- Analiza
- Komentarz
- Wiadomości
Korea i Japonia. Historyczni wrogowie w sojuszu pod egidą USA [ANALIZA]
Architektura bezpieczeństwa w Azji Południowo-Wschodniej ulega dynamicznym przemianom pod wpływem polityki Chin, Rosji i Korei Północnej. O postępującym zbliżeniu Japonii oraz Korei Południowej pod patronatem Stanów Zjednoczonych, a także o wyzwaniach z tym związanych, pisze prof. dr hab. Piotr Ostaszewski ze Szkoły Głównej Handlowej w Warszawie.
 
 Autor. Siły Powietrzne Republiki Korei
Bezpieczeństwo Stanów Zjednoczonych w regionie Azji i Pacyfiku oparte jest na tzw. systemie z San Francisco określanym mianem „hubs and spokes” (piasty i szprych). System ma genezę jeszcze we wczesnych w latach 50., w trakcie trwania wojny koreańskiej (1950-1953). W XXI w. architekturę tę tworzą bilateralne, ale też wielostronne porozumienia USA z sojusznikami (QUAD, AUKUS), w ramach których supermocarstwo spełnia rolę gwaranta ich bezpieczeństwa narodowego, a zarazem stabilizatora w regionie.
Nie znaczy to, by partykularne relacje między sojusznikami pozbawione były animozji, sięgających zarówno głębiej w przeszłość, jak i ukazując sprzeczności we współczesnej polityce. 18 sierpnia 2023 r. w Camp David z inicjatywy USA podpisano trójstronne partnerstwo pomiędzy Stanami Zjednoczonymi, Koreą Południową i Japonią. Stany Zjednoczone jako niekwestionowany hegemon wykazały się zdolnością do wywarcia nacisku na rządy w Seulu i Tokio, by pomimo różnic doprowadzić do zacieśnienia trójstronnej współpracy w obliczu rosnących zagrożeń ze strony Chin i Korei Północnej.
Amerykańska strategia łańcucha wysp
Strategia powstrzymywania (ang. Strategy of Containment) dominowała w amerykańskiej polityce bezpieczeństwa przez cały okres zimnej wojny. Dotyczyła ona tyleż Związku Sowieckiego, co komunistycznych Chin. Pomimo globalnego charakteru, bo takie wyzwanie stanowił ZSSR, priorytetowo traktowała Europę Zachodnią oraz region Azji i Pacyfiku, który po wojnie koreańskiej koncentrował uwagę Stanów Zjednoczonych. Rozpad bloku sowieckiego, a zarazem i światowego systemu dwubiegunowego, niewiele zmienił w kwestii bezpieczeństwa USA w tym regionie, dla którego główne zagrożenie stanowią mocarstwowe aspiracje Chińskiej Republiki Ludowej (ChRL).
W 2016 roku Harry Harris, stojący wówczas na czele Dowództwa Pacyfiku Stanów Zjednoczonych (US Pacific Command, PACOM, od 2018 r. USINDOPACOM), w posłuchaniu przed komisją Kongresu Stanów Zjednoczonych stwierdził jednoznacznie, iż Chiny dążą do pełnej hegemonii w Azji Północno-Wschodniej. A zatem pomimo zakończenia Zimnej Wojny strategia powstrzymywania nic nie straciła na swej aktualności. Zmienił się jedynie ośrodek zagrażający bezpieczeństwu i stabilizacji w regionie.
Strategię bezpieczeństwa łańcucha wysp sformułował jeszcze w 1951 r. John Foster Dulles (w latach 1953-1959 Sekretarz Stanu USA). Jej podstawowym założeniem było niedopuszczenie do wyjścia ZSSR i ChRL na szersze wody Pacyfiku poprzez otoczenie obu mocarstw bazami amerykańskimi i państw sojuszniczych. Tworzą je trzy łańcuchy wysp. Pierwszy rozciąga się od Wysp Kurylskich, poprzez Wyspy Japońskie, Wyspy Ryukyu, Tajwan, północne Filipiny i Borneo. Drugi prowadzi od japońskich wysp Bonin (archipelag Ogasawara), poprzez Wyspy Wulkaniczne, archipelag Marianów (z głównym ośrodkiem na wyspie Guam), Karoliny (głównie z wyspami Yap i Palau) aż po zachodnią Nową Gwineę. Z czasem koncepcję tę rozwinięto o trzeci łańcuch, którego linia przebiega od Aleutów poprzez Hawaje, Amerykańskie Samoa i Fidżi, aż po Nową Zelandię, przy czym specyficzne położenie Australii czyni zeń trzon między drugim a trzecim łańcuchem.
 
