLACZEGO IZRAEL TEGO NIE KUPUJE JAK MYŚLICIE POLACY???

  12. Bender

    Pomysł Pana Komandora ma dla nas ogromy potencjał polityczny, gdyż stosunkowo niewielką inwestycją można politycznie zneutralizować szantaż rakietowy z Królewca. Tylko czy na pewno ma też sens militarny? Owszem, siła ognia imponująca, ale to nadal nieruchomy okręt, priorytetowy cel, który można zatopić. A przynajmniej próbować. Z jednej strony to dobrze, bo wiedząc o tym możemy przygotować obronę i wyczerpywać siły npla na tym kierunku, z drugiej jednak ruch zwiększa szanse okrętu na przeżycie, a jak ma stać w porcie, to może lepiej wyrzutnie przenieść na ląd. Poza tym w naszym przyszłym IBCS lepiej sprawdzą się rozproszone efektory, niż skomasowane. O ile oceaniczne okręty muszą mieć jednostkę ognia wystarczającą na długie bojowe rejsy, to lądowe Aegis Ashore są znacznie skromniejsze zapewne nie bez przyczyny. Zresztą gdyby miało zrobić się gorąco, to amerykańskie Tico i/lub Burke i tak będą wysłane na Bałtyk... Nadal to niezwykle ciekawy pomysł.

  13. Ein

    Dwie takie jednostki zacumowane na zatoce z rozwiniętą obroną przeciwpodwodną / antydostępową będą chroniły cały zachodni Bałtyk z dużą częścią Szwecji, Litwą i zamknięciem w bańce Królewca. Mamy prawie 250 efektorów najmarniej, zdolnych do odpierania zmasowanych uderzeń rakietowych z kloaki, względnie mniej opl/arak zamian ponad 100 Tomków do rażenia moskwy, st. Petersburga - Kronsztadu, pskowa. I to nie za dekadę tylko 2-3 lata wdrożenia, załogi niewiele większe (o ile w ogóle) od OHPów. Bo nie będzie to pływało po ocenia, nie będzie realizowało misji ASW, eskorty, konwojowania, tylko jak komandor napisał. Koszta na wstępie? Efektory. Pewnie z 3 mld złociszy na to by poszły, ale to biorąc efekt byłaby naprawdę skokowo zwiększająca możliwości flanki opcja.

    1. KrzysiekS

      Ein USA która ma całą infrastrukturę do utrzymania tych jednostek stwierdziło że to za drogo ale Polska która nie jest przygotowana na utrzymania takich jednostek zastanawia się czy warto. Nikt nie pisze o kosztach dodatkowych szkolenia załóg, koszty efektorów, konserwacja, pewnie wymiana niektórych podzespołów po prostu się zużywają jak wszystko. Po prostu nie stać nas na utrzymanie tego już taniej pewnie by wyniosło wybudowanie nowych takich systemów na lądzie.

    2. "Pułkownik" Michał

      @Essex a gdyby ściąć koszty za pomocą nowego Land Lease act? ;)

  14. Wlad

    Krążownik w PMW, to brzmi dumnie, ale byłaby to kolejna fanfaronada. De facto byłby to swoisty nielot – hulk. Jakoś nie wyobrażam sobie hulka (-ów) „obrony plot./prak.” Przedsięwzięcia kosztowniejszego w utrzymaniu niż pół PMW! Przecież z tego właśnie powodu te stare okręty wycofują Amerykanie! Za zachowane na pokładzie uzbrojenie i urządzenia elektroniczne z pewnością osobno trzeba by zapłacić, tak jak miało to miejsce w przeszłości. Co ze szkoleniem nawet części załogi? Przecież to trwa latami. Proszę bardzo, niech Amerykanie zacumują wspomniane okręty (bez zmiany bandery) w wymienionych portach, ale ze swoimi wyszkolonymi i doświadczonymi załogami. My najwyżej możemy „dołożyć się” do kosztów.

    1. "Pułkownik" Michał

      Okręty powinny zachować swoje pełnomorskie zdolności. To nie są stare okręty. Przypomnę, że podczas wojny w Zatoce USA używało pancerników z czasów II wojny światowej, naprowadzając lotnictwem ogień z ich potężnych dział.

    2. Essex

      Pulkownik....a co to ma znaczenie czego uzywalo???? W naszym przypadku pewnie koszt przejecia kadlubow bylby symboliczny ale kisxt uzbrojenia i utrzymania tego cuda bylby gigantyczny.

