Siły zbrojne
Defence24 DAY: Marynarka Wojenna w centrum uwagi
W panelu „Marynarka Wojenna i bezpieczeństwo na Bałtyku” wzięli udział: kmdr Grzegorz Mucha z Inspektoratu Marynarki Wojennej Dowództwa Generalnego Rodzaju Sił Zbrojnych, kmdr Radosław Rychter z Agencji Uzbrojenia, Cezary Cierzan z Departamentu Projektów Zbrojeniowych Polskiej Grupy Zbrojeniowej, Michael Niewöhner z firmy Rohde & Schwarz i Bo Wallander z firmy Saab.
Pomimo powszechnej opinii, że polska Marynarka Wojenna znajduje się w bardzo trudnej sytuacji, w wypowiedziach polskich panelistów przebijał daleko idący optymizm. Kmdr Mucha potwierdził, że nasze siły morskie potrzebują okrętów, jednak już obecnie „są one gotowe do prowadzenia konfliktu". „Nasze okręty aktywnie uczestniczą w operacjach natowskich, czy to w ramach stałych grup NATO fregat... czy też aktywnie uczestniczymy w zespołach przeciwminowych". Kmdr Mucha przypomniał również, że Marynarka Wojenna prowadzi standardowe operacje w rejonie Bałtyku wskazując np. na okręty rozpoznawcze.
„Jesteśmy w stanie wspierać operację obronną na kierunku morskim... Wojna na Ukrainie pokazała jednak, że musimy być zdolni do odparcia ataku już na samym początku.”
kmdr Grzegorz Mucha z Inspektoratu Marynarki Wojennej Dowództwa Generalnego Rodzaju Sił Zbrojnych
Zaznaczył jednak, że nowe okręty są bardzo potrzebne. Jak na razie mają to być: trzy „Mieczniki" do 2031 roku, „Orka" zapowiedziana przez ministra Błaszczaka, „Delfiny" do 2027 roku wzmacniające polskie zdolności w zakresie rozpoznania (pod które już rozpoczęto cięcie blach) oraz kolejna seria trzech niszczycieli min typu Kormoran (oddanych do 2027 roku).
Czytaj też
Budowy trzech fregat w ramach programu „Miecznik" przebiega zgodnie z planem
Kmdr Mucha podkreślił jednak, że „Miecznik" pozostaje priorytetowym wymaganiem operacyjnym dla Marynarki Wojennej, ponieważ będzie silnym wzmocnieniem w systemie rażenia, ze względu na swoje uzbrojenie, zdolności do rozpoznania, zdolność do dowodzenia z morza (w systemie krajowym i natowskim) oraz aktywne uczestniczenie fregat w zintegrowanym systemie obrony powietrznej kraju. Program „Miecznik" ma być także naszym wkładem do NATO i potwierdzeniem tego, że Polska jest i chce być aktywnym uczestnikiem Sojuszu.
Według kmdr Muchy nowe okręty przydałby się jak najszybciej, jednak Marynarka Wojenna zdaje sobie sprawę z ryzyka, że nie jest to sprzęt łatwy i tani do pozyskania. W procesie budowy jednostek pływających uczestniczy bardzo wiele podmiotów, a więc jest to proces bardzo podatny na zakłócenia.
Pomimo, że Marynarka Wojenna dopuszcza możliwość pojawienia się trudności w programach budowy okrętów, to Cezary Cierzan z PGZ podkreślił, że „program Miecznik realizowany jest zgodnie z planem i założeniami". Pojawiające się opóźnienia mają być tylko opóźnieniami administracyjnymi. „Na jeden dzień nie zatrzymaliśmy programu". Obecnie „administrujemy procesem aneksowania umowy na dostawę trzech fregat dla polskiej Marynarki Wojennej". Trwają również prace przygotowawcze do symbolicznego „palenia blach", które planowane jest na sierpień 2023 roku.
Czytaj też
„W listopadzie 2022 roku złożyliśmy dokumentację techniczną, a tak naprawdę projekt wstępny do Agencji Uzbrojenia z całą masą dokumentów planistycznych, które roboczo nazwaliśmy Przemysłowe Studium Wykonalności. Ten proces trwający do marca 2023 roku, został zamknięty. To pozwoliło nam na renegocjację warunków umowy: na bazie dostarczonych dokumentów i decyzji zamawiającego w zakresie chociażby wyboru konkretnych systemów uzbrojenia czy też zmian do podstawowego projektu referencyjnego A140, które na potrzeby wojska musiały zostać zmodyfikowane, żeby sprostać wymaganiom Marynarki Wojennej.”
