Reklama

Geopolityka

Problem Katalonii wykracza poza granice Półwyspu Iberyjskiego [OPINIA]

Fot. Núria/Flickr, CC BY 2.0
Fot. Núria/Flickr, CC BY 2.0

Kryzys społeczno-polityczny w Hiszpanii, wynikły wokół niedawnego katalońskiego „referendum” i potencjalnego jednostronnego ogłoszenia niepodległości przez ten region, już dawno wyszedł poza granice jednego państwa. Stał się tym samym przyczynkiem do rozważań dotyczących aktywności innych państw, w tym przede wszystkim Rosji wobec problemów w Katalonii.

Lokalne władze w Barcelonie, jak również centralne władze w Madrycie, doprowadziły swymi działaniami do skomplikowanej i dramatycznej sytuacji społeczno-politycznej w całym kraju. Coraz trudniej jest więc mówić o możliwości osiągnięcia szybkiego porozumienia na drodze racjonalnej i przede wszystkim parlamentarnej dyskusji politycznej, opierającej się o dialog dwóch stron, które mają wsparcie własnych obywateli-wyborców. Zauważalna jest raczej tendencja do "wyprowadzania" polityki na ulice miast (np. strajki, manifestacje, pikiety etc.), a nawet - co równie istotne w przypadku Hiszpanii - trybuny zespołów piłkarskich oraz reprezentacji narodowej.

Co ważne, mamy tu do czynienia z państwem o stabilnej demokracji, postrzeganym jednocześnie jako podmiot bardzo mocno osadzony w strukturach integracyjnych oraz sojuszniczych Zachodu, czyli UE oraz NATO. Państwem, które miało w ostatnich latach niejako "po europejsku" przepracować trudne doświadczenia płynące z własnej historii XX w.

Podejmowane obecnie siłowe działania Gwardii Cywilnej oraz innych formacji bezpieczeństwa państwa hiszpańskiego pozostaną już zapewne na stałe w pamięci wszystkich tych, którzy wyszli w ostatnich dniach na katalońskie ulice. Nieważny będzie przy tym fakt, czy mamy do czynienia z demokratycznym procesem (zwolennicy referendum), czy też działaniem ewidentnie sprzecznym z prawem Hiszpanii (władze centralne i nie tylko). Kluczowe dla osiągnięcia zakładanych celów stanie się uzyskanie przewagi w świadomości medialnej społeczeństw. 

Analizując przypadki ze świata, śmiało można oczekiwać, że scenariusze działania będą podlegać swoistemu formatowaniu i przetwarzaniu. Być może to właśnie wspomniana sfera medialna, a nie sama ulica, stanie się głównym polem walki katalońskich separatystów oraz zwolenników zjednoczonej Hiszpanii. Oczywiście, z zastrzeżeniem, że używamy pewnej generalizacji, bez charakteryzowania poszczególnych aktorów obecnych wydarzeń. 

Czytaj więcej: Katalońskie referendum wzmocni podziały w Europie. Niebezpieczna okazja dla Moskwy [KOMENTARZ]

Najbardziej niebezpieczny jest potencjalny proces radykalizacji postaw różnych stron konfliktu - wynikający z interesów pragmatycznych konkretnych elit politycznych, ale również oddolnej presji wywieranej przez potencjalnych wyborców różnych stronnictw w całej Hiszpanii. Co więcej, proces ten nie musi obejmować tylko i wyłącznie dynamiki zdarzeń kolejnych dni lub tygodni, ale także miesięcy, a może nawet lat, stawiając tym samym pytania o dalszą stabilność wewnętrzną Hiszpanii, ale również poza granicami tego państwa w strefie UE i NATO. Mogą być one szczególnie istotne jeśli weźmie się pod uwagę, że obecnie cała architektura bezpieczeństwa Europy podlega przeobrażeniom, które były inspiracją do prowadzonej na szczycie Sojuszu w Warszawie dyskusji. 

