Reklama

Polityka obronna

Środowy przegląd mediów; Podwodna flota zmierza na dno; Tajna broń Izraela

Autor. Jarosław Ciślak/Defence24.pl

Codzienny przegląd mediów sektora bezpieczeństwa i obronności.

Reklama

Zbigniew Lentowicz Rp.pl:„Podwodna flota zmierza prostym kursem na dno” „Informacja, że najstarsze podwodne okręty marynarki cumują właśnie w muzeum, a w służbie został samotny i bezbronny „Orzeł”, skłania do pytania, co z programem rozwoju floty „Orka”? W tym roku podczas targów MSPO w Kielcach znów z ust polityków padały na fali obietnic wyborczych zapowiedzi zakupu okrętów podwodnych nowej generacji, ale nikt już w nie nie wierzył. Po latach milczenia w sprawie broni podwodnej zapowiedziano tam zresztą pozyskanie tylko dwóch, a nie trzech jednostek, jak planowano w pierwotnej wersji programu „Orka”. Powstał on jeszcze za rządów koalicji PO-PSL, a potem został przejęty przez obóz Zjednoczonej Prawicy i potwierdzony przez MON w „Strategicznym przeglądzie obronnym”, tajnym dokumencie zatwierdzonym przez ministra Antoniego Macierewicza.W realność reaktywacji „Orki” wątpili nawet obecni na MSPO w Kielcach marynarze. – Odkurzono program, bo pewnie na horyzoncie pojawiły się południowokoreańskie okręty i możliwość zaciągnięcia w Seulu kolejnego kredytu – komentowali.Tymczasem pozyskanie jakichkolwiek sprawnych jednostek podwodnych dla marynarki wojennej RP to sprawa śmiertelnie poważna. Jak mawiał nieżyjący już wybitny znawca morskiego uzbrojenia kmdr Janusz Walczak, nawet pojedyncze nieuchwytne okręty podwodne dzięki skrytemu działaniu są groźne, bo potrafią wiązać nieproporcjonalnie duże siły wroga, a dzięki rakietom zadawać straty także na lądzie. Nie ma efektywniejszej broni odstraszania – twierdził Walczak. Tymczasem po wycofaniu dwa lata temu okrętów typu kobben i skierowaniu ich tam, gdzie właśnie ląduje „Sokół”, czyli do muzeum, mamy flotę bezzębną, pozbawioną najmocniejszych atutów. Narasta też problem utrzymania kompetencji resztek wyspecjalizowanej kadry podwodniackiej. Blisko 50-letnie dziś jednostki kobben, zbudowane w Niemczech, dostaliśmy od Norwegów w 2002 r., kiedy miały za sobą co najmniej trzy dekady służby. Naszym morskim siłom prezent sojuszników spadł jak z nieba i pozwolił w kolejnych latach podtrzymywać umiejętności załóg. Teraz, gdy na posterunku pozostał tylko „Orzeł”, jednostka typu Kilo, utrzymanie ważnych bojowych zdolności w siłach morskich RP stanęło pod wielkim znakiem zapytania. To zresztą niejedyny problem. Powstaje też pytanie, czy nadal uzasadnione jest wydawanie milionów na utrzymywanie kosztownej portowej i morskiej infrastruktury, która odpowiada za wsparcie bojowe, logistyczne i techniczne podwodnych sił morskich RP?”

