Reklama
  • Analiza
  • Wiadomości

Dlaczego Ukraina przegrywa bitwę o Donbas? Kluczowe błędy Kijowa

Rozpoczęta 13 kwietnia operacja antyterrorystyczna (w nomenklaturze ukraińskiej i rosyjskiej ATO) na wschodzie Ukrainy nie przyniosła stronie rządowej - jak dotąd – większych sukcesów, za to obfitowała w porażki i ukazała zupełne nieprzygotowanie resortów siłowych państwa do skutecznego prowadzenia tego typu operacji. 

fot. Mil.gov.ua
fot. Mil.gov.ua

Nowa dynamika działań jaką można notować po wyborach prezydenckich (25 maja) zmieniła sytuację na lepszą jedynie w niektórych aspektach polityczno-wojskowych i zapewne w odczuciu powszechnym walki w Donbasie prowadzone są pod dyktando separatystów i wspierającej ich Moskwy. Na klęski strony rządowej – zarówno realne (w sile żywej i sprzęcie wojskowym) jak i w sferze medialno-propagandowej – złożył się cały wachlarz elementów, które generalnie pokazały (przynajmniej jak dotąd) słabość ukraińskich sił zbrojnych i organów bezpieczeństwa, które nagle stanęły w obliczu nowego - początkowo niezdefiniowanego, a potem lawinowo narastającego - zagrożenia.

1. Przełamanie bariery mentalnej na wszystkich szczeblach – od żołnierzy z poboru, aż do dowódców sztabowych. Generalicja - i rzecz jasna mobilizowani żołnierze - nie są przygotowani do prowadzenia konfliktu o charakterze wewnętrznym, gdzie wróg nie jest agresorem zewnętrznym, jasnym do wskazania i zidentyfikowania. Skład osobowy wyższych dowództw albo nie rozumie, albo nie chce zrozumieć charakteru wojny asymetrycznej (część kadry w resortach siłowych i lokalnej administracji jawnie sabotuje prowadzone działania), co prowadzi do patologii już na etapie planowania operacyjnego, a potem wykonania taktycznego. Także żołnierze i funkcjonariusze, początkowo zdezorientowani, potrzebowali czasu, żeby odnaleźć się w nowej rzeczywistości. Wielu z nich musiało odpowiedzieć sobie na pytanie, o co toczy się konflikt i po czyjej stronie się opowiedzieć. Dziś odpowiedzi na te pytania wydają się oczywiste, ale niekoniecznie były takie w kwietniu, czy jeszcze na początku maja. Stąd notowane przechodzenie na stronę separatystów całych oddziałów milicji i organów bezpieczeństwa, a także dezercje w armii, które jednakże nie przybrały jak się wydaje masowych rozmiarów.

2. Opieranie się na poborowych, którzy przez długi czas nie czuli się stroną konfliktu i nie byli w stanie sprostać presji działań bojowych o znamionach akcji policyjnej, czy potem wojny domowej. Początkowo działali w trudnych warunkach, w niechętnym środowisku lokalnym (występujące przeciwko nim tłumy mieszkańców), potem nagle – co było szokiem – stanęli w obliczu doskonale przygotowanego do walki partyzanckiej przeciwnika. Klęski w zasadzkach pod  Oktriabskie  - 20 km od Kramatorska (13 maja, pododdział z 95 Brygady Aeromobilnej) i Wołnowachą (22 maja, pododdział z 51 Brygady Zmechanizowanej) z jednej strony były bolesną lekcją dla armii, z drugiej ukazały prawdziwe oblicze rebelii. W chwili obecnej sytuacja zmienia się o tyle, że armia wspierana jest w coraz większym stopniu przez siły ochotnicze, wysoko zmotywowane do walki. Rosnące jak grzyby po deszczu ochotnicze bataliony obrony terytorialnej (formalnie umocowane w różnych resortach siłowych, w rzeczywistości niezależne) nadrabiają braki w dyscyplinie wojskowej i wyszkoleniu bojowym wysokim morale.