Jednym z takich pytań, wychodzących daleko poza Półwysep Iberyjski, jest możliwość użycia przez stronę trzecią chaosu wewnętrznego w państwie do osiągania własnych celów operacyjnych. Jak również szerzej, rozpisanych w dłuższej perspektywie czasu i z użyciem większych zasobów, celów strategicznych. Dotyczy to przede wszystkim tych aktorów globalnych, dla których spoistość UE, NATO i samo bezpieczeństwo wewnętrzne poszczególnych państw, jest elementem negatywnie wartościowanym względem ich własnej polityki.

Stąd też, niemal na wstępie aktualnego kryzysu w Hiszpaniipojawiły się pierwsze, nieśmiałe głosy wskazujące na możliwość pewnych działań destabilizacyjnych z zewnątrz. U źródeł tego rodzaju hipotez leży analiza dotychczasowych doświadczeń w zakresie aktywności radzieckich służb specjalnych, jeszcze w okresie trwania ZSRR, włączonych w nowe trendy aktywności już rosyjskiej (np. ingerencje w różnego rodzaju procesy społeczno-polityczne, takie jak wybory).

Takie podejście ma jednak, według autora, dwa znaczące mankamenty. Pierwszy z nich to uznanie, że stabilne demokracje i ich kluczowe procesy, takie jak wybory, referenda etc. nie są współcześnie odporne na zewnętrzną presję - nie tylko rosyjską. Warto przypomnieć to, co zauważalne było w przypadku Indii w okresie zimnej wojny, gdy zarówno Stany Zjednoczone jak i ZSRR dążyły do pewnego rodzaju formatowania tamtejszej sceny politycznej za pomocną częstokroć mało wyrafinowanych narzędzi. Po drugie, wskazywałoby to, że Federacja Rosyjska stała się niejako kreatorem sytuacji międzynarodowej, zapominając tym samym o wszelkich ograniczeniach, z jakimi współcześnie boryka się to państwo. 

Czytaj więcej: Rząd w Madrycie wysłał dodatkowych żołnierzy do Katalonii

Jednakże nie należy pomijać innego aspektu, możliwych działań umownej strony trzeciej w perspektywie kryzysu w Hiszpanii. Chodzi o tutaj o kilka płaszczyzn, które zapewne są wykorzystywane lub brane pod uwagę w przypadku planowania przyszłych działań Rosji, również poza samym Półwyspem Iberyjskim.