Cezary Cierzan - Departament Projektów Zbrojeniowych Polskiej Grupy Zbrojeniowej
Według Cierzana zaawansowany ma być także program inwestycyjny oraz transferu wiedzy i technologii. „Już widać pale wbite pod nowe hale w PGZ Stocznia Wojenna w Gdyni, a istniejące hale są wyposażane w nowe maszyny cyfrowe... Wdrażamy również bardzo skomplikowany i drogi system wsparcia informatycznego procesów produkcji i zarządzania programem".
„Projekt okrętu jest już wybrany, zdecydowany i zamrożony. W tym momencie realizujemy przygotowanie projektu technicznego, który w części klasowej zatwierdzanej przez klasyfikatora zostanie zamknięty w lipcu 2023 roku. Konfiguracja uzbrojenia jest już zamrożona. Jest kilka drobnych elementów systemu walki – w sferze radioelektronicznej, które mogą na każdym etapie realizacji tego programu zostać jeszcze dostosowane, ponieważ nie będą one wpływać na funkcjonalność i potrzeby zmian projektowych. Wszystkie kluczowe, główne systemy walki zostały wybrane i wszystkie trzy okręty są projektowane pod możliwość przyjęcia tych, konkretnych systemów".
Nie potwierdzono natomiast, by stocznia Remontowa Shipbuilding chciała wycofać się z konsorcjum Miecznik. Dyrektor Cierzan wskazał jedynie, że po dwuletniej pracy analityczno-projektowej polski przemysł stoczniowy realizujący program „Miecznik" „dostosowuje swoje relacje przemysłowe do potrzeb i do oczekiwań wszystkich stron. Jeżeli do jakichkolwiek zmian dojdzie, to będzie to ukierunkowane na bardziej efektywną realizację programu, a Remontowa Shipbuildng na pewno zostaje kluczowym partnerem do realizacji tego programu... Dostosowujemy model współpracy do potrzeb tego programu".
Z kolei kmdr Rychter zaznaczył, że Agencja Uzbrojenie kupuje tylko takie okręty, jakie wyspecyfikował gestor, dbając o to, żeby dany projekt był oddany w czasie, w jakości i w budżecie, który został założony. Jednak to nie udaje się zawsze. Wskazał np., że jeżeli chodzi o jakość to nie można dążyć do ideału i trzeba się zgadzać na tzw. „akceptowalny poziom niedoskonałości". W przypadku terminów to mogą one „uciec" z wielu względów. Zaliczył do nich np.: wojnę na Ukrainie, wzrost cen surowców, inflację, „wybór lepszych radarów niż te które zakładaliśmy na początku, lepszego systemu walki, lepszych efektorów, lepszych sensorów i budowy tzw. cyfrowego bliźniaka". To wszystko opóźnia proces i zwiększa cenę programu. Dlatego „prowadzone są rozmowy z producentem, ile to będzie kosztowało?"
Komandor Rychter potwierdził, że w tej chwili zakończyło się procedowanie aneksu do umowy, który obecnie jest w Prokuratorii Generalnej i wymaga jeszcze procesów międzyresortowych. „Potrzeba jeszcze kilka działań administracyjnych i za kilka tygodnie wartość kontraktu zostanie opublikowana wraz ze szczegółami, co ta cena obejmuje".
„Mówimy o trzech okrętach, trzech platformach. Pierwszy okręt idzie w formule pracy rozwojowej i wykonawca zaproponował, żeby robić kadłuby metodą kaskadową. Po wyposażeniu pierwszego kadłuba, który stanie się okrętem, będziemy decydować, jak to ma dalej przebiegać. Dzięki formule kaskadowej cały program nabiera przyśpieszenia… My naprawdę uzupełniamy deficytowe zdolności. To nie jest kupowanie na zasadzie „bo jest na rynku”. Naprawdę tego nam brakuje”.
Kmdr Radosław Rychter - Agencja Uzbrojenia
Jednym z elementów wyposażenia „Mieczników", który nie został jeszcze wyspecyfikowany jest system walki elektronicznej. W czasie panelu Defence24 DAY była obecna firma Rohde & Schwarz, jeden z najbardziej renomowanych producentów tego rodzaju urządzeń i stały dostawca systemów łączności na polskie okręty. I jest to również potencjalny dostawca systemu WRE dla nowych fregat, co potwierdził przedstawiciel R&S Michael Niewöhner. Na razie odbywają się rozmowy i dyskusje w tym temacie, jednak firma oferuje swoje duże, zdobyte wcześniej, doświadczenie w montowaniu tego rodzaju systemów – w tym również na okrętach klasy fregata.
