Reklama
  • Analiza
  • Ważne
  • Wiadomości

Dzisiejsza naziemna obrona powietrzna i przeciwrakietowa Polski [ANALIZA]

Wtorkowy wybuch w miejscowości Przewodów, znajdującej się w pobliżu granicy polsko-ukraińskiej, „zainspirował” liczne komentarze, dotyczące m.in. polskich zdolności obrony powietrznej i przeciwrakietowej.

Wyrzutnia rakiet przeciwlotniczych S-200 Wega
Wyrzutnia rakiet przeciwlotniczych S-200 Wega
Autor. Jarosław Ciślak/defence24.pl
Reklama

Wojna na Ukrainie - raport specjalny Defence24.pl

Reklama

Bardzo istotna jest realizacja programu budowy polskiej wielowarstwowej obrony powietrznej i przeciwrakietowej. Budowa, a nie modernizacja, ponieważ komponent lądowy i morski praktycznie odzwierciedla zdolności i to już tylko szczątkowe z czasów Układu Warszawskiego. W oczekiwaniu na dostawy i wdrożenie do służby zestawów Wisła i Narew trzeba mieć na uwadze, że najbardziej istotna jest bieżąca sytuacja. Wczorajszy dzień był tego najlepszym przykładem. Na wojnie walczy się tym, czym się dysponuje dzisiaj, a nie tym, co jest zaplanowane lub nawet zamówione.

Obecny system obrony przeciwlotniczej i przeciwrakietowej składa się z trzech komponentów radiotechnicznego, lotniczego i naziemnego (okrętowego). Polski komponent radiotechniczny włączony jest w system NATO i - ogólnie mówiąc - korzysta z własnych stacji radiolokacyjnych, ale również z informacji pozostałych członków paktu, a przede wszystkim z powietrznych systemów ostrzegania (AWACS). Element lotniczy składa się z 48 samolotów wielozadaniowych F-16, które głównie będą walczyć o utrzymanie panowania w powietrzu nad Polską i wykonywać uderzenia na lądowe i morskie cele nieprzyjaciela. Samolotów tych jest za mało, ale możemy liczyć na wsparcie maszyn państw NATO, które utrzymują w Polsce lub w jego pobliżu swoje gotowe do walki samoloty wielozadaniowe.

Reklama
Wyrzutnie rakiet Grom na zestawie Poprad
Wyrzutnie rakiet Grom na zestawie Poprad
Autor. Jarosław Ciślak/defence24.pl
Reklama

Polskie naziemne (okrętowe) siły obrony powietrznej i przeciwrakietowej są obecnie wzmocnione przez wydzielone siły USA i Wielkiej Brytanii stacjonujące czasowo (rotacyjnie) w naszym kraju. Niestety, polskie efektory przeciwlotnicze są w większości stare i nie przystają już do współczesnych potrzeb. Pierwsze elementy, łącznie z wyrzutniami, systemów Wisła i Mała Narew są obecnie odbierane przez MON, ale minie jeszcze trochę czasu, zanim osiągną gotowość bojową i zostaną włączone w system dyżurowania.

Zobacz też

Obecnie polskie rakiety przeciwlotnicze są w stanie próbować przeciwdziałać środkom napadu tylko punktowo. Nie ma mowy o obronie strefowej, tym bardziej, że większość krajów nie ma już takich możliwości.

Reklama

Polska swój system Obrony Powietrznej Kraju budowała od końca lat 50. XX wieku w oparciu o radzieckie rozwiązania rakietowe, radiolokacyjne i systemy dowodzenia. W następnych dekadach polski przemysł włączył się w projektowanie i produkcję systemów radiolokacyjnych i dowodzenia, ale efektory (rakiety) pozostały radzieckie. W chwili największego rozwoju strukturalnego Wojsk Obrony Powietrznej Kraju w drugiej połowie lat 80. XX wieku zbudowany był system punktowej (obiektowej) i strefowej obrony. Oczywiście oparty był na ówczesnych rozwiązaniach dostępnych dla Polski i jego skuteczność nigdy nie została sprawdzona praktycznie. Ale teoretycznie obrona WOPK obejmowała:

  • obiektowo Warszawę (3. Brygada Artylerii OPK w Warszawie);
  • obiektowo Górny Śląsk (1. Brygada Artylerii OPK w Bytomiu);
  • obiektowo Trójmiasto i strefowo wschodnie wybrzeże Polski (4. Brygada Artylerii OPK w Gdyni);
  • obiektowo zespół Szczecin-Świnoujście i strefowo zachodnie wybrzeże Polski (26. Brygada Artylerii OPK w Gryficach);
  • obiektowo Poznań (79. Samodzielny Pułk Artylerii OPK w Poznaniu).