  • Jako pierwszą z płaszczyzn można wskazać wspomnianą już wcześniej wojnę o przekaz medialny oraz narrację w informowaniu o wydarzeniach. Rosjanie skrupulatnie korzystają i będą korzystać z każdego zachwiania sytuacji społeczno-politycznej w obrębie strefy UE-NATO. Przykładowo więc, pokazywanie nadmiernej „brutalności” policji i Gwardii Cywilnej z łatwością można rozgrywać w kontrolowanych przez siebie mediach oraz kanałach informacji. Obraz ten skierować można do różnych grup odbiorców, począwszy od Katalończyków, poprzez różnego rodzaju separatystów w innych państwach (z zastrzeżeniem, że nie dotyczy to samej Rosji), a skończywszy na samych Rosjanach, pokazując im mankamenty zachodnich demokracji, które wielokrotnie pouczały władze na Kremlu o standardach demokracji.                                                                                                                                                                    
  • Drugą płaszczyzną lub elementem aktywności jest nie tyle budowanie samego przekazu, co podsycanie pewnych antagonizmów. Nie jest niczym nowym, jeśli nie mówimy oczywiście o kanałach przekazu informacji, że elity rosyjskich służb i władz mają bardzo bogate dossier narzędzi dezintegracyjnych wobec społeczeństw Zachodu. Tutaj nie można wykluczyć, że są one stosowane również podczas kryzysu w Hiszpanii - chociaż trzeba być ostrożnym przed przedstawianiem konkretnych danych co do skali. Warto nadmienić, że dotyczy to np. współczesnego "internetowego oręża" w postaci modnych ostatnio "fałszywych informacji" (ang. fake news). Tym samym, należy realnie brać pod uwagę także szersze sięgnięcie do arsenału skojarzeń z hiszpańską wojną domową i jej późniejszymi reperkusjami dla relacji z regionem Katalonii w całej Hiszpanii. Trzeba zaznaczyć, że tego rodzaju aktywność śmiało może być skierowana zarówno do Katalończyków, Basków czy też ogólnie do Hiszpanów. Nie ma znaczenia również kwestia umownego podziału lewica-prawica, bo należy uznać, że nikt nie będzie ograniczał się tylko do najbardziej typowego do ingerencji środowiska społeczno-politycznego.                                                                                                                                                                                      
  • Trzecią płaszczyzną jest swoisty eksport destabilizacji. Łączy się on oczywiście z dwiema poprzednimi płaszczyznami, ale jego znaczenie może być zdecydowanie autonomiczne. Chodzi bowiem z jednej strony o gwałtowne osłabienie zachodnich elit politycznych, a z drugiej realne rozszerzenie dyskusji oraz potencjalnej destabilizacji na konkretne grupy etniczne, narodowościowe itd. Finałem może być zwiększenie napięcia pomiędzy poszczególnymi państwami, chociażby wokół takich spraw jak mniejszości etniczne i religijne zamieszkujące regiony graniczne, ale również narzędziowe wykorzystanie np. sprawy uznania Kosowa przez część państw Zachodu w kontrze do postawy Serbii. Dlatego można stwierdzić, że Katalonia rozpala napięcie nie tylko w samej Hiszpanii. Nie da się pominąć również możliwości aktywnego oddziaływania na sferę unijną oraz natowską, gdzie każde zawirowanie wewnętrzne odbija się na potencjale politycznym, ekonomicznym, jak i bezpieczeństwie. Nie wolno również zapomnieć o militarnym wkładzie Hiszpanii we wzmocnienie potencjału Sojuszu oraz operacji reagowania kryzysowego UE, który w razie zawirowań wewnętrznych związanych z secesją Katalonii mógłby zostać trwale osłabiony.                                                                                                                                                            
  • Czwarta płaszczyzna jest de facto czymś wręcz naturalnym i powtarzalnym w perspektywie historycznej. Chodzi o możliwości wywiadu osobowego na gruncie zawirowań społeczno-politycznych wewnątrz jakiegoś państwa demokratycznego, ale też podmiotów niedemokratycznych. Gdy spór Madrytu z Barceloną nabiera emocjonalnego ładunku, a wydarzenia na ulicach eskalują, łatwo sobie wyobrazić zwiększenie możliwości wprowadzania własnych werbowników w różne organizacje społeczno-polityczne. Bardzo czytelne może być również używanie dotychczasowych aktywów osobowych względem wewnętrznej sytuacji. Co więcej, tego rodzaju działania będą miały swoje praktyczne reperkusje niezależnie od dalszych wydarzeń, tj. utrzymania jedności państwa czy też jego rozbicia. Separatyzm, antyamerykanizm, itd. czynią grunt podatnym do długofalowej polityki werbowania obywateli państw zachodnich, szczególnie w okresach znacznej polaryzacji poglądów politycznych.

Hiszpania, jak i cała Europa nie powinny patrzeć na kryzys w Katalonii jak na problem tylko i wyłącznie jednego państwa, ale dostrzegać złożoność procesów wewnętrznych i implikacji międzynarodowych. Przy czym należy być również ostrożnym w upraszczaniu motywacji działań oraz postrzegania spraw ingerencji innych podmiotów w bieg wydarzeń. Nie zmienia to jednak przekonania, że wydarzenia w Hiszpanii mają swoje drugie dno, w którym śmiało może odnajdywać się Rosja - szczególnie, że jest to państwo, które przywykło i wypracowało zaawansowane instrumentarium działań przeznaczonych właśnie do tego rodzaju turbulencji wewnętrznych w innych państwach świata. Dlatego, oprócz najbardziej widocznych sporów politycznych, działań policyjnych czy też reakcji ulicy, wielkie wyzwanie stoi przed dziennikarzami, komentatorami politycznymi, hiszpańskimi służbami kontrwywiadowczymi czy też zwykłymi użytkownikami mediów społecznościowych. To samo można zresztą powiedzieć również o każdym państwie w Europie zagrożonym destabilizacją wewnętrzną. 