 Autor. Biuro Prezesa Rady Ministrów Japonii
System „hub and spokes"
Wcześniejsze próby utworzenia z inicjatywy USA wielostronnego sojuszu nie przetrwały próby czasu, czego przykładem był zawarty jeszcze w 1954 r. Pakt Azji Południowo-Wschodniej (SEATO, inaczej zwany również Paktem Manilskim). Już samo jego członkostwo ilustrowało niechęć państw azjatyckich do partycypacji w tego typu porozumieniach. Dość wspomnieć, że jedynymi przedstawicielami regionu Azji i Pacyfiku były: Tajlandia, Filipiny, Nowa Zelandia i Australia. Obecność Francji i Wielkiej Brytanii wynikała z posiadanych jeszcze wpływów w regionie, ale już przyłączenie doń Pakistanu wynikało z czysto partykularnej polityki tego kraju, który wówczas liczył na zbliżenie z USA i państwami Europy Zachodniej, zwłaszcza w obliczu konfliktu z Indiami. SEATO został rozwiązany w 1977 r. Chyba nie będzie przesadą stwierdzenie, że powodem było fiasko obrony przez sojusz neutralnych państw indochińskich (Republiki Wietnamu, Kambodży i Laosu), co było zresztą podstawą interwencji w Wietnamie.
Nieco inaczej potoczyły się losy paktu ANZUS. Trójstronne porozumienie USA-Australia-Nowa Zelandia jest de facto martwą literą, lecz ANZUS opiera się na aktywnych dwustronnych sojuszach z USA w zakresie bezpieczeństwa, oraz między samą Australią i Nową Zelandią. Obecnie znaczącą rolę odgrywają tworzone z inicjatywy USA regionalne sojusze, jak QUAD (powołany do życia w obecnej formule w 2017 r.), którego stronami poza USA są Indie, Australia i Japonia, czy powstały w 2021 r. AUKUS (USA, Australia i UK). Z amerykańskiego punktu widzenia „hubs and spokes” wydaje się racjonalnym podejściem do kwestii bezpieczeństwa opartego na bilateralnych porozumieniach, ale i zarazem gwarantującym amerykańską pozycję w regionie Azji i Pacyfiku.
Geneza systemu sięga jeszcze wczesnego okresu zimnej wojny. Dwustronne sojusze wojskowe były odpowiedzią na ówczesną ofensywę komunizmu. Przykładowo, traktat z Filipinami podpisano w 1951 r., jeszcze w trakcie trwania komunistycznego powstania Hukbalahap. Traktat o wzajemnej obronie z Koreą Południową z października 1953 r. został zawarty bezpośrednio po zakończeniu wojny koreańskiej, w 1954 r. z Republiką Chińską (Tajwan), która miała kluczowe znaczenie dla powstrzymywania ChRL, a podpisany z Japonią w 1960 r. był naturalną konsekwencją ujętej jeszcze w pierwszej fazie formułowania przez George’a Kennana strategii powstrzymywania, plasującej zindustrializowany obszar Wysp Japońskich jako cel ideologicznej i potencjalnej militarnej ekspansji ZSSR.
Porozumienia te zabezpieczały USA przed ewentualnymi działaniami sojuszników, którzy pozostając poza kontrolą Stanów Zjednoczonych mogliby wzniecić konflikty zbrojne, wciągając w nie USA. Przykładem może być polityka Syngmana Rhee w Korei Południowej odnośnie odwetu wobec Korei Północnej czy Czang Kaj-szeka dążącego do restytucji władzy na kontynencie.
