- Analiza
Brytyjsko-niemiecka bitwa o polskie fregaty
Agencja Uzbrojenia poinformowała, że w programie „Miecznik” brane są pod uwagę już tylko dwa podmioty zagraniczne oferujące platformę okrętową: niemiecki tkMS oraz brytyjski Babcock. Zaznacza się jednak, że trzeci partner – Navantia nie został nadal formalnie wykluczony z postępowania.

Autor. Babcock (typ 31), tkMS (A-200), Grafika: Robert Suchy
Informacja, że w programie „Miecznik" pozostały dwa podmioty zagraniczne jest bardzo nieprecyzyjna. W rzeczywistości jedna z tych dwóch ofert już została uznana za lepszą (mając do 5 proc. przewagi punktowej), uzyskała status „wariantu pierwszego wyboru" i to tylko ona będzie negocjowana przez konsorcjum PGZ-Miecznik. Drugi podmiot jest traktowany jako tzw. „wariant alternatywny" i będzie brany pod uwagę tylko wtedy, gdyby rozmowy z pierwszym partnerem zakończyły się niepowodzeniem.
Kto jest „wariantem pierwszego wyboru" jak na razie nie ujawniono, dlatego jak na razie trzeba zakładać, że przyszłe polskie fregaty „Miecznik" będą mogły być zbudowane: zarówno na bazie projektu fregat typu Arrowhead 140 brytyjskiego koncernu Babcock International, jak fregaty typu MEKO A-300 proponowanej przez niemiecki holding tkMS (thyssenkrupp Marine Systems).
Zobacz też
Warto więc przypomnieć: czym różnią się te okręty oraz jakie doświadczenie w ich budowie poza własnymi granicami mają oba te zagraniczne podmioty.
Jaki może być brytyjski „Miecznik"?
Brytyjski koncern Babcock International przygotował dla Marynarki Wojennej RP propozycję wspólnej budowy w ramach programu „Miecznik" wielozadaniowych okrętów projektu Arrowhead 140. Są one obecnie produkowane dla brytyjskich sił morskich, ale dzięki swojej konstrukcji mają być łatwo dostosowane do polskich wymagań.
Koncern Babcock deklaruje przy tym pełną gotowość do transferu technologii dla przemysłu stoczniowego w Polsce. Już w kwietniu 2021 roku Brytyjczycy informowali, że „są w stanie wnieść znaczące doświadczenie, wiedzę, innowacje technologiczne i transfer do istniejącej w Polsce bazy przemysłowej, zapewniając Polsce nową flotę fregat gotowych do ochrony interesów narodowych kraju i zdolnych do stawienia czoła dzisiejszym zagrożeniom morskim i przyszłym wyzwaniom". Ma to być związane z „długoterminowymi inwestycjami w polski przemysł obronny, wprowadzeniem nowych miejsc pracy, jak również rozwijaniem umiejętności specjalistycznych".
Wymagania na okręty „Miecznik" nie zostały ujawnione, dlatego opisując przyszłe polskie fregaty trzeba się oprzeć na tym, co już wiadomo o projekcie Arrowhead 140. Jeżeli w trakcie prac projektowych nie zostaną wprowadzone poważne zmiany, to polskie okręty będą miały wyporność ponad 5700 ton, długość 138,7 m i szerokość 19,8 m. Ich kadłub będzie bazował na projekcie kadłubów duńskich fregat typu Iver Huitfeldt, a więc rozwiązaniu już sprawdzonym w działaniach operacyjnych.
Zobacz też
Polacy będą mieli też możliwość wykorzystania doświadczeń brytyjskich, ponieważ projekt Arrowhead 140 został już wybrany przez Royal Navy jako baza dla nowej generacji fregat typu Inspiration (Type 31). Brytyjska marynarka wojenna poinformowała na początku lutego 2022 roku, że pierwszy z zamówionych okrętów: HMS „Venturer" zostanie zwodowany w 2023 roku. Brytyjczycy potrzebowali więc na to dwa lata, ponieważ pierwsze cięcie blach na ten nowy okręt przeprowadzono we wrześniu 2021 roku w stoczni Babcock w Rosyth w Szkocji.
