Przemysł Zbrojeniowy
Prezes Mesko: Stawiamy na rozwój [WYWIAD]
Zeszły rok był trudny dla Mesko, ale jednocześnie był to dobry rok. (…) Podkreślam, że 2020 rok zakończyliśmy dodatnim wynikiem finansowym. To około 6 mln zł na plusie - mówi w rozmowie z Defence24.pl Tomasz Stawiński, Prezes Zarządu Mesko S.A.
Jędrzej Graf: Panie Prezesie, chciałbym zacząć od podsumowania ubiegłego roku. Jaki był 2020 rok dla Mesko, biorąc pod uwagę z jednej strony realizowane zamówienia i wyniki finansowe, z drugiej – skutki pandemii?
Tomasz Stawiński, Prezes Zarządu Mesko S.A.: Zeszły rok był trudny dla Mesko, ale jednocześnie był to dobry rok. Pomimo trudności związanych z pandemią dostarczyliśmy wszystkie zaplanowane na 2020 rok produkty, oprócz przenośnych przeciwlotniczych zestawów Piorun, które były dostarczone w lutym. Całościowo mogę więc powiedzieć, że to był dobry rok.
Podkreślam, że 2020 rok zakończyliśmy dodatnim wynikiem finansowym. To około 6 mln zł na plusie.
Ile dostarczono zestawów Piorun i jaką mają one wartość?
Dostarczona przez nas partia to 267 pocisków oraz 140 mechanizmów startowych. Wartość tej dostawy to blisko 200 mln zł. Jest to więc znaczące źródło przychodów dla firmy. Piorun osiąga doskonałe parametry w zakresie zwalczania celów powietrznych, w tym także o niskiej sygnaturze, również w warunkach zakłóceń. Zestawy tego typu to istotne wzmocnienie dla Wojsk Obrony Przeciwlotniczej, zwłaszcza w świetle współczesnych zagrożeń takich jak bezzałogowce.
A inne programy?
W 2020 roku zrealizowaliśmy w pełni założone dostawy pocisków Spike-LR1; łącznie Siłom Zbrojnym RP przekazano w zeszłym roku 300 tych pocisków produkowanych na licencji. Dostarczono również amunicję kalibru 23 mm. To nowoczesne typy amunicji, czyli podkalibrowa APDS-T i podkalibrowa fragmentująca FAPDS-T. Ta amunicja pozwala skutecznie zwalczać cele opancerzone i tym samym zwiększyć zdolności środków obrony przeciwlotniczej tego kalibru, które mają istotne znaczenie dla Wojska Polskiego.
Czytaj też: Kolejna dostawa Piorunów do wojska
W minionym roku w Mesko wprowadzono też zmiany organizacyjne, na czym one polegały?
Na początek chciałem zaznaczyć, że priorytetem dla mnie jest, by produkcja była realizowana w sposób niezakłócony, bo to jest podstawa działalności naszego zakładu. Musi jednak być ona obudowana elementami, które ją wspierają, związanymi przede wszystkim z bezpieczeństwem i kontrolą jakości. Usprawnienia w tym zakresie wpływają przede wszystkim na znaczne polepszenie warunków pracy. Jesteśmy zakładem działającym w sektorze specjalnym, więc te czynniki mają szczególne znaczenie.
Z tego powodu w 2020 roku utworzyliśmy m.in. Biuro Bezpieczeństwa, które ma za zadanie wczesne wykrywanie ewentualnych niedociągnięć w procesie produkcji, aby nie wpływały one negatywnie na funkcjonowanie firmy. Tego typu struktury w ramach firmy są standardem w przemyśle. Wdrożyliśmy też techniczne środki ochrony – system monitoringu, śluzy dostępowe i system kart pozwalających kontrolować dostęp do szczególnie wrażliwych części zakładu.
Mamy produkty, które plasują się w światowej czołówce, takie jak przeciwlotniczy zestaw Piorun. Ich produkcja musi również odbywać się zgodnie z najwyższymi standardami. Wdrożenie tych założeń dotyczących bezpieczeństwa ma zresztą bezpośrednie przełożenie na jakość i terminowość produkcji.
Dostawa pocisków Piorun, była opóźniona.
