Reklama

Siły zbrojne

Krążownik rakietowy Moskwa nie jest tam sam [ANALIZA]

Krążownik rakietowy Moskwa opuszczony przez załogę tuż przed zatonięciem.
Krążownik rakietowy Moskwa opuszczony przez załogę tuż przed zatonięciem.
Autor. Twitter

Dwa lata temu został zatopiony okręt flagowy Floty Czarnomorskiej, gwardyjski odznaczony Orderem Nachimowa, krążownik rakietowy Moskwa. Ale nie jest on samotny na rosyjskiej liście strat jednostek pływających w czasie wojny na Ukrainie.

Marynarka Wojenna Ukrainy powstała po podziale radzieckiej Floty Czarnomorskiej pomiędzy Ukrainę i Rosję. W podziale zastosowano spore dysproporcje i ukraińska flota od początku była mała i przestarzała. Dodatkowo kraj ten nie miał wystarczających środków finansowych nawet na utrzymanie ich w sprawności. W czasie działań wojennych w 2014 roku stan floty jeszcze mocniej się uszczuplił. Całkiem sporo ukraińskich okrętów zostało na Krymie i wpadło w ręce Rosjan.

W 2022 roku ukraińskie siły morskie były tak słabe w porównaniu z rosyjską Flotą Czarnomorską, że od początku stały na straconej pozycji. Część jednostek pływających zniszczyli i zdobyli Rosjanie, a niektóre uległy samozatopieniu przez Ukraińców. W efekcie tego na Morzu Czarnym nie starły się floty obu państw, ale Ukraina do zaatakowania Marynarki Wojennej Rosji użyła innych dostępnych jej środków. Były to uderzenia rakiet wystrzeliwanych z wyrzutni lądowych, rakiet i bomb lotniczych oraz ustawione obronne morskie pola minowe.

Reklama

Wobec takiego obrotu wydarzeń Rosjanie wycofali swoje jednostki pływające poza strefę ukraińskiego wybrzeża, a po zintensyfikowaniu ukraińskich uderzeń na bazę morską w Sewastopolu dużą część okrętów przenieśli do bazy morskiej w Noworosyjsku.

Turcja zgodnie z przysługującym jej prawem zamknęła dla rosyjskich i ukraińskich okrętów Cieśniny Bosfor i Dardanele. Mogą przez nie przejść, ale tylko jednorazowo w drodze powrotnej, okręty które przed zamknięciem cieśnin znajdowały się poza Morzem Czarnym. Dotyczy to kilku okrętów Floty Czarnomorskiej przebywających wtedy na Morzu Śródziemnym. Rosja z tego nie korzysta i przeprowadza rotację swojego zgrupowania śródziemnomorskiego w oparciu o pozostałe swoje floty. Ma ona za to możliwość komunikacji śródlądowej z Morzem Czarnym, ale dla okrętów o niewielkich rozmiarach, albo większych ale od początku do tego przygotowanych (np. małych okrętów artyleryjskich projektu 21630 Bujan i małych okrętów rakietowych projektu 21631 Bujan-M).

Czytaj też

Zupełnie inną sprawą jest ruch cywilnych statków z czarnomorskich portów. Rosjanie robią to swobodnie, przechodząc w nieskrępowany sposób tureckie cieśniny. Jedynym zagrożeniem dla rosyjskiej żeglugi na tym akwenie mogą być ewentualne ukraińskie ataki. Natomiast ruch z portów ukraińskich został początkowo całkowicie sparaliżowany w wyniku trwających działań wojennych. W związku z brakiem możliwości eksportu ukraińskiej żywności i w wyniku porozumień międzynarodowych tymczasowo utworzono specjalny korytarz wzdłuż wybrzeży Ukrainy, Rumunii i Bułgarii. Po wycofaniu się Rosji, a dokładniej po nie przedłużeniu przez nią terminu swojej zgody, korytarz ten działa w praktyce, ale korzystanie z niego jest obarczone sporym ryzykiem.

Wobec powyższego wydawałoby się, że wojna na Morzu Czarnym ma raczej mało intensywny charakter. Ale nic bardziej mylnego. W efekcie działań wojennych Rosjanie ponieśli może nie duże, ale bezpowrotne straty w stanie swojej floty.

Niestety nadal trudno jest ustalić wiele szczegółów dotyczących tych strat, a nawet być pewnym ich poniesienia przez Rosjan. Mgła wojny połączona z dezinformacją obu stron oraz lawinowym wzrostem niepotwierdzonych lub błędnych publicznych przekazów (zarówno anonimowych jak i spersonalizowanych) powoduje spore problemy w dokładnym przedstawieniu tych spraw. Ale 2 lata po zatopieniu krążownika Moskwa warto spróbować.

Reklama

Straty bezpowrotne

Obecnie można szacować, iż w sposób bezpowrotny Rosjanie stracili już: krążownik rakietowy, kuter rakietowy, duży okręt patrolowy, 3 okręty desantowe, 6 kutrów desantowych, 2 kutry patrolowe oraz holownik ratowniczy. Większość z nich należała do Floty Czarnomorskiej, choć w kilku opisanych przypadkach z Floty Bałtyckiej i Flotylli Czarnomorskiej. Chronologicznie było to następująco:

24 marca 2022 roku. W cumujący w ukraińskim porcie okręt desantowy Saratow projektu 1171 Tapir (w kodzie NATO Aligator) uderzyła rakieta taktyczna Toczka-U wystrzelona z ukraińskiej wyrzutni lądowej. Okręt został całkowicie zniszczony i spłonął. Odłamki od wybuchu lekko uszkodziły dwa inne okręty desantowe: Cezar Kunikow i Nowoczerkassk, które ratowały się ucieczką i w trybie alarmowym opuściły zaatakowany port. W czasie samego uderzenia i w wyniku odniesionych ran zginęło 12 rosyjskich marynarzy. Jest to jeden z nielicznych przypadków, gdy można podać tę liczbę dokładnie. Wśród tych 12 marynarzy nie było dowódcy okrętu Saratow, ale znalazł się dowódca okrętu Cezar Kunikow, który zmarł w szpitalu 11 kwietnia 2022 roku.