W sumie planuje się zbudowanie pięciu fregat Type 31 (HMS „Venturer", HMS „Active", HMS „Bulldog", HMS „Campbeltown" i HMS „Formidable"). Każda z nich ma z założenia kosztować średnio około 250 milionów funtów. Okręty te mają być uzbrojona w system przeciwlotniczy pionowego startu Sea Ceptor (z rakietami CAMM), armatę główną Bofors Mk 110 kalibru 57 mm oraz dwie armaty Bofors Mk 4 kalibru 40 mm (koncernu BAE Systems). Okręty mają mieć również lądowisko oraz hangar dla śmigłowca AW 159 Wildcat lub AW 101 Merlin.
Wielozadaniowość fregat Type 31 ma być zapewniona przez możliwość zabierania dodatkowego wyposażenia w specjalnych modułach zadaniowych PODS, podłączanych na zasadzie „plug and play". To właśnie dzięki nim okręty typu Inspiration mają w razie potrzeby mieć możliwość zwalczania min (dzięki bezzałogowym pojazdom nawodnym i podwodnym), wspierać działania komandosów (przenosząc cztery łodzie sztywnodenne klasy RHIB we wnękach burtowych, przydatne również do prowadzenia operacji abordażowo-inspekcyjnych) jak również udzielać pomocy humanitarnej.
Zobacz też
System napędowy brytyjskich fregat ma być klasy CODAD (combined diesel and diesel) i być oparty na czterech silnikach diesla. Ma to pozwolić na poruszanie się z prędkością maksymalną 28 w. Polska marynarka wojenna zażyczyła sobie dokładnie takie samo rozwiązanie, w których zostaną najprawdopodobniej zastosowane silniki MTU o mocy 8MW. Brytyjczycy informują przy tym, że ich fregaty mają spełniać ostre wymagania ekologiczne IMO Tier III dla obszarów o ograniczonej emisji spalin ECA (Emission Control Areas). Zapas paliwa ma pozwalać fregatom typu Inspiration na działanie w promieniu 10 000 Mm. Wymagany zasięg polskich okrętów jak na razie nie został ujawniony.
Całe uzbrojenie okrętowe ma być połączone z sensorami, które zostaną dostarczone najprawdopodobniej przez koncern Thales. I tutaj również nie wiadomo, jaką opcję wybrała Marynarka Wojenna. W przypadku brytyjskich okrętów wybrano trójwspółrzędny radar Thales NS110 z aktywną anteną obrotową. Było to możliwe, ponieważ sami Brytyjczycy uznają fregaty typu Inspiration za jednostki II rangi.
Polskie okręty mają być jednak fregatami przeciwlotniczymi i dlatego może dojść do zamiany tego radaru, zastępując go stacją wyposażoną w cztery, nieruchome anteny ścianowe, a więc o krótszym czasie odnowy informacji, z możliwością naprowadzana rakiet z półaktywną głowicą radiolokacyjną i np. możliwością skupiania wiązki w danym sektorze powietrznym (konieczne przy wykrywaniu i śledzeniu rakiet balistycznych). Koncern Thales ma w swojej ofercie taką stację radiolokacyjną typu APAR Block 2. Dodatkowo jest ona proponowana w ramach zintegrowanego masztu, którego koncepcja została z powodzeniem sprawdzona w praktyce po raz pierwszy na okrętach patrolowych typu Holland.

Autor. Babcock
Polskie fregaty mają otrzymać dodatkowo (najprawdopodobniej od Thalesa) co najmniej dwa systemy obserwacji optoelektronicznej typu Mirador oraz system Walki Elektronicznej Vigile-D. Wybór brytyjskiej fregaty będzie prawdopodobnie związany z wprowadzeniem na nich okrętowego systemu walki TACTICOS. Będzie to już jednak zupełnie nowa wersja systemu, który w polskiej Marynarce Wojennej pojawił się po raz pierwszy na okrętach rakietowych typu Orkan. Cechą przyszłych polskich fregat ma być również ich automatyzacja. To właśnie dzięki niej ma być możliwe ograniczenie stałej załogi tylko do 100 osób (z możliwością zabrania dodatkowych 80 osób).
