Reklama
  • Wiadomości

Polska kupiła czołgi, samoloty i haubice z Korei

Wicepremier i minister obrony narodowej Mariusz Błaszczak podpisał umowy ramowe dotyczące zakupu sprzętu wojskowego z Republiki Korei (Korei Południowej). Zakup dotyczy pozyskania lekkich myśliwców FA-50, czołgów podstawowych K2 oraz haubic samobieżnych K9. Zarówno czołgi jak i haubice mają doczekać się swoich wersji o oznaczeniu PL.

Podpisanie umowy na czołg K2
Podpisanie umowy na czołg K2
Autor. Ministerstwo Obrony Narodowej/Twitter
Reklama

Wojna na Ukrainie - raport specjalny Defence24.pl

Reklama

Zobacz też

Reklama

Głównymi producentami sprzętu i stronami umów są odpowiednio:

  • firma Hyundai Rotem - czołg K2/K2PL
  • firma Hanwha Defense - haubica K9/K9PL
  • myśliwiec FA-50 - Korea Aerospace Industries (KAI) (maszyna powstała we współpracy z Lockheed Martin)

Spośród trzech wspomnianych firm koreańskich w Polsce najlepiej znana jest Hanwha Defense, bo jest dostawcą podwozi K9, produkowanych na licencji w Hucie Stalowa Wola i używanych z powodzeniem bojowo na Ukrainie. Pierwsza partia haubic 48 K9A1 ma - według deklaracji MON - zastąpić pojazdy, które przekazano Kijowowi. W drugim kroku ma być pozyskanych ponad 600 haubic, które będą produkowane w Polsce.

Reklama

Błaszczak: Polska wyciąga wnioski z ataku na Ukrainę

Reklama

Polscy żołnierze muszą mieć nowoczesną broń i taka broń właśnie została zamówiona; zgodnie z podpisanymi umowami na południowokoreańskie uzbrojenie jeszcze w tym roku do Polski trafią pierwsze dostawy czołgów i armatohaubic, w przyszłym - samolotów. (...) To wzmocnienie jest niezwykle ważne w związku z sytuacją, z jaką mamy do czynienia za naszą wschodnią granicą" - powiedział wicepremier po podpisaniu dokumentów. "My nie mamy czasu, nie możemy czekać, musimy zbroić polskie wojsko" - powiedział minister Błaszczak.

Minister podkreślił, że Polska wyciąga wnioski z rosyjskiego ataku na Ukrainę. "Widzimy, że na polu walki w dzisiejszych czasach olbrzymie znaczenia mają wojska pancerne i artyleria. Stąd też decyzja o wzmocnieniu tego rodzaju Sił Zbrojnych" - dodał. Minister ocenił, że koreański sprzęt jest na najwyższym poziomie.

Reklama

"Dzisiaj podpisane umowy ramowe stanowią tylko pierwszy etap naszej współpracy. Jesteśmy przekonani, że ta współpraca jest dobra dla obu naszych państw, że ta współpraca wzmocni polskie Siły Zbrojne i jest szansą dla polskiego i koreańskiego przemysłu zbrojeniowego" - zadeklarował.

Wskazywał, że armatohaubice K9 mają podobną konstrukcję do Krabów, których - jak podkreślił - nasz kraj zamówi tak dużo, jak to jest możliwe. "Ale nasze potrzeby są dużo większe, niż możliwości produkcyjne Huty Stalowa Wola" - dodał szef MON, wskazując na potrzebę zamówienia tego sprzętu z Korei.

Reklama

Wicepremier oświadczył, że współpraca z Koreą ma charakter strategiczny. "To nie jest uzupełnienie luk, które mamy w naszych Siłach Zbrojnych. To jest strategiczne podejście. Oba nasze państwa mają świadomość zagrożeń związanych z agresywną polityką rosyjską. Ona nasze państwa mają świadomość tego, że nasze siły zbrojne muszą być wyposażone w nowoczesny sprzęt" - mówił.

Błaszczak zapowiedział, że pierwsze egzemplarze armatohaubic K9 trafią na wyposażenie Wojska Polskiego jeszcze w 2022 r. W kolejnych latach - poinformował - produkcja tej broni będzie odbywać się w Polsce. Jak ocenił, jest to olbrzymia szansa dla polskiego przemysłu zbrojeniowego. "W perspektywie, chcemy także wykorzystać najlepsze doświadczenia z polskich Krabów i najlepsze doświadczenia z K9, żeby za kilka lat znaleźć rozwiązanie wspólne" - przekazał.