Przyczyną tego opóźnienia były przejściowe problemy związane z organizacją funkcjonowania współpracy z poddostawcą jednego z elementów składowych wyrobów. I właśnie dzięki m.in. wdrożeniu nowych procedur udało się te problemy wyeliminować. Dzięki temu mogliśmy przeprowadzić dostawę dużej partii pocisków w lutym br. To bardzo ważny moment i sukces, osiągnięcie kolejnego etapu programu. Oczywiście pracujemy nad kolejnymi transzami tych rakiet.
Związki zawodowe, w tym przewodniczący „Solidarności” Stanisław Głowacki, twierdzą jednak że w zakładzie jest bałagan, domagają się zmiany zarządu. Jak się Pan do tego odniesie?
Jeśli chodzi o zarzuty stawiane przez przewodniczącego Głowackiego, zmieniamy struktury firmy, właśnie po to, by działała ona skuteczniej i w sposób bardziej uporządkowany, produkowała wyroby w lepszej jakości. Efekty są już widoczne, Spółka działa znacznie lepiej, niż rok czy dwa lata temu, dowodem są ostatnio realizowane kontrakty.
Dlatego zarzuty strony związkowej uważam za całkowicie nieuprawnione. Podkreślam też, że nawet bez uwzględnienia zrealizowanej w lutym dostawy pocisków Piorun osiągnęliśmy dodatni wynik finansowy. To przeczy tezom, stawianym przez przedstawicieli związków zawodowych.
Zaznaczam, że jako Prezes Zarządu jestem otwarty na konstruktywną krytykę ze strony społecznej, ona może być wsparciem, zwłaszcza że realizujemy w zakładzie szereg perspektywicznych projektów. Zaangażowanie związków nie może jednak ograniczać się do spraw personalnych i opierać na nieprawdziwych oskarżeniach.
Jak wygląda sytuacja pracowników, jeśli chodzi o wynagrodzenia?
W ostatnich latach wynagrodzenia pracowników Mesko znacznie wzrosły. Po tym, jak w połowie 2018 roku objąłem funkcję Prezesa, wprowadzono dwie podwyżki, choć wcześniej przez około dwa lata nie miały one miejsca. W 2019 roku podwyżka wynosiła blisko 15 proc., czyli średnio ok. 600 zł na pracownika. W 2020 roku, z uwagi na sytuację pandemiczną, podwyżki były mniejsze, wyniosły średnio 260 zł na pracownika, około 6 proc. Ponadto, na początku bieżącego roku wszyscy pracownicy otrzymali premie w wysokości 500 złotych w związku ze sprzedażą naszego sztandarowego produktu, jakim jest Piorun. Wynagrodzenia są więc na dobrym poziomie.
Przejdźmy do projektów rozwojowych. Mesko przygotowuje się do produkcji pocisków rakietowych Pirat i artyleryjskiej Amunicji Precyzyjnego Rażenia APR 155. Na jakim etapie są te projekty?
Produkty, o których Pan mówi, są bardzo perspektywiczne dla Mesko. Spółka jest producentem amunicji, a nowe pociski artyleryjskie, jak i nowe ppk, pozwolą wynieść zdolności produkcyjne na całkiem inny poziom, co przełoży się również na możliwości, jakie nasza amunicja zapewni. Jeżeli stosujemy amunicję inteligentną, zamiast kilkudziesięciu pocisków lecących po krzywej balistycznej wystarczy jeden. Jego jednostkowy koszt jest oczywiście wyższy niż w wypadku klasycznej amunicji, ale efektywność jest nieporównywalnie większa, więc stosunek koszt-efekt pozostaje korzystny. Amunicja inteligentna to także większe bezpieczeństwo żołnierzy, dzięki skróceniu czasu realizacji zadania ogniowego.
Jeśli chodzi o Amunicję Precyzyjnego Rażenia 155 i pociski Pirat, badania poligonowe zakończyły się powodzeniem. Zgodnie z założeniami projektu ustanowiliśmy pewne zdolności do produkcji i jesteśmy w stanie wytwarzać te wyroby. Oczywiście po otrzymaniu pierwszych zamówień produkcyjnych będziemy mogli zwiększyć moce produkcyjne i w perspektywie dostarczać te systemy w większej liczbie. Oczekujemy na podjęcie przez Zamawiającego negocjacji, aby móc zawrzeć umowy i rozpocząć dostawy tych systemów do Sił Zbrojnych RP, równolegle z rozszerzaniem naszych zdolności do ich produkcji.