Zobacz też
Koncern Babcock ma niewątpliwie mniejsze doświadczenie w transferze technologii budowy okrętów niż niemiecki tkMS i Navantia. Firma ta nie budowała bowiem za granicą żadnych okrętów klasy fregata. Nie oznacza to jednak braku doświadczenia w projektowaniu i budowie okrętów. Babcock realizował już bowiem bardzo poważne kontrakty okrętowe, wykonując w Wielkiej Brytanii np. w ramach konsorcjum Aircraft Carrier Alliance, połowę prac projektowych i ponad połowę prac przy montażu bloków kadłuba dla dwóch lotniskowców brytyjskich nowej generacji: HMS „Queen Elizabeth" i HMS „Prince of Wales". W zakładach Babcock w Rosyth montowano dodatkowo większość systemów tych okrętów, w tym zaprojektowany przez siebie system obsługi uzbrojenia HMWHS (Highly Mechanised Weapons Handling System).
Babcock jest także odpowiedzialny za wsparcie brytyjskich okrętów podwodnych z napędem atomowym oraz program modernizacji fregat typu Duke (Type 23). Współpraca zagraniczna obejmowała jak dotąd wyprodukowanie w Wielkiej Brytanii czterech okrętów patrolowych typu Samuel Beckett dla Irlandii (o wyporności 2256 ton) i zaprojektowanie wspólnie z grupą stoczniową Eastern Shipbuilding okrętów patrolowych dla amerykańskiej straży przybrzeżnej typu Heritage (Offshore Patrol Cutter) o wyporności 4520 ton.
Babcock będzie też wspierał program modernizacji ukraińskiej marynarki wojennej, jak również ma szansę, by aktywnie uczestniczyć w budowie lekkiego lotniskowca CVX wspomagając w tym programie koncern Hyundai Heavy Industries. Program „Miecznik" będzie więc dla Brytyjczyków pierwszym transferem technologii budowy fregat do innego państwa.
Jaki mógłby być niemiecki „Miecznik"?
Niemiecki holding stoczniowy tkMS zaoferował w ramach programu Miecznik" polską wersję fregat MEKO A-300, wspierając tą ofertę swoją wiedzą i doświadczeniem w realizacji tego rodzaju programów w kraju klienta: zgodnie z wymaganiami, w określonym harmonogramie i za wcześniej ustalony budżet. Ta umiejętność transferu technologii jest niewątpliwym atutem propozycji złożonej przez Niemców.
Wystarczy tylko pamiętać, że holding tkMS realizuje obecnie kontrakty na budowę 23 okrętów podwodnych (w tym ośmiu poprzez licencję) oraz 13 okrętów nawodnych (w tym 5 w kraju klienta). W sumie w ciągu ostatnich 50 lat Niemcom udało się zbudować 197 okrętów z których połowa (98 sztuk) została zbudowana w zakładach stoczniowych kraju zamawiającego. Ten procent jest o wiele większy w przypadku okrętów nawodnych. Od 1971 do 2021 roku Niemcom udało się bowiem zawrzeć kontrakty na 116 fregat i korwet 22 typów dla 19 marynarek wojennych (w tym z 6 krajów NATO). Z tych 116 jednostek aż 89 (77 proc.) było sprzedanych na eksport, a 46 z nich (52 proc.) było budowanych w kraju zamawiającego.
Zobacz też
By takie zadania realizować, w tkMS stworzono specjalny wydział do spraw współpracy ze stoczniami, który przez lata doskonalił umiejętność wykorzystywania zasobów ludzkich i infrastruktury kraju klienta, by doprowadzić do końca programy okrętowe w oparciu o lokalny przemysł. Dowodem skuteczności tego wydziału może być sposób budowy trzech fregat MEKO A-200 dla jednego z partnerów zagranicznych, realizowanej obecnie w niemieckiej stoczni SBN w Bremerhaven. Stocznia ta nigdy wcześniej nie budowała okrętów, jednak przy szerokim wsparciu tkMS – szczególnie jeżeli chodzi o zarządzanie programem zamierza oddać trzy zamówione okręty tylko w cztery lata od momentu zawarcia kontraktu.
Podobna prędkość mogłaby być również wprowadzona do programu „Miecznik". Tym bardziej, że projekt fregaty MEKO A-300 nie jest dla Niemców czymś zupełnie nowym. Powstał on bowiem na bazie doświadczeń z wcześniejszych programów okrętowych, poprzez korzystanie z tego, co okazało się niezawodne i sprawdzone np. u greckich, portugalskich, czy południowoafrykańskich użytkowników. Opierano się przy tym głównie na projektach trzech innych okrętów: fregaty typy F125, typu MEKO A-200 oraz lekkiej fregaty MEKO A-100.
