Siły zbrojne
Błaszczak: prowadzimy intensywne rozmowy ws. Wilka [WYWIAD]
Dużo uzależniamy w tej kwestii od aspektów finansowych przedstawionych przez stronę amerykańską. Pewnym jest, że posiadanie tego typu śmigłowców jest naszej armii konieczne - mówi o śmigłowcach Apache Guardian w rozmowie z Defence24.pl Mariusz Błaszczak, wicepremier i minister obrony narodowej. W wywiadzie poruszane są także program czołgu podstawowego Wilk, zakupy artylerii rakietowej, budowa systemu rezerw oraz polskie postulaty na szczyt NATO w Wilnie.
Jakub Palowski: Panie Ministrze, niedawno Polska wysłała na Ukrainę pierwszą partię czołgów Leopard 2A4, to łącznie 14 wozów. Chciałbym więc zapytać, jak jest postrzegana przyszłość wozów tego typu w Wojskach Pancernych? Jeszcze niedawno wydawało się, że donacje dla Ukrainy obejmą przede wszystkim czołgi posowieckie, w tym rodziny T-72 czy ewentualnie PT-91 Twardy, które mają być zastępowane przez Abramsy i K2/K2PL w pierwszej kolejności. Czy zatem planowane jest przekazywanie dalszych Leopardów? I jak wpłynie to na zdolności jednostek w nie wyposażonych?
Mariusz Błaszczak, wicepremier i minister obrony narodowej: Znaleźliśmy się w sytuacji bez precedensu, bo mało kto jeszcze kilka lat temu powiedziałby, że polskie czołgi będą walczyły na Ukrainie. I musimy sobie zdawać sprawę z wyjątkowości tej sytuacji. Warunkiem podstawowym przekazywania kolejnych Leopardów musi być utrzymanie odpowiednich zdolności do działania naszego wojska. Przekazywanie sprzętu Ukrainie to „być albo nie być" tego państwa, ale też spokojnej przyszłości Polski i Europy jaką znamy. Rosjanie muszą zostać pokonani i odparci. A tylko z naszą pomocą jest na to szansa.
Co do planów odnośnie wojsk pancernych w naszych siłach zbrojnych, to nie jest tajemnicą, że na wschód Polski będą trafiały najnowsze i najlepsze czołgi. Bo właśnie tam jest taka potrzeba. Z tego kierunku płynie do nas zagrożenie agresją. Dlatego tam „pojadą" amerykańskie Abramsy i koreańskie K2. Odpowiednio te pierwsze trafią do 18. Dywizji Zmechanizowanej, a drugie, w pierwszej kolejności, do 16 Dywizji Zmechanizowanej i nowotworzonej 1. Dywizji Piechoty Legionów.
Czytaj też
Zapowiadał Pan niedawno dostawę pierwszych czołgów Abrams, z kolei w Poznaniu mają być produkowane czołgi K2PL. Ten drugi program jest szczególnie ważny dla polskiego przemysłu. Co może Pan powiedzieć o budowie zdolności do wsparcia, integracji i produkcji czołgów K2PL? Kiedy będzie znana finalna konfiguracja tego czołgu? I czy wszystkie wozy mają pochodzić z Poznania, czy też tylko część, a część zostanie wyprodukowana w Korei?
Chciałbym na wstępie podkreślić jak dużym sukcesem okazała się „droga koreańska" w koncepcji sprzętowego wzmacniania Wojska Polskiego. I na przykładzie czołgów K2 widać to bardzo wyraźnie. Otóż od podpisania umowy minęło niespełna 10 miesięcy, a w Polsce jest już ponad 20 czołgów z Korei. Znawcy tematyki wiedzą, że tempo jest tu iście ekspresowe. To dzięki bardzo udanym negocjacjom już na etapie zakupu pierwszych 180 czołgów. Nowa konfiguracja K2 to przede wszystkim dostosowanie łączności oraz wprowadzenie systemu zarządzania polem walki BMS. Będzie on kompatybilny z systemem wykorzystywanym w Abramsach. Co więcej, spolonizowana wersja K2 zakłada m. in. wzmocnienie opancerzenia, doposażenie w system obserwacji dookólnej oraz aktywny system ochrony pojazdów ASOP. Ponadto - możliwość zastosowania nowej amunicji programowalnej oraz polskiego karabinu maszynowego. O tym wszystkim trwają jeszcze rozmowy z polskim przemysłem, który będzie odpowiedzialny za obsługę i serwisowanie, jak również produkcję tych czołgów na terenie naszego kraju.
MON planuje także pozyskanie czołgów w ramach programu Wilk. Kiedy ma on zostać uruchomiony?
Polski czołg, czyli program „Wilk" zakłada produkcję polską lub też w kooperacji międzynarodowej. Przeprowadziliśmy szereg analiz i na tę chwilę najbardziej perspektywiczną ścieżką jest oparcie się o aktualnie kupowane dla Polski czołgi. Dlatego prowadzimy intensywne rozmowy ze stroną południowokoreańską oraz amerykańską. I szczególnie istotnie prezentuje się tu nasze partnerstwo strategiczne z firmami południowokoreańskimi. Budujemy najsilniejszą armię lądową w Europie. Siła jednostek pancernych jest więc dla nas gruntownie ważna. Wraz z wojskami zmechanizowanymi, czołgi to rdzeń naszej armii.
