Reklama

Siły zbrojne

Australia: armia stawia na roboty i nowe podejście do zakupów [KOMENTARZ]

Fot. Australian MoD
Fot. Australian MoD

Podejście Australii do procesu modernizacji i dostosowania swojej armii do nowych wyzwań pola walki można w zasadzie uznać jako wzorcowe. Pomimo, że towarzyszą temu stale rosnące nakłady na obronność to jednak wszelkie podejmowane decyzje wydają się być dokładne przemyślane i skoordynowane. Choć Polska nie dysponuje takimi możliwościami jak Australia, to kraj ten może być dla nas przykładem jak rozsądnie, efektywnie i długofalowo modernizować własne Siły Zbrojne, tak by gwarantowały one wykonywanie stawianych przed nimi zadań samodzielnie lub w ramach sojuszy.

Obecnie armia australijska (Australian Defence Force – ADF) znajduje się trakcie wieloletniego programu modernizacyjnego. Ma on wprowadzić szereg istotnych zmian w funkcjonowaniu, a przede wszystkim doprowadzić do uzyskania zupełnie nowych zdolności, które w dużym stopniu decydować będą o efektywności użycia ADF na przyszłym polu walki. Sam plan modernizacji oparto o nowe wytyczne co do taktycznego, jak i również strategicznego wykorzystania wojsk oraz zapewniono mu stabilne i dość wysokie nakłady finansowe. Australijczycy nie tylko widzą rosnące zagrożenia, ale i rzeczywiście chcą zapewnić sobie możliwości przeciwstawiania się im obecnie i w przyszłości. Dzieje się tak pomimo, że pewnym utrudnieniem w realizacji są nieprzewidziane wcześniej okoliczności. Podobnie jak i w wielu innych krajach pewien wpływ na terminowość (a może i skalę) programów modernizacyjnych ma epidemia COVID-19, która, oczywiście, nie ominęła Australii. Inny, już wewnętrzny problem to np. potężne pożary, które ostatnimi laty paraliżowały ten kraj.

Natomiast sama względna stabilizacja finansowa i planowość dokonywanych zamierzeń pozwala wojsku nie tylko na wdrażania nowych wzorów uzbrojenia, ale i prowadzenie szerokiego programu testów i badań nawet przełomowych technologii. A w tym i szeroko rozumianych robotów lądowych, które posłużą nam jako przykład innowacyjnego podejścia ADF do wprowadzania „koniecznych zmian”. Przy czym sam program robotyzacji jest solidnie postawiony na dobrej współpracy-partnerstwie wojska, przemysłu i ośrodków naukowo-badawczych. Pozwala ona bowiem na identyfikację i wskazywanie potencjalnych zagrożeń, ich neutralizację oraz wybieranie i dostarczanie nowatorskich rozwiązań spełniających wymagania żołnierzy. Ponadto, w przypadku samych robotów przyjęto również stopniowy i ewolucyjny program ich rozwoju. Polega on na etapowym osiąganiu cząstkowych zdolności, zgodnie z posiadanymi możliwościami technologicznymi oraz nabywanym w trakcie prowadzonych prac i testów doświadczeniem.

image
Fot. Australian MoD.

 

Zupełnie nowe podejście do rozwoju i pozyskania nowych technologii

W specjalnie przygotowanym w Australii opracowaniu Revolution in Military Affairs (RMA) określono, że nowe technologie są często katalizatorem do zmian w szkoleniu, organizacji i koncepcji taktyczno-operacyjnego wykorzystania wojsk. Samo więc wprowadzenie do eksploatacji nowej generacji broni nie oznacza, że nie należy się przygotować do jej efektywnego użycia. A przygotowanie to powinno również objąć żołnierzy i wspomniany cały system ich szkolenia.