TkMS przedstawia MEKO A-300 jako pierwszorzutowy okręt bojowy, przygotowany zarówno do działania na Oceanie Atlantyckim, jak i na wschodnim Bałtyku, w zasięgu systemów uzbrojenia rozmieszczonych w Obwodzie Kaliningradzkim. Dlatego szczególną uwagę zwrócono na system obrony przeciwlotniczej, który pozwala na utworzenie aż sześciu warstw obrony przed atakiem z powietrza na zasięgach od 0 do 200 km.
Będzie się on opierał na dwóch kompleksach wyrzutni pionowego startu, rozmieszczonych na dziobie oraz na śródokręciu, na pokładzie pomiędzy dwoma masztami. W pierwszym z nich umieszczono 4 ośmiostanowiskowe moduły wyrzutni pionowego startu Mk41, a w drugim 36 stanowisk startowych pionowego startu dla rakiet przeciwlotniczych średniego zasięgu. Obronę bezpośrednią fregat mają zapewnić dodatkowo dwa systemy bardzo krótkiego zasięgu RAM, których wyrzutnie umieszczono na pokładzie dziobowym i na rufie (na hangarze śmigłowca). Dane dla rakiet przeciwlotniczych będą przekazywane z systemu obserwacji, opartego na radarze z czterema, nieruchomymi, aktywnymi antenami ścianowymi, rozmieszczonymi w odpowiedni sposób na obu masztach.
Uzbrojenie przeciwko okrętom nawodnym ma się głównie opierać na:
- szesnastu rakietach przeciwokrętowych, które planuje się zainstalować na śródokręciu pomiędzy masztami;
- armacie głównej zainstalowanej na pokładzie dziobowym;
- dwóch zdalnie sterowanych armatach kalibru 35 lub 40 mm.
Można zakładać, że niemieckie „Mieczniki" będą o zbliżonych parametrach do tego, co tkMS proponuje na fregatach MEKO A-300. Miałyby więc długość 125,1 m (111,7 m na linii wodnej), maksymalną szerokości 19,25 m (16,65 m na linii wodnej), zanurzenie 5,3 m i wyporność pełną 5700 ton. Stałą załogę ma stanowić tylko 112 ludzi, wzmacnianych przez co najmniej 50 dodatkowych osób w zależności od realizowanych misji.
Zobacz też
Tych misji może być bardzo dużo, ponieważ zgodnie z koncepcją MEKO, tkMS proponuje jednostkę, którą z łatwością, szybko i tanio można dopasować do wymagań konkretnego klienta, zarówno jeżeli chodzi o wielkość, jak i wyposażenie (oferując np. pełną dowolność w wyborze siłowni i uzbrojenia). Nie chodzi jednak jedynie o wielozadaniowość gwarantowaną konstrukcyjnie, ale również o możliwość szybkiego dostosowania okrętu do różnych misji dzięki dokładanym modułom zdaniowym. Na niemieckich „Miecznikach" zaplanowano w sumie miejsce dla ośmiu takich modułów, które są najczęściej umieszczone w standardowych kontenerach jedenastostopowych.
Będą one umieszczane głównie na pokładzie zadaniowym, znajdujących się pod pokładem lotniczym. Niemcy proponują by były tam:
- na stałe zainstalowany system opuszczania i holowania linearnego sonaru holowanego;
- dwa kontenerowe ciągi zadaniowe, w których może być np. umieszczony system podnoszenia i opuszczania holowanego sonaru aktywnego lub wyrzutnie torpedowe, zdolne również do odpalania opracowanych przez ATLAS Elektronik antytorped SeaSpider;
- slip rufowy, ulokowany dokładnie w osi fregaty, w których można zmieścić dwie, jedenastometrowe, płaskodenne łodzie motorowe (np. łodzie RHIB dla grup abordażowo-inspekcyjnych i komandosów morskich lub bezzałogowe jednostki nawodne przeznaczone do wykrywania okrętów podwodnych, poszukiwania i zwalczania min lub ochrony sił własnych).