    3. "Pułkownik" Michał

      @Essex chodziło mi o to, że nawet stare okręty mogą być w dobrym stanie utrzymywane dziesiątki lat. A co do kosztów... to nowy Land Lease act brzmi tak: "Prezydent może autoryzować Rząd Stanów Zjednoczonych do dzierżawienia bądź pożyczki artykułów obronnych dla Rządu Ukrainy bądź dla rządów krajów Wschodniej Europy dotkniętych przez inwazję Federacji Rosyjskiej na Ukrainę, aby wzmocnić zdolności obronne tych krajów oraz uchronić ich ludność cywilną od potencjalnej inwazji bądź trwającej agresji ze strony sił zbrojnych Rządu Federacji Rosyjskiej”. Gdyby USA nam pomogło kupić i utrzymać ten sprzęt to kasa wróciłaby do nich a Bałtyk byłby zabezpieczony na lata. ;)

  15. Dudley

    To jest SF, Amerykanie szybciej zatopią okręty jak przekażą je takim sojusznikom jak Polska Rumunia czy Ukraina. My jesteśmy dla nich jak niewolnik, mamy kupować szklane paciorki za złoto i futra. Nie można doprowadzić by taki bantustan jak Polska się uniezależniał. A gdyby nawet zdecydowali się przekazać Tico, to w pierwszej kolejności wybebeszyli by go z wszelkich istotnych systemów, pozwalających na samodzielne namierzenia celów i odpalanie rakiet. A za montaż alternatywnych systemów, z tym ze pozwalających na ingerencję z zewnątrz w proces decyzyjny, zapłaciliśmy jak za mokre zbóże

    1. Paweł P.

      To jest dopiero SF. Raczej po remoncie, przekażą...

    2. "Pułkownik" Michał

      @Dudley sytuacja geopolityczne się nieco zmieniła odkąd przekazali nam OHP. ;) Teraz byliby raczej bardziej skłonni. I jakby dobrze negocjować to jeszcze by za to zapłacili... ;) To jest treść nowego Land Lease act: "Prezydent może autoryzować Rząd Stanów Zjednoczonych do dzierżawienia bądź pożyczki artykułów obronnych dla Rządu Ukrainy bądź dla rządów krajów Wschodniej Europy dotkniętych przez inwazję Federacji Rosyjskiej na Ukrainę, aby wzmocnić zdolności obronne tych krajów oraz uchronić ich ludność cywilną od potencjalnej inwazji bądź trwającej agresji ze strony sił zbrojnych Rządu Federacji Rosyjskiej”. Gdyby USA nam pomogło kupić i utrzymać ten sprzęt to kasa wróciłaby do nich a Bałtyk byłby zabezpieczony na lata. ;)

  16. kmdr

    Proponowałem 2 Niszczyciele na Bałtyku, Pan kmdr Dura idzie krok dalej. Duży krok. Tylko po co się ograniczać tylko do obrony przeciwlotniczej i przeciwrakietowej. Jak uda się przekonać Amerykanów żeby sprzedali i to nie wydmuszki to czemu nie. Nawet niech będą w służbie 15 lat to już duży plus. Marynarze nauczą się służyć na czymś dużym, stoczniowcy się też mogliby przejść z wycieczką krajoznawczą po tej jednostce. Niech popatrzą jak zbudowane jest coś większego niż Kormoran. Przypomnę tylko że Gawron i Miecznik są na licencji. Wszystkie osoby które miały styczność ORP Warszawa są już na emeryturze , albo już im dużo do emerytury nie zostało. Od wycofania minęło już 20 lat.

    1. Essex

      Kto to utrzyma ? Budzet MW jest mikrodkopijny, przez tyle lat nie bylismy w dtsnie foprowadzic OHP do pelnej spraenosci a tu kolejne takie pomysly????? Przeciez to zabija MW na lata.....

    2. "Pułkownik" Michał

      @Essex oto treść nowego Land Lease act: "Prezydent może autoryzować Rząd Stanów Zjednoczonych do dzierżawienia bądź pożyczki artykułów obronnych dla Rządu Ukrainy bądź dla rządów krajów Wschodniej Europy dotkniętych przez inwazję Federacji Rosyjskiej na Ukrainę, aby wzmocnić zdolności obronne tych krajów oraz uchronić ich ludność cywilną od potencjalnej inwazji bądź trwającej agresji ze strony sił zbrojnych Rządu Federacji Rosyjskiej”. Gdyby USA nam pomogło kupić i utrzymać ten sprzęt to kasa wróciłaby do nich a Bałtyk byłby zabezpieczony na lata. ;)

  17. RAF

    Ciekawy pomysł, wart rozważenia jeśli Amerykanie zaproponowaliby nam te okręty w krzystnej cenie.