Reklama

Z kolei pierwsze myśliwce FA-50 - mówił szef MON - trafią do Polski w 2023 r. "Te samoloty, po pierwsze, umożliwią nam wycofanie postsowieckich samolotów (MiG-29). Po drugie, umożliwią nam zintensyfikowanie szkolenia polskich pilotów. Po trzecie, są to samoloty szkolno-bojowe, więc będą do wykorzystania przy różnego rodzaju misjach, jakie wykonujemy, jako solidarni członkowie NATO" - wyliczał Błaszczak.

Zaznaczył, że koreańskie samoloty są w 80 proc. spójne z F-16, zostały zaprojektowane w kooperacji między Koreą Południową a Stanami Zjednoczonymi przez koncern Lockheed Martin.

Reklama

Wicepremier mówił o konieczności wycofania samolotów MiG-29. "Nie dopuszczam do tego, żeby polscy piloci ryzykowali swoje życie, wykorzystując samoloty, które są dla nich niebezpieczne" - oświadczył Błaszczak, dodając, że ostatni incydent lotniczy z tym samolotem miał miejsce we wtorek.

Ocenił, że MiG-29 mają nikłą wartość bojową; nie mamy także części do tych samolotów. "Nie godzimy się na to, żeby pokątnie sprowadzać części z Rosji do tych samolotów. To nie wchodzi w grę. W związku z tym, te samoloty muszą wyjść ze służby, zastąpią je samoloty FA-50" - dodał.

Reklama

Prezes KAI: Rozpoczynamy strategiczną współpracę

Reklama

"Cieszymy się, że MON wybrało FA-50 jako kolejny samolot bojowy dla polskich Sił Powietrznych. Tych 48 samolotów to największe pojedyncze zamówienie eksportowe KAI. Polska będzie pierwszym europejskim krajem, który wprowadzi do służby FA-50. Mogę obiecać, że zostaną dostarczone w wyznaczonym czasie i będą najwyższej jakości" – powiedział Hyunho Ahn, prezes Korea Aerospace Industries (KAI).

"Ta umowa nie jest jednorazowym, krótkoterminowym kontraktem, chodzi nie tylko o relacje dostawca-nabywca. Postrzegam ją jako początek strategicznego partnerstwa między KAI oraz rządami Republiki Korei i Polski" – zapewnił. "Myślę, że KAI może się przyczynić nie tylko do zwiększenia zdolności Sił Powietrznych RP, ale także do rozwoju polskiego przemysłu lotniczego" – dodał.

Reklama

Według prezesa KAI Polska mogłaby się stać "hubem MRO" - obsługi, napraw i remontów, które mogłoby służyć wszystkim przyszłym europejskim użytkownikom FA-50. "Ulokowanie tu centrum wsparcia serwisowego przyczyniłoby się do wydajniejszej eksploatacji oferowanego przez nas systemu" – dodał.

Podkreślił, że sprawność samolotów w Koreańskich Siłach Powietrznych (ROKAF) przekracza 90 procent, zapewnił, że KAI przygotowuje się, by wprowadzić w Polsce system wsparcia technicznego stosowany w koreańskim lotnictwie.

Reklama

Zdaniem Ahna możliwe jest też ulokowanie w Polsce międzynarodowego ośrodka szkolenia lotniczego. "Nie tylko Polska, także inne państwa regionu mają wysokie zapotrzebowanie na szkolenie pilotów; a koszty szkolenia są wysokie" – zauważył.

Zadeklarował gotowość do uruchomienia w Polsce produkcji elementów samolotu. "To ułatwiłoby nie tylko obsługę floty FA-50 w Polsce, ale dałoby też impuls do rozwoju przemysłu lotniczego w Polsce. Mamy nadzieję, że uda nam się wyeksportować 1000 egzemplarzy samolotu w ciągu najbliższych 10 lat" – powiedział, wskazując na potencjalną dostawę 500 samolotów dla US Air Force i US Navy. "Wierzymy, że kontrakt z Polską ma ogromne znaczenie dla tych planów" - powiedział.

Reklama

"Rozmawiamy także z sąsiednimi europejskimi krajami o sprzedaży 100-200 FA-50. Jeśli to się zmaterializuje, otworzy to ogromne szanse biznesowe dla MRO zlokalizowanego w Polsce. Inni klienci będę potrzebowali wsparcia technicznego, które mógłby zapewnić hub MRO w Polsce, także dzięki korzystnemu położeniu geograficznemu" – ocenił. Poinformował, że firma planuje otwarcie w Warszawie biura, które będzie "bazą do działań na przyszłych europejskich rynkach".

