Reklama

Siły zbrojne

Bataliony ochotnicze pod Iłowajskiem. Dotkliwa porażka Ukrainy

fot. www.mil.gov.ua
fot. www.mil.gov.ua

Ukraińskie dowództwo zdecydowało się skierować na miasto Iłowajsk, zajęte przez tzw. „separatystów”, siły złożone z batalionów ochotniczych. Wprowadzenie ich do walki zbiegło się jednak w czasie z wejściem na teren Ukrainy grup bojowych regularnych wojsk Federacji Rosyjskiej, a sama bitwa zakończyła się okrążeniem wojsk ukraińskich. 

W sierpniu 2014 r. Iłowajsk był kluczową pozycją, której zajęcie mogło mieć decydujące znaczenie dla zwinięcia części obrony separatystów w rejonie Doniecka. Był to bardzo ważny węzeł komunikacyjny. Siły przeciwnika oceniano bardzo skromnie. Wydawało się, że wystarczy wejść do miasteczka i zawiesić flagę. Jak się okazało, szacunki były błędne – problem jednak w tym, że sztab ATO nie dysponował w sektorze B żadnymi poważnymi rezerwami. Zdecydowano sięgnąć po bataliony ochotnicze (Obrony Terytorialnej, MSW i Gwardii Narodowej). Zakładano, że zajęcie samego Iłowajska będzie zadaniem łatwym i - oczywiście - nie dopuszczano myśli, że dojdzie do rosyjskiej inwazji, a jednostki te znajdą się na pierwszej linii walk, w obliczu pancerno-zmechanizowanych grup bojowych, wspartych artylerią.

Początkowo pod Iłowajsk skierowano dwa bataliony obrony terytorialnej - 39. i 40. Atak na miasto z 7 sierpnia nie powiódł się – informacje, że Iłowajsk jest silnym rejonem umocnionym nie zmieniły nastawienia sztabu ATO i dowództwa sektoru B. Pod Iłowajsk ściągnięto pododdziały z trzech kolejnych batalionów ochotniczych: „Donbas”, „Azow” i „Szachtarsk” (łącznie ok. 200 ludzi). Atak z 10 sierpnia także się nie powiódł. Bataliony ochotnicze poniosły niemałe straty – 12 zabitych (trzech z „Azowa”, czterech z „Donbasu”, trzech „Kriwbasu”, dwóch z Prawego Sektora).

Nowy etap ataku na Iłowajsk datuje się na 18-19 sierpnia. Ponieważ nie było do dyspozycji żadnych poważnych sił regularnej armii, podjęto decyzję, żeby ściągnąć pod Iłowajsk wszystko co można było – bataliony ochotnicze (terytorialne, milicyjne i gwardii) oraz ledwo kilka jako tako wyposażonych grup taktycznych (czołgi i bwp). Bataliony ochotnicze były słabo wyposażone i wyszkolone, mało liczne (de facto kompanie i plutony), nie miały także (poza „Donbasem”) większego doświadczenia bojowego.

Istotną osobą, która koordynowała atak na Iłowajsk był Semen Semenczenko, nominalny dowódca batalionu „Donbas”. Jak wspomina Wiaczesław Własenko ps „Filin”, operacyjny dowódca batalionu, Semenczenko uważał, że Iłowajsk to robota na jeden dzień, a kiedy okazało się, że to rejon umocniony, do kontynuowania natarcia starał się ściągnąć wsparcie regularnej armii.

„Semenczenko jeździł tu i tam, konsultował, a po przyjeździe stwierdził, że będą czołgi, będą BMP, będą Grady i ogólnie będzie wsparcie SZU” - wspominał Filin.

Siły przeznaczone do ataku były nadzwyczaj skromne w stosunku do faktu, że pod Iłowajsk separatyści ściągnęli poważne wzmocnienia i zaciekle bronili miasta. Do ataku poszły następujące pododdziały: „Donbas” (220 ludzi), „Dniepr-1” (78), „Mirotworiec” (74), „Świteź” (40, potem 30), „Chersoń” (30), „Iwano-Frankowsk” (33) oraz jako wsparcie ze strony SZU kompania z 51. Brygady Zmechanizowanej oraz świeżo przybyła kompanijna grupa taktyczna z 17. Brygady Pancernej (cztery czołgi, cztery bwp, 82 ludzi).

Pododdział „Azowa” przerzucono do Mariupola, „Szachtarsk” został oceniony jako niezdolny do boju i skierowany na kierunek pomocniczy. 19 sierpnia do Iłowajska wszedł „Donbas” z niewielkim wsparciem broni pancernej, a za nim „Dniepr-1” i inne jednostki. Rozpoczęły się zaciekłe walki o miejscowość, zwłaszcza o wagonownię (tzw. depo), gdzie odcięto kilkudziesięciu ochotników („Mirotworiec” i „Chersoń”), z kolei „Donbas” umocnił się na terenie szkoły nr 14.

Separatyści przerzucili w ten rejon elementy batalionów „Wostok” i „Opłot”. Ochotnicy i nieliczne pododdziały armijne zmuszone były oddać część miasta i odpierać kontrataki (piechota plus wozy pancerne), aktywna była także artyleria separatystów (szczególnie moździerze i Grady). O zaciętości walk mogą świadczyć straty batalionu „Donbas” – 19 sierpnia czterech zabitych, 20 sierpnia dwóch zabitych. Krwawiły nie tylko lekko uzbrojone bataliony ochotnicze, ale także pododdziały ZSU – siedmiu zabitych tylko 20 sierpnia.

Sytuacja zdecydowanie pogorszyła się jednak 24 sierpnia, kiedy batalionowe grupy bojowe SZ FR weszły na teren Ukrainy. W trakcie odwrotu z kotła bataliony ochotnicze poniosły duże straty w zabitych i rannych, a przede wszystkim w zaginionych bez wieści i wziętych do niewoli. Tylko z batalionu „Donbas” do niewoli dostało się, zdaniem Semenczenki, co najmniej 96 żołnierzy (ostatnich z nich wymieniono dopiero rok później). W starciu z rosyjskimi regularnymi jednostkami pancerno-zmechanizowanymi lekkie bataliony ochotnicze, wsparte jedynie nielicznymi pododdziałami SZU, były w tragicznej sytuacji.

Pikiety przed ministerstwem i wzywanie do natychmiastowej odsieczy Iłowajskowi były o tyle bezproduktywne, że sztab ATO nie dysponował poważniejszymi rezerwami w tym rejonie. Te nieliczne siły, które kontratakowały, zostały szybko rozbite i odrzucone. Być może z początkiem września można było podciągnąć większe siły, jednak dowódca sektora B, gen. Chomczak postanowił 29 sierpnia przebić się do swoich pozycji.