Niewöhner podkreślił przy tym, że jego firma monitoruje sytuację na Ukrainie oraz to co się dzieje na całym świecie, wyciąga wnioski oraz wprowadza coraz to nowe, dodatkowe wymagania. W pierwszej kolejności podkreślił, że „marynarki wojenne, okręty nie mogą operować tak statycznie, jak kiedyś". Nie można więc zamykać się tylko do jakiegoś określonego regionu (np. Morza Bałtyckiego) lub sytuacji, ale patrzeć szerzej. Przykładowo w przypadku systemów walki elektronicznej, tworząc bazę danych, trzeba dbać by była ona jak największa, by można ją było szybko uzupełnić do innych warunków i akwenów działania, które wcześniej nie były brane pod uwagę.
Według Rohde & Schwarz najnowsze systemy walki elektronicznej to nie są tak jak wcześniej tylko systemy ochrony platformy. Potrzebne są natomiast systemy bardziej rozumne, inteligentne, uczące się w czasie operacji, do których wnętrza można dodać dodatkowe dane, które mogą działać również autonomicznie, ale także być wykorzystywane w szerszym systemie rozpoznania z operatorami SIGINT. Wykrywane sygnały mogą być później rejestrowane, analizowane i katalogowane.
„Przyszłością systemów walki elektronicznej jest nie tylko ochrona platformy przed zagrożeniami, ale również nadzorowanie i tworzenie obrazu sytuacji z przekazywaniem danych rozpoznawczych”.
Michael Niewöhner - firma Rohde & Schwarz
Rohde & Schwarz ma więc systemy gotowe od razu do podłączenia do okrętowego systemu walki, ale może również zaproponować coś, co jest przyszłością, system rozpoznawczy, który przez przekazywane dane zwiększy świadomość sytuacyjną, co pozwoli zwiększyć ilość informacji w systemie.
„Konflikty zawsze czegoś nas uczą, otrzymujemy duży feedback z różnych źródeł i bierzemy to wszystko pod uwagę…. My mamy wypracowaną drogę współpracy z naszymi klientami, w bardzo bliskiej kooperacji. Jeżeli macie jakieś nowe zagrożenie, wymaganie, my możemy je zaimplementować bardzo szybko. To wynika z bardzo bliskiej współpracy z naszymi klientami. Patrząc globalnie, my zawsze potrzebujemy bardzo silnych, lokalnych partnerów”.
Michael Niewöhner - firma Rohde & Schwarz
Zupełnie oddzielnie do programu Miecznik jest realizowany proces pozyskania dla nowych fregat rakiet i śmigłowców pokładowych jako tzw. dostawa armatorska. Kmdr Rychter potwierdził, że „na dzień dzisiejszy w Agencji Uzbrojenia trwa faza analityczno-koncepcyjna w zakresie pozyskania śmigłowców na Mieczniki. Gwarantuje się, że te śmigłowce będą pozyskane w ramach pilnej potrzeby operacyjnej w terminie takim, żeby te śmigłowce weszły na te okręty - czyli w latach 2027-2028.". Na razie wiadomo, że będzie to „śmigłowiec średni".
Nie tylko fregaty, ale również „Ratownik" i okręty podwodne
O ile w przypadku „Miecznika" i „Kormoranów" sprawa jest stosunkowo jasna, to inne programy okrętowe są dopiero doprecyzowane. Widać to szczególnie w przypadku przygotowywanego od kilku lat programu „Ratownik". Kmdr Mucha potwierdził, że chciałby bardzo szybko również ten okręt, „ale musimy liczyć się z realiami".
„Na chwilę obecną jesteśmy w ograniczonym zakresie w stanie zapewnić zdolności ratowanie załóg okrętów podwodnych. „Ratownik" jest nam również potrzebny". Kmdr Mucha potwierdził, że obecnie jesteśmy ukierunkowani na elementy będące „kłami" dla Sił Zbrojnych, ale z jego wypowiedzi wynika, że nie wie jakie będą decyzje w odniesieniu do okrętu ratowniczego. „Jestem przekonany, że „Ratownik" jest również w planach i się pojawi". Tym bardziej, że okręt ten byłby również dobrą platformą do zapewnienia ochrony infrastruktury krytycznej.