Zdaniem Australijczyków dziś mamy do czynienia z dwoma często nie współgrającymi ze sobą drogami. Z jednej strony jest więc spore zainteresowanie nowymi technologiami, ale z drugiej brak praktyki (realizmu w ich wykorzystaniu), czy chociażby wcześniejszego poznania możliwośc,i jakie one oferują. Podstawą tego stanu rzeczy jest przede wszystkim konserwatyzm panujący wśród wielu wyższych dowódców, często nieodpowiednie finansowanie badań i wdrożeń, czy dążenie do poprawy efektywności działania własnych wojsk, ale nie skokowo lecz stopniowo (umiarkowanie – zaczekajmy aż inni sprawdzą czy dana technologia jest przydatna). Tak na marginesie, skąd my to w Polsce znamy?

Wiele armii na świecie obawia się rewolucyjnych zmian i nie chodzi tu tylko o brak akceptacji wysokiego ryzyka ich wprowadzania czy konieczność ponoszenia wysokich nakładów finansowych. Powodem jest również chęć zachowania dotychczasowej struktury, etatów czy i istniejących zależności. Również fiasko niektórych wcześniej realizowanych programów skutecznie niweluje chęć dokonania kolejnych zmian.

Zdaniem Australijczyków by poprawić tą niekorzystną sytuację należy z jednej strony wprowadzić skuteczniejszy mechanizm zarządzania i nadzoru nad procesem wdrażania nowych technologii do armii, a z drugiej zapewnić odpowiednie unormowania i struktury organizacyjne wspierające te czasem rewolucyjne zmiany. I tu znowu posłużmy się przykładem robotów i innych systemów autonomicznych. Bowiem ADF podkreślają chęć ich szerszego wprowadzenia do eksploatacji i wdrażania nowych programów badawczych, ale nie mają odpowiedniej organizacji i podstaw, by wyjść dalej niż poza zakup pewnej ich ilości dla bieżących potrzeb.

Proponowane zupełnie nowe rozwiązania to stworzenie pewnej unormowanej prawnie współpracy na linii wojsko-przemysł oraz w ramach niej tworzenie zespołów o zróżnicowanych umiejętnościach, zajmujących się rozwiązywaniem poszczególnych problemów. Ma to zniwelować lukę jaka istnieje na linii żołnierz i jego potrzeby, braki w funkcjonującym systemie zaopatrywania armii w sprzęt, niedostateczne możliwości przemysłu oraz placówek naukowo-badawczych oraz właściwe zrozumienie przez nich potrzeb armii.

Zdaniem Australijczyków takie technologie jak systemy samouczące się, sztuczna inteligencja, zaawansowana robotyka, nanotechnologia i biotechnologia są z jednej strony bardzo przydane w wojsku, tak jak i w obszarze cywilnym. Jednak to nie wojsko a ten drugi obszar obecnie w większym stopniu je rozwija i szybciej wprowadza do codziennego wykorzystania. Również wielu wojskowych mało wie o możliwościach jakie dają te technologie, a ekspertami są w większości przypadków cywile nie znający wymagań, jakie stawia wojsko. Dlatego większa współpraca między tymi dwoma podstawowymi grupami to pierwszy i zasadniczy krok w kierunku wzajemnego zrozumienia potrzeb i skuteczniejszego rozwiązywania problemów. 

Armia musi być świadoma, jakie zalety i wady może nieść za sobą wprowadzenie najnowszych technologii do zastosowania w wojsku. Ponadto wyznaczeni jej przedstawiciele muszą nadzorować i dobrze znać zakres prowadzonych badań oraz testów nad konstrukcjami przewidywanymi do wdrożenia lub będącymi w obszarze zainteresowania wojska. Ale ich wyboru nie powinno się dokonywać wyłącznie spośród doświadczonych na misjach lub w codziennym użytkowaniu sprzętu żołnierzy. Bowiem okazuje się, że często mają oni konserwatywne (bardzo utrwalone) podejście do wielu zagadnień, a proponowane zupełnie nowe rozwiązania nie zawsze będą im odpowiadać. Ich zdolności do zrozumienia i właściwej oceny nowych/nowatorskich technologii są zatem w pewnym stopniu ograniczone. Dlatego ze strony wojska do wykonywania zadań w takim obszarze powinna być kierowana bardziej zróżnicowana grupa ekspertów. Może wywodzących się z różnych rodzajów wojsk i mających doświadczenie w służbie na różnych stanowiskach.