3. Nieprzygotowanie do długotrwałego i rozległego przestrzennie konfliktu nowego typu – hybrydowego – gdzie działania nieregularne i regularne mieszają się ze sobą (zaangażowanie ludności cywilnej, brak jasnego rozróżnienia kto ma status kombatanta, a kto nie, działania bojowe przemieszane z akcjami typu terrorystycznego, zaawansowane technicznie i prymitywne rodzaje broni etc.). Inicjatywa cały czas była po stronie separatystów, a działania strony rządowej albo spóźnione, albo nieadekwatne do zagrożenia. Działania punktowe sprowadzające się do blokady ośrodków rebelii (np. Słowiańska jeszcze w kwietniu) nie doprowadziły do izolacji punktów zapalnych – wręcz przeciwnie – wkrótce konflikt ogarnął cały Donbas. Zaangażowanie małych sił i środków na początku operacji antyterrorystycznej wynikał z wielu czynników, m.in. także z tego, że Kijów unika zdefiniowania konfliktu jako wojny domowej. W związku z tym zabrakło więc dogłębnych krytycznych analiz i wyznaczenia potencjalnych (złych) scenariuszy wydarzeń. Inicjatywa jest nadal po stronie separatystów. 

4. Podstawowe braki w wyposażeniu indywidualnym oraz zaawansowanym technicznie uzbrojeniu – w chwili rozpoczęcia ATO niedoinwestowanej armii i siłom bezpieczeństwa brakowało dosłownie wszystkiego. Do tego dochodzi długotrwałe przemęczenie działaniami bojowymi w trudnych warunkach polowych (spanie pod gołym niebem, kłopoty z dostawami wody i picia), przy braku możliwości rotacji pododdziałów. Dość powiedzieć, że rotację stosuje się od niedawna – 1 batalion Gwardii Narodowej złożony z ludzi ideowych (samoobrona Majdanu) została wycofana na tyły po... 45 dniach! W takich warunkach przeciętny żołnierz nie jest w stanie skutecznie wykonywać rozkazów, tym bardziej, gdy nie ma na wyposażeniu kamizelki balistycznej i kewlarowego hełmu oraz wielu innych, podstawowych wydawałoby się w XXI wieku, elementów wyposażenia: lornetek, namiotów, celowników optycznych, noktowizorów itd. W kwestii broni zaawansowanej najbardziej brakuje bezpilotowych środków latających (BSL), amunicji precyzyjnej, czy technicznych środków rozpoznania. 

5. Brak koordynacji między resortami siłowymi, a nawet rodzajami sił zbrojnych (kuleje zwłaszcza współpraca z lotnictwem). Pokazuje to wyraźnie notowana ostatnio, mocno spóźniona i rodząca się w bólach, współpraca między armią i służbą graniczną. Wzmocnienie posterunków na granicy można było przeprowadzić już wcześniej, a nie reagować teraz, gdy utracono już realnie kontrolę nad setkami kilometrów granicy z FR. Lotnictwo nie może być wykorzystywanie skutecznie, gdyż nie wypracowano procedur działania, łączności, wskazywania celów z ziemi itp. w warunkach działań w terenie zabudowanym. 18 czerwca pod Ługańskiem w zasadzkę wpadł pododdział z ochotniczego batalionu Ajdar (formalnie podległy Ministerstwu Obrony, de facto niezależny), także pododdział sił ATO, który przyszedł z odsieczą poniósł straty. Sytuacja zaistniała w dużej mierze z powodu nieuzgodnienia działań batalionu Ajdar i innych sił ATO – znowu uwidocznił się brak jednolitego dowództwa i dążenie do działania samodzielnego batalionu ochotniczego (dużą niezależność wykazują także inne bataliony ochotnicze, nierzadko działające na własną rękę, lub luźno współpracując z innymi siłami lokalnymi). Przy okazji uwidacznia się brak kompetentnych, centralnych organów kierowniczych ATO.

6. Względnie mała skuteczność lotnictwa – działania śmigłowców i samolotów (bojowych i transportowych) nie ograniczają braki w wyszkoleniu załóg, ale względnie duże nasycenie oddziałów separatystów bronią przeciwlotniczą. Oczywiście znaczne ilości przeciwlotniczych systemów naramiennych (MANPADS) zostały przemycone z terytorium FR i są obsługiwane przez żołnierzy rosyjskiego specnazu. Do tego dochodzi brak skutecznego rozpoznania naziemnego, zarówno na szczeblu taktycznym (wykrycie konkretnej zasadzki ogniowej), jak i na szczeblu operacyjnym (wykrycie obszaru zagrożonego działaniem broni przeciwlotniczej, lokalizowanie większych zgrupowań rebelianckich itp.). Ukraiński pilot-weteran z Afganistanu, gen. Pastuchow, jako największy problem w działaniu lotnictwa armijnego (śmigłowców) widzi właśnie w braku skutecznego rozpoznania oraz działaniu w środowisku zurbanizowanym, gdzie trudno zlokalizować i zidentyfikować cele (strona rządowa używa określenia „żywe tarcze” w odniesieniu do ludności cywilnej). W organizowane zasadzki przeciwlotnicze wpadają nie tylko śmigłowce, ale i samoloty transportowe (vide chociażby zestrzelony Ił-76MD, gdzie zginęło 49 osób).