Problemy w relacjach Korei Południowej i Japonii – historia i współczesność
O ile w kontekście amerykańskiego systemu bezpieczeństwa Japonia plasuje się w pierwszym łańcuchu wysp, o tyle Korea Południowa z racji położenia geograficznego pełni rolę „przyczółka” na kontynencie. Oba państwa łączy wspólne zagrożenie, które stanowi ekspansjonistyczna polityka ChRL, ale również Korea Północna, której potencjał militarny, a zwłaszcza nuklearny, jak i partnerstwo z Rosją są poważnym wyzwaniem dla całego regionu. Zarówno w Korei Południowej, jak i w Japonii stacjonują największe kontyngenty amerykańskich sił zbrojnych. Liczbę wojsk amerykańskich przebywających na terytorium Japonii ocenia się na ok. 54-55 tys., zaś w Korei Południowej na 28,5 tys. Oba państwa objęte są tzw. „rozszerzonym odstraszaniem” (extended deterrence), w czym podstawową rolę odgrywa tzw. „parasol nuklearny” (nuclear umbrella) będący gwarancją odpowiedzi w przypadku agresji na któregoś z sojuszników. Odstraszanie jest zatem ostrzeżeniem przed potencjalnymi zagrożeniami wobec ich bezpieczeństwa narodowego.
USA interweniują w relacje między Koreą Południową a Japonią w sytuacjach o znaczeniu strategicznym, zdając sobie sprawę, że historycznie stosunki obu państw nie należą do łatwych. Cieniem rzuca się na nie historia, zarówno ta odleglejsza w czasie, jak i bardziej współczesna. Pierwsza poważna agresja japońska na Koreę miała miejsce jeszcze w 1592 r. (wojna Imjin, 1592-1598), kiedy to Japonia usiłowała zrealizować dalekosiężne plany podboju Korei i Chin. Chociaż wojna nie przebiegła zgodnie z japońskimi planami, zniszczenia południowej części Półwyspu Koreańskiego były bardzo dotkliwe.
Był to czas, kiedy Korea stopniowo popadała w izolację i zapaść gospodarczą, stając się pod koniec XIX w. obszarem rywalizacji między Stanami Zjednoczonymi, Chinami, Rosją i Japonią. Ta ostatnia, idąc śladami mocarstw kolonialnych i traktując Koreę jako pomost do Mandżurii, a także i ze względu na bogactwa naturalne na północy półwyspu, doprowadziła do zawarcia w 1876 r. nierównych traktatów z Koreą, rozszerzając w niej swoje wpływy. Obraz Korei, jaki przedstawił pod koniec XIX w. lord Curzon, opisując swą podróż po Chinach, Korei i Japonii, mógł wzbudzić jedynie politowanie. Czary goryczy dopełnił polski pisarz i polityk Wacław Sieroszewski, który w 1905 r., a zatem w czasie wojny rosyjsko-japońskiej odwiedził Koreę, potęgując jeszcze odczucia brytyjskiego polityka. Ale warto też wspomnieć, że od momentu wybuchu wojny rosyjsko-japońskiej w 1904 r. na łamach warszawskiej prasy przebieg działań zbrojnych na Dalekim Wschodzie z wielkim zainteresowaniem śledził Bolesław Prus, nie kryjąc swych pozytywnych odczuć wobec armii japońskiej gromiącej wojska rosyjskie, a że wojna toczyła się o wpływy w Korei i Mandżurii, autor „Faraona” zastanawiał się nad sensem posiadania kraju, który poza biedą praktycznie nie miał nic do zaoferowania.
 
