Reklama

Przemysł Zbrojeniowy

Japonia chce rakiet manewrujących. Szybsze dostawy, większy zasięg [KOMENTARZ]

Japonia, obserwując dynamikę wydarzeń w przestrzeni regionalnej, najprawdopodobniej przyspieszy prace nad swoim potencjałem rakietowym średniego i dalekiego zasięgu. Chodzi o zasypanie istniejącej obecnie, głównie z przyczyn polityczno-historycznych, luki rakietowej. Funkcjonującej zarówno względem głównych rywali w obszarze IndoPacyfiku, ale też wobec zdolności, które dotychczas charakteryzowały przede wszystkim amerykańskie siły zbrojne. Elementem działań ma być szersze niż dotychczas wspieranie własnej zbrojeniówki pod kątem budowy kompetencji do produkcji nowoczesnych systemów rażenia okrętów, a nawet celów lądowych przeciwnika na odległość ok. 1 tys. kilometrów.

Reklama

Japońskie władze mają rozważać posiadanie ponad tysiąca pocisków manewrujących średniego zasięgu. Ich możliwa dyslokacja miałby nastąpić na w rejonach pozwalających na efekt odstraszania względem chińskiego potencjału rakietowego oraz oczywiście północnokoreańskich sił rakietowych (wspomina się o Kiusiu, ale też wyspach w południowozachodnich rejonach kraju). Według Yomiuri.co.jp, władze w Tokio chcą znaczącego przyspieszenia rozwoju własnych systemów rakietowych zdolnych do rażenia celów nawodnych oraz lądowych. Mowa jest o wprowadzeniu nowego uzbrojenia nawet o dwa lata wcześniej niż pierwotnie planowano, a więc około 2024 r.

Reklama

Czytaj też

Reklama

Przede wszystkim kluczowe ma być podniesienie zdolności systemów, już dostępnych Japońskim Siłom Samoobrony. Wskazuje się tu na rozwój pocisków przeciwokrętowych z rodziny Type 12 (producent Mitsubishi Heavy Industries). Mowa jest o zwiększeniu zasięgu do ponad 1 tys. km, a także usprawnieniu działania w warunkach oddziaływania systemów przeciwrakietowych przeciwnika oraz, przede wszystkim zwiększeniu zasobu dostępnych nosicieli. N razie pociski są lokowane na platformach kołowych (zadania obrony wybrzeża), ale mowa jest o wprowadzeniu nowego uzbrojenia na wyposażenie samolotów oraz okrętów.

YouTube cover video

Japończycy potencjalnie mogą uzyskać nie tylko pocisk typowo przeciwokrętowy, ale od dłuższego czasu trwają dywagacje nad umożliwieniem swoim wojskowym (mowa oczywiście o Japońskich Siłach Samoobrony, według oficjalnej nomenklatury) rażenia celów lądowych. Szczególnie, jeśli chodzi o namierzone miejsca startowe rakiet przeciwnika. Albowiem dla Japonii istotnym jest posiadanie w regionie efektywnego systemu obrony przeciwrakietowej. Zaś pojawienie się systemów np. hipersonicznych może wymagać zwiększonego potencjału w atakowaniu właśnie wrogich baterii rakiet przed ich odpaleniem. Oczywiście przy założeniu zmiany w paradygmacie polityki Tokio jeśli chodzi o pozwolenie na tego rodzaju uderzenie de facto wyprzedzające . Przy czym, pierwotnie mowa jest o tzw. zdolności do kontrataku.

Czytaj też

Istotnym atutem Japonii jest przy tym możliwość oparcia się na rozwiązaniach krajowej zbrojeniówki. Pierwotne źródło informacji o planach rakietowych Japonii czyli Yomiuri.co.jp zauważa, że możliwe jest państwowe wzmacnianie podmiotów zaangażowanych w badania i rozwój oraz proces wytwarzania nowoczesnych systemów rakietowych. Firmy uzyskają więc nie tylko samego odbiorcę na uzbrojenie, ale i wcześniej pomoc ze strony władz, gwarantującą pewność inwestycji w linie produkcyjne czy też procesy modernizacji istniejących rozwiązań/opracowywania nowych technologii. Bardzo często, w ocenie Japonii pomijany jest fakt, że tamtejszy przemysł zbrojeniowy ma znaczący potencjał rozwoju przy założeniu, że pojawi się sprzyjający klimat polityczny. I najprawdopodobniej, działania Chin, KRL-D, a nawet Rosji przełożą się na aktywowanie nowych mocy produkcyjnych japońskiego sektora zbrojeniowego. Co więcej, mającego potencjalnie znaczne wsparcie ze strony np. Amerykanów, Brytyjczyków, ale też Australijczyków, a więc państw mocno zainteresowanych wzmocnieniem zdolności obronnych strony japońskiej.