Zwrócił uwagę, że KAI, której większościowym udziałowcem jest koreański rząd, ma doświadczenie w konstruowaniu, produkcji i integracji systemów lotniczych oraz że w KAI został skonstruowany i wyprodukowany KF-21 - samolot generacji 4.5, który przed kilku dniami odbył dziewiczy lot. "Mamy plany modernizacji tego samolotu do poziomu myśliwca piątej i szóstej generacji. KF-21 został opracowany wyłącznie przy użyciu własnych technologii i zdolności. Zamierzamy je wykorzystać w rozwoju FA-50" – dodał.

Reklama

Zaznaczył, że od najwcześniejszego stadium projektu, w ramach którego powstały treningowo-szkolny T-50 i lekki myśliwiec FA-50, samolot był opracowywany jako samolot zaawansowanego szkolenia i taktyczno-bojowy. Od początku też był konstruowany jako samolot naddźwiękowy. "FA-50 jest bardzo skuteczny i oszczędny w eksploatacji, pozwala na płynne przejście z samolotu szkolnego na F-16 i F-35. Na świecie, łącznie Z Koreą Południową, w użyciu jest ponad 200 samolotów rodziny T-50/FA-50" – powiedział. Zwrócił uwagę na możliwość uzbrojenia FA-50 w pociski powietrze-powietrze i powietrze-ziemia.

"Zdolności bojowe FA-50 potwierdziły się w lotnictwie Filipin i Indonezji. Dlatego uważam, że FA-50 przyczynią się do zwiększenia zdolności bojowych polskich Sił Powietrznych. Ten samolot ma wiele rozwiązań wspólnych z F-16 używanymi przez polskie lotnictwo, zwłaszcza pod względem zaplecza, systemu utrzymania i uzbrojenia. Piloci ani personel naziemny nie będą mieli trudności z przystosowaniem się do tego systemu; FA-50 i F-16 są w bardzo wysokim stopniu podobne" – powiedział.

Reklama

Jak dodał, "jedną z najważniejszych cech samolotu bojowego jest jego radar". "Oprócz tego, że FA-50 dysponuje radarem konwencjonalnym, pracujemy nad integracją z FA-50 radaru z aktywnym elektronicznym skanowaniem fazowym AESA. FA-50 odznacza się też bardzo niskimi kosztami użytkowania w porównaniu z innymi platformami tej kategorii" – zapewnił.

Wskazał także, że kooperacja z amerykańskim koncernem Lockheed Martin, w ramach której powstał T-50/FA-50 pozwala obniżyć koszty zakupu części, a przez to cenę całego systemu FA-50. ułatwia też integrację amerykańskiego uzbrojenia. "Oprócz wspólnego łańcucha dostaw mamy z LM także wspólne rozwiązania, są to np. zastosowane w F-16 i F-35 systemy sterowania, wyświetlacze danych" – zauważył.

Reklama

"Chcemy nawiązać długoterminowe strategiczne partnerstwo z klientami, zamierzamy prowadzić rozmowy nie tylko z rządem, ale i z firmami. W Polsce chodzi nam nie tylko o kontrakt na 48 FA-50, wraz ze wzrostem zamówień mamy plany na przyszłość, badamy możliwości ulokowania bazy produkcyjnej samolotu w Polsce" – zapewnił.

Przyznał, że szczegóły dotyczące miejsca i zakładu pozostają do ustalenia. "Zaczniemy od produkcji części do samolotu w Polsce, a po osiągnięciu zakładanej wielkości zamówień zamierzamy ją rozszerzyć" – oświadczył.

Reklama

"Produkcja części jest bardzo istotna, jednak chodzi nam nie tylko o to, ale także intensywniejszą współpracę, bardziej zaawansowany udział w produkcji samolotu. Wierzymy, że będzie okazja, by omówić perspektywy współpracy w dziedzinach kosmicznej i miejskiej mobilności powietrznej (UAM)" - zapewnił.

Płatek: Szybko zastąpimy starą technikę posowiecką

"O wyborze samolotu FA-50, a w docelowej wersji FA-50PL, zdecydowała przede wszystkim jego dostępność, to, że mogą w szybkim tempie zastąpić starzejącą się technikę postsowiecką – samoloty Su-22 i MiG-29" – powiedział Płatek. Dodał, że koreańskie maszyny "zaoferują już na początku możliwości większe niż Su-22, a w docelowej konfiguracji, kiedy otrzymają radar AESA i najnowocześniejsze pociski krótkiego zasięgu AIM-9X Sidewinder - w dalszej perspektywie także pociski powietrze-powietrze średniego zasięgu AIM-120 AMRAAM, przewyższą zdolnościami myśliwce MiG-29 i będą pełnym uzupełnieniem dla samolotów F-16" - powiedział rzecznik Agencji Uzbrojenia ppłk Krzysztof Płatek.