 Autor. Mass Communication Specialist 2nd Class Michael Achterling / U.S. Navy
Japonia była w fazie budowy swego imperium, dla którego Korea była ważnym obszarem strategicznym. Dążąc do umocnienia wpływów na półwyspie, wojska japońskie zgniotły trwające w latach 1894-1895 powstanie chłopskie Donghak, którego polityczne ostrze skierowane było przeciwko obcym siłom penetrującym Koreę. W 1895 r. Japonia dokonała zamachu na konsolidującą władzę w państwie i szukającą bliższych kontaktów z Rosją królową Min, wzniecając falę antyjapońskich nastrojów.
Tokio obawiało się samodzielności Korei, którą ta (przynajmniej nominalnie) otrzymała w 1895 r. po przegranej przez Chiny wojnie z Japonią. Rosyjska porażka na Dalekim Wschodzie pozwoliła na rychłe przejęcie przez Japonię całej kontroli nad Półwyspem Koreańskim. W 1907 r. zmuszono cesarza Korei do abdykacji, a w 1910 zawarto dwustronny traktat przekształcający Koreę w japoński protektorat. Rządy kolonialne trwały do 1945 r. W dużej mierze kraj podlegał procesowi japonizacji, łupiono dobra kultury, spalono wiele zabytkowych obiektów, jak pałac Gyeongbokkung czy Deoksugung, masakrowano zwolenników ruchów niepodległościowych, ale prowadzono też agresywną politykę osadniczą do tego stopnia, że mniejszość japońska w Korei w latach przed wybuchem II wojny światowej szacowano na ponad pół miliona. Problem tkwił w wywłaszczaniu ziemi z rąk koreańskich, która trafiała do osadników japońskich bądź wielkich koncernów. W latach 30. w rękach japońskich było już ponad 50% areału. Rozwój przemysłu i infrastruktury, głównie na północy, służył potrzebom imperialnej Japonii. Powszechna była dyskryminacja w zatrudnieniu i wyjątkowo brutalna polityka podatkowa. Pracą przymusową objęto ponad 8 mln Koreańczyków.
Na mocy Ustawy o Mobilizacji Narodowej rozpoczęto powszechny pobór koreańskiej siły roboczej do różnych sektorów gospodarki. Na Wyspach Japońskich pracą przymusową objęto ponad 600 tys. Koreańczyków, a przemysł w Mandżurii „zatrudniał” powyżej 800 tys., przy czym wielu pracowało również na znajdujących się pod jurysdykcją Japonii wyspach na Pacyfiku. Rekrutacja do Cesarskiej Armii Japońskiej przebiegała dwutorowo. Tzw. dobrowolny zaciąg, rozpoczęty jeszcze w 1938 r., opierał się na różnego rodzaju mechanizmach przymusu. To spowodowało, że szeregi armii japońskiej zasiliło ponad 240 tys. Koreańczyków. Od 1944 r. stosowano już regularny pobór, powołując pod broń kolejnych kolejne 200 tys. Koreańczyków. Nie wykluczało to również możliwości robienia kariery w armii cesarskiej, czego przykładem był późniejszy prezydent Korei Południowej Park Chung hee (1961-1979), który służył w Armii Mandżukuo, a w 1944 r. ukończył Akademię Wojskową Mandżukuo oraz Cesarską Akademię Wojskową w Tokio. Zafascynowany japońską modernizacją Park Chung hee uważał, że wzorzec ten może stać się niezwykle istotnym elementem budowy samodzielności politycznej i gospodarczej dla Korei. I tak też postępował, przejmując stery władzy w państwie.
Zobacz też
Haniebny proceder, jaki uprawiała imperialna Japonia w czasie II wojny światowej, to zagadnienie niewolnic seksualnych, bądź, jak eufemistycznie jest to ujmowane, „kobiet do towarzystwa”. Zjawisko dotknęło ponad 140 tys. młodych Koreanek, które porywano i zmuszano do „usług” w domach publicznych dla żołnierzy japońskich.
Rozliczeniami japońskich przywódców za całokształt wielkoimperialnej polityki Cesarstwa Japonii zajął się powołany przez Stany Zjednoczone Międzynarodowy Trybunał Wojskowy dla Dalekiego Wschodu. Jego celem było osądzenie japońskich przedstawicieli władz cywilnych i wojskowych za zbrodnie przeciw pokojowi, zbrodnie wojenne oraz zbrodnie przeciwko ludzkości. Fakt ten, aczkolwiek o dużym wydźwięku moralnym i propagandowym, nie wpływał bezpośrednio na relacje Japonii z innymi ofiarami imperialnej polityki Tokio.
22 czerwca 1965 r. prezydent Korei Południowej Park Chung hee podpisał porozumienie w sprawie normalizacji stosunków dyplomatycznych z Japonią, co wzbudziło wiele kontrowersji w społeczeństwie koreańskim. Prezydent Park wychodził z czysto pragmatycznego założenia, traktując jako imperatyw stosunki gospodarcze oraz polityczne. Ponadto, wpisało się to w kontekst amerykańskich traktatów bezpieczeństwa zawartych z Japonią w 1951 r., a następnie zrewidowanych w 1960 r. jako Traktat o wzajemnej współpracy i bezpieczeństwie. Wyrażając oficjalne przeprosiny za 35-letnią okupację, rząd japoński zobowiązał się do wypłacenia reparacji wojennych w wysokości 300 mln dolarów oraz 200 mln kredytu, co przeliczając na obecną wartość równałoby się ok. 5,1 mld dolarów. Fundusze te miały być przeznaczone na rozwój rolnictwa oraz import surowców.
 