Przebijano się dwiema wielkimi kolumnami. Ponieważ Rosjanie obiecywali „zielony korytarz” zakładano, że początkowo kolumny nie będą ostrzeliwane, a w razie potrzeby rozwiną się do boju. Awangardę i ariergardę stanowiły nieliczne czołgi i bwp. W jednej kolumnie (tzw. „północnej” dowodzonej przez gen. Chomczaka) przebijały się bataliony MSW, w drugiej kolumnie (tzw. „południowej” płk. Graczowa) znalazły się niewielkie pododdziały z innych batalionów i cały batalion „Donbas”.

Ochotnicy jechali w kolumnach w pikapach, mikrobusach, ciężarówkach i autobusach. W ześrodkowanym ogniu artylerii, ppk, czołgów i całego arsenału broni piechoty ponieśli duże straty.

Zastępca dowódcy kompanii specjalnego przeznaczenia MSW „Świteź” wspomina: „Kolumnę rozbili całą. Po prostu pojechaliśmy - po pierwszej miejscowości z lewej zaczęła bić artyleria. Kolumna była duża - aż do 4 km. Ona jechała, a ostrzeliwali ją z wszystkich stron, z wszelkiego rodzaju broni: strzeleckiej, ppk. [...] pięć czołgów ogniem bezpośrednim biło po autobusach, po samochodach z ludźmi. [...] Nie chcesz zobaczyć takiego widoku, kiedy w autobusie jedzie około 40 osób i tam trafia czołgowy pocisk. Wszystkie elementy autobusu rozlatują się, a on sam z ludźmi płonie jak świeczka”.

Pod chutorem Gorbatenko część kolumny północnej, z ochotniczymi pododdziałami MSW, została wprost rozstrzelana przez ześrodkowany ogień rosyjskich desantników. Wszystkie autobusy, samochody i ciężarówki, którymi jechali ochotnicy z „Mirotworca”, „Chersonia” i „Iwano-Franowska” zostały w rejonie chutoru zniszczone.

W ataku na pozycje rosyjskie rozbity i rozproszony został także „Donbas” i kolumna południowa. Mimo trudnej sytuacji taktycznej w ostatnim starciu przebijającego się batalionu zniszczono trzy rosyjskie T-72 i jeden BMD-2. Wyczerpawszy możliwości ofensywne, całe zgrupowanie 30 sierpnia złożyło broń. Część żołnierzy i ochotników jednak się przebiła, przerywając zewnętrzny pierścień okrążenia.

Duże straty w sprzęcie i ludziach, zwłaszcza w czasie „wyjścia” z okrążenia, poniosły grupy bojowe ukraińskiej armii, ale „iłowajski kocioł” był katastrofą przede wszystkim dla „świeżych” batalionów ochotniczych. Nieoczekiwanie w rejonie Iłowajska bataliony te, słabo wyszkolone i uzbrojone, prezentujące siłę rzeczywistą plutonów, czy kompanii, poza „Donbasem” bez doświadczenia bojowego, znalazły się dosłownie na pierwszej linii frontu. Nic dziwnego, że sprawa stała się medialna, a tragedia Iłowajska odbiła się na Ukrainie głośnym echem. Zamiast łatwego opanowania miasta w terenie zurbanizowanym doszło do walk z wyborowymi oddziałami tzw. separatystów i rosyjskich ochotników, a potem obie kolumny musiały przebijać się, pod ogniem artylerii, przez pododdziały pancerno-zmechanizowane batalionowych grup taktycznych regularnej armii rosyjskiej.

Szacunki strat są rozmaite, ale dają wyobrażenie o rozmiarach porażki sił Ukrainy – z pododdziałów regularnych i ochotniczych ubyło grubo ponad 200 zabitych, do czego należy doliczyć setki rannych i kontuzjowanych oraz kolejne setki zaginionych bez wieści i jeńców. Oddziały ochotnicze wyszły z Iłowajska jako jednostki rozbite. Według informacji zebranych przez wolontariuszy straty batalionu Donbas (220 ludzi) wynieść miały sześciu zabitych, 130 jeńców i 73 zaginionych bez wieści (11 wyszło z kotła).

Uczestnicy bitwy podkreślają jednakże, że iłowajski kocioł to nie tylko tragedia, ale i świadectwo woli walki i niezłomności. Zamiast złożyć broń, w beznadziejnej sytuacji, Ukraińcy zdecydowali się na przebijanie. W efekcie zadali pododdziałom rosyjskim poważne straty w sile żywej i technice, a składali broń już w sytuacji całkowicie beznadziejnej. Dyskusyjny jest oczywiście sposób wykonania tej decyzji.

Warto na zakończenie stwierdzić, że Rosjanie namawiali okrążone oddziały do złożenia broni. Wzięcie do niewoli dowódcy sektora gen. Chomczaka z całym sztabem i kilkuset ochotników na czele z Semenczenką i batalionem „Donbas” byłoby nie lada sukcesem polityczno-propagandowym.

Reklama

"Będzie walka, będą ranni" wymagające ćwiczenia w warszawskiej brygadzie

Komentarze (46)

  1. Guderian

    Tylko Polak potrafi pluć na swoich tylko Polak ..taka kure.... nacja .. oby te bataliony OT nigdy nie musiały wam udowadniać poświęcenia i oddania dla ojczyzny .. znaleźli się ex perci od OT i morale

  2. markus

    CZy mógłby ktoś mi wytłumaczyć jak to się dzieje że ukraińska armia jest większa od naszej a tu widzę o zdobycie ważnego węzła walczy zaledwie 460 ludzi z lekkim wyposażeniem ? i na dobitek to prawie cywile ?

    1. Lukas

      Internetowi specjaliści od doktryn. Zrozumcie wreszcie, że na Ukrainie nie walczy armia tylko jednostki MSW wspierane przez ochotników (bataliony), takie ukraińskie FIA i ON. Dotąd nie walczyła żadna regularna jednostka armii ukraińskiej. Weźcie w końcu pod uwagę ten fakt podczas swoich "analiz".

    2. afsd

      papierowa armia ,większość sprzętu na stania tej papierowej armi stacjonuje ale w afryce .. stad tak sytuacja zapomnienie li dowódcy zapewne z odpowiednia opłata skreślić ze stanu sprzęt wysłany do afryki czy kto wie gdzie jeszcze

    3. Guderian

      A co tu mają liczby do czynienia .. nic .. fatalne dowództwo ..moralne słabe ..uzbrojenie słabe ( oprócz batalionów ochotniczych tam morale było wysokie )..już w pierwszych dniach wojny stracili 60 % techniki ..to wojna domowa .. część ukraińskich wojskowych pracowała dla separów część przeszła na ich stronę .. Rebelianci wsparci rosyjskimi wojskami ..rosyjskim wywiadem ..rosyjską techniką .. w pierwszych dwóch latach wojny robili z ukraińcami co chcieli

  3. Pan Jabu

    Decydentom, ku przestrodze. Tak działali amatorzy. A jak nasze Ot ?