Każda brygada składała się z 12-stu dywizjonów ogniowych OPK, a samodzielny pułk z 6-ciu dywizjonów ogniowych OPK uzbrojonych w zestawy Dwina, Wołchow, Newa i Newa-M. Nie były to już najnowocześniejsze rakiety i dlatego planowano ich systematyczną wymianę na S-300. Dodatkowo w 26. Brygadzie Artylerii OPK sformowano 78. Pułk Artylerii OPK w Mrzeżynie uzbrojony w dwa dywizjony ogniowe OPK uzbrojone w wyrzutnie dalekiego zasięgu Wega.

Reklama
Wyrzutnia rakiet przeciwlotniczych Osa.
Wyrzutnia rakiet przeciwlotniczych Osa.
Autor. Jarosław Ciślak/Defence24.pl
Reklama

Podsumowując teoretycznie Polska chciała obiektowo bronić Warszawę, Górny Śląsk, Trójmiasto, Szczecin-Świnoujście i Poznań. Rakiet dla pozostałych dużych aglomeracji jak Kraków, Wrocław, Łódź, Bydgoszcz i inne - już nie wystarczyło. W teorii obrona strefowa wybrzeża podyktowana była tym, iż była to jedyna polska zewnętrzna granica Układu Warszawskiego. Z tego kierunku można było wykonać bezpośredni atak na Polskę. Z innych kierunków atakujący musiał najpierw pokonać obronę powietrzną innego, sąsiedniego państwa układu. Dodatkowy pułk z zestawami Wega umieszczony w okolicach Mrzeżyna miał za zadanie zwalczać na dużych odległościach ważne cele nieprzyjaciela poruszające się nad Bałtykiem. Planowano utworzyć na wybrzeżu jeszcze jeden pułk wyrzutni Wega, ale likwidacja Układu Warszawskiego unieważniła te plany tak jak i zakup wyrzutni S-300.

Zobacz też

Pod koniec istnienia Układu Warszawskiego WOPK miał sześć dywizjonów Dwina, 23 dywizjony Wołchow, 4 dywizjony Newa, 18 dywizjonów Newa-M, 2 dywizjony Wega. Łącznie było to 53 dywizjonów, a pozostałe wcześniej istniejące 3 dywizjony zostały rozformowane już 1987 i 1989 roku. Liczenie zdolności WOPK liczbą dywizjonów jest logiczne ponieważ wszystkie te systemy były jednokanałowe i mogły zwalczać jednorazowo tylko jeden cel. Dywizjon liczył 3 lub 4 wyrzutnie (Newa i Newa-M) lub 6 wyrzutni (Dwina, Wołchow, Wega) co dawało łącznie 270 wyrzutni jedno-, dwu- i czteroprowadnicowych na pozycjach bojowych (nie licząc zapasu remontowego).

Reklama

Oprócz systemu WOPK wojska lądowe dysponowały Wojskami Obrony Przeciwlotniczej. Na czas wojny jednostki te przeznaczone były do walki na froncie zewnętrznym, czyli pomiędzy UW a NATO. W czasie pokoju prowadziły natomiast dyżury w ramach systemu WOPK w pobliżu miejsc swojej stałej dyslokacji. Wojska te składały się z frontowej 61. Brygady Artylerii Wojsk OPL w Skwierzynie (zestawy Krug), armijnych pułków artylerii przeciwlotniczej: 15. w Gołdapi, 55. w Szczecinie, 69. w Lesznie (zestawy Kub), dywizyjnych pułków artylerii przeciwlotniczej: 13. w Elblągu, 18. w Jeleniej Górze, 66. w Bolesławcu, 75. w Rogowie (zestawy Kub) oraz dywizyjnych pułków artylerii przeciwlotniczej: 5. w Gubinie, 83. w Koszalinie, 124. w Szczecinie, 128. w Czerwieńsku (zestawy Osa). Pozostałe pułki i dywizjony wojsk lądowych uzbrojone były w armaty przeciwlotnicze różnych kalibrów. Dodatkowo, w pułkach funkcjonowały dywizjony i baterie uzbrojone w zestawy: Strzała-1, Strzała-10 i Strzała-2M.