Czytaj też

Niewątpliwie sytuacja regionalna coraz bardziej wymusza takie rozważania i działania. Począwszy od zaognienia się sytuacji w rejonie Tajwanu, aż po wiele sygnałów odnoszących się do możliwości zaatakowania przez Chiny baz amerykańskich rozlokowanych również na terytorium Japonii. Nie zapominając o istniejącym cały czas zagrożeniu północnokoreańskim. Obecne manewry USA i Republiki Korei (największe od pięciu lat) oraz niechybna odpowiedź ze strony Koreańskiej Republiki Ludowo-Demokratycznej jeszcze mocniej będą wpływały na takie debaty, jak ta o systemach rakietowych, w japońskiej przestrzeni polityczno-wojskowej.

YouTube cover video

Stąd też można uznać, że doniesienia Yomiuri.co.jp (głośno komentowane nie tylko w samej Azji, ale również poza tym kontynentem) mogą być skorelowane z realnymi planami władz japońskich. Widzących, że nie można dalej pozwalać na zwiększanie się swego rodzaju „luki rakietowej" jeśli chodzi o potencjał militarny. Co więcej, byłoby to wpisywanie się w zwiększające się możliwości rakietowe Stanów Zjednoczonych. Zauważmy, że Amerykanie właśnie poprzez systemy rakietowe wzmacniają zdolności działania Korpusu Piechoty Morskiej oraz U.S. Army w regionie IndoPacyfiku. Podobne głosy, odnoszące się do zwiększania zasobów rakietowych płyną też z Republiki Chińskiej na Tajwanie.

Reklama

"Będzie walka, będą ranni" wymagające ćwiczenia w warszawskiej brygadzie

Komentarze (2)

  1. rwd

    Japonia chce a dlaczego my nie chcemy?

    1. pawsss18

      Po 1, Japonia może, bo ma zaplecze inżynierów, w szkołach ktorych cos uczono, nie to co u nas, u nas sie kształci politologow, historyków i inne niepotrzebne zawody, a dobrych inżynierów jest jak kot napłakal. Po 2 USA im na to pozwoli, bo kiedys mogli sami, ale USA nie pozwalało.

    2. bANIA

      My też wypuszczamy masę inżynierów. Problem tylko w tym, że oni po prostu nic nie umieją po studiach. Chyba że są naprawdę pasjonatami, ale wtedy i tak prawie wszystkiego nauczyli się sami lub w pracy. Wydajemy dużo kasy na totalnie beznadziejny poziom nauczania. Przepalona kasa.

  2. Buka

    Należałoby rozpocząć współpracę z Japonią w tym aspekcie. Albo z USA żeby też mieć pociski średniego zasięgu bo u nas nie ma prawie nic może dolecieć ponad 40 km

    1. "Pułkownik" Michał

      Słuszną uwaga!

    2. Dudley

      To najbardziej naturalnym i chyba najtańszym rozwiązaniem jest współpraca z Ukrainą, ma ogromne doświadczenie w rozwoju silników rakietowych, nawet strumieniowych. To chyba nie jest problem zmodyfikować Neptuna, by robił za Tomahawka. Ale chyba nie udało by się wyprowadzić tak dużej kasy z kraju, jak przy współpracy firmami z za oceanu lub nawet paru oceanów ;-/

    3. komik

      Ja też nie rozumiem, czemu nie nawiązujemy współpracy z Ukrainą w tym przedmiocie - to jest historyczny moment, kiedy taka współpraca może zostać rozpoczęta - Ukraińcy mają know how, my mamy kasę (a już na pewno więcej niż oni) i robimy u nas to, co kupujemy z zagranicy za kilka razy więcej,

Reklama