„Jego duża pojemność pokładu pozwalałaby na przenoszenie platform bezzałogowych, które można by było wykorzystywać do zabezpieczenia infrastruktury krytycznej, kabli podwodnych, rurociągów. Byłoby to również wsparcie dla Kormoranów, które z racji swojego wyposażenia mogą być również w tym zakresie wykorzystywane”.
kmdr Grzegorz Mucha - Inspektorat Marynarki Wojennej Dowództwa Generalnego Rodzaju Sił Zbrojnych
Ale Marynarka Wojenna potrzebuje również okrętów wsparcia logistycznego, jednak nie ma jak na razie poważnej propozycji, by w ramach oszczędności skorzystać z odpowiednio przerobionych statków cywilnych np. do zabezpieczenia operacji offshore. „Środki budżetowe są ograniczone. Ministrowie i Szef Sztabu Generalnego ustalają priorytety. Dla Marynarki Wojennej jest również miejsce i jestem przekonany, że te okręty się również pojawią".
Naprzeciw tym polskim potrzebom wychodzą również firmy zagraniczne Saab i Rohde & Schwarz, które już od dawna współpracują z Marynarką Wojenną. Dodatkowo robią to w oparciu o najnowsze trendy i zmieniającą się sytuację geopolityczną. W przypadku firmy Rohde & Schwarz można powiedzieć, że jest to już stały partner polskich sił morskich. Jest to zrozumiałe, ponieważ firma ta oferuje na całym świecie dojrzałe i kompleksowe rozwiązania jeżeli chodzi o systemy łączności i walki elektronicznej, w tym utrudniające wykrycie i zakłócając emisje radiowe.
Polska od kilkudziesięciu lat korzysta z produktów R&S i już wiadomo (co potwierdził dyrektor Cierzan z PGZ), że na Miecznikach będą zastosowane radiostacje z tej firmy. Wejdą one w skład zintegrowanego system łączności, produkowanego przez PGZ Stocznia Wojenna. „Rohde & Schwarz jest stałym partnerem Polskiej Grupy Zbrojeniowej i Stoczni Wojennej".
Podobna sytuacja jeżeli chodzi np. o systemy rakietowe i radiolokacyjne, jest w przypadku firmy Saab. Jej przedstawiciel Bo Wallander podkreślił, że: „obserwujemy bardzo uważnie rozwój sytuacji na Ukrainie, na Morzu Czarnym, na lądzie i w powietrzu. Analizujemy, jak działa logistyka i jak ją poprawić, obserwujemy wojnę elektroniczną i informacyjną oraz wykorzystanie dronów i sposób ich wykrywania".
Tak rozległy obszar zainteresowania jest związany z szerokim portfolio firmy Saab, które obejmuje zarówno systemy lądowe, lotnicze jak i okrętowe. Biorąc pod uwagę położenie Szwecji bardzo ważnym segmentem są produkty opracowane dla sił morskich. Zostały one wypracowane również z uwzględnieniem specyficznych warunków Bałtyku. Wallander przypomniał, że po wejściu Finlandii do NATO i niedługo Szwecji, będzie to praktycznie morze wewnętrzne Sojuszu. Jest to jednak akwen bardzo skomplikowany do realizacji operacji morskich. Szczególnie niebezpieczne są miny. Tych min w Bałtyku jest i może być bardzo dużo (około 40 tysięcy).
Czytaj też
Wallander podkreślił, że trudne jest również zwalczanie okrętów podwodnych przez siły nawodne, co wynika z niewielkiej głębokości Bałtyku (średnia głębokość to mniej niż 100 m) oraz ze zmieniających się nagle warunków hydrometeorologicznych („jednego dnia jeżeli polujesz na okręt podwodny o 9.00 rano masz zasięg 25000 m, o 13.00 masz zasięg 500 m, a o 16.00 ponownie 25000 m"). Problemem mogą być również płetwonurkowie, którzy są trudni do wykrycia.
Firma Saab przez lata wypracowała takie rozwiązania, które są skuteczne na tego rodzaju akwenach. Wśród nich są również systemy bezzałogowe i antydronowe, które uważa się za bardzo ważne i potrzebne. Według Saab stanowią one swego rodzaju mnożnik sił. „Mamy wiele produktów, które zapewniają bezpieczeństwo okrętów i pomagają np. wykryć nadlatujące drony (pomimo, że jest to trudne ze względu na małą skuteczną powierzchnię odbicia)... Wszystkie nasze radary morskie mają obecnie takie możliwości".
„My musimy mieć pewność, że nasi odbiorcy otrzymają solidny „łańcuch śmierci” (kill chain), wszystko co jest potrzebne do wykrycia, a później do skutecznego ataku”.