Pod koniec istnienia Układu Warszawskiego wojska lądowe posiadały na stanie następujące wyrzutnie rakiet: Krug - 28 egz., Kub - 124 egz., Osa - 65 egz., Strzała-1 - 16 szt., Strzała-10 - 4 szt., Strzała-2M - 612 szt. Dodatkowo wojska lądowe miały 430 armat 57 mm S-60, 85 gąsienicowych zestawów ZSU-23-4 Szyłka oraz około 300 armat ZU-23-2 i ZUR-23-2S (z dodatkowymi wyrzutniami rakiet Strzała-2M).

Reklama

Oprócz tych dwóch systemów rakietowych Wojsko Polskie dysponowało jeszcze setkami armat przeciwlotniczych kalibrów 57 mm, 37 mm, 23 mm i karabinami przeciwlotniczymi kalibru 14,5 mm w licznych dywizjonach i bateriach Marynarki Wojennej, Wojsk Lotniczych, Wojsk Obrony Powietrznej Kraju. Marynarka Wojenna i WOPK wyposażone były dodatkowo w wyrzutnie rakiet Strzała-2M, a okręty w pokładową artylerię przeciwlotniczą i dwie wyrzutnie rakiet Wołna-M (morska wersja rakiet Newa-M) na niszczycielu ORP Warszawa (271).

Zestaw przeciwlotniczy ZSU-23-4MP Biała.
Zestaw przeciwlotniczy ZSU-23-4MP Biała.
Autor. Jarosław Ciślak/Defence24.pl

Następne dziesięciolecia, po wyrwaniu się spod kontroli Moskwy i Układu Warszawskiego, upływały niestety na systematycznym redukowaniu liczby środków przeciwlotniczych i głębokich cięciach organizacyjnych. Głównym powodem takiego działania było to, iż posiadaliśmy tylko rakiety produkcji radzieckiej (za wyjątkiem produkowanych w Polsce na licencji rakiet Strzała-1 i Strzała-2M). Poszczególne wyrzutnie poradzieckich systemów przeciwlotniczych oraz systemów dowodzenia i kierowania ogniem były w ograniczony sposób modernizowane, ale same efektory w postaci rakiet pozostały bez zmian. Trzeba mieć świadomość, iż używane jeszcze obecnie przez Polskę rakiety Newa, Wega, Kub i Osa zostały wyprodukowane przed 1990 rokiem i reprezentują ówczesny, a właściwie jeszcze starszy, poziom rozwiązań technicznych. Rakiety do zestawów Dwina, Wołchow, Strzała-1 i Strzała-10 zostały już całkowicie wycofane z naszego wojska.

Reklama

Jedynym dobrze i prawidłowo prowadzonym programem w Polsce był rozwój i masowa produkcja ręcznych zestawów przeciwlotniczych, które zastąpiły Strzały-2M. Jeszcze pod koniec militarnej współpracy z ZSRR Polska planowała uruchomienie w jej miejsce produkcji rakiet Igła. Do kraju dotarła dokumentacja oraz pojedyncze rakiety i mechanizmy startowe produkcji radzieckiej. Z oczywistych względów nie podjęto już ich produkcji, ale zaprojektowano i wdrożono polskie, lepsze rozwiązanie w postaci rakiet Grom. Były one przez lata masowo produkowane i systematycznie ulepszane. Całkowicie zastąpiły one rakiety Strzała-2M, a obecnie są już powoli zastępowane przez lepsze rakiety Piorun. Na tym nie koniec, ponieważ Piorun cały czas podlega i będzie podlegać kolejnym modyfikacjom i za jakiś czas zostanie zastąpiony jeszcze nowszą rakietą.

Zobacz też

Grom i Piorun są niestety jedynymi nowoczesnymi rakietami przeciwlotniczymi używanymi dzisiaj przez Wojsko Polskie. Za chwilę gotowość bojową osiągną pierwsze Patrioty i CAMM-y w polskich rękach, ale ich liczba wzrośnie dopiero w następnych latach. A wybuch w miejscowości Przewodów miał przecież miejsce już wczoraj.