Innym ważnym elementem modernizacji jest obrona powietrzna. Są już szkolenia z systemami mała Narew i Wisłą pozyskaną w pierwszej fazie. Na jakim etapie są plany kontynuacji tych programów, II fazy Wisły, Narwi? I co z obroną krótkiego zasięgu dla Wojsk Lądowych – sprzętem do bezpośredniej osłony czołgów, BWP i wyrzutni rakiet, na przykład przed atakami dronów? Ta kwestia jest chyba nieco mniej zaawansowana niż Wisła i Narew.
Nie od dzisiaj rozmawiamy o obronie polskiego nieba jako o priorytecie. Ważne by te rozmowy przechodziły w realne działania i uzyskiwane zdolności. I tak się właśnie aktualnie dzieje. W dwuetapowym programie „Wisła" jesteśmy w momencie dostaw pierwszego dywizjonu i jego integracji oraz przygotowania infrastruktury w Sochaczewie. To pierwszy etap. Natomiast w drugim, dzięki możliwościom z ustawy o obronie Ojczyzny, złożyliśmy zapytanie ofertowe, czyli Letter of Request, na kolejne trzy dywizjony. Odpowiedzi spodziewamy się w najbliższych miesiącach.
Liczymy na to, że umowę podpiszemy jeszcze w tym roku. W „Narwi" uruchomiliśmy procedury do umów wykonawczych na dostawę rakiet i wyrzutni dostosowanych do systemu IBCS, czyli systemu dowodzenia z „Wisły". W ubiegłym roku zakontraktowaliśmy też tzw. „Małą Narew". Dzięki temu w zaledwie kilka miesięcy do naszego wojska trafiła pierwsza jednostka ogniowa z wyrzutniami rakiet iLauncher, rakietami CAMM oraz polskim radarem Soła. A jeszcze w tym roku zostanie dostarczona druga, analogiczna jednostka ogniowa.
Co do elementów niższego poziomu w wielowarstwowej obronie powietrznej, w tym tych do bezpośredniej osłony zestawów „Wisły" i „Narwi", to podpisaliśmy już pierwszy pakiet umów na zestawy rakietowo-artyleryjskie „Pilica+". Trwają również prace nad programami „Sona" i „Nida", które odpowiadają za obronę przed atakami z powietrza dla Wojsk Lądowych. W obszarze zagrożenia dronami, to od tego roku do Wojska Polskiego dostarczane są, sprawdzone również na Ukrainie, systemy antydronowe SKYctrl.
Niedawno podpisano wspomnianą umowę na zakup pocisków CAMM do systemu Pilica+. Liderem Pilicy jest PGZ, ale zamówienie na CAMM złożono w spółce MBDA UK. Czy jest przewidywany transfer technologii rakietowych do polskiego przemysłu? W jakim stopniu jest on powiązany z docelowym systemem Narew?
Musimy tu rozdzielić dwie kwestie. Otóż program „Narew", który jest zasadniczym segmentem naszej obrony powietrznej w jej środkowej warstwie, rzeczywiście zakłada od samego początku transfer technologii rakietowych. Tutaj jest właśnie pole do pozyskania narodowych kompetencji przemysłowych w obszarze wyrzutni z rakietami CAMM.
Natomiast zestawy rakietowo-artyleryjskie „Pilica+" z przeciwlotniczym modułem rakietowym krótkiego zasięgu z rakietami CAMM stanowią bezpośrednią odpowiedź na aktualną sytuację w naszym regionie i zagrożenia, które są następstwem ataku Rosji na Ukrainę. Niemniej jednak faktycznie „wątek" rakiet CAMM jest obecny i aktualny w obu programach. To dobry i renomowany sprzęt, który dobrze odpowiada na nasze potrzeby.
Czytaj też
Innym ważnym programem modernizacji technicznej jest rozbudowa Wojsk Rakietowych i Artylerii. Polska ma zgodę Stanów Zjednoczonych na zakup 500 wyrzutni HIMARS i ponad 9 tys. różnego typu pocisków rakietowych. Chciałbym zapytać, czy planowane jest pełne wykorzystanie tej puli 500 wyrzutni, czy jedynie zakup części z nich, biorąc pod uwagę że zakupiono już ponad 200 wyrzutni Chunmoo? I czy struktury Wojsk Lądowych, nawet po rozbudowie, będą w stanie efektywnie wykorzystać tak dużą liczbę wyrzutni?
Tak, planujemy wykorzystanie pełnej puli, czyli zakontraktowanie wszystkich 500 modułów wyrzutni HIMARS wraz z pociskami rakietowymi. To w ramach uzyskanej już zgody od Kongresu USA. Właśnie realizowane są dostawy pierwszego dywizjonu HIMARS zakontraktowanego jeszcze w 2019 roku. Zakończą się one już w tym roku. Zarówno wyrzutnie HIMARS, jak i Chunmoo, staną się niebawem wyposażeniem istniejących i nowo formowanych jednostek. Zgodnie z pakietem wzmocnienia sił zbrojnych na lata 2023 – 2025.