Bo Wallander – firma Saab
Poza tymi systemami Saab oferuje również jednostki pływające. To właśnie ta firma współpracuje przy budowie dwóch okrętów rozpoznania elektronicznego dla Marynarki Wojennej w ramach programu „Delfin". Ale w szwedzkim portfolio znajdują się także korwety stealth typu Visby oraz okręty podwodne nowej generacji typu A26. Ta informacja stała się obecnie bardzo ważna biorąc pod uwagę deklarację ministra Błaszczaka o rychłym rozpoczęciu programu „Orka".
Saab potwierdził, że ma w ofercie okręt podwodny, który wpasowałby się w wymagania Polski i jest gotowy do złożenia oferty opartej o budowany również dla szwedzkiej marynarki wojennej projekt A26. Dodatkową zaletą tej oferty jest system wsparcia logistycznego, bardzo blisko działający w odniesieniu do Polski.
Programem „Orka" jest również zainteresowany PGZ S.A. „zarówno na etapie dostawy tych okrętów, doposażania lub też zmian konstrukcyjnych". „PGZ ma potencjał i może szybko ten potencjał wytworzyć, żeby przynajmniej w części tej produkcji wziąć udział". Ważne jest jednak również stworzenie polskiego centrum serwisowego dla „Orki".
„Nie widzę innej możliwości, aby centrum serwisowym dla pozyskanych okrętów podwodnych było inne miejsce niż Polska.”
Cezary Cierzan - Departament Projektów Zbrojeniowych Polskiej Grupy Zbrojeniowej
Nie tylko okręty ale również systemy brzegowe
Oceniając zdolności polskiego systemu rakiet nadbrzeżnych i plany zakupu kolejnych rakiet NSM, kmdr Mucha zwrócił uwagę, że w obliczu konfliktu na Ukrainie „kalkulatory stosowane przez wszystkich do teraz, do wyliczania dziennego zużycia amunicji, środków uzbrojenia które używamy, wskazują wyraźnie, że mówiąc kolokwialnie trzeba je podkręcić. Zwiększona liczba rakiet na brzegu również wzmacnia nasze zdolności do zwalczania przeciwnika na morzu, zwiększa nasz potencjał do odstraszania, zapewnia również nasze aktywne uczestnictwo w obronie Bałtyku".
Agencja Uzbrojenia potwierdziła, że w tej chwili prowadzony jest dialog z firmą Kongsberg w zakresie pozyskania nowych wyrzutni i nowych rakiet. Jest duża szansa na podpisanie umowy jeszcze w tym roku – nawet przed MSPO w Kielcach na początku września 2023 roku. Nie ujawniono jednak, czy ten nowy sprzęt będzie bazował nadal tylko w jednostce w Siemirowicach. Inspektorat Marynarki Wojennej wskazał jedynie, że zasadne jest rozśrodkowanie jednostek wojskowych potwierdzając, że w czasie kryzysu te jednostki nie będą przebywały w swoich stałych miejscach dyslokacji.
Okręty kupowane na kredyt?
Programy okrętowe są bardzo kosztowne i dlatego wymagają stałego, pewnego finansowania. Skąd się wezmą na to pieniądze próbował wyjaśnić kmdr. Rychter: „Ustawa o Obronie Ojczyzny, a szczególnie dział 5, dotyczący finansowania Sił Zbrojnych, w sposób rewolucyjny zmienił możliwość finansowania sprzętu wojskowego. Przede wszystkim dlatego, że mamy możliwość pozyskiwania środków spoza budżetu państwa".
„Na dzień dzisiejszy mamy jeżeli chodzi o Marynarkę Wojenną w planach: i jednostki pomocnicze, i okręty zabezpieczenia logistycznego i okręt ratowniczy. I tak samo ogłoszenie dzisiaj rano zakupu zdolności do rażenia pt. „Orka". W Agencji Uzbrojenia trwały od wielu miesięcy prace polegające m.in. na dobrym rozpoznaniu całego świata, nie tylko Europy, co się w tej materii dzieje.
Tak że program „Orka był zawsze obecny w dokumentach planistycznych resortu Obrony Narodowej. Ja osobiście w Planie Modernizacji Technicznej, z którym się bardzo mocno identyfikuję, przekazanego w tej części do Agencji Uzbrojenia do realizacji, też taki projekt mam. To nie jest coś, co powstało wczoraj. Dzisiaj te projekty, do których ministerstwo przykłada dużą wagę, one mają też duży priorytet i staramy się do tych kontraktów podchodzić w taki sposób bardzo profesjonalny, ale też chcemy pójść jakby do przodu. To są rzeczy nad którymi pracujemy. To nie stało się wczoraj".