Reklama

Polityka obronna

Poniedziałkowy przegląd mediów; Wielki blef Rosji; Wojna rozpędza Łucznika

Autor. UralWagonZawod

Codzienny przegląd mediów sektora bezpieczeństwa i obronności.

Reklama

Zbigniew Lentowicz: Rp.pl:„Wojna coraz bardziej rozpędza produkcje Łucznika” „Nowa Fabryka Broni Radom chce w dwa lata niemal potroić produkcję. Zbudowana zaledwie dekadę temu będzie musiała zostać rozbudowana w obecnych wojennych czasach. Zaprojektowany dwie dekady temu nowy zakład dla legendarnego, produkującego od czasów COP broń strzelecką Łucznika miał zatrudniać najwyżej 300 fachowców od precyzyjnej obróbki stali. Dziś, po wybuchu wojny w Ukrainie, gdy moskiewski agresor podważył poczucie bezpieczeństwa w regionie i świecie, karabiny i pistolety w Radomiu produkuje już 560-osobowa załoga. I nawet tak wzmocniona z trudem nadąża z realizacją zamówień polskiej armii. Do 2026 r. kontrakty na same modułowe karabinki automatyczne MSBS Grot dla Sił Zbrojnych RP opiewają na 236 tysięcy sztuk „rozpylaczy”, które w Radomiu najstarsi mieszkańcy nazywają czasem „maszynami do prucia”. Dr Wojciech Arndt, prezes Fabryki Broni Radom (FBR), wymownymi liczbami ilustruje kolejne stopnie mobilizacji w swojej firmie pod wpływem tragicznych wydarzeń za wschodnią granicą. W pierwszym roku wojny, czyli w 2022, w radomskich zakładach produkcja grotów skoczyła na poziom 17 tys. W minionym roku osiągnęła 35 tys. automatów szturmowych rocznie. Dziś konsekwentnie rozpędzamy produkcję w firmie i podpisujemy kolejne aneksy do umów z wojskiem i służbami mundurowymi. Celem jest osiągniecie produkcji grotów na poziomie 100 tys. rocznie. Deadline to 2026 r. – planuje Arndt. Pełna mobilizacja trwa już w Łuczniku kolejny rok. W ciągu dwóch ostatnich lat – jak mówi prezes FBR – z obecnych hal produkcyjnych poznikała już większość charakterystycznych, zielonych obrabiarek przywiezionych jeszcze ze starych zakładów. Na przebudowanych liniach produkcyjnych widać cyfrową rewolucję. Precyzyjną obróbką metalu zajmują się coraz częściej sterowane komputerowo centra CNC. Kilka takich numerycznie programowanych robotów jest w stanie obsługiwać jeden odpowiednio przygotowany specjalista.”

Reklama

Rp.pl:„”Bild”: Niemiecka armia przygotowuje się na możliwą wojnę z Rosją” „Niemiecka armia opracowała scenariusz szkoleniowy przewidujący, że w krótkim czasie dojdzie do eskalacji w relacjach NATO z Rosją, co będzie wymagać od Niemiec wysłania dziesiątek tysięcy żołnierzy na flankę wschodnią sojuszu - pisze „Bild”. „Bild” powołuje się na tajny dokument Ministerstwa Obrony Niemiec, z którym zapoznali się dziennikarze gazety. Scenariusz niemieckiej armii: Eskalacja między Rosją a NATO rozpocznie się już w lutym 2024 roku. „Eskalacja między NATO a Rosją może mieć miejsce już w lutym. To scenariusz szkoleniowy opisując, krok po kroku, miesiąc po miesiącu, jak Putin będzie się zachowywał i jak NATO będzie się bronić. Zgodnie z tym scenariuszem przygotowanym dla Bundeswehry, eskalacja rozpocznie się za kilka tygodni” - pisze „Bild”. Zgodnie z opisanym scenariuszem Rosja rozpocznie nową falę mobilizacji i wcieli do armii kolejnych 200 tys. osób w lutym 2024 roku. Wiosną Kreml rozpocznie zakrojoną na szeroką skalę ofensywę na Ukrainie i, w związku z niewystarczającym wsparciem Zachodu dla Kijowa, pokona ukraińską armię do czerwca 2024 roku. Następnie - jak czytamy w dokumencie - dojdzie do starć na tle etnicznym w państwach bałtyckich, a Rosja przeprowadzi duże ćwiczenia „Zapad-2024” z udziałem 50 tys. żołnierzy na zachodzie kraju i na Białorusi we wrześniu tego roku. W październiku Federacja Rosyjska przerzuci wojska i pociski średniego zasięgu do obwodu królewieckiego, w celu uderzenia na Przesmyk suwalski. W grudniu, tuż po wyborach w USA, dojdzie do napięcia na granicy Rosji z Litwą. Federacja Rosyjska będzie próbowała wykorzystać potencjalny paraliż systemu politycznego USA tuż po wyborach. W styczniu 2025 roku - czytamy w scenariuszu - Polska i państwa bałtyckie zwołają posiedzenie Rady NATO i ogłoszą, że są zagrożone atakiem ze strony Federacji Rosyjskiej, która w marcu przerzuci dodatkowe jednostki na Białoruś i na granice krajów bałtyckich. W maju 2025 roku NATO zdecyduje się na działania odstraszające, aby powstrzymać Rosję przed atakiem na Przesmyk suwalski z dwóch stron - z obwodu królewieckiego i Białorusi. W ramach tych działań NATO zdecyduje się przerzucić 300 tys. żołnierzy, w tym 30 tys. żołnierzy z Niemiec, na flankę wschodnią. „Bild” podkreśla, że scenariusz ten będzie wykorzystywany w czasie ćwiczeń Sojuszu w rejonie Morza Bałtyckiego w 2024 roku.”