Reklama

Wacław Radziwinowicz: Gazeta Wyborcza:„Moskwa triumfuje, Zachód się waha” „W Rosji nastrój coraz bardziej tryumfalny. Wyznaczają tam już całkiem bliską datę totalnego zwycięstwa, Ale to nie Ukraina stoi w obliczu przegranej to nam, czyli Zachodowi, grozi sromotna klęska.W kalendarzu Andrieja Kartopolowa, generała pułkownika, szefa parlamentarnej komisji obrony, jak sam niedawno przyznał, „jest rok 1944”. Ten, w którym Armia Czerwona w swym zwycięskim marszu dochodziła już do przedwojennych granic III Rzeszy, by dalej iść na Berlin. Kartopołow, tak samo jak i jego koledzy noszący „duże”, bo generalskie gwiazdy (a i sam „głównodowodzący”, choć tylko podpułkownik), widzą w ukraińsko-rosyjskiej tragedii wspaniałą, coraz bardziej udaną rekonstrukcję Wielkiej Wojny Ojczyźnianej. Czyli zmagań państw Stalina i Hitlera, początkowo dla ZSRR makabrycznie nieudanych, potem przełomowych, w końcu - tryumfalnych.Władimir Putin- jeśli to on sam, a nie, jak uparcie zapewnia prof. Walerij Sołowiej, jego sobowtór „Wasilicz” - dawno już nie był w tak dobrym humorze, taki rozluźniony i pewny siebie. Jest przekonany, że jego wojska, tak jak i Armia Czerwona, po klęskach na froncie i utracie terytoriów nauczyły się już wojować, sprzętu i ludzi mają pod dostatkiem, ukraińska krew leje się strumieniami. Powtarza więc wszechobecne dziś w Rosji hasło: „Zwycięstwo będzie nasze”.A putinowski telewizor już wyznaczył datę triumfu. 18 grudnia skończą się, według niego, amerykańskie pieniądze na pomoc dla Kijowa. Wtedy Ukraina się podda. W czasie obiadu kapitulacja. Wieczorem defilada zwycięstwa na Kreszczatiku i pokaz sztucznych ogni - raduje się telepropagandzistka Olga Skabiejewa z kanału Rossija 1. Ją, jej kolegów, a także ludzi z Kremla bardzo cieszą liczne ostatnio publikacje w zachodnich mediach świadczące o tym, że przywódcy Zachodu po nieudanej „kontrofensywie” ukraińskiej szybko tracą zapał do wspierania Kijowa i nakłaniają prezydenta Wołodymyra Żeleńskiego do szukania dróg porozumienia z Moskwą. W niedzielę Dmitrij Kisielów, główny herold Kremla, w swym autorskim programie publicystycznym „Wiadomości Tygodnia” (Rossija 1) bardzo długo omawiał i cytował redakcyjny artykuł „Wall Street Journal”, z entuzjazmem czytając fragmenty o ukraińskich porażkach, zachodnim zniecierpliwieniu porządkami w Ukrainie i oczywiście o tym, że Kongres USA nie pozwoli Joemu Bidenowi wydawać pieniędzy na pomoc Siłom Zbrojnym Ukrainy.”

polskieradio.pl:„Polska jest najważniejszym sojusznikiem Stanów Zjednoczonych”. Spotkanie szefa MON z sekretarzem obrony USA” „”Polska jest najważniejszym sojusznikiem Stanów Zjednoczonych”. Spotkanie szefa MON z sekretarzem obrony USA We wtorek rano minister obrony narodowej Mariusz Błaszczak spotkał się z sekretarzem obrony Stanów Zjednoczonych Lloydem Austinem. Polska jest najważniejszym sojusznikiem Stanów Zjednoczonych na wschodniej flance NATO. Ważne jest by, za obronność odpowiadały państwa narodowe, a nie jakaś wyimaginowana armia europejska - podkreślił szef MON Mariusz Błaszczak po spotkaniu. Szef MON Mariusz Błaszczak spotkał się we wtorek z sekretarzem obrony Stanów Zjednoczonych Lloydem Austinem w Wysokiej Głogowskiej k. Rzeszowa. Przed chwilą miałem sposobność rozmawiać z sekretarzem obrony Stanów Zjednoczonych Lloydem Austinem. W drodze powrotnej z Kijowa rozmawialiśmy na temat współpracy polsko-amerykańskiej w kontekście wojny na Ukrainie, w kontekście ataku rosyjskiego na Ukrainę - powiedział. Podkreślił, że relacje polsko-amerykańskie są kluczowe dla bezpieczeństwa naszego kraju i dla bezpieczeństwa całej wschodniej flanki Sojuszu Północnoatlantyckiego. Można powiedzieć, że Polska jest najważniejszym sojusznikiem Stanów Zjednoczonych na wschodniej flance NATO, czego dowodem jest fakt, że w Polsce stacjonuje ok. 10 tysięcy żołnierzy amerykańskich - stwierdził.”