Reklama

Z wielu przyczyn nie udało się zniszczyć tych (prawdopodobnie części) rakiet nadlatujących znad granicy ukraińskiej. Polska obecnie nie jest w stanie wojny i podjęcie decyzji o bojowym użyciu polskich rakiet nie jest w rękach bezpośredniego dowódcy jednostki czy dyżurnego systemu obrony powietrznej. Tak będzie w czasie wojny, ale na ten moment na pewno potrzebna jest decyzja wyższego przełożonego i możliwe, że polityczna. W przypadku, gdy uderzenie rakiety lub jej fragmentów miało miejsce kilka kilometrów od granicy, nie było na to czasu. $$

Drugim problemem jest wykrycie nadlatującego celu. Polskie naziemne stacje radiolokacyjne są bardzo dobre, ale nie ma możliwości utworzenia z nich ciągłego pola radiolokacyjnego na małej wysokości. Pole takie istnieje, ale dla celów na wyższych wysokościach. Na niższych jest tam, gdzie rozwinięto odpowiednie posterunki radiolokacyjne. Tak stacje działają na całym świecie i dlatego już dawno wyniesiono je na pokład samolotów. Na naszą korzyść działają NATO-wskie lub amerykańskie samoloty AWACS. Z nich polskie stanowiska dowodzenia otrzymują w czasie rzeczywistym dane o sytuacji w powietrzu. AWACS ma większą szansę wykryć cel, nawet nisko lecący i o stosunkowo małym skutecznym polu odbicia, pod warunkiem, że w danej chwili jest w powietrzu i to w odpowiednim rejonie. Systemy radiolokacyjne AWACS mają również ograniczenia techniczne (odległość) oraz geograficzne (kulistość Ziemi).

Reklama
Armata przeciwlotnicza 23 mm ZU-23-2K z celownikiem kolimatorowym CKE-1N oraz dodatkowym opancerzeniem stanowisk obsługi.
Armata przeciwlotnicza 23 mm ZU-23-2K z celownikiem kolimatorowym CKE-1N oraz dodatkowym opancerzeniem stanowisk obsługi.
Autor. Jarosław Ciślak/Defence24.pl
Reklama

Trzeba także mieć świadomość, iż nawet gdy wykryjemy cel i z zachowaniem odpowiednich procedur zostanie podjęta decyzja o jego zniszczeniu, to trzeba jeszcze mieć czym tego dokonać. Obecnie wszystkie rakiety Newa i Wega znajdują się w dyspozycji 3. Brygady Rakietowej Obrony Powietrznej w Sochaczewie. Brygada ta ma sześć dywizjonów rakietowych OP, w: Olszewnicy Starej, Gdyni, Bytomiu, Skwierzynie, Mrzeżynie i Sochaczewie. Dywizjon składa się z trzech zespołów bojowych, mogących działać indywidualnie. A w skład każdego zespołu wchodzą wyrzutnie rakiet oraz stacja naprowadzania. Czyli jest ich osiemnaście i jednocześnie mogą zwalczać tylko 18 celów. Każdy z 17 zespołów dysponuje trzema czteroprowadnicowymi wyrzutniami rakiet Newa posadowionych na podwoziach czołgów T-55. Także stacja naprowadzania SNR-125SC jest ruchoma i posadowiona na podwoziu wyrzutni wycofanych już rakiet operacyjno-taktycznych R-17 (Scud). Obecnie wszystkie zespoły są dużo bardziej mobilne od wcześniejszych dywizjonów ogniowych OPK (ich przemieszczenie było długotrwałe), ale ta mobilność jest ograniczona - i gabarytami, i podwoziami. Manewr wyrzutni Newa-SC jest trenowany i ćwiczony, ale jego przerzut na drugi koniec Polski wymaga dużo czasu. Jeden zespół w Mrzeżynie jest stacjonarny (z możliwością przemieszczenia) i wykorzystuje stare rakiety Wega (sześć jednoprowadnicowych wyrzutni z automatycznym przeładowaniem ze schronu).

Zobacz też

Obrona, którą może dzisiaj zapewnić 3. Brygada jest niedoskonała i punktowa (obiektowa). Jej 17 zespołów może zmieniać pozycje, ale zwalczyć może jednocześnie tylko 17 celów i to na ograniczonym zasięgu. W praktyce tylko koncentracja większości zespołów większości dywizjonów w jednym rejonie może dać jako taką obronę w tym punkcie. Rozdzielanie sił 3. Brygady jest możliwe i wskazane, ale pociąga to za sobą zmniejszenie jej skuteczności.