Dobre i partnerskie relacje pomiędzy wojskiem a zespołami konstruktorów mogą pomóc w procesie rozwoju i wdrażania bardziej innowacyjnych systemów. Ważne jest tu ponadto zachowanie dalszej współpracy już podczas samej eksploatacji, tak by ją usprawniać oraz modernizować wykorzystywany już sprzęt.

Sama współpraca nie powinna odbywać się wyłącznie na poziomie wymiany własnych ocen i spostrzeżeń, ale mieć bardziej otwarty charakter. Chodzi tu o fizyczną obecność wojskowych w procesie prób i testów, czy naukowców podczas poznawania specyfiki funkcjonowania pododdziałów i oddziałów w realizowaniu stawianych im zadań. Również w miarę zintensyfikowania wprowadzanych zmian technologicznych w armii wypracowane już opcje i możliwości współpracy powinny się dalej rozwijać by podnieść jej efektywność. Szczególnie, że czas nie stoi w miejscu i ciągłej metamorfozie ulegają stawiane wojsku zadania, a same okoliczności geopolityczne też podlegają zmianie.

W Australii obecnie rozwojem szerokiej współpracy na linii wojsko-przemysł-placówki naukowo-badawcze w dziedzinie nowych technologii robotycznych zajmują się m.in. Trusted Autonomous System Defence Cooperative Research Centre (TASDCRC), Defence Innovation Hub

(DIH), DSTG i Dismounted Combat Program (DCP), DSTG i Combat Training Centre (CTC) Townsville, Combat Applications Laboratory (CAL). CAL odpowiedzialne jest za fizyczne stworzenie przestrzeni, w której praktycy, przemysł, środowisko akademickie, inżynierowie DSTG i CASG mogą efektywnie współpracować. To partnerstwo jest możliwe dzięki zespołowi DCP, który zarządza finansowaniem i wskazuje kierunki rozwoju.

Programy robotyczne wojsk lądowych Australii

Jak w rzeczywistości funkcjonuje nowa forma współpracy na linii wojsko-przemysł-placówki naukowo-badawcze pokazuje szeroki program badań na robotami i sztuczną inteligencją, a w szczególności ten jego obszar mający poprawić efektywność walki drużyny, plutonu czy kompanii piechoty. Mamy tu więc kilka nowatorskich elementów począwszy od zdalne sterowanych i w pełni autonomicznych robotów lądowych oraz dedykowanych małych BSP, aż po sieci służące do ich wzajemnego ich powiązania oraz przekazywania danych. To wszystko łączy centrum analizy i wypracowywania decyzji wsparte elementami sztucznej inteligencji i samouczenia się.

Program rozwoju ww. systemów oparto na nowej taktycznej koncepcji określanej jako Semi-Autonomous Combat Team (SACT). SACT została opracowana przez DSTG Joint Operational Analysis Division (JOAD) we współpracy z DCP i CTC.

W SACT sprecyzowano jakiego rodzaju maszyny i o jakich możliwościach powinny przyczynić się do podniesienia świadomość sytuacyjnej walczących żołnierzy oraz sprecyzowano „szybkość i efektywność” ich działania na polu walki. Oczywiście te dwa ostatnie pojęcia są umowne i w zasadzie odnoszą się do wielu zagadnień takich jako zdolności manewrowe, transportowe, rozpoznawcze, uderzeniowe, czas działania itp.

