- Wywiady
- Wiadomości
"Black Hawki i Mi-17 będą się uzupełniać". Śmigła Wojsk Specjalnych [WYWIAD]
Powietrzna Jednostka Operacji Specjalnych to najmłodsze dziecko komponentu Wojsk Specjalnych. O wyzwaniach, marzeniach oraz szorstkiej miłości do Mi-17 rozmawiamy z dowódcą jednostki ppłk pil. Piotrem Ciechanem.

Autor. PJOS
Łukasz Zając Defence24: Czy śmigłowce Black Hawk trafiają do PJOS?
Dowódca jednostki PJOS, ppłk pil. Piotr Ciechan: Na dzień dzisiejszy można powiedzieć, że to się wydarzy – i w zasadzie już się wydarza. Mogę powiedzieć tylko tyle, że jest to procedowane. Natomiast co do ilości – nie chciałbym się wypowiadać. Ktoś kiedyś dobrze powiedział na jednym ze szkoleń, że „chciałbym otrzymać takie śmigłowce, które umożliwią mi realizowanie zadań postawionych przed jednostką”.

Autor. PJOS
Jaka platforma – następca Mi-17 – byłaby preferowana do realizacji tych zadań?
Tak mnie Pan nie podprowadzi… Myślimy o następcy, niestety to nie dowódca jednostki idzie na rynek i dokonuje zakupu. Owszem, zgłaszamy propozycje co do naszych preferencji, ale wiadomo – kołderka jest, jaka jest. Staramy się wybiegać w przyszłość w naszych planach, przewidywać pewne rzeczy. Z drugiej jednak strony chciałbym, aby Mi-17 były eksploatowane tak długo, jak to będzie konieczne.
Czy jako jednostka odczuwacie problemy kadrowe – chodzi zarówno o załogi, jak i personel naziemny?
Do nas trafia personel wyselekcjonowany. Większość personelu PJOS stanowi personel 7. Eskadry Działań Specjalnych – już wyszkolony na Mi-17. Ostatnio przyjęliśmy młody narybek bezpośrednio po szkole i dzięki pewnym rozwiązaniom – po kilku miesiącach – oni już latają operacyjnie w składzie załóg. Na razie nie mamy problemów, problemy mogą pojawić się w przyszłości, bo zgodnie z decyzją ministra PJOS się będzie rozrastał – i tu może być problem z nasyceniem kolejnych etapów. Staramy się do tego przygotowywać już teraz.
Zobacz też
Czy istnieje pisany lub niepisany limit nalotu dla nowych członków chcących służyć w PJOS?
Nie mamy specjalnych, dodatkowych wymagań poza regulaminowymi. Są pewne wymagania związane z dodatkami służbowymi. Drugim takim kryterium jest „podtrzymanie nawyków” i szkolenia. Naturalną koleją rzeczy jest to, że młodsi piloci potrzebują tych godzin więcej, a doświadczeni nieco mniej. Nie mamy z tym problemu. Wszystko jest też podyktowane środkami, którymi dysponuje jednostka. Godziny w powietrzu mają swoją określoną cenę – kwestia części zamiennych, eksploatacji, czasookresów obsług i niekiedy usuwania niesprawności. Nie mogę mówić o konkretach, ale nie ma takiego nalotu, którego byśmy nie zrobili. Tak jak w życiu – nie ma takich pieniędzy, których nie da się wydać.
Jak Pan pułkownik wspomniał – w tym roku trafili do was ludzie bezpośrednio po szkole…
Tak, w tym roku zdarzyło się to pierwszy raz. Na razie traktujemy to rozwiązanie jako testowe. Bardzo dużo zależy od danej osoby, która do nas trafia – jej predyspozycji, możliwości przyswajania wiedzy, chęci do nauki oraz umiejętności. Jak pokazuje praktyka i historia – nie raz, ten, który był najlepszy na papierze, w praktyce wypadł gorzej, a ten słabszy w szkole – świetnie się sprawdził. Dostaliśmy młodych oficerów – mamy czerwiec – a oni już latają, wykonują podstawowe zadania częściowo operacyjnie. To też daje im możliwość zbudowania obrazu, jak nasze zadania wyglądają.