Płonący okręt desantowy Saratow.
Płonący okręt desantowy Saratow.
Autor. Archiwum autora

13-14 kwietnia 2022 roku. W dniu 13 kwietnia na krążowniku rakietowym Moskwa wybuch pożar, który spowodował dodatkowe eksplozje okrętowych rakiet oraz amunicji. W czasie próby holowania uszkodzonego okrętu do najbliższego portu 14 kwietnia okręt zatonął. Według strony ukraińskiej został on trafiony dwoma ukraińskimi rakietami Neptun, wystrzelonymi z wyrzutni nadbrzeżnych, co było przyczyną pożaru i wspomnianych dalszym eksplozji. Strona rosyjska oficjalnie nie podaje przyczyn pożaru, a nieoficjalnie dezawuuje zdolności ukraińskich Neptunów twierdząc, iż okręt został trafiony dwoma amerykańskimi rakietami Harpoon, przekazanymi Ukrainie prawdopodobnie przez Danię. Dodatkowo nieoficjalnie Rosjanie twierdzą, iż obsługa Harpoonów nie była ukraińska tylko zagraniczna, ponieważ Ukraińcy mieli za mało czasu na przeszkolenie się od czasu dostawy wyrzutni i systemów naprowadzania do kwietniowego ataku. Duńska donacja miała trafić na Ukrainę drogą lądową przez Rumunię. Rosjanie nie przyznają się również do liczby zabitych i zaginionych na morzu członków załogi krążownika Moskwa. Różne pojawiające się oceny są skrajnie rozbieżne.

Krążownik rakietowy Moskwa projektu 1164 Atłant (w kodzie NATO Slava) był mocno przestarzałym okrętem, który został zaprojektowany i zbudowany w oparciu o radzieckie rozwiązania z lat 70. XX wieku. Okręt wszedł do służby w Marynarce Wojennej ZSRR 30 grudnia 1982 roku, a przez prawie 40 lat nie przeszedł głębokiej modernizacji, która zasadniczo zmieniłaby jego uzbrojenie lub wyposażenie. Spora cześć jego wyposażenia była niesprawna lub wymagała serwisu.

Czytaj też

Wszystko wygląda na to, że załoga krążownika Moskwa nie spodziewała się uderzenia rakietowego. Najbardziej wskazuje na to położenie rufowych wyrzutni rakiet przeciwlotniczych Osa-MA i stacji radiolokacyjnych ich naprowadzania. Wyrzutnia Osa-MA w stanie spoczynku całkowicie jest schowana pod pokładem. Przed użyciem otwierają się pokrywy w pokładzie i słupowa wyrzutnia wyjeżdża do góry. Na niej znajdują się dwie prowadnice rakiet. Po ich wystrzeleniu na ustawione pionowo prowadnice można automatycznie załadować kolejne dwie rakiety.

Na dostępnym jedynym zdjęciu okrętu Moskwa przed zatonięciem i dwusekundowym filmie wyrzutnie Osa-MA są pod pokładem. Dziwna to sytuacja, na okręcie biorącym udział w wojnie. Choć w późniejszych  sprawach sądowych wytaczanych przez rodziny marynarzy, którzy zginęli lub zaginęli władze rosyjskie twierdziły, iż okręt nie brał udziału w tzw. wojennej operacji specjalnej (sic !). Dodatkowo osłona pokładu nad wyrzutnią Osa-MA wydaje się być w naturalnym szarym, okrętowym kolorze bez śladów osmolenia co wskazuje, iż nie odpalano z niej żadnych rakiet w celu obrony okrętu. Również stacja radiolokacyjna kierowania ogniem 4R-33 rakiet Osa-MA jest w pozycji spoczynkowej czyli płaszczyzna jej radaru jest prostopadła do płaszczyzny symetrii okrętu. Powoduje to, iż radar patrzy dokładnie za rufę krążownika. Również w kierunku rufy patrzy radar Fort do kierowania ogniem rakiet przeciwlotniczych S-300F. Cała rakietowa obrona przeciwlotnicza sprawia wrażenie jakby nie była nawet przygotowana do obrony okrętu.

Reklama

Projektanci krążownika projektu 1164 czyli okrętu przeznaczonego do zwalczania nieprzyjacielskich zgrupowań okrętowych przewidzieli jego silną obronę przeciwlotniczą, ale adekwatną do ówczesnych rozwiązań. Na śródokręciu okręt wyposażony jest w osiem pionowych wyrzutni rakiet S-300F (z zapasem 64 rakiet). Do obrony na krótszym zasięgu przeznaczone są dwie rufowe wyrzutnie Osa-MA, a do bezpośredniej jeszcze trzy grupy po dwie armaty przeciwlotnicze kalibru 30 mm AK-630M. Jedna grupa umieszczona jest na dziobie, a dwie pozostałe na burtach na śródokręciu. Każda para armat AK-630M jest naprowadzana przez jeden radar kierowania ogniem Wympieł lub w trybie ręcznym ze specjalnej kolumienki.