Reklama

Wojska Lądowe dysponują obecnie czterema pułkami przeciwlotniczymi, po jednym do każdej z czterech polskich dywizji. Przy czym 18. Pułk Przeciwlotniczy jest dopiero formowany (będzie stacjonował koło Zamościa, po zbudowaniu tam kompleksu koszarowego) dla 18. Dywizji Zmechanizowanej i jego siły oraz środki są nadal bardzo szczupłe. Uzbrojenie pozostałych trzech pułków stanowią przede wszystkim poradzieckie wyrzutnie Kub i Osa. Obecnie 4. Pułk Przeciwlotniczy w Czerwieńsku i Lesznie oraz 8. Pułk Przeciwlotniczy w Koszalinie mają po trzy dywizjony uzbrojone w te rakiety, a 15. Pułk Przeciwlotniczy w Gołdapi i Elblągu ma dwa dywizjony. Również i w tym przypadku należy pamiętać o ograniczeniach tych systemów. Używają one rakiet wyprodukowanych przed 1990 rokiem. Tylko samobieżna wyrzutnia Osa jest jednokanałowa, czyli ma swoją stację naprowadzania. Natomiast w systemie Kub jednokanałowa jest cała bateria, składająca się z czterech samobieżnych wyrzutni i samobieżnej stacji naprowadzania. Poważnie ogranicza to zdolności bojowe tych pułków. Dodatkowo wyrzutnie te mają też stosunkowo ograniczony zasięg.

W każdym z pułków przeciwlotniczych jest jeszcze dodatkowo dywizjon artyleryjsko-rakietowy, ale jego efektorami są rakiety Piorun i Grom na Popradach lub zestawach ZUR-23-2 oraz klasyczne armaty ZU-23-2. W każdej brygadzie ogólnowojskowej Wojsk Lądowych jest także podobny dywizjon, o podobnych możliwościach i zasięgach, czyli Piorun, Grom i armata 23 mm. Niektóre z dywizjonów mają zmodernizowane samobieżne zestawy przeciwlotnicze ZSU-23-4MP Biała.

Reklama

Głównym zadaniem obrony przeciwlotniczej Wojsk Lądowych jest osłona własnych wojsk w czasie prowadzenia walki w polu. Ograniczone jej siły prowadzą dyżury w systemie obrony obiektowej tylko w czasie pokoju. W czasie wojny będą przemieszczały się razem z pozostałymi siłami w rejon walk.

Piorun MANPADS in use.
Piorun MANPADS in use.
Autor. Jarosław Ciślak/defence24.pl

Warto jeszcze wspomnieć, iż Marynarka Wojenna dysponuje dwoma dywizjonami przeciwlotniczymi. Oprócz wyrzutni Grom korzystają one ze zmodernizowanych armat kalibru 57 mm S-60MB działającymi w systemie Blenda. Każdy dywizjon ma po trzy baterie, po cztery takie armaty plus stacja kierowania ogniem. Także Siły Powietrzne dysponują bateriami przeciwlotniczymi, ale głównie do obrony swoich dywizjonów rakietowych obrony powietrznej. Uzbrojone są one w Gromy i armaty 23 mm ZU-23-2, wymieniane obecnie na pierwsze zestawy rakietowo-artyleryjskie Pilica. Niestety Pilica ma takie same efektory w postaci rakiet Grom/Piorun i armat 23 mm, ale z własną głowicą śledząco-naprowadzającą.

Reklama

Niestety, polski system obrony powietrznej nie napawa optymizmem. Jedynie najniższe piętro, o zasięgu kilku kilometrów jest nowoczesne i nasycone. Stanowią je rakiety Piorun i Grom oraz armaty kalibru 23 mm i nieliczne kalibru 57 mm w różnych konfiguracjach (osobno lub jako zestawy Poprad, Pilica, Blenda, Jod, Jodek, Wróbel). Kolejne piętro składa się już tylko z poradzieckich wyrzutni Kub, Osa, Newa-SC i Wega. Są stare, jednokanałowe i daleko im do nowoczesności. W najbliższych latach będą zastępowane przez wyrzutnie rakiet Patriot i CAMM. To dziesięciolecia całkowitego zaniedbania polskiej obrony przeciwlotniczej doprowadziły do obecnego stanu. $$

Dobrze, że od obecnych programów Wisła, Narew, Mała Narew i Pilica+ nie ma już odwrotu. Wtorkowe wydarzenia znad granicy z Polską są tego najlepszym potwierdzeniem. Co prawda nawet zakup wszystkich zaplanowanych baterii Patriot i CAMM nie zapewni osłony całego terytorium Polski i całości działań Sił Zbrojnych RP, ale zdecydowanie podniesie zdolność obrony powietrznej i przeciwrakietowej oraz zwiększy obszar efektywnego jej działania. Obecnie powinien to być najwyższy priorytet Planu Modernizacji Technicznej naszego wojska.

Reklama
WIDEO: "Żelazna Brama 2025" | Intensywne ćwiczenia na poligonie w Orzyszu
Reklama
Reklama