Autor. PJOS
Czy to bardzo różni się od tego, czego uczyli się w szkole?
Tak! Szkoła to baza wiedzy i umiejętności, które muszą posiadać wszyscy. Pewne zasady się nie zmieniają – kierowca wyścigowy też zaczyna od jazdy po prostej drodze. Umiejętności nabyte na początku i chęć ich rozwijania dają później możliwość szkolenia bardziej zaawansowanego. Programy szkolenia lotniczego, nasze doświadczenie i umiejętności dają nam możliwość stopniowania tego szkolenia w PJOS. Nikt młodego pilota nie wrzuca na głęboką wodę. Proces szkolenia polega na tym, że każdy element jest najpierw omawiany, potem wykonywany – najpierw w załodze z doświadczonym pilotem, dopiero po jego opanowaniu – samodzielnie.
Jak długo to trwa?
To jest bardzo zróżnicowane. Kiedy pilot osiąga „zdolności pozwalające wykonywać zadania bojowe zgodne z przeznaczeniem jednostki” – zależy od wielu czynników. Trzeba pamiętać, że jesteśmy jednostką operacyjną, a nie szkoleniową. Wykonujemy swoje zadania – nie szkolimy, a jedynie doszkalamy, przeszkalamy z wykorzystania Mi-17 w zadaniach bojowych. Możliwości mamy dopasowane do zadań operacyjnych. Personel też jest ograniczony. Nie mamy zaplecza doświadczonych pilotów czekających tylko na szkolenie młodych. Planowanie to podstawa. Kiedy nie latamy operacyjnie – szkolimy. Dzielimy czas i zasoby na konkretne zadania. Nie mamy problemu z zachowaniem tej rytmiki.
Obserwując działania ukraińskich specjalsów i ich wykorzystanie śmigłowców – jakie wnioski są ważne z punktu widzenia PJOS?
W kraju, media – szczególnie – mają tendencję do wyciągania wniosków, których nie ma, albo są błędne. Tak naprawdę nie mamy pełnego obrazu, jak operacje lotnicze były wykonane. Nawet tej wiedzy, którą mamy, nie możemy przenosić 1:1 na nasz teatr działań. Działamy w innych procedurach. Śmigłowce mają wiele zalet, ale też swoje ograniczenia. Wszystko zależy od przeciwnika. Wiele operacji Ukraińcom się udało – wyciągamy z nich wnioski na tyle, na ile mamy informacje, i próbujemy je implementować.
Czy ta rola śmigłowca się zmieni? Czy pojawią się np. drony transportowe?
Rola śmigłowca nigdy się nie zmieni. Igor Sikorski miał kiedyś rozmowę z generałem U.S. Army: – Kiedy śmigłowce będą szybsze od samolotów? – Nigdy. – A kiedy przewiozą więcej? – Nigdy. – To po co nam śmigłowce? – Bo zrobią rzeczy, których samolot nie zrobi nigdy.
Śmigłowce dają nam pełne spektrum wsparcia – przerzut, ewakuacja, wsparcie bezpośrednie, MEDEVAC, ewakuacja personelu izolowanego, przewóz zaopatrzenia, panowanie na większym obszarze mniejszymi siłami – zwłaszcza np. w północno-zachodniej Polsce, gdzie jest dużo przeszkód wodnych i terenowych. U nas te działania będą prowadzone pod parasolem naszych sił powietrznych, NATO – co znacznie zwiększa nasze możliwości.

Autor. J. Borowski/Defence24.pl
Czy niektóre zadania mogą przejąć platformy bezzałogowe?