Reklama

Onet.pl:„Przyczółek nadziei” zdobyty, do Krymu zostało już tylko 70 km. „To przełamanie jest ostatnią szansą Kijowa w kontrofensywie” „Ukrainie udało się ustanowić przyczółek po drugiej stronie Dniepru. Stamtąd jej wojska mogą z łatwością przedostać się na Krym. Zełenski potrzebuje sukcesów, a postęp na południu może być jego ostatnią szansą przed nadejściem zimy. Dużo wody, kilka łodzi i żołnierze. To wszystko, co można było zobaczyć na trzech zdjęciach opublikowanych przez Wołodymyra Zełenskiego w mediach społecznościowych. Komentarz ukraińskiego prezydenta również pozostał nieco tajemniczy: „Lewy brzeg obwodu chersońskiego. Nasi bojownicy! Dziękuję im za ich siłę i postępy”.(…)Żołnierze przekroczyli Dniepr w kilku punktach w pobliżu Chersonia na południu kraju. Rzeka ta, od czasu wyzwolenia miasta rok temu, wyznacza linię demarkacyjną z armią rosyjską. Ukraińcy byli w stanie okopać się na długim odcinku terytorium okupowanego przez Rosjan. Jednak to, gdzie dokładnie znajdują się te nowe ukraińskie pozycje, pozostaje tajemnicą. Obie pozycje już teraz mogą zostać przekształcone w przyczółek z pływającym mostem, umożliwiającym transport czołgów, artylerii i innego ciężkiego sprzętu. Nie ma co do tego wątpliwości, że to „przyczółek nadziei”, który może odwrócić losy wojny. Zełenski potrzebuje sukcesów, a postęp na południu może być jego ostatnią szansą przed nadejściem zimy. Międzynarodowe poparcie dla Kijowa słabnie, nawet ze strony USA powtarzają się wezwania do możliwych negocjacji, ostatnio z ambasady USA przy NATO. Gdyby Ukraina rozszerzyła swoje przyczółki i przeszła do ofensywy, otworzyłoby to dodatkowy front. Zełenski jest również pod presją wewnętrzną. W Kijowie spekuluje się o konflikcie z szefem armii Wałerijem Załużnym. Generał jest już postrzegany jako pretendent w ewentualnych wyborach prezydenckich, które powinny odbyć się 31 marca przyszłego roku.”

Interia.pl:„Ogromny pakiet pomocy z Niemiec dla Ukrainy. Rosjanie wściekli” „Wczoraj (20.11) USA ogłosiły nowy pakiet pomocy dla Ukrainy o wartości 100 milionów dolarów, a dziś Niemcy zaskoczyli pakietem pomocy militarnej o zawrotnej wartości 1,5 miliarda euro. Tę wspaniałą nowinę przekazał osobiście Boris Pistorius, szef niemieckiego MON, podczas swojej dzisiejszej (21.11) wizyty w Kijowie. Spotkał się tam z Rustemem Umerowem, szefem ukraińskigo MON. Nowy pakiet pomocy wojskowej obejmuje, między innymi, cztery dodatkowe systemy obrony powietrznej IRIS-T-SLM, a także 20 tysięcy 155-milimetrowych pocisków artyleryjskich oraz broń przeciwpancerną. To już piąty taki pakiet od ostatniej zimy. I jestem przekonany, że pomoże on wam w walce z rosyjską agresją powiedział niemiecki minister. W przypadku systemów obrony powietrznej IRIS-T, jest to trzecia transza wysyłki ich do Ukrainy. Trzy systemy z pierwszej transzy zostały już dostarczone, czwarty ma zostać dostarczony tej zimy. Druga transza czterech systemów zaplanowana jest na 2024 rok, a trzecia na 2025 rok. Oprócz systemów IRIS-T, Niemcy planują jeszcze dostarczyć na Ukrainę trzy amerykańskie systemy Patriot, które zostały niedawno zabrane z okolic Zamościa. Armia naszego zachodniego sąsiada chce zapewnić jeszcze lepszą jakość ochrony ukraińskich miast, niż miało to miejsce dotychczas.”