Onet.pl:„Przepis na katastrofę. Jak nieprzeszkoleni piloci wożą najważniejsze osoby w państwie” „Najważniejsi polscy politycy z prezydentem i premierem na czele od lat są przewożeni przez pilotów śmigłowców, którzy nie mogą ćwiczyć awaryjnych sytuacji na symulatorach dostosowanych do ich maszyn. – Jeśli podczas lotu z VIP-em zdarzą się trudne warunki pogodowe lub pożar silnika, nie będzie wesoło – mówią piloci. O problemie wiedzą kluczowi politycy i dowódcy za rządów PiS. Wie o nim także obecne szefostwo resortu obrony. Wnętrze symulatora kokpitu rządowego śmigłowca W-3WA VIP Sokół wypełniają zegary, przełączniki, elektroniczne ekrany. To właśnie tutaj piloci ćwiczą najbardziej kryzysowe sytuacje, do których może dojść podczas lotu, aby w realnych warunkach zapewnić maksymalne bezpieczeństwo najważniejszym osobom w państwie, z prezydentem i premierem włącznie. Kokpit tego symulatora wygląda podobnie do kokpitu prawdziwego śmigłowca. W tym konkretnym przypadku „podobnie” robi wielką różnicę – tak wielką, jak różnica pomiędzy zapewnieniem bezpieczeństwa polskim VIP-om a narażaniem ich na śmiertelne niebezpieczeństwo. Oglądany przez nas symulator, pozbawiony niezbędnych aktualizacji, to gotowy przepis na katastrofę lotniczą. Kiedy pilot rządowego Sokoła trenuje w nim loty w skrajnie trudnych warunkach pogodowych, z uszkodzonymi elementami śmigłowca, czy twarde lądowania, na jego panelu sterowania nie ma wielu elementów nowoczesnego, elektronicznego systemu sterowania silników FADEC, które znajdują się w prawdziwej maszynie. Obsługa tego systemu wymaga konkretnych umiejętności oraz specyficznego reagowania w kryzysowych sytuacjach. Jednak piloci nie ćwiczą takich reakcji, ponieważ wojsko nie zaktualizowało symulatora do wersji z systemem FADEC. Od 2007 r. najważniejsze osoby w państwie są transportowane przez pilotów, którzy nie są odpowiednio przygotowani do obsługi newralgicznego systemu śmigłowca w sytuacji kryzysowej. W podobny sposób latają od 2014 r. piloci śmigłowców ratowniczych.”