Całkowite zastąpienie pilota? W naszych zadaniach – to trudne. Bo trudno mi sobie wyobrazić sytuacje, że na przysłowiowej pace są operatorzy, a w kabinie nie ma nikogo, kto mógłby zareagować. Sytuacje są różne i nie do przewidzenia. Drony będą mogły być wykorzystywane do zaopatrzenia, szczególnie takie realizowane daleko poza liniami przeciwnika, gdzie nie będziemy musieli ryzykować życiem ludzi. Co prawda jesteśmy też po to, żeby to ryzyko ponosić ale skalkulowane. Należy pamiętać o tym, że ryzyko wykrycia platformy bezzałogowej jest mniejsze ale to wykrycie jest też łatwiejsze. Łatwo jest wyciągać wnioski z niepełnego obrazu. Trzeba tylko popatrzeć na to, co jest warte wykorzystania. Mnożą się możliwości, jest mnóstwo różnych firm, nowych technologii. Ukraina jest doskonałym poligonem doświadczalnych. Pamiętajmy też o tym, że to w Iraku pierwszy raz człowiek poddał się platformie bezzałogowej. Ukraina potrzeby wykorzystania dronów tylko udowodniła. To się działo, dzieje się i będzie się zdarzało coraz częściej.
Jakie są najważniejsze wyzwania przed PJOS?
PJOS ma zapewnić wojskom specjalnym wsparcie lotnicze. Minęło dwa lata od powstania jednostki, my cały czas się rozwijamy i ciągle realizujemy 100% albo i więcej, postawionych nam zadań. Przy takim ukompletowaniu sprzętowym i personalnym jakie mamy, jest to wyzwanie. Niejednokrotnie realizujemy też zadania wsparcia innych rodzajów sił zbrojnych i nie tylko… Ogranicza nas tylko ilość. Staramy się przygotować jak najlepiej, na jak najgorsze scenariusze.
Choćby operacja FENIKS?
Choćby operacja Feniks, gdzie uważam, że zdaliśmy egzamin bardzo dobrze. Bardzo szybko byliśmy w stanie się przemieścić, stworzyć punkt kierowania. Zadania, które moje załogi wykonywały…, to ja osobiście nie słyszałem, żeby ktokolwiek wykonywał coś takiego w nocy. Trudno ocenić wagę tych doświadczeń. Łatwo ocenia się tylko starty i porażki, to czemu zapobiegły moje załogi i załogi, które pracowały w powietrzu razem z nami m.in. Czesi, śmigłowce GROM-u, śmigłowce 25. Brygady, 1. Brygady lotnictwa wojsk lądowych są trudno policzalne. Tutaj 17tki zrobiły największą robotę, ilość przewiezionych „big bagów” w krytycznych sytuacjach, nie pozostawia jednak wątpliwości. To było bardzo ciężkie zadania, załogi były wykończone, ale ta satysfakcja… widzieliśmy realne, pozytywne skutki naszych działań, pomoc, która docierała, fala, która została zatrzymana, w niektórych miejscowościach, gdzie ludzie byli już spakowani ale udało się zapobiec ewakuacji. Zadania wykonywane w nocy, w goglach, pokazaliśmy, że te śmigłowce nie są tylko do strzelania, ale te możliwości, które daje śmigłowiec wykorzystaliśmy żeby pomagać ludziom.
Czy współpraca z Czechami, którzy służą na nieco nowszych śmigłowcach, wzbudziła nutkę zazdrości, czy pokazała kierunek rozwoju, rozwiązania, które chcemy mieć?
Ze sprzętem zawsze jest tak, że w zależności od budżetu można kupić różne wersje… Wiadomo, że chcielibyśmy mieć niektóre rzeczy, które mają oni. Ale. Podczas akcji wynikały też sytuacje, które pokazały, że choć żyliśmy wyobrażeniami, że niektóre rzeczy są cudowne i niezbędne, okazywało się, że nasze aktualne rozwiązania są lepsze i dają nam większe pole do popisu. Wszystko zależy od urządzeń zabudowanych, skorupa, nadmiar mocy. To co daje Mi-17 to jest na razie nie do zastąpienia. Oczywiście jest na świecie konstrukcja, która mogła by je zastąpić ale na chwilę obecną jest Mi-17! My je mamy, znamy, mamy potencjał ludzki i szkoleniowy. A wyposażenie no cóż oczywiście, że chcielibyśmy mieć kilka „gadżetów”, które by się przydały na pokładzie.