7. Stosowanie przez przeciwnika taktyki wojny asymetrycznej, nieregularnej, bez reguł, z zaangażowaniem ludności cywilnej. Przeciwnik posiada inicjatywę i narzuca nie tylko dynamikę działań, ale także charakter działań bojowych, które odbiegają od klasycznych reguł wojennych, gdzie zaznaczona jest wyraźnie granica między kombatantami a ludnością cywilną. Dopiero niedawno strona rządowa, z inicjatywy oddolnej (społecznej), zaczęła dostosowywać się do nowych reguł konfliktu – w odpowiedzi na niezidentyfikowanych, zamaskowanych „zielonych ludzików”, pojawiły się „czarne ludziki” - zamaskowani członkowie ochotniczych oddziałów (np. batalion Azow, formalnie w strukturach MSW, de facto niezależny, w rejonie Mariupola). W skali taktycznej niemal wszystkie klęski sił ATO to dobrze przygotowane zasadzki separatystów charakterystyczne dla działania specnazu (strona rebeliancka oficjalnie używa sformułowania grupy rozpoznawczo-dywersyjne w odniesieniu do swoich oddziałów uderzeniowych (rajdowych), przy zupełnej indolencji rozpoznawczej strony rządowej.

8. Podstawowe błędy taktyczne prowadzące do klęsk, wynikające z impotencji kadry oficerskiej, błędów praktycznych, braku rozpoznania, złego wyszkolenia i wyposażenia żołnierzy itp. Kulminacja błędów na wszystkich szczeblach uwidoczniła się np. przy rozbiciu kolumny zmechanizowanej pod Wołnowachą, co doprowadziło do ciężkich strat w sile żywej i technice bojowej. Z punktu widzenia taktycznego zabrakło skutecznego rozpoznania i współpracy z ludnością miejscową i z innymi oddziałami w okolicy, co wskazywało na zupełne nieprzygotowanie do wykonywania zadań bojowych, zwłaszcza w nocy (nie wystawiono posterunków obserwacyjnych, nie było noktowizorów, zlekceważono potencjalne zagrożenie atakiem itd.)

9. Utrata kontroli nad wschodnią granicą – wyłom w ochronie granicy spowodowany przez ataki na posterunki Państwowej Służby Granicznej, wymuszona dyslokacja pograniczników (czyli opuszczenie wielu posterunków i przejść granicznych), nieudolna koordynacja działań bojowych straży granicznej i wojska, zbyt późne wprowadzenie do walki sił ciężkich, w tym mobilnych pogranicznych grup zmotoryzowanych etc. skutkuje utratą kontroli nad setkami kilometrów granicy ukraińsko-rosyjskiej. W tej chwili notuje się nieskrępowany przepływ przez granice sił i środków z terytorium FR.

10. Beton w generalicji i biurokracja – brak procedur i przepisów wykonawczych, biurokracja w zakresie tworzenia i wyposażenia batalionów ochotniczych, niechęć generałów przed zmianą nawyków charakterystycznych dla zimnowojennej strategii, problemy logistyczne i niejasne, korupcjogenne procedury zakupów uzbrojenia i wyposażenia etc. Niezrozumienie specyfiki współczesnych konfliktów asymetrycznych w dowództwach resortów siłowych (zwłaszcza w ich pionach logistycznych i materiałowych) prowadzi do tego, że ogłoszono pobór, chociaż armii nie brakuje siły żywej, ale oddziałów o charakterze specjalnym, elitarnym, o wysokim morale. Tworzenie batalionów ochotniczych (obrony terytorialnej) trwa długo i nie wynika z procedur/schematów, ale z dobrej woli decydentów.

11. Obawa przed interwencją zbrojną FR – skupia nie tylko uwagę ukraińskich sztabów, ale odciąga realnie żołnierzy od operacji antyterrorystycznej oraz wymusza konkretne rozmieszczenie jednostek w terenie. W chwili kiedy groźba interwencji rosyjskiej nieco zmalała obserwuje się wzmacnianie sił ATO jednostkami wojskowymi. Przykładowo od niedawna posterunki (błok-posty) wokół Słowiańska wzmacniane są przez czołgi, czego jeszcze w maju nie notowano. Nie było i nadal nie jest jednak możliwe zaangażowanie całych sił armii w operację antyterrorystyczną w Donbasie. Należy zgodzić się z opinią ekspertów Ośrodka Studiów Wschodnich, którzy piszą w jednej z analiz, że: „Operacja [antyterrorystyczna – przyp. MG] nie była prowadzona w sposób kompleksowy – siły ukraińskie były wykorzystywane punktowo, co umożliwiało separatystom prowadzenie w tym samym czasie aktywnych działań na innym obszarze”. Jednocześnie trzeba dodać, że taka sytuacja wynikała m.in. właśnie z tego faktu, że znaczna część armii „odciągnięta” została od udziału w ATO poprzez zagrożenie interwencją rosyjską.