A co z programem przeciwpancernych pocisków Spike?
W bieżącym roku zgodnie z planem kończymy dostawy pocisków Spike-LR1, to będzie łącznie 1000 pocisków (w tym roku 300). Rakiety Spike, tak jak każdy system uzbrojenia, podlegają rozwojowi. Dlatego też w naszej ofercie znajduje się obecnie pocisk Spike-LR2, o znacznie zwiększonych możliwościach bojowych, jednocześnie w pełni kompatybilny z istniejącymi wyrzutniami.
Mesko jest gotowe do płynnego przejścia do produkcji pocisków Spike-LR2 drogą modyfikacji. Z punktu widzenia Spółki najkorzystniejsze byłoby sfinalizowanie rozmów na temat dostaw pocisków Spike-LR2 jeszcze w tym roku, aby zachować ciągłość produkcji. Znaczna część oprzyrządowania istniejącej linii produkcyjnej będzie mogła zostać wykorzystana również przy wytwarzaniu pocisków kolejnej generacji.
Jakie elementy transferu technologii są planowane w związku z realizacją dostaw pocisków Spike-LR2?
Zawarliśmy już wstępne porozumienie z firmą Rafael dotyczące podziału pracy przy budowie pocisków w wersji LR2. W chwili obecnej kończymy wdrożenie pełnej zdolności produkcji bezdymnego silnika rakietowego nowej generacji, zarówno na potrzeby produkcji licencyjnej w Mesko, jak i udziału w łańcuchu dostaw dla firmy Rafael dla klientów trzecich. To znaczący transfer technologii, Spółka wyasygnowała na odpowiednie inwestycje znaczną kwotę. Mamy również uzgodnione kilka innych obszarów, a co do kolejnych toczą się rozmowy.
Zaznaczam, że finalny zakres transferu technologii będzie zależny od wolumenu zamówienia. Stosunkowo najszerzej zakrojona kooperacja może mieć miejsce w wypadku dużego, wieloletniego kontraktu, bo jak zawsze w takich wypadkach otwartość partnera zagranicznego zależy od skali.
Czytaj też: Nowe Spike dla wojska?
A inne programy prowadzone przez Mesko, związane z artylerią? W 2019 roku dostarczono wojsku partię pocisków artyleryjskich Feniks.
Obecnie jesteśmy blisko podpisania kontraktu dotyczącego kolejnej, znacznie większej transzy rakiet 122 mm - to ponad 2 tysiące pocisków. Zostaną one wyprodukowane w Mesko jeszcze z pewnym udziałem komponentów dostarczonych od partnerów zagranicznych. Naszą ambicją jest jednak, by równolegle z realizacją tego kontraktu zbudować kompetencje do w pełni niezależnej produkcji pocisków rakietowych tego kalibru, przeznaczonych do wyrzutni WR-40 Langusta, jak i RM-70 oraz BM-21. Dzięki temu następne zamówienia będą mogły być realizowane wyłącznie za pomocą krajowego potencjału.
Mesko dostarcza też amunicję czołgową. Wojsko deklarowało zainteresowanie zarówno pociskami 120 mm do czołgów Leopard 2, jak i 125 mm do T-72 i Twardych. Prowadzone są prace w tym zakresie?
Dostarczaliśmy już Wojsku Polskiemu określone rodzaje amunicji do czołgów obu tych typów. Rozbudowujemy jednak zdolności w ramach ambitnego programu – tzw. Projektu 400, z dofinansowaniem Skarbu Państwa w wysokości 400 mln zł. Planujemy, że inwestycje związane z Projektem 400 zostaną zrealizowane do końca przyszłego roku. Dzięki temu ustanowimy w Mesko pełen zakres zdolności produkcyjnych do amunicji czołgowej zarówno do Leopardów 2, jak i do T-72/PT-91.
Wspomniał Pan o projekcie 400, to jeden z większych programów inwestycyjnych w całym przemyśle zbrojeniowym. Na jakim etapie są prace związane z jego wdrożeniem?