To element szerokiego planu opartego na bezpośrednich wnioskach z tego jak zachowuje się agresor na Ukrainie i jak można i należy go powstrzymać. W największym skrócie - liczba wyrzutni określa poziom zdolności, jakie muszą osiągnąć nasze polskie siły zbrojne, aby zapewnić nienaruszalność naszych granic i bezpieczeństwo Polski. Artyleria odpowiada dzisiaj za zadawanie największych strat, co wpływa na skuteczność całych operacji. Kluczowym w tym momencie staje się posiadanie przewagi dalekosiężnej artylerii rakietowej, czyli tej działającej na dużych odległościach.
Otwiera to możliwość precyzyjnych uderzeń np. na centra dowodzenia lub składy amunicyjne. Dlatego przewidujemy przebudowę istniejących i budowę kilku nowych związków taktycznych z dużą liczbą wyrzutni rakietowych zdolnych do takich uderzeń. A mowa tu o celach na odległościach sięgających nawet kilkuset kilometrów. Dodajmy, że kontrakty na te wyrzutnie to także wielkie zamówienia w polskim przemyśle. To setki sztuk sprzętu towarzyszącego – pojazdów, bezzałogowców oraz radarów. Ponadto, HIMARS-y i Chunmoo zostaną zintegrowane z polskim systemem zarządzania walką Topaz oraz podwoziami Jelcz. W planach jest także pozyskanie technologii pocisków rakietowych do obu systemów.
Jakie są wnioski z Pana ostatniej wizyty w USA? Możliwa jest współprodukcja w Polsce przede wszystkim wyrzutni HIMARS, czy także pocisków GMLRS? 9 tys. rakiet na 500 wyrzutni to mało. Jaką rolę odgrywa tu porozumienie podpisane z gen. Austinem o rozszerzeniu współpracy?
Ta wizyta potwierdziła nasze partnerstwo strategiczne, w tym obszar szczególnie ważny i perspektywiczny, czyli współpracę zbrojeniową. W sprawie HIMARS-ów konkluzje są więcej niż optymistyczne. Rozmowy ze stroną amerykańską dotyczą m.in. współpracy w produkcji rakiet GMLRS. To bardzo poważna skala zamówień. Porozumienie, które podpisałem z Sekretarzem Obrony będzie rozwijało polsko-amerykańskie relacje gospodarcze w sektorze obronnym. To wielka szansa dla polskich firm na stałe związanie się i wejście w łańcuchy dostaw amerykańskich gigantów na tym rynku. Oczywiście, porozumienie dotyczy również możliwości dostaw przez polskie zakłady rodzimych produktów. To równie ważne.
I czy jest szansa by transfer odbywał się w obie strony, np. z przekazaniem technologii rakiet Piorun w zamian za GMLRS?
Z naszego punktu widzenia transfer technologii do Polski oraz z Polski do potencjalnych licencjobiorców i partnerów jest jak najbardziej możliwy i korzystny. Już teraz mamy się czym pochwalić. Produkujemy w Polsce sprzęt dobrej jakości i – co najważniejsze – sprawdzony w realnych warunkach bojowych. Mówię tu teraz o Piorunie, Grocie i Krabie. Ale nie zapominajmy, że naszymi konceptami są również m. in. zaawansowane projekty zdalnie sterowanych systemów wieżowych, czy bojowych wozów piechoty Borsuk. Polską myśl zbrojeniową stać na duże kontrakty. I to zarówno dla Wojska Polskiego, jak i na forum międzynarodowym.
Czytaj też
Wojna na Ukrainie spowodowała skokowy wzrost zapotrzebowania na przeciwpancerne pociski kierowane i są trudności z ich produkcją w odpowiednich ilościach nawet w państwach sojuszniczych. W styczniu, równolegle do informacji o zakupie partii Javelinów dla WOT, Agencja Uzbrojenia poinformowała o wyborze ppk Pirat w programie Pustelnik. Kiedy program zostanie uruchomiony i podpisana umowa na dostawy?
Po raz kolejny odwołam się do wniosków z wojny na Ukrainie. Bo to na przykładzie skutecznych działań jej obrońców doskonale widać jak istotna na polu walki jest skuteczna, ale też mobilna broń przeciwpancerna. Dlatego chcemy doprowadzić do jak największego nasycenia naszego wojska tymi systemami. Aktualnie skupiamy się na sprawdzonych, właśnie na Ukrainie, zestawach Javelin. Tym bardziej, że zakończyliśmy już realizację pierwszej umowy na ten sprzęt i nasi żołnierze są już dobrze przeszkoleni w ich obsłudze. Pracujemy też nad kolejnymi partiami Javelinów dla naszego wojska. Równocześnie, nie zapominamy o tym, co już teraz może zostać wyprodukowane siłami polskiego przemysłu obronnego.
Mam na myśli pociski Spike, ale realizujemy też inne projekty – pozyskujemy m.in. systemy większego zasięgu typu „Ottokar Brzoza", czy na krótszych dystansach - lekkie granatniki jednorazowe M72. Natomiast, co do pocisków przeciwpancernych „Pirat", to ostateczne decyzje w sprawie ich zakontraktowania jeszcze nie zapadły i kluczowa wydaje się w tej kwestii opinia docelowego użytkownika. Jedno jest pewne i powinno być głównym czynnikiem wyboru takiego sprzętu – my potrzebujemy go „na teraz" i w znacznych ilościach.
