Reklama

Hiszpania rezygnuje z F-35

Hiszpański Harrier II
Hiszpański Harrier II
Autor. David Fierro Iglesias (CC BY 2.0)

Hiszpania odroczyła plany zakupu samolotów F-35 – poinformowała lokalna gazeta El País. Madryt zwiększa wydatki na obronność, jednak woli zamawiać w przemyśle europejskim.

Doniesienie prasowe pojawiło się 6 sierpnia. Wcześniej, w 2023 roku, rząd Hiszpanii zarezerwował kwotę 6,25 mld EUR na zakup w najbliższej przyszłości samolotów bojowych. Stało się to już po dokonaniu dwóch zakupów nowych Eurofighterów wersji Tranche 3A w ramach programów Halcon I (20 samolotów) i Halcon II (25). Nowe Typhoony będą zastępować w służbie najstarsze hiszpańskie samoloty bojowe, czyli EF-18. Będzie to dotyczyło jednak tylko części ich floty.

Na początku tego roku Hiszpania posiadała 83 maszyny z rodziny F-18. Wymiana całej ich floty wymaga więc większej liczby maszyn. Do tego dochodzi potrzeba znalezienia następcy dla samolotów AV-8, które obecnie służą jako pionowzloty na śmigłowcowcu (lekkim lotniskowcu) Juan Carlos I. Grupa lotnicza tej jednostki posiada do dyspozycji eskadrę 13 samolotów.

Reklama

Jedyną maszyną na świecie, która mogłaby zastąpić hiszpańskie Harriery, jest F-35B. Nie istnieje bowiem żadna inna konstrukcja na świecie, która należy do kategorii skróconego startu i pionowego lądowania. Wydawało się też, że po zastąpieniu połowy floty EF-18 przez Eurofightery, druga połowa (około 40-50 maszyn) mogłaby zostać zastąpiona z kolei przez F-35A.

Dałoby to Hiszpanii flotę złożoną ze stu kilkunastu Typhoonów, wspieraną przez 40-50 maszyn 5. generacji, służącą do przełamywania obrony przeciwnika, rozpoznania i zasilania danymi kolegów na maszynach 4. generacji.

Czytaj też

Teraz jednak perspektywa zakupu F-35 i stworzenia tym samym typowej zachodnioeuropejskiej floty samolotów bojowych (F-35+Typhoon) została co najmniej odsunięta w czasie. Przyczyną są europejskie mechanizmy ułatwiające zakupy w przemyśle europejskim i korzystne, długofalowe kredytowanie takich zakupów przez mechanizm SAFE. Hiszpania woli kupić więcej w przemyśle europejskim niż mniej opierając się o czysty import ze Stanów Zjednoczonych. Rolę mogły tutaj odegrać także tarcia między nalegającym na zwiększenie wydatków państw NATO do 5 proc. PKB prezydentem Donaldem Trumpem, a głównym hamulcowym tej inicjatywy, czyli hiszpańskim premierem Pedro Sanchezem.

Nie jest obecnie jasne, jaki alternatywny plan może mieć Hiszpania do F-35. W europejskim przemyśle może ona na razie co najwyżej dokupić kolejne Typhoony, być może należące do jeszcze nowszej wersji. Zakup Rafale (jak w przypadku Portugalii), czy Gripena, nie ma w przypadku członka konsorcjum Eurofighter najmniejszego sensu.

Europejski myśliwiec FCAS/SCAF (do którego programu Hiszpania przystąpiła) nie powstanie tymczasem wcale, albo w perspektywie 15-20 lat. Wyjściem może być przejście do programu GCAP, w którym są dzisiaj dwóch obecnych uczestników programu Eurofighter (Wielka Brytania i Włochy). Natomiast dla pokładowych F-35B jedyną alternatywą wydaje się zakup dronów pokładowych, być może tureckich tworzonych dla podobnego do Juana Carlosa I śmigłowcowca Anadolu.

Reklama
WIDEO: Święto Wojska Polskiego 2025. Defilada w Warszawie
Reklama

Komentarze (7)

  1. w-t

    Nie zdziwiłbym się, gdyby Hiszpanii samo operowanie "Huan Carlos" uświadomiło, jak bardzo niepotrzebny jej element czysto lotniczy czyli samoloty. W odróżnieniu od Francji czy Wielkiej Brytanii, Hiszpania nie ma konfliktów o terytoria zamorskie które musiałaby ewentualnie bombardować jak Francuzi, czy odbijać po obcej inwazji jak Brytyjczycy. Do zadań eskortowych i ZOP, zoptymalizowanie posiadanego 20-letniego "Huana Carlosa" pod śmigłowce i drony w zupełności wystarczy. A Hiszpanie nie mają autorytarnych ciągot z przerostem ego, gdzie "bycie w klubie z lotniskowcami" miało jakąś wartość, zwłaszcza kiedy przez te 20 lat ledwo używali posiadanej eskadry pionowzlotów. Do tego dochodzi fakt, że do operowania nad Azorami/Wyspami Kanaryjskimi, zdecydowanie lepiej wyposażone byłyby "normalne" samoloty startujące z lotnisk w Hiszpanii i operujące nad tymi archipelagami z pomocą powietrznych tankowców, które są od lotniskowców i pionowzlotów znacząco tańsze.