Zakładamy, że prace związane z wdrożeniem Projektu 400 zostaną sfinalizowane do końca przyszłego roku. Po ich zakończeniu będziemy w pełni niezależni, jeśli chodzi o produkcję prochów wielobazowych i elementów samospalających, a to kluczowe elementy nowoczesnej amunicji. Zwiększymy też możliwości produkcji amunicji oraz pocisków rakietowych, w tym kierowanych.
Realizacja tej największej inwestycji w polskim przemyśle zbrojeniowym pozwoli także poprawić jakość i konkurencyjność naszej produkcji, jak i podnieść jej efektywność. To może mieć szczególne znaczenie również w kontekście oferowania naszych wyrobów na rynkach eksportowych. Stawiamy na rozwój.
Dodam również, że wdrożenie Projektu 400 to także korzyści dla załogi zakładu. Dzięki wprowadzeniu nowoczesnej infrastruktury polepszą się również warunki pracy. Z kolei budowanie kompetencji i zwiększanie zdolności produkcyjnych będzie się przekładało na tworzenie nowych miejsc pracy oraz dalszą poprawę wynagrodzeń w Spółce. Projekt 400 stanowi więc również odpowiedź na oczekiwania pracowników Mesko.
Zaczęliśmy rozmowę od obrony przeciwlotniczej, od programu Piorun i chciałbym na moment wrócić do tego tematu. Czy zamierzają Państwo dalej rozwijać ten pocisk, bądź zbudować na jego bazie nową, cięższą rakietę?
Przygotowaliśmy we współpracy z CRW Telesystem-Mesko koncepcję nowego pocisku, zwanego Piorun+ lub Piorun 2. Pod względem budowy będzie to w dużej mierze zupełnie nowa rakieta, choć będzie wykorzystywać elementy Pioruna, jeśli chodzi o system naprowadzania na podczerwień. Z kolei układ napędowy i sama konstrukcja pocisku będą zupełnie inne. Oprócz głowicy na podczerwień pocisk otrzyma też układ naprowadzania we wstępnej fazie, inercyjny lub w wiązce laserowej.
Uważam, że dziś polski przemysł zbrojeniowy jest gotowy do opracowania i wdrożenia w stosunkowo krótkim czasie – od 3 do 5 lat – pocisku przeciwlotniczego o zasięgu ponad 12 km. Byłoby to rozwiązanie idealnie wpisujące się w prowadzony przez wojsko program SONA i jednocześnie pokrywające pewną „lukę” pomiędzy zestawami Narew i zestawami bardzo krótkiego zasięgu. To umożliwiłoby wzmocnienie obrony zwłaszcza Wojsk Lądowych, ale i zwiększenie efektywności kosztowej działania całego systemu obrony powietrznej, bo do części celów nie trzeba by stosować znacznie droższych pocisków Narew.
Obok zestawów krótkiego zasięgu, obserwujemy jednak również powrót do zainteresowania zestawami przenośnymi. Zapytanie dotyczące następcy Stingera opublikowały niedawno Stany Zjednoczone.
Odpowiedzieliśmy na zapytanie strony amerykańskiej i czekamy na informację zwrotną. Jesteśmy jak najbardziej zainteresowani sprzedażą zestawów Piorun do Stanów Zjednoczonych.
Oczywiście zdajemy sobie sprawę, że na początku mogą być zamawiane niewielkie partie pocisków, a docelowo strona amerykańska może być zainteresowana podjęciem u siebie licencyjnej produkcji wybranego rozwiązania, tak jak miało to już miejsce wielokrotnie w przeszłości, bo mówimy o tysiącach sztuk pocisków. To stanowi niesamowitą szansę dla Mesko – przeprowadzenie transferu technologii i udział w budowie zdolności produkcyjnych w USA, a także samo zaistnienie na rynku amerykańskim.
Dodam, że nasze wyroby są już znane Amerykanom, bo dostarczaliśmy partie pocisków Grom. Obecnie przygotujemy się do sprzedaży Stanom Zjednoczonym pewnej liczby pocisków Piorun, bo strona amerykańska wyraziła zainteresowanie ich pozyskaniem. Otrzymaliśmy już wstępną zgodę Ministerstwa Obrony Narodowej na realizację tej dostawy, bo to ono z ramienia Skarbu Państwa jest właścicielem dokumentacji tych pocisków.
Dziękuję za rozmowę.
"Będzie walka, będą ranni" wymagające ćwiczenia w warszawskiej brygadzie