Reklama

Wojsko, bezpieczeństwo, geopolityka, wojna na Ukrainie

Rosja: Bezpardonowa wojna propagandowa przybiera na sile

Chcąc ukryć postępy operacji antyterrorystycznej prowadzonej przez siły ukraińskie, w Rosji rozpoczęto działania propagandowe do złudzenia przypominające to, co robiono w czasach komunistycznych.

Przy czym szokuje w tym wszystkim fakt, że tak agresywna machina propagandowa ruszyła w momencie, gdy duża część Rosjan dzięki internetowi ma możliwość skonfrontowania oficjalnych wiadomości, z tym, co jest przekazywane na Zachodzie. Stosowanie metod sprzed 30 lat jest dowodem albo głupoty władz, albo głębokiego zindoktrynowania rosyjskiego społeczeństwa. Oba wytłumaczenia nie napawają optymizmem, co do dalszych poczynań Rosji.

Nawet wcześniej neutralne i w miarę obiektywne media zaczynają stosować określenia i zwroty, które nijak się mają do tego co się rzeczywiście dzieje na Ukrainie. W Rosji nie mówi się np. o prowadzenie działań przez ukraińskie wojska, policję czy siły bezpieczeństwa, ale o operacji „bojowników prawego sektora”.

Nie cytuje się tam innych źródeł informacji jak: komunikaty „władz prorosyjskich” lub wypowiedzi przedstawicieli separatystów. Szczególnie medialny jest „narodowy mer” Słowiańska – Wiaczesław Ponomariow. To on jako pierwszy przedstawił 3 maja wieczorem relację z zabicia przez „bojowników prawego sektora” dziesięciu cywili, którzy w wiosce Andrjejewka pod Słowiańskiem próbowali sformować „żywy łańcuch” i zatrzymać kolumnę pojazdów. Ponomariow poinformował również agencję Interfax o ranieniu 40 osób i o strzelaniu do tych osób, które starały się im pomóc. Nie podano natomiast skąd on o tym wiedział, gdy Słowiańsk otoczono szczelnym kordonem.

Media rosyjskie służą również za pośrednika w przekazywaniu zupełnie poważnie traktowanych uchwał prezydium tzw. „Rady Ludowej Republiki Donieckiej”. Zachęcają tym samym wprost do przechodzenia na stronę samozwańczych władz zarówno żołnierzy jak i policjantów ukraińskich. Natomiast winą za obecne działania obarcza się przede wszystkim NATO i Stany Zjednoczone.

Niestety zgodnie z regułą działań propagandowych: „prawda jest ilością powtórzeń”, coraz więcej ludzi w Rosji zaczyna w to wszystko wierzyć.

Reklama

Komentarze (6)

  1. Redrum

    To, że opinia społeczna w Rosji jest pod przemożnym wpływem propagandy i jej z łatwością ulega, nie jest nowością ani niczym zaskakującym. To się nie dzieje od miesiąca ani od roku, lecz stanowi stały, konsekwentnie realizowany program władz na Kremlu. Styl jak najbardziej sowiecki, ale możliwości o wiele większe, bo wzbogacone o "sterowany" Internet. Każdy, kto gościł kiedykolwiek na portalu Inosmi.ru i wczytał się w komentarze pod zagranicznymi artykułami prasowymi dotyczącymi Rosji, wie o czym mowa. Brak tam zróżnicowania poglądów, brak wymiany argumentów - wszystkie krytykujące Rosję teksty są zawsze określane jako "zupełna brednia", ich autorzy to idioci, a kraje (więc zarazem i narody) z których artykuły te pochodzą są zgodnie lżone i pogardzane. My powinniśmy zwrócić uwagę na podobne zjawisko w polskim Internecie, które pojawiło się wraz z narastaniem kryzysu na Ukrainie. Zauważmy różnicę w traktowaniu przez "komentatorów" obecnych wydarzeń w porównaniu z czasem pomarańczowej rewolucji. Dziś opinie popierające Ukraińców nie są w stanie przebić się przez zalew antyukraińskich i antypolskich wpisów. Posty innego rodzaju, czyli np. popierające sankcje wobec Moskwy, są aż czerwone od minusów a ich autorzy (identycznie jak na Inosmi) agresywnie atakowani. Pora zastanowić się, czy to niezwykłe jak na Polskę zjawisko, towarzyszy jedynie ukraińskiej awanturze, czy raczej jest elementem szerszego i coraz aktywniejszego wpływu na światopogląd polityczny Polaków. Czy nie jest to zwiastun kroków, jakie podejmie w przyszłości FR wobec RP? No i wyobraźmy sobie w końcu jak wielkie możliwości ma rosyjski aparat propagandowy, jeśli jest w stanie kompletnie zdominować nie tylko rosyjskie, ukraińskie czy białoruskie fora, ale także nasze popularne portale jak onet czy wp.

  2. Dier

    Anteas nie bredz. Obecny rząd ukraiński jest legalnym rządem powołanym przez legalnie wybrany parlament. Chcesz zarobić parę rubli to pisz cyrylicą.

  3. Anteas

    Trudno uznać obecny rząd ukraiński za legalny. To są jak na razie prozachodni puczyści, których naturalnie od razu oparł cały zachód. Ale są to tylko puczyści ubierający się w piórka legalnego rządu.

    1. JanKS

      A słyszałeś może o Parlamencie Ukrainy? Normalnym Parlamencie wybranym w normalnych wyborach długo przed wydarzeniami na Majdanie? To właśnie ten Parlament mianował obecny rząd w Kijowie - to jego suwerenne prawo i żadne twoje kłamstwa tego nie zmienią. Uraina ma rząd tak samo legalny jak Wielka Brytania, czy USA - i daleko bardzaiej legalny niż Rosja, czy Białoruś. I dotyczy to całej Ukrainy - łącznie z Krymem, okupowanym obecnei nielegalnie przez Moskwę.

  4. j100dulski

    Najstarszym pracownikiem rosyjskiej propagandy był towarzysz Nagan. Swą błyskotliwą karierę rozpoczął przed I wojną światową w szeregach partii bolszewików. Ciętymi i celnymi odpowiedziami kończył każdą dyskusję. Zawsze miał rację. Zawsze wygrywał. Wierny i nieodłączny druh wszystkich pracowników aparatu imperium. Niewdzięczne zajęcie eliminowania fałszu z życia społecznego kontynuował tow. Makarow. Zacięty pracownik politraboty. Nieustanna walka o pokój stawia przed rosyjskimi propagandzistami nowe wyzwania. Stara się im sprostać tow. Kałasznikow. To specjalista od prac z masami. Ma przekonywujący wygląd i wali seriami. Może prostacko, czasami na oślep. Za to skutecznie. Dlatego z politowaniem patrzę na próby dyskusji i nawoływania do "deeskalacji" ze strony tzw.zachodu. Panowie, szkoda zachodu. Wasze argumenty nie mają odpowiedniego kalibru.

  5. Maczer

    Na naszych oczach CCCP 2.0 staje się faktem. Nikt nie chciał nam wierzyć w EU i USA jak ostrzegaliśmy parę lat temu. Mają długofalowy plan i konsekwentie go realizują, przy giętkości Zachodu skończy się to katastrofą.

  6. Marcinescu

    Co poraża że Oni w TO wierzą. Kolega mówi cytatami wprost z RT i Wlk.wojny Ojczyźnianej. Po Odessie rosyjska publiczość pragnie interwencji

Reklama