Zobacz też
Czy widzi Pan miejsce dla śmigłowców lekkich i ciężkich w PJOS?
Patrzę z zauroczeniem na 160 SOAR „Night Stalkers” (160th Special Operations Aviation Regiment - Lotniczy Pułk Operacji Specjalnych Armii Stanów Zjednoczonych - przyp. red.). Oni mają całe spektrum sprzętu. Od LUHów MH6(Light Utility Helicopter - lekki śmigłowiec wielozadaniowy - przyp. red.) poprzez Black Hawki, po Chinnooki i bezzałogowe platformy. To daje takiemu dowódcy lotniczemu, który wspiera operacje wojsk specjalnych, całe spektrum możliwości. Niektóre zadania są dość wyspecjalizowane. Na przykład: wprowadzenie na obiekt dużego śmigłowca, generuje pewne zagrożenia, wystawiamy na te zagrożenia większą załogę, a w konsekwencji czegoś złego, może na większe straty. Te trzy rodzaje śmigłowców, którymi dysponuje 160. SOAR doskonale się uzupełniają, mają niesamowity wachlarz możliwości od planowania akcji, do wykorzystania właściwych środków do realizacji konkretnych misji.
Czy Mi-17 przejdzie na emeryturę z wejściem Black Hawków?
Te śmigłowce będą się uzupełniać. Chcielibyśmy iść w stronę pozyskania różnorodnego sprzętu. Myślenie o tym, że Black Hawk zastąpi 17tke, nie jest dobrym kierunkiem, właściwym jest ten, gdzie te śmigłowce razem będą wykonywać zadania. Zwiększy nam to ilość realizowanych zadań. To będą kolejne śmigłowce, co za tym idzie, kolejne wyszkolone załogi, a to z kolei da więcej możliwości wojskom specjalnym, z którymi współpracujemy. Dla wojsk specjalnych różnicaczy sekcja wyjdzie z Mi-17 czy Black Hawka, jest tylko taka- że wyjdzie innymi drzwiami.
Platforma Mi-17 ze względu na obecne warunki geopolityczne wdaje się platformą skończoną, czy widzi Pan pułkownik jeszcze jakieś szanse modernizacji, rozwijania tego sprzętu.
Odpowiem wykorzystując przykład motoryzacyjny. Jak chciałby pan zakupić sobie wyposażenie dodatkowe to czasami okazuje się, że taka klimatyzacja z innego modelu samochodu doskonale nadaje się do pańskiego. Na Mi-17 lata cały Świat nawet Amerykanie. Na tyle na ile nam pozwolą możliwości powinniśmy i będziemy ten śmigłowiec eksploatować.

Autor. PJOS
Z którą jednostka współpracuje się najlepiej? Pytanie krytyczne, proszę się narazić i wybrać.
Nas wszyscy lubią. Każdy klient nasz pan i z każdym współpracuje nam się najlepiej, bo każdy potrzebuje naszego wsparcia. Oczywiście żartuję sobie trochę. My się wszyscy znamy, wszyscy wiedzą do czego i od czego jesteśmy. To bardziej z racji ilości posiadanego sprzętu i możliwości czasami są do nas pretensję, że tylko tyle możemy dać, ale wszyscy sobie zdają sprawę, że dajmy wszyscy z siebie wszystko i co tylko możemy.
Czy jest śmigłowiec, który chciałby Pan zobaczyć przez okno bazy PJOS?
Oczywiście, że jest – ale zostawię to dla siebie. Powiem tylko tyle: lubię, jak jest blacha.
Dziękuję za rozmowę.

Autor. PJOS
Współpraca: Mateusz Multarzyński
WIDEO: "Żelazna Brama 2025" | Intensywne ćwiczenia na poligonie w Orzyszu