Miejsce dla kontenerów zadaniowych wygospodarowano również na pokładzie ponad hangarem. Niemcy proponują zainstalowanie tam systemów antydronowych lub wyrzutni pionowego startu dla rakiet kierowanych typu AGM-114L Longbow Hellfire, przydatnych przy zwalczaniu dużej ilości szybkich i małych celów nawodnych oraz dronów. Do neutralizacji bezzałogowców proponuje się dodatkowo dwa energetyczne systemy uzbrojenia (wysokoenergetyczny laser oraz nadajnik skupionej wiązki promieniowania elektromagnetycznego).

Autor. M.Dura
Fregaty MEKO A-300 mają się charakteryzować dużą żywotnością, a więc również odpornością na uderzenia przeciwnika. Zapewniono to przede wszystkim poprzez wdrożenie niespotykanej u konkurencyjnych projektów w programie „Miecznik", koncepcji tzw. „Dwóch Walczących Wysp" (Two Fighting Islands) – dziobowej i rufowej. W ten sposób na jednym okręcie powstały tak naprawdę dwa mini-okręty, które mogą działać razem, ale w razie konieczności (np. trafienia przez przeciwnika lub awarii) mogą walczyć samodzielnie.
W tym celu każda „Walcząca Wyspa" zawiera niezbędne elementy wyposażenia, które pozwalają na kontynuowanie pływania, manewrowania i walki, w przypadku utraty jakiegokolwiek z tych elementów na którejkolwiek z „Wysp". Specjalnie dlatego zaproponowano np. budowę dwóch masztów, które mają tak rozłożone anteny (w większość przypadków ścianowe, nieruchome), by jako całość zabezpieczyć obserwację dookólną, lub działając samodzielnie - stać się odrębnymi „centrami obserwacji i łączności". Dla bezpieczeństwa istnieje także możliwość podzielenia systemu napędowego, zasilania, systemów kontroli, nawigacji, sterowania, itd.
Zobacz też
Podział nie dotyczy jedynie zdolności do samego pływania, ale również walki. Oczywiście trafienie w okręt zawsze osłabi jego możliwości bojowe, np. poprzez wyłączenie części anten, ale wydzielenie dwóch „Wysp" da załodze możliwość kontynuowania walki, do momentu aż uda się usprawnić uszkodzoną część wyposażenia. Pozwolić ma na to, zaproponowane na fregacie MEKO A-300, strefowe rozdzielenie uzbrojenia rakietowego, artyleryjskiego i torpedowego oraz sensorów. Zdublowano nawet Bojowe Centrum Informacyjne tworząc zapasowe BCI na rufie (za pokładem zadaniowym pod hangarem lotniczym).
Na przeżywalność okrętów wpływ mają również niewątpliwie dodatkowe ochrony balistyczne, szerokie zastosowanie zabezpieczeń przeciwudarowych/antyszokowych (Shock Protection), zwiększających odporność okrętu na drgania oraz wybuchy podwodne oraz szerokie zastosowanie technologii stealth (zmniejszającej skuteczną powierzchnią odbicia radiolokacyjnego oraz ograniczającą sygnaturę termalną).
Ważnym elementem niemieckiej propozycji jest dodatkowo możliwość współpracy przy ucyfrawianiu polskiego przemysłu stoczniowego. Holding tkMS jest w tej dziedzinie w czołówce, planując zakończenie programu digitalizacji Digital Shipyard 4.0 już w 2024 roku. Najbardziej widoczną konsekwencją tego programu będzie wprowadzenie w pełni cyfrowych planów budowanych jednostek pływających. Oznacza to, że być może już od 2023 roku wszystkie okręty z tkMS będą miały swoich „cyfrowych bliźniaków" (Digital Twin).
Dzięki nim nie tylko usprawni się projektowanie i budowę okrętów ale również pomoże się ich użytkownikom. Każdy członek załogi będzie miał np. możliwość obejrzenia wszystkich zakątków swojej jednostki, zapoznania się z zainstalowanymi na niej urządzenia oraz poznania sposobu ich pracy (poprzez symulowanie przez program ich działania).
WIDEO: Zmierzch ery czołgów? Czy zastąpią je drony? [Debata Defence24]