Krążownik rakietowy Moskwa.
Krążownik rakietowy Moskwa.
Autor. Ministerstwo Obrony Rosji

Gdyby załoga okrętu spodziewałaby się ataku to radary kierowania ogniem Fort i 4R-33 raczej powinny znajdować się w jakiejś pozycji roboczej, a wyrzutnie Osa-MA być wysunięte ponad pokład. Nie wiadomo co spowodowało taką niefrasobliwość załogi krążownika. Może Rosjanie mieli jakieś informacje, które uśpiły ich czujność przed ukraińskimi rakietami przeciwokrętowymi Neptun.

Po trafieniu krążownika Moskwa dwoma ukraińskimi rakietami Neptun, na okręcie wybuch pożar, którego nie udało się opanować załodze i marynarze opuścili okręt. Rozprzestrzeniający się ogień spowodował wybuchy na okręcie. Z dostępnych materiałów wynika, iż na okręcie raczej nie nastąpił wybuch rakiet przeciwokrętowch P-500/1000 w pokładowych wyrzutniach, ani rakiet przeciwlotniczych S-300F czy Osa-MA. Okręt miał tylko stosunkowo mały przechył na lewą burtę, ale wyraźnie zwiększyło się jego zanurzenie. Kadłub okrętu podzielony jest grodziami wodoszczelnymi i jest tak zaprojektowany, aby zachował niezatapialność nawet po zalaniu niektórych przedziałów wodoszczelnych. Oczywiście, gdy zostanie przekroczona dopuszczalna liczba tych przedziałów, okręt tonie. Późniejsze próby wznowienia akcji ratowniczej nie dały efektu i w wyniku poważnych uszkodzeń oraz warunków atmosferycznych okręt zatonął.

2 maja 2022 roku. O malutką Wyspę Węży tuż przy ukraińsko-rumuńskim wybrzeżu odbyły się zaciekłe walki. Najpierw wyspę zajęli Rosjanie i pojmali wszystkich przebywających tam Ukraińców. Później ukraińskie skuteczne ataki i brak możliwości dalszego udzielania wsparcia materiałowego, a przede wszystkim zapewnienia obrony powietrznej doprowadził do wycofania się stamtąd rosyjskiego małego garnizonu. Już wiele miesięcy po tamtych bojach ukraińscy żołnierze sił specjalnych odwiedzali tę wyspę, a raz nawet zabrali ze sobą prezydenta Włodymira Zełeńskiego.

Jeden ze zniszczonych kutrów desantowych projektu 02510 BK-16.
Jeden ze zniszczonych kutrów desantowych projektu 02510 BK-16.
Autor. Archiwum autora

W czasie walk o tę wyspę miały swoje 5 minut bezzałogowe statki powietrzne Bayraktar TB2 zakupione w Turcji. W dniu 2 maja ukraińskim operatorom udało się trafić 2 rosyjskie kutry desantowe projektu 02510 (BK-16). Jeden z nich D-310 zastał zniszczony przy brzegu i Rosjanie wydobyli jego kadłub. Zniszczenia były jednak tak duże, że kuter został spisany ze stanu floty. Drugi kuter tego typu, o nadal nie znanej nazwie, został trafiony dalej od wyspy i zatonął tam bezpowrotnie.

7 maja 2022 roku. Tego dnia ukraińskim operatorom bezzałogowych Bayraktar TB2 udało się zniszczyć 2 rosyjskie kutry. Jeden z nich czyli kuter patrolowy P-342 Junarmiejec Bałtiki projektu 03160 Raptor należał do Floty Bałtyckiej. Z kolei drugi z nich kuter desantowy projektu 11770 Sierna należał do Flotylli Kaspijskiej i prawdopodobnie nosił nazwę D-172. Miał on w swojej ładowni lądową wyrzutnię rakiet przeciwlotniczych Tor, która miała wzmocnić obronę przeciwlotniczą Wyspy Węży. Ze względu na poważne zniszczenia jakie odniosły oba kutry, zostały one spisane ze stanu floty.

8 maja 2023 roku. W czasie walk o ukraiński Mariupol na minę wszedł kuter patrolowy P-275 projektu 03160 Raprtor. W tym przypadku również dokładnie wiadomo o liczbie rosyjskich marynarzy, którzy na nim zginęli. Było ich 4. Dwaj z nich to załoga kutra, a pozostali dwaj byli na nim zaokrętowani na czas działań. W jednym przypadku znany jest stopień ofiary - starszy sierżant co wskazuje na to, iż pochodził z jednostki nadbrzeżnej Marynarki Wojennej. Drugi z poległych był w stopniu komandora porucznika i był on dowódcą 170. Dywizjonu Trałowców 184. Brygady Okrętów Ochrony Wodnego Rejonu należącej do Noworosyjskiej Bazy Wojenno-Morskiej. Misja kutra P-275 w Mariupolu dotyczyła właśnie wyeliminowania zagrożenia minami, które w tym rejonie postawili Ukraińcy.