Czytaj też
Program śmigłowca uderzeniowego Kruk, czyli pozyskanie śmigłowców Apache ma obejmować offset. Jakie będą elementy tego offsetu? I czy przewiduje się zakup nowych śmigłowców w liczbie 96 w jednej umowie, czy podzielenie tego procesu na etapy?
Dużo uzależniamy w tej kwestii od aspektów finansowych przedstawionych przez stronę amerykańską. Pewnym jest, że posiadanie tego typu śmigłowców jest naszej armii konieczne. Podczas ostatniej wizyty w USA, uzyskałem zapewnienie o tym, że armia USA udostępni nam śmigłowce Apache z własnych zasobów, jeszcze przed podpisaniem kontraktu. Za kilka tygodni polscy piloci rozpoczną szkolenie. Musimy mieć w swoim potencjale nowoczesne śmigłowce uderzeniowe z najlepszymi zdolnościami przeciwpancernymi, a takimi bez wątpienia są właśnie amerykańskie Apache.
Odejdziemy więc wreszcie od wysłużonych, postsowieckich Mi-24. A nasi piloci „przesiądą" się do najnowocześniejszej wersji Apache, wyposażonych w m. in. zaawansowany radar kierowania ogniem Longbow oraz zdolnych do sterowania rojem dronów. Apache będą stanowiły też idealne uzupełnienie do już zakupionych Abramsów. Wraz ze śmigłowcami, chcemy zakontraktować pakiety szkoleniowe i logistyczne oraz zapas uzbrojenia i części zamiennych. A nabyte zdolności mają wspierać śmigłowce w całym cyklu ich „życia". Wszystko układa się optymistycznie.
Jednym z założeń MON jest znaczne zwiększenie liczebności Sił Zbrojnych. Wprowadzeniu Dobrowolnej ZSW pojawiają się zarzuty o obniżanie wymagań wobec żołnierzy, także w jednostkach bojowych, gdzie nawet wobec szeregowych wymagania są obiektywnie wysokie. Jak pogodzić dążenie do zwiększenia liczebności żołnierzy z odpowiednią jakością szkolenia?
Do tej pory największym problemem w zwiększaniu liczebności Wojska Polskiego była rozbudowana biurokracja, skomplikowane procedury i nieprzejrzysty, nieprzyjazny system rekrutacji. Dochodziło do kuriozów, gdy ochotnik stawiał się na przeróżnych komisjach, często oddalonych od siebie o dziesiątki kilometrów, nawet kilka – kilkanaście razy i czekał na szansę założenia munduru setki dni. W ten sposób traciliśmy, choć mam nadzieję, że nie bezpowrotnie, ogromny odsetek kandydatów do służby. Dlatego przeprowadziliśmy reformę całego systemu rekrutacji, prowadzimy kampanie zachęcające do służby oraz wprowadziliśmy elastyczną formułę pełnienia służby wojskowej – dobrowolną zasadniczą służbę wojskową.
Dało to efekt tysięcy nowych żołnierzy Wojska Polskiego. Z poziomu 95 tys. żołnierzy w 2015 r., polska armia urosła do ponad 167 tys. ludzi pod bronią obecnie. To duży skok i rozumiem, że domniemany zarzut dotyczy właśnie tych wstępujących obecnie żołnierzy. Uspokajam więc wszystkich, że nie obniżamy standardów, tylko je urealniamy. Wcześniej gros kandydatów odpadało na komisjach np. z powodu próchnicy. A to przecież można wyleczyć. Przykładów takich zapisów było naprawdę mnóstwo. Takie absurdy należy usuwać. Patrzymy jak pomóc kandydatowi wstąpić do wojska, a nie gdzie eliminować. Wojsko może być miejscem dla wszystkich i zapewniam, że wcale nie trzeba przez to rezygnować z wysokich standardów.
Co z wykorzystaniem potencjału doświadczonych żołnierzy, także tych którzy odchodzą ze służby, bo odejść mamy dużo. Czy widzi Pan możliwość służby dla nich w aktywnej rezerwie, albo w ośrodkach szkolenia, jako instruktorów? Jakie propozycje MON ma dla tych, którzy chcą zakończyć czynną służbę, a wciąż mają potencjał?
Zauważaliśmy ten potencjał od dawna. Do tej pory było tak, że odejście doświadczonego żołnierza praktycznie definitywnie zamykało drogę kontaktu z wojskiem. Po prostu nie było instrumentów prawnych pozwalających wykorzystać umiejętności i energię tych ludzi, którzy po służbie chcieli jeszcze dawać coś od siebie. Dlatego w ustawie o obrony Ojczyzny zawarliśmy zapisy umożliwiające tej grupie dalszą służbę w rezerwie aktywnej. Jej wymiar określają dowódcy jednostek wojskowych. Takie rozwiązanie sprawdza się i pozwala na zagospodarowanie byłych żołnierzy w zasobach wojska. To dla wszystkich czysta korzyść.