Dziennik.pl:„Rosja tworzy nowe jednostki wojskowe w Afryce. Informacje ISW” „Rosyjskie Ministerstwo Obrony rozpoczęło rekrutację do jednostek, które mają zastąpić dawniej działających w Afryce najemników z Grupy Wagnera - informuje amerykański think tank, Instytut Studiów nad Wojną (ISW). Nabór rozpoczął się po tym, jak resortowi obrony Rosji nie udało się zwerbować byłych wagnerowców do działań w Afryce - informuje ISW. Analitycy powołują się na doniesienia jednego z prokremlowskich blogerów wojennych, który opublikował reklamę zachęcającą do wstąpienia do „afrykańskich” jednostek. Będą one - według blogera - formowane w Libii. ISW przypomina, że latem br. w Libii złożył wizytę wiceminister obrony Rosji Junus-Bek Jewkurow. O powstawaniu jednostki nazywanej Korpusem Afrykańskim poinformował także we wtorek niezależny portal The Moscow Times, który również powołał się na doniesienia publikowane przez prowojenne rosyjskie kanały na Telegramie. Rosyjskie źródło dyplomatyczne oznajmiło, że korpus ma wesprzeć państwa afrykańskie w odpieraniu „neokolonialnych wpływów Zachodu”. Wśród jego zadań wymieniane są funkcje wojskowe, budowa infrastruktury i rozwiązywanie „problemów humanitarnych” - relacjonuje The Moscow Times.”

Onet.pl:„Tajna broń Izraela. „Bomby gąbkowe” niszczą tunele Hamasu” „Siły Obronne Izraela (IDF) poza konwencjonalnymi narzędziami prowadzenia wojny oraz szeroko stosowanymi technologiami, dysponują szeregiem nowinek technicznych skrojonych na miarę walk z bojownikami Hamasu, którzy ukrywają się w gęsto zabudowanych miastach lub w wydrążonych pod Strefą Gazy tunelach. Jedną z nowych broni na wyposażeniu IDF są tzw. bomby gąbkowe. Izrael posiada jedną z najlepiej uzbrojonych armii na Bliskim Wschodzie. Jego siły powietrzne dysponują m.in. amerykańskimi myśliwcami F-35 czy bateriami obrony przeciwrakietowej Patriot. Na wyposażeniu IDF są też zaprojektowane specjalnie na potrzeby tej armii czołgi Merkawa czy wozy opancerzone Eitan i Namer. Żołnierze przygotowujący się w specjalnym Centrum Szkoleniowym Urban Warfare, zwanym potocznie „Mini Gazą”, szeroko korzystają z dronów i innych technologii wspierających walki uliczne.(…) Podczas kampanii rozpoczętej w następstwie ataku Hamasu na Izrael z 7 października bieżącego roku, IDF angażują najnowsze zdobycze badaczy pracujących nad zwiększeniem skuteczności izraelskiej armii. Jedną z nowych broni na wyposażeniu IDF są tzw. bomby gąbkowe – „granaty chemiczne” pozbawione materiałów wybuchowych. Zawartość „bomby” to dwie ciecze oddzielone w plastikowym pojemniku metalową przegrodą. Po jej usunięciu związki mieszają się, doprowadzając do nagłej eksplozji szybko twardniejącej piany.”