Jeden ze zniszczonych kutrów patrolowych projektu 03160 Raptor.
Jeden ze zniszczonych kutrów patrolowych projektu 03160 Raptor.
Autor. Archiwum autora

17 czerwca 2022 roku. Tego dnia 2 ukraińskimi rakietami przeciwokrętowymi Harpoon trafiony został holownik ratowniczy SB-739 Spasatiel Wasilij Biech projektu 22870. W wyniku tego ataku holownik zatonął. Należał on do jednostek pomocniczych, których załogi w Marynarce Wojennej składają się z personelu cywilnego. W ostatni rejs w kierunku Wyspy Węży holownik wyruszył z załogą składającą się z 19 cywilów i 14 dodatkowo oddelegowanych wojskowych (razem 33 osoby). Na morzu zginęło 6 cywilów i 4 wojskowych, a w szpitalu po 2 tygodniach zmarł jeszcze jeden cywilny pracownik, co łącznie podniosło liczbę ofiar do 11. Holownik miał przewieźć na wyspę kolejny zestaw przeciwlotniczy Tor.

Holownik ratowniczy SB-739 Spasatiel Wasilij Biech.
Holownik ratowniczy SB-739 Spasatiel Wasilij Biech.
Autor. MO Rosji

30 czerwca 2022 roku. Kolejną stratę okrętową Rosjanie ponieśli w okolicach ukraińskiego portu Mariupol. Na minie eksplodował i zatonął tam kuter desantowy D-106 projektu 1176 Akuła (w kodzie NATO Ondatra).

10 listopada 2023 roku. Od końca 2022 roku Ukraińcy zaczęli na coraz większą skalę używać bezzałogowych dronów nawodnych. Pierwsze próby kończyły się niepowodzeniami technicznymi lub niemożliwością trafienia w jednostkę pływającą przeciwnika. Prawdopodobnie pierwsza całkowicie skuteczna akcja zakończona bezpowrotnymi rosyjskimi stratami miała miejsce wcześnie rano 10 listopada następnego roku. Na filmie zaprezentowanym przez Główny Zarząd Rozpoznania Ukrainy wyraźnie widać jak dron lub drony trafiają w zacumowane burta w burtę 2 kutry desantowe. Prawdopodobnie obie jednostki tak mocno ucierpiały w wyniku ataku, iż wycofano je ze służby. Jednym z nich był prawdopodobnie kuter D-144 projektu 11770 Sierna, a drugim kuter projektu 1176 Akuła (w kodzie NATO Ondrata).

Moment uderzenia w kutry desantowe projektów 11770 i 1176.
Moment uderzenia w kutry desantowe projektów 11770 i 1176.
Autor. Główny Zarząd Rozpoznania Ukrainy

26 grudnia 2023 roku. Jak wspomniano wcześniej okręt desantowy Nowoczerkassk projektu 775/II (w kodzie NATO Ropucha-I) 24 marca 2022 uniknął zniszczenia w porcie w Berdiańsku. Ale półtora roku później nie udało mu się tego powtórzyć w okupowanym ukraińskim porcie w Teodozji. Został on trafiony ukraińską rakietą i uległ całkowitemu zniszczeniu. Okręt ten został zbudowany w Stoczni Północnej im. Bohaterów Westerplatte w Gdańsku, jeszcze dla Marynarki Wojennej ZSRR pod stoczniowym numerem budowy 775/24. Numer ten wskazuje, że był to 24. okręt tego typu zbudowany w Gdańsku spośród łącznie 28 tam zbudowanych. Okręty tego typu na Morzu Czarnym wykorzystywane są głównie do transportu ładunków na okupowany Półwysep Krym i tak było również w tym przypadku.

Zniszczony i zatopiony w porcie okręt desantowy Nowoczerkassk.
Zniszczony i zatopiony w porcie okręt desantowy Nowoczerkassk.
Autor. Archiwum autora

1 lutego 2024 roku. Pierwszy w pełni potwierdzony przypadek zatopienia przez ukraiński nawodny dron rosyjskiego okrętu na morzu dotyczy kutra rakietowego Iwanowiec projektu 12411 (w kodzie NATO Tarantul-II). Miało to miejsce na Jeziorze Donuzław na Krymie, często określanym przez samych Rosjan jako Zatoka Donuzław z powodu dokonanego przekopu łączącego je z Morzem Czarnym.

Widok z kamery drona na rufę atakowanego kutra rakietowego Iwanowiec.
Widok z kamery drona na rufę atakowanego kutra rakietowego Iwanowiec.
Autor. Główny Zarząd Rozpoznania Ukrainy

14 lutego 2024 roku. Drugim okrętem, który wymknął się 24 marca 2022 z portu w Berdiańsku był okręt desantowy Cezar Kunikow projektu 775/II (w kodzie NATO Ropucha-I). Niecałe 2 lata później poszedł on w ślady kutra rakietowego Iwanowiec i również został zatopiony przez ukraińskie nawodne drony. I tym razem stało się to na morzu, na południe od Krymu. Zbudowany w Gdańsku pod numerem budowy 775/23 stał się 2 zatopionym okrętem tego typu na Morzu Czarnym.

Widok z kamery drona na atakowany okręt desantowy Cezar Kunikow.
Widok z kamery drona na atakowany okręt desantowy Cezar Kunikow.
Autor. Główny Zarząd Rozpoznania Ukrainy

4/5 marca 2024 roku. Tej nocy na morzu koło Teodozji został zatopiony przez ukraińskie drony duży rosyjski okręt patrolowy Siergiej Kotow projektu 22160. Był to bardzo nowy okręt ponieważ został wcielony do służby zaledwie 30 lipca 2022 roku. Projekt tych okrętów w samej Rosji jest mocno kontrowersyjny i ma wielu zagorzałych przeciwników. Z 6 budowanych okrętów tego typu wcielono już cztery, a po tamtej nocy w służbie zostały tylko trzy. Siergiej Kotow już wcześniej był celem ukraińskich dronów. Atakowany był już prawdopodobnie pod koniec lipca 2022 roku oraz 23 września 2023 roku. Jednak dopiero ten trzeci atak okazał się w pełni skuteczny.