Czytaj też
Za kilka miesięcy odbędzie się szczyt NATO w Wilnie. Jego postanowienia mają wdrożyć, a może nawet poszerzyć to, co ustalono w Madrycie, nowy model sił NATO. Jakie są Pana oczekiwania, jeśli chodzi o obronę flanki wschodniej? Jakie Pana zdaniem znaczenie ma NATO New Force Model?
Zbliżający się szczyt w Wilnie to bez wątpienia kluczowe wydarzenie, które przełoży się na najbliższe lata. Oczekujemy, że szczyt przełoży się na konkrety dotyczące wzmacniania sojuszniczej polityki odstraszania i obrony, w tym zwłaszcza wobec wschodniej flanki Sojuszu. Bo postawa Rosji, jej imperialnych zapędów, które znalazły tak wyraźne odzwierciedlenie w ataku na Ukrainę nie zmieni się. Tego jestem pewien. I musimy, jako NATO, wyciągnąć jak najszybciej wnioski z tej sytuacji. Dlatego będziemy zabiegać o dalsze wzmacnianie naszego regionu poprzez przejście do koncepcji „odstraszania przez zablokowanie dostępu" oraz „wysuniętej obrony". Generalnie, chodzi o to, aby cały sojusz był jak najlepiej przygotowany do obrony każdego skrawka swojego terytorium oraz żeby miał dobre i aktualne plany obronne oraz efektywny łańcuch dowodzenia. Należy oczekiwać, że na wileńskim szczycie ocenimy wdrażanie decyzji z ubiegłorocznego szczytu w Madrycie.
W tym, najistotniejsze dla nas, zwiększanie obecności sojuszniczej w naszym regionie oraz powiększenie grup bojowych na flance wschodniej do poziomu brygady. Wspomniany nowy model sił NATO będzie nie tylko ważną zmianą jakościową, ale też ilościową. Zapewni on większą pulę sił o wysokiej gotowości do udziału w operacji sojuszniczej. Agresja Rosji na Ukrainę uwypukliła jak ważne są pierwsze dni i tygodnie konfliktu zbrojnego. Dlatego szybkość reakcji jest kluczowa. To szczególnie ważne dla takiego państwa jak Polska, które bezpośrednio graniczy z wojną i tym kto za nią odpowiada.
I czy jest szansa, by zwiększyć wymóg dot. wydatków obronnych powyżej 2 proc. PKB? Za takim rozwiązaniem ma opowiadać się sekretarz generalny NATO, ale przeciwko są niektóre państwa jak Belgia czy Włochy, także Kanada, na co zwrócono uwagę podczas Pana wizyty. Czy w takim razie sojusznicy będą w stanie finansować swój wkład do nowego modelu sił NATO?
Najważniejsze jest to, że generalnie jest zgoda wszystkich państw sojuszu na to, że wydatki obronne należy teraz podnosić, a obecne wymagania NATO, czyli 2% PKB, w tym co najmniej 20% na modernizację, powinny być traktowane jako absolutne minimum. My, jako Polska, namawiamy jednak by nakłady na obronność podnosić jeszcze bardziej zdecydowanie. Opowiadamy się za przyjęciem nowego modelu, np. 2,5% PKB. Dajemy równocześnie najlepszy przykład na to jak można skokowo zwiększać finanse na armię i zbrojenia. Wydatki obronne naszego kraju, w stosunku do PKB, są najwyższe w NATO.
Jako jedyni przekroczymy w bieżącym roku 4%. Realizacja tak ambitnych celów, w tym m in. nowego modelu sił, wymaga odpowiednich środków. To kwestia odpowiedniej refleksji i odwagi naszych partnerów w NATO. Musimy być gotowi do skutecznego odstraszania, ale też skutecznej obrony. Dodam, że zachętą do tego mogłoby być np. wyłączenie wydatków na obronę z unijnej metodologii obliczania zadłużenia publicznego. I my też to proponujemy na forum.
Czytaj też
Wzmocnienie sił NATO to korzyści dla Polski, ale i zobowiązania. Co może Pan powiedzieć o siłach, jakie Polska zamierza deklarować do nowego modelu, ich gotowości, ale i ogólnej roli, jaką Polska ma obejmować?
Nasza pozycja w NATO rośnie. Jesteśmy już nie tylko biorcą „bezpieczeństwa", ale konsekwentnie coraz więcej wnosimy. Angażujemy się w wiele inicjatyw NATO. Zawsze jesteśmy gotowi do działania na rzecz podnoszenia bezpieczeństwa. Podobnie jest z koncepcją nowego modelu sił. To wymaga zwiększonego wysiłku wszystkich sojuszników, zarówno tych określanych jako państwa flankowe, w tym Polski, jak i tych stanowiących tzw. głębię operacyjną. My złożyliśmy już wstępne deklaracje co do naszego zaangażowania. Czekamy na inne kraje. Bo tylko wspólne działania sprawią, że deklaracje z Madrytu o obronie każdego skrawka naszej ziemi i zmiany z „wysuniętej obecności" na „wysuniętą obronę" nabiorą realnego kształtu.
Dziękuję za rozmowę.