    1. Jaksar

      Nasze WOT w razie konfliktu w pierwszym dniu zdezerteruje by zdążyć do mamy na obiad... ale poważnie, w naszych batalionach OT brakuje woli poświęcenia się dla kraju dlatego nie mogą spełniać takiej roli jak bataliony OT Ukrainy. Nasz sztab generalny przypuszcza,że w razie konfliktu 1/4 stanu WOT nie stawi się do miejsca zbiórki a pozostali nie będą w stanie, poza byłymi żołnierzami zawodowymi, podjąć walkę z wrogiem. Proszę porównać sytuacje, ukraińskie OT powstały spontanicznie,z niczego, bez wsparcia sztabu generalnego, bez broni i wyszkolenia i pomimo wysokich na początku strat to te bataliony powstrzymał inwazję rosyjska co dla Moskwy było zaskoczeniem. Pierwsze jednostki batalionu Aidar do walki szły z nożami, kosami i niewielką ilością starej broni myśliwskiej. Ochotnicy sami, za swoje pieniądze i pomoc wolontariuszy kupywac sobie sprzęt a z czasem zdobywali broń na separatystach w tym bwp. Uważasz, że nasze lalki z WOT byłyby do tego gotowe?

    2. Guderian

      Jakiej woli brakuje ..poświecenia się dla kraju ..a skąd takie informację masz człowieku ..? o czym ty bredzisz ..100 % stanu to ochotnicy i ty ich wolę poświecenia negujesz .. wiadomo że prawdziwa wojna i zawodowego żołnierza z miękczy o co mówić o nie doświadczonym OT .. ale nie daj Boże aby musieli udowadniać swoje poświecenie .. znalazł się expert od morale i poświecenia .. zdziwił byś się człowieku ile oni maja poświecenia w sobie

  4. Piotr

    Wikipedia podaje inny opis walk: "......Wykorzystali to rebelianci i siły rosyjskie, które zamknęły w „kocioł amwrosiewski”, zwany też „kotłem iłowajśkim”, wszystkie ukraińskie jednostki wojskowe operujące powyżej drogi łączącej miasta Lisycze – Amwrosiwka – Iłowajśk. Uniemożliwiło to dalszą interwencję sił tam okrążonych na froncie mariupolskim. W skład jednostek ukraińskich tam walczących wchodziły bataliony Gwardii Narodowej „Dniepr 2", „Azow” i „Donbas” oraz brygady zmechanizowane 30., 28. i 95. o sile 7 tys. żołnierzy. Siły ukraińskie znacznie przewyższały liczebnie rebeliantów, jednak błędy w dowodzeniu i konflikty na linii sztab – ochotnicze bataliony sprawiły, że Ukraińcy po raz kolejny wpadli w kocioł. Obnażyło to również słabość bojową batalionów ochotniczych. Podczas prób wyrwania się z kotła zginęło według ukraińskich mediów 100 rządowych żołnierzy. Według sił ukraińskich, przeciwko nim walczyły oddziały rosyjskiej armii bez dystynkcji o sile 250 żołnierzy z 76. Dywizji Powietrznodesantowej z Pskowa. Na froncie obecni mieli być także żołnierze z 106. Dywizji Powietrznodesantowej z Riazania, 98. Dywizji Powietrznodesantowej z Iwanowa i Kostromy, 9. Brygady Zmotoryzowanej z Niżnego Nowogrodu, 18. Brygady Zmotoryzowanej z Czeczenii, specnaz GRU i artyleria z Północnokaukaskiego Okręgu Wojskowego....." ".......29 sierpnia 2014 Zacharczenko zgodził się na otwarcie korytarza humanitarnego dla ukraińskich żołnierzy otoczonych pod Iłowajśkiem. 30 sierpnia 2014 „kocioł amwrosiewski” został rozbity na dwie części. Odizolowano od siebie siły batalionu gwardii narodowej „Azow” od sił 28. i 30. Batalionu Zmechanizowanego. W północnej części tego kotła udało się wydostać Batalionowi „Donbas”. Na przełomie sierpnia i września 2014 kocioł został praktycznie zlikwidowany, po tym jak żołnierze porzucili broń i sprzęt i ewakuowali się korytarzem humanitarnym..." Mam nadzieję, że Wikipedii nie tworzą trole Putina ale wynika z tego, że zbieranina separatystów plus kilkuset zawodowych spadochroniarzy rosyjskich rozbiło kilkutysięczne zgrupowanie kilku brygad zmechanizowanych i kilku ochotniczych batalionów gwardii narodowej Ukrainy. Defence24 to świetny portal ale wolałbym w artykułach więcej profesjonalizmu fachowości a mniej propagandy

    1. aunb

      Profesjonalizmu i fachowości ciężko doszukać się w twoim wpisie. Cała akcja ATO przebiegała pomyślnie do momentu włączenia się regularnych wojsk rosyjskich. Siły ATO planowały odcięcie zaopatrzenia od granicy z Rosją i stopniowe okrążanie. Wtedy do akcji weszła Rosja zaczynając ostrzał ze swojego terytorium. Ukraińcy byli bezsilni bo mieli zakaz odpowiadania ogniem artyleryjskim. Morale padło, zaczęły się dezercje, bo ile można siedzieć bezczynnie pod ostrzałem.... Ze zrozumiałych względów. Wyobraźmy sobie awanturę jaką wszczął by Ławrow, że Ukraina zaatakowała Rosję. Mieliby pretekst do oficjalnego wejścia. Nie musieliby już nawet naszywek z mundurów zrywać.....W ten sposób rozbito oddziały zmechanizowanie i artylerię. Potem poszło już z górki. Rosja weszła i kontynuowała ostrzał artyleryjski. Mieli naprzeciw siebie tylko jednostki lekkie i tutaj liczba żołnierzy w tysiącach nic nam nie mówi. Bo setka artylerzystów zrobi masakrę z kilkudziesięcioma nawet tysiącami lekkiej piechoty..... Ilość i przewaga liczebna jest już tylko mięsem armatnim. Podsumowując Ukraińcy się przeliczyli. Zaryzykowali, że Rosja się nie zaangażuje i nie odważy na oficjalne wejście. Gdyby mieli taką wiedzę to nie próbowali by okrążenia i operowania blisko rosyjskiej granicy. Doskonale pamiętam z TV opinie różnych ekspertów wojskowych o odcięciu i uszczelnieniu granicy.... To miała być podstawa i jedyny warunek powodzenia..... Jak się skończyło wiemy.....Po fakcie każdy mądry.....hehehehe

    2. Jaksar

      Do tego jeszcze dochodzi brak zdolności dowodczych gen. Homczaka który zapewne nawet jako dowódca batalionu by zawiódł. Niezależne media ukraińskie oskarżają go od początku o brak kompetencji a nawet zdradę. Komiczne jest to, że winę za porażkę zwalil na bataliony ochotnicze i częściowa dezercje. Dzisiaj zamiast dymisji i wadze nią go za kratki nowy prezydent mianował homczaka na dowódcę sztabu generalnego. Niech Bogowie chronią Ukrainę przed otwarta inwazja wojsk rosyjskich na cały Donbaskiego i wbrzeze czarno morskie obwodu Odessa, z takim dowódca Ukraina straci połowę armi a na rzeź zostaną wysłanie znowu ochotnicy.