Uszkodzenia

Okręty które zatonęły na morzu w większości przypadków nie są podnoszone z dna i ponownie wcielane do służby. Trochę inaczej ma się to z okrętami zatopionymi w portach i stoczniach na wodzie lub w suchych, albo pływających dokach. Ze względu na niewielkie panujące tam głębokości oraz potrzebę oczyszczenia tych terenów są one podnoszone z dna. W niektórych przypadkach nawet trafione okręty zachowują pływalność i unoszą się na wodzie. Rozmiar zniszczeń i koszt odbudowy decyduje wtedy czy są one remontowane czy wycofywane ze służby i przeznaczane na złom. Na wojnie na Morzu Czarnym Rosjanie odnieśli również takie porażki. W niektórych przypadkach udało im się już powrócić uszkodzony okręt do służby, a w innych mocno deklarują jego wyremontowanie.

Czytaj też

22 marca 2022 roku. W czasie walk o ukraiński Mariupol został trafiony lądowym przeciwpancernym pociskiem kierowanym Fagot, rosyjski kuter patrolowy P-436 projektu 03160 Raptor z Flotylli Kaspijskiej. Jeśli informacje te w przyszłości nabiorą 100 procentowej pewności to remont tego kutra będzie można powiązać z jego przebudową na wariant tzw. Raptor 2.0. W takim wariancie uzbrojonym w lądowe przeciwpancerne pociski kierowane (sic !) i wyrzutnie granatów dymnych wziął on udział 31 lipca 2022 roku w paradzie morskiej w Petersburgu. Przebudowa ta nie zyskała chyba uznania bo w następnej paradzie 30 lipca 2023 roku ten sam kuter był już bez tych wyrzutni.

7 maja 2022 roku. W pobliżu Wyspy Wężów z drona Bayraktar TB2 został trafiony kuter patrolowy P-281 (w lipcu 2023 otrzymał on dodatkową nazwę Maksim Panin). Kuter ten należy do Floty Bałtyckiej i w styczniu 2022 roku został przetransportowany drogami kołowymi na Morze Czarne. Odbyło się to w ramach akcji przewozu co najmniej 4 kutrów tego typu. Kuter P-281 wyróżniał się wtedy tym, iż był pomalowany całkowicie na biało, ponieważ wcześniej wypełniał rolę jednej z kilku jednostek pływających prezydenta Wladimira Putina. Po majowym ataku został wyremontowany i powrócił do służby.

29 października 2022 roku. W tym dniu w czasie ataku ukraińskich nawodnych dronów na port w Sewastopolu uszkodzony na pewno został trałowiec morski Iwan Gołubiec projektu 266M Akwamarin-M (w kodzie NATO Natya). Niektóre źródła twierdzą, że w czasie tego ataku trafiona została również fregata Admirał Makarow projektu 11356M, co na razie nie znajduje większego potwierdzenia. Jedno co obecnie wiadomo to, że wszystkie ewentualne uszkodzenia były na tyle niegroźne, iż oba okręty pozostają w aktywnej służbie.

Uszkodzony okręt desantowy Oliengorskij Gornjak.
Uszkodzony okręt desantowy Oliengorskij Gornjak.
Autor. Archiwum autora

4 sierpnia 2023 roku. Tego dnia ze 100 procentową pewnością w pobliżu portu w Noworosyjsku, ponownie bezzałogowymi dronami nawodnymi, został trafiony okręt desantowy Oliengorskij Gornjak projektu 775/I (w kodzie NATO Ropucha-I). Na widocznych zdjęciach i filmach z jego odholowania do portu widać wyraźnie, że dostał w lewą burtę na śródokręciu, co pociągnęło za sobą spory przechył. W tym przypadku okazało się, że praca gdańskich stoczniowców była na tyle solidna, iż okręt utrzymał pływalność. A warto zauważyć, iż jest to najstarsza pozostająca w rosyjskiej służbie Ropucha, zbudowana według pierwotnej wersji tego projektu pod numerem budowy 775/6. Zniszczenia nie okazały się zbyt poważne, sam okręt został wydokowany, wyremontowany i powrócił już do służby.

Okręt desantowy Oliengorskij Gornjak w czasie remontu na doku pływającym.
Okręt desantowy Oliengorskij Gornjak w czasie remontu na doku pływającym.
Autor. Archiwum autora

13 września 2023 roku. Ukraińcy przy wykorzystaniu rakiet Storm Shadow odpalanych z samolotów zaatakowali dwa okręty przebywające tego dnia w suchym doku w Sewastopolu. Atak był na tyle skuteczny, iż oba okręty zostały trafione i bardzo poważnie uszkodzone. Pomimo trafień obie jednostki utrzymały się pionowo na kilblokach ustawionych na dnie suchego doku. Trafione zostały okręt podwodny B-237 Rostow-na-Donie projektu 06363 Pałtus (w kodzie NATO Kilo) oraz okręt desantowy Mińsk projektu 775/II (w kodzie NATO Ropucha-I). Na dostępnych zdjęciach widać, iż okręt podwodny został trafiony w części kadłuba i prawdopodobnie nastąpiła penetracja kadłuba ciśnieniowego. Zbudowany w Gdańsku pod numerem budowy 775/18 Mińsk, należący do Floty Bałtyckiej, doznał rozległych uszkodzeń w rejonie śródokręcia łącznie z nadbudówką. Rosjanie oficjalnie oświadczyli, iż oba okręty zostaną odbudowane, choć nie jest znany tego termin oraz realna możliwość. Dość szybko okręty w suchym doku zostały przykryte siatkami maskującymi co uniemożliwia obserwację postępów prac remontowych. Niektóre źródła twierdzą, iż ich odbudowa nie będzie możliwa, a oficjalne deklaracje mają tylko lekko przykryć kolejną porażkę Marynarki Wojennej Rosji.