    1. kapusta

      @w-t - Hiszpania zdecydowanie ma, i to bardzo wiele, interesów o charakterze globalnym, więc możliwość ich ochrony również przez projekcję siły nie powinna zaskakiwać. Nie bez powodu to nie jest ich pierwszy lotniskowiec, a podobnych okrętów Hiszpanie używają już od stu lat, To, że nie inwestują w lotnictwo pokładowe wynika nie z - jak to ująłeś - braku autorytarnych ciągot z przerostem ego, a z krótkowzroczności i oszczędzania na armii. Używane przez nich AV-8B pamiętają czasy lotniskowca „Dedalo” (który zakończył złużbę w 1988!), jego następca „Principe de Asturias” również trafił już na złom, a Harriery dalej latają. Wytknę ci też dwa szkolne błędy: JCI wszedł do służby niespełna 15 lat temu, więc pozbawianie podstawowego komponentu lotniczego to zwyczajna głupota ze strony ekipy Sancheza, a Azory to wyspy portugalskie, a nie hiszpańskie.

    2. w-t

      @kapusta, wymieniłem archipelagi odleglejsze i mogące być obszarem zainteresowania operacyjnego. Powodem do tego nie musi być przynależność terytorialna, ale i sojusznicza - nic nie pisałem nigdzie, czyje to terytoria. Nic nie pisałem też o wyspach na M.Śródziemnym bo ich bliskość czyli dostępność w zasięgu lotnictwa bazowania lądowego jest oczywista, a to właśnie tam są teraz napięcia i spory terytorialne dotyczące Hiszpanii bezpośrednio. Ja wiem tak o Dedalo jak Principe de A., mnie chodzi o fakt że lotnictwo pokładowe ze stałopłatami (fixed wing aviation) w roli osłonowej dla mostu transatlantyckiego przez cały ten czas systematycznie traciło na znaczeniu aż do obecnego momentu - znajdowania się na granicy bezsensu. Tak jak uwagi o wieku HC1 - prace konstrukcyjne HC1 zaczęto w 2005 roku (a budowę megabloków nawet wcześniej) więc konstrukcja ma lat 20 i to że jest w linii od 2009 jest bez znaczenia, bo to czysto symboliczna data.

  2. Cyber Will

    Dobrze. Zwalnia się miejsce w kolejce.

    1. Nihoo

      Nic się nie zwalnia, bo Hiszpania nic nie zamówiła.

    2. Davien3

      Nic się nie zwalnia bo to co podają to jedynie widzi mi się jakiejs gazety. Hiszpania nigdy nie występowała do USA o F-35 więc nie mieli z czego rezygnowac. czytałeś w ogóle ten artykuł???

    3. kapusta

      jakie miejsce w kolejce, skoro oni dopiero rozważali zakup tych maszyn

  3. BAAXXX

    Jedyni, którzy myślą. Mądra decyzja

  4. pomz

    Robia po złości Trumpowi :))) Po co Hiszpanom czy Portugalczykom wydawac 5% PKB na wojsko?! Po co oni w ogole sa w NATO?! Marokanczycy ich najada przez Gibraltar?

    1. DanielZakupowy

      pomz Możesz mi powiedzieć kto najedzie Szwajcarię? :)

    2. Chyżwar

      A wiesz co znaczy ""pacta sunt servanda"? Hiszpańscy komuniści, którzy tam rządzą też tego nie wiedzą mimo, że ich kraj był kiedyś rzymską prowincją. Bo skoro Hiszpania jest w NATO ma się wywiązywać ze zobowiązań i już. Tymczasem oni przez dekady tego nie robili i teraz też mają je najwyraźniej głęboko gdzieś.

    3. Suchar

      A Szwajcaria jest w NATO?

  5. radziomb

    Hiszpania nie prowadzi wojny a nie zanosi ze zeby z kims prowadziła więc samoloty myśliwskie sa im nie potrzebne. Poza tym pamiętajmy ze F35 miał duze problemy z wyzyłowanymi silnikami, łuszczyły sie łopatki turbiny i skracały resurs. No i w Hiszpanii są fabryki samolotów Eurofighter.

  6. DanielZakupowy

    Chętnie zobaczę jak Hiszpania zamawia samolot V generacji w europejskim przemyśle :)

    1. Paszczaq

      hmm, ale po co Europie, w perspektywie najbliższych powiedzmy 5-10 lat, samolot V generacji?

    2. Marian Paździoch syn Józefa

      Ale po co Hiszpanii samoloty 5 generacji? Hiszpania nie ma i nie będzie miała przez najbliższe kilkadziesiąt lat zagrożeń przestrzeni powietrznej wymagającej czegoś niż Eurofighter, który jest obecnie w służbie.

    3. Ja

      Możemy nie dożyć tych czasów.

  7. GGG BBB

    Widać do czego prowadzi wybór krótkowzrocznego ultra=socjalistycznego (komunistycznego?) rządu w Hiszpanii. Pomysł 100+ EF-2000 Typhoon i 50 F-35 miałby głęboki sens i spokój w tej dziedzinie na 20 lat. Można sobie robić samolot 6. generacji. A tak: Maroko będzie miało F-35A, Algieria Su-57M - no nie wiem. Może jacyś bystrzacy z Hiszpanii myślą, że kupią KAAN-a od Turcji (tak jak Indonezja). Niech kombinują jak koń pod górę ...

Reklama