Wp.pl:„Polscy piloci ruszyli na misję. Trafią niedaleko granic Rosji” „Piloci F-16 z poznańskiej 31. Bazy Lotnictwa Taktycznego w Krzesinach zostali wysłani do Estonii, gdzie będą chronić przestrzeni powietrznej NATO. Kontyngent odbędzie to zadanie w ramach misji Baltic Air Policing, która trwa nieprzerwanie od 2004 r. Portal Polska Zbrojna podaje, że kontyngent składający się ze 150 żołnierzy i czterech samolotów F-16 z bazy lotniczej w Krzesinach trafi Estonii (na lotnisko Ämari), gdzie przez trzy miesiące od rozpoczęcia misji 1 grudnia, będzie strzec nadbałtyckiej przestrzeni powietrznej.Polacy będą współpracować z Duńczykami i Belgami. Ich zadaniem będzie pełnienie całodobowych dyżurów, zgodnie z którymi dwa myśliwce będą pozostawać w pełnej gotowości bojowej, a druga para będzie stanowić zapasowe maszyny.”

Interia.pl:„Rosja prowadzi wojnę hybrydową. ISW: Celem destabilizacja NATO” „Władze rosyjskie zdecydowały się na prowadzenie taktyki wojny hybrydowej, aby wywołać nowy kryzys migracyjny na granicy. Ataki mają za zadanie destabilizować sytuację na wschodniej flance NATO. O decyzji podjętej na Kremlu piszą eksperci z amerykańskiego Instytutu nad Wojną. W najnowszym raporcie analitycy podkreślają, że władze Federacji Rosyjskiej starają się powtórzyć taktykę stosowaną już wcześniej na granicach z Polską w 2021 roku. Obecnie celem ma być przede wszystkim Finlandia i tamtejsze przejścia graniczne. Jak podkreślono, działania mogą mieć dwa główne cele. Pierwszym z nich jest destabilizowanie sytuacji politycznej w krajach NATO poprzez wywoływanie kryzysów wewnętrznych. Dodatkowo tworzenie zagrożenia szturmem imigrantów na przejścia graniczne może odwrócić uwagę od konfliktu w Ukrainie. Państwa zaangażowane w kryzys graniczny, zdaniem Rosji, będą skupiały się przede wszystkim na zapewnieniu bezpieczeństwa wewnętrznego, co może m.in. opóźnić akceptację pakietów pomocowych dla Kijowa.”

Reklama

"Będzie walka, będą ranni" wymagające ćwiczenia w warszawskiej brygadzie

Komentarze (3)

  1. GB

    Chiński okręt desantowy typu 71 pali się blisko brzegu. Na razie widać dym od dziobu po rufę. Czy zatonie to jest prawdopodobne widząc skalę pożaru. Ale jest blisko brzegu - filmik jest nagrywany z brzegu.

    1. GB

      Pojawia się inna opcja - niby ćwiczenia.

  2. Odyseus

    Okręt podwodny to koszt tylko koło 700 mln$ to jest po postu nie dopuszczalne by przez 20 lat nie pozyskać ani jednego okrętu przez Państwo z Naszym PKB i świadczy tylko o poziomie Naszych polityków ze wszystkich partii . Dzisiaj już chyba można oficjalnie mówić że Polska zlikwidowała swoje sił podwodne i nie ma możliwości kontroli i bronienia swoich wód terytorialnych, infrastruktury morskiej oraz szlaków handlowych a po wypowiedziach polityków koalicji to się nie zmieni . Zamiast tych fregat ( są potrzebne ale przy wyborze jedno albo drugie) trzeba było zacząć od okrętów podwodnych, one mogą działać samodzielnie a fregaty nie , 3 fregaty niczego nie zmieniają bo i tak niema z czego stworzyć grupy bojowej a 3 op już coś dają ...

  3. Takijeden

    Bardzo dobre wieści ws. Ukrainy, byle tylko te wyrzutnie szybko tam trafiły.

Reklama