4 listopada 2023 roku. Kolejnym skutecznym użyciem lotniczych rakiet Storm Shadow był ukraiński atak na rosyjską stocznię w okupowanym Kerczu. Trafiony tam został budowany jeszcze mały okręt rakietowy Askold projektu 22800 Karakurt. Sam okręt został częściowo zbudowany w stoczni w Zielenodolsku i przeholowany do Kercza w celu dokończenia. W chwili ataku Askold cumował do nabrzeża wyposażeniowego. Dokładnie nie wiadomo czy rakieta trafiła w sam okręt czy raczej w to nabrzeże, ale odniósł on poważne uszkodzenia. Również i w tym przypadku Rosjanie twardo deklarują, że okręt zostanie ukończony i wcielony do służby. Jeśli do tego doprowadzą to na pewno przedłuży to i tak bardzo długi cykl budowy tego okrętu, pod którego stępkę położono 18 listopada 2016 roku, czyli 7,5 roku temu.

Uszkodzenia na małym okręcie rakietowym Askold.
Uszkodzenia na małym okręcie rakietowym Askold.
Autor. Archiwum autora

Pozostałe przypadki

W czasie ostatnich miesięcy ukraińskie drony atakowały jeszcze inne rosyjskie okręty, ale często z nieznanym skutkiem. Wiadomo, iż w maju 2023 roku rosyjski okręt rozpoznawczy Iwan Chus projektu 18280 przez wiele godzin pomyślnie bronił się i nie został trafiony. Niedługo później z nieznanym skutkiem atakowany był inny okręt rozpoznawczy Priazowje projektu 864 (w kodzie NATO Vishnya), również zbudowany w Gdańsku (pod numerem budowy 864/4). Ponoć we wrześniu 2023 roku Ukraińcy polowali na okręt rakietowy Samum, ale na znanych zdjęciach z jego powrotu do bazy nie widać było poważniejszych uszkodzeń. To samo dotyczy efektów ataku 23 września 2023 roku na duży okręt patrolowy Wasilij Bykow projektu 22160.

Warto jeszcze odnotować pojedynczy Ukraiński atak na rosyjską jednostkę cywilną. Wieczorem 4 sierpnia 2023 roku w pobliżu Mostu Kerczeńskiego bezzałogowy dron trafił w zbiornikowiec Sig i poważnie go uszkodził. Na razie nie wiadomo na ile ten atak był zamierzony, a na ile przypadkowy. Zaatakowanie statku wroga w czasie wojny, szczególnie zbiornikowca, jest celowe i dopuszczalne. Ale Ukraina na razie nie powtórzyła takich ataków ponieważ prawdopodobnie obawia się rosyjskiej riposty i zablokowania cywilnej żeglugi z własnych portów. Na razie trwa więc „cicha umowa” o nie atakowaniu celów cywilnych na morzu. Oczywiście w 2022 roku w czasie rosyjskiego ataku, ucierpiały takie jednostki handlowe przebywające wtedy w ukraińskich portach.

Wnioski, a właściwie początkowe obserwacje

Wojna na Morzu Czarnym odbywa się przy ogromnej liczebnej przewadze środków walki Rosji nad Ukrainą. W efekcie ukraińskich braków finansowych na Marynarkę Wojenną oraz rosyjskich działań zbrojnych w 2014 i 2022 roku Ukraińcy nie mają możliwości prowadzenia okrętowych działań morskich. Ich minimalna aktywność ogranicza się do wybrzeża i wód śródlądowych. Dlatego skoncentrowali oni swoje działania na stawianiu min morskich, wystrzeliwaniu rakiet z wyrzutni nabrzeżnych oraz samolotów. Niedawno bardzo skutecznie włączyli do tego bezzałogowe drony nawodne.

Początkowo Rosjanie bez problemu osiągnęli to co chcieli czyli zablokowali Ukrainę od strony morza. Następnie w celu ograniczenia strat wycofali się poza zasięg ukraińskich środków rażenia. Jednak wprowadzenie wspomnianych dronów i nowych rakiet lotniczych zaczęło przysparzać im dużo kłopotów. Utracili oni bezpowrotnie lub tymczasowo wyżej opisane jednostki pływające, ale należałoby jasno stwierdzić, iż nie jest to 1/3 stanu Floty Czarnomorskiej, jak chętnie się o tym mówi i pisze.