 Autor. Mass Communication Specialist 1st Class Charles Oki / U.S. Navy
Kwota ta wydaje się wręcz groteskowa, zwłaszcza, że strona koreańska zobowiązała się do niedopuszczenia do wysuwania wszelkich roszczeń indywidualnych wobec rządu japońskiego. Co więcej, władze japońskie nie zostały obarczone moralną odpowiedzialnością za wszelkie krzywdy wyrządzone Korei w okresie kolonialnym, co tylko rozbudziło antyjapońskie sentymenty. Dlaczego tak zręczny polityk prezydent Park zgodził się na tak upokarzające warunki? Otóż funduszami tymi zarządzało państwo, dla którego priorytetem był rozwój gospodarczy, a zatem przeważał argument dobra zbiorowego, jakim jest państwo. Zamiast importować produkty przetworzone, prezydent Park zdecydował o alokacji m. in. 26% funduszy na import maszyn, 4,4% na budowę zapory na rzece Soyang, ok. 26% na rozbudowę przemysłu stalowego, w którym wiodąca rola przypadła koncernowi Posco (do dzisiaj jednemu z największych koreańskich czeboli). Była to decyzja niepopularna i pozostawiająca wiele kwestii spornych we wzajemnych relacjach, ale zarazem wpisująca się w szeroko zakrojony plan budowy podstaw ekonomicznych kraju, którego PKB per capita w owym czasie nie przekraczało 110 dolarów.
W odniesieniu do spuścizny kolonialnej i II wojny światowej pozostały dwie kwestie rzucające się cieniem na stosunki koreańsko-japońskie. Według interpretacji Sądu Najwyższego Korei Południowej z 2019 r. traktat z 1965 r. nic nie wspominał o indywidualnych roszczeniach, co w konsekwencji przełożyło się na uznaniu roszczeń byłych koreańskich pracowników przymusowych dla japońskich firm Nippon Steel i Mitsubishi Heavy Industries. Tymczasem strona japońska utrzymując, że zadość uczyniła wszelkim roszczeniom w traktacie z 1965 r., uważa zagadnienie to za zamknięte. Nieco inaczej przedstawia się problem tzw. kobiet to towarzystwa, w który ingerowały nawet Stany Zjednoczone (rezolucja Izby Reprezentantów z 2007 r.). Choć władze japońskie w 1993 r. uznały istnienie procederu niewolnictwa seksualnego, oficjalnie biorąc zań odpowiedzialność w 2000 r., sprawa ta nie doczekała się satysfakcjonującego epilogu.
Problemem spornym jest również wciąż używana przez Japonię nazwa Morza Japońskiego, które w Korei określa się mianem Morza Wschodniego. Dotyczy to również niewielkiego archipelagu wysp Dokdo, które na mapach japońskich widnieją jako Takeshima. Spór ten nie ma charakteru jedynie czysto formalnego, albowiem znajdują się tam bogate łowiska, jak i potencjalne złoża klatratów metanu. Wiele kontrowersji o znamionach politycznych wzbudził też zrzut skażonej wody do Oceanu Spokojnego z uszkodzonej przez trzęsienie ziemi w 2011 r. elektrowni jądrowej Fukushima.
Presja Stanów Zjednoczonych na bliższą współpracę wojskową
Pomimo zaszłości historycznych przekładających się na bieżącą politykę, oba kraje pozostają w bliskich relacjach gospodarczych i kulturalnych. Japonia w ramach międzynarodowych sił zbrojnych pod auspicjami ONZ wspomagała logistycznie Koreę Południową w czasie agresji ze strony Korei Północnej. Modernizacja Japonii była wzorem dla prezydenta Park Chung hee, który dzięki traktatowi z 1965 r. zainicjował ożywioną wymianę gospodarczą. Obecnie gospodarki Korei Południowej i Japonii są w światowej czołówce, a Japonia jest jednym z głównych partnerów handlowych Korei Południowej. Dla przykładu, wartość dwustronnej wymiany handlowej w 2024 r. szacowana była na ponad 77 mld dolarów.
Zgoła inaczej przedstawia się kwestia współpracy wojskowej. Niezależnie od opcji politycznej władze południowokoreańskie są bardzo wyczulone na wszelkie próby zbliżenia z Japonią, choć jest to nieuniknione ze względu zarówno na Chiny,jak i Koreę Północną, a tu już inspiratorem pozostają Stany Zjednoczone. Ponadto, oba kraje wpisują się w szerszy kontekst amerykańskiej polityki bezpieczeństwa w regionie Azji i Pacyfiku. Dość wspomnieć o słynnej sprawie rozmieszczenia na terytorium Korei Południowej amerykańskiego systemu obrony przeciwrakietowej THAAD w 2017 r., którego zadaniem jest przechwytywanie północnokoreańskich rakiet balistycznych na dużych wysokościach. Była to nie tylko odpowiedź na północnokoreańskie testy z międzykontynentalnymi rakietami balistycznymi, ale również wyraźny sygnał w stronę Pekinu o wzmocnieniu południowokoreańskiego systemu obronnego. Natychmiastowa chińska reakcja uderzyła przede wszystkim w koreański sektor turystyczny oraz bojkot południowokoreańskich produktów, prowadząc też do napięcia w stosunkach dyplomatycznych między Koreą a Chinami.
W listopadzie 2016 r. z inicjatywy i pod naciskiem USA doprowadzono do zawarcia przez Seul i Tokio Ogólnego Porozumienia o Bezpieczeństwie Informacji Wojskowych (GSOMIA), którego celem jest wymiana informacji dotyczących Korei Północnej. Spory handlowe, jak i kwestia „kobiet do towarzystwa” doprowadziły w 2019 r. do jego zawieszenia. Jednak w 2023 r. zdecydowano się je reaktywować i wzmocnić. Również obecny prezydent Lee Jae myung potwierdził kontynuację współpracy w tej dziedzinie.
 