Reklama
Reklama

Komentarze (5)

  1. wiesiek

    W Katalonii od 30 lat inwestują Katarczycy, Saudowie, Oman. Istnieje ponad 800 meczetów, społeczność muzułmańska to 1,5 miliona. Jak ta społeczność się zachowywała, głosowała? Czy z jej punktu widzenia oderwanie się Katalonii byłoby korzystne? Czy chciałaby re-reconquisty? Można rozpatrywać różne wątki INTERESÓW?

  2. Śmiech Rosji

    Z tą Rosją to trochę przesada, straszymy nią jak Wujek Sam czerwonego Kima. W rzeczywistości Putin ma gdzieś Europę i tak czy siak robi co mu się podoba i szczerze bawi mnie mieszaniem ich w ten konflikt. To trochę jak przypisywanie każdego zamachu ISIS. Tu bardziej trzeba położyć nacisk na to, że taka Katalonia jest nieustannie wyzyskiwana przez Madryt i tego ma na dosyć zwykły obywatel tego regionu. To jak ich traktują obecnie "Frankiści" z stolicy tylko to jeszcze bardziej uwidacznia. Fakt, uruchomi to efekt domina, ale Hiszpania nigdy nie była jednolitym tworem i jeśli większość mieszkańców w uczciwych, równych oraz pod kontrolą zagranicznych obserwatorów zdecyduje o secesji to niech tak będzie. Niech stanowią o swoim bycie sami i w dalszej perspektywie oczywiście wyjdzie im to na dobre.

  3. dimitris

    To zupełnie nie Rosjanie wywołali ten kryzys potraktowaniem katalończyków godnym czasu dyktatur. Ani zupełnie nie Rosja, a inny kraj, jak najbardziej europejski i unijny, zyskałby najwięcej korzyści politycznych i gospodarczych, dzięki ewentualnemu osłabieniu Hiszpanii i nie tylko Hiszpanii. Nie, nie oskarżam, zaprzeczam prymitywnemu tłumaczeniu "czarami Rosji" rzeczywistych problemów unijnych, których jest coraz więcej, wyjścia z nich coraz mniej prawdopodobne, a kierownictwa państw coraz bardziej wyobcowane od swych obywateli .

    1. Marek

      Tez mysle ze nie Rosjanie. Ale skoro juz cala awantura stawia Rosje w zlym swietle, to w obecnej sytuacji uznalbym to za pozytyw. Z punktu widzenia Polski raczej marwic sie trzeba jesli zachod ma dobre relacje z Rosja. Zwlaszcza gdy my ich nie mamy ani z Rosja ani z zachodem.

  4. jasio

    Ciekawe czy już złapoanao tych Rosjan co organizowali te nielegalne wybory w Katalonii?

    1. Maczer

      Powinni poszukać, bo czemu nagle teraz Katalonia a nie Baskowie ? Narracja rosyjska będzie prosta, Katalonia ="DRD+ŁDR"... Przy odrobinie ekwilibrystyki słownej, w której są dobrzy podciągną pod to Krym. Zawsze patrz kto zyskuje, a będziesz wiedzieć kto za tym stoi.

    2. OSA

      Ja sie nadal zastanawiam jak sie wlamali rosyjscy hakerzy i zmienili wyniki referendum Katalonii.

  5. Polak.....!

    To wszystko jest tylko potwierdzeniem porażki i rozkładu całego dotychczasowego systemu rzekomej demokracji i poprawności politycznej UE. Tytanik tonie ! Musimy już szukać szalupy zanim cała reszta się zorjętuje.