Ale w warstwie propagandowej niewątpliwie jest to kolejna rosyjska porażka na tej wojnie. Nie ma się co dziwić, iż ostatnio swoje stanowiska stracili główny dowódca Marynarki Wojennej Rosji i dowódca Floty Czarnomorskiej. Nowym głównym dowódcą Marynarki Wojennej Rosji został admirał Aleksandr Aleksiejewicz Moisiejew (poprzednio był dowódcą Floty Północnej), który zastąpił na tym stanowisku admirała Nikołaja Anatoljewicza Jewmienowa. W związku z jego nominacją nowym dowódcą tej Floty Północnej został wiceadmirał Konstantin Pietrowicz Kabancow (wcześniej był on szefem sztabu – pierwszym zastępcą dowódcy Floty Północnej). Dotychczasowy dowódca Floty Czarnomorskiej admirał Wiktor Nikołajewicz Sokołow został zastąpiony na tym stanowisku przez wiceadmirała Siergieja Michajłowicza Pinczuka (wcześniej i on był szefem sztabu – pierwszym zastępcą dowódcy Floty Czarnomorskiej). Obaj admirałowie swoje stanowiska stracili w marcu tego roku, co bardzo łatwo połączyć ze stratą trzech okrętów w lutym i marcu. Nowi dowódcy zostali najpierw wyznaczeni jako czasowo pełniący te obowiązki. Zgodnie z rosyjską pragmatyką służby wojskowej mógł to zrobić minister obrony. Jednak na stanowiska generalskie wyznacza prezydent Władimir Putin i zrobił to na początku kwietnia.

Czytaj też

Rosjanie sami zgodzili się na otwarcie ograniczonej żeglugi z ukraińskich portów, a obecnie tolerują tę żeglugę ze względu na czynniki polityczne. Ukraiński eksport drogą morską trafia w dużej części do krajów sympatyzujących z Rosją, albo przynajmniej nie potępiających jej.

Kolejną obserwacją wartą odnotowania jest zagrożenie minowe, w tym przypadku przede wszystkim od starych wzorów min kotwicznych. Wiadomo, że obronne zagrody minowe postawiła Ukraina. Tymczasem Ukraina twierdzi, iż dryfujące po Morzu Czarnym miny zostały „wypuszczone” przez Rosjan, którzy zapasy ukraińskich min zdobyli w 2014 roku na Krymie. W każdym razie od min zostały na razie zniszczone tylko rosyjskie okręty oraz odnaleziono i zniszczono je na wybrzeżach Rumunii, Bułgarii, Turcji i Gruzji.

Wojna na Morzu Czarnym jest warta obserwacji szczególnie jeśli chodzi o doświadczenia jakie możemy z niej wyciągnąć pod kątem sytuacji na Bałtyku.

Reklama

Komentarze (8)

  1. Komandos PCK Shev Valdore

    @Waniuś ale dlaczego próbujesz mnie obrazić i zdyskredytować sugerując, że jestem ruskiem nazywając mnie "czerwony komandos"?. W dane BBC (zaniżone) nie wierzysz, ale w ukraińskie już tak? Przecież nikt oprócz Ukraińców nie podaje takich wartości. Jeden z polskich analityków (stopnia i nazwiska nie podam, bo komentarz nie przejdzie) powiedział, że gdyby ruscy tracili tylu ludzi ile podają źródła ukraińskie, to by już dawno im ludzi zabrakło. Rzeczywistych strat, jednej jak i drugiej strony, to się zapewne nigdy nie dowiemy. A tobie sugeruję, żebyś trochę ochłonął, bo jak nie potrafisz dyskutować bez obrażania innych, to znajdź sobie lepsze zajęcie.

  2. rosyjskaRuletkaTrwa

    Jedynym potencjalnym zagrożeniem na Bałtyku jest imperium sowieckości. więc budowanie drogich i dużych jednostek jest bezcelowe. Jak kremlowi do tej pory udowodnili wielokrotnie nie wypowiadają oni wojny tylko napadają po przemówieniu znienacka a nawet po rozpoczęciu działań wojennej kolejnej napaści latami trąbią o jakiejś "operacji niesienia miru". Wniosek jest taki że na drogie duże jednostki (cele) w polskich portach spadnie tyle złomu że na pewno zostaną co najmniej solidnie uszkodzone pierwszego dnia agresji. To byłoby na tyle o konieczności posiadania admiralicji i "potężnej polskiej floty". Realne potrzeby to parę okrętów nawodnych (reprezentacyjnych do fotek z politykami), parę podwodnych (do ewentualnego zamknięcia portów gułagu kreml) a reszta obrona wybrzeża i ... drony niespodzianki dla chętnych do rozrywki.

  3. GB

    Jest też filmik spadającego Tu-22M3. Tak jakby silniki mu się paliły, w każdym razie cześć ogonową. Samolot spada w płaskim korkociągu.

  4. GB

    Gdzieś w Stawropolu rozbił się Tu-22M3. Jest zdjęcie z ziemi na którym widać szczatki samolotu. Piszę tu, bo nie ma za bardzo gdzie indziej.

  5. Buczacza

    Biedni ci russcy. A przecież oni chcieli jak zawsze w historii dobrze. Nie tak to miało być... Miał być pokój co najwyżej skazali by Żeleńskiego. No może paru jeszcze innych. Ale przecież wszyscy wiemy, że proces byłby transparentny i uczciwy. Przecież wiemy, że rossja to kraj sprawiedliwości i praw. de paye/ komandos podzielasz moją opinię?

    1. Komandos PCK Shev Valdore

      Do Pana komandosa pijesz? Więc zabolało. I dobrze. Ma boleć. Udowodnienie tobie twojej niewiedzy, jaką pokazałeś pod artykułem "BBC: na Ukrainie zginęło ponad 50 tys. rosyjskich żołnierzy" na Defence 24 oczywiście, pisząc o armatohaubicy MISTA było dziecinnie proste. Sugeruję tobie, abyś najpierw trochę poczytał, zanim zaczniesz się udzielać. Różnicę między Su-57 a F-35 już ci wytłumaczyłem. Jeżeli chcesz, w kwestii armatohaubic też pomogę.