 Autor. Senior Airman Tallon Bratton / U.S. Air Force
Camp David – Trójstronne Partnerstwo
18 sierpnia 2023 r. w Camp David podpisano szereg trójstronnych porozumień między USA, Koreą Południowa i Japonią, określanych wspólnie jako Trójstronne Partnerstwo (bądź Zasady z Camp David). Jest to wyraźne zacieśnienie współpracy między Stanami Zjednoczonymi a dwoma sojusznikami z Azji Północno-Wschodniej, który można nazwać trójstronnym sojuszem bezpieczeństwa. Pomimo zawarcia w nim sformułowania, iż zagrożenie dla jednego z partnerów jest równoznaczne z zagrożeniem dla pozostałych sygnatariuszy, nie należy interpretować go jako odpowiednika art. 5 Paktu Północnoatlantyckiego, albowiem nie przewiduje on automatycznej reakcji w przypadku agresji zewnętrznej na któregoś z członków sojuszu. Wszyscy natomiast zobowiązali się do wypracowania ram bezpieczeństwa dla całego regionu Indo-Pacyfiku. Na marginesie warto dodać, iż wszystkie trzy państwa posiadają również własne strategie dla tego regionu.
Mechanizmem koordynacyjnym Trójstronnego Partnerstwa jest tzw. Dialog Indo-Pacyficzny, pełniący funkcję koordynacyjną, wymiany informacji oraz poprawy trójstronnej współpracy w sferze bezpieczeństwa w regionie z udziałem przywódców państw, ministrów obrony i spraw zagranicznych oraz doradców do spraw bezpieczeństwa narodowego. Po spotkaniu na konferencji bezpieczeństwa w Monachium w lutym 2025 r. wydano wspólny komunikat, według którego strony ustaliły koordynację prac na rzecz polityki obrony i odstraszania przy jednoczesnym wzmocnieniu bilateralnych sojuszy USA z partnerami. Potwierdzono wspólne stanowisko sprzeciwiające się działaniom zmierzającym do naruszenia bądź zmiany status quo na wodach Indo-Pacyfiku, w tym również na Morzu Południowochińskim, wspólne rozwiązywanie zagrożeń wynikających z działań Korei Północnej a także utrzymanie wobec władz w Pjongjangu międzynarodowych sankcji oraz zwiększenie bezpieczeństwa gospodarczego.
Zobacz też
Znakiem nowych czasów trójstronnej współpracy były wspólne manewry wojskowe sił amerykańskich, południowokoreańskich i japońskich, spośród których pierwsze odbyły się już w październiku 2023 r. a więc zaledwie kilka miesięcy po podpisaniu porozumień w Camp David. W maju 2025 r. miały miejsce ćwiczenia wojsk piechoty morskiej i wojsk lądowych a w lipcu trójstronne ćwiczenia sił powietrznych (Freedom Edge).
Ostanie dwa lata pokazują, że Stany Zjednoczone tworzą silniejszy sojusz z partnerami z Japonii i Korei Południowej. Bezprecedensowe wspólne manewry z udziałem wojsk japońskich wzbudziłyby jeszcze w poprzedniej dekadzie wiele kontrowersji w Korei. Również i bardziej sceptycznie nastawiona do tak otwartej kooperacji z Japonią Partia Demokratyczna, którą reprezentuje obecny prezydent Republiki Korei Lee Jae myung, akceptuje zmieniającą się rzeczywistość, wpisując się w pełni w trójstronne porozumienie. Duże znaczenie ma amerykańska presja w tej materii, ale również wciąż rosnąca potęga Chin oraz coraz bardziej jednoznaczna polityka Korei Północnej, zwłaszcza po zawarciu przez nią w czerwcu 2024 r. partnerstwa z Rosją. Tym bardziej, że na potencjalnym stole negocjacyjnym nie można już przedstawić postulatu denuklearyzacji Korei Północnej, a i kwestia zniesienia sankcji gospodarczych straciła dla Pjongjangu na znaczeniu.
Południowokoreański ekspert do spraw Azji Północno-Wschodniej Kim Yu-hyung pisze wprost, że trójstronna współpraca między Stanami Zjednoczonymi, Koreą Południową i Japonią stała się jednym z najważniejszych bastionów w regionie Indo-Pacyfiku. Z drugiej strony, wskazując na główną siłę sprawczą, jaką są Stany Zjednoczone, przewiduje w niedalekiej przyszłości potrzebę jej pełnego zinstytucjonalizowania.
 