Reklama

Rzecznik AU podkreślił, że Siły Powietrzne działają w systemie, współdziałając z artylerią, obroną przeciwlotniczą i wieloma innymi elementami systemów walki, także morskimi.

W tym systemie – zaznaczył - FA-50 będą się uzupełniać z F-16 i zamówionymi przez Polskę F-35, początkowo wypełniając zadania wsparcia pola walki, podczas gdy za przewagę w powietrzu będą odpowiadać F-16, a F-35 za rozpoznanie i wyznaczenie priorytetowych celów.

Reklama

Jak dodał, jednym z kryteriów wyboru koreańskiego samolotu była łatwość szkolenia pilotów. "Według informacji uzyskanych przez producenta od koreańskich sił zbrojnych i innych użytkowników przeszkolenie pilota na ten samolot trwa bardzo krótko, także adaptacja do tego typu w przypadku pilota F-16 wymaga dziewięciu godzin lotu i dwóch tygodni szkolenia" – powiedział.

Zaznaczył, że FA-50 nie musi przenosić wszystkich rodzajów uzbrojenia przenoszonych przez cięższe maszyny bojowe. "Nie ma potrzeby integracji wszystkich efektorów, np. bezcelowa wydaje się integracja FA-50 z pociskami JASSM ER, które są przenoszone przez F-16, będą one także uzbrojeniem F-35" – powiedział. Dodał, że "ponieważ FA-50 będzie miał zasobnik celowniczy Sniper, będzie można z nim zintegrować najnowocześniejsze pociski rakietowe, kierowane nie tylko radiolokacyjne, ale również laserowo".

Reklama

Zobacz też

Reklama

Zamówienia mają "charakteryzować się szybkim tempem dostaw oraz dużym transferem technologii do Polski". Wspomniane tempo dostaw związane jest także z tym, że pozyskiwany sprzęt – w pewnej części – ma stanowić uzupełnienie wyposażenia, które przekazano Ukrainie w ramach pomocy wojskowej.

Wszystkie kontrakty mają być realizowane etapowo. Jeśli chodzi o czołgi K2, to w pierwszej fazie zostanie pozyskanych 180 maszyn w istniejącym wariancie (dostawy rozpoczną się w br.), w drugiej – nawet ponad 800 w wersji K2PL, która ma być produkowana w Polsce. Zmiany w konfiguracji przewidzianej dla czołgu w wersji K2PL mają obejmować wzmocnienie opancerzenia, możliwość zastosowania amerykańskiej amunicji programowalnej, doposażenie w system obserwacji dookólnej oraz aktywny system ochrony pojazdów ASOP zastosowanie polskiego karabinu 12,7 mm" – tak o wersji K2PL mówił w wywiadzie dla Defence24.pl szef MON.

Reklama
YouTube cover video
Reklama

Zobacz też

Reklama

Warto zwrócić uwagę, że już trzy zawierane umowy na dostawę Wojsk Pancernych (250 Abramsów w wersji M1A2 SEPv3 zamówionych w kwietniu br., 116 dodatkowych w wersji M1A1SA, przewidzianych do standardu M1A2 SEPv3 oraz 180 wozów K2) zapewniają zastąpienie wszystkich posiadanych czołgów T-72 i PT-91, poprzez dostawę 546 czołgów. Tych pierwszych miało być 318 (biorąc pod uwagę plan modyfikacji czołgów z uwzględnieniem opcji), tych drugich 232. Choć MON nie komentuje szczegółów pomocy Ukrainie to wiadomo, że już dostarczono ponad 200 czołgów T-72, a także pierwsze czołgi Twardy. Kolejne mają zapewne być przekazywane w przyszłości. Nowo produkowane K2PL będą więc kierowane do nowych struktur.

Oprócz czołgów i haubic ma zostać pozyskanych 48 lekkich myśliwców FA-50, z których pierwsze 12 zostanie dostarczonych w 2023 roku (docelowo maszyny będą w wersji FA-50PL z radarem AESA). Według zapewnień MON wszystkie kontrakty mają być realizowane z dużym transferem technologii. Czołgi i haubice mają być (kolejne partie) docelowo produkowane i rozwijane w Polsce, z kolei w odniesieniu do FA-50 powstać ma centrum serwisowe.

Reklama
YouTube cover video
Reklama
WIDEO: Rakietowe strzelania w Ustce. Patriot, HOMAR, HIMARS
Reklama
Reklama