  5. okoń

    A my chcemy tworzyć brygady OT. Jak dojdzie do walki z kacapami to skończy się jak wyżej.

    1. Sekcyjny

      Po prostu w idiotyczny sposób wykorzystano bataliony ochotnicze, tak samo jak Obronę Narodową (polska OT) we wrześniu 1939. OT i jednostki ochotnicze nie służą do regularnych działań, tylko do działań przeciwdywersyjnych, przeciwdesantowych I nieregularnych. Ale nie regularnych. OT mają wykorzystywać własny teren, specyficzne formy działań i ich powszechność, nie są tanią i słabą podróbka wojsk operacyjnych. Porównywanie tych dwóch potencjałów Sił Zbrojnych do siebie jest mocno niepoważne.

    2. Jaksar

      Kolego, w roku 2014 praktycznie nie było zdolnej do walki armi ukraińskiej, nikt ochotników z ochotniczych batalionów nigdzie nie wysyłał, jednostki te powstały spontanicznie na bazie grup samoobrony na Majdanie i widząc co się działo na Krymie same stanęły słabo uzbrojone na drodze separatystom. Nie ufam Ukraińcom z jednostek budowanych na nacjonalistycznej idei jednakże muszę przyznać tym ludziom heroizm, wysoki stopień patriotyzmu i odwagi co pokrzyżowalo Rosji zajęcie całego Donbasu i wybrzeża czarno-morskiego. Obecnie ukraińska armia jest w dużo lepszej sytuacji dzięki wsparciu NATO a szczególnie amerykanów mimo to, większość ciężaru walk w Donbasie pozostała na barkach batalionów OT. Są one lepiej dozbrojone, przeszkolone i wyposażone, o ich patriotyzmie powinno świadczyć to, że większość bojowników która była wcześniej w walkach ranna czy w niewoli powróciła do swoich batalionów by dalej walczyć z separatystami i wojskami rosyjskimi.

  6. Jaksar

    Gen. Chomczak wg. Amerykanów był niezdolny do dowodzenia takim związkiem jaki miał do dyspozycji pod Illowajskiem. Jego umiejętności dowódcę są na poziomie co najwyżej dowódcy batalionu a i to jest wątpliwe. Winę za porażkę ponosi on i jego zastępca, nie można wycofywać jednostek bez zabezpieczenia, fałszywa ocena sił przeciwnika i fakt, że znane były przygotowywania dywizji wojsk FR a mimo to nie wzięto tego pod uwagę w marszu na Illowajskiem świadczy o kompletnej niezdolności sztabu homczaka do prowadzenia takich operacji. Zamiast pociągnąć go do odpowiedzialności, winę za porażkę pod Illowajskiem zrzucono na bataliony a homczaka nowy prezydent Ukrainy mianował na dowódcę sztabu generalnego wszystkich sił armi ukraińskiej. Myślę, że ta decyzja ucieszyła rosjan wiedząc, że ten tchorzliwy, populistyczny generał przy kolejnej , być może inwazji wojsk FR w kirunku na Odesse straci głowę i tym razem kompletnie zdemoralizuje wojska ukraińskie ponosząc kolejną porażkę. ..

  7. Don

    Czas rozliczeń za zbrodnie i ofiary dla obdarzonych amnezją Amerykanin David Lemire w oryginalny sposób interpretuje obecne zmagania prezydenta Trumpa z neokonserwatywną administracją waszyngtońską.woli klarowności trzeba wyjaśnić, że tak zwani „neokonserwatyści”, w skrócie „neocons” [ii], określani też mianem „deep state”, to biologiczni i ideologiczni potomkowie trockistowskiego odłamu Bolszewików [iii], który po przegranej konfrontacji ze Stalinem, szukał schronienia na Zachodzie. Pomimo, że wielokrotnie zmieniali swe nazwanie, ideologiczny bełkot, a nawet fizyczny przyodziewek, to pozostali niezmiennie wierni swym genom, które Zbawiciel określił lakonicznym stwierdzeniem: „szatan jest waszym ojcem”. Autor wspomnianego na wstępie artykułu uważa, że bezprecedensowa kampania wymierzona w demokratycznie wybranego prezydenta USA, jest w głównej mierze wynikiem panicznego strachu kierującego neokonserwatystami. Zdają oni sobie bowiem sprawę, że ich wieloletnie panowanie dobiega końca i to bez względu na los samego Trumpa. Nieuchronnie dobiega końca potęga Zachodu personalizowana Stanami Zjednoczonymi, Unią Europejską, NATO i Izraelem. Potęga, której koszt w samym tylko powojennym okresie to co najmniej 40 milionów niewinnych istnień ludzkich; czyli ogrom zbrodni większy niż Stalina i Hitlera razem wziętych. Jeśliby doliczyć do tego „miękkie ludobójstwo” czyli wprowadzenie „demokracji” i „wolnego rynku” w nowo podbitych krajach obszaru post-komunistycznego, generujące dodatkowe ofiary aborcji, braku należytej opieki medycznej i społecznej, monumentalnej emigracji ze wszystkimi jej negatywnymi skutkami, masowej prostytucji itd., to liczba ta powiększyłaby się wielokrotnie. A to tylko czasy współczesne! Gdyby zacząć od zbrodni kolonializmu, ludobójstwa Indian i innych „cywilizacyjnych osiągnięć” Zachodu, to uzyskany obraz przerasta wyobraźnię człowieka. Autor podkreśla, że neokonserwatyści doskonale zdają sobie sprawę ze swych i wszystkich poprzednich zbrodni Zachodu. Wiedzą też, że ofiary nie zapomniały. Chińczycy dobrze pamiętają brytyjskie wojny opiumowe i miliony ich ofiar, amerykańską interwencję w Indochinach, Arabowie „walkę z terroryzmem” itd.. Zdają sobie sprawę, że w momencie upadku Zachodu, mogą oczekiwać na ekwiwalent Trybunału Norymberskiego. Cytując autora: „The men and women responsible for American, UK, NATO and Israeli foreign policy from 1992 to the present will be arrested, set before the Hague, and tried. Many will wind up in jail. Some will die…….And so they scream”. “Ludzie odpowiedzialni za amerykańską, brytyjską, NATOwską i izraelską politykę od 1992 roku do dziś, będą aresztowani, postawieni przed trybunałem i osądzeni. Wielu skończy w więzieniu. Część straci życie…..i stąd ich wrzask”. W tym kontekście przykro jest patrzeć na Polskę, wielowiekową ofiarę Zachodu (i nie tylko), która zalicza się obecnie do tego „ekskluzywnego klubu bogatych”, a której społeczeństwo pozbawiono pamięci historycznej, co być może zmusi je do wypłacania się za cudze zbrodnie, oczywiście w duchu tak propagowanego ostatnio „chrześcijańskiego miłosierdzia”.