Reklama

Waldemar Skrzypczak:Wprost:„Trzeba szybko reagować na zagrożenia” „Putin jest w ofensywie przeciwko Ukrainie i NATO. Realizuje trzy, a może i więcej operacji jednocześnie. Nieustannie demoluje infrastrukturę naszego walczącego sąsiada, pozbawiając Ukraińców złudzeń na zwycięstwo. Na polach bitew Rosjanie przejęli inicjatywę strategiczną i za cenę ogromnych strat powoli acz systematycznie wypierają wojska ukraińskie z ich pozycji obronnych. Rosja swoją gospodarką przeszła całkowicie na system funkcjonowania na czas wojny, co pozwala Putinowi dysponować coraz większym potencjałem militarnym. Ale jego celem jest przede wszystkim Ukraina. Na ile sobie jednak będzie mógł pozwolić - zależy przede wszystkim od tego, czy Ukraina będzie miała kim i czym walczyć. Wsparcie materiałowe Zachodu i zdolności mobilizacyjno-szkoleniowe ukraińskiej armii będą decydujące. W tych obszarach przyszłość rysuje się raczej w ciemnych barwach. Putin wspólnie z Łukaszenką prowadzą przeciwko NATO wojnę hybrydową. Od ponad dwóch lat szturmuje nasze granice, angażując porównywalnie mniej sił i środków niż państwa NATO, które próbują się chronić za płotami i plecami tysięcy żołnierzy. Putinowi to wystarczy, bo dostrzega ze strony Sojuszu brak recepty na hybrydowe ataki. Moim zdaniem, istotna jest w tym bezradność polityczna, choć poprzez wspólne wysiłki można byłoby ukrócić transport imigrantów z krajów Bliskiego Wschodu między innymi poprzez Turcję, przecież członka NATO.”

Jakub Mielnik:Wprost:„Wielki blef Rosji” „Pożyteczni idioci z ochotą powielają bajki o niewyczerpalnych możliwościach Moskwy i nieuchronnej porażce Kijowa i jego sojuszników. Ordynarna propaganda opiera się głównie na kreatywnej księgowości, mającej maskować fakt, że w 2024 roku wojenne plany Kremla zależeć będą głównie od dobrej woli reżimów w Iranie i Korei. Ogłoszona przez Kreml mobilizacja przemysłowa na potrzeby wojny to fikcja. Z analizy danych dotyczących zużycia materiałów wykorzystywanych w przemyśle zbrojeniowym wynika, że żaden wielki wzrost produkcji nie nastąpił. W listopadzie 2023 roku poziom przemysłowej konsumpcji prądu był na poziomie niezmiennym od sześciu lat. Podobnie jest z przerobem stali i konsumpcją kwasu siarkowego czy amoniaku. Rosyjskie koleje przewożą zaledwie o kilka procent więcej niż przed wojną rud metali, magnezu i chemikaliów, co demaskuje propagandowe opowieści o nieuchronnym zwycięstwie centralnie sterowanej gospodarki wojennej Rosji nad potencjałem ekonomicznym Zachodu. To samo dotyczy rzekomej reorganizacji w rosyjskiej armii. Brygady przekształcane są co prawda w dywizje, przybywa także generałów i zmobilizowanych żołnierzy. Dzieje się to jednak głównie na papierze, bo rosyjski MON zręcznie żongluje statystykami. By sprostać wyznaczanym przez Kreml celom, zlicza się po kilka razy kontrakty, podpisywane z wojskiem przez tych samych żołnierzy. Za nowo zmobilizowanych uznaje się np. tych, którzy są już w wojsku i którym po prostu automatycznie przedłużono kontrakty, zawarte jeszcze przed wybuchem wojny. O rosnącej wartości i jakości rosyjskich sił zbrojnych ma na przykład świadczyć fakt, że 458 tysięcy wojaków zyskało w Rosji status weterana. Liczba ta obejmuje jednak poległych, zaginionych, jeńców, a także inwalidów wojennych. Mimo to,opowieści o rosnącej w silę machinie wojennej Rosji wywołują prawdziwą ekstazę u miłośników ruskiego miru na całym świecie.Daje im ona znakomite narzędzie nacisku na opinię publiczną i rządy sprzyjające Ukrainie. Przykład pro-rosyjskiego analityka amerykańskiej Rand Corporation, Samuela Charapa, który kilka razy w miesiącu bywa w Białym Domu, pokazuje, że lobbyści Kremla są w stanie skutecznie wpływać na strategię wolnego świata wobec Ukrainy.”