Maciej81
Zważywszy, że zakup to 20-40% całościowych kosztów w cyklu życia sprzętu w okresie eksploatacji to bez znaczącego udziału naszego przemysłu zbrojeniowego będziemy mieli spore problemy z utrzymaniem takiej armii bo bedzie ona horrendalnie droga. Pieniądze pewnie oczywiście się znajdą - ale braknie ich gdzieś indziej. To co mnie niepokoi, że pan minister w kwestii zakupów potrafi podawać konkrety i liczby. W przypadku włączenia polskiego przemysłu zbrojeniowego same ogólniki i polityczna grzeczna gadka pod publiczkę. Chciałbym bardzo się mylić, ale mam spore obawy, że skończy się to jak zwykle i ostatecznie będziemy mieli największą lądową armię w Europie w 90% uzależnioną logistycznie od produkcji firm znajdujących się w innych państwach. A to bardzo źle - tak w kwestiach niezależności bezpieczeństwa narodowego jak i w kwestiach gospodarczo-finansowych.
zibi
MON planuje także pozyskanie czołgów w ramach programu Wilk. Kiedy ma on zostać uruchomiony? - odpowiedź: przeprowadziliśmy szereg analiz.... znaczy się w ciemnej d.pie są, nie będzie żadnej krajowej produkcji, przyjadą odświeżone używki na które jest umowa i na tym się skończy, tzn. niecalkiem bo jeszcze kredyty trzeba będzie pospłacać.....
wert
byle co zjadłes byle co piszesz. Zobacz jakie Korea ma moce produkcyjne, zobacz nowa zamówienia koreańskiej armi. Tych "używek" jak do tej pory wyprodukowali coś ok 250 szt. Jak z nich zrobisz 3x tyle? Pokroisz?
Mama Leona
No to jedyna nadzieja: Bóg pomóż polskim mrówkom, które muszą na to pracować... btw: na jakiż to cel mieliśmy wytransferować z Polski setki miliardów zgodnie z ustawą Kongresu z 2017 r. ? Bo jakoś cicho o tym... to może pieniążki opakowane w inne preteksty już płyną?
Arturro
Youtube rozmowa Marka Budzisza z prezesem PGEZ Sebastianem Chwałkiem są konkrety w sprawie produkcji czołgu K2 - zawieszenie hydropneumatyczne, automat ładowania, kadłuby i inne bliżej nie sprecyzowane elementy. Błaszczak mówił o systemach łączności, karabinie maszynowym. To może być bardzo duży udział polskich komponentów zapewne bez silnika i układu przeniesienia napędu.
KrzysiekS
Wniosek jest prosty kupujemy wszystko na cito. Reszą będziemy martwic się później.
Książę niosący na plecach białego konia
Wymagania K2PL i K9PL są takie, że pociski muszą wystrzeliwać ponad 1000 pocisków na minutę, jak karabiny maszynowe, wytrzymywać trafienia pociskami balistycznymi i być w stanie przebyć ponad 2000 km z prędkością 100 km / h.
VIS
A cóż to są za wymagania żeby pocisk wystrzeliwywał 1000 pocisków? Przecież to są jakieś herezje.
Extern.
Niestety ale minister Błaszczak w tym wywiadzie jak tylko mógł wymigiwał się od odpowiedzi o pozyskanie przez nasz przemysł nowych zdolności, jak i o to czy zamówienia i jakie nasz przemysł dostanie. To tylko niestety potwierdza że raczej nic z tego nie będzie na prawdę produkowane w kraju,. Np. o GMLRSach powiedział że będą współprodukowane u nas. Czyli znowu z premedytacją wejdziemy na podobne grabie jak przy Spajku, bo jest przecież oczywiste że jak nie stawiamy tego na ostrzu noża to przysłowiowej złotej śrubki my robić nie będziemy.. Ciekawe czy nasi obecni decydenci zdają sobie sprawę jak w przyszłości takie podejście będzie wiązało ręce naszym politykom i odbierało nam decyzyjność.
Chyżwar
A co miał mówić? Szef MONu nie zajmuje się przemysłem. Jego zadanie to między innymi zapewnić wojsku sprzęt. Od negocjacji dotyczących współpracy przemysłowej jest inny minister. W tym momencie istotne jest, że K2 dostanie dodatkowy pancerz. Obojętnie czy to się komuś podoba, czy nie.
Davien3
@Extern nie dostanie dodatkowego pancerza zasadniczego, dostanie jedynie ERA czy ci sie to podoba czy nie.
Davien3
@Extern poprzedni post był do @Chyzwar
PPPM
Czy dywizjon Wisły jest równy baterii? Jeżeli tak, to miało być 8 a będzie 5? Drugi etap miał obejmować 6 baterii. No i kwestia naszego Awacs ze Szwecji. W Zetce mówili o leasingu 1 sztuki. Tyle szumu o nic.
FG42
3 dywizjony w każdym po 2 baterie
zLoad
A jeszcze jak ten Awacs będzie się różnił od pozostałych to nieprzydatny do niczego.
klapaucyusz
A nie przyszło Ci do głowy, że 3 dywizjony to 6 baterii właśnie?
bc
K2PL powinien mieć amunicję w kadłubie przynajmniej zamkniętą za przegrodą, a nie na regale obok kierowcy jak teraz. To nie jest żadna wielka ani skomplikowana modyfikacja a mocno podniesie przeżywalność i morale. Bez tego po jakimkolwiek przebiciu pancerza będą się palić jak Kraby, odlot wieży i całkowite nienaprawialne zniszczenie wozu jak Leopardy w Syrii i niestety wkrótce na UA. Pojawi się kilka takich filmów z UA i kto będzie wtedy chciał jeździć w podobnym czołgu bez amunicji odizolowanej w jakikolwiek sposób.