  8. Gottard

    Piechota lekka nie służy do nacierania na umocnione pozycje a tym bardziej do przebijania sie, od tego są wojska operacyjne. Uzbrojenia ppanc. nie było nawet w wojskach operacyjnych np. w kotle k. Izwarino w batalionie mieli 3 armaty ppanc. 100mm i zero ppk. A co dopiero ochotnicy, oni nie mieli prawie nic poza karabinami. Batalion Azov pod Mariupolem miał zaledwie 7 sztuk RPG nic pozatem a zatrzymał natarcie pancernej hordy - bo wtedy walczył w obronie - zgodnie ze swoimi predyspozycjami lekkiej piechoty. I wniosek oczywisty Iłowiajsk to była ustawka wszystkich stron (ruskich, zdrajców w UA i polityków) aby zutylizować bataliony ochotnicze.

    1. Hammer

      Dokładnie. Jak czas pokazuje Patrioci są nikomu nie potrzebni bo stanowią zagrożenie dla polityków

    2. dropik

      nie no z tym Mariupolem to już lekka przesada. 7 rgpanców nie zatrzymaloby żadnej hordy ;) Najpewniej ruskie same sie zatrzymały i tyle. Podobnie było zapewne i ze zdobyciem Szirokino w lutym 2015. Ruskie wycofały wiekszość oddziałó pod Delbaczewo dlatego łatwo było zając te wieś. Pamietam jak Semenczuk pisal, że podobnie było z Gorlovką . Można było ja próbować zdobyć bo wszystko poszło na Delbaczewo, ale nie skorzystali z okazji.

  9. jacki67

    moze zwolennicy radosnego zastepowania zawodowego wojska operacyjnego i przesowania srodkow na OT(niejestem absolutnie przeciwnkiem OT tylko zwolennikiem własciwego wykozystania tej formacji)wyciagna własciwe wnioski

  10. Kajop

    Kolejna, wczesnoretrospektywna próba opisu ważnej bitwy na lewobrzeżnej Ukrainie dokonana przez historyka Pana Gawędę - żałuję, że nie mam czasu na wnikliwą lekturę artykułu!

    1. myslacy

      Dokładnie - historycy analizują przebieg bitwy na podstawie doniesień medialnych - dobre, dobre. Ale są tutaj na forum na pewno znani wojskowi eksperci, weterani wielu walk i kampanii w Battlefieldzie i oni wiedzą kto walczył, w jakich siłach, i znają przyczyny porażki. 8 tys ludzi zginęło dotychczas na wschodniej Ukrainie - bo paru polityków postawnowiło po raz kolejny "kopnąć" Rosję w kostkę. Tak samo w Syrii - ostatnio pojawił się film gdzie "umiarkowana opozycja" wali z granatnika TOW w T-90 - dostarczanego zapewne przez miłujących pokój i demokrację sojuszników z braterskim okrzykiem. Allah ak....- bo tam też chcą kopnąć Rosję w kostkę. A co do Ukrainy - był majdan 2 lata temu - miało już nie być korupcji, miały być reformy, miał być kraj mlekiem i miodem płynący - jak jest każdy widzi - 9 tysięcy ofiar, stracony Krym, gospodarka na kolanach i miliony emigrantów - same sukcesy europejskiej polityki. W kraju który 40 lat należał do ZSRR, gdzie ludzie z głębi Rosji dostawali przydział pracy w Kijowie, i innych miastach, gdzie się osiedlali, zakładali rodziny nic nie jest czarno - białe. Jak ma być czarno białe jak ktoś przyjechał do Kijowa, Odessy czy Charkowa 40 lat temu do pracy z Rosji, ożenił się z Ukrainką, założył rodzinę ma dzieci ale pozostałą rodzinę ma w Rosji i takich rodzin są setki tysięcy. Nic nie jest czarno białe, czarno białe jest dla polityków w Polsce czy UE, którzy Ukrainę znają z okien autobusu, który wiezie ich z lotnika do hotelu i opowieści jedynych słusznych patriotów ukraińskich i "nowych" bohaterów - Yaceniuk, Jarosz i inni. W kraju gdzie kilkanaście lub kilkadziesiąt % ludzi ma dalsze lub bliższe związki z Rosją, nie można z dnia na dzień powiedzieć - od dzisiaj jesteście ci źli i się najlepiej stąd wynoście.

  11. Assasyn

    Jak sobie radzić z silniejszym wrogiem pokazał hetman koronny Czarnecki. Kąsanie tyłów / zaplecza działania dywersyjne etc Skuteczność taktyki dywersyjnej została potwierdzona przez "Cichociemnych" (chwała Bohaterom). Ukraińcy powinni odpuścić sobie ataki frontalne na rosjan a skupić się na akcjach dywersyjnych na zapleczu wroga .Tak czy siak rosja prędzej czy później zajmie całą Ukrainę więc trzeba iść z nimi na wojnę ale na swoich warunkach nie na ich.

    1. weteran

      Pozwolisz acan, że zneguję. Po pierwsze, warto dodać, że Stefan Czarniecki (a nie Czarnecki) był hetmanem polnym i oczywiście koronnym, ale już połączenia jego taktyki wojny szarpanej nie umiem połączyć z "Cichociemnymi". Ci ostatni to byli komandosi szkoleni do walki partyzanckiej. Czarniecki zaś wojny partyzanckiej nie prowadził. Za to mistrzowsko umiał kierować polską jazdą i ustawicznie krążył wokół sił przeciwnika atakując je w najmniej oczekiwanych momentach, po czym równie szybko sie oddalał, by po chwili uderzyć z innej strony. Wojował zaś przy użyciu jak najbardziej normalnego komputowego wojska, dobrze wyposażonego i uzbrojonego, a przede wszystkim świetnie wyszkolonego. Mielismy wtedy najlepszą jazdę na świecie!! W tym miejscu zauważę, że było to WOJSKO ZAWODOWE, a nie OT!! Swoją taktykę podpatrzył od Tatarów i na niej się wzorował, dlatego tak znakomicie sprawdziła się przeciw Szwedom, bo oni jej nie znali. Po drugie, żeby organizować akcje dywersyjne, albo sabotażowe (istotna różnica), na zapleczu wroga, to trzeba tam być i mieć za sobą poparcie miejscowej ludność. Problem w tym, że ukraińskich sił specjalnych tam nie ma, a ludność miejscowa w okręgu donieckim jest w większości prorosyjska. I co tu robić kolego Assasyn??

  12. zLoad

    "Wzięcie do niewoli dowódcy sektora gen. Chomczaka z całym sztabem i kilkuset ochotników na czele z Semenczenką i batalionem „Donbas” byłoby nie lada sukcesem polityczno-propagandowym." Rosjanie walcza z krajem ktory sami doprowadzili do ruiny i mozemy mowic o jakichs sukcesach? Sa zalosni i trzeba im to uswiadomic.

    1. dropik

      Semenczenko nie mógł zostać wzięty do niewoli bo kilka dni wcześniej został ranny w biodro i ewakuowany śmigłowcem. Sam kocioł powstał tylko i wyłącznie dzięki wejściu Rosjan. Gdyby nie to to nawet te słabe bataliony dałyby radę opanować miasto.