    2. Wania

      Do czerwony komandos. W artykule BBC jest jeszcze napisane skąd ta liczba: ...Grupa monitoruje 70 cmentarzy, licząc nowe groby żołnierskie. Zauważa, że pochówki zajmują "znacząco więcej miejsca". Czyli obserwując 70 cmentarzy wyszło 50 tysięcy zabitych. Na każdym filmie z frontu widać leżące wszędzie ciała rosyjskich żołnierzy, którymi nikt się nie zajmuje. Ile leży zakopanych też nikt nie wie. Rosja nie jest zainteresowana zabraniem ciał, bo wówczas musi płacić odszkodowania i renty. Nie ma ciała - zaginął, a może uciekł do niewoli. Ukraina podaje obecnie 450 tysięcy zabitych i rannych Rosjan. I to jest realna liczba wyeliminowanych Rosjan. Z filmów z Syberii i innych miasteczek widać, że wszędzie są nowe groby wagnerowcow i żołnierzy. Okaleczeni też są coraz częściej widoczni. Urazy psychiczne mają wszyscy wracający. Będzie gorzej niż po Afganistanie. Już szabrownicy na terenach obecnej powodzi są uzbrojeni po zęby i rosgwardia zamiast pomagać, to toczy z nimi boje.

  6. Ależ

    Podobnie jak po Wojnie Krymskiej z 1854 Rosja powinna mieć jak wtedy i teraz zakaz posiadania floty wojennej na Morzu Czarnym . Wtedy na kolanach się na to Rosja zgodziła więc precedens już jest .

  7. Podszeregowy

    Dokładnie. Marynarkę wojenna, a już szczególnie okręty podwodne, na kałuży bałtyckiej nie są nam do niczego potrzebne. Zwłaszcza, że kałuża jest teraz wewnętrznym akwenem NATO. Lepiej zainwestować w obronę wybrzeża, a zaoszczędzone pieniądze wydać też na priorytety - OPL, drony, artylerię rakietową..

    1. Anty 50 C-cali

      ...to napisz do Szwedów. Użyj jakiego tłumacza netu, może posłuchają? Zobaczymy. Widzisz bęcki zbiera OPL jednych i drugich na Ukrainie? Dron -wobec LASERA! Wiesz z jaką prędkością ŚWIATŁA "goni" promień do celu? Przeciw hi -tech NATO, mimo proxy - wojny szarej strefy dezinformacji, nawet Cyrkony wymiękają! Co dopiero niedawna "groza" czyli Iskandery. Co znaczy czas reakcji, termin taki magiczny? Że fregata taka Niemca, ale nie taka "patrolowa - eksportowa", nie... spruje drona z prozaicznej armatki 76mm. Nawet nie z wypasionej Stralesa, najnowszej włoskiej mody. Choć z netu dałem cynę, że - Włosi dali z klasycznej amunicji, żadnej tam programowalnej. A propo; Bryci twierdzą że spruli BOMBĘ mk 82 - z armaty 40mm, tak dawno jak 1982!

    2. PGR

      Jak już to chyba akurat okręty podwodne są najsensowniejsze na Bałtyku

  8. SZAKAL

    Na małych , śródlądowych morzach takich jak Morze Czarne czy Bałtyk wszelkie okręty nawodne nie mają najmniejszych szans na przetrwanie w trakcie konfliktu zbrojnego. Zagrażają im rakiety balistyczne , manewrujące , torpedy , rakiety z samolotów a nawet morskie drony kamikaze. Okręty nawodne mają znaczenie militarne tylko na oceanach , gdy są oddalone od stałego lądu o setki lub tysiące kilometrów. Doświadczenia z wojny morskiej pomiędzy Rosją i Ukrainą stawiają pod znakiem zapytania sens budowy polskiej floty nawodnej do działań na Bałtyku w tym przede wszystkim pozyskanie fregat!!!!

    1. GB

      Mylisz się. Dobrze uzbrojone okręty nawodne takie jak amerykańskie niszczyciele, zachodnie fregaty (w szczególności OPL) operują obecnie na zamkniętym akwenie jakim jest M. Czerwone lub blisko brzegu - Zatoka Adeńska. I mimo że były na nie ataki to bez jakiś problemów zestrzeliwały rakiety i drony. Po prostu okręt musi być bardzo dobrze uzbrojony w OPL z dobrymi radarami.

    2. Orkfish

      Zaraz usłyszysz, że przecież Mieczniki będą zajebiste i w naszej kałuży są bezcenne i nieodzowne. Tylko nikt nie bierze pod uwagę, że uszkodzenie tak drogiej zabawki może nastąpić szajsem za kilkadziesiąt tys. $ i żaden okręt nie obroni się przed rojem dronów tych pływających i latających, a przecież innych środków rażenia jest cała masa! Co nam po okręcie o który trzeba cały czas drżeć? Casus Tirpitza tu się kłania.

    3. kukurydza

      Ależ mają. W zatoce Adeńskiej jakoś tymi samymi środkami Huti nie zyskali NIC, co tylko podkreśla jak nieudolni są ruSScy i jak bezsensowna jest ich flota. A tego, że od roku W PORCIE WOJENNYM, w roli "przepływnej" (bo nie przewoźnej) baterii OPL rotacyjnie bazuje już druga włoska fregata. Zgodzę się że wielka flota nam niepotrzebna, ale mając 1000 km linii brzegowej, powinniśmy jakąś jednak mieć.

Reklama