Prezes Polski
Co ty gadasz. Izolowany magazyn amunicji to jest niewielka modyfikacja? Przecież to jest dość skomplikowany problem konstrukcyjny. Nie można po prostu wstawić skrzyni z blachy pancernej. Musi być możliwość korzystania z różnych rodzajów amunicji, łatwego ładowania jej do tego magazynu. Trzeba przekonstruować automat ładowania. Jak się łatwo domyślić, nie zostanie to wykonane. K2 będą takie, jakie są.
Davien3
@bc to co proponujesz wymaga przeróbki kadłuba wiec zapomnij o tym dalej amunicja bedzie gorzej przechowywana niz w Leo2 aha Leo2a4 w Turcji nie miały latajacych wiez, to "słynne" zdjecie przedstawia Leoparda wysadzonego przez własna załoge po uszkodzeniu i niemoznosci ewakuacji
Chyżwar
@Prezes Polski Skoro ukraiński prototyp T-72/120 dostał izolowany magazyn amunicji w kadłubie, to w K2 tym bardziej można go zrobić. I to bez wydłużania konstrukcji. Poza tym jaki autoloader chciałbyś pakować do kadłuba i niby po co? K2 ma zwykły regał na amunicję koło kierowcy i żadnego autoloadera tam nie ma, nie było i nie będzie.
Adamus13
Czołgi M1A1 FEP nie są lepsze ani od naszych LEO 2A5 ani LEO 2PL. Nadzymi najlepszymi czołgami są obecnie K2 i zmieni się to dopiero w 2025 jak zaczną pojawiać się M1A2 Sep v3. Na leosiach nasi wojacy szkolą się od lat a na k2 i abramsach szkolenie niedawno się zaczęło i tę kwestię też trzeba brać poważnie pod uwagę przy rozstawianiu pionków na szachownicy. Szef MON-u wypowiada się jak zwykle bardziej jako polityk a linia parti jest wiadoma. Europa kontynentalna jest be, no może poza Włochami. Szkoda że redaktor nie zadał mu pytania o to z kąd kupujemy nitrocelulozę do produkcji prochu i dlaczego w Polsce wciąż umiemy produkować tylko proch jednobazowy. Prochy 2, 3 i wielobazowe a także kompozytowe kupujemy wciąż głównie we Francji i w Niemczech (i nitrocelulozę też). Także jak nie ruszą z paroma tematami w tej kwestii to będziemy mieli mnóstwo sprzętu ale na defilady.
skition
Niemcy przekazały drugiego Leoparda 2A4 Słowacji ..No k..una sukces.. Toż oni to składają dłużej nawet niż Rosjanie...Europa kontynentalna jest be bo tam jak mówił klasyk tylko ch. d. i kamieni kupa....2 wyremontowane czołgi na pół roku..Toż to nie jest nawet manufaktura., ......bardziej obstrukcja.
Davien3
@Adamus czołgi M1A1SA bo te dostajemy po Marines sa lepsze od Leo2A5 czy Leo2PL bo to standard M1A2SEP tylko bez zmiany nazwy, a nasze beda jeszcze zmodernizowane
Chyżwar
Czołgi M1A1 FEP są lepsze od Leo 2A5 i Leo 2PL ponieważ w odróżnieniu od nich nie wożą amunicji drugiego rzutu w przedziale bojowym. Poza tym do amerykańskich MBT dostajemy amunicję ze zubożonego uranu.
Edmund
Przygotowujemy się na najgorszy z możliwych scenariuszy tj. długo-okresowych samodzielnych walk z Rosją przy ograniczonym wsparciu USA, które są zajęte w większości Chinami i prawie zupełnym braku wsparcia Zachodniej Europy. Martwią ograniczenia planów zakupu baterii Patriot z 5 do 3. Leasing 1 sztuki Awacs nie rozwiązuje problemy, chyba, że dotyczy okresu przejściowego do uzyskania najlepiej 3 własnych sztuk tego systemu.
Davien3
@edmund sami nie mamy szans na obrone przed Rosją nawet z tym zakupami Błaszczaka. Dywizjon Patriotów to dwie baterie wiec nic nie ograniczalismy do tego w planach było 6 baterii Patriot NG a nie 5
zLoad
Potrzebuję silniejszej armii niż polska, żeby zaprowadzić porządek w kraju.