Rusłan Szoszyn:Rzeczpospolita:„Pomóc się bronić, nie zwyciężyć” „Ukraińcy przekonują, że mają plan działań i wiedzą, jak wypędzić Rosjan ze swojego terytorium, ale Waszyngton nie chce prowokować Kremla. Brudno, zimno, mokro i nieustające grzmoty dział artyleryjskich. Tak wygląda dzisiaj życie żołnierzy ukraińskich „na zerze”. Wojskowi określają w ten sposób linię frontu trwającej od niemal dwóch lat wojny z Rosją. Przez kilka ostatnich dni odbywały się tam burzliwe narady z udziałem dowódcy armii gen. Wałerija Załużnego. Wraz z dowódcami sił walczącymi w okupowanych częściowo obwodach zaporoskim, chersońskim i donieckim „uzgodnili kroki dla zwiększenia efektywności użycia wojsk, uwzględniając istniejące zasoby i sytuację operacyjną”. Ocena bieżącej sytuacji i możliwości armii Ukrainy to ważne informacje dla prezydenta Wołodymyra Żeleńskiego, który już we wtorek pojawi się na Światowym Forum Ekonomicznym w Davos. Przede wszystkim dlatego, że podczas pobytu w Szwajcarii, jak twierdzą zachodnie media, ukraiński przywódca będzie musiał przedstawić stronie amerykańskiej dokładny plan dalszego prowadzenia wojny z Rosją. Do Waszyngtonu prawdopodobnie ma zawieźć go doradca ds. bezpieczeństwa narodowego Jake Sullivan. To miałoby pomóc nie tylko usprawnić amerykańską pomoc dla Ukrainy, ale i przekonać republikanów do uchwalenia wielomiliardowego pakietu pomocowego. Biorąc pod uwagę to, że wojna pozycyjna trwa już od wielu miesięcy i Rosjanie ciągle naciskają na kilku odcinkach frontu, nasi rozmówcy w Kijowie nie mają złudzeń co do tego, że ukraińskiej armii uda się w tym roku odzyskać Krym, Donieck czy Ługańsk. Cele są nieco bardziej realistyczne, ale nawet ich osiągniecie nie będzie możliwe bez utrzymania, a nawet zwiększenia dotychczasowej pomocy z Zachodu._ Myślę, że rozmowa z zachodnimi partnerami może wyglądać mniej więcej tak. W tym roku chcemy przeciąć na pół rosyjskie siły na południu i dojść do wybrzeża Morza Azowskiego i administracyjnych granic Krymu. By osiągnąć ten cel, musimy zniszczyć wszystkie magazyny broni rosyjskiej i centra dowodzenia nie tylko na terenach, które będziemy wyzwalać, ale też na Krymie i na okupowanych terytoriach aż do granic z Rosją. Potrzebujemy do tego, powiedzmy, 500 rakiet dalekiego zasięgu typu ATACMS czy Storm Shadow. Nasi partnerzy zapewne odpowiedzą, że dostarczą tyle rakiet, ale w ciągu np. trzech lat. Tak to niestety wygląda mówi „Rzeczpospolitej” Ołeksij Melnyk, oficer lotnictwa ukraińskiego w stanie spoczynku, ekspert ds. bezpieczeństwa z kijowskiego Centrum Razumkowa.”

Andrzej Mężyński: Dziennik.pl:”Hiszpania wyklucza udział w misji przeciw Huti. „Nikt nam nie może powiedzieć, gdzie interweniować” „”Hiszpania nie weźmie udziału w żadnej misji wojskowej na Morzu Czerwonym” - zapowiedziała minister obrony Margarita Robles. Hiszpania nie będzie uczestniczyć w amerykańskiej operacji międzynarodowej „Strażnik Dobrobytu” w celu ochrony morskiego transportu handlowego przed atakami rebeliantów Huti z Jemenu ani w innych przyszłych misjach w regionie, w tym europejskiej - podkreśliła. Robles przypomniała, że Hiszpania już prowadzi „bardzo wymagającą” misję wojskową Atalanta na Oceanie Indyjskim, aby walczyć z piractwem morskim. Do deklaracji hiszpańskiej minister obrony dochodzi po bombardowaniach przeprowadzonych w piątek przez Stany Zjednoczone i Wielką Brytanię na pozycje rebeliantów Huti w Jemenie, a także po zapewnieniach UE o przygotowywaniu propozycji powołania własnej misji patrolującej Morze Czerwone. Żaden kraj nie może powiedzieć Hiszpanii, gdzie ma interweniować - wskazała Robles. Hiszpania jest krajem zdecydowanie zaangażowanym w pokój na świecie, dlatego obecnie bierzemy udział w 17 różnych operacjach wojskowych, w których uczestniczy ponad 3 tys. naszych żołnierzy - uzasadniła. Jednak NATO uważa, że „w jakiś sposób” Hiszpania weźmie udział w międzynarodowej operacji pod przewodnictwem Stanów Zjednoczonych, prawdopodobnie udzielając wsparcia logistycznego. „Inną sprawą jest, że ze względów politycznych ten udział będzie zamaskowany – dodały źródła NATO, na które powołał się w sobotę portal „El Espanol”. Hiszpańskie media ujawniły kontakty Madrytu ze Stanami Zjednoczonymi, które miały na celu przekonanie Madrytu, aby przyłączył się do misji na Morzu Czerwonym. Według Europa Press, powołującej się na źródła dyplomatyczne, w UE trwają dyskusje na temat uruchomienia europejskiej misji wspierającej siły amerykańskie na Morzu Czerwonym, w tym rozmieszczeniu trzech fregat. Temat miałby zostać poruszony na szczeblu ministerialnym w lutym.”