 Autor. Japońskie Lotnicze Siły Samoobrony
Konkluzje
Zbliżenie między Seulem a Tokio wynika z presji, jaką na trójstronne partnerstwo wywierają Stany Zjednoczone, będące jednocześnie gwarantem stabilności i bezpieczeństwa w regionie. Doprowadzenie do podpisania porozumień w Camp David otwiera nowy rozdział w stosunkach południowokoreańsko-japońskich i wydaje się ewoluować w ściślejszą współpracę.
Nie należy spodziewać się, by historyczne animozje nie rzucały się cieniem na bilateralne relacje amerykańskich sojuszników, jednak nie mogą one oddziaływać negatywnie na sferę bezpieczeństwa, zwłaszcza przy rosnącej pozycji Chin, jak i Korei Północnej, stanowiącej bezpośrednie zagrożenie zarówno dla Korei Południowej, jak i Japonii.
Porozumienia z Camp David otworzyły nowy rozdział w relacjach koreańsko-japońskich, przełamując zarazem stereotypowe bariery, jak wspólne manewry wojskowe, będące jednocześnie dowodem trwałej trójstronnej współpracy na rzecz powstrzymywania aspiracji Chin, Korei Północnej a także i Rosji w regionie Azji Pacyfiku i szerzej Indo-Pacyfiku. W obecnej konfiguracji Ameryka jest spoiwem sojuszu i od niej zależy jego efektywność.


 
   
   
   
   
   
   
   
   
   
   
   
   
   
  
WIDEO: Ile czołgów zostało Rosji? | Putin bez nowego lotnictwa | Defence24Week #133