    2. Powaznie

      Wiadomo ze wszystko wina rosji ktora doprowadzila to ruiny ukrainie nie zeby tam rzadzili ukraincy nie zeby to oni doprowadzil swoj kraj do ruiny zeby za cokolwiek odpowiadali. Tam napewno na tej ukrainie jest choc jeden ukrainiec i kiedykolwiek tam jakis ukrainiec rzadzil bo wyglada ze tylk ruskie tam rzadza i za wszystko oodpowiadaja a biedna mityczna ukraina jak male dziecko tylko dostaje pasem po tylko i nic nigdy nie mogla zrobic na nic nigdy nie miala wplywu. Wszystko co zle to rosja. W to to chyba tylko najbardziej nawiedzone ukraince wierza.

  13. Geoffrey

    Łatwo jest mówić o błędach post factum, kiedy wiadomo, że strona rosyjska wprowadziła do walki regularne oddziały wojsk Federacji Rosyjskiej. Ale póki nie wkroczyły regularne rosyjskie jednostki, walka trwała między najemnymi oddziałami separatystów a ukraińskimi oddziałami ochotniczymi . I do takiej walki oddziały ochotnicze nadają się jak najbardziej. Czy można było przewidzieć, że zaatakuje rosyjska regularna armia? Na poziomie politycznym na pewno. Ale na poziomie taktycznym - nie było takiej możliwości ! Gdyby zakładać agresję rosyjskiej armii, to ukraińskie dowództwo powinno od razu ogłosić kapitulację, bo nie miało ŻADNYCH szans na wygraną z rosyjska armią. Ani tam, ani nigdzie indziej. Rosjanie mogli wejść do Charkowa, Odessy, wykonać desant na Kijów, który praktycznie nie był broniony. Rosjanie zaatakowali pod Iłowajskiem takimi siłami, żeby mieć pewność zwycięstwa, i gdyby Ukraińcy mieli nie wiadomo ile sił, Rosjanie wprowadziliby do walki odpowiednio więcej. Przecież strzelała artyleria rakietowa z pozycji po rosyjskiej stronie granicy, przed którą Ukraińcy nawet nie mogli się bronić, bo to oznaczało atak na terytorium Rosji. Gdyby było trzeba, zaatakowałoby rosyjskie lotnictwo, albo wprowadzono by dowolną liczbę żołnierzy, których dziesiątki tysięcy prowadziło "ćwiczenia" pod Rostowem. To była egzekucja, która miała złamać ducha obrońców, i mówienie tu o błędach strony ukraińskiej jest nieporozumieniem. Rosjanie chcieli pokazać, że wszelki opór Ukraińców jest "błędem". I w tym sensie po części się to udało. Ale i cenę Rosjanie musieli zapłacić, bo od tego momentu nie dało się już ukryć udziału rosyjskiej regularnej armii.

    1. Pytanko

      A jest na to jakis dowod czy to tylko wiadomo jak wiadomo ze bylo 27 inwazji wojsk rosyjskich i 200 tysiecy zolnierzy FR zaatakowalo ukraine ? Jak wiadomo wszystko wina rosji i putina.

  14. 123

    przecież są w internecie że pod Ilowiejskiem ukraińcy stracili ok 100do 120 jednostek sprzętu ciezkiego czolgow transporterów wyrzutni rakiet. Więc po co pisać bzdury że 200 ludzi i 3 czolgi broniło tego terenu. Ponoć w kotle znalazlo sie od 5 do 10 tys ukraińców.

    1. LL

      A to nie pod Debalcewem?

  15. Jaksar

    Armia Ukraińska w okresie do 2015 była praktycznie pod kontrolą Moskwy. Szereg generałów do dzić bardziej myśli o wielkiej Rosyjskiej armi i korzyściach osobistych jakie im to daje aniżeli o Armi z niewielkim funduszem i w omalże zbankrutowanym kraju. Jeżeli chodzi o Illowajsk to przypuszcza się, że tragedia była wynikiem zdrady głównodowodzącego, generała Łytwyna, którego brat służy i walczy po strronie separatystów. To Łytwan był tym, który prawdopodobnie powiadomił brata o planach zajęcia Iłłowajska i wysłał tam nieprzygotowane do walk oddziały ochotnicze. Jak twierdzą dowódcy tych oddziałów dzisiaj, to Łytwyn wiedząc o beznadziejnej sytuacji pchał w kocioł nowe oddziały i zapewniał wspomnianego w artykule Semen Semenczenko, że Bataliony otrzymają wsparcie regularnej armi. "Niespodziewany" atak Rosyjskich jednostek w bok niczego nie spodziewających się z tej strony oddziałów ochotniczych był prawdopodobnie jednym z aspektów operacji opracowanej na podstawie informacji przekazanej przez gen.Łytwyna. Celem było powstrzymanie w wąskim gardle posuwających się do przodu Ukraińskich ochotników i uderzenie w ściśnięte jednostki najpierw artylerią i czołgami a następnie rozbnite w ten sposób i zdezorientowane jednostki wyrżnąć. Plan uważany do dzuiaisj za wielki sukces separatystów udał się tylko w niewielkiej części, co prawda batalionom zadano duże straty to jednak nie poddały się lecz często do końca walczyły. tylko dzięki temu udało się sporą ilość ochotników wycofać którzy stali się filarem tworzonych nowych formacji ochotniczych na Ukrainie. Dzisiaj, oddziały ochotnicze mają większe doświadczenie bojowe aniżeli regularna armia Ukrainy tym bardziej, że nadal rosjanie mają tak w armi ukraińskiej jak i polityce Ukrainy swoją piątą kolumnę. Może o tym świadczyć fakt, że mimo ewidentnej zdrady Łytwyna, nadal cieszy się wolnością a nawet w ostatnim okresie na nowo otrzymał odpowiedzialne stanowisko w dowództwie Ukraińskiej armi.

    1. Geoffrey

      Niestety, ale tak to wygląda. Wielu mówi dziś o "zdradzie pod Iłowajskiem" To była egzekucja. Poza tym pozostaje niewyjaśniona kwestia "bezpiecznego korytarza", który Rosjanie mieli zagwarantować oddziałom, które opuszczą Iłowajsk, a "bezpieczny Korytarz" okazał się , no właśnie, egzekucją.

    2. war is coming

      Zasadniczo oddziały ochotników i tak długo wytrzymały biorąc pod uwagę ich poziom wyszkolenia czy też uzbrojenia. Główny grzech był w ramach operacji ATO zawsze ten sam dowodzenie. Paradoksalnie oddziały ochotnicze z tym problemem częściowo sobie radziły nasycając się wszelką bronią lekką do granic możliwości. Na późniejszym etapie kampanii na wschodzie widać na fotografiach znaczne ilości karabinów snajperskich, rpg, granatników różnych typów. Oddziały wyciągając wnioski ruszyły w stronę autonomiczności i samowystarczalności w zakresie jaki był możliwy. Nie powinno to nikogo dziwić bo artyleria dawała ciała, dowództwo, łączność i jedyne co zostawało na pierwszej linii to liczenie na siebie.

  16. lukas333

    CZyli jak zwykle. Ukraińcy ukraińcom łomot zrobili. Wojny domowe są okrutne.

    1. Geoffrey

      Jak zwykle, Finlandia się sama napadła, Polska się sama napadła 17 września, Czechosłowacja się sama napadła, Gruzja się sama napadła, teraz Ukraina się sama napadła, a Moskwa jak zwykle nie ma z tym nic wspólnego.

  17. wiercipięta

    Wspomnienia i wspomnienia ? O ukrainie już prawie zapomnieliśmy a tu ciągle podgrzewany stary temat . Można pisać o niej codziennie - tylko po co nam POLAKOM o tym przypominać i denerwować - a nie którym wręcz tragedie rodzinną w sercu odgrzewać ? BYTOM - WROCŁAW - tam mieszkają całe rodziny przesiedlone po1945r.które doświadczyły okrucieństwa z strony UKRAIŃCÓW ? My innych swoich problemów nie mamy - wystarczy że nie którzy nie patrioci ich zatrudniają w zakładach , zwalniając Polaków . Powód - prosty kasa , Polakowi musi dać 10zł. na godzinę , Ukrainiec 4-5 zł. na godzinę . Ktoś taką politykę w tym kraju preferuje? Już nie wspomnę o samych Ukraińcach - ich stosunek do nas , a chodżby w hymnie ich są słowa " aż po San " - czy ostatnie zajście pod LWOWEM (kiedyś POLSKIE miasto ) - " Wandale wrzucili koktajl Mołotowa do wnętrza XV-wiecznego zamku w Żółkwi niedaleko Lwowa, gdzie mieściła się rezydencja polskich królów. Spłonęły ramy okienne i część pomieszczenia. Sprawcy zamalowali też tablicę Towarzystwa Kultury Polskiej Ziemi Lwowskiej mającego siedzibę w zamku, a pod oknami napisali: "żydzi" , Czy przypadek KOMOROWSKIEGO z jajkiem , czy KOMOROWSKIEGO wizyta w KIJOWIE - a za parę godzin , duma uchwaliła kontrowensyjną ustawę o banderze ? Czy to w porządku - lepiej o niej zapomnieć i postawić wysoki - " MUR " ? Oczywiście zaraz się odezwią trolle z ukrainy żądając - me ukamieniowanie lub wręcz powieszenie za propagowanie herezji ! Wystarczy że w raz z wojskiem sowieckim przebywali na naszym terenie (bazy wojskowe ) w ramach UKŁADU WARSZAWSKIEGO ? I to nie jest nawoływanie do nienawiści - lecz do spokoju w naszej OJCZYZNIE .

    1. Pan

      Nikt Ci nie każe kochać Ukraińców. Problem tylko, że ich niepodległość to kwestia krytyczna dla naszego bezpieczeństwa. Kto tego nie widzi jest albo naiwny, albo robi wszystko żeby tego nie widzieć

    2. Janek

      Przecież to jest portal dotyczący obronności. To jest takie case study. Pewnie według Ciebie artykuł o Czeczenii byłby nazwany propagandą wymierzoną przeciw zawsze świętemu i jedynemu sprawiedliwemu narodowi Rosyjskiemu. Ukraina to kraj sąsiedni i ze strony Rosjan jak i narodu ukraińskiego doznaliśmy krzywd, ale wiedza na temat realiów w tamtych państwach jest płynącą dla nas nauką. Jak Rosja kiedykolwiek podejdzie pod Dniepr to lepiej będzie jak będziemy czekali z założonymi rękoma czy jak wesprzemy Ukraińców sprzetem zbrojnym? Lepiej by działania wojenne toczyły się poza Polską i przy użyciu obcych wojsk. W przypadku takiego scenariusza nie każde stronnictwo polityczne na Ukrainie powinno być partnerem do rozmów i nie każdy z dowództwa powinien brać w tym czynny udział, ten artykuł pokazuje patologię w armii ukraińskiej i jest potrzebny.

    3. beton

      Konflikt na Ukrainie ze względu na jego bliskość i zaangażowanie Rosji powinien być często analizywany. Artykuł jest odbry, przydała by sie jeszcze jakas mapka. Autor krytycznego komentarza ma straszną awersje do Ukraińców ... co uniemożliwia dyskusje merytoryczną.

  18. wiarus

    Przepraszam, lecz czytając ten tekst ogarnia mnie pusty śmiech: - z powodu 3 batalionów w sile kompanii; - szokujących strat tych "elitarnych" jednostek; - "jak dzielnie" kolumny wytrzymały ostrzał paru czołgów i jeszcze odgryzały się ogniem autobusów; - medialnych odgrzewanych kotletów, śmieszących ludzi mających cokolwiek z militariami i dowodzeniem. Dajcie już spokój, kogo obchodzą szalone militarne osiągnięcia Ukraińców.

    1. wstyd trolu

      patriotów polskich i ukraińskich OBCHODZĄ - agentów wpływu spod SanktPetersbura w Federacji Rosyjskiej "śmieszą" - rodzin zwykłych Rosjan, którym zginęli synowie z agresji na Ukrainę - też "obchodzą".... cmentarne mogiły przypominają im jak się kończy "geopolityczna gra" pana Putina.

    2. jozek

      Dokładnie tak jak napisałeś, nic dodać nic ująć....każdy rozsądny Polak, potrafi oddzielić propagandę proukraińską zawartą w powyższym artykule od rzeczywistości. Każdy oprócz pesudopatriotów polskich i troli ukraińskich, którzy w swoim obłędzie antyrosyjskim, posuwają się już nawet do niby współczucia zwykłym Rosjanom, których to synowie niby masowo ginęli na Ukrainie, zabijani przez jak to "udowodniono" w powyższym artykule dzielnych ukraińskich ochotników... Z jednym się tylko z tobą nie mogę zgodzić, te brednie dot. jak to ładnie nazwałeś "szalonych militarnych osiągnięć Ukraińców" nie zasługują nawet na śmiech tylko budzą politowanie rozsądnych ludzi....

  19. xyz

    OT nie ma żadnych szans w starciu z siłami regularnymi. Zadania OT związane są głównie z bezpieczeństwem wewnętrznym: w reagowaniu kryzysowym, w tłumieniu zamieszek, czasami we wsparciu sił regularnych. MON ma w nosie reagowanie kryzysowe i SZ, Macierewicz chce utworzyć podległe sobie OT, żeby w przypadku porażki wyborczej w najbliższych wyborach stłumić protesty. Tak tworzona jest dyktaturka.

    1. zLoad

      Niektorzy na to mowia ZOMO. Jak sluzy do pacyfikacji spoleczenstwa.

    2. Riddler

      Ale po co tworzyć jakieś bliżej nieokreślone OT, żeby dyktaturę zaprowadzić? Przecież oni mają na rozkaz policję i regularne wojsko, które wystarczy do tego. Po drugie, najważniejsze, zmienić lekarza, koniecznie.

  20. loki

    Wiele osób pisze tutaj na przykładzie iłowajska i ochotniczych formacji, dla mnie sprawa jest prosta jeżeli OT ma już powstać u nas to tylko pod warunkiem osłaniania tyłów i ważnych węzłów logistycznych. OT to nie będzie gwardia narodowa jak w USA (która spokojnie może wykonywać zadania regularnej armii) i użycie ich w walkach na pierwszej linii skończy się masakrą.

  21. tommi

    Sami stratedzy bez umiejętności czytania map taktycznych. OT jest dobre do pilnowania zaopatrzenia i ewentualnie dróg dojazdowych a nie do walki na pierwszej linii. ALE OT JEST TANIE!!! i dlatego tak bardzo teraz władze i media pompują temat - zrobią kilka pokazów, wybuchnie kilka granatów hukowych, organizacje paramilitarne wejdą do budynku we fleszach aparatów i kamer - a wojskowy wygłosi przemówienie o ich bardzo dobrym wyszkoleniu. Bo OT - nie trzeba płacić - co najwyżej jakiś rodzaj rekompensaty za 2-3 dni w roku ; - nie trzeba ich zbroić; - nie trzeba zaawansowanego sprzętu itp - i to jest tanie. A tanie na wojnie - to śmierć żołnierzy. Ale tutaj stratedzy mówią o BWP - o czym wy piszecie - naoglądaliście się Helikoptera w ogniu i myślicie że jak się wsadzi grupkę ludzi po parodniowym szkoleniu raz do roku i wyśle na wojnę to sobie dadzą radę? - nie dadzą - zostaną zmieceni z powierzchni i zamknięci w kotłach w pierwszych godzinach konfliktu. Wy piszecie o armii FR? - gdyby tam rzeczywiście była wyszkolona armia rosyjska to zabitych liczonoby w tysiącach a nie setkach. Wystarczy zobaczyć co robią w Syrii. Jeden atak lotnictwa - z poza zasięgu OPL Ukrainy / z terytorium Rosji/ ; i atak artylerii rakietowej - rozniósłby całe te bataliony tak że nie byłoby co zbierać. I tak samo stałoby się z każdą OT - jak chcecie nauczyć kogoś w 3 dni w roku strzelać z moździerzy, wg koordynatów podawanych przez rozpoznanie, czytać biegle mapy, korygować ogień - takich rzeczy uczy się tygodniami a później te umiejętności trzeba ćwiczyć. Ale dla weteranów COD to nie problem.

    1. okoń

      Cała prawda. Nic dodać, nic ująć.

    2. Vvv

      Ruskie były i nadal sa na Ukrainie i to oni dowodzili walkami i jeździli w t-72b3 czy t-80u oraz t-90. To oni obsługiwali OPL która zestrzeliła samolot pasażerski oraz to oni obsługiwali radary artyleryjskie i sprzęt walki elektronicznej. To oni przełamywali obrony i walili zza granicy. Separatyści bez dowództwa i wsparcia Rosji sa nic nie warta masa mięsa

  22. ??

    Co to za ustrojstwo na zdjęciu? Podwozie jakby z BWP, a wieża z normalnego czołgu?

    1. dbr

      To wrak CZOŁGU T-64.

    2. MoN

      T-64

    3. Gibon

      T-64 a raczej to co z niego zostało

  23. war is coming

    Kilka słów proporcje 6 zabitych/ 73 zaginionych /130 jeńców są nieprawdopodobne, no chyba że Donbas nie chciał walczyć. Rzeczywiste straty w przypadku zabitych zapewne były kilka-kilkanaście razy wyższe. Pod Iłowajskiem miał miejsce punkt zwrotny w kampanii ATO spowodowany skrajną niekompetencją i katastrofalnym poziomem dowodzenia. Przy takim poziomie dowodzenia nie ma znaczenia kto i jak wyposażony by tam się znalazł efekt mógł być tylko jeden anihilacja. Decyzja o próbie przebicia się ala późniejsze Dabalcewo miała takie same skutki potworne straty w sprzęcie i ludziach. Mało tego zero wniosków na przyszłość i kolejny kocioł szkoda ludzi i sprzętu. Pod Iłowajskiem w ramach ultimatum cały ciężki sprzęt miał zostać złożony aby Ukraińcy mogli się wycofać dostali rozkaz przebijać się bez wsparcia i odpowiednich sił. Cała operacja od początku była skazana na katastrofę wystarczy spojrzeć na mapę trudno mi zrozumieć co myślał sztab ATO zła strategi beznadziejne dowodzenie i idiotyczne decyzje nic dodać nic ująć.

    1. tarzan

      zaginieni to też pewnie zabici, tylko ciał nie odnaleziono...

  24. AS

    Tak się kończy starcie obrony terytorialnej z komandosami zrzucanymi w kluczowe miejsca.

  25. Hammer

    Czytam i nie wierzę. Błąd popełniło dowództwo ATO! Zapchano dziurę Batalionami (choć to za dużo powiedziane) Ochotniczymi bez żadnego cięższego sprzętu! Ochotnik czy Zawodowiec? W tym wypadku efekt byłby taki sam! Ukraińcy nie mieli nikogo by tam rzucić! Przyczyna takiego obrotu sprawy to Brak rozpoznania i ..... brak odpowiedniej ilości "zawodowców"! (my również mamy ich za mało!) Stąd potrzeba tworzenia OT! Piechota (OT) powinna być mobilna a więc zmotoryzowana, NIE czołgi ale BWP które wobec siły ognia potencjalnego przeciwnika powinny być dobrze opancerzone nie pływające! uzbrojone w lekką broń środki p-panc i p-lot! U nas wojny nie ma i w przeciwieństwie do UKR mamy czas by takie oddziały wyszkolić i wyposażyć! Więc panowie "zawodowcy" przestańcie jęczeć tylko zrozumcie że OT to potrzeba oczywista! WP jest zbyt mało liczebna by bez takich formacji się obyć! I zgoda OT nie jest od I linii! NO chyba że taka potrzeba zajdzie! Więc przestańcie pitolić tylko pomyślmy jak mają takie oddziały wyglądać itp. Ukraińcom chwała za męstwo i poświęcenie !!! Dodam tylko jeszcze że Ukraina to przykład i nauka dla nas. Pozdrawiam

    1. Mochikanin

      Rosja się kończy, los wróci?

    2. Saimon

      Brawo nic dodać nic ująć.

    3. Jaksar

      przykładem formowania OT była komuna, w PRL mieliśmy formacje OT późniejsze WOT w znacznej sile które w ramach dekomunizacji i refrm WP po prostu zlikwidowano. Może warto by było by nasi "decydenci" sięgnęli po prostu po stare dokumenty i przyjżeli się jak to robiono w LWP, może wtedy czegoś się nauczą !

Reklama