Michał Potocki: Dziennik Gazeta Prawna:”Londyn na piśmie obiecał dalszą pomoc Ukrainie” „Podpisana w piątek umowa jest pierwszym elementem zapowiedzianego rok temu systemu gwarancji dla Ukrainy przed jej wejściem do NATO. Pół roku po szczycie Sojuszu Północnoatlantyckiego w Wilnie, na którym Zachód obiecał Ukrainie zawarcie umów przewidujących wsparcie aż do akcesji do NATO, Kijów zawarł pierwsze takie porozumienie. Prezydent Wołodymyr Żeleński podpisał je z goszczącym nad Dnieprem premierem Wielkiej Brytanii Rishim Sunakiem. Układ, którego treść ujawniły ukraińskie władze, przewiduje 10-letnią pomoc wojskową, ale nie precyzuje, ile będzie ona warta, poza konkretną kwotą na ten rok Polska należała do najważniejszych zwolenników udzielenia gwarancji, ale na razie się do nich nie przyłączyła. Gdyby takie gwarancje zostały uzgodnione w 1991 r., zwłaszcza z Brytanią, wojna by się nie rozpoczęła - cieszył się Żeleński po ceremonii podpisania umowy. Dzisiaj zmieniła się historia Europy. Ukraina i Zjednoczone Królestwo zawarły nową, bezprecedensową umowę o bezpieczeństwie. To nie tylko deklaracja. To rzeczywistość, jaka nastanie dzięki naszej współpracy, a zwłaszcza dzięki gwarancjom bezpieczeństwa od znaczącej siły globalnej - dodawał. Sunak przywiózł też obietnicę udzielenia w tym roku 2,5 mld funtów (11,6 mld zł) pomocy. - To oznacza więcej sprzętu przeciwpancernego, rakiet, setki tysięcy pocisków artyleryjskich, szkolenia dla tysięcy ukraińskich żołnierzy. 200 mln funtów (930 mln zł - red.) zostanie przeznaczone na produkcję setek tysięcy dronów - mówił premier. Kwota 2,5 mld funtów na 2024 r. została zapisana w umowie. Tego typu pomoc ma trwać 10 lat, choć na kolejne lata nie zapisano konkretnej sumy.”

Reklama

Komentarze (4)

  1. Pablix

    Łucznik jest legendarny co najwyżej w Polsce

    1. Melas

      To wystarczy aby był legendarny.

  2. GB

    Ukraińcy dostali nowe drony FPV (o nazwie Mamut), które zdaje się mogą unieść większy ładunek. Zaprezentował się świetnie pod Awdijewką. Trafił ruski T-80BWM wz. 2023 w tył wieży i nastąpił olbrzymi wybuch. Efekt latającej wieży itd. 3 załogantów nie miało żadnych szans i zgineli natychmiast.

  3. Kordian80

    Trzymaj się Ukraino.

    1. X

      Popieram ! :)

  4. GB

    Podsumowując co wiadomo o zestrzeleniach w nocy A-50 i Ił-22 nad M. Azowskim. Otóż najprawdopodobniej skutecznie tym razem zadziałała ruska OPL, chyba broniąca Mostu Krymskiego. Ił-22 został trafiony ale doleciał do lotniska i wylądował. Mówi się o co najmniej 2 rannych. Przechwycono też zapis rozmów pilotów tego samolotu z wieżą w Anapie, gdzie piloci wzywali aby uruchomić straż pożarną i wezwać karetki pogotowie. Co do A-50 to prawdopodobnie zestrzelony gdyż nawet Fighterbomber życzy wiecznego lotu.

Reklama