12. Względnie zaawansowane uzbrojenie rebeliantów i dobre wyszkolenie - dające im znaczną efektywność bojową. Umiejętnie stosowana w walkach broń wyborowa, przeciwlotnicza (MANPADS), przeciwpancerna, w połączeniu z taktyką partyzancką (zasadzki), daje separatystom wymierne sukcesy umiejętnie eksploatowane na polu propagandy. Broń wykorzystywana jest profesjonalnie (przykładowo ogień z broni wyborowej jest niezwykle skuteczny; także użycie naramiennych systemów przeciwlotniczych (MANPADS) jest niezwykle efektywne).

13. Unikanie za wszelką cenę ofiar wśród ludności cywilnej – brak postępów ATO w terenie zabudowanym (np. w rejonie blokowanego od dawna Słowiańska) wynika z obawy przed powtórką wariantu „czeczeńskiego” - szturmów na obszary miejskie, które mogą zakończyć się dużymi stratami strony szturmującej oraz zniszczeniem znacznej części miasta oraz dużymi stratami wśród ludności cywilnej. Mimo, że strona rosyjska mówi o czystkach etnicznych, niszczeniu miast, strumieniach uchodźców itd. (co jest ironią, jeśli przypomnimy sobie casus Czeczenii), dogłębna analiza wydarzeń wskazuje na to, że siły ATO używają lotnictwa i artylerii bardzo selektywnie. Chęć jak największego ograniczenia ofiar wśród ludności cywilnej (czego oczywiście nie da się uniknąć całkowicie) nie tylko spowalnia działania bojowe, ale w wielu przypadkach stawia separatystów w lepszej sytuacji taktycznej. Ograniczmy się do jednego przykładu zanotowanego przez korespondenta wojennego: żołnierze na ostrzeliwanym z broni wyborowej i moździerzy posterunku nie mogą odpowiedzieć ogniem z moździerzy (mają zakaz strzelania w kierunku miasta), a jedynie z broni strzeleckiej, wyborowej i granatników (ogień kontrolowany, czasami prewencyjny). Strona ukraińska utrzymuje, że separatyści prowadzą ogień (np. moździerzowy) z obszarów zabudowanych i często podejmują akcje intencjonalnie narażając ludność cywilną. Wydaje się uzasadnionym stwierdzenie, że za straty w ludności cywilnej odpowiadają obie strony, przy czym ten element jest istotnym orężem w wojnie propagandowej (szczególnie widocznym w retoryce Kremla, który ATO przedstawia jako wojnę junty z Kijowa z własnym narodem).

Niektóre z wymienionych błędów/patologii zostały już zauważone i podjęto próby ich usunięcia. Obserwujemy niejako nową fazę operacji antyterrorystycznej (strona ukraińska mówi o resecie i przeformatowaniu w odniesieniu do prowadzenia operacji) jednakże konflikt nabrał nowej dynamiki i trudno teraz będzie stronie rządowej przejąć inicjatywę i skutecznie gasić ogniska rebelii. Szacuje się obecnie, że ok. 15-20% ludności Donbasu w różnym stopniu wspiera separatystów (w tym ok. 5% chce walczyć), a siły zbrojne samozwańczej Noworosji mogą liczyć nawet 15-20 tys. ludzi. Biorąc pod uwagę wielopłaszczyznowe wsparcie ze strony Kremla (propagandowe, finansowe, organizacyjne, materiałowe, ludzkie etc.), otwarcie granicy i taktykę separatystów siłowe rozwiązanie konfliktu w Donbasie może trwać co najmniej kilka miesięcy, jeśli nie dłużej.

Marcin Gawęda


Absolwent Instytutu Historii Uniwersytetu Jagiellońskiego. Publicysta wojskowy, pisze dla magazynów branżowych, autor serii książek wydanej przez WarBook.

WIDEO: Zmierzch ery czołgów? Czy zastąpią je drony? [Debata Defence24]
Reklama
Reklama