Reklama

Wojsko, przemysł, bezpieczeństwo, geopolityka, wojna na Ukrainie

Rosyjskie krążowniki strzelają „Granitami” i „Bazaltami”

Fot. mil.ru
Fot. mil.ru

Okręty Floty Pacyfiku: nawodny krążownik „Wariag” i podwodny krążownik „Tomsk”, przeprowadziły ćwiczebne strzelania rakietami ponaddźwiękowymi przeciwko celom nawodnym. Intensywność strzelań pod koniec roku może oznaczać, że Rosjanie chcą za wszelką cenę wykonać plan zużycia amunicji – szczególnie tej najstarszej – o małej wartości bojowej.

Zgodnie z informacją przekazaną przez rosyjskie ministerstwo obrony, krążownik rakietowy „Wariag” (projektu 1164 typu Atłant o wyporności 11380 ton) i atomowy okręt podwodny „Tomsk” (projektu 949A typu „Antiej” wg. NATO typu Oscar II o wyporności w zanurzeniu 24000 ton) wykonały ćwiczebne strzelanie „rakietami skrzydlatymi” przeciwko celom nawodnym.

W komunikacie resortu obrony poinformowano, że w przypadku „Tomska” użyto rakiet przeciwokrętowych P-700 kompleksu rakietowego „Granit”, a z „Wariaga” wystrzelono rakiety P-500 systemu „Bazalt”. W tym drugim przypadku zdradzono więc, że wcześniejsze informacje odnośnie przezbrojenia rosyjskiego krążownika w nowszy system P-1000 „Wułkan” były nieprawdziwe.

W obu przypadkach mamy więc stare systemy uzbrojenia opracowane za czasów zimnej wojny i wprowadzone w latach osiemdziesiątych. Jedyna zaletą rakiet wykorzystywanych w obu systemach jest ponaddźwiękowa prędkość (2-2,5 Mach) oraz możliwość przenoszenia głowicy atomowej (ładunek bojowy może mieć w obu przypadkach wagę 500-750 kg).

Czytaj więcej: Zapad bis? Białorusko-rosyjskie manewry wojskowe [FOTO]

Wadą jest natomiast duży pułap lotu i stosunkowo duże rozmiary – dające znacznie większą skuteczną powierzchnię odbicia niż nowe samoloty wielozadaniowe. To właśnie ze względu na długość (11,7 m w przypadku systemu „Bazalt” i 10 m w przypadku systemu „Granit”), rozpiętość skrzydeł (2,6 m w obu systemach) i średnicę (0,88 m i 0,85 m) nowoczesne, okrętowe systemy obrony przeciwrakietowej powinny bez problemu sobie radzić z wykryciem i zniszczeniem nadlatujących, rosyjskich rakiet. Tym bardziej, że mówimy tu o pociskach, które w odróżnieniu od np. załogowych samolotów w czasie dolotu do celu nie wykonują żadnych gwałtownych manewrów.

To właśnie z tego powodu resort obrony już wcześniej informował o planach zastąpienia kompleksów „Granit” i „Wułkan” systemem rakietowym „Kalibr”, który ma m.in. tę zaletę, że może wykorzystywać zarówno rakiety manewrujące 3M-14 o zasięgu około 2000 km przeciwko celom lądowym, jak i rakiety przeciwokrętowe 3M-54 o zasięgu około 200 km.

Pomimo tych planów Rosjanie dbają, by ich kompleksy okrętowe były sprawne, albo były przynajmniej uznawane za sprawne. Co jakiś czas odbywają się więc pokazowe strzelania rakietowe, takie jak w przypadku „Tomska” i „Wariaga”, a wcześniej krążownika „Piotr Wielikij” Floty Północnej.

Zgodnie z komunikatem obecne testy były realizowane na Morzu Ochockim, a pociski wystrzelone na maksymalne odległości (około 550 km). Oczywiście w obu przypadkach rakiety trafiły w cel, a „strzelanie było prowadzone w złożonej sytuacji zakłóceń, z wykorzystaniem przez umownego przeciwnika środków radioelektronicznego przeciwdziałania”. W jaki jednak sposób Rosjanie realizowali zakłócenia w przypadku celu nawodnego nie wiadomo.

Dla zabezpieczenia akwenu w rejonie strzelań i w celu skontrolowania wyników wykorzystano ponad 15 okrętów i jednostek zabezpieczenia oraz samoloty lotnictwa morskiego Floty Pacyfiku.

Czytaj więcej: Zapad kontra Dragon. 1:0 dla Rosji w wojnie propagandowej [OPINIA]

Jeśli jesteś przedstawicielem wybranych instytucji zajmujących się bezpieczeństwem Państwa przysługuje Ci 100% zniżki!
Aby uzyskać zniżkę załóż darmowe konto w serwisie Defence24.pl używając służbowego adresu e-mail. Po jego potwierdzeniu, jeśli przysługuje Tobie zniżka, uzyskasz dostęp do wszystkich treści na platformie bezpłatnie.