  18. ALBERTk

    Widzę że ruskie się bardzo uaktywnili pod tym artykułem. Nic dziwnego, gdyby Polska zdobyła takie okręty to byłby game changer w tej części Europy.

  19. Essex

    Biorac pod uwage historie pozyskania OHP i przed ich przejeciem zdjecie z nich w miare nowoczesnegi uzbtojenia to chyba bysmy pozysksli same kadluby. Przypomne tylko ze dwa kadluby bez czesci elektroniki i uzbrojenia wybudujemy sami w Mieczniku. Chyba wystarczy tych kadlubow. Po vo w ogole takie wrzuty? Koszty utrzymania i napraw starych OHP zabily u nas MW, nigdy ich i tak nie przywrocono do pelnej dprawnosci bojowej ale kasiora poszla. Warto o tym pamietac i popatrzec jskie kwoty ma do dyspoxycji MW. Dosc juz tych fantazji.

    1. Davien3

      @Essex a niby jakie uzbrojenie i wyposazenie zdjeto z OHP?? Bo miały dokladnie to samo co przy słuzbie w US Navy

  20. rukmavimana

    Amerykanów nie stać, ale nas stać. Jasne. Co za nonsens. Zawsze ceniłem Pana Durę, ale tu się Pan trochę zagalopował. Przy czym "trochę", to daleko posunięty eufemizm.

    1. "Pułkownik" Michał

      Amerykanów może nie stać bo mają dużo większy wachlarz sprzętu. My go nie mamy stąd koszt ich eksploatacji byłby atrakcyjny względem możliwości, które byśmy otrzymali.

    2. Essex

      Pulkownik....takie gdybanie jest fobre dla dzieci, historia pizyskania OHP i problemow z ekdploatacja swiadczy zupelnie o czyms innym.....wiecej zdrowego rozsadku a mniej nieuzasadnionych fantazji

    3. Rusmongol

      Amerykanie mają z 200-300 Okrętów w tym 11 lotniskowców na których stacjonuje tyle samolotów ile ma kacapia wszystkich. Dodatkowo wciąż budują nowe i to w dziesiątkach.

  21. kopacz033

    No i tu jest haczyk, gleboka modernizacja instalacji elektronicznej i sprzetu by moglo jakos funkcjonowac jako obrona przeciwrakietowa. Kasa w bloto i bez sensu w to ladowac. Proboja nam wcisnac by zarobic i pozbyc sie szmelcu . Tylko AMerykanie widza w tym interes dla sb. Dla nas lepiej wybudowac infrastrukture i miec ja paredziesat lat a nie brac cos na max 10lat i bedzie rdzewialo na morzu. Co jesli bedzie jakis huragan to po inwestycji, badz jakies tsunami nie daj boze. LEpiej zrobic infratrukture naziemna i klopot z glowy

    1. "Pułkownik" Michał

      Tsunami na Bałtyku... Ha ha ha! xD Ja wiem, że Bałtyk jest trudnym akwenem do żeglugi ale żeby aż tak?! xD Powiada Pan, że 120 wyrzutni rakiet z radarami i centrum dowodzenia zdolnym obsłużyć całe zgrupowanie okrętów to szmelc? Ciekawa tezą... xD

    2. Bellcross

      Nikt nic nam nie wciska, człowieku. Takiej propozycji nie ma.

    3. Rusmongol

      Co ty chcesz tam modernozowac? Nawet na obecnym poziomie to okręt niedoscigniony dla 90% Okrętów świata.

  22. zegrz69

    Ciekawe, czy koszt "rozłożenia" krążownika i zestawienia go na nowo (tylko potrzebne elementy) np. pod Warszawą byłby niższy niż wybudowanie instalacji o podobnych możliwościach. (dla Trójmiasta i Świnoujścia nie trzeba ich rozbierać) Jeden taki "składak" po wpięciu w system obrony powietrznej zastąpiłby kilka baterii Patriotów.

  23. Hmmm.

    Obyb ten złom został w stanach.

  24. wert

    dajcie spokój z tym chciejstwem. Silne WP kłuje wilcze ślepia. Jankesi mają dziś inny priorytet- tzw "jedność". Po co ma stać w Świnoujściu jak będzie stał, jeśli już, to w Rostocku

  25. Rusmongol

    Ciekawa koncepcja. Dodatkowo taki okręt m przewagę nad takim Redzikowem, że co dzień może stać gdzie indziej.

    1. Essex

      Jasne, np. W Radomiu

Reklama