ANDY
a co wygraliśmy w lotto ...??? realizacja w trybie zakupów półkowych takiej ilości broni z obiecankami produkcji ( do konca nie wiadomo na jakich zasadach i ile do tego dopłacimy zamiast cokolwiek zarobić aby środki finansowe zostały w kraju ...) plus darmowe dostawy uzbrojenia na wschód doprowadzi nas do bankructwa ... i utraty niepodległości bez żadnego putina
Był czas_3 dekady
"Nowa konfiguracja K2 to przede wszystkim dostosowanie łączności oraz wprowadzenie systemu zarządzania polem walki BMS. Będzie on kompatybilny z systemem wykorzystywanym w Abramsach. Co więcej, spolonizowana wersja K2 zakłada m. in. wzmocnienie opancerzenia, doposażenie w system obserwacji dookólnej oraz aktywny system ochrony pojazdów ASOP. Ponadto - możliwość zastosowania nowej amunicji programowalnej oraz polskiego karabinu maszynowego." W jednym z artykułów czytałem o ZSMU zamiast klasycznego karabinu maszynowego. No i jeszcze by wypadało pomalować K2 farbami multispektralnymi, wyposażyć w siatki multispektralne BERBERYS, wyposażyć w granaty dymne najnowszego typu.opracowanymi w Polsce.
KrzysiekS
Był czas_3 dekady Takie ogólniki to MON od dawna mówi. Po pierwsze czy kierowca będzie po środku. Po drugie czy magazyn amunicji II rzutu będzie izolowany. Po trzecie co oznacza wzmocnienie bocznego pancerza i jak będzie to wyglądać. Po czwarte czy będzie ASOP i jaki na jakich zasadach. A teraz przejdźmy do przemysłu co tak na prawdę będzie produkowane w Polsce (Koreański silnik wątpię, przekładania chyba nie, amunicja .. w jakim zakresie czy w ogóle?, ASOP wątpię, czyli na ile będziemy produkować K2PL na ile go tylko składać.
Prezes Polski
KrzysiekS przecież pan minister jasno powiedział jaki będzie zakres prac. To będzie po prostu znany dziś K2 z dodatkowym pancerzem, asop być może i polską łącznością. W pl będą robione i spawane blachy oraz montowane polskie wyposażenie radiowe. Może uda się też gąsienice, jakieś elementy hydrauliczne i elektryczne. Reszta będzie z importu.
Był czas_3 dekady
KrzysiekS@- To będzie składak koreański. Wolałbym byśmy opracowali sami czołg i zapewne też byłby to składak, ale NASZ.
KrzysiekS
Pożyjemy zobaczymy wieżę w to co jest namacalne.
K.
@KrzysiekS . Namacalne jest to , że przekazanie kilku sztuk sprzętu powoduje kolejne donacje . Nie miałem nic przeciwko przekazywaniu teciaków , Twardych i całej reszty posowieckiego sprzętu . Wysłaliśmy większość Krabów , Leo podzielą ich los , zaczęliśmy pozbywać się Rosomaków i Raków . Wszystko inne niż posowieckie jest dla nas deficytowe . Mówienie o stworzeniu silnej armii w parę lat to utopia . Za parę lat to będzie dopiero sprzęt , szkolenie to następne trzy lata . Staramy się zapewnić sprzęt dla jednostek liniowych , co z rezerwami ? Jeszcze jedna sprawa , uzasadnianie tych donacji naszym bezpieczeństwem jest śmieszne . Nasze bezpieczeństwo to nasza armia i NATO . Oby ten minister to wiedział . Jeżeli chodzi o odbudowę Ukrainy to tam będą potrzebne pieniądze . Stać nas będzie na ich przekazywanie ? Smutna prawda jest taka , że ich kraj został zrujnowany i liczyć się będą ci z nadmiarem gotówki . Tak jak teraz liczą się ci którzy wydają sprzęt wojskowy którego sami potrzebują .
KrzysiekS
K. Jestem jak najbardziej za wysłaniem sprzętu Ukrainie ba pewnie mnie przeklną ale ja bym wysłał wszystkie LEO. Niech krew się tam leje nie u nas. Problemów jest kilka uzupełnienie hmm sprzęt dla planowanych dywizji. Ludzie ciekawe skąd MON ich wezmą. I najważniejsze wojna w Ukrainie będzie musiała mieć jakiś pakt pokojowy. Jak realnie USA widzi pokój w Ukrainie bez Polski a jeżeli my będziemy głównym gwarantem pokoju to kto się nas pytał i co nam dał.
Sorien
I masz rację Kezyśku S . A pan k nie wiem jakim cudem pomoc UA nasze bezpieczeństwo wzmacnia ? Powiem panu. Bo to jest na wielu kierunkach.... Jedno to to że jakby UA padło szybko to Wowa rozochocony i podniecony swoim kunsztem strategi i geniuszu wojny mogły zaryzykować uderzenia na Polskę bo jego inteligentny inaczej mózg mógł by myśleć że zachód będzie się bał ... Wydaje się nie realne ? - warto pamiętać że wpadł na pomysł ataku UA 100 tyś nie przygotowanych żołnierzy bez utworzenia grupy uderzeniowej bez rozbudowabego zaplecza i myślał że UA się podda na widok tej śmiesznej armi a zachód w tym USA podkula ogon .... Jak on taki naiwny jak dziecko to przy szybkim opadnięciu UA mógł zaryzykować wojnę z krajami bałtyckimi czy Polska nie przegrali byśmy ale sporo by nas zginęło i po co ? Lepiej dawać i gnębić ich naszym sprzętem rękoma UA .. druga sprawa to Chiny i Tajwan one też wiadro zimnej wody dostali na głowę przez co możliwe że odwlekliśmy III WŚ