Aby to wszystko osiągnąć powinny zostać określone ramy współpracy na linii człowiek-maszyna czy drużyna/pluton a zespół współpracujących z nimi robotów. Ponadto za kluczowy postulat uznano stopniowe dochodzenie do spełnienia pełnych wymagań stawianych przez wojsko nowym robotom. Poszczególne etapy będą osiągane w miarę uzyskiwania pozytywnych wyników z prowadzonych badań i testów oraz pozyskiwania nowych technologii.

Ponadto w ramach pewnej koncepcji zawarto w SACT wytyczne i analityczne ramy dla przeprowadzania symulacji stacjonarnych i w terenie oraz wykonywanych eksperymentów. Sprecyzowano, że cały cykl od pomysłu do eksploatacji musi być dynamiczny, trwały, rozwijany wielokierunkowo (w miarę nabywania doświadczenia lub zmian potrzeb), a nierzadko osiągany etapami. Wypracowane przez wojsko wymagania powinny być weryfikowane po ich konsultacji z przemysłem oraz placówkami naukowo-badawczymi a te ostatnie podmioty powinny też dobrze poznać specyfikę środowiska wojskowego i jego potrzeb. Spotkania i uzgodnienia powinny być regularne tak by cykl rozwojowy oraz informacje zwrotne doprowadzały do efektywniejszego wprowadzania nowych technologii i generowały nowe zdolności militarne.

Jak na razie ustalono, że koncepcja SACT będzie realizowana do 2022 roku, przy czym może ulec w tym czasie pewnym zmianom.

Co również istotne, to pewne zmiany zmierzające w kierunku uzyskania nowych zdolności w zakresie robotyzacji już nastąpiły lub zostały zidentyfikowane/zainicjowane (nowe potrzeby w zakresie sieci cyfrowych, chęć ujednolicenia robotów poprzez wybór wspólnych platform z wymiennymi systemami zadaniowymi oraz wykorzystanie sztucznej inteligencji w procesie wsparcia decyzyjnego czy pozyskiwanych analizy danych).

Przypomnijmy, że w australijskiej armii ( m.in. w 4. pułku kawalerii) intensywnie testuje się już zrobotyzowane transportery M113AS4 OCCV (optionally crewed combat vehicle). Ten program ma na celu przebadanie wpływu efektywności użycia takich maszyn na przyszłym polu walki. Na pokazowych testach zaprezentowano możliwość użycia tych maszyn do prowadzenia misji rozpoznania i wsparcia logistycznego. Nie działały one jednak w pełni autonomicznie a pod nadzorem człowieka (man-in-a-loop), który zdalnie podejmował kluczowe decyzje.

image
M113AS4 OCCV Fot.:Australian MoD

Na stanie żołnierzy są też nano BSP PD-100 Black Hornet znacznie poprawiające świadomość sytuacyjną piechoty w walce w bliskim kontakcie. Również testom poddano możliwość zastosowania robotów kroczących tzw. „mechanical dogs” firmy Ghost Robotics.

image
Australijscy żołnierze i bsp PS-100 Black Hornet. Fot: Australian MoD

W ramach ćwiczeń Talisman Sabre 2019 zaprezentowano sześć robotów Mission Adaptable Platform System (MAPS) w wersji Mk7 (testy w ramach Phase 1). Wykorzystywał je m.in. 9 batalion wsparcia z 17. Brygady oraz 2. batalion medyczny. Nowa wersja Mk7 w stosunku do wcześniej badanej Mk5 ma zwiększoną ładowność. Sterowanie odbywało się poprzez łączność radiową lub wopcji „follow-me”. Phase 2 przeprowadzona będzie w pododdziałach zmechanizowanych, artylerii i wojskach inżynieryjnych.

image
Mission Adaptable Platform System Fot. Praesidium Global

 Kolejny ważny projekt polega na badaniach opcjonalnie kierowanych dwóch ciężarówek MAN w układzie 4x4 w ramach Project Land 121. Testy rozpoczęły się niedawno a ich celem jest przebadanie możliwościowy wprowadzenia do eksploatacji pojazdów transportowych dostarczających zaopatrzenie na wyznaczonych trasach bez udziału ludzi.

Programy australijskie a polskie możliwości

Chociaż Polska nie ma takiego budżetu obronnego jak Australia, a program modernizacji w poszczególnych jego elementach różni się od tego realizowanego w „kraju kangurów” to jednak warto skorzystać z doświadczeń Australii. Przy odpowiednich decyzjach, przemyślanych wymaganiach i nieprzerwanym procesie realizacji jesteśmy bowiem w stanie również osiągnąć podobne rezultaty.

Co jest ważne, to pomimo wydaje się odmiennych „interesów” w obszarze obronności (położenie geograficzne, sojusze polityczne i wojskowe itp.) to jednak warte odnotowania jest dążenie Australii do odsuwania zagrożenia od własnych granic. Proces modernizacji i zmian strukturalnych ma zapewnić zdolności do przeciwstawiania się szeroko pojmowanej „agresji” z dala od tego kraju. Dla odmiany Polska praktycznie w większości przypadków dąży do rozwoju systemów uzbrojenia oraz tworzy tak nowe struktury, by pozwalały one jej na przyjęcie działań obronnych na własnym terytorium z założeniem otrzymania wsparcia od NATO.

Z przedstawionego wyżej programu pozyskiwania nowoczesnych technologii w Australii warte poznania są ich doświadczenia w nawiązaniu współpracy z przemysłem i placówkami naukowymi oraz sam etap realizacji badań i testów. W jaki sposób wojsko nadzoruje projekty, poznaje technologie w nich wdrażane oraz przekazuje wymagania dla projektantów. Z drugiej strony w jaki sposób oni zapoznają się z potrzebami wojska oraz proponują swoje nowatorskie rozwiązania.

Kolejny ciekawy obszar dotyczy wyznaczania i samej pracy żołnierzy nadzorujących programy dotyczące rozwijania nowych systemów przeznaczonych dla armii. Jak się ich przygotowuje i w ogóle zapoznaje wojsko z tym co nowe. Jak funkcjonują nowo powstałe struktury mające usprawnić współpracę na linii wojsko-przemysł-placówki naukowe oraz co zwierają ustawy, które ją regulują.

I wreszcie - jak funkcjonują programy samych testów i badań. Sposoby ich realizacji, planowania i weryfikacji sprzętu. Jak widać w Australii nie mówi się tylko o robotach, ale już się je eksploatuje, testuje lub realizuje programy rozwojowe. Pozyskiwanie w jednych obszarach jest szybkie (zakupy gotowych produktów), w innych trwają prace badawczo-rozwojowe a jeszcze inne (te najbardziej nowatorskie) wymagają stopniowego pozyskiwania określonych zdolności w czasie. ADF zdaje sobie bowiem sprawę, że by osiągnąć stawiane robotom wymagania decyzje potrzebne są już, choć na efekty czasami trzeba będzie trochę poczekać.

W Polsce przynajmniej części wojskowych wydaje się, że czas stoi w miejscu. I nie odnosi się to tylko do powolności w procesie modernizacji, ale do „konserwatywnego” podejścia do tego zagadnienia. Historia pokazuje, że ten kto stawia na systemy sprawdzone w minionych konfliktach nie odnosi sukcesu w przyszłych wojnach. Ale przecież tak jest łatwiej i bezpieczniej. Bo wszyscy znają klasyczne, ciężkie uzbrojenie, ciężkie uzbrojenie, dowodzenie „masami” wojska jest gratką dla każdego generała. Może jednak czasami warto poznać coś zupełnie nowego, pomyśleć nad jego zastosowaniem i nawet zaryzykować wprowadzenie do eksploatacji jako pierwsi, a nie ostatni.